Kiedy myślisz o kimś innym, wysyłasz do tej osoby swoją energię
Nie ma od tego prawa odwołania Bridget.
Twoja uwaga to jak GPS duszy, czyli wskazujesz cel, a energia tam leci jak paczka z Amazona Priorytet.
Ale gdy robisz zwrot i zawijasz tę energię z powrotem do siebie, coś się zaczyna dziać.
Wracasz do swojego ciała.
I nagle bum! — robisz się bardziej magnetyczna niż lodówka w mieszkaniu singla.
Zaczynasz być tu i teraz.
Obecność.
Nie jako pojęcie z książki Eckharta Tolle, tylko realne odczucie, jakbyś znów zamieszkała w swoim ciele.
I ta obecność… przyciąga.
Jak świeże mango w Biedrze za 3.99, każdy chce podejść, powąchać, zabrać do domu.
Zauważysz, że ludzie reagują inaczej, kiedy TY jesteś w SOBIE.
Wraz z dyplomowanym specjalistą odnowy psychosomatycznej mgr Grzegorzem Lewko,
polecamy wysokiej jakości peruwiańską, 100% organiczną Maca This is BIO
Oraz pomocny artykuł również z jej nienachalnym udziałem
Syndrom owłosionej kobiecej brody.🧔Kiedy włoski mówią „cześć!”
Kiedy czujesz emocje w ciele, może to lęk, może brak, może tęsknota, i w tym samym czasie myślisz o kimś…
To zgadnij, co się dzieje?
Ta energia, ta pełna emocji mieszanka, leci do tej osoby.
Rach Ciach. I znowu Cię Bridget mniej.
Dlatego właśnie, kiedy ludzie w końcu ogarniają, że warto tę energię zatrzymać dla siebie, nagle dzieje się czarodziejstwo.
Energia się przemieszcza.
Układ sił się zmienia.
Widziałam to dziesiątki razy podczas spotkań, gdy ktoś mówi: „Nie mogę przestać o nim myśleć, chcę, żeby wrócił…”
A potem pyk! Zmiana.
Bridget zaczyna kierować uwagę na siebie.
Przestaje strzelać z energetycznej armaty w czyjąś stronę. I wtedy, zupełnie z zaskoczenia… ta druga osoba się odzywa.
Pisze. Pojawia się.
Ale wiesz co? Ja ZAWSZE mówię jedno:
Nie rób tego dla efektu
Bo jeśli cały twój plan brzmi: „Zatrzymam energię, żeby wrócił” – to, kochana, to nadal manipulacja.
To nie ewolucja. To sprytna wersja tej samej gry.
I nadal jesteś w trybie „mam potrzebę – Wszechświat, Kate Walker, Absolucie spełnij ją”.
To, czym dzielę się w tym wideo, może naprawdę zmienić Twoje życie. Ale nie polecam tego używać, by osiągnąć konkretny efekt.
Bo wtedy nadal chcesz, żeby Wszechświat tańczył do twojej melodii zamiast POSPRZĄTAĆ W SOBIE I ZATAŃCZYĆ W RYTMIE WŁASNEGO SERCA
Prawdziwa moc przychodzi, kiedy nie potrzebujesz, żeby ktoś wrócił.
Bo Ty już jesteś. Jesteś sobą. Jesteś w swoim polu. Jesteś cała.
Nie porzucaj dobrych przyjaciół!:)
Niech ilość Twoich czystych poranków
Pomnaża codzienny rytuał 4 Szklanków !:)
Wiesz, kiedy pierwszy raz zrozumiałam ten koncept?
To było w 2017 roku w miejscu, które zmienia życie. Serio. Jakby otworzyło się jakieś inne okno systemowe.
Byłam wtedy w Eze tu we Francji, rzut beretem od miejsca w którym teraz nagrywam, i przywlekła się za mą pewna nauczycielka świadomości.
Po prostu zawzięła się, że mnie przebudzi.
Próbowała różnych metod, szukając na ślepo mojego czerwonego punktu, nieeee, nie szukała punktu G, była ze swoim o ćwierć wieku młodszym narzeczonym, zupełnie niezainteresowana moją seksualnością, a jedynie duszą, wierząc, że ona się z nią spiknie szybciej ode mnie.
Niektóre metody były jak waleniem grochem o ścianę, ciekawe kto wali, typu, że moje auto mnie lubi, jest energetyczne, i czy muszę wciąż zmieniać samochody na nowe.
Że ona ma w chuj kasy, a jednak jeździ już któryś tam rok tym samym BMW, a kwieciste sukienki nosi jeszcze te z liceum, bo zatrzymują jej młodość, fakt, że laska kompetnie się nie starzała.
Ale to nie był mój czerwony przycisk, bo jestem designerką, która non stop coś kreuje, zmienia, kupuje, wywala etc.
Ale w końcu Sissi znalazła mój czerwony guzik.
W związku z wadą główną ego, którą wybiera dziecko, aby chronić się przed problemami niezrozumienia, lub faktycznej krzywdy, w moim przypadku manią wielkości, moje ego było i jest ogromne.
Nie sposób go nie zauważyć, i moja sawantka od duchowości Sissi również widziała go z kilometra i wtedy pyk joł joł cyk stało się TO, pojęłam, że NIE JESTEM MOIM porąbanym EGO.
To było dziwaczne uczucie, siedzieliśmy na tarasie, w dole urywający odwłok widok morza śródziemnego z tymi wszystkim bajerami, palmy, kaktusy, pinie.
W tym samym momencie odebrałam mojemu ego energię, uwagę, skupienie, wiarę w niego, że ono to JA i wybuchnęłam, nie przez medytację, nie przez szamana, tylko przez yyy … KOSMICZNY LOL.
Czyli szajbnięty awakening na rechot, ale guru Osho, czy Talle ostrzega, że tak może być.
Oświecony LOLizm kiedy Twoje EGO SIĘ WYDAŁO co to jest, a Ty zamiast dramatu, pękłaś ze śmiechu jak balon z iluzjami.
Ego się obraziło, a ja/dusza rżałyśmy jak wariatki moja/nasza Beka Nirwana.
Nie oświecenie. Śmiechnięcie
Stan, w którym ZRYWASZ SIĘ Z EGO jak z łóżka o 4.30 (ja o tej porze wstaję, niby Tom Cruise) i masz ochotę lać z tej duchowej operetki.
Konkludując, nastąpiła moja zrzutka z Matrixa przez parsknięcie
Przestałam się przejmować moim ego bardziej, niż szczotkowaniem zębów, kiedy trzeba, zabrałam mu moją energię i przekierowałam ten ogrom ponad splot słoneczny, ponad odwagę.
Zasiliłam czakry, niedokarmione, nieszczęśliwie nieużywane, a strach każdego dnia malał.
Skuś się na doskonały e-book NIEKOCHANA, a dokładnie:
„Niekochana, czyli co zrobić, żeby ktoś się we mnie zakochał”
Prawdziwy klejnot wśród poradników,
a właściwie przyspieszonych kursów, które dotykają delikatnej materii miłości i samorealizacji.
Autorka, czerpiąc z mądrości Neville Godarda, Abraham Hicks oraz innych duchowych mentorów,
stworzyła inspirujący przewodnik, który przekształca samotność w potężną siłę napędową.
To nie jest typowy poradnik o relacjach – to magiczny kompas, który prowadzi czytelniczkę przez meandry własnej duszy,
ucząc, JAK MANIFESTOWAĆ MIŁOŚĆ, a przy okazji zdrowie i dostatek.
PRZEPIS na spełnioną miłość jest tu PODANY Z PRECYZJĄ ALCHEMIKA, pozwalając każdej kobiecie,
która doświadczyła samotności, odrzucenia, porzucenia poczuć się mistrzynią własnego losu …
I to samo jest z SP
I to samo jest z SP, oddajesz mu całą uwagę, czyli energię, bo wierzysz, że tak jest dobrze, że to oczywiste, on spierdolił, a Ty konfabulujesz nadal fabułę w temacie.
Ty usychasz, a jego jeszcze bardziej odrzuca od Ciebie.
A potem weszłam w proces, który trwa do teraz, do zawsze.
Wiesz, kiedy pierwszy raz naprawdę zrozumiałam, jak działa energia … to nie było na żadnym warsztacie.
Już nie w Eze, też nie na Bali, nie na Kostaryce, nie w świetle świec i kadzideł.
To było yyy … w zupełnie zwykły dzień.
Taki, w którym nie dzieje się nic, a dzieje się wszystko.
Stałam w kuchni. Zaparzałam herbatę. I jak zwykle, myślałam o kimś.
Takim kimś, kto jest bardziej w mojej głowie niż w moim życiu.
Znasz to uczucie? Jakbyś wysyłała niewidzialny sygnał: „Pamiętaj o mnie. Odezwij się. Bądź obecny.”
Ale tej osobie nawet brew nie drgnie, a ty czujesz się jak radio, które nadaje na częstotliwości, na której nikt nie słucha.
I nagle coś we mnie kliknęło. Jakby moja dusza powiedziała:
„Ej, laseczko, pojebało Cię. Zwróć uwagę, co robisz.”
Zatrzymałam się.
I dosłownie poczułam, jak moja energia płynie przez tlen z azotem, powietrze, eter.
Jak sznurek, która z mojej klatki piersiowej ciągnie się w jego stronę.
Jakby każda myśl była jednym włóknem.
I z każdym westchnieniem robiło się mnie … mniej
Zobaczyłam, jak mnie ubywa, ożesz, żeby to na wadze, ale nie, ubywało mnie energetycznie.
Stałam się dla siebie bezsensem.
Więc spróbowałam czegoś innego. Nie jakąś ezoteryczną technikę.
Po prostu … zamknęłam oczy
Wzięłam głęboki oddech
I zamiast wysyłać, zaczęłam ściągać
Jakbym zwijała ten sznurek z powrotem do siebie.
Prując nieskończony sweter, który przez długi czas robiłam tył na przód.
I wtedy, nie chcę zarobić plaskacza, ale poczułam swoje ciało.
Tak naprawdę.
Jakby ktoś w końcu włączył światło w moim wielorybim wnętrzu.
Nie przyszło oświecenie. Jonasza tam nie było. Koleś nie zadzwonił, a przynajmniej nie wtedy.
Później, gdy przyszedł czas na jego telefon mnie już w tym nie było.
Ale przyszłam do siebie JA.
I to był moment, w którym pierwszy raz byłam ze sobą naprawdę obecna.
Od tamtej pory to jest MOJA PRAKTYKA.
Nie wielka duchowa technika z etykietą „transformacja”.
Tylko powrót
Z głowy do serca
Z tyłka do serca
Z cudzej przestrzeni do własnego ciała.
Z iluzji braku do pełni WSZYSTKIEGO.
Bo czasem nie musisz lecieć do dżungli, żeby spotkać siebie.
Czasem wystarczy, że przestaniesz myśleć o kimś innym i po raz pierwszy naprawdę pomyślisz o sobie.
Myślisz, że jak kogoś energetycznie zasypiesz, to ta osoba się zbliży? Nie.
Czuje presję.
Czuje, że próbujesz ją przekonać, zmienić, złapać.
I włącza się odruch:
„Spierdalaj od tej Dziuni gdzie pieprz rośnie”.
Tak jak pies, który siedzi spokojnie, a ty nagle go gonisz. Zrywa się i biegnie.
Energia gonienia wywołuje energię ucieczki
W relacjach to działa jak zegarek z duszą.
Gdy kogoś gonisz – energetycznie — to zazwyczaj próbujesz domknąć dziecięcą ranę.
Jeśli on mnie zaakceptuje, to w końcu będę wystarczająca
Nikt tego nie mówi, ale to się tam czai, w podświadomości.
I wiesz co? To powoduje, że ta druga osoba … spiernicza.
Jak kot, którego chcesz pogłaskać za bardzo.
Kiedy jesteś spokojna, kiedy siedzisz w swoim ciele, kot podchodzi sam.
Ale jak go błagasz:
Kici, kici, no proszę, pogłaszczę Cię…
To już go nie ma.
Nie chodzi o gierki. Nie o „jak być niedostępną królową lodu”.
Chodzi o to, żebyś była w sobie.
Żebyś przestała szukać bezpieczeństwa w oczach innych ludzi.
Bo najpiękniejsza wersja ciebie to ta, która nie musi już nikogo łapać.
Teraz weźmy to na poziom makro. Społeczeństwo. Kolektyw. System
Zauważyłaś, że IGRZYSKA, Liga Świata, Liga Europy, Top Top Top, to więcej niż mecze?
TO ZLOT ENERGII.
Miliony ludzi kierują uwagę w jedno miejsce.
I to wzmacnia określone wydarzenia, pomysły, produkty.
Myśl + emocja = manifestacja
I co się dzieje, gdy miliony ludzi boją się, są w złości, są w napięciu?
Wtedy karmią się niższymi wibracjami.
Kiedy jesteśmy w lęku i złości, jesteśmy bardziej sterowalni.
Jak SIMsy w rękach kogoś, kto zna kod na „motherlode”.
SIMsy to oczywiście kultowa gra „The Sims”, w której tworzysz ludzi, domy i całe ich życie, jakbyś była Bogiem na maksa.
A „motherlode” to tajny kod w grze The Sims, który daje Ci od razu 50 000 simoleonów (czyli waluty w grze).
Wpisujesz go, i nagle – cyk, bogactwo znikąd.
Więc metafora „Jak SIMsy w rękach kogoś, kto zna kod na Motherlode znaczy:
Jak ludzie, którymi ktoś steruje i z łatwością „wstrzykuje” im rzeczywistość, bo zna skróty, bo rozgryzł system, bo manipuluje energią i uwagą innych.”
I wiesz co wtedy robią śpiący jak susły matriksowcy?
Oddają, oddajemy swoją moc.
ZAMIAST CZUĆ SWOJE CIAŁO, czujemy TikToka, wiadomości, dramy i komenty.
Zamiast być w sobie Bridget, jesteś w cudzych historiach.
I to jest właśnie to, co chcę Ci zostawić w tym filmie:
Poczuj separację
Nie jako mur, ale jako przestrzeń.
Pomiędzy Tobą a światem.
Tobą a emocją.
Tobą a ekranem.
Tobą a kimś, kogo kochasz.
Bo w tej przestrzeni… możesz zacząć oddychać.
Możesz poczuć siebie.
Możesz wrócić do siebie.
A wtedy cały Wszechświat zaczyna Cię słuchać
- Nie wtedy, gdy krzyczysz.
- Nie wtedy, gdy gonisz.
- Tylko wtedy, GDY JESTEŚ.
Ale nie potrzebujesz mojej medytacji, żeby zacząć.
Wystarczy, że zamkniesz oczy… i WRÓCISZ DO SIEBIE, tak jak zrobiłam to ja, i wciąż robię, gdy tracę uważność.
- Bo tam jest TWOJA MOC.
- Tam jest MAGNETYZM.
- Tam JESTEŚ TY.
Tyle.
Miłe info:
- MEGA E-BOOK Pepsi Eliot „Niekochana, czyli co zrobić, żeby ktoś się we mnie zakochał”
- Rewolucyjna książka Leczenie Dobrą Dietą z moim, czyli jej autorką, AUTOGRAFEM 🙂
Odmaszerować!
Na zawsze Twój