😘🙌💚🍓🏵️🌷🙋
Będąc nastolatkiem, John D. Rockefeller, rozmawiając z kolegą, miał powiedzieć, że ma tylko dwa marzenia, zarobić 100 tysięcy dolarów i dożyć 100 lat. To pierwsze przekroczył wielokrotnie, a to drugie prawie, że mu się udało, zmarł w wieku 98 lat.
Inny niż w szpitalnych poczekalniach z wonią lizolu, czy innego sztucznego odkażania, chociaż mógłby być olejek oregano. Ale musiałoby pojawić się inne myślenie. Inne myślenie niż w naszych domach, szkołach, aptekach, urzędach i dowolnych miejscach użyteczności publicznej.
Jesteśmy nieśmiertelni, ale nasze ciała mogłyby 100% naturalnie dożywać setki lewą nogą do lusterka, gdyby otrzymywały odpowiedni pokarm niezbędny do wzrostu, samoregeneracji i samouzdrawiania.
Co to naprawdę znaczy i jakie przemiany mogłyby pojawić się w Twoim ciele, umyśle i świadomości? Możesz niezgrabnie młócić wodę, wymachiwać rękoma co jakiś dławiąc się i tracąc grunt pod nogami. Mogłabyś jednak położyć się spokojnie i dać popłynąć swojemu ciału z nurtem obfitości, delikatnie falując, gdy promienie słoneczne tańczą na tafli wzburzonych z lekka wód życia. To jest naprawdę takie proste.
W konwencjonalnej medycynie ciało jest wadliwą maszyną, która musi być monitorowana, przy której można majsterkować, i która może być pod byle pretekstem traktowana chemicznymi i chirurgicznymi interwencjami, a ich uniknięcie miałoby wywołać katastrofę.
Spójrzmy chociażby na sytuację „my versus zarazki” przez obiektyw obowiązującej konwencji. Jeśli źle traktujesz swoje ciało, bakterie, wirusy i grzyby próbują się do niego dostać. Wówczas Twoim jedynym obowiązkiem jest przyjmowanie antybiotyków (na wirusy antybiotyki ponoć nie działają) i leczenie objawów, czyli skutków właściwego problemu.
A jeśli zadecydujesz niewzięcie antybiotyku, cóż, prawdopodobnie infekcje rozprzestrzenią się po całym Twoim ciele, możliwe nawet, że ze skutkiem śmiertelnym. Właśnie takie akcje opierają się o nieoczekiwany, śmiertelny, niszczący strach.
Ale tę sytuację można interpretować innym myśleniem. W tym toku rozumowania ciało reaguje celowo na jego wewnętrzne i zewnętrzne środowisko. Wyobraź sobie ostrą chorobę zakaźną, że pojawia się kaszel, biegunka, kichanie, katar, nocne poty, gdyż te symptomy mobilizują gruczoły potowe. I to wszystko może być postrzegane jako skuteczne i wyrafinowane metody detoksykacji występujące, gdy zachodzi taka potrzeba.
W rzeczywistości, bazując na naszej rosnącej wiedzy z zakresu mikrobomii (dziedzina zajmująca się badaniem „zarazków”), istnieją teorie, że choroba jest po prostu rezonansową aktywacją wewnętrznych mikroorganizmów. Uruchamiają się, kiedy detoksykacja i rekalibracja są po prostu konieczne.
Dorastamy w przekonaniu, że nie ma żartów z ostrą chorobą, nawet jeśli oznacza to po prostu wstrzymanie się od codziennych działań i pozostanie w łóżku. Owszem choroba często jest bolesna i nieprzyjemna, jednak należy zmienić pogląd co do jej objawów, które w rzeczywistości stanowią naturalną odpowiedź organizmu na zachodzące w nim reakcje i jeśli już się wydarzą, nie należy ich doszczętnie tłumić i hamować.
Twój organizm jest mądry i wie co jest dla niego dobre, jest zaprogramowany tak, żeby Ci pomóc i zrobi to, jeśli nie zakorzenisz w nim fałszywych kodów.
Jest to dość głębokie przesunięcie paradygmatu. Prawda, że jest różnica pomiędzy używaniem mentalności walki, a utrzymywaniem spokoju? Wiele rodzajów medycyny, w tym alternatywnej na wiele sposobów nadal postrzega organizm jako szereg zębatek, zębów i kół, których mechanizm jest wadliwy.
A przecież istnieje coś potężniejszego, coś, co obejmuje niewyczerpaną mądrość ciała, wyznaczania celów, wiary w ich osiągnięcie i niewiarygodnego potencjału skoku kwantowego w samoleczeniu, kiedy uwzględnisz także swoją duchowość.
Tkwi w Tobie niezwykła moc, siła która jest w stanie udźwignąć ciało znad przepaści. Sprzyja Ci bowiem obfitość całego świata, który chce dla Ciebie dobrze. A dla krowy w rzeźni też? Bez wyjątku, gdyby tylko krowa idąca na rzeź miała ten poziom świadomości, że może skorzystać ze skoku kwantowego. Na razie poświęca się nieświadomie, pokazując człowiekowi do czego wciąż jest zdolny.
Dość daleka droga przed nami, a na pocieszenie, że pracownik w rzeźni, w następnym wcieleniu nie loguje się do awatara krowy. Jednak zapewne otrzyma wiele wyzwań w życiu, aby się zreflektować. A jak nie, to może kiedy indziej.
Twoje ciało nie jest wadliwą maszyną, którą trzeba rozbierać i pod byle pretekstem grzebać w niej śrubokrętem. Natura daje Ci wszelkie narzędzia aby Twoje ciało było urodzajne, pełne energii, radości i harmonii. Natura przygotowała też na wszystko lekarstwa, gdyż wszystko co pomyślisz może się spełnić.
Pomimo coraz wyższego rozwoju cywilizacji, wciąż niezwykłym jest, że ktoś jest zdrowy. Niezwykłym jest, że ktoś zna swoje ciało, słucha go i rozumie. Tymczasem nie ma lepszego lekarza niż nieskończona intuicja organizmu, niż bliskość Ziemi i jej płodów. Dieta bogata w prawdziwy pokarm, w organiczne owoce i warzywa, w algi, w witaminy i minerały, czyli w to, o co prosi Cię ciało.
Nie ma jednego ciała w tej grze, które nie będąc zatrutym poprosi o trutkę na szczury. Zatrute ciała nie mają pojęcia co jest dla nich dobre i im najłatwiej wcisnąć kit, który zadziała, tylko jakim kosztem?
Nie ma lepszego lekarza niż Ty przebudzona tu i teraz z kolejną szklanką z 4 w dłoni. Nie ma lepszego lekarza niż Ty w butach do biegania. Niż Ty obserwująca swoje ciało, słuchająca jego głosu i trenująca odwagę zamiast poddawania się strachowi. I to jest ten zupełnie inny sposób myślenia o zdrowiu
Na zawsze Twój
Horry Porttier
Powiązane artykuły
Komentarze
W punkt….. tylko i aż tyle…..idę biegać….with Love ❤
Pepsi co myślisz o tym – mój były wykładowca (ma ok. 26 lat, nieżonaty, nie ma kobiety raczej) do mnie pisze nonstop (generalnie mi się on bardzo podoba i mu to okazywalam delikatnie na zajęciach, jemu tez się raczej podobam). Ale pisze, pisze i w sumie nic więcej. Sygnalizowałam mu spotkanie, a on do mnie, ze mogę go do siebie zaprosić i porozmawiamy. Ale dlaczego miałabym go na 1 spotkanie do siebie zapraszać? Czy ja to odebrałam negatywnie, czy może powinnam go jednak do siebie zaprosić?
pisałaś już w tej sprawie?
niee
myślałam o tym, żeby mu zacząć odpisywać oschle, obojętnie na jego wiadomości lub w ogóle (przecież zasygnalizowałam chęć spotkania i pokazywałam, że jestem zainteresowana). No i po prostu to przeczekać, jak będzie chciał to wkońcu coś mi zaproponuje, na przykład spacer, a jak to przynajmniej ten facet nie będzie mi zaprzątał głowy? I bardziej się zaabsorbować sobą. Co o tym uważasz?
Daj czas sobie i jemu, jak ma coś być z tego fajnego, to tylko wtedy, gdy nie będziesz dociskać. Zajmij się fajnumi rzeczami <3
Oki, lovki lovki
zostań na razie obserwatorem, a pisząc do niego/odpisując utrzymuj żartobliwy ton, dużo śmiechu
Aktualizacja: zaprosiłam go do siebie. Spędziliśmy ze sobą całe dwa dni, na początku było sztywno, ale potem śmiech i zabawa, wygłupy (na przykład ćwiczyliśmy razem), dużo rozmawialismy o literaturze, sztuce, nauce. Czułam się przy nim cudownie, czułam, ze on przy mnie tez, obydwoje się jaralismy, ze możemy ze sobą pogadac na takie wzniosłe tematy. W nocy drugiego dnia uprawialiśmy seks, który był niewypałem (dawno tego nie robiłam i byłam tam „nierozciagnieta”, ogólnie bolało mnie), on tez był zmieszany. Ale po tym wszystkim znowu rozmawialismy jak wcześniej, jaralam się strasznie rozmowa z nim, było super. Jednak – po wszystkim zablokował mnie na messengerze i słuch o nim zaginął. I weź tu zrozum faceta 🙂 wiadomo jest mi przykro, ale z drugiej strony te 2 dni z nim były piękne, do końca życia je będę wspominać. Aż mi dziwnie, ze to już koniec naszej znajomosci, ciekawe co miałam tu do przerobienia, bo jeszcze na to nie wpadłam.
olej nie wspominaj, jest teraz, spisuj cele i ruszaj w drogę, miłość wielka już czeka <3
wielka miłość już czeka tzn. z nim, jak oleje temat i nie będę o tym myśleć?