Współcześnie żyje z pewnością wielu całkowicie przebudzonych ludzi, czyli Buddów, Jezusów. O niektórych nigdy nie usłyszysz, ale niektórych znasz z Internetu, z książek. I co z tego? Jest taki Tolle, przebudził się, jest Buddą, żyje obok Ciebie, nie można mu „zarzucić”, że miał łatwiej, bo jest Hindusem, ale Tolle jest Duńczykiem, takim samym gościem jak Ty, czy ja. Można mu zaufać, można iść z nim. Można od teraz spodziewać się zmiany.
Zanim oświeciło mnie, często buntowałam się: przecież słowo było pierwsze, słowem można przełamać bariery między ludźmi i takie tam gadki osoby głęboko śpiącej. Dopóki słowo jest nieświadome, dopóki służy do wypowiedzenia dialogu z głowy, czyli dopóki słowo wyraża ego, lepiej jest milczeć. Będzie gadało Twoje ego, a ludzie pomyślą, że to Ty gadasz. Włączam media, czytam tylko gadające ego, bardzo rzadko pojawia się gadające serce, ale nigdy niczyja świadomość się nie odezwała. Tylko dlatego, że świadomość, prawdziwe ja nie opiniuje, nie osądza, nie krytykuje.
Jest i bawi się Najpiękniejszą rzeczą jaka wydarza się tuż po oświeceniu, nawet takim rozumowym zaledwie, (pełnego przebudzenia nie udaje się łatwo doświadczyć, ale wszystko przed Tobą i mną) jest fakt, że już jesteś w komplecie. Że nie musisz nigdzie uciekać, szukać punktu startowego, zmieniać czegokolwiek wokół siebie, wyruszać na poszukiwanie sensu życia, wszystko w jednym momencie staje się oczywiste.
Nagle, będąc w totalnie nudnej pracy, z problemami, ze smutkami, niekochana, obolała, samotna, niezrozumiana, a więc nagle, gdy tylko na chwilę tu i teraz zaczynasz przyglądać się tym prostym czynnościom, które wykonujesz, gdy stajesz się obserwatorem, gdy przestajesz oceniać kogokolwiek i czegokolwiek, zaprzestajesz opiniować, narzekać, znika poczucie niesprawiedliwości, po prostu zaczynasz być tu i teraz, i nagle wszystko w Twoim życiu nabiera sensu. Wchodzisz na wyższe wibracje. Ego milknie. Nie ma kompleksów, ani manii. Najdrobniejsza rzecz, która jest 'tu i teraz” staje się najważniejszą, bo tu i teraz niczego innego nie ma Gdy zatrzymasz się na tu i teraz, docenisz tę chwilę, to nie będziesz jej porównywała z niczym. Nie będziesz żyła wakacjami w Toskanii. Do tego (przypomnij sobie) w Toskanii też nie byłaś (Twoje ego nie było) do końca zadowolona, bo stale nie było Cię tam. Martwiłaś się: co w Wielkopolsce?
Umawiają się z kumpelą, a w trakcie spotkania gadają z kimś innym przez telefon. A my będąc tu i teraz przy obieraniu groszku już myślami jesteśmy przy robieniu budyniu na deser, albo co gorsze kłócimy się w głowie z kimkolwiek. Ego prowadzi swój szalony dialog, który nie tylko jest dla nas przykry z powodu dołujących nas natrętnych myśli. Bywa, że ten dialog jest przez nas (czyli przez ego) ubóstwiany, lubimy plotkować, porównywać, oceniać swoje i cudze dzieci, mężów, statusy na FB. Często ego jest sensem życia, największą rozrywką, zabawą. Innej nie mamy. Boimy się więc wyciszyć dialog w głowie, gdyż dopadnie nas nuda. Ego boi się nudy tu i teraz, nic dziwnego, każdy boi się unicestwienia. Nie umiesz inaczej? Nie idziesz za Buddą, chociaż kolega Tolle jest na wyciągnięcie ręki, bo on rujnuje Ci to co lubi Twoje ego. Te ochy i achy oburzenia, te tragedie w telewizorze, te afery, politycy, oni wszyscy są godni pożałowania i Ty to robisz, ustosunkowujesz się, oburzasz, odcinasz z politowaniem, po czym wracasz.
Nie jesteśmy przebudzeni, szkoda nam czasu na bycie tu i teraz. Uważamy, że owszem, może kiedyś, ale nie teraz. Czytamy mądrości Osho, ale sposoby medytacyjne już nas nie ciekawią. Strata czasu. Wejdź na bieżnię i skup się na bieganiu, na oddechu, na tu i teraz. Czas się zatrzymuje, biegnie się ciężko, odliczanie spowalnia. A teraz pogadaj sobie w głowie, obgaduj, odszczekuj, pokłóć z kimś w myślach: czas zacznie płynąć szybciej, nawet nie wiesz kiedy i już jest po treningu. I to jest główny powód, że nie idziemy za Buddą. Iść za Osho, Tolle, który jest na wyciągnięcie ręki jest o wiele trudniej, niż od czasu do czasu pogadać z Jezusem, którego problemy sprzed 2000 lat są dla nas na tyle niejasne, że spoko.
Sigmund Freuds rozkminia
Miliony ludzi tak robi i jakoś ciągną. Miliony ludzi na świecie za wyjątkiem małych dzieci idzie obok życia. Grzebią w przeszłości i przyszłości. Marzą, albo łażą do terapeutów, którzy rozkładają ich na czynniki pierwsze w poszukiwaniu wewnętrznego dziecka. Gdy tymczasem tu i teraz, właśnie teraz może nastąpić jedyna zmiana. Cudowna zmiana. Sama nas odszuka, bylebyś się zatrzymała. Spróbuj pod byle pretekstem: nawet ubierania zimowych skarpet, wyłączać dialog w głowie. Naciesz się sensem, który tkwi w tej czynności tak samo, jak w zdobywaniu K2, albo siedzeniu w pierwszym rzędzie na tygodniu mody w Paryżu.
Czy życie człowieka w małej wsi, który nigdy nigdzie nie wyjechał może być tak samo ekscytujące i szczęśliwe, jak człowieka, który wciąż podróżuje, zbiera kasę, kombinuje, bo uwielbia podróże i żyje od do? Wiesz, że należy odpowiedzieć: ten z wiochy też może być bardzo szczęśliwy, ale póki co, Twoje ego i tak nie wierzy w tę wypowiedź. Dlaczego ego/dialog w głowie/gadanina/opiniowanie wciąż Cię bawią, a bycie „tu i teraz” wydaje Ci się okropnie nudne? Bo to nie Ciebie bawi ego, tylko ego bawi ego To nie Tobie „tu i teraz” wydaje się nudne To Twojemu ego „tu i teraz” zabiera papu
TOBIE BIZNES SIE PRZYDA SIE
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba. Rzuć też może gałką na to: Dobre suplementy znajdziesz w naszym Wellness Sklep
Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, i niekoniecznie wyraża zdanie założycielki bloga, tym bardziej nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.
Powiązane artykuły
Komentarze
jeśli chodzi o całkowicie przebudzonych ludzi to mogłabyś podać jakieś przykłady z internetu i książek? 🙂
Budda,Mansur Al-Hallaj, Jezus, najwięksi z przeszłości, dużo później Meister Eckhart teraz: wielki oświecony Osho (już nie żyje od kilku lat, on wymienia jeszcze kilku Buddów w tym Sokratesa, o ile mi się coś nie pomyliło), Tolle, Dalajlama (tu jest trochę inaczej, on się rodzi jako kolejny dalajlama), Mooji, Ganga,
Eli Jaxon-Bear (to trochę kontrowersyjne, bo Gnaga po oświeceniu wyszła za niego za mąż i on też stał się oświecony), Dolano (rudowłosa Niemka), Isira (Australijka oświecona w wieku 16 lat podczas gwałtu), Karl Lentz doznał oświecenia podczas snu, Tyohar Izraelczyk, który zjednoczył się z duchem Osho, łaził potem po Himalajach,w 2000 roku założył coś jak wioskę duchową „Pachamama” na Kostaryce, Unmani Angielka poszukiwała, jeździła po świecie, doznała oświecenia dzięki Dolano, Wayne Wirsberg oświecony Amerykanin, szukał bardzo długo, ale oświecenie nastąpiło w 3 tygodnie, gdy obserwował żaby w lesie, Bento Massaro piękny oświecony, nazywają go Justinem Bieberem oświeconych :), zawsze uśmiechnięty, Vishrant z Australii, Sai Baba – Hindus, zmarł przed 5 laty, Suzanne Segal Amerykanka, doznała oświecenia nagle na dworcu w Paryżu i dopiero pod koniec życia uświadomiła sobie co się stało, myślała że zwariowała, łaziła po psychiatrykach,Om Parkin doświadczenie bliskiej śmierci po wypadku samochodowym sprawiłó że zosła oświecony,a potem jego nauczyciel Gangaji pomógł mu utrzymać ten stan, Mario Mantese jeden z najbardziej znanych oświeconych ludzi w Szwajcarii, był znanym basistą. Po gali w Londynie został napadnięty i ugodzony nożem w serce przez nieznajomego. Budząc się ze śpiączki, w której wędrówał przez zaświaty, zdał sobie sprawę, że został oświecony. Richard Sylvester Brytyjczyk, zanim został oświecony był psychiatrą.Ramana Maharishi oświecony już w wieku 16 lat, zmarł na raka w wieku 71 lat, Nisargadatta Indianin , Samarpan , mieszka we Frankfurcie jest jednym z najabrdziej znanych oświeconych Niemców, David Hawkins urodzony w czerwcu 1927 roku, zmarł we wrześniu 2012. Amerykanin, który z powodzeniem pracował jako psycholog. Po przebudzeniu całkowicie wycofał się z życia publicznego i żył w samotności przez 7 lat. Po tym, musiał ponownie nauczyć się zachowań międzyludzkich, aby móc normalnie z ludźmi funkcjonować. Zasłynął z metody badania mięśni, za pomocą czego można zmierzyć świadomość osoby lub nauczania. Tak więc świadomość jest przypisana do numeru między 1 a 1000, zgodnie z którym oświecenie zaczyna się na poziomie 600. Papaji po śmierci Osho, to on przejął rolę, Francis Lucille
oświecony Francuz, robiący karierę naukową przed oświeceniem. Pierwsze doświadczenie przebudzenia nastąpiło w trakcie czytania książki Jiddu Krishnamurti. 2 lata później w trakcie medytacji w swoim domu z dwoma przyjaciółmi, nagle obaj zaczęli śpiewać pieśni w sanskrycie. Wywołało to drugie, jeszcze głębsze przebudzenie, podczas którego stracił „ego” na zawsze. Raphael Niemiec, mieszka na odludziu we Włoszech, Muni w wieku 18 lat miał już pierwszy moment przebudzenia, ale trwał krótko, w 2004 roku miał dłuższy moment przebudzenia, co środę odpowiada w necie na pytania ludzi z cąłego świata, Jiddu Krishnamurti Hindus, już nie żyje, Tony Parsons Anglik, na każde pytanie jak to jest odpowiada: Nie ma nikogo, Barbara Voedisch Niemka ( w młodości 2 razy zgwałcona), nie miała wcześniej kontaktu z ksiązkami duchowymi, ani guru, Zeno Eisenhut
Niemak mieszka w Baden Baden, Byron Katie przed oświeceniem tak jak Tolle, żyła w koszmarnej depresji,
Rania Blau niedawno doznałą oświecenia, ale nieufa się jej do końca, bo mówi, że jest oświecona, czego nikt z oświeconych nie robi, Gabriele Rudolph Francuzka miewa nawroty oświecenia, Richard (Rick) Linchitz lekarz został oświecony, gdy zachorował na raka, nastąpiło samowysdrowienie, ale po kilku latach rak jednak powrócił i zmarł w 2013 roku,
Jeff Foster młody brytyjski oświecony (ur. w 80 roku) oświecił się w rozpaczy, Ładna Brytyjka Lisa Cairns w dzieciństwie groziła jaj śmierć, w 2008 roku zdecydowanie straciła ego, Christian Meyer, Jed McKenna – kontrowersji jest trochę z tym Amerykaninem, ale chyba jest oświecony jednak,, Ramesh Balsekar przes banku of India, Yolande Duran Francuzka urodzona w 1963 nagle doznała oświecenia bez kontaktu z duchowością, i pewnie wielu innych, którzy nawet nie wiedzą że tego doznali, i ci zaszyci w klasztorach w Himalajach i inni
Pepsi o tej Isira Australijce nie mogę znaleźć ani śladu w sieci, Barbara vodish w całym goggle tylko po niemiecku skąd masz te info ? A byron katie słuchałas jej ? Jej gadanina przypomina tani bełkot raczej oświecona nie jest
Wiesz Pepsi tak ja mówisz to nie jest takie łatwe, a na przykład jak masz taką pracę, że na okrągło jesteś otoczona ludźmi, a oni ciągle gadają, oceniają, i czasami myślisz, że to nie ma końca, to co wtedy zrobisz, będziesz kiwać głową tak, albo nie, co nic nie mówić, można spróbować, i aż tak bardzo nie zależy mi co pomyślą, ale zazwyczaj CI ludzie chcą słyszeć pochlebstwa, potwierdzenie, że to oni maja rację, co wtedy powiedzieć – nie słucham Cię, nawet interpretowanie w dobrej wierze, doradzanie według Nelly Radwańskiej jest strata energii i jej złym ukierunkowaniem. A tak poza tym, słyszałaś jak ona śpiewa, no chyba tak to można nazwać Ave Maria? Pozdrawiam, a i dziękuje za odpowiedź w sprawie wit.C.
Maxime tutaj jest antywersja Twoejje sytuacji, bo praca jest nudna, monotonna i pani boi się, że w tym ugrzęźnie na amen i Tolle jej ślicznie odpowiada https://youtu.be/LpkX0e9xTN0
Ty jesteś w sytuacji, gdy dużo się dzieje, trudno jest Ci zacząć celebrować chwilę, tu i teraz i zacząć od tamtego miejsca. Nie wiem jaką pracę wykonujesz, czy jesteś w niej kreatorska (każda praca może być twórcza, to zależy od nas), ale tak czy siak możesz się miło uśmiechać i kiwać głową. Mówienie „tak” samo w sobie niesie dobre wibracje, każde słowo „nie”, wręcz przeciwnie. Może w takiej pracy dobrze byłoby się skupić na samym tworzeniu, właśnie kreacji w pracy. Jeśli ci ludzie, to nie ci od burzy mózgów, czyli, że nie rozmawiasz z nimi na temat pracy, to w pracy nie gada się z innymi za dużo, bo też nie jest to eleganckie w stosunku do pracodawcy. Absolutnie Cię nie krytykuję, nie chcę się wymądrzać, ale jeśli to nie są rozmowy na temat pracy, i te rozmowy są dla Ciebie puste, to zawsze jest opcja grzecznego wycofania się pod pretekstem pracy i rozpoczęcie swojej kreacji tu i teraz. Rozczarowanie ludźmi zwykle wypływa z nas samych.
!No Ego – Yes Eco! 🙂
🙂
zzzzzzz… zzzzzzzz…..
Pepsi ja nie jestem rozczarowana ludźmi, wprost przeciwnie, czuje się nimi zainspirowana, a praca jaka jest – jest ok, potrafię się cieszyć z każdego dnia, a jak chcę, to czasami mnie inspiruje, a czasami nie , chyba mam tu pełna kontrolę, chodzi o to bardziej, że bardzo dużo ludzi wokół nas jest ,, nieobudzonych” i kiedy przebywasz z nimi, wtedy trudna jest taka harmonia samej ze sobą. Zobacz jak dużo jest wokół nas problemów, popatrz na Twój blog, jak dużo ludzi jest samotnych, skrzywdzonych, teraz pomyśl, że ze wszystkim, którzy do Ciebie piszą spotykasz się w realu. Właśnie o to mi chodziło, o złożoność problemu. Aha ja mam taką pracę, że czasami zaciera się różnica kiedy już ją wykonuję, a kiedy już przestałam. Chyba więc zachowuje się ok wobec pracodawcy . Pepsi nie oczekuję odpowiedzi, Ty napisałaś super tekst, a ja właściwie chciałam się podzielić swoimi refleksjami na ten temat. Wiem, że jak sobie sama nie odpowiem, to nikt mi na nie odpowie. Lubie po prostu z Tobą pogadać.
cieszę się <3
Tak czytam teraz co napisałam i trochę wygląda jak ja bym była nie wiadomo jaka świadoma, a pewnie to też jest różnie, mam tylko tę cechę, że potrafię mieć dystans do pewnych rzeczy. No i uśmieszek especially for Pepsi. Dziękuje za linka.
Mam problem z tym „tu i teraz”. Przeciez musze zaplanować obiady na tydzień, pomyśleć co kupić do żarła, czy juz teraz zamówić papier czy jeszcze na 2 tygodnie mamy zapas. Jestem mamą ale za jakis czas będę musiała iść zarabiać na te moje dzieci wiec musze zaplanować w jakiej branży chce się rozwijać, robic kursy z mysla o przyszlosci. Psuje mi to radość zycia i to bycie „tu i teraz”. Jak pogodzić życie teraz z byciem mamą i koniecznością wymyślenia obiadu, calej tej organizacji zycia mojej 5cio osobowej rodziny?
po prostu nie rób problemu z tego, rób co masz robić
Tak, przyjmuj jak jest. Dzięki temu mam mniej nerwówki przy wybieraniu się do przedszkola i negocjacjach z dzieckiem i nie mam oczekiwań wobec męża. Nie spinam się. Próbowałaś się nie spinać i nie powtarzać sobie muszę? Mi to bardzo pomaga. Dzięki temu też nawet takie planowanie jakoś się układa, a może to taka stabilizacja, bo już mam obczajone co lubię kupować i gdzie i się nie zastanawiam. Spróbuj wyrzucić z głowy słowo muszę, tak, to podstawa 😀
Eckhart Tolle jest Niemcem, urodzony w Niemczech, w 1948 roku jako Ulrich Tolle, a nie Duńczykiem……
pozdrawiam Joanna
kij z tym
Oto komentarz Annelise przeniesiony spod kurkumy:
Pepsi, nie o kurkumie i w ogóle nie wiem co to ma do tematu, ale zapytać muszę. Jak to jest z tym kochaniem złych dla ego ludzi wokół? Niby już rozumiem i umiem milczeniem, uśmiechem, cichym byciem neutralizować krytykę, pretensje i różne wścieklizny, ale stale zastanawiam się nad sytuacjami ekstremalnymi. No na przykład taka opcja. Zakładam panią X i Pana Y, z początku miłość wielka, później jedno jednak bardziej zamiast miłością się trudni alko-breweriami. Sytuacja się ciągnie latami. I co ma pani X z takim osobnikiem począć? Tkwić i kochać z wszelkimi konsekwencjami, jakie wątpliwe hobby pana Y niesie? Czy z miłością odejść ze szkodliwej dla siebie sytuacji? Mniej ekstremalnie, ale ostatnio rozkminiałam sytuację, którą przytoczyła Nelly Radwanowska. Kobieta usycha gdyż mężowi się odechciało coitus jednak.Jak rozumiem istotnym elementem ekspresji w związku tejże kobiety jest właśnie coitus bo tak się manifestuje jej więź z tym osobnikiem, jest czymś naturalnym jak oddychanie. No i Nelly mówi zajmij się czymś innym to ci kobieto minie. Tak jakby rezygnacja z czegoś, co dla tej kobiety ma ok, charakter potrzeby, ale też potwierdza duchową więź, miało rozwiązać jakiś problem. Serio to są dobre rozwiązania? Bo czasem zdaje mi się, że jednak istnieją sytuacje obiektywnie niekorzystne dla naszego rozwoju i wtedy, owszem, z miłością, ale należy wyruszyć swoją drogą. Inaczej tkwimy w szkodliwym impasie, pozostajemy w pewnym sensie bierni na krzywdę. Wybacz elaborat, ale to jakoś utkwiło mi w głowie a nie mam pod ręką ani Osho ani Tolle, żeby spytać, więc pytam Pepsi. Love <3 i drzewko bananowe!
Wszystko o czym mówimy jest kontrolowane przez nasze ego. Osoby, które zaczynają się budzić nie tracą ego, tylko zaczynają dostrzegać, że jest to oddzielny twór, czy tak jak mówi Nelly konstrukt myślowy, który nie jest nami. Czyli, że jest ego i jest ktoś jeszcze, kto się z nim nie utożsamia. Ale gdy rozmawiam z drugim człowiekiem widzę, że rozmawiam z jego ego. To ego nie mieści się w głowie, że w ogóle można nie uprawiać seksu, że nie ma po co wiązać się węzłami z drugim człowiekiem, bo ego się zmienia, więc miłość pochodząca z ego, czy z nawet z serca i ego, również przeminie, lub przetrwa, na dwoje babka wróżyła, ale że to nic pewnego,
Jedyną stałością ego, jest jego zmienność.
Prawdziwą niezmienioną istotą od początku do zawsze/do nieskończoności jest nasza istota, która ujawnia się, gdy ego znika. Gdy piszę tę odpowiedź przez cały czas kontroluję się, czy moje ego nie zaczyna przemawiać, czy nie staram się Cię pouczać, czy cokolwiek w tym stylu. Piszę ten komentarz, a moje ego przeszkadza mi.
Uważam, że instytucja małżeńska jest zła, jest to schemat na podstawie którego żona, która ma ochotę na seks, oczekuje na mocy ustawy, (no dobra żartuję), ale oczekuje, że mąż spełni jej oczekiwania, bo gdzie ona ma biedna iść? Jej ego pragnie seksu. Ta kobieta śpi snem chrapliwym. Nikt nic nie musi, a ona gdyby tylko na chwilę pobyła tu i teraz, wyłączyła dialog w głowie w tym momencie wskoczyłaby na wibracje wysokie, miłości i zapomniałaby o jakimś koniecznym orgazmie. Orgazm to nie satori, to twór, który ma mamić. Oczywiście bywa przyjemny, ale orgazmy nikomu nie są potrzebne, tak jak rozpacz i smutek. To są skrajne histerie ego. Zresztą kiedyś panie w histerii leczono orgazmami.
Drugi człowiek obok Ciebie nie jest Ci przypisany, nie jest własnością, nic nie musi i nie ma co od niego oczekiwać. Świadomie nic nie będziesz oczekiwać, to ego oczekuje. Jedna z oświeconych postaci, z listy , którą wczoraj wrzuciłam – Australijka Isira, która podczas gwałtu (mając 16 lat) doznała oświecenia, i zrozumiała, że darzy miłością swojego obcego gwałciciela, bo odzyskanie świadomości, to poczucie wdzięczności i miłości do wszystkiego i wszystkich ludzi, a więc jedna z oświeconych postaci, całkowicie pozbawiona ego pokazuje postawę każdego Buddy.
Ale zanim pojmie się, że jesteśmy boskimi istotami, że już nic więcej nie ma, zanim uda nam się w którymś wcieleniu, albo nigdy przebudzić się, będziemy wykonywali takie przyruchy półprzebudzenia. Będzie nam się mieszało, gdzie jest ego, a gdzie udało nam się zamknąć mu gębę. Przy czym nawet zamykanie gęby ego, też jest egiem.
Uczucie miłości do jednej konkretnej osoby jest w rzeczywistości afektem, całym systemem działań ego, dręczenia go i podlizywania mu się, oczekiwań i poświęceń. Świadomie wszystko wyglądałoby inaczej.
Moja rada dla kobiety niespełnionej w łóżku, z powodu absencji męża chuci, budzić się każdego dnia, tu i teraz bawić się czynnościami codziennymi, obserwować męża/sytuację z miłością,( jak bez, to raczej odejść) i niczego nie oczekiwać. Nie dać się zwieść dialogowi w głowie. Nie roztrząsać sytuacji, nie rozkminiać, nie drążyć, nie gadać z kumpelami, w sytuacji gdy kobieta nie umie poradzić sobie ze swoimi potzrebami, póki co uprawiać autoerotyzm, ale zrobić to świadomie, jako kurację.
Piszesz ze orgazm jest od ego zeby nas mamić a nie jest to zjawisko fizyczne ( jak np okres czy coś w tym stylu ) wymyślone przez naturę po to zeby ludzie prokreowali ?
właśnie tak
Czyli gdyby nie ego i jego chęć seksu to nie byłoby nas tutaj ;p
niekoniecznie, akurat na tym planie tak się rozmnażamy, ale świadomość tak naprawdę nie potrzebuje awatara, na tym polega OOBE, na tym polega sen
Pepsi, bardzo Ci dziękuję za odpowiedź. I przepraszam że pod kurkumą namieszałam tymi ego owsikami. Chyba jednak nadal jestem w półśnie przeplatanym mikro momentami epifanii. Moje ego się wyłącza przy codziennych czynnościach, kiedy biegam, pracuję z muzyką, zajmuję się zwierzętami i jestem z ludźmi, no ale jak już zacznie analizować takie hipotetyczne sytuacje (nie mam ani męża alkoholika z przykładu, ani męża któremu się odechciało, ani szczęśliwie męża w ogóle) to z rozmachem. I w głowie mu się temu ego nie mieści, żeby pozbyć się konstruktów typu krzywda/wina/ sytuacja obiektywnie niekorzystna. I to ego jest przywiązane do tych wytrychów, wydaje mu się, że w ten sposób strukturuje sobie rzeczywistość i przed czymś się broni. Ale po co? Czasami jak już ego przyłapię na tym knuciu i strategiach wojennych to mnie ogarnia niepohamowany śmiech. Cóż żeś ego znowu wymyśliło? Po przeczytaniu tego co napisałaś wydaje mi się, że pani z przykładu Nelly po prostu tego nieszczęsnego męża nie kocha. Jak mówi, że niby tak, poza łóżkiem wszystko fajnie i go kocha, to tylko kolejny konstrukt jej ego, które analizuje inne „profity” czerpane z układu małżeńskiego. Ego ją pożarło. I tu jest jej problem a nie w braku orgazmów. Ona weszła z tym mężem w zapośredniczony kolejnym absurdalnym pomysłem ego układ. Pytanie tylko po co moje ego ma potrzebę analizować te przykłady 😀 Jeszcze długa droga przede mną. Bardzo Ci Pepsi dziękuję za odpowiedź, od szejków i bananów, poprzez bieganie a teraz i duchowość jesteś dla mnie Ultra Mądrą Przewodniczką Tigressą. Love<3
Love2 <3
Dzisiaj nadrabiam z komentowaniem, to napiszę jeszcze 🙂
Ostatnio mój mąż zadał mi pytanie: czy jesteś kochanie dopieszczona? Hm, zaczęłam węszyć podstęp, bo raczej sam do takiej rozkminy by nie doszedł. Okazało się, że rozmawiał z ciocią i ona mu: ta twoja żona jest taka dopieszczona (coś w tym stylu- chodzi o to, że zadowolona). Hm, tak jakby to on miał wpływ na to, czy jestem dopieszczona, co nie? A ja po prostu jestem zadowolona z życia, cieszę się, nie mam oczekiwań, jest jak jest i robię co umiem i bawię się, śmieję, bo cóż mam robić? Jak ktoś jest taki dopieszczony, to coś wydaje podejrzane, chyba wariat! Może być wariat, być w tak zaszczytnym gronie, to łechce moje ego.
Fila bardzo ciekawe to co napisałaś, poruszył to Osho wielokrotnie. Jesteś poirytowana, rozżalona, najlepiej trochę chora, narzekasz na rządzących i brak pieniędzy, generalnie spoko, jesteś normalna, tak właśnie ma być, jak najbardziej akceptowalna. Ale osoba zadowolona z tego co ma tu i teraz, niedzieląca włosa na czworo, optymistyczna, nienarzekająca na ludzi, potrafiąca cieszyć się z chwili, do tego nie daj Boże dobrze zarabiająca, lub po prostu posiadająca środki finansowe, no i zdrowa, to już ktoś dziwaczny, wzbudzający podejrzenie, że albo oszukuje, albo ktoś ją bardzo rozpieszcza. Jak teraz nienawiść spada na Szulim, bo ma bardzo bogatego i kochającego męża, więc wszystko mu zawdzięcza. Jakby nie istniała wcześniej. Ludzi rozwala cudze szczęście, muszą go podkopać, upodobnić do swoich oczekiwań. Ty jako człowiek po prostu umiejący cieszyć się z życia, musisz to koniecznie komuś zawdzięczać, zapewne niesłusznie. Dopieszczenie sobie wymyślili, co nie znaczy, że nie masz wspaniałego człowieka obok siebie. Znam kobiety, które mają wspaniałych mężczyzn obok siebie, ale i tak je coś uwiera.
Dziękuję Pepsi za odpowiedź 🙂
Aż sprawdziłam o co chodzi z Szulim.
A mąż zaiste wyjątkowy 🙂 Choć mocno utwierdzony w chrześcijaństwie, ale otwarty. Jednak niczym o czym ostatnio u Ciebie czytam z nim się nie dzielę. Coś się dzieje, bo zaczął czytać książkę o koncepcjach światopoglądowych, a dziś przywiózł od teścia fakty i mity, przeglądam, a tam: podobieństwa w działalności Jezusa i Buddy 🙂 przypadek? (hm, gdzieś to kiedyś wyjaśniałaś)
Jeszcze wróciłam, żeby przypomnieć sobie 2 bardzo ważne dla mnie akapity.
„Włączam media, czytam tylko gadające ego, bardzo rzadko pojawia się gadające serce, ale nigdy niczyja świadomość się nie odezwała. Tylko dlatego, że świadomość, prawdziwe ja nie opiniuje, nie osądza, nie krytykuje.
(…)
I to jest główny powód, że nie idziemy za Buddą. Iść za Osho, Tolle, który jest na wyciągnięcie ręki jest o wiele trudniej, niż od czasu do czasu pogadać z Jezusem, którego problemy sprzed 2000 lat są dla nas na tyle niejasne, że spoko.”
Dobranoc!
A może to ego spina nasze życie jak pasek spodnie. Bez niego by po prostu spadły. Trzeba jeść, ubierać się , ogrzać. Niektórzy nawet decydują się na dzieci … i co wszyscy mamy siedzieć w parku, wyłączyć się i kontemplować tu i teraz. Ok to jest fajne tylko jakoś każdy z oświeconych widzi to nieco inaczej. Wyłącz ego to znaczy wyłącz rozum, myślenie ? Przecież żeby mieć świadomość samego siebie i chwili obecnej to też wymaga myślenia Jakoś to wszystko średnio do mnie dociera. Piszesz Pepsi , że dzieci to potrafią – owszem ale też piszesz , że dzieciństwo i młodość to rodzaj niedojrzałości.
ja tak piszę? gdzie? niedojrzałość jest zajebista i przytrafić się może każdemu, jest oznaką niewinności, gdy ego pomaga w twórczości i kreatywności, ale nie knuje
Ego to rozum? Ja to odszyfrowuję jako silne pragnienie… żądzę posiadania, zdobywania więcej i więcej, dążenie do uznania swej wielkości, megalomanię, zaszczyty, medale dla samej podniety ich posiadania
ego to dialog w głowie, nieustający, niby łechcący, pobudzający, ale ostatecznie zawsze niezadowolony, kompleks niższości to też robota ego, to dopiero ego
Czyli wszelkie pragnienia, pasję, marzebia to wymysły ego?
nie, pasja to dusza, pragnienie też może pochodzić od duszy, ale wtedy nazywa się potrzeba, chodzi o to, że zamiar osiągnięcia celu musi być zgodą duszy i ego.
A co do orgazmów… trzeba mieć kilkadziesiąt lat żeby do człowieka dotarło jak niewiele zależy od nas i od naszego rozumu. Życiem żądzą emocje i to kobiety są tą bardziej uprzywilejowaną płcią , która potrafi nad nimi lepiej zapanować mimo, złudzenia że tak nie jest.
30 to już kilkadziesiąt 🙂 Jezus nauczał tylko 3 ostatnie lata, ale od 12 do 30 roku uczył się w Tybecie
Pepsi poradz bo się miotam i nie mogę zasnąć…mam rozmowę o prace w pon, ale nie jestem pewna czy to dla mnie…praca na słuchawce jakaś obsługa klienta w firmie państwowej..więc pewnie najniższą krajową..jednakże dawno nie pracowałam, jestem bez kasy, zależna od rodziny…Ale miałam chociaż czas zająć się swoim zdrowiem , tym duchowym również, także dzięki tobie…no i teraz dylematy, bo z jednej srony jakaś kasa..A z drugiej chyba trochę męka i jakby brak rozwoju…no ale jak na razie nie widzę innej drogi? Ech ku*wa;) dylematy
przecież nie bierzesz tej pracy na całe życie, nad czym się zastanawiasz teraz, masz inną opcję na już? posłuchaj sobie tego https://youtu.be/LpkX0e9xTN0
No glownie to co zarobilabym przeznaczyc chce na przyszloroczne szkolenia z mindfulness, w tym sie widze..
Nurtuje mnie dziś taka kwestia – czy jeżeli, jak twierdzisz Ty i jak odsłuchałam dziś także Nelly, sport, a szczególnie bieganie ma tak ogromny wpływ na wychodzenie poza matrix czy konstrukt umysłu – słowem władanie ego – to, czy sportowcy są bardziej oświeconymi ludźmi? Obserwujesz to? Pewnie jak wszystko, zależy to od aktualnego stanu świadomości, w jakim osoba się znajduje. Znam kilku biegaczy, osoby intensywnie uprawiające siłkę i inne formy i według mnie śpią one i chrapią, aż ściany drżą.
Chciałam Cię zapytać o jeszcze jedną kwestię. Gdy w 2011 roku byłam w ciąży z moim drugim dzieckiem, zaczęło coś do mnie docierać – na początku działo się to na gruncie chrześcijańskim, katolickim, bo tak zostałam wychowana. Czytałam dużo, otwierałam się na różne doświadczenia i naprawdę doświadczałam tego tzw. płynięcia – nagle znajdowali się ludzie, książki same wpadały w ręce itd. Pewnie to znasz. Miałam sny, np. śniło mi się, że widzę kalendarz, a na nim wyraźną datę i wiedziałam, że to data urodzenia mojego dziecka. Tak też się stało, chociaż skierowanie do szpitala miałam na zupełnie inny termin, a lekarz nie był w stanie określić dokładnego tygodnia ciąży. Mały urodził się dokładnie w tym dniu, który kilka tygodni wcześniej zobaczyłam na kalendarzu. Było jeszcze kilka takich sytuacji. Kilka miesięcy później, zupełnie niespodziewanie , gdy znajdowałam się w tej fazie przejściowej przed snem- tzn. już nie na jawie, a jeszcze nie we śnie, czyli – jak dzisiaj myślę, gdy fale mózgowe przełączają się na inną częstotliwość (theta?), zalała mnie ogromna fala szczęścia i radości od pasa w górę, przepływała przeze mnie jak fala właśnie – było to niezwykłe doznanie, tak czyste i intensywne – nie można tego z niczym porównać, z orgazmem też nie :). Było to piękne, ale przestraszyłam się i długo nie mogłam zasnąć. Powtórzyło się to po kilku miesiącach raz jeszcze, stłumiłam to wtedy pełna lęku – było to po śmierci mojego taty, która wygenerowała we mnie ogromny strach. Jak myślisz, co to było? Według wiedzy, którą mam dzisiaj może nastąpiło otwarcie czakry serca? Ta radość i szczęście, które wtedy czułam, było niezależne od niczego, było jak eksplozja, jestem pewna, że wtedy świeciłam ;). Co Ty na to?
przed snem przełączamy się na alfa, wyższe wibracje, tak jakoś chyba. Nie kochana niczego się nie bój, budzisz się.
malena, dzieci dużo pozytywnych zmian wnoszą, co nie? 🙂
Pepsi, niektóre wypowiedzi Tary Brach bardzo mi pomogły, szczególnie ta: barriers to loving presence. Może też znajdziesz coś dla siebie. Dziękuję za Twój artykuł, za wszystkie.
https://www.youtube.com/watch?v=nwseJ73D7R8
Jeśli tu i teraz jest takie jak ma być i my jako jednostki JESTEŚMY (bardziej lub mniej doskonali, to nie istotne), to co popycha nas do przodu? Jak odróżnić pragnienia ego od potrzeby duszy? Czy dusza w ogóle czegoś chcę/ potrzebuję? Moje ego ostatnio nie daje mi spokoju, próbując wszystko zrozumieć, logicznie wytłumaczyć, choć wiem, że to niemożliwe. Przeraża go, że tak naprawdę nie istnieje, że jesteśmy jednością. Pozdrawiam 🙂
Zostaliśmy udomowieni, to znaczy wytresowani jak zwierzęta domowe. Za takie zachowanie nagroda, za takie kara. Wiara w takie prawa zrodziła strach przed karą. Działamy jak wytresowani. Ego dopóki nie jesteśmy jego właścicielem oznacza wielkie spanie. Kiedy świadomie nie chcesz ewoluować, bo po co to wszystko, ciesz wiedzieć, to tylko tracisz czas na zabawę ego. Czy kropla oceanu tworzy Ocean? tak, ale kropla nie jest oceanem. Czy jesteśmy Bogiem, bo jesteśmy w jego umyśle, w serwerowni? Nie, ale Bóg się składa z wszystkiego. Jeśli dusza nie zechce ewoluować, wystarczy, że chce zatrzymać się w miejscu nastąpi regres. Cofanie się. Po to jest ta gra. Siedzisz w serwerowni, w niebie, w głowie Boga, i grasz w iluzję gry, którą sama wymyślasz. Ale ponieważ nie rozumiesz podstawowych praw rządzących we wszechświecie, nie zawierasz ze sobą włąściwcyh umów, tylko te z tresury, zaczynasz się miotać, bo ego ZAWSZE oznacza miotanie. <3