Szczęście nie dzieje się samo z siebie. Czasem zdarza się taki dzień, że w całości jest się szczęściem i nie ma bodaj nic, co zmąciłoby stan niewzruszonej radości. Zazwyczaj jednak podejście do żyćka mamy raczej neutralne w kierunku niezadowolenia, rządzeni podskórnym przekonaniem, że na szczęście trzeba sobie zasłużyć. I chociaż nie ma nic złego w smutku, gorszym nastroju, złości i łzach bezsilności, tak umówmy się, nikt nie jest ich fanem. Na szczęście codziennie można robić małe rzeczy, które pozwalają poczuć się lepiej!
Nawet jeśli to tylko rozciąganko, spacer (nie, że droga do sklepu i pracy, tylko spacer z intencją spaceru), dziki taniec w kuchni zanim w garnku ugotuje się woda, rusz się. Ćwiczenia stymulują wydzielanie związków takich jak dopamina, serotonina i endorfiny, które regulują nastrój, podnoszą poziom szczęścia i ogólne samopoczucie. Ćwiczenia pozwalają uwolnić stres nie tylko z umysłu, ale też z ciała. Jeśli jesteś kanapowym ziemniakiem i nie ruszasz się raczej wcale, spróbuj na początek kilka razy dziennie poświęcić krótką chwilę na ruch. Przejdź się szybkim krokiem, porozciągaj się, potańcz albo znajdź super szybki trening w necie.
Rozpieszczaj się jedzeniem. Nie ważne czy jesteś na diecie odchudzającej, starasz się zdrowo odżywiać albo jadłospis planujesz z tygodniowym wyprzedzeniem. Znajdź kompromis: coś, co możesz zjeść bez wyrzutów sumienia i coś, na czego zjedzenie czekasz i czym się ekscytujesz. Jedzenie tego co lubimy sprawia, że czujemy się lepiej psychicznie i fizycznie. To może być codziennie inna rzecz: ulubiona herbata, kawka z roślinnym mlekiem ze ślicznej kawiarenki, egzotyczny owoc albo super wypasiona zupa na przykład taka z reishi z chipsami z pieczonej ciecierzycy.
Co poprawi Ci humor z samego rana lepiej niż zrobienie czegoś „wow” dla swojego zdrowia bez tracenia długich godzin i wykonywania skomplikowanych czynności? Tak, chodzi o to o czym myślisz, o terapię 4 szklanek. To kuracja, którą wykonujesz każdego dnia, zaraz po przebudzeniu, z jeszcze trochę zaklejonym oczkiem i niemal mimochodem, jak mycie zębów. W zamian, obok oczyszczania ciała, jednocześnie dostajesz codzienne nawodnienie, odżywianie i moc silnych właściwości przeciwzapalnych. Taka terapia 4 szklanek oczyszcza wątrobę, usuwa pasożyty, odtruwa inne organy jak nerki, przy okazji dotleniając ciało. Wszystko co najlepsze dla Twojego zdrowia zaraz po przebudzeniu. Instrukcję prostej kuracji 4 szklanek znajdziesz tutaj.
Wdzięczność rodzi radość. „Dziękuję” to jedna z najpotężniejszych mantr i powinna towarzyszyć Ci każdego dnia. Daje wolność, radość i pozwala na bezwarunkową wdzięczność. A wdzięczność wyzwala energię jak śnieżna kula. Podziękuj więc sama sobie i światu za wszystko, co tego dnia jest najmilsze: za ptaki na drzewach, muzyczkę w głośnikach, uśmiech wymieniony w tramwaju, czyjąś mądrość, albo za to, że ten dzień był ciężki, ale udało Ci się przez niego przejść. Za pyszną owsiankę, za swoją dobrą robotę, za nowy liść na kwiatku. To wydaje się najprostsze na świecie, a jednak o tym zapominamy.
No nie ma żyćka bez stresu. Stres jest w nas biologicznie zaprogramowany po to żebyśmy mogli przeżyć i móc zdać sobie sprawę z sytuacji zagrożenia. Tyle tylko, tak wyszło, stresujemy się czasem bez przerwy. Ze stresu nasze ciała są spięte a myśli nazbyt przytłaczające. Wchodzi się w ten stres jak w ścianę zrobioną z materacy i nagle okazuje się, że chociaż było łatwo znaleźć się w tym miejscu, to nie ma łatwej drogi ucieczki. Odcinanie się od stresu to jednak coś, czego można się nauczyć. Nikt nie mówi, że jest łatwo, bo stres trzeba oswoić i poznać, ale w ostatecznym rozrachunku warto.
uściski:)
Powiązane artykuły
Komentarze
Ooo! To, to!
Ja dziękuję!
🙂 😀 <3
dzieki !:)
Kochana Pepsi. Depresja doprowadziła mnie do tego, że zaczęłam się budzić, a tym samym dojrzewać emocjonalnie (?), kochać coraz wyżej, samoistnie odpadło ode mnie odczuwanie radości z takich sytuacji z jakich cieszą się ‘młode związki’: buziaczki z mężusiem na dzień dobry, na do widzenia, zawsze uśmieszek, zawsze ‘kochanie moje’, stanie w kolejce w ikea (:D) i ogólne a ti ti w związku. Są takie sytuacje, to są, nie ma to nie ma. Nie ma to dla mnie większego znaczenia.
Sytuacja jest taka, że obecnie mój mąż miewa stany depresyjne. Twierdzi, że wywołane właśnie tym, że on potrzebuje, tych buziaków itp., boi się że jak tego już nie ma to będzie między nami coraz gorzej, oddalimy się od siebie. Z mojej strony miłość jest silniejsza. Doszliśmy dziś do wniosku, że nasz ‘problem’ to właśnie różnice w dojrzałości emocjonalnej/duchowej. Czy byłabyś w stanie poradzić nam coś w tym temacie?
dajżeż mu buziaczka