Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
No właśnie, jest jeszcze jeden zonk, o którym wspomina tym razem profesor Arne Akbar, prezes British Society for Immunology i profesor na University College w Londynie.
Białe krwinki mogą być dość zasiedziane, ale ćwiczenia fizyczne mobilizują je, zwiększając przepływ krwi, dzięki czemu mogą wykonywać zadania związane z nadzorem oraz poszukiwaniem intruzów i niszczenia ich w różnych częściach ciała.
Według profesora Akbara dorośli powinni być aktywni fizycznie i tutaj nie ma ten tego.
W kontekście nowej epidemii koronawirusa pytanie to stało się pilne, pilne, a przy okazji dzięki niedawnym badaniom pojawiły się sensowne odpowiedzi. Najnowsze badania sugerują bowiem, że sprawność fizyczna wzmacnia układ odpornościowy i że nawet pojedynczy trening może wzmocnić i poprawić naszą zdolność do zwalczania zarazków.
Jednak niektóre badania wskazują również, że rodzaje i ilość ćwiczeń fizycznych mogą różnie wpływać na odpowiedzi immunologiczne. Więcej niekoniecznie znaczy lepiej.
Czy masz więc pędzić na siłownię, gdzie panuje dość duże skupisko ludzi i ich miazmatów, a następnie wyciskać z siebie 7 poty? No właśnie, w sumie każdy z nas słyszał historię od mamy i taty, współmałżonka, czy kolegi na arbajcie, ku ostrzeżeniu, że forsowne ćwiczenia osłabią nasz układ odpornościowy, otwierając nas, jak bezbronne niewiniątka, na patogeny i choroby.
Przekonania takie zyskały na wiarygodności pod koniec lat 80. XX wieku, gdy badania wykazały, że „bieganie w maratonie zwiększa częstość występowania objawów infekcji wśród biegaczy w najbliższych dniach, a nawet tygodniach po wyścigu”, mówi John Campbell, profesor nauk o zdrowiu na Uniwersytecie w Bath w Anglii i współautor wpływowego przeglądu z 2018 roku, powiązań ćwiczeń i odporności.
Dzisiaj jest to szczególne pytanie, czy planować duże wypoty na siłowni, maratony, istotną aktywność fizyczną w związku z rosnącą liczbą nowych przypadków wirusów? Jak naprawdę takie ćwiczenia będą współdziałać z naszą odpornością?
Jednak przebadani biegacze i ich infekcje zdaje się nie zostały właściwie zinterpretowane w obliczu nowych badań. W eksperymentach z wykorzystaniem testów laboratoryjnych maratończyków po wyścigach, okazało się, że niewielu wykazało faktyczne infekcje dróg oddechowych. Zamiast tego większość rozwinęła podrażnienia dróg oddechowych lub inne niezakaźne choroby. Dalsze badania mówią, że maratończycy i inni sportowcy wyczynowi zwykle chorują tylko kilka dni choroby, co wskazuje, że ich układ odpornościowy wcale nie został nadmiernie obciążony ćwiczeniami, ale wręcz przeciwnie, wzmocniony.
Od tego czasu naprawdę bogata ilość badań zarówno ludzi, jak i zwierząt potwierdziła tę ideę. Przykładowo seria eksperymentów z 2005 roku, niestety na myszach, wykazała, że jeśli gryzonie biegały niezbyt forsując się przez około 30 minut dziennie przez kilka tygodni, było znacznie bardziej prawdopodobne, że przeżyją zjadliwą formę grypy niż zwierzęta nietrenowane bieganiem.
Jednocześnie były też i takie badania głoszące, że pojedynczy, forsowny trening może tymczasowo osłabić naszą odpowiedź immunologiczną wkrótce po wysiłku. Narażając człowieka zdecydowanego na bardzo forsowny trening na zwiększone ryzyko oportunistycznej infekcji tuż po.
Ta opcja, znana jako teoria „otwartego okna”, działała zarówno w przypadku ludzi, jak i zwierząt, gdy komórki odpornościowe zostały zalane strumieniami krwi natychmiast po ciężkim treningu, a następnie nagle znikały, prawdopodobnie w wyniku stresu związanego z ćwiczeniami. To zniknięcie komórek odpornościowych pozostawiało delikwenta z obniżonym poziomem komórek rozpoznających i zwalczających patogenne intruzy, oferując wręcz zarazkom otwarte okno na ich wtargnięcie.
Ale po raz kolejny, zdecydowanie bardziej wyrafinowane, eksperymenty naukowe dały inne wytłumaczenie. Komórki odpornościowe zostały jakoś tam oznaczone światłem, i można było zobaczyć, jak poziomy świecących komórek wzrastają w strumieniach krwi, następnie ich ilość rzeczywiście zgodnie z oczekiwaniem spadła. Ale odkryto coś szczególnego, że tak naprawdę niewiele z tych komórek „zmarło”, a zamiast tego udały się w podróż do płuc, jelit, i innych części ciała potencjalnie najbardziej narażonych na inwazję wirusów, i innych zarodków chorobowych podczas forsujących ćwiczeń.
A po kilku godzinach tej służby wartowniczej większość komórek wróciła do krwiobiegu, stabilizując tam poziom komórek odpornościowych, zapewniając, że ich czujność immunologiczna owszem, uległa zmianie, ale nie spadła.
Podobnie w badaniu opublikowanym w zeszłym roku (2019), gdy sprawne, dobrze wytrenowane ćwiczeniami zwierzęta, którym wstrzyknięto zarazki zaraz po męczącym biegu, lepiej zwalczyły infekcję niż zwierzęta głównie siedzące. Dodatkowa analiza molekularna wykazała, że komórki odpornościowe zasiedliły i gromadziły się wokół patogenów, podczas gdy te same komórki były bardziej rozproszone, byle gdziem, w tkankach nieaktywnych zwierząt.
Podsumowując, badania nad powiązaniem ćwiczeń i naszym układem odpornościowym mówią raczej, że „nie ma wiarygodnych dowodów, że ćwiczenia fizyczne zwiększają ryzyko rozwoju infekcji wirusowej”, o czym mówi James Turner, współautor przeglądu z 2018 r. o ćwiczeniach i odporności, a także profesor nauk o zdrowiu na Uniwersytecie w Bath.
„Tak więc można bezpiecznie ćwiczyć, pomimo obaw związanych z koronawirusem”, podsumowuje. Mówi, że ćwiczenia w rzeczywistości, co jest istotnie prawdopodobne zmniejszą ryzyko infekcji.
Są jednak pewne zastrzeżenia.
Jeśli nie ćwiczyłaś dotychczas, teraz może nie być to idealny moment na rozpoczęcie niezwykle ambitnej i męczącej nowej trasy treningowej
owocek & biegajżesz?
Źródło:
www.nytimes.com/2020/03/04/well/move/exercise-immunity-infection-coronavirus.html
Powiązane artykuły
Komentarze
Pepsi, myślę myślę i nadal nie wiem jak ruszyć że skrzyżowania i znaleźć cel. Całe życie chciałam być lekarzem, ale nauczyciele z mojego gimnazjum mówili że do niczego się nie nadajemy, tylko do zawodówki. Uwierzyłam w to, ostatecznie skończyłam dobre liceum, radziłam sobie świetnie i poszłam na prawo. Na 3 roku chciałam rzucić, męczyłam się, ale po awanturach z rodzicami zostałam i brnelam dalej. Obecnie jestem na aplikacji radcowskiej, na sędziowska się nie dostałam, jednocześnie pracuje w sądzie. I jestem już na skraju wytrzymania. Nienawidzę tego, mecze się i nie wiem co dalej. Nic, oprócz zagadnień medycznych, nie interesuje mnie. Powinnam ciągnąć dalej to prawo czy szukać jakiejkolwiek innej pracy? Chociaż podejrzewam że w innej też będę nieszczęśliwa. Nie wiem jak odnaleźć w sobie inną pasje, z której będę mogła się utrzymac
odpowiem później <3
A czy to muszą być studia medyczne, może coś pokrewnego ? z tego co piszesz Twoje serce woła o pomoc idź za jego głosem, za tym co Cię interesuje, inaczej przeżyjesz nie swoje życie i nie znajdziesz szczęścia
yyy Pepsi kochana, mam do Ciebie pytanie. Spotykałam się przez kilka tygodni z faciem i był seks, no a on po wszystkim stwierdził, że jestem kłoda w łóżku i nie ma zamiaru mnie uczyć obycia w seksie, wiec papa. No i w sumie nie wiem, fakt, nie uprawiałam za wiele razy seksu w życiu, ale czy to mnie skreśla jako fajna kobitkę do spędzania czasu? Wcześniej chodziliśmy po muzeach, teatrach, koncertach, wspólna silka, no myślałam, ze jest fajnie i czułam to. NIe mam parcia na zwiazek, bardziej to rozpatruje jako miłe spędzanie czasu z osoba, która mi się podoba, jest pociąg i która lubię, no ale kurczaki nie rozumiem. Ja jestem otwarta, w sumie by powiedział co lubi i nie miałabym problemu faciowi sprawić taka przyjemność jaka on chce, ale on mnie od razu skreślił po seksie. Bez w ogóle drugiej proby. Czy to znaczy ze nie wiem muszę najpierw komuś zapłacić powiedzmy, żeby mnie nauczył jak się wić w łóżku, a potem dopiero mogę się z kims spotykac? Wiem, może to głupie, ale mam cholerny mętlik w głowie. Kaśka, lat 28 😉 buziaki
Droga Kaśko, czy Ty zwariowałaś?
Yyy … tak, tak muzea, koncerty , a następnie pierdnięcie chama i prostaka, bez słowa przepraszam. Brak klasy, obycia, kultury, i ogromne ego, które nie pozwala zaakceptować własnego półwzwodu bez znalezienia winnego.
To dyskwalifikacja gościa, a Ty chcesz się uczyć uprawiania seksu? Rili? Zapłacić komuś?
Uwierzyłaś, że to Twoja wina? <3
no właśnie żem uwierzyła, że jak nie potrafię wyuzdanie wić się na łożu to mnie to skreśla, gdyż jak on to powiedział, prawie mam 30 i jakieś obycie powinnam mieć. Ale dzięki Pepsi, Ty to naprawdę fajnie prawisz
Pepsi, a jak to jest z wieczornym treningiem po 18, chodzi mi o wzrost kortyzolu na noc. Można takie treningi robić czy raczej lepiej odpuścić?
wszystko jest lepsze od nierobienia treningów