Gdy brak pieniędzy.
Mam problem z pracą. Nikt mnie nie nauczył i nie pokazał jak zarabiać na życie, przez co jestem ciągle spłukana i zależna od kogoś.
Moja mama zawsze była w domu, opiekując się moim upośledzonym bratem. Ojciec łapał jakieś dorywcze prace. Często przepijał wypłaty.Wracał po tygodniach. Albo wyprowadzał się do innych kobiet zostawiając mnie i mamę na pastwę losu.
Mam 41 lat i dalej nie mogę przepracować tego programu.
Nie mam oszczędności, ciężko mi się utrzymać w jakiejkolwiek pracy, nie mam przyjaciół i jestem po kilku rozczarowujących związkach.
Ogromna ilość ludzi na świecie, w Polsce też bardzo częste zjawisko, widziała swoich rodziców borykających się z brakami pieniędzy, kłócących się i martwiących się o pieniądze. Rodzin przeżywających wiele problemów, które pieniądze mogłyby, jeśli nie całkowicie rozwiązać, to zdecydowanie pomniejszyć.
„Nikt mnie nie nauczył i nie pokazał jak zarabiać na życie” .. pod tym mogłaby podpisać się większość Polaków. Nie ukrywam, że ja też.
Ogromna ilość ludzi na świecie niczego szczególnie skutecznego w zarządzaniu pieniądzem nie wyniosła z domu. Wręcz przeciwnie, gusła, zabobony, złorzeczenia, podcinałyby skrzydła każdemu.
A jednak wiele historii przypadków osiągnięcia dobrobytu miało swoje rudymentarne początki właśnie w takich rodzinach. Szczególnie w takich postkomunistycznych krajach jak Polska, gdzie dopiero urodził się kapitalizm, który daje możliwość wzbogacenia się od zera.
Dlatego obwinianie domu rodzinnego, czy kogokolwiek, ZATRZYMUJE CIĘ TYLKO NA SKRZYŻOWANIU.
Masz dobre wytłumaczenie tego, że nie jesteś cenionym pracownikiem, albo nie masz własnej firmy, a nawet wykazujesz pewne cechy aspołeczne. Co nie znaczy, że ten dom nie przyczynił się również do Twoich problemów. Jednak najbardziej szkodzisz sobie tym, że widzisz co się dzieje i nie chcesz wciąć za to odpowiedzialności.
Najwyższy czas wybaczyć, jeśli masz żal, i ruszyć we własną drogę.
Owszem, w Twoim wieku MOŻESZ MIEĆ beznadziejną sytuację finansową. Jednak za sobą powinnaś już mieć parę prób zmiany, trochę popełnionych błędów. Jednym słowem jakieś własne doświadczenie, z którego mogłabyś czerpać. Swoje, bez obwiniania innych.
Dlaczego nie możesz utrzymać się w jakiejkolwiek pracy? W takim razie, dlaczego nie stworzyłaś sobie jakiegoś miejsca pracy w internecie? Może zdalnej, może tworząc coś, czego ludzie potrzebują?
A ludzie potrzebują przestrzeni, w której odnaleźliby się z dokładnie takimi samymi problemami, jak Twoje.
Zaznanie jakiejś tam biedy, czy chociaż frustracji finansowej (moim zdaniem) jest potrzebne każdemu, tylko po to, ŻEBY JAK NAJSZYBCIEJ ZACZĄŁ DZIAŁAĆ. Aby się od prawie biedy i długów świadomie ODDALIĆ.
Najgorsza jest martwota i pasywizm działania, czyli brak działania.
Każdy zna takie miasteczka, gdzie panuje stagnacja. Brzydkie wystawy sklepowe, byle jak ułożony towar, ziewająca sprzedawczyni, krzywe krawężniki, ławki bez żerdek, młodzież snująca się obok przystanku autobusowego. I do tego wygodny zakaz pracy w niedzielę. A w jedynym parku widoczne z Kosmosu tabliczki, nie deptać trawników. Marazm, beznadzieja, niedziałanie.
Machulski nakręcił kiedyś komedię w temacie „Pieniądze to nie wszystko”. Upadły PGR, otępienie lokalnej społeczności, wypranie z nadziei, siermiężność Polski B. Stamtąd jesteś?
Twoja frustracja wynika z inercji, po prostu NIE DZIAŁASZ. Nie ruszyłaś ze skrzyżowania, gdyż UWIERZYŁAŚ SOBIE, ŻE JESTEŚ NA STRATY, również z powodu niskiej samooceny i może fobii społecznej.
Są dwa typy ludzi aktywnych, czyli pozostających w działaniu. Oba typy są równie świetne i niezbędne w osiągnięciu sukcesu. Jeden to „opiekun”, a drugi to „inicjator”. Każda firma powinna się postarać, aby mieć ich obu na pokładzie. Bez nich nie będzie wielkiego sukcesu, ani długoletniego przetrwania.
Opiekun opiekuje się majątkiem, księgozbiorem, czymkolwiek. Prowadzi projekt, czyli dba o to, aby łódka dopłynęła na drugi brzeg. Opiekun jest trochę zasiedziany, ale to nie umniejsza jego działania. Inicjator z kolei to kreator, powsinoga, sprzedawca, wchodzi na ambonę.
Gdy inicjator, koło zamachowe biznesu omyłkowo zasiądzie na miejscu opiekuna, wkrótce mogą się pojawić problemy finansowe, a nawet defraudacje. I odwrotnie, opiekun będzie głęboko nieszczęśliwy i głęboko niewydajny w inicjowaniu sprzedaży.
Można mieć i pomysł i pieniądze, a nie osiągnąć sukcesu. Dlaczego? Bo zabrakło szczęśliwego opiekuna.
Bardzo rzadko, przyjmijmy: raz na sto lat, pojawia się ktoś, kto działa i jak opiekun i jak inicjator, dwa w jednym. Tacy ludzie osiągają praktycznie WSZYSTKO w biznesie. Do nich oczywiście należał Steve Jobs.
Był adoptowany, nie najlepiej dogadywał się z ludźmi, ale nigdy nie przyszłoby mu do głowy utknąć na skrzyżowaniu.
Zastanów się czy bliżej Ci do opiekuna, czy inicjatora. Oraz, co mogłabyś zaproponować ludziom?
I zrób ten krok, weź odpowiedzialność. Jeśli masz jakieś długi, to za wszelką cenę należy je spłacić. Można mieć mało, ale to długi niszczą ludzi. Dług całkowicie odbiera wolność.
Znajdź „opiekuna” dla swoich pomysłów, może któryś zamieni się w dochodowy start-up? Potrzebujesz skorzystać z trustu mózgów. Wyjdź do mądrych ludzi, to może być wyjście w sieci.
Pojmij, czym jest równowaga, pieniądze łatwiej się robi, gdy inne aspekty życia rozwijają się harmonijnie. Dlaczego znowu nie miałabyś spotkać się z jakimś chłopakiem i pośmiać się? W końcu związek się uda, gdy zrozumiesz, że NIE JESTEŚ JUŻ OFIARĄ. Że tamten rozdział jest już zakończony!
Jeszcze nigdy nie stawiłaś się do życia, nie weszłaś na swoją drogę do zmiany. Nie ma lepszego powodu dobrobytu finansowego, niż zaprzestanie grzebania w przeszłości i ruszenie ze skrzyżowania. Przestaniesz powielać dom rodzinny, pojawi się kasa. Twoja decyzja.
Życzę CI, żeby nastąpiła pozytywna zmiana w Twoim życiu, dzięki Twojemu zrozumieniu.
Na zawsze Twój
Horry Porttier
Powiązane artykuły
Komentarze
Polecamy bardzo dobrą Witaminę D3+K2 TiB
Do ssania!
O wyższym wchłanianiu z receptorów podjęzykowych:)
,,Znajdź opiekuna dla swoich pomysłów”. A jak się nie ma żadnego pomysłu? Nie każdy ma predyspozycje do robienia biznesu. I skąd wziąć tego opiekuna, kiedy ludzie wokół tylko mają pożywkę z tego, że komuś źle, a oni chociaż w niewielkim stopniu czują się przez to lepsi.
Jeśli nie ma się żadnych pomysłów, to najpierw pracuje się nad kreatywnością 🙂
przeczytaj dokładnie wpis, skoro nie jesteś kreatorem, to bliżej Ci do opiekuna. Opiekun będzie doceniony w każdej firmie, nie musi to być własna firma. Po prostu rzetelnie przypłyń do brzegu, skoro wypłynąłeś. Czasami uświadomienie sobie, że nie jesteś kreatorem, nie będziesz chciał mieć własnej firmy, pozwolenie sobie na bycie tym kimś do czego ma się predyspozycje, na tyle wyjaśnia sprawę, że przestajesz żądać od siebie kwadratowych jaj, osadzasz się w najlepszej perspektywie. Oczywiście to nie wyklucza założenie własnej firmy, niekiedy opiekun poprowadzi firmę lepiej, niż bujający w obłokach kreator. Poza tym nie ma idealnej postawy, zawsze w każdym z nas jest coś z kreatora, i każdy z nas doprowadził coś satysfakcjonująco do końca. Chodzi o to zrozumienie kim się jest i nie płynięcie wciąż pod prąd.
Cześć Pepsi,
Śledzę od jakiegoś czasu Twój blog, przeczytałem Twoje wpisy na temat ADHD i chciałem się z Tobą podzielić problemem, z którym niestety borykam się od kilku lat, a dopiero niedawno zostałem zdiagnozowany jako osoba z ADHD i uzmysłowiłem sobie, że ADHD może być przyczyną tego problemu.
Na studia poszedłem planowo, jak reszta rówieśników. Niestety, ale kierunek studiów wybrałem za namową znajomych, którzy wtedy „lepiej” wiedzieli, a moje poczucie własnej wartości było na poziomie listwy podłogowej. Poszedłem na tzw. przyszłościowy kierunek, który nie miał nic wspólnego z moimi zainteresowaniami, a teraz śmiało mogę dodać, że z moją przyszłością miał jeszcze mniej wspólnego. Studia te dosłownie wymęczyłem i miałem 2 lata w plecy. Nie potrafiłem się uczyć rzeczy, które miały zero wspólnego z moimi zainteresowaniami. Po studiach pozostał mi jedynie dyplom, który leży gdzieś w szufladzie. Gdy je kończyłem, to wiedziałem, że trzeba będzie pójść do jakiejś pracy. Nie chciałem jednak pracować w zawodzie, więc zdecydowałem się nauczyć czegoś, co nie będzie wymagało kolejnych studiów, a umożliwi rozpoczęcie kariery.
To było kilka lat temu, gdy presja na pracę w IT była ogromna i reklamy wylewały się zewsząd. Postanowiłem, że zostanę programistą. Skusiły mnie wysokie zarobki oraz ogromne pragnienie, aby wydostać się wreszcie z toksycznego domu. Do samodzielnego życia i utrzymania się w dużym mieście potrzebowałem pieniędzy.
Od samego początku nauki programowania intuicyjnie wiedziałem, że to nie jest dla mnie. Po prostu mnie to nudziło. Nie czułem żadnej przyjemności tylko irytację i znużenie. Niestety nadal w to brnąłem. Po jakimś czasie dostałem się na staż, otem była pierwsza praca, a potem kolejne. W każdej pracy było tak samo, czyli obowiązki mnie nudziły, stresowały i myślałem, że jak zmienię firmę na inną, to wszystko się poprawi. Tak nigdy się nie stało. Zmieniały się tylko zarobki. W ciągu kilku lat pracowałem już chyba w 8 firmach. Niestety z czasem niechęć do tej pracy zaczęła narastać do tego stopnia, że pojawiały się u mnie objawy psychosomatyczne, ogromny stres, lęk, z którymi sobie nie radziłem i nauczyłem się chodzić na L4. Gdyby to były krótkie L4, np. 2 tygodniowe, to jeszcze nie robiłbym z tego problemu, ale one potrafiły trwać po 6 miesięcy lub nawet dłużej.
Wiem, że praca 8h przy biurku i dłubanie w cudzym kodzie nie jest dla mnie. Bardzo chciałbym zmienić pracę, uwolnić się od tego stanowiska, a nawet branży, móc przestać chodzić na L4 i już więcej nie zawodzić moich współpracowników. Za każdym razem, gdy idę na zwolnienie, bo już nie wytrzymuję tego wewnętrznego chaosu, to mam wyrzuty sumienia, że zawodzę zespół.
Praca w IT ma to do siebie, że faktycznie można tam zarobić dobre pieniądze. Widzę po sobie, że uzależniłem się od pewnych zarobków i nie wiem, czy będę potrafił zejść z tego poziomu i zarabiać np. 1/4 tego w innej, nowej pracy. To kolejna pułapka, w której czuję, że jestem.
Pragnę zmiany, bo nie chcę, aby moje życie tak wyglądało do emerytury. Chcę mieć pracę, od której nie będę uciekać i która da mi radość, a nie znudzenie.
Ludzie dookoła tego nie rozumieją i zawsze słyszę, że powinienem wytrwać te 8h dziennie, ale ja najczęściej nie potrafię wytrwać 1h w tej pracy.
Czasami jednak czuję się jak zwykły nieudacznik, który niby próbuje wziąć się w garść, ale mu się kompletnie to nie udaje.
Próbowałem kilku suplementów, zmiany diety, ale to nie pomogło. Czy mogłabyś coś poradzić?
Pozdrawiam serdecznie.
Hej, wiem że pytanie nie do mnie, ale mam ochotę Ci coś napisać. A może spróbujesz coś w IT, ale nie stricte programowanie? Z takim doswiadczeniem i wiedzą myślę, że fajny jest Project Management. Powodzenia, bardzo Cię rozumiem 🙂
Znajdź pracę w której się dużo dzieje i nie jest nudno. Potraktuj adhd jako swój atut, naucz się z tym żyć, tacy ludzie jak Ty też są potrzebni! Nie patrz w przeszłość, zastanów się co możesz zrobić z tym co już masz. Wyjdz z poczucia winy, nie stawiaj się w roli ofiary, wejdź w tu i teraz i w działanie a nie rozkminy. „Popełniaj błędy i naprawiaj je, gdy dotkniesz dna odbijaj się, Wykorzystaj czas…” 🙂
M.
To wygląda jak wypalenie zawodowe. W bardzo długi staż obecnego stanu można wliczyć studia. Psychologiczne podstawy to brak pewności siebie. Przydałaby się wizyta u psychologa, wiele osób się leczy to nic wstydliwego. Po drugie może dobrym rozwiązaniem będzie poszukanie pracy programowanie w parach. Nie będzie takiej presji.
Dobra porada, najważniejsze, żeby jakoś ruszyła
Moja odpowiedź jest tak naprawdę wprowadzeniem do procesu pomocy sobie samemu https://www.pepsieliot.com/adhd-w-pracy-pozeracz-czasu-i-zabojca-produktywnosci/ Też Cię serdecznie pozdrawiam
Spoko tekst i komentarze. Pozdrawiam z branży IT od 20 lat 🤣
Pozdro2 🙂
Pięknie napisane, sam upór to za mało na sukces. Jednak warto szukać. 👊
pieprzenie, u mnie w domu nigdy nie nie przelewało, stała pracę miała tylko matka, ojciec tylko dorywcze a nawet jak co zarobił to przewałal na jakieś głupoty a rachunki nie opłacone. W wielu 18 lat wyjechałem za granicę by zarobić na studia, mature zrobiłem zaocznie. Wróciłem na stałe po 2 latach. Kupiłem kawalerkę, złapałem byle robotę i poszedłem na studia zaoczne. Teraz mam 35 lat, 2 mieszkania na wynajem, własny dom i własną działalność. Na wszystko musiałem zarobić sam i nikt mnie tego nie uczył.
Cieszę się że napisałeś i dziękuję Ci, bo o takich storys właśnie mówię.
Jesteś urodzonym przedsiębiorcą, masz cele i je realizujesz, nie szukasz usprawiedliwień, wymówek, po prostu od lat jesteś w procesie działania. To bardzo dobry przykład pod tym artykułem.
Koleżanka wystartuje później, ale jej również może się wszystko udać, byle tylko ruszyła we własną drogę i puściła ten bagaż, który sobie sama nakłada.
nie wiem sąd miałeś tę silę do działania, u mnie jest np. tak że rodzice cały czas mówią że w życiu jest i będzie jeszcze ciężej, że pieniądze trudno się zarabia, że nikt żaden pracodawca nie da dużo bo biorą wszystko dla siebie itd. Niektórzy mają tak wrażliwą osobowość że dziedziczą ewentualną nieporadność życiową, wraz z rodzicami udają ofiary, uciekają od świata. Jedno, dwa czy trzy odrzucenia na rozmowie kwalifikacyjnej doprowadza do depresji i ucieczki z luksusowych miejsc itd. Nawet jak się próbowało przeprowadzić do większego miasta, to często wychodzi za drogo, szkoda tych pieniędzy itd. Nie wiem czy nawet Salomon dałby takiej osobie porady bo ,,z pustego i Salomon nie naleje”. Bez pieniędzy nie ma życia, a czasami rodzice i ich poglądy utrudniają zarabianie… 🙁
Wzbogacenie się od zera xd pozdrawiam
xoxo
pozdro2