Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
222 162 508
50 online
49 523 VIPy

Czy surowe pokarmy roślinne wychładzają organizm i kilka słów o urynoterapii

W tym 2 proste przepisy Waltera Lasta na leczenie yyy … moczem.  

Czytając niektóre komentarze mam wrażenie, że sądzisz, że możesz robić ze swoim ciałem co tylko chcesz, a w pewnym momencie po prostu rzucisz gluten (zresztą nie cały, bo od czasu do czasu musisz zjeść tort) i zaczniesz popijać wodę utlenioną i będzie wszystko git. Oczywiście dotlenienie komórek odgrywa kluczową rolę, ale ciała nie da się w ten sposób oszukać na dłuższą metę. Tak jak fałszywe ego nie oszuka prawdziwego ja. Ciało jest do zaopiekowania, zadbania, uszanowania i okazania mu wdzięczności. Oraz trzeba go odpowiednio karmić. jakaś prana jest mu niezbędna, gdyż pokarm jest wyrazem miłości do własnego ciała. Ciało wymaga odpowiedniej diety. To mogłoby być światło słoneczne, gdybyś była na to gotowa. Ale zakładam, że jeszcze nie jesteś.

Surowa dieta roślinna, a nawet urynoterapia to są naturalne lekarstwa i o tym trzeba pamiętać

Nieżyjąca już dr. Ewa Hankiewicz neurolog, która na przekór środowisku medycznemu dostrzegła wielki wpływ diety, ale też urynoterapii na wiele chorób neurologicznych, chorób z powikłaniami neurologicznymi oraz innych chorób …

Tu spory fragment wypowiedzi dr. Ewy Hankiewicz:

(…) Od dziecka byłam bardzo chorowita: przeszłam wiele chorób, miałam duże zmiany w kręgosłupie, a w wieku 20 lat pozbawiono mnie pęcherzyka żółciowego, miałam tam ze 140 złogów. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że stosując odpowiednią dietę, można w kilka dni złogi te wyczyścić, zachowując pęcherzyk. Na egzaminie praktycznym z chirurgii na pytanie: czy złogi w pęcherzyku są zagrożeniem, prawidłowa odpowiedź miała brzmieć: tak, jest to stan przedrakowy i jedynym rozwiązaniem jest wycięcie pęcherzyka. Tak więc, gdy stwierdzono u mnie kamienie, biorąc pod uwagę wiedzę, którą zdobyłam na studiach, posłusznie poszłam na operację. Myślę, że właśnie od tego czasu zaczęły się moje poważne problemy zdrowotne. Miałam bóle głowy, chory kręgosłup, miałam paradentozę, problemy z układem trawiennym. Sama będąc chorą i na co dzień lecząc ludzi przykutych do łóżka z powodu chorób neurologicznych, widziałam swoją wielką bezradność. I znowu zapaliła się czerwona lampka – że coś tu nie tak.   Punktem zwrotnym w moim życiu, nie tylko rodzinnym, ale także zawodowym, była choroba i śmierć mojego brata, który umarł z powodu chłoniaka złośliwego. W tym czasie interesowałam się już medycyną alternatywną. Nie zdążyłam jednak pomóc bratu. Wcześniej, nawet niż sam nowotwór, zabiła go chemia, którą go leczono. Zabiła go tak szybko, że nawet nie zdążyłam zastosować urynoterapii, o której czytałam. Wpadłam w depresję. Byłam w tym czasie przed egzaminem specjalizacyjnym właśnie z neurologii, gdy wpadła mi w ręce książka Mai Błaszczyszyn „Dieta życia”. Przeczytałam ją jednym tchem, a następnego dnia zaczęłam już stosować. I o dziwo – jedząc głównie surowe warzywa i owoce w przeciągu dość krótkiego czasu stanęłam na nogi. Zdałam egzamin i wróciła mi chęć do życia. Pozbyłam się większości moich chorób. Przez pół roku leczyłam się tą dietą, ale gdy poczułam się dość dobrze, powróciłam do tak zwanej „normalnej” diety. Dolegliwości odzywały się od czasu do czasu . Ale nie były, aż tak jak wcześniej, dokuczliwe. Nie zastanawiałam się jeszcze wtedy nad wpływem diety na zdrowie. Urodziłam dziecko, no i problemy zaczęły się od nowa: krwotoki, szpital, śmierć kliniczna, operacja po operacji, no i diagnoza – wyrok: brak szans na wyleczenie. Wtedy przypomniałam sobie o poście i urynoterapii. Przypomniałam sobie o nich, gdy po dłuższym niejedzeniu po operacji, podano mi pierwszy posiłek. Zażyczyłam sobie, aby przyniesiono mi z domu ryż z marchewką. Myślałam wówczas, że jest to jedzenie, w tym momencie dla mnie, najzdrowsze pod słońcem. No i zaczęło się znowu – gorączka, krwotok, powrót wszystkiego. Moi koledzy po fachu rozłożyli ręce – byli bezradni. Wówczas pomyślałam: skoro zjadłam i jest tak źle, to nie należy jeść. Po pięciu tygodniach postu wstałam z łóżka całkiem zdrowa. Wróciłam do pracy. Wówczas okazało się, że mój ojciec jest chory na nowotwór. Nie chciał uwierzyć w moje „naturalne metody” i za pół roku zmarł. A ja jak przystało na „ozdrowieńca” kupiłam sobie wołowinę, o której nauczono mnie, że jest zdrowsza niż wieprzowina. Tak do końca to wiedziałam już wtedy i nie wiedziałam. Doceniłam post jako leczenie, ponieważ dwukrotnie uratował mi życie, ale jakoś codziennego zdrowego żywienia nie potrafiłam jeszcze wtedy rozpoznać i docenić. Zresztą niewiele o nim wiedziałam. Moje informacje były fragmentaryczne. Wróciły znów obowiązki i mój poprzedni sposób życia. Zrozumiałam, że nie wystarczy raz wysprzątać organizmu – zastosować przez pół roku głodówki leczniczej. Trzeba dalej dbać i pielęgnować go codziennie. Trudno żyć z brakiem kilku narządów i kupą leków, które w swoim krótkim życiu zdążyłam już łyknąć. Trapiły mnie znów różne dolegliwości. Nie mogłam przecież pozostać na całe życie na poście urynowym. Czułam, że muszę coś robić, aby się ratować. Na medycynę szpitalną przestałam już liczyć. Co najwyżej, miała mi do zaproponowania wycięcie jeszcze jednego potrzebnego narządu, lub nowe leki, które wprawdzie coś tam pomagały, ale też i rujnowały resztki mojego zdrowia. Wtedy dopiero świadomie zaczęłam eksperymentować z dietą. Eliminowałam pokarmy, co do których miałam wątpliwości, że mi szkodzą. Jako pierwsze wyeliminowałam mięso. Później inspirowana książką hinduskiego lekarza „Mleko cichy morderca” wyeliminowałam mleko i wszelkie wyroby z mleka. Wtedy też uświadomiłam sobie, że to właśnie jadanie nabiału, który był kiedyś podstawą mojej diety, doprowadziło moje zdrowie do takiego stanu. Pierwsza moja tak zwana zdrowa dieta, którą przyjęłam, zawierała gotowane produkty, zdrowe razowe pieczywo, rośliny strączkowe. Ale dalej czułam, że to nie tak. Z pieczywem było mi się najtrudniej rozstać. Wtedy włączył się mój naturalny „pilot”. Zaczęłam myśleć intuicyjnie, wracać do natury. Odkryłam, że to co najprostsze jest najgenialniejsze, dlatego trudne do zrozumienia. To wówczas, któregoś dnia, kupiłam swój ostatni bochenek chleba. Wtedy jeszcze z przerażeniem myślałam, jak to będzie, gdy pieczywo zniknie z mojego życia. No i nie ma pieczywa. W ostatniej kolejności wyeliminowałam produkty strączkowe. Długo wydawało mi się, że trzeba je jeść, ze względu na dużą ilość białka. Ale z biegiem czasu i moich przemyśleń, wnikliwego obserwowania siebie, w mojej diecie pozostały tylko świeże owoce i warzywa. Dobrze się czuję, gdy jem, nie mieszając, jeden gatunek warzyw lub owoców przez dłuższy czas. Jak się ma, na przykład, moje 2 kilogramy gruszek, które zjadam w ciągu dnia i tryskam energią, do konwencjonalnego obiadu? Doszłam więc po latach obserwacji i praktyki do swojej optymalnej diety, o której myślę też, że jest optymalną dietą dla wszystkich. Jesteśmy jako gatunek owocożerni, nawet nie warzywożerni, a na pewno nie wszystkożerni. Dzisiaj przyszła do mnie moja pacjentka, która od tygodnia jest na owocowo-warzywnej surowej diecie. Powiedziała mi, że przestały jej marznąć i cierpnąć ręce i nogi. Ci, którzy wcześniej rozcierali jej marznące ręce, teraz bardziej marzną od niej. Jej jest gorąco. Inna moja pacjentka, która od wielu lat w ogóle nie jadła surowizn, bo lekarz kiedyś powiedział jej, że szkodzą jej zdrowiu, przyszła po raz pierwszy do mnie w pięciu swetrach trzęsąc się z zimna. No więc jak jest z tym wychładzaniem? Gdy pacjentka ta przeszła na surową dietę, natychmiast poprawił się jej stan zdrowia i zdjęła z siebie kilka swetrów.

Witarianka Mimi Kirk (77) podczas wywiadu:)

Pożegnajmy się więc z pierwszym mitem, że surowa dieta wychładza organizm. I, że zimą powinniśmy jeść gorące kasze, zupy, a owoce i warzywa zostawić na upalne lato.

Tymczasem nie surowizna, lecz nabiał wychładzają organizm

Energia jest w surowym jedzeniu. Jabłko pięknie grzeje, banan może trochę mniej, ale wcale nie wychładza. Banan w porównaniu ze zwykłym chlebem jest jak nektar bogów, czyli zdrowy i bezpieczny. Patrząc na gotowane pożywienie rozgrzeszyłam nawet cytrusy. Uważam, że późne owoce, jak jabłka i gruszki są doskonałym pokarmem na zimę. Są w stanie nas tak wspaniale ogrzać i dać nam tyle energii potrzebnej na przetrwanie zimy.

Późna gruszka nie zmarznie nawet na mrozie

Orzechy są również doskonałą spiżarnią na zimę. Energia jest w surowym jedzeniu. Może i gotowanie dodaje jakiegoś rodzaju energii do pożywienia. Ale jaki jest sens, aby jedną energię zabijać, po to aby dać jakąś drugą? Powtarzam zawsze moim pacjentom: surowe dożywia, wszystko inne zaśmieca organizm i że jedynym pożywieniem, które daje energię i zdrowie są surowe owoce, warzywa i orzechy. Pozwalam także, od czasu do czasu, na oliwę tłoczoną na zimno i na złamanie diety gotowanym pożywieniem.

Wielu pacjentów, nie rozumiejąc, że na ich dolegliwości, pomóc może jedynie odpowiednie żywienie, a nie jakieś specjalne zapisane przeze mnie leczenie, opóźnia czas przechodzenia na dietę.

Rozumiem ich, bo ja także bardzo powoli zmieniałam swoje żywieniowe przyzwyczajenia, nie doceniając wielokrotnie roli żywienia w leczeniu. Często pacjent odchodzi ode mnie i idzie do lekarza, który nie wymaga tak wiele i po prostu zapisuje tabletki. Ci pacjenci, którzy jednak spróbują, widzą już po kilku dniach efekty tej diety. Niektórzy uważają, że powoli należy zmieniać dietę, aby nie był to szok dla organizmu. Ja uważam, że można to zrobić od zaraz. Jest to tylko kwestia gotowości naszego umysłu i porzucenia naszych przyzwyczajeń. Pacjenci pytają: to pani doktor na diecie? A ja im odpowiadam: ja po prostu zdrowo jem. Im bardziej jestem zdrowa, to tym bardziej chce mi się zdrowo jeść. Leczyłam ludzi, którzy sobie nie wyobrażali życia bez kawy i bez papierosów. W miarę ilości wypijanego soku z marchwi, zmienia się ilość wypalanych papierosów. Sposób bycia także. Zauważyła to studentka, pisząca pracę magisterską, która przyszła do mnie z prośbą o podanie adresów osób będących na diecie owocowo-warzywnej. Wszyscy jej rozmówcy okazali się być rozmowni, przychylni, tryskający energią, zadowoleni z życia. Nie marudzili – tak jak spodziewała się tego – że katują się dietą, poszczą. Szczególnie szczęśliwa była kobieta chora na cukrzycę, której lekarze zabronili jeść jej ulubione winogrona, a nakazali jadać mięso, wędliny, sery i inne rzeczy, których nie znosiła. Teraz objada się swoimi ukochanymi winogronami i czuje się bardzo dobrze. Co na to wszystko środowisko lekarskie? Umierałam w łomżyńskim szpitalu. Według tamtejszych lekarzy nie powinnam już żyć. Gdy pod wpływem własnych przeżyć i zmagań z trapiącymi mnie chorobami, odeszłam już tak daleko od konwencjonalnego widzenia choroby, jej skutków i leczenia, że ciężko byłoby mi wrócić do konwencjonalnej placówki zdrowia, otworzyłam własny gabinet. Trafiali do mnie beznadziejnie chorzy pacjenci, na których medycyna oficjalna postawiła już krzyżyk. Powrót do zdrowia tych ludzi uznano oficjalnie za cudowne ozdrowienie. Chociaż żadnego cudu tu nie było. Niekiedy moi znajomi lekarze podsyłali mi pacjentów, z którymi nie wiedziano co zrobić. Najczęściej takich, gdy operacja się udała, a pacjent nie zdrowieje. Przeszłam długą szkołę. Jeśli jako młoda lekarka neurolog ze świeżo zdaną specjalizacją na pięć, musiałam sobie codziennie wstrzykiwać pyralginę, aby przeżyć dzień bez bólu, to kiedy ja powinnam dostać tę piątkę – teraz gdy sama nie mam już żadnych dolegliwości i leczę dwudziestoletnie migreny u pacjentów w ciągu tygodnia lub miesiąca, czy wtedy gdy sama faszerowałam się lekami, nie szczędząc ich również swoim pacjentom? Jeśli kiedyś komuś przyjdzie do głowy, aby odebrać mi mój lekarski dyplom, zarzucając mi, że nie leczę pacjentów według oficjalnej wiedzy medycznej, to ja zapytam, jak medycyna poradziła sobie ze stwardnieniem rozsianym, nowotworami, Parkinsonem i tak dalej? Dlaczego na studiach medycznych nie nauczono mnie, że na stopach są punkty refleksyjne, nie było zajęć na temat diety, dlaczego nie powiedziano mi, że pijąc olej z cytryną mogę pozbyć się kamieni, tylko wycięto mi mój pęcherzyk żółciowy? W porównaniu z kilkukrotnie większą ilością kamieni, które w ten sposób usuwam pacjentom, moje 140 dla tej mikstury, nie byłoby problemem. Dlaczego na zajęciach z fizjologii nauczono mnie, że w 3 roku życia tracimy enzymy do trawienia mleka, ale już nikt później z tego nie wyciągnął wniosków. I dotąd nie wyciąga. (…) Cały wywiad, który okazał się monologiem  jest https://www.zdrowa-zywnosc.get.net.pl/to_co_najprostsze_jest_najgenial.htm tu Ponieważ dr. Ewa Hankiewicz zmarła 1 października 2005 roku, więc można założyć, że jej obserwacje były bardzo prekursorskie, tym bardziej że epokowe dzieło dr. Campbella „China Study” miało swoją pierwszą publikację zaledwie rok przed jej śmiercią. Zresztą doktor Ewa mówi jasno, że na studiach medycznych każdy student w Polsce dowiaduje się, że dziecko w 3 roku życia traci enzymy pozwalające na trawienie mleka.

I nic z tego nie wynika dalej …

Potem przez całe życie słyszymy: pij mleko, koniecznie zbijaj gorączkę, wytnij migdałki, wytnij sobie i urwij cokolwiek, dla dobra sprawy medycznej. W niskim pokłonie i na służbie u farmacji.

Jednak mój dzisiejszy wpis jest formą odpowiedzi na pytanie:

– A co Pepsi myślisz o urynoterapii?

Urynoterapia według Waltera Lasta

Mocz jest używany w wielu kulturach jako szczególnie skuteczny środek zwalczający zaburzenia układu odpornościowego takie jak alergie, choroby autoimmunologiczne i temu podobne. Mocz zawiera przeciwciała i składniki które pobudzają układ odpornościowy do walki z wszelkimi drobnoustrojami w naszym organizmie. Aby pozbyć się alergicznej reakcji należy użyć moczu zebranego w trakcie jej trwania lub po jej ustąpieniu.

Jak to zrobić?

Umieść kilka kropli czystego lub rozcieńczonego moczu pod językiem i trzymaj go w ustach przez kilka minut.

Last podaje 2 przepisy na Uniwersalne Remedium:

1.

Należy zmieszać 2 krople moczu z 1 łyżeczką wody i całość wlać do małej buteleczki z kroplomierzem, a potem mocno potrząsać nią przez 10 sekund. Ilekroć poczujesz się niedobrze umieszczaj kilka kropli pod językiem co 2 godziny. Sporządzaj co tydzień kolejną porcję tego remedium i zwykle nie ma potrzeby wstawiania go do lodówki.

2.

Inna metoda polega na rozcieńczaniu i 1 łyżki porannego moczu od 5 do 10 razy większą ilością czystej wody (nie chlorowanej) i dokładnym wymieszaniu tej mieszaniny mocno potrząsając nią od 20 do 40 razy w górę i w dół. Należy wypić ją od razu lub brać po kilka łyżek w ciągu dnia trzymając ją w ustach przez pewien czas przed połknięciem. Czytałam też że, bardzo dobrze sprawdzają się lewatywy z moczu. Źródła: „Proste metody przywracania zdrowia” Walter Last

a więc owocek:)

 

(Visited 7 491 times, 1 visits today)
-
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Może rzuć też gałką na to:

Dobre suplementy znajdziesz w Wellness Sklep
Disclaimer:
Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.

Komentarze

  1. avatar Jarmush 22 października 2017 o 16:37

    dlaczego mocz witariański i bez pestycydów ma niskie wibracje? Nie mam takiego odczucia. Kał to co innego, owszem B12 jest tam idealne,dlatego krowa od czasu do czasu niechcący sobie liźnie.

    1. avatar Jarmush 22 października 2017 o 19:44

      mocz niejednemu uratował życie, ale masz inne zdanie, to Twoja sprawa

    2. avatar beztematusite 23 października 2017 o 07:45

      Juz Ci mowie: moj kolega, lata cale temu mial chora sledzione i ktos mu kazal pic mu mocz. Nie wiem dokladnie jakie ilosci i jakiej jakosci wiem tylko, ze pil mocz swojej malej coreczki a czy swoj to nie wiem. Uratowal w ten sposob swoj organ.

      1. avatar grzegorzadam 23 października 2017 o 15:35

        MY EXPERIENCE WITH THE URINE THERAPY ? 17 YEARS LONG

        https://youtu.be/9u9FJlwLhqg

        43 latka 🙂

  2. avatar Gonzo 22 października 2017 o 17:03

    Pamiętam, byłam na początku drogi kiedy bardzo zaintrygowała mnie bardzo postać dr Ewy Hankiewicz. Jej odejście mi jakoś nigdy nie pasowało… Dzięki.

    1. avatar Jarmush 22 października 2017 o 19:01

      na niej już medycyna alopatycznq dokonała wielu działań standardowych

      1. avatar Gonzo 22 października 2017 o 19:51

        Fajna Babka..

      2. avatar Gonzo 22 października 2017 o 20:03

        >też właśnie urynoterapia u jakiegoś rosyjskiego Pana

        Tak apropos, Aneta.. Jest we Wrocławiu dr Piszczulin (homeopata/irydolog, szerokie horyzonty, mózg, kariera naukowa, obecność na światowych konferencjach, kontakty etc..) Mi pomógł… Tak sobie myślę, że gbybym miała jeszcze kiedyś jakieś mega wyzwanie, to bym też do niego uderzyła po konsultacje.. Może Ci się przyda ten kontakt.. (?) Dużo zdrówka….

        1. avatar adfalkiewicz 23 października 2017 o 08:07

          Dzięki wielkie 🙂 będzie w zanadrzu <3

          1. avatar Gonzo 23 października 2017 o 12:11

            Sorry, słabo się wkleiło…. Ale jak widać Bystrzaki ogarną..

          2. avatar giwonka 23 października 2017 o 15:27

            Gonzo, w czym Ci pomógł, jeżeli to nie tajemnica? Ja z okolic Wroc.

          3. avatar Gonzo 23 października 2017 o 19:54

            Giwonka, z potężnej toksemii, mnie dr wyciągał. Jest bardzo skuteczny i konkretny. Badaniem irydologicznym (bezbolesne, trwa kilka minut) diagnozuje, po czym bezbłędnie dobiera leki (ma naprawdę rękę do homeopatii). Nic nie owija w bawełnę, jak czegoś nie potrafi wyleczyć, to nie leczy. Mnie po pierwszym badaniu spytał ile chcę jeszcze pożyć (w takim dobrym stanie byłam 😉 i tutaj tylko się nie dogadaliśmy, bo powiedziałam, że rok 😉 Naprawdę go cenię… i jestem niesamowicie doktorowi wdzięczna.

          4. avatar Gonzo 23 października 2017 o 20:27

            Jeszcze Ci tylko napiszę, że ja do niego specjalnie jeździłam z W-wy!! Potem, jak już stanęłam na nogach (też dzięki raw food), to przerwałam, bo wyjeżdżałam z Polski.. Świetny lekarz!

  3. avatar Anemonne 22 października 2017 o 17:12

    Pepsi, a co z takimi zupami z warzyw gotowanymi po kilka godzin? Mam na mysli małe dziecko, które wymaga wzmocnienia? Był u Ciebie wpis o takiej zupie kiedyś.

    1. avatar Jarmush 22 października 2017 o 19:00

      jest nadal, wpisz Agnieszka Wlazłowska, taka zupa może postawić na nogi. Jest wiele wyjątkowych sytuacji w życiu

      1. avatar Anemonne 22 października 2017 o 21:07

        Pepsi dokładnie! bardzo mnie to zainteresowało choć osobiście bliżej mi do żywych, chrupiących i pełnych enzymów pokarmów to wiem, że nic nie wiem:) Powiedz jak to jest ze składnikami odżywczymi? Co po kilku-kilkunastu godzinach zostaje z takich wygotowanych warzyw? C pewnie znika, większość witamin z grupy B także. to w czym tkwi jej sekret?

        PS. Dziekuje za kontakt do p.Agnieszki!

        1. avatar Jarmush 22 października 2017 o 21:47

          tu jest co nieco w temacie

          1. avatar Anemonne 22 października 2017 o 22:12

            coś się chyba nie wkleiło?

      2. avatar drefet 27 stycznia 2018 o 11:11

        no wlasnie …moze postawic na nogi a ja z innej manki…od ponad pol roku bylam na cos w zbizeniu do 811 tydzien temu organizm sie bzuntowal…przechodzilam pieklo myslalm ze '”zejde” …ugotowalam kawalek krowy kaszy gryczanej i smalcu gesiego do tego zrobilam tez bio kawy i na ten moment duzo lepeij ze mna…wydaje mi sie ze to pomoglo…moge sie myic …ale po miesiacach bez miesa, nabialu pieczywa kasz kawy herbaty i w ogole prawie niczego procz zielska…co o tym myslisz…chcialabym wrocic do 811 ale strach…bo mialam napadyjak przy jakichs zapasciach…kilka razy c o drugi dzien sie pojawialy…nadal nie jestem spokojna ze to nie wroci , nie czuje sie jakos super ale lepeij…

        1. avatar Jarmush 27 stycznia 2018 o 14:21

          nie wracaj z takim nastawieniem, to jakby wracać do nałogu

Skomentuj Jarmush Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum