Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Hej Państwu 🙂 Chociaż dokładnie nie wiadomo, ilu ludzi spożywa tak zwaną raw food dietę, w ostatnim czasie coraz więcej osób przechodzi na „surowy” styl odżywiania się. Prawie każda z tych osób ma trochę inną wizję tego jak się żywić, czego spodziewa się po tej diecie, jak się czuła przed jej rozpoczęciem i co ją tak na prawdę do tego skłoniło. Ile surowego spożywa faktycznie, a ile chce, zaczynając od 70%, a kończąc na pełnej setce. Ludzie chorzy, będą oczekiwali spektakularnych sukcesów ozdrowieńczych i są w stanie bardzo dużo zrobić, aby poczuć się lepiej, najlepiej oczywiście całkiem zdrowymi. Moim zdaniem stan ludzi chorych powinien być cały czas monitorowany przez świadomych dobrodziejstw holistycznej medycyny lekarzy. Dr. Cousens w swoim Tree of Life wyraźnie mówi, że nie można po prostu odstawić insuliny, nawet kiedy wyniki cukru we krwi unormują się w wyniku diety, bez konsultacji z lekarzem specjalistą. W ośrodkach terapii Gersona ( w Meksyku i Budapeszcie) chorymi zajmują się wyspecjalizowani lekarze. I pomimo że surowa, wegańska dieta wysoko węglowodanowa, nisko białkowa i nisko tłuszczowa, a do tego wysoko błonnikowa, nisko sodowa i wysoko potasowa może być z łatwością stosowana przez każdego samodzielnie, to ja absolutnie nie mogę wypowiadać się w tych kwestiach. Ludzie z dużą nadwagą, tuż po zmianie swoich nawyków żywieniowych już mają świetne sukcesy. Wystarczy, że odstawią mięso i zaczną jeść dużo warzyw i owoców i nawet spożywając gotowaną skrobię i tak zaczną spadać z wagi. Po pewnym czasie ten przyspieszony metabolizm, może wyhamować i dlatego skłaniają się ku diecie witariańskiej, szczególnie 811, która jest jakby strażnikiem ich wagi. Ale ludzie z dużą nadwagą, którą hodowali od dłuższego czasu mają już też zwykle problemy zdrowotne, więc ich dieta też powinna odbywać się pod nadzorem odpowiedniego lekarza, dietetyka czy dyplomowanego higienisty.
Jest też grupa ludzi, którzy zdecydowali się na witarianizm z powodów jakby profilaktycznych. Ich niedomagania nie są zbyt uciążliwe, albo wręcz nieobecne. Po prostu mają wrażenie, że stosując tę dietę będą zdrowsi,a także będą dłużej żyli w dobrej kondycji i z zapasami energii. Zafascynowani logicznymi wywodami raw foodowców postanawiają wejść w to. Do nich należę również ja. Dlatego moje wypowiedzi na tym blogu bywają czasami lekkie, a niekiedy wręcz krotochwilne (coś to na pewno znaczy:)), chociaż blog dotyczy najważniejszych dla nas spraw jak zdrowie, to jednak w kwestii choroby nie mam wiele do powiedzenia, a już z pewnością nie jest to poparte szerokim doświadczeniem i wiedzą medyczną.
Należy pamiętać również, że są inne spojrzenia na naszą wspólną zajawkę, jaką jest raw food i mogę zacytować fragment wypowiedzi Dr Pawlaka (Dr Roman Pawlak jest autorem książki „I Am the Lord who heals you” i współautorem książki „Matka wegetarianka i jej dziecko” (Vegetarian mother and her baby). Wykłada przedmioty z zakresu odżywiania, w tym wegetariańskiego odżywiania, na East Carolina University w Północnej Karolinie, w Stanach Zjednoczonych) …Teoria dotycząca ważności enzymów w pożywieniu pochodzi z dwóch źródeł: „The Status of Food Enzymes in Digestion and Metabolism” i „Enzyme Nutrition”, napisanych przez Edwarda Howella. Według tej teorii, enzymy znajdujące się w surowych produktach mają znaczący wpływ na trawienie pożywienia. Bez nich organizm musi wyprodukować swoje własne enzymy, co w przeciągu czasu obniża jego zdolność do ich produkowania. Ponieważ organizm ma ograniczony potencjał enzymów, teoria głosi, że zniszczenie enzymów w pożywieniu prowadzi do wyczerpania enzymów w organizmie, co rezultacie prowadzi do chorób. Problemem z tą teorią jest to, że nie jest ona oparta na jakichkolwiek badaniach, i że nie ma żadnych doświadczeń, które potwierdziłyby jej prawdziwość. Przedstawienie jej jako fakt naukowy, co często ma miejsce, jest rzeczą niezgodną z nauką i nieuczciwą. Ciężar obrony jakichkolwiek teorii naukowych spoczywa na tych, którzy je zaproponowali. Niestety, adwokaci surowej diety często obarczają innych koniecznością obalenia tej teorii. Potwierdzenie wiarygodności tej teorii ze strony naukowej wydaje się być konieczne, ponieważ zaprzecza ona zasadom logiki przynajmniej z dwóch powodów. Jeśli faktycznie enzymy w pożywieniu są niezbędne do trawienia, dlaczego po zerwaniu owoców i warzyw potrzeba dni, tygodni a nawet miesięcy, żeby jabłka, banany, marchew i inne owoce i warzywa strawiły się same? Ponadto, dlaczego enzymy w tych produktach trawiłyby żywność efektywnie w „nieprzyjaznym”środowisku żołądka, gdzie ze względu na działanie kwasu żołądkowego większość białka (enzymów) jest zdenaturalizowana?…
Wiem o tych wątpliwościach, czytam o tym, a jednak zdecydowałam się na witarianizm, a teraz po zapoznaniu się z różnymi wariantami tej diety, w końcu wybrałam 811. Zapewne nie zawsze będę tak ortodoksyjna jak w tym moim surowym tygodniu na 811, ale chcę zobaczyć siebie na przykład po roku na tej diecie. Jakie będą moje wyniki krwi? Czy będę nadal odczuwała zwyżkę formy fizycznej? Jakie będę miała samopoczucie po prostu. Ale liczę na coś fajnego 🙂
W związku z tym, że jest wiele różnych powodów, dla których ludzie przechodzą, czy też dopiero wstępnie są zainteresowani witarianizmem i że te powody bywają bardzo poważne, ale też i niektóre bardziej błahe, mam bardzo różne, ale zawsze bardzo ciekawe dla mnie komenty na temat tego mojego, ujawnionego, pierwszego dnia na 811. Dziękuję bardzo wszystkim, że chciało Wam się tutaj luknąć 🙂
Jeżeli jednak ktoś oczekiwał tutaj uczty smakowej, będzie na pewno rozczarowany, bo powtórzę za dr. Grahamem, jeżeli coś jest raw, ale wygląda jak pizza i smakuje jak pizza, to zapewne będzie dawało skutki zdrowotne jak pizza. Na początku robiłam wiele pysznych deserów, ale mnie to nie kreci już, a po drugie są tłuste i nie pasują do mojego obecnego świata 811.
Dlatego Basiu, mam nadzieję że pozostaniesz wesołą i spojrzysz na to moje jeśćku z wyrozumiałością, bo chociaż mnie ono jebitnie smakuje, to wiem, że dla innych może być hasłem do pokazania tyłów witarianizmowi.
Co do wody, to tak, właśnie tyle trzeba pić na czczo, nawet do 2 litrów, 1 litr to minimum (ja piję 1,5), bo to jest codzienny detoks. I potem na treningu nie odtruwasz się z potem (potem nie z potem) przez skórę, tylko wszystko pójdzie drogą, taką jak trzeba, przez jelito grube. 🙂
Mój kolega Marcin z FB, odradza jedzenia owoców na noc i sugeruje zjedzenia posiłku z awokado jako ostatni posiłek przed snem. Nie tylko cenię wiedzę Marcina, ale również sama wiem, że rzeczywiście owoce po posiłku z tłuszczem będą się gorzej trawiły ( to już wszyscy tutaj wiemy, chociażby z tego powodu, że pisałam przecież o tym grubego posta, zapodam nieskromnie :)) i fakt nie pomyślałam o tym przygotowując swój wczorajszy jadłospis.
Marcin wie bardzo dużo o witarianizmie, a jego wiedza nie jest popularna. Chciałby też poprowadzić swój tydzień raw, ale zakłada dopiero stronę i nie zdążyłby po mnie. Odsyłam go wiec do Vitalmanii, bo chyba nie jest tam zalogowany i wtedy zadecydujecie wspólnie co i jak. Byłoby bardzo ciekawie. Ale to dygresja. Jest też faktem, że wczoraj za mało zjadłam, a to z tego powodu, nie było mnie wiele godzin w domu i w tym czasie nic nie jadłam i trudno było nadrobić zaległości.
Biorę suple, dlaczego? Jak myślicie? Od ponad 20-tu lat jestem wegetarianką i od kilku weganką, a od pół roku witarianką i miałam pewne minimalne niedobory. Nie wiem czy związane z moją dietą, czy też innymi czynnikami, ale miałam. Być może wiem o nich tylko z powodu dbałości o swoje zdrowie i miałabym je nawet jakbym była mięsożercówą, ale suple sprawiają, że całkowicie przestałam się przeziębiać i nie choruję.
Druga sprawa, to fakt, że aminokwasy, czyli białko budulec, są zawarte we wszystkich owocach i warzywach jakie zjadam, ale suplementacja sooper foodsami, spirulina, konopie, acai dają mi gwarancje, nie tylko zdrowia, ale dobrej masy mięśniowej, która jest mi bardzo potrzebna do szczęścia :). Lubię umięśnione, odtłuszczone ciało. Tylko takie ciało jest sprawne, sprężyste i wytrzymałe i może pomóc w upierdliwościach, a niekiedy poważnych stresach dnia zwykłego. Do tego dążę. 🙂
Dzień drugi. Stały punkt, woda 1,5l z połowa cytryny, pita powolnymi łykami. Trening, dzisiaj lajcik, rozgrzewka, rozciąganie,pompki(100) i trochę biegania na wykończenie. Stały punkt, zielony szejk (4 szklanki), dziś jabłko, masa bananów i szpinak,czyżbym miała deżawi? 🙂 (zielony szejk już za mną)To jeszcze przede mną, ale już Wam zapodaję, bo dziś panna Andzia ma wychodne 🙂 Obiad, sałatka z kawałka białej kapusty, 3 pomidorów, cykorii i połówki papryki, skropione cytryną i przyprawione algą instant firmy Algamar, o dziwo ma pyszny, słony smak i nie zaciąga morzem. Dużo tej sałatki wychodzi, bo szatkowana kapusta rozprzestrzenia się nieokiełzanie. Całą tę sałatkę tak trochę masuję 🙂 jak mówi nasz kolega Olgierd, surowy mistrz kuchni. Może dojem jeszcze potem jakimś talerzem organicznej kiszonej kapusty? Sie zobaczy.Koszyk z ingredientami do mojej sałatki obiadowej, leży na najpiękniejszym wydaniu Pinokia, ze słynnymi ilustracjami Roberto Innocentiego, można jeszcze kupić w empiku, coś świetnego, polecam, sie wkręcasz w dzieciństwo :).
Kolacja owoce, duuuużo jabłuszek pokrojonych i gruszka i kiwi i banan. Nic spektakularnego 🙂 potem, 3 łyżeczki siemienia lnianego. Cześć, cześć kochani, owocek 🙂
Powiązane artykuły
Komentarze
Fajnie, ciekawie i przystępnie napisane :))) Pozdrowionka!
Tomcio, dzięki, supcio, owocek dla Ciebie :))
Hej Pepsinku, cudownie opisujesz ten swoj dzienny jadlospis:)
Wiesz co, tak mnie naszło – papatrz jak my weganie – a witarianie tym bardziej – musimy sie tlumaczyc prawie z kazdego kroku, ile sie od nas wymaga – a dlaczego jemy to, dlaczego tamto, dlaczego jemy naturalne (podkreslam to naturalne) suplementy, dlaczego tyle tego a tamtego tyle….. Plakac sie chce, bo dlaczego do jasnej cholery nikt tak nie wypytuje i nie streczy i napastuje tych co zra zwloki, wszystko obficie sola i dodaja „chinska witaminke” (to moje okreslenie na glutaminian sodu) i biora sztuczne suplementasy…. a potem siedza w kolejkach do lekarzy… Ja uznalam, ze nawet jesli z kims dziele sie swoja wiedza i doswiadczeniem i robie to za darmo, to dlaczego mam wysluchiwac czyichs uwag (nie kontruktywnych, bo tego typu sa mile widziane) i sie na kazdym kroku tlumaczyc? NIe wiem czy dobrze mysle. Moze jestem dzis zbyt bojowo nastawiona do zycia. Sciskam i dziekuje za To, ze dzielisz sie wlasnym doswiadczeniem i wiedza.
i jeszcze „BĘDZIESZ MIAŁA NIEDOBORY” z ust osoby, która wiadomo jak je. 😉
Po pierwsze, nawet nie wiesz jak się ucieszytłam, że zobaczyłam , że tu jesteś, bo bałam się powiem szczerze.
A po drugie zgadzam się z Tobą w 100%, i uwielbiam jak jesteś bojowo nastawiona, tym bardziej że to chyba 2, czy 3 raz jak czytam Twoje posty, zwykle jesteś taka kochana i dobra dla wszystkich, że powinnam brać z Ciebie przykład, owocek Asiku :))
Bardzo mi się podoba to, co piszesz i na każdy wpis czekam z niecierpliwością. Cieszy mnie właśnie prostota Twoich przepisów, tym bardziej, że moje są równie proste. Na początku jest ta lekka niepewność i szuka się ciągle inspiracji, ale najprostsze jest właśnie i najzdrowsze i najpiękniejsze. Dziś po raz pierwszy zrobiłam surowy deser, chciałam wykorzystać pozostałą po soku pulpę z jabłek. Dodałam do nich migdały, owoce suszone i banana. Zrobiłam kulki i obtoczyłam w wiórkach kokosowych. Smakowało :)) Ale coś takiego będzie raczej rzadkością.
Zgadzam się też z Asią, że wkurzające jest to, że ciągle trzeba się tłumaczyć ze swego sposobu odżywiania. A przecież weganizm stoi na początku najczystszych i najbardziej etycznych diet. Także pozdrawiam owocowo i czekam następnego dnia
Kochane! jak się Was czyta, to człowiek wie, że nie jest w/z tym wszystkim sam, dziękuję:) Owocki
Znowu ciekawy wykład Pepsi, ciekawe spostrzeżenia – dzięki:)
Jeśli o mnie chodzi to nie szukam zamienników tradycyjnych potraw w wersji raw 🙂 Ja bardzo cenię sobie proste przepisy, bo nie lubię długo siedzieć w kuchni 🙂 I nie zawsze mam na to czas. Poza tym zdaję sobie sprawę, że im więcej namieszamy w jednym posiłku tym dlużej/trudniej będzie to strawić. Fajna jest opcja słodkości i deserków na surowo od czasu do czasu, dla rozochocenia kogoś znajomego, dla gości, dla dzieci 🙂 Wiadomo, że od czasu do czasu.
Ale naprawde dużo jesteś w stanie wypic, ja szejka na raz piję od 500 do 750ml, a woy 2 szklanki na raz maksymalnie. Ale ja nie jestem taka aktywna fizycznie jak Ty :)Nad tym też pracuje haha 🙂
A Wesoła byłam, jestem i będe forever bo to moje nazwisko 😀 Całe szczęście, często odzwierciedla sie w moim życiu w praktyce 🙂 Pozdrawiam
Super interpretacja 🙂 Pozdrawiam
Zapomnialam dodać, że przecież proste przepisy to nie znaczy, że nudne czy niesmaczne:) Chyba większośc witarian ma tak, że jako początkujący poszukują zamiennikow i znanych sobie smaków w wersji raw, a z czasem ten etap mija i cieszy nawet najzwyklejszy posilek. Mimo to jest duże pole do popisu kulinarnego np wśród sałatek, dipów, szejków. Pozdrawiam raz jeszcze 🙂
Dziewczyny Supcio, wielkie dzięki za wsparcie:))
Jest jeszcze coś takiego jak proza życia i w piątek kupiłąm mało jedzenia zdrowego, bo nie było. Do Organica w największej galerii krakowskiej, wyobraźcie sobie na milionowe miasto przywieźli na weekend 2 papryki, 2 opakowania małych pomidorków i 1 kapustę bio(sic!) bo widziąłam dostawę w małym pudełeczku, reszta to były przetworzone produkty pseudo organiczne. Drugi Organic nawet nie udaje i pani powiedziała nie mamy warzyw i owoców bo niukt nie kupuje. Więc dzisiaj będzie bida, i właściwie podjadę zaraz do lidla i kupię jabłka bio i znowu banany takie jakie będą, więc dzisiaj monotonia na całego, ale nie chcę ściemniać, że jem coś innego niż na prawdę, lovciam Was :)))
Hej Pepsi 😉
Chciałbym przejść na powyższą dietę
Zastanawiam się tylko jak będzie to w połączeniu z siłownią? ?
Masz moze info na ten temat albo uzytkownicy się tym parali żeby to sprawdzić jak będą funkcjonować??
Dzięki wielkie pozdrawiam;-);-)
masa osób ćwiczy na siłowni i jest na rawie, nie musisz być w 100% na surowym, wystarczy 80 %, i jak chcesz być wegański to nie obejdzie się bez hemp protein, spiruliny, chlorelli (najlepiej oczywiście Thisisbio)