Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Nie szukaj guru, generalnie niczego nie szukaj, bo wszystko masz już przy sobie.
Komć: Mam problem. Od kiedy pamiętam, zawsze czułam się inna. Często wiedziałam kiedy coś się wydarzy, przeczucia, sny prorocze. Niestety często, gdy moje bonusowe umiejętności się wzmacniały czułam też ataki na swoją duszę. W takich wypadkach pytałam zazwyczaj jakiegoś księdza co robić. Chyba zaczynam się budzić, jestem coraz bardziej świadoma, trenuję bycie tu i teraz. Opada jakaś mgła mózgu, poprawiła mi się pamięć i wyostrzyły zmysły. Głos myśli w głowie coraz częściej ucicha. I znów pojawił się problem. Koszmary. Dominujące motywy to wojna i „koniec świata”. Często też śni mi się, że wiem za dużo i ktoś chce mnie zabić i upozorować moje samobójstwo. Po takich snach czuję się jakby ktoś próbował włamać mi się do mózgu. Co robić? Jak się przed tym bronić?
TU KUPISZ 100% ORGANIC 4 GREENS This is BIO idealny do KURACJI 4 SZKLANEK, która oczyszcza wątrobę, usuwa pasożyty, odtruwa inne organy jak nerki, przy okazji dotleniając ciało.
Dzięki za komcia i jadę. Ksiądz albo śpi i karmi matrix religijny, albo jest przebudzony, ale wtedy wyrzuciliby go z Kościoła, podobnie jak De Mello. Człowiek przebudzony nie karmi żadnego matrixu. Dlatego wybierając księdza na swojego powiernika, równie dobrze mogłabyś udać się w tej sprawie do bankiera, polityka, czy kogokolwiek z tego planu. Trenowanie bycia w „tu i teraz” jest zaprzeczeniem zrozumienia o co kaman. To (bycie w „tu i teraz”) może się przydarzyć i przydarza się zawsze niespodziewanie. Im bardziej odpuścisz i zajmiesz się po prostu podziwem dla życia i akceptacją tego co jest (łącznie z tymi snami), tym są większe szanse. Im bardziej starasz się, ćwiczysz i napierasz, tym są mniejsze. Tak działa Wszechświat, żadnego oczekiwania, żadnego przymusu, żadnej logiki podobnej do oprogramowania ego. Nic z tych rzeczy.
Świetnie, że już wiesz czym jest ego, świetnie, że się już z nim (w teorii) nie identyfikujesz, podobnie ze swym ciałem, ale to wszystko. Następnie zapomnij o praktykach bycia w „tu i teraz”. To się nigdy nie uda, tego się nie praktykuje, to się niekiedy przydarza. Bez zapowiedzi i bez przyczyny. Po prostu ciesz się, gdy Ci się myśl urwie (bieganie tutaj rządzi, bo gdy zaczynasz odpowiednio długo i odpowiednio szybko biec myśli zaczynają się rwać, jak przed zaśnięciem, jak w stanie alfa), ale tego nie wyczekuj. Po prostu nie goń za swoimi myślami, szczególnie za tymi, które są sprawcami złych emocji. I to wszystko. Żyj sobie i akceptuj to co jest. Masz koszmary senne, które mogą mieć różne podłoże. Nerwicę lękową ma się zarówno na jawie, jak i we śnie. Jeśli to jakieś sny prorocze, to generalnie powinnaś też podchodzić pod inne symptomy (przeczytaj Horrego top 10 oznak, że stajesz się jasnowidzem) jasnowidzenia. Ego uwielbia pisać różne scenariusze. Kocha kręcić filmy. Wiesz o programach nakładanych na ego, dlatego Twoja ocena sytuacji niekoniecznie pochodzi ze świadomości, jako intuicyjny głos prosto z duszy. Może to Twoje ego płata Ci figle (zwykle tak jest), bo rozkoszuje się sytuacjami, że jest ważne, że ktoś chce mu się włamać do niego, Tymczasem ten strach oznacza właśnie, że już to zrobiono i to dawno temu, a następnie podkręcono rzecz w szkole, w pracy, w domu, w kościele.
Bujamy się z jednego matrixu w drugi jak nałogowcy, wychodzimy z religijnego i wpadamy w duchowy, wychodzimy z matrixu państwowego, bankowego, medyczno farmaceutycznego, cali w skowronkach, żeśmy tak wszystko skumali i wtarabaniamy się pod skrzydła własnego ego, które tym razem udaje, że nie istnieje. A wszystko dlatego, że nacisamy, że nie chcemy niczego puścić, że drążymy, że podkręcamy, smarujemy masełkiem kolejną grzankę ego w przekonaniu, że to głos duszy, że skumaliśmy. Chociaż może i tak być, że się nagle budzisz. Ale nie na drodze walki, obrony, barykad. Przebudzenie odbywa się zawsze wtedy, gdy całkowicie odpuścisz. Tylko wtedy jest możliwe. … Co robić? Jak się przed tym bronić?… Ale przed czym? Nie ma walki, gdy nie bierzesz w niej udziału. Energia podąża za uwagą. Przestań o tym myśleć, nie podkręcaj się, nie jaraj własnego ego, a będzie wszystko dobrze. Nikt i nic nie może wyrządzić Ci krzywdy, gdy nie jesteś odbiornikiem takich fal, takiej energii. Zacznij żyć życiem dziecka, baw się, relaksuj przy najprostszych zajęciach, rób coś co lubisz, nie identyfikuj się ze swoim strachem i domniemaniami. Podniesienie wibracji automatycznie będzie Cię stawiać w sytuacji czystszej, gdzie wydarzenia będą czytelniejsze, jaśniejsze do interpretacji, gdy ego nie będzie tyle mącić. Jeśli w takim stanie wyzerowania, bez emocji (przede wszystkim chodzi, że bez emocji strachu), a więc gdy w tym stanie będziesz wciąż doświadczać tego samego, podobnych snów, gdy będzie to po prostu informacja dla Ciebie od Wszechświata, wówczas możesz zacząć wyciągać jakieś wnioski. Póki co, powiem Ci moje nieśmiertelne, żebyś ruszyła ze skrzyżowania, przestała rozkminiać, pytać wszystkich wokół o drogę, ponieważ jesteś jedyną osobą, która może temu wszystkiemu zaradzić. Kochaj siebie, ludzi, akceptuj jak jest, i cały czas staraj się schodzić do serca, gdy tylko czujesz, że Twoja głowa/ego kolejny raz Cię atakuje i ściąga do swojego poziomu. Nie idź w to, nie pytaj wciąż o drogę, idź własną ścieżką. Każda, którą wybierzesz jest tą najlepszą dla Ciebie w tym momencie stanu Twojej świadomości. Żaden ksiądz, ani guru nigdy nie wybierze jej za Ciebie. Może tylko zacząć Cię agitować, a tego byśmy przecież bardzo nie chcieli. Daj na luz, popłyń trochę z falą, uzmysłów sobie czym jest strach, który Cię niszczy, zaakceptuj go, a następnie wyrusz w drogę, nie pytając nikogo, gdzie i w jakim celu masz iść. Będzie dobrze. To Twoje własne ego zarzuciło na Ciebie sieć. To Twoje osobiste programy, które Ci nałożono bez Twojej wiedzy, albo co gorsze i częste, sama sobie każdego dnia nakładasz. Odpuść.
Na koniec coś fajnego: Siedzisz w ciszy po drzewem, drzewo jest ciche i Ty jesteś cicha. Dwie cisze nie mogą być oddzielne, nie można ich rozdzielić. Jeśli Ty nieustannie rozmyślasz i inni wokół Ciebie też nieustająco rozmyślają, wszyscy są rozdzieleni. Jednak jakby wszyscy zaczęli być cisi, pojawiłoby się coś jak wspólna dusza. Przekieruj swoje nocne majaki na ciszę. Przestań śnić. Na początek Wystarczy, że zawsze będziesz miała jasność, że śnisz. Wtedy koszmar się skończy.
lovciam:)
Powiązane artykuły
Komentarze
Świadomość rodzi się w ciszy
Cześć Niki 🙂 bardzo lubię twoje wpisy nawet krótkie 🙂
😉
Dlatego uwielbiam być niesłyszącą 🙂 <3 ciągłe 'tu i teraz' zostało mi od dziecka.
Cześć Aneto, Ciebie też lubię czytać i zastanawia mnie jak się żyje bez słyszenia, ale czuję, że może być nawet lepiej niż w otaczającym nas zewsząd hałasie, obsesji puszczania „muzyki” ( cudzysłów, bo często trudno nazwać muzyką dźwięki łupaniny przebojów i wycia rozmaitych rozbuchanych ego)
Uściski 🙂 <3
<3 Dziękuję 🙂 z niesłyszeniem to różnie bywa – są plusy i minusy, z przewagą na plusy 🙂
tu suchar-cześć peps…jestem…po prostu jestem…
O, cześć Suchar! Jak fajnie, że wróciłeś! 🙂
Pepsi, możesz polecić jakiś dobry hosting? 🙂
Muszę, ale to muszę zaoponować…
Wiesz – ja nabyłam przeświadczenia o byciu prawdziwie wolnym (także od systemu) dzięki właśnie katolickim duchownym. Dzięki ich mądrości (a nade wszystko dzięki bożej łasce) doświadczyłam,że jestem dzieckiem Światłości, a moim życiem może kierować, jeśli tylko będę na tak, odwieczna Miłość, przedwieczna Mądrość. I nawet będąc, jak to się mówi śliczniutko”na łonie Kościoła”, nie czuję się w strukturach matrixa. Czuję, że Kościół jest moją Matką, moim domem, gdzie owszem czasem nie jest idealnie, ale najważniejsza jest Miłość. I moje poglądy wcale nie są dla mnie wygodne i bynajmniej nie zapewniają mi poklasku środowiska.
To „odpuszaczanie”, pełna akceptacja, bycie tu i teraz – mądrzy kaznodzieje mówią dokładnie o tym samym. Dla mnie satori to doświadczenie zachwytu boską Miłością. Przeżyłam to w życiu nieraz, a dziś to rozumiem.
Jedno czym się ich przekaz różni,od tego o czym tu czytam często,to to że mówią o osobowej Miłości, która przyszła na świat 2000 lat temu. On stał się takim jak my, abyśmy uwierzyli, że możemy być takim jak On.
Wiadomo- pełno jest też ułomnych księży, tak samo głęboko śpiących jak politycy , bankierzy, itp. Ale ja znam wielu i moje życie , jest też po części ich zasługą – życie w obfitości.
Tymczasem wczoraj skończylismy, my katolicy, obchody narodzin Księcia Światłości – z tej okazji pozdrawiam wszystkich! <3
Agga nie ma sprawy, dla mnie jesteś ewidentnie w matrixie duchowym i wodocznie tak ma być, ale ja spałam dziesiątki lat, więc nie mnie oceniać. Piszę tylko to co uważam i to co widzę i czuję, bez oceniania,Ty możesz myśleć co chcesz, ale dla mnie śpisz.
Widocznie tak, tak ma być. Również piszę, co widzę i czego sama doświadczam. 🙂 Wiem tylko, że moje życie przynosi dobry owoc, i że owoc ten jest trwały. 🙂
A uważasz, że już nie śpisz? Tak z ciekawości…
Czytam Cię Pepsi od wielu lat, wychowywana zostałam niejako pod kątem rozwoju duchowego, ale jak miałam depresję i myśli samobójcze w wieku 13. lat, tak mam do teraz (22). Od 3,5 roku jestem witarianką, zdrowie fizyczne super, ale mentalnie jak było, tak jest dętka. Tak jak kiedyś tylko leżałam jak ten ślimak i najchętniej nie wychodziłam z łóżka, tak teraz mam takie ”ataki” bezdennego bólu psychicznego, kiedy nie wiem, jak się ratować, a most jest tak blisko i kusi. Próbowałam już chyba wszystkiego w zakresie fizycznym, także z Twojego bloga, bieganie też nie za bardzo pomogło, lekturę za lekturą doceniam, ale nie dociera. Poszłam przez to na urlop na studiach, niedługo mam na nie wrócić, ale to raczej nie wchodzi w grę. Nie nadaję się za bardzo do żadnej pracy. Czy zdarzają się przypadki, kiedy ktoś po prostu nie znajduje sobie miejsca tutaj i czego by nie zrobił, to będzie chciał umrzeć? Nie mam pojęcia, co robić, bo wytrzymać się nie da. Pozdrawiam.
kup Osho, Tolle i czytaj, z każdym rokiem będzie lepiej, Twój wiek jest słaby, koło 30 wzlecisz.
Czytam, Pepsik, czytam. Niestety dotrwanie do końca tygodnia często jest wyzwaniem, a co dopiero do 30. Co myślisz o tym, żeby wrócić do gotowanego weganizmu, jeśli podejrzewam u siebie również zaburzenia odżywiania? Po 1,5 roku nie tykania dosłownie niczego gotowanego zaczęłam mieć straszny pociąg do warzyw na parze, bio tofu, ryżu brązowego etc. Wiem, że jesteś witarianką i do mnie też przemawia wszystko za witarianizmem, ale coraz więcej osób wraca do zwykłego weganizmu, mimo że fizycznie czują się super na surowym.
jedz dziewczyno
Żyć albo nie żyć, oto jest pytanie..
Pepsi dziękuję za wszystkie wpisy. Za mega inspirującego bloga.
A teraz pytanie z innej, absurdalne beczki 😉
Otóż: mam ładne, mega czyste mieszkanie. Zamiłowanie do porządku tkwi we mnie od zawsze, dlatego nie mam problemu z kurzem i całą resztą. Nie mam żadnych zbędnych rzeczy, podrdzewiałych rodzinnych pamiątek, ubrań z podstawówki czy kiecki z pierwszej randki. Nie mam nic zniszczonego: nawet wyszczerbionej filiżanki 🙂
Mam porządek, wiele książek, kwiaty i trochę ładnych przedmiotów. Lubię otaczać się ładnymi, kolorowymi przedmiotami. Znajomi świetnie się u mnie czują. Dużo się śmieją i nawet jeśli przychodzą w kiepskich nastrojach, wychodzą radośni. I wszystko byłoby cudownie, gdyby nie… PAJĄKI. Tak pająki. Regularnie wynoszę je (w dłoni, nie mam obrzydzenia), na balkon. Cieszę się, że mam święty spokój i TA-DA-M! Błyskawicznie pojawiają się nowe okazy. Różne. Duże. Małe. Grube. Chude. Nie byłoby problemu, tylko, że… One nie pasują do mojego kolorowego, wysprzątanego mieszkania.
Wcześniej pająki bywały u mnie okazjonalnie. Od, hm… kilku miesięcy okazjonalnie zdarza się, że ich nie ma :/ Wiem, że mój wpis zakrawa na absurd, ale piszę całkiem serio.
Może istnieje jakiś sposób, aby ci nieproszeni goście zmienili lokal? Tak na stałe.
Love <3 <3 <3
love, pająki przynoszą szczęście :), ale mogą też ugryźć w nocy, podobno prawie wszyscy połknęliśmy pająka przez sen. No dobra, co one jedzą u Ciebie?
Ika, też miewałam pająki w poprzednim mieszkaniu na parterze, właziły przez ogród, to jeszcze rozumiałam. „Przeniosły” się ze mną na drugi koniec miasta, na drugie piętro… Nie ma, nie ma. Każdego łapałam do szklanki z gazetą i idąc do okna mówiłam do nich „No sory, tu nie ma dla Ciebie miejsca, dzięki, ze mnie odwiedziłeś i w ogóle ciepło Ci było, ale sory, nie mam tu za bardzo Cię czym nakarmić, bo ja weganka i w ogóle… wracaj do Mamusi.” I robiłam im bungee z drugiego piętra na trawkę. Jeszce tak kilka razy było z jego kumplami i przestały mnie nachodzić 🙂 wieści się rozniosły 😀
Yyyy… Nie wiem. Jestem weganką. Spożywam spore ilości surowych owoców i warzyw. Z naciskiem na banany. Ale one w tym raczej nie gustują… Nie mam ani muszek ani mrówek. Nic. Żadnych okruszków bo pieczywa też nie jadam. Ani moje dziecko. Rety Pepsi, nie wiem, co one mogą u mnie jeść.
I dziękuję za odpowiedź <3
może rzeczywiście chodzi im po prostu o przemiłą atmo 🙂
Może, gdy zacznę tak myśleć, zdołam dostrzec ich ukryte piękno 🙂 Hm. Może zacznę z nimi gadać? Nie… Raczej nie. Wtedy zaprzestanę eksmisji 😉
Dziękuję Peps <3 <3 <3
<3
Aneta D Falkiewicz —-> cierpliwie eksmituję pajęczych lokatorów, a one, opcjonalnie ich ziomki, równie cierpliwie wracają. Hm… Może to dla nich taka zabawa? Dla odmiany będę je teraz wypuszczać na klatkę 😀
Dziękuję za odpowiedź <3 😉
Kto pyta nie błądzi. A więc… Piszesz ciągle, Pepsi, o ruszaniu ze skrzyżowania, o tym, że każdy posiada jakiś talent, o tym aby znaleźć swoją pasję, czyli coś co przychodzi nam mega łatwo, w czym jesteśmy dobrzy i przekształcić to w biznes. Spoko, tylko jak to zrobić? Jak znaleźć swoją pasję? Codziennie zadaje sobie to pytanie, ale odpowiedź wciąż nie przychodzi. Staram się szukać w głębi siebie i nic…
W tym roku bronię pracę magisterską więc wielkimi krokami zbliża się czas by wejść w życie zawodowe na poważnie, a ja dalej nie wiem co chcę robić. Chwytałam się w życiu wielu „pasji”. Przez jakiś czas malowałam, rysowałam hobbystycznie, potem zapisałam się na kurs rysunku architektonicznego, na studia architektoniczne się nie dostałam, więc licencjat skończyłam z zarządzania nieruchomościami, stwierdziłam że to straszna kicha, zapał opadł, rysunek odpadł ode mnie, pokochałam sport, w międzyczasie zrobiłam kurs trenera personalnego, popracowałam kilka miesięcy na siłce i znów moje ego się znudziło, odeszłam od siłowni/fitnessu i pozostałam tylko przy bieganiu. Magistra robię z marketingu na uczelni ekonomicznej więc znów inna bajka. Trochę ciągnie mnie do grafiki komputerowej, cośtam dłubie w illustratorze i PS ale jak mi coś nie idzie to szybko przychodzi frustracja i zniechęcenie. Troche zajmowałam się copywritingiem, nawet założyłam własnego bloga ale… jest o niczym. A na pewno nie da się na nim zarobić, bo nie mam nic do zaoferowania, poza tym nie chce żyć publicznie i wrzucać swoich fotek na Instagrama, jak to robią blogerzy. I ciągle nie wiem w czym jestem dobra. Pepsi, doradzisz coś? Jak odkryć swój talent, który można przekształcić w biznes? A może polecisz jakąś książkę, która naprowadzi mnie na właściwy tor?
W sumie wprowadziłam wszystkich trochę w błąd z tą pasją. Owszem pasja jest mega ważna, ale to ma być przede wszystkim pasja do własnego biznesu. Załóżmy, że umiesz robić piękne fryzury i otwierasz biznes fryzjerski i po pewnym czasie zauważasz, że nie robisz na tym kasy, a koleżanka, która była znacznie mniej od Ciebie zdolna po otwarciu fryzjerni robi dobre pieniądze. Ty się po prostu samozatrudniłaś, a ona zatrudniła fryzjerki, dzięki czemu miała o wiele więcej czasu na obmyślanie swojego biznesu, promocję, marketing, a nawet od czasu do czasu kogoś uczesała. Dla fanu. Ty wypalasz się zawodowo i jesteś sfrustrowana na skrzyżowaniu, ona działa. Jej biznes w czasem dało się powielić, a Twój nie, bo nie można było powielić Ciebie.
Jeśli chcesz robić pieniądze pomyśl o tym na czym się znasz i urodź to dziecko, a potem zacznij dbać o biznes,jak o własne dziecko. Dokarmiaj go, ale nie przeinwestuj, bądź mądrą matką, ucz się na błędach, nie szczędź własnej pracy, nie bój się popełniać błędów (Internet najlepiej sie do tego nadaje, najmniej tracisz na błędach, najłatwiej je korygować i poprawiać się). Sama idea, czyli temat biznesu nie jest tak ważna, wystarczy, że czujesz się w jakiejś dziedzinie dość pewnie, ale to biznes masz robić z pasją, uczciwie, świadomie, niematrixowo. Z wielkim zaangażowaniem, twórczo,i zapewniam Cię, daję Ci moją rękojmię, że zrobisz lepszy biznes na sprzedaży robótek szydełkowych, gdy będziesz pasjonatką biznesu, niż pasjonatką tychże robótek.
Blog o niczym zamień na bloga o czymś, następnie odnieś się do tego co napisałam w mojej książce.
W miarę pisania coś się wyłoni, masz masę zainteresowań, to nie muszą być pasje. Moją pasją jest przecież sztuka wizualna, ale też rozwijanie tego bloga, budowanie wielkiej platformy pomagającej ludziom, a zdrowie jest potrzebne do realizacji wielu założeń, dlatego zainteresowałam się nim bardzo wiele lat temu, ale nie pasjonuję się ani chorobą, ani zdrowiem, po prostu zdrowie ma być, a w tym temacie jestem rzetelnie dobra i codziennie pogłębiam moją wiedzę. Ale jak widzisz piszę też książki o prowadzeniu biznesu i to są książki o moim drugim talencie. Zrób to co napisałam w książce krok po kroku, jeśli nie będziesz w stanie, oznacza to,że biznes nie jest Twoją pasją.
Potwierdzam. Sama byłam bez „pasji” przez wiele lat, dopiero poważniejsze skupienie się na moim blogu dało mi odczucie, że jednak pisanie jest moją pasją (33 lata). Obecnie uczę się z książki & bloga Pepsi o robieniu biznesów, w końcu jest coś co mnie zaczęło kręcić i będę te kręcenie kontynuować (dzięki jeszcze raz Pepsi <3). Czekaj cierpliwie, słuchaj siebie i innych, odkrywaj siebie, poznawaj, gdzieś tam kiedyś tam coś zaiskrzy, zapali, że ruszysz i będziesz wiedziała, że to to:)
<3
„Sama idea, czyli temat biznesu nie jest tak ważna, wystarczy, że czujesz się w jakiejś dziedzinie dość pewnie, ale to biznes masz robić z pasją” – tego drogowskazu było mi trzeba. Dziękuje za odpowiedź <3 love love <3
<3
Dodam, że Twoją książkę o zarabianiu w necie posiadam.
Pepsi, którą z książek Osho (lub innego autora) możesz polecić w odniesieniu do pieniędzy, stosunku do nich i zarabiania? Pracuję nad zmianą swojego nastawienia, bo mam w sobie pewien konflikt, który próbuję rozpuścić. Będę wdzięczna.
moją 😀
GOOD IDEA! <3
Dziękuję za odpowiedź na mój komentarz 🙂
Co do tych 10 oznak… Mam większość, o ile nie wszystkie. I tak mam od kiedy pamiętam.
Dużo zdarzeń już „przewidziałam” w życiu, może to dlatego tak bardzo się nakręcam gdy coś takiego mi się śni.
Twoja odpowiedź pozwoliła mi się uspokoić, spojrzeć na problem z szerszej perspektywy.
Co do ego… Jest karłowate, z poczuciem niższości, cały czas mi podpowiada, że przecież nie
mogę wiedzieć więcej niż inni, nie mogę być wyjątkowa, ponieważ byłabym lepsza od innych a tak przecież nie jest. Teraz staram się moją inność po prostu zaakceptować.
Na Twoim blogu znalazłam dużo pojęć, które intuicyjnie zawsze były mi bliskie ale nie potrafiłam opisać ich słowami.
Jeszcze raz dziękuję <3
p.s. czemu zmienił mi się obrazek? a taki ładny zielony był:(
A co jeśli dziecko od 2 tygodni ma praktycznie co noc koszmary? co robić, jak mu pomóc?
Psycholog dziecięcy niech się wypowie, w jakim wieku dziecko?
6lat