😘🙌💚🍓🏵️🌷🙋
A gdy zobaczysz że go masz, wówczas yyy… PRZEBUDZISZ SIĘ
… „Więc emocje odgradzają nas od nas samych. Codziennie spotykamy się z odbiciem lustrzanym tego kim jesteśmy. Akceptacja i obserwacja tego co się dzieje. Zgadzam się, czuję w sercu że to właściwa droga. Ale nie jest łatwo akceptować i obserwować. Im bardziej próbuję obserwować swoje myśli i reakcje ciała tym bardziej czuję się nijak, jakbym utraciła tę możliwość.
Czy można tak bardzo utożsamić się z obiektami, których doświadczamy, że to co kiedyś przychodziło łatwo (ja jestem niebem, smutek to chmura) wydaje się być utracone? Ta łączność?
Znowu pomimo dobrej passy wpadłam w obżarstwo, moje ciało jest zmęczone, a ja sama, choć mam urlop, chcę zakopać się na cały dzień w łóżku. Szkoda mi mojego męża, bo zły stan odreagowuję na nim. Ktoś inny mnie odrzucił w innej strefie, a powiem że tak zwany rejection to mój issue z dzieciństwa i bardzo źle znoszę odrzucenie.
Wiem, ktoś nie zachował się według mojego scenariusza i wzięłam to za bardzo do siebie, ale tak się czuję, jak gówno. I leżę i patrzę i akceptuję (?). I żrem i kupuję kompulsywnie przez telefon.
Tak więc … Jak siebie polubić? Jak przestać się wkurwiać? Mówię sobie … odpieprz się od innych i zajmij sobą i na chwilę czuję ulgę ale OMG, jesteśmy komputerami z uczuciami i chciałabym móc się przeprogramować. Kocham cię Peps „…
Czytając historię osiągnięć w tej matrycy, dajmy na to takiego Bena Silbermanna (tego od Pinteresta), zauważam podobieństwo do impulsów poprzedzających działania ludzi tak zwanego sukcesu. Zrobię to, bo chcę zobaczyć jak to będzie, albo zrobię to bo wierzę, że się nie mylę, to oni są w błędzie. Albo, będzie wstyd jak odpuszczę.
A wszystko opiera się na trwałym kokosowym materacu, jakim jest konsekwencja. Budzić też trzeba się konsekwentnie
Konsekwencja NIE JEST myśleniem wyłącznie o celu, konsekwencja jest UMIEJĘTNOŚCIĄ POZOSTAWANIA W DRODZE. Nawet, gdy nudno, nawet, gdy pojawia się zwątpienie. Co dziwne ludziom konsekwencja udaje się prawie zawsze, gdy brną w błąd. Konsekwentnie potrafią się dołować, obżerać, nałogować, czy cóś. Konsekwencja jest życiem.
Ego jest implantem
Powstało dla twojego bezpieczeństwa, przeżyć, wyżywić się, przeżyć, wyżywić się, ale jakoś się tak porobiło, że to implant matriksu.
Sporo ludzi odpuszcza tuż przed sukcesem. Siły równoważące we wszechświecie lubią wyrównać potencjał jeszcze na koniec, jeszcze coś się nie uda, a ludzie niekonsekwentnie wtedy odpuszczają, a to była ostatnia prosta.
Ze wszystkich moich rwakućma i lepszych cech, najbardziej cenię sobie konsekwencję, ale to nie jest wpis o mnie.
Przywiązanie do swoich przekonań należy porzucić
Cały twój problem i większości z nas leży w przywiązaniu. Masz już swoje teorie, wiesz co trzeba robić, aby zacząć budzić się, ale tego nie robisz, bo brakuje ci konsekwencji. Szybko się zrażasz, jak pięciolatek.
Nietzsche powiedział przed śmiercią (trochę tani chwyt z tym Nietzsche, tym bardziej, że to powiedział Goethe:D, ale luzik): więcej światła, a ja mówię za życia, więcej śmiechu i luzu. Nie musisz się spieszyć, żyj. Masz za sobą setki, a może tysiące wcieleń, a twoim jedynym celem jest wzrastanie.
Ale dlaczego tak trudno jest się przebudzić? Dlaczego tak mało osób się budzi?
Może zostaliśmy jakoś ZAIMPLANTOWANI? Niekoniecznie dosłownie, ale każdy z nas odczuwa pewną zależność od jakiegoś wahadła. Każdy z nas karmi własną energią jakieś wahadło, jakby miał namagnesowanego chipa.
Owszem ma, nazywa się EGO.
Nie może się przebudzić, czyli nie może dostrzec implanta. Nie widzi czegoś co widać na kilometr, ego.
Obżerając się zachowujesz się, jak zachipowana przez wahadło choróbska zespołu metabolicznego, a kupując, jak pokopana, jesteś przyspawana do wahadła zakupoholików, generalnie nałogowców.
Te implanty zachęcają nas do przyłączania się do gangów świadomości zwanych wahadłami. W jednym domu mieszkają ludzie zaimplantowani do innych wahadeł. Mąż karmi swoją partię polityczną, żona karmi stowarzyszenie energii zakupoholiczek. Albo czekoladomaniaczek. Ale równie dobrze, może być jeszcze podpięta pod jakąś religię, emancypantki, ups, feministki, czy wspierać myślą partię zielonych.
Te chipy, czyli OPROGRAMOWANIA EGO, powstrzymują nas od rozstawania się z tymi grupami. Tagi nie pozwalają nam myśleć samodzielnie i zachęcają do podążania za innymi, których uważamy za obdarzonych większą wiedzą i mądrzejszymi od nas samych.
ZAWSZE, gdy pojawi się jakikolwiek KONFLIKT, pojawi się też egregor, myślokształt, jak to Zeland zgrabnie nazwał, wahadło destrukcji. ZAWSZE.
Jeśli nie jesteś tego świadoma, rzecz zadzieje się tak jak zwykle, przez twój sen.
Bardzo trudno jest się oderwać się od implanta, programu własnego ego i nie można wtedy wzrastać!
Ma się wówczas wrażenie, że tańczysz, jak ci zagrają, że zamieniasz się w marionetkę. Jesteś całkowicie we władzy wahadeł. Bulimiczki wszystkich krajów łączcie się i wspierajcie ogromne wahadło zaburzeń żywnościowych. Zakupoholiczki rozładowujące napięcie, stres, a przede wszystkim zawsze chodzi o to samo, o ZNIECZULANIE STRACHU, łączcie się w wielkie wahadło posiadaczek kart kredytowych.
Będąc podpiętą pod wahadło, coś jakby kontrolowało twój umysł. Jakbyś nie mogła wyleźć z danego programu wierzeń. Musisz w tym tkwić. Odczuwasz wręcz fizyczny przymus.
Wierzysz, bo analizujesz przeszłość, że trudne dzieciństwo i współczesne niesprawiedliwości sprawiają, że dzisiaj cierpisz. Kompulsywnie się obżerasz i wykupujesz neta.Tymczasem to twoje otagowanie służy do przyciągania cię do negatywnych zachowań lub nałogów, które w efekcie otwierają cię na oścież i sprawiają że twoja energia może być odprowadzona i używana.
Ego ostatecznie ma na celu storpedowanie twojej wolnej woli i wolności wyboru
Niektórzy z nas kompletnie nie czują się przystosowani do życia na Ziemi, są to zwykle ludzie z bardzo starymi duszami, którzy celowo zalogowali się do gry. Aby pomagać innym w budzeniu się. Ale dopóki sami nie przebudzą się tutaj, nie mają pojęcia, dlaczego tak cierpią?
Generalnie, tacy wędrowcy, czyli stare dusze, nazywa się je też kosmicznymi duszami, mają poczucie inności, czują, że tak naprawdę tutaj nie przynależą.
Jednak głęboko wewnątrz siebie są związani ze ŚWIADOMOŚCIĄ JEDNOŚCI, i z biegiem czasu zazwyczaj zaczynają się budzić. Gdy są już w pełni aktywowani i wolni, stają się potężnymi istotami światła, duchowymi agentami wielkich zmian.
Tacy ludzie mają zdolność budzenia dużej ilości osób, w wielu przypadkach po prostu przez swoją obecność.
6 oznak przemawiających za tym, że program twojego ego ciągnie cię do wahadeł, dlatego się nie budzisz
I nie widzisz żadnych postępów na drodze własnej ewolucji.
Wręcz przeciwnie.
1.
Gdy czujesz, że zostałaś pobudzona do działania w określony sposób. Gdy czujesz, że nie jest twoim normalnym sposobem zachowania się. Gdy robisz lub mówisz określone rzeczy i zastanawiasz się dlaczego. Tak jakbyś była na automatycznym pilocie.
Ten punkt dotyczy właściwie wszystkich nałogowców, więc ciebie też.
Patrzysz na faję we własnej ręce, i nie masz pojęcia po co to robisz? Wpuszczasz i wypuszczasz dym. Jakiś absurd.
2.
Gdy słyszysz siebie mówiącą wciąż (lub często) o czymś, co zadziałało na ciebie w innym wymiarze, życiu lub linii czasowej, i co wciąż jest dla ciebie bolesne.
Wciąż wracasz do przeszłości, a twoje myśli są pełne smutku, czy wręcz dopada cię depresja.
3.
Gdy czujesz się lepsza, lub gorsza od innych poprzez swoje przekonania.
Taaak, to bardzo wybija z równowagi. Potężny konflikt i wahadła jak głodne psy się zbiegają.
4.
Gdy nie możesz uwolnić się od swojej historii.
Twój przypadek.
5.
GDY CZUJESZ SIĘ OFIARĄ lub czujesz, że zostałaś kiedyś złożona w ofierze.
Ooo to bardzo poważny punkt i mam nadzieję, że ciebie nie dotyczy.
6.
Kiedy silnie bronisz własnej historii, swojego cierpienia.
Te typy zachowań mogą wskazywać, że nie jesteś we władaniu samej siebie. Że implant ego całkowicie tobą rządzi.
Bez względu na to, co się wydarzyło w przeszłości. Powinnaś ruszyć ze skrzyżowania. Jednocześnie akceptując to co jest. Coś jak przy łagodzeniu stanu zapalnego błony śluzowej żołądka jednak jednocześnie zakwaszając go. To są naczynia połączone.
Wahadła i ich implanty, programy ego na umyśle, nie pozwalają nam się przebudzić. Chodzimy ciemni, cierpimy ospali, w malignie sennej, ekscytujemy się przedmiotem. Ale to da się zrobić. Można ewoluować, bo po prostu można i koniec kropka.
Gdy konsekwentnie, acz lekko, z hołubcem, na luzie, po kozacku coraz bardziej będziesz wchodzić we własną bezgraniczną siłę. Gdy zaczniesz faktycznie poznawać siebie i to, co naprawdę siedzi w twoim magnetycznym sercu (nie mam na myśli fizycznego serca) pojmiesz w końcu, że to TWOJA GRA.
Że to ty sobie przygotowałaś w serwerowni, w niebie, jak zwał.
I teraz tylko szybka rozkmina, po co to, na co to?
Czy twoje przebudzenie nastąpi dzisiaj, czy za tysiąc wcieleń, nie ma znaczenia, masz czas. Postaraj się jednak ruszyć ze skrzyżowania tak dla jaj, na luziku.
A kasę robi się w ten sam sposób, bo to nic innego, tylko przepływ energii.
Ego to obcy implant. Program na twoim umyśle.
A ty zobaczyłaś, czy zobaczyłeś już własne ego?
love
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Rzuć też może gałką na to: Dobre suplementy znajdziesz w naszym wellness sklepie This is BIO
Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, i niekoniecznie wyraża zdanie założycielki bloga, tym bardziej nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i się tego trzymajmy.
Powiązane artykuły
Komentarze
„Każdy człowiek musi podjąć decyzję, czy będzie chodził w świetle twórczego altruizmu, czy w ciemności niszczycielskiego egoizmu.”
Martin Luther King
Znajdź sobie na necie jakieś fajne afirmacje wspierające twoje słabsze obszary. Ułóż własną listę i powtarzaj codziennie na głos. Albo słuchaj takich z YT. Najlepiej po obudzeniu lub przed zaśnięciem. Wtedy gdy najłatwiej jest przeprogramować podświadomość. Ponoć wystarczy 21 dni pod rząd. Ale jeśli wątpisz to rób je dłużej.
Za każdym razem gdy mijasz lustro mów do swego odbicia „kocham cię” i uśmiechaj się szeroko. Puść oko do siebie. Pokaż se kciuka w górę. Poślij całuska itd.. A szybko polubisz, pokochasz siebie samą.
🙂
Peps nawiń coś o programie „ofiary”, wielce prawdopodobnie mam takie doświadczenie albo jakieś fragmenty takiego zapisu w pamięci. Będę wdzięczna za rozwinięcie tematu.
Przepraszam , podwójny komentarz, myślałam, że pierwszy nie poszedł?
Jaka jest różnica między mentalnością ofiary a kompleksem ofiary?
Oba brzmią tak podobnie … więc jaka jest rzeczywista różnica?
Podczas gdy oba mogą (i robią) nakładać się na siebie, mentalność ofiary jest bardziej powszechnym problemem. Większość ludzi zmaga się z mentalnością ofiary w tym czy innym momencie życia. Z drugiej strony kompleks ofiary jest podstępnym i głęboko zakorzenionym wzorcem zachowań, który definiuje całe spojrzenie danej osoby na życie. W przeciwieństwie do mentalności ofiary (która na ogół jest krótkotrwała), kompleks ofiary może definiować życie danej osoby przez lata, a nawet całe życie.
Innymi słowy, kompleks ofiary jest znacznie poważniejszy i bardziej patologiczny niż mentalność ofiary.
Bardzo proszę o rozwinięcie punktu nr. 5 lub jakieś linki dotyczące takich zapisów „ofiary” jeśli to możliwe:) ?
dobrze <3
I ruszyły ostatnio wahadła przebudzenia lol
Kiedy silnie bronisz własnej historii, swojego cierpienia. — to akurat w punkt o mnie 🙂
Ale mam chęć rozwinąć tę myśl: to jest destrukcyjne, jeśli objawia się tylko oporem, kiedy paralizuje. Bronię się, odwracam na pięcie, uciekam, moja historia mnie w tym wzmacnia… na takim etapie często teraz jestem. Nie jest to budujące, to fakt.
I urodził się pomysł: a jesli to jakoś przerobić na historię, podzielić się tym, nie chować, ale puścic jak latawiec – napisać… No tak, ale czyż to nie jest ryzyko, żeby nie przedzieżgnąć tego w darcie szat, egzaltację, ekshibicjonizm, może nawet sekciarstwo wokół historii własnego cierpienia… no właśnie, tu by znowu można popaść w niebezpieczne kręgi, zaplątać się w kółko, oczekiwać albo narzucenia tej historii innym, ale akcepcjacji od innych, z zewnątrz, czyli typowa ściezka niedoborowości, bardzo wciągające wahadło…
Więc chyba jednak nie, trzeba jednak schować (?) zostawić (to już lepiej brzmi… ale że porzucić?) tę historię gdzieś… no tak, w przeszłości… tam gdzie jej miejsce, a jednak… no tak, im więcej pewności siebie tu i teraz, tym mniej posiłkowania się tamtą historią… bo może to ja traktuję ją instrumentalnie, czyli jako wymówkę? Więc jak oddać jej sprawiedliwość (!?!) – nie wykorzystywać jej, ale też jej nie deprecjonować… wyrównać szalki wagi, zatrzymać wahadło w pionie? Hmmm to też nie brzmi dobrze, brzmi znowu jak opór, walka…
Czy więc my sami z przeszłości jesteśmy dla siebie aż takim zagrożeniem? Upiorem, pułapką…? Wiadomo, że trzeba być tu i teraz, a jednak wciąż te trupy z szafy jakby wychodzą… czy tylko wtedy, gdy obniżamy (sami) wibracje, czy jednak nie zawsze z naszej winy?
Te nasze odklejone cienie… a może one są jak te niezliczone możliwości, raz wypuszczone/odklejone od nas, choć z przeszlości, są bytami nie do uśpienia, a my jednak czasami je spotykamy, one nas, przecinają nas na ścieżkach… nie myślę o sytuacjach, kiedy sami obniżamy wibracje i wyciągamy te upiory z szafy zeby się niby podeprzeć…
Może to po prostu kolejne wyzwanie, z którym trzeba się pogodzić: te cienie po prostu już sobie po tym świecie chodzą i będziemy je spotykać. I z tym też trzeba się nauczyć żyć, znosić to ze spokojem, nie emocjonować się… to echa naszych dawnych wahadeł, mogę nas wciągnąć znowu w pulapkę… Ale ciągłym wysiłkiem chyba do powstrzymania…
wyobrażaj sobie auto szybko jadące, i przywiązuj cierpienie do błotnika, i patrz jak odjeżdża, spuszczaj w klopie. Rady Wereszczagina
Dziękuję wam, obie rady mają sens 🙂
Dziś rano wstaję i myślę, że jednak za dużo jest do zrobienia teraz, by żyć przeszłością, nie ma na to czasu…
A jak już pomyśleć nad przeszłością chwilę, to faktycznie wysłać ciepłą myśl do tych odklejonych bytów, i nic więcej.
właśnie tak <3
Możesz spróbować jako Ty obecna wysłać do własnej przeszłości wsparcie i miłość dla siebie samej w tamtych trudnych sytuacjach.
Hej Pepsi wybacz, ze nie w temacie – czy sa suple ktore moglyby wspomoc organizm przy pękniętej łąkotce? Chodzi o mojego tate, nie chce sie zoperować, mówi, że nie ma czasu i odkłada to na pózniej ale jednocześnie widać, że codziennie zwija sie z bólu i tak już od kilku lat. Czy mogłabyś doradzić? Bardzo dziękuję
Smarowanie kolana oliwą magnezową (łączysz chlorek magnezu TiB z czystą wodą np z butelki w proporcjach 1:1 i zaraz robi się oliwa magnezowa i tym smarować kolano rano i wieczorem. Wieczorem można zamiast smarowania dodać soli epsom TiB do kąpieli. Dodatkowo
Walter Last zaleca 10 g witaminy C (kwas askorbinowy TiB) i 10 g MSM. Można rozpuścić te proszki w 1 litrze wody lub świeżego soku i sączyć w ciągu dnia. W razie biegunki przerwać, albo zmniejszyć dawkę.
Do tego kuracja odżywcza Greens & FRuits TiB do śniadania przez 3 miesiące po 1 (starcza 1 opakowanie), po śniadaniu D3 z K2 TiB i 1 Omega 3 (o ile nie bierze środków na rozrzedzenie krwi, wówczas ustalić lekarzem, czy taką dużą dawkę przeciwzapalnych kwasów można wziąć`)
Po 1 dniu kuracji witamina C z MSM, przejść na kurację Kolagenem TiB, łyżeczka do napoju, może być woda z sokiem z cytryny, czy sok pomarańczowy świeży (z miąższem) i szczypta MSM TiB.
A ja odkryłam , że pomaga wdzięczność . Jak mnie nachodzą złe myśli , dołujące ( szczególnie strach lubi zaatakować znienacka) staram się zamieniać je na wdzięczność . Na początku przychodziło z trudem , z czasem coraz łatwiej i strachu jakby mniej. Ja dzięki ostatnim zdarzeniom odkryłam , że brak samoakceptacji i miłości własnej wciąż wrzucał mnie w te same bolesne doświadczenia . Odkryłam , ze to nie przypadek ,ale moja projekcja podświadomego strachu. Dzięki Pepsi za to , że jesteś . Ten kubeł zimnej wody od Ciebie był jak ożywczy prysznic . Postaram się teraz już nie zatrzymywać …chyba żeby podziwiać otaczający świat .
Hej pepsi. I dzieje się. Przymus pszczółki dla poszczególnych grup zawodowych. Co począć pepsi?
: ((((
A nie masz może alergii na glikol polietylenowy (PEG)?
Skąd mogę wiedzieć?
Witaj. Co nie co wyjaśnił mi tekst o wysoko funkcjonujących osobach z lękiem. To ja:-)
Mnie zdarza się, nawet często, rozmyślać, zastanawiać się nad cierpieniem innych ludzi, nad tym jak ludzie, dzieci są okrutnie traktowani. Nie widzę w tym sensu, nie ma w tym celu, te myśli mnie nachodzą i odchodzą, ale co jakiś czas tak mam. Czytam tragiczne wspomnienia wojenne i nie potrafię się z tego otrząsnąć, przez jakiś czas.
Dopóki nie uporządkujesz swojego wnętrza, nie możesz wpuszczać takich informacji. Wahadła destrukcji wciąż wysyłają takie informacje, aby karmić się naszym strachem. Ego się boi, ale jest dziwnie ciekawe i wchodzisz w to, co Ci na tym etapie szkodzi? Po co to robisz?
Przyznam, że nie jestem w stanie podać od tak odpowiedzi na to pytanie. Jest kilka powodów. 1. Chciałabym znać historię (opowieści trudne, tragiczne, dużo bardziej wciągają niż suche dane, ale place za to przybiciem). 2. Prowadzę jakieś wewnętrzne rozważania nad kondycją ludzkości. 3. Zdarza mi się wciągać w te myśli, by docenić to, co mam i to co mnie spotyka.
Przyznam, że nie sądziłam, że nie powinnam tego robić. Myślałam, że świadomość okrucieństwa, dawnego i obecnego, będzie mnie jakoś otrzeźwiac. Co ciekawe, mówiłam mężowi o pewnych historiach mężowi z przejęciem, on zadumał się chwilę, ale to nie było takie przeżywanie tego jak moje, kilkudniowe (on na pewno wyżej rezonuje niż ja).
Opowiadanie komuś z przejęciem, nawet o własnej chorobie NIEDOZWOLONE <3
Roger that:-)
Dlaczego Pepsi? Czy nie jest dobrym rozmawianie o tym co nas boli i uwiera z najbliższą osobą?
po co?