Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Wniesiono w końcu na stół misy, półmisy i deski mięciutkich grillowanych mięsiw i pierogów z szerokim spektrum kulinarnych nadzień. Jedli, chrumkali, układali palce w kółeczka zadowolenia i potrząsali nimi na znak, że jest very very big smacznie, zaś królową stołu została zboczona śliwka. Z kolei ja, bynajmniej nie byłam obiektem głaskania i pożałowania a’la Chryzostom Cherlawy, że nie jem mięs i pasztetów, gdyż zostałam rozgryziona. Rozszyfrowano mnie, na czynniki liczb pierwszych mnie rozłożono, bo właśnie pławiłam się w wyższości, w swej roślinnej niedowadze ego. Byłam jednym wielkim niezrozumieniem o co kaman.
Pepsiaczku czy napisałabyś coś o swoim przebudzeniu? Oglądałam ostatnio 5 kół ratunkowych i wspomniałaś tam o pewnym wschodzie słońca i bardzo rozbudziłaś moją ciekawość.
Ludzie są jakby zaprogramowani, da się kogoś wyciągnąć z jego „programu” czy to musi nastąpi samoczynnie? Czasem mówię coś do kogoś, staram się nasunąć rozwiązanie na jego problem, ale ta osoba jakby tego dosłownie nie słyszy, mówi swoje, nieważne ile razy bym nie powiedziała, jak grochem o ścianę. Sama tak miałam, nie powiem ale zaczęłam się na tym łapać, być tu i teraz, wtedy dopiero dochodziło do mnie więcej, ale czy każdy musi iść taką ścieżką tak długo jak długo życzy sobie tego jego wewnętrzne ja, dusza? Czy można komuś zacząć coś delikatnie sugerować? Zwłaszcza jak ktoś zaczyna stawiać sobie pytania? Gdyby wtedy przy kolacji odpuszczono mi, machnięto by grabą na moje egotyczne niezrozumienie, a niech jej będzie, niech śpi, kogo to w końcu obchodzi?, być może dzisiaj nadal pisałabym posty ważniaczki z głównego nurtu, tyle, że ze znakiem minus. Bo wrzeszczący, nabijający się z medycyny alopatycznej naturopata, to taki sam ćpun senności, jak najbardziej zatwardziałe, zakute dochtore. Bez porównań tylko mi tu. Pojawiasz się w tej grze wirtualnej i otrzymujesz program. Pytasz, kto Ci go nakłada, czy to złośliwy i cyniczny Bóg, Wyższa Świadomość, Iluminaci, zielone ludki, niezrozumiały Matrix z filmu sióstr Wachowskich, a może gościu, który napisał ten program w komputerze? Więc niekoniecznie, raczej nikt taki, ta gra wirtualna wygląda po prostu tak, że cząstka świadomości obdarzona wolną wolą (która odłącza się od wyższego systemu świadomości) loguje się do gry, żeby grać i poprzez to doświadczenie ewoluować.
Jednak nie w ten sposób jak Ty grająca w Sims 4, że możesz sobie robić przerwy na zielona matcha, nie, Ty się logujesz w tej grze na całego, przez totalne zanurzenie. Do tego stopnia, że nie wiesz, że grasz. Programy są w grze i zostały stworzone przez strach, podstawową emocję, która tworzy ego i przekonania, a wahadła destrukcji, to są pasożyty energoinformacyjne, które tworzą się gdy tylko pojawia się jakakolwiek naturalna struktura. Działają w mrowisku, w korporacji, w banku i farmacji, w sądzie, w rządzie, polityce, w klasie, w gangach, w showbiznesie, są wszędzie. Są bezduszne, ani złe, anie dobre, ale karmią się emocjami, przede wszystkim lękiem, czyli w rzeczywistości karmi je Twoje ego. I tego nie widziałam, bo program ego mnie zaślepiał. Gdy jesteś świadomym graczem, rozkminiasz omijanie wahadeł, niekiedy się z nimi podrzucisz kawałek na polanę, w każdym razie znasz prawidła, szukasz własnej drogi, wchodzisz przez własne drzwi, rozumiesz, że cele wahadeł nie są Twoimi celami.
Nagle podczas tej kolacji na tarasie, w wyjątkowo pięknych okolicznościach przyrody, nie jestem pewna czy to miało wpływ, ale skłaniam się ku temu, że miało, doświadczyłam zrozumienia, pojęłam czym jest ego. Że to coś mną dowodzi, dyktuje co jest niby dla mnie dobre, a co złe, ma wiecznie jakieś wolty, nieustająco porównuje, wywyższa się ponad innych, albo zazdrości, i że to wszystko dzieje się ze strachu. Poczułam się absolutnie szczęśliwa i wolna pojmując, że to coś totalnie zaprogramowane, to nie jestem ja. Od tej pory wszystko się zmieniło, bowiem świadome życie to najlepsza zabawa, lepsza od wszystkiego w co się dotychczas bawiłam. Gdy uświadamiasz sobie, że wszystko dzieje się w Tobie, że nigdzie niczego nie musisz szukać, że nie musisz chodzić za nikim ze świczką, że cały sens istnienia jest w Tobie, że jesteś własną duszą, świadomością obdarzoną wolną wolą, częścią wyższego systemu świadomości, i że zalogowałaś się tutaj do własnego awatara, aby doświadczając przestać się bać i nauczyć się kochać. Czyli przyszłaś tutaj śpiąc, ale w celu przebudzenia, jak nie w tym wcieleniu, to w następnym. Nie bój się, nie cofniesz się, jeśli już tutaj wzrosłaś, to działa we wszystkich teraźniejszościach. Fizyka kwantowa jest prosta jak drut i ściśle powiązana z rachunkiem prawdopodobieństwa. Hitler nie poradził sobie z własnym człowieczeństwem i ego, w następnym wcieleniu z pewnością dostał o wiele łatwiejsze zadanie, cofnięcie musiało nastąpić, ale jakie jest prawdopodobieństwo, że zalogował się do świni, trudno policzyć? Ale pewne jest, że otrzymał znacznie łatwiejsze zadanie, niż być człowiekiem.
Gdy uświadamiasz sobie, że obniżanie własnej entropii czyni z Ciebie dalekowidzącą, masz teraz więcej informacji, coraz więcej zrozumienia, że jesteś coraz bliżej strumienia danych. Chcesz jeszcze lepiej siebie poznać, a przez to rozkminić tę całą grę i zaczynasz szukać tego z czego jeszcze do niedawna robiłaś mainstreamowe śmichy chichy, w kształcie, że Osho to największa kłoda pod syrami ludzkości, albo: [przed medytacją] Chcę kogoś zabić. [po medytacji] Dokładnie wiem, kogo.
Potem jest coraz mniej strachu, czyli coraz mniej ego i przekonań, czyli fałszywych prawd, w Twoim życiu, że się posłużę tą antylogią. I tego wszystkiego doświadczam dzięki osobie, która nie odpuściła, codziennie przemawiając do mnie w inny sposób, żeby znaleźć czerwony przycisk. Jak Rumpelstiltskin ze Shreka, idealny kupczyk, jak największy zbywca Chevroletów, Joe Girard, człowiek, który został dwunastokrotnie uznany przez Guinessa najwybitniejszym sprzedawcą aut na świecie. I czasami oblewa mnie zimny pot (wyrażenie alegoryczne), że przecież mogła odpuścić, uznać, że to nie jej sprawa, że mogę nadal spać, kogo to obchodzi? Jest tylu chrapiących wokół graczy, niemających pojęcia, że grają, niech jeszcze jedna hokeistka Pepsi Eliot wali krążkiem do bramki niezrozumienia o co kaman? … „Czy można komuś zacząć coś delikatnie sugerować?” … Dałam Ci już odpowiedź i jeszcze raz nawinę, że tak, mów, opowiadaj swoją prawdę, nikogo nie szantażuj, nie strasz, nie dociskaj osobistym imadłem, ale głoś własną prawdę. Nie zniechęcaj się, ale też nie szukaj popleczników, po prostu bądź w tej drodze. Mów co wiesz.
z miłością
Powiązane artykuły
Komentarze
Pięknie napisane i kurczę własnie miałam się poddać, odpuścić osobę na której mi zależy mimo, że widzę, że zaczyna wszystko rozumieć tylko powolutku.
Wczoraj na 1 dzień wróciłam do innej osoby z przeszłości, myślałam, że tak będzie lepiej i przez chwilę straciłam kontakt ze swoim ja, dałam się złapać w ten wir zachowania co kiedyś. Usłyszałam nawet coś o tamtej osobie co zdecydowanie potwierdziło moje ego ale nie dusza. Dusze to raczej zabolało. Po czym zapomniałam o tamtej osobie na cały dzień.
Czułam jakby ego przemawiało do mnie by tu wrócić bo wiem co będzie, nie będzie nic nowego. Po prostu będzie stabilnie ale bez wzrastania i nowych doświadczeń. Wróciłam do domu lekko zirytowana, bez tego zapału co kiedyś, było mi źle mimo, że z punktu widzenia tej osoby mieliśmy udany dzień pełen uśmiechu. Teraz jak to napisałaś, znowu mam chęć się nie poddawać, mimo, że ta pierwsza osoba jest trudna, niepewna ale czuje ją jakby duszą, mimo tej niepewności daję mi chęć do działania, w jakiś nieokreślony sposób mnie samą rozwija. Dziękuję za ten wpis.
A czy ja wiem, że coś wiem?
Wiem, że nic nie wiem.
Przebudzenie to świadome życie.
Nie kierowanie się strachem, narzuconymi programami. Własna droga. Proste, ale niełatwe w realizacji . Widzę dokładnie wszystkie gry, ale nie umiem grać. Nie mam własnej gry. Dalej się boję. Podpadłam w nudę i odrętwienie.
Zrob cos szalonego!
?
boję się
Hej Pepsi,
W ostatnim czasie bardzo sie pogubiłam. Jak juz czułam ze jestem na dobrej drodze, w każdej chwili była miłość i zrozumienie zeszłam z niej i idę w zupełnie odwrotnym kierunku. Ponad dwa lata temu zaczęłam czytać Twojego bloga, jadłam surowe, biegałam, jogowałam, wszystko było świetnie ale wahadła dopadły, a ja się poddałam. Pisałam do Ciebie nawet co zrobić jak mój chlopak jest w silnym uzależnieniu, pali trawę, nie wyobraża sobie życia bez niej, Ty pisałaś odejdź, nie ma sensu. Nie posłuchałam sie oczywiście, uznałam że skupie się na sobie i swoim postrzeganiu zamiast zmieniać kogoś na siłę. Bałam sie odejść i dalej boję samotności. Trawa to nie wszystko, to prawie nic z dragami które brał dawno w przeszłosci i które doprowadziły do tego ze trafił do psychiatryka i dalej łyka prochy żeby normalnie funkcjonować. Ja cały czas jestem przy nim, kocham go i wierzę że w końcu się obudzi, że uzna że nie potrzebuje dodatkowych stymulantów żeby dobrze się czuć. Jest bardzo wrażliwy, depresyjny. To wszystko, moje wczuwanie się, przejmowanie doprowadziło do tego że staczam się na dno. Palę, nie śpię, nie dbam o siebię i wydaje mi się że życie już dla mnie się skończyło. Brakuje mi już motywacji do czegokolwiek. Próbuje biegać, ale lęk jest tak silny że wracam z parku w gorszym stanie niż byłam. Porządkuje dom, ale dostaję nerwicy jak widzę że za chwilę znów jest brudno, bo on po sobie nie sprząta. Nie wiem gdzie jest granica pomiędzy robieniem czegoś dla kogoś z miłości, a dawaniem siebie wykorzystywać. Sęk w tym, że on naprawdę jest kochany dla mnie, nie ocenia, daje przestrzeń, tylko jest trochę nieogarnięty w swoich sprawach, ostatnie pieniądze i wolny czas woli spędzić paląc gibonka i leżeć potem nieprzytomny. Nie wiem co mam robić, czasami najchętniej bym uciekła ale wiem, że to nie jest rozwiązanie. Czuję się jak w klatce, którą sama sobie tworzę. Przyciągam same złe rzeczy swoim nastawieniem. Proszę napisz cokolwiek. Dziękuję, że jesteś, moje światełko w tunelu.
Rok temu miałam bardzo podobną sytuację z chłopakiem i wiesz co mnie z tego wyciągnęło? Nowa miłość tak nagle bach w twarz. Gdy odpuściłam z tamtym chłopakiem i martwieniem się o niego nagle zaczęło się u niego polepszać a mi przestał odbijać z rozpaczy. Skupiłam się na sobie i spokoju. Czasem trzeba chyba odpuścić a jak sama tego nie zrobisz to możliwe, że los Ci w tym pomoże bo inaczej widoczniej się nie da.
Wspieram Cie, wspolczuje z toba. Jestes dokladnie tam, gdzie chcesz byc. Drzwi sa otwarte, tylko czy wyjsc z wiezienia?
Wiecie, co trzyma „przy życiu” ludzi naprawdę skazanych na kary więzienia?
Nadzieja, że będą na wolności.
tych świadomych, niekoniecznie
Ci świadomi nie dawają się zamknąć vide casus Osho
…
Ten drugi link to tylko przykład, ale oba to skok na głęboką wodę.
Akurat nie mogę znaleźć sesji pasującej do Twojej sytuacji.
Chciałabym powiedzieć, że oglądając wieeeele z sesji Calgaro i Grifasi Team – samodzielnie dałam radę pozbyć się jednej z silniejszych traum ostatnich lat.
Błysk zrozumienia był jak strzelenie palcami: zmieniła się perspektywa, a z nią odczucie.
Jeśli jesteś zdeterminowana – poszukaj, na pewno coś dla siebie znajdziesz.
Czego serdecznie życzę.
Nawiązując. Przeżyłam sporo horrorów w moim obecnym związku, a teraz – to po prostu cudeńko.
Osoba się zmieniła, fakt, ale i przede wszystkim zmienił się MÓJ punkt widzenia, a w związku z tym – sposób reakcji =D
Jeszcze raz serdecznie życzę ZROZUMIENIA, w każdym znaczeniu tego słowa. <3
PS. A wahadła transerfingu NAPRAWDĘ działają. Sprawdziłam na własnej skórze =D
Możesz napisać Pepsi, swoim językiem, jak to widzisz?…Kiedy osobę drażnią wszystkie teksty, np. na portalach społecznościowych, wzywające do przebudzenia? Krzykliwe oświeceniowe kawałki w stylu „Obudź się” , „Jest tylko miłość ” „Wróć do Źródła”itd. Czy możliwe że to są własnie ci o których wspomniałaś w artykule, „ćpuny senności”?
Kiedy tacy ludzie „hipnotyzują” a jednocześnie na swój sposób, kontakt z nimi działa odpychająco, wręcz boli. A może to właśnie ego gra melodię „mają coś czego ty nie masz, i się tym chwalą” i gra na emocjach zazdrości, a dusza czuje jakiś fałsz….Poświeć Pepsi zrozumieniem, please.
ciekawe, napiszę
Goniłam kiedyś za pewną osobą. Oświecałam latarką, nawijałam o ego i świadomości. Uparcie, jak dziki osioł. Dostawałam z liścia, ale co tam, miałam wewnętrzną potrzebę. W końcu rozeszło się, a w pół roku później miałam okazję podpatrzeć, jak piękną duszę do siebie przyciągnął i planuja wspólnie iść przez życie 🙂 Nie mi byl pisany, mnie przypadło w udziale trochę mu namieszać, żeby on sobie poukładał. A wyjątkowo oporne stworzenie to było. Sam do mnie przyszedł, to chyba najważniejsze, bo jeśli ktoś może pomóc nam, to przyjdziemy do niego, jeśli my komuś, on trafi do nas.
Tak jak my trafiamy do Pepsi <3
Uparcie szukam własnej drogi, przyglądam sie drzwiom, żadne nie są moje lecz wiem dla kogo pasują i pasują rzeczywiscie, więc kilka osób weszło w swoje 🙂 Umiem zadawać pytania, które burzą światopogląd. Kiedys po takim pytaniu mój exexexszef natychmiast uznal, że nie pasuję do zespołu. Były partner mawiał, że zwiazek ze mną jest tak intensywny i tak prawdziwy, że to dla niego za wiele, że wróci do mnie na emeryturze, bo teraz chce się skoncentrować na doswiadczaniu a wie ze ja ten etap mam za sobą.
Nadal zadaję pytania na które sama sobie nie umiem odpowiedzieć. Miotam się coraz bardziej, bo jak uwierzyc ze swiat o mnie dba jesli trafiam tylko pod nie-swoje drzwi.
Kiedyś chciałam się obudzić, dziś chcę spokoju. Spokój moge sobie wypracować utrzymujac się w teraz, a do obudzenia sama chęci (zamiar) i praca nad sobą nie starczą…
Jesteś jak neon, drażni w oczy, no choćby nie wiem co, nie sposób Cię przeoczyć. Tak wyrazista, ciekawisz i każdy, kto trafi na Ciebie to człowiek, który Twojej obecności potrzebuje. A im coś człowieka bardziej drazni, rusza, tym bardziej jest mu potrzebne. Tylko nie zawsze to zrozumie. Potrzeba dystansu. Ty natomiast spokój odnajdziesz w innych ludziach. Jesteś na pięknej drodze, korzystaj ze swoich darów i jeszcze piękniej wzrastaj dzięki innym <3
Keyt
wczoraj przeczytałam i się popłakałam.
Dziękuję
<3
Osobie z którą jestem, od długiego czasu staram się coś przekazać, postawą, przykładem, kupuje książki, czytam, pokazuje filmy, uprawiam zieleninę w ogrodzie, kupuję masę owoców, wyciskarki, blendery itd. Gdy się spotkaliśmy ja już byłem wieloletnim wege. (ona nie jest nadal). Widzę zmiany, ale są tak powolne (trwa to już kilka lat) że już wiem ze mi życia nie starczy. Chcę czuć że się rozwijam, bez ciągłego hamowania . I miłości , bez dyskutowania, odkręcania, naprawiania, tak po prostu 🙂
zastanów się po co więc spotkałeś tę osobę?
Pepsi , a ta cząstka świadomości którą jesteśmy , jest rąbkiem większej świadomości wspólnej, dla wszystkich , czy każdy awatar jest kawałkiem własnej ,większej świadomości ?
Tej wyższej wspólnej, ale też możesz w tym samym czasie być w wielu miejscach, otrzymywać znacznie więcej danych. Ale ludzie nie chcą ani na chwilę usiąść bez komórki w łapce, a to jest takie ciekawe, byle tylko skomunikować się ze sobą.
Jest tu na blogu artykuł rozwijający tą myśl a jeśli nie będzie? To bardzo interesujące.
oh oh dzień dobry, jaki piękny dzień i w ogóle…życie, świat, plansza 😀 <3
piękny <3
Teraz mnie naszła taka myśl. Po ostatnim urlopie strasznie mi trudno przestac zajadac sie złomem. Przez to nie mam ochoty na nic ani wewnetrzne ani zewnetrzne porządki. Tęsknię do czasu kiedy mialam kontrolę nad ciałem i ego bo wtedy mialam spokój ducha. To niby śmieszne ale złe odżywianie odbija się na naszym zachowaniu. Pepsi ciagle pisze by się zmienic i wzrastać czeba nie żreć złomu. Dla mnie kiedys niepojęte ale sprawdziłam i działa.
Pepsi daj mi kopa w zad bym otrząsnęła się z wakacyjnego obzarstwa wakacje juz się skończyły i pod wzgledem „probowania wszystkiego” nie podsumowuje ich fajnie. Złom wcale nie daje tyle radosci ile owocki. Złom uzależnia. W dodatku daje mase skutkow ubocznych na długi dluuugi czas.
Próbując zmienic kogos najpierw sprobujmy delikatnie zmienic mu nawyki zywieniowe będzie łatwiej sie ocknąć. Chociaz jak ktos juz raz sprobowal swądu palonego minsa to nie łatwo delikwenta oduczyć zwlaszcza starego. Dziwi mnie, ze niektórzy nie potrafia skończyć kolacji o 19 juz nie wspomne gdyby o 16. Zlomiaste jedzenie wcale nie cieszy. Czasem jak zjem czuje stan beznadziei ze po co jem, jak ani głodna a to jeszcze szkodliwość sama. Zatem pójdę teraz chyba do swojego ogródka po buraki do kiszonki.
Zaakceptuj, że tak się stało. Bez głaskania po głowie, ale też bez demonizacji. Na szczęście nie jest tak jak piszesz, 3 tygodnie dobrej diety i niesamowite zmiany zdrowotne, ciało się czyści. Byli badani mnisi na diecie wysokopestycydowej, czyli współczenej nam, i w ich moczu zaledwie po 3 tygodniach diety czystej, organicznej już nie znaleziono pestycydów.
Jak wiesz w Stanach, ale też w Polsce nie można leczyć dietą, ale ludzie jadą do Meksyku, i w 3 miesiące na diecie roślinnej cofa się sytuacja bardzo groźna, bo mieli już wyznaczony termin na operację bajpasów.
Dzięki za kopniaka? spróbuję sobie dac te 3 tygodnie na odbudowę. Słabą mam wolę chyba bo ciągle się łamię ale małymi kroczkami może dojdę do skutku. Najlepiej było mi na 811. Szybkie posiłki, proste i okno zywieniowe 13-16. Ale jak dzieciakom szykuję jedzenie to czasem się złamię. Z dzieciakami to chyba dopiero zacznę ale skoki na trampolinie??