Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Nasze awatary są w grze, a Tobie tak trudno zorientować się, że nie jesteś własnym awatarem z ego, tylko graczem. Świadomość gra, ale im niższa jest świadomość, tym ma mniejsze szanse na zrozumienie tego, że jest w grze, że nie jest ciałem, ani ego, bo się z nimi identyfikuje. Gdy umiera człowiek o niskiej świadomości, często jest zszokowany, jego świadomość nie rozumie, że oto widzi swojego awatara, który w tej grze, czyli tej inkarnacji stracił życie. Jest nieświadomy, że jest nieśmiertelny, i że brał w tym udział wiele/setki/tysiące? razy wcześniej, ale jego świadomość ewoluuje bardzo powoli. Jednak, to on chciał brać udział w tej grze. Chciał jeszcze raz poczuć materialne ciało i załatwiać ziemskie sprawy na tym planie. Dlaczego niektórzy wkrótce i niejako odgórnie wracają do swoich ciał? System chce coś nam przekazać. Z tego samego powodu, dla którego ludzie widzą przedstawicieli innych ras przy swoich łóżkach w nocy, zielone ludziki (o ile nie jest to ich wyobraźnia), spodki UFO, czy też kręgi w zbożu. Jest też prawdopodobieństwo, chociaż niewielkie, że pojawiają się istoty z innego systemu, gdyż wszędzie we Wszechświecie oszczędza się energię, ponieważ ma absolutną siłę sprawczą. Tylko nieświadomy człowiek na lewo i prawo przecieka energią, zamiast ją przekierowywać na przykład do chorych/słabo funkcjonujących narządów z właściwą intencją. Nie masz pojęcia jak świetnie można użyć energię potrzebną do wywołania złości, emocji zawsze wynikającej ze strachu. Przewodniej emocji, na której pracuje Twoje ego. Bać się i straszyć, to jego poczesne zadanie.
Kończysz więc życie swojego awatara, po czym grupa fajnych istot opiekuje się Tobą, pomaga Ci się zaaklimatyzować bez skoncentrowanej energii zwanej materią awatara i wszystkiego z planu gry. Po pewnym czasie okazuje się, że będąc na czacie jest nudno, że chcesz ponownie pojawić się w grze. Czyli, że to Ty chcesz wrócić, nawet pod warunkiem, że wszystko to co już wiesz o grze, zostanie wymazane z Twojej pamięci. Tyle, że wszyscy chcą wracać do Nowego Yorku. Ho, ho, ho, na grę w NY trzeba bardzo długo czekać, za to Afryka jest od ręki. Tak twierdził Robert Monroe (zmarł w 1995 w wieku 80 lat), nie wiem, czy nie z przymrużeniem oka, ale fakt jest faktem, że gościu przez dziesiątki lat wychodził ze swojego ciała. Miał masę dobrych kumpli nie z tej gry. Monroe uczył jak opuszczać ciało, i chociaż każdy to może zrobić około 3 nad ranem, leżąc w ciepłej pościeli, jednak należy się też liczyć z pewnymi konsekwencjami, jak przy zabawach ze stolikiem spirytystycznym, czy też urywaniu się filmu po flaszce, narkozie, etc. Bowiem, gdy nie ma świadomości w ciele, może się do takiego opuszczonego porszaka dosiąść zgoła nieprzyjemny byt. Znajomy Bazylejczyk pojechał na szkolenie w Instytucie Monroe. Nauczył się lewą stopą do lusterka świadomie wyłazić świadomości ze swojego awatara. Po powrocie do Schweiz (owszem dość zmizerowany) z dużym zdziwieniem skonkludował, że w jego wypasionym apartamencie, gdy śpi (Szwajcar), ktoś bezpardonowo grasuje. Czyli coś sobie gotuje, brudzi szwajcarskie naczynia i niszczy ład w stalowej kuchni za sto tysięcy eurasów. Naprawdę wkurzające. Bazylejczyk zamontował więc sprytnie kamerę i jakież było jego zdumienie, gdy doktor Jekyll zobaczył, że w nocy to Mister Hyde, czyli on sam, świruje w kuchni, je przedziwne potrawy i generalnie szwajcarski clear, ups, raczej sauber ma za nic.
Ten rozwlekły metafizyczny wstęp do wpisu o niewinnej diecie raw ma sens tylko wtedy, gdy uświadomisz sobie, jak ważne jest zdrowie Twojego awatara w kontekście ewolucji swojej świadomości, gdyż na tę naukę zwykle potrzeba sporo czasu liniowego. Ewolucja świadomości u ludzi żywiących się mięsem może przebiegać inaczej niż u ludzi jedzących wysoko wibracyjny pokarm roślinny. Nie jest to wpis oparty o szczegółową analizę badań, pełen skomplikowanych terminów i wpasowujący rzeczywistość w ciasne ramy dyskursu badawczego. To artykuł o życiu i o tym czego można najzwyczajniej w świecie doświadczać. Zdarzyło Ci się kiedyś zastanawiać nad tym, że to co uważa się powszechnie za „zdrowe” może wcale nie być takim w rzeczywistości? Wyobraź sobie awatara z okładki sportowego magazynu. Wydaje się, że to synonim witalności? Jednak w większości przypadków, po zbadaniu co szamią, jakie mają ciśnienie krwi i jak funkcjonują ich organy, nie wszyscy okazaliby się okazami zdrowia.
Gdy użyjesz określonych parametrów i wiedzy o leczeniu dietą i odżywianiu ortomolekularnym, oczywiście jesteś w stanie wpasować się w ten schemat. Co jednak jeśli witalność i zdrowie wyglądają inaczej niż Ci się wydaje? W końcu, gdy czujesz się dobrze nie zawsze wiesz, że możesz czuć się lepiej. W swojej podróży, w trakcie swojego wieloletniego rozwoju często wydaje mi się, że nie można czuć się lepiej, a jednocześnie co i rusz łapię się za głowę, że naprawdę można czuć się jeszcze lepiej. Wciąż i wciąż trwają debaty o tym co powinno się jeść, jak wyglądać i jaka jest najlepsza dieta dla naszych awatarów? Nieprzerwanie zadziwić się można poziomem niewiedzy w otaczającym nas morzu informacji. Przecież mogłoby się wydawać, że wszystko wiadomo, a jednak ludzie wciąż czują się gorzej. Wciąż pojawiają się choroby serca, cukrzyca i otyłość, które są masowymi mordercami we współczesnym świecie.
awatar 63-letniego John Rose od 27 lat na surowej wegańskiej diecie
sławne awatary wege owszem awatar Prince odszedł przedwcześnie i w niejasnych okolicznościach, bowiem obecność we krwi fentanylu, czyli syntetycznego środka przeciwbólowego i anestezjologicznego (podobnie jak u Michaela Jacksona) nie sugeruje zdrowego stylu życia, albo sugeruje coś innego
elf lat 80 i wege (zwykle pokazuje się go od pasa w górę, ponieważ uparcie pozuje nago:)
awatary popularnych witarian wege
Wciąż jada się rzeczy, które nie wspierają zdrowia ciała. W zdrowym ciele zdrowy duch? Szczęśliwie wektor energii planu tej gry zmienia kierunek. Na popularności zyskuje poszukiwanie swojej własnej drogi do zdrowia: post przerywany, redukcja szkodliwych substancji, zwrócenie się ku ekologii i organiczności, oraz energia wkładana w ewolucję własnej świadomości. Nie ma jednaj recepty na dobrą dietę, jednak pomijając kwestie duchowe (mięso to niskowibracyjny pokarm), wciąż uważam, że diety z mięsem, często napakowanym hormonami, z zakwaszającym nabiałem i zbyt małą ilością życiodajnych, zielonych, fioletowych, czerwonych i pomarańczowych, żółtych i surowych roślin zawsze będą chociaż stopień niżej. Ale problem leży nie w samej diecie. Diety mają to do siebie, że łączą się z pewnym wyzwaniem: aby były skuteczne, trzeba prawdziwie nimi żyć. Większość osób próbując jakiejkolwiek diety nie poświęca się jej, szuka zamienników, robi to w nieprawidłowy lub zwyczajnie niezdrowy dla ciała sposób. Mówi się później, że jakaś dieta, na przykład dieta witariańska, jest beznadziejna, bo koleżanka koleżanki na niej była i nie dość, że fatalnie się czuła, to jeszcze przytyła i się pochorowała i po miesiącu musiała zrezygnować. Nikt nie wchodzi w to głębiej, nie mówi o tym, że koleżanka jadła serniki z nerkowców i daktyli zalane surowym syropem klonowym, a jej dieta była zupełnie niezbilansowana.
Twój mocz jest rano na czczo zbyt zasadowy? Obawiasz się bakterii w pęcherzu? Już wkrótce sproszkowane 100% organiczne Cranberry (Żurawiny) This is BIO będą ratowały sytuację 🙂
Nie chodzi o naukową analizę ale o to by zatrzymać się na chwilę i pomyśleć. Jak czuje się Twoje ciało? W jakim stanie fizycznie i emocjonalnie jesteś dzięki jedzeniu, które jesz? Czasem bardziej niż na tym co mówią inni warto skupić się na intuicji i dać ciału to czego prawdziwie potrzebuje. Wówczas dostajesz czas na wznoszenie się na kolejne etapy ewolucji świadomości.
owocek
Powiązane artykuły
Komentarze
cos trzeba skomentować, by potem komentarze czytać w mailach 🙂
🙂
czy jazda na rowerze w południe w słońcu w godzinach 10-14, to jest dobry pomysł? Odżywiam się na surowo poza strączkami czy raz w tygodniu ziemniaki/ kasza/ryż.
to zależy od stanu Twojego zdrowia, ja bardzo często biegam w tych godzinach po plaży w cieplejszym niż nasz klimacie i jest ok, ale mam zawsze nakrycie głowy i nawadniam się (mocz ma być biały)
Pepsi, biegniesz po plaży boso?
po plaży piaszczystej boso, ale częściej biegam alejką przy plaży w obuwiu
” System chce coś nam przekazać.”
Kto wymyślił ten system?
Ewolucja w sensie fizycznym, darwinowskim, jest jednak faktem. Ludzie i zwierzęta (przecież) cieleśnie ewoluują tylko pod wpływem warunków zewnętrznych, bez udziału woli czy świadomości.
Postęp to regres lub progres, ostatecznie bilans musi wyjść na zero. Ma to oczywiście związek z energią (entropia)… Dialektyczny konflikt ciała i duszy jest i ma się dobrze.
Przy założeniu, że świadomość istnieje, i że wszystko ewoluuje, a co się sprawdza pozostaje, a co się nie sprawdza zostaje wyeliminowane, wszystko można udowodnić logicznie bez żadnych dogmatów, na bazie fizyki i fizyki kwantowej, tak przynajmniej twierdzi Tom Campbell, który pobierał kiedyś nauki u Roiberta Monroe jeszcze grającego w grę na tym planie, przytoczę w odpowiedzi pierwszą część wywiadu z Camblellem https://youtu.be/8GFiB8wdjMs
nie mam czapki, a słońce bardzo mnie przyciąga do siebie, aby wychodzić o tej porze na dwór.
chustka
Przyrzekłem sobie, że nie będę komentował. Dlaczego? Uczę się dystansu… Lecz tekst Autorki – ostry czad. Trzeba być interdyscyplinarnym, by pojąć sens, warstwę sensualną, tego tekstu. Upraszczając, rzecz jest o wirach energii i rezonansie (magnetycznym także). Jakby o Sferze Dynamis. Pamiętacie z tzw. fizyki elementarnej pojęcie „moment pędu”? Tylko nie liniowy. I. Newton niejednego nabrał swoimi rewelacjami (do dzisiaj w szkołach straszą jego blagą). Moment pędu, droga pulsacji… Przekroczcie regułę symetrii – czegoś takiego pod słońcem nie ma, pod innymi słońcami również… Na razie kraniec frazy. Słońce już zachodzi nad miastem.
A do tego. A do tego użyję kalamburu – rozkręcony ręką dziecka bączek, musi czasem coś zszamać; może metr kiełbasy (szydercza sugestia Witkacego, S. I. Witkiewicza); pieczone prosię z jabłkiem w pyszczku; a może wreszcie subtelne żarcie. Np. zieleń lub inne kolory roślin. Wolny przecie wybór jest (?).
Pepsi Eliot, uchylam lekko kapelusza. Ukłony jeszcze przed zachodem. I gratulacje za czadowy tekst.
Już na marginesie – nie mogę napisać więcej.
Hartu i pogody ducha, Pepsi Eliot.
Tobie też
Pepsi, kiedy beda szejki? 🙂
wanilia lada dzień, a truskawka dopiero w połowie miesiąca
Pepsi,
Mam ostatnio ciągle powracające myśli dotyczące tego „jaka jestem na prawdę” tzn. stało się dla mnie bardzo widoczne to jakie zachowania kopiuje od innych osób, że np. jestem kopią mojej mamy w niektórych sytuacjach. Widzę to bardzo wyraźnie i nie do końca potrafię sobie z tym poradzić.
Za każdym razem jak z kimś rozmawiam, wyrażam swoją opinię, nie wiem czy to co mówię jest czyste, czy jest to tylko schemat, program, który mam zakodowany. Rozumiem to, że od dziecka byłam programowana i większość tego co robię nie jest prawdziwe.
Czuję, że ugrzęzłam w tym poczuciu i nie widzę jak na razie drogi do zrozumienia(mam nadzieję, że zrozumienia tego procesu). Czuję się „ciężko” na duchu i ciele(od kilku tygodni jestem na surowo- może to kwestia oczyszczania?)
Dziękuję, że jesteś <3
zmiany bywają bolesne, ale bez nich niemożliwa jest ewolucja świadomości. Ego zawsze coś powiela, tak naprawdę wciąż myślimy to samo. Teraz straszy Cię, że nie jesteś twórcza, że powielasz cudze programy. To jest gra, możesz sie zacząć budzić i pojąć, że Twoje ego/myśli to nie Ty, tylko Twój awatar w grze, albo żyć w nieświadomości i tę rozgrywkę brzebumblować, dzięki że jesteś <3
Peps, piszę z taką zagwostką dot. raw food. Znowu 🙂 Natknęłam się w komentarzach, w których piszesz, że nie trzeba być 100% na surowym, żeby żyć w zdrowiu (albo źle zrozumiałam). Bo doświadczyłam i miesięcy na surowym, i pare dni na owocach i pół na pół, ogólnie różnych kombinacji. Jak czytam opisy ludzi co się z nimi dzieje jedząc surowy pokarm/pijąc soki to mnie to bardzo ciekawi a zarazem przeraża. Mają jakieś „spazmy”, gorączki, bolące ciało, poty, choroby grypopodobne, zmęczenie, a ja nic. Oprucz oczyszczenia śluzówek (katar) i delikatnego chłodu nic. Pije sok z selera 0,5 l na pusty żołądek i nic (inni mają wymioty i dreszcze), pije sok z winogron 0,5 l i nic (inni dreszcze i mdłości, osłabienie, sok porusza limfe). Zastanawiam się czy ja poprostu nie mam, aż tak zanieczyszczonego oragnizmu czy jak? Od dwóch lat bujam się w tych kilmatach, troche surowe, troche soki, troche gotowane. Nie jem mięsa (7lat), nabiału (2lata) ani nic na co mam alergie/nietolerancje. Może te moje dwu letnie poczynania choć nie mega konsekwente już coś dały?
Na dzień dzisiejszy do momentu obiadu tj. ostatniego posiłku (a mam ochotę na dania z kaszą i warzywami) pije zielone soki, soki owocowe, jem owoce, nawadniam się owocami, a czytam w innych miejscach, że mam nie przepracowane emocjie. Czy naprawdę chęć na kasze z warzywami łączy się z nieprzepracowanymi emocjami? Bo nie wiem jakbym się starała to nie umiem na dłuższą mete być tylko na surowym. Nie ma u nie tego „haju” tego cudownego uczucia co inni opsują. Owszem jest lekkość i te sprawy, cudowny słodki i soczysty smak owoców z rana, ale ja nie wiem, czy ja coś robię źle? Zmuszam się do surowego na obiad, mam ochotę na gotowane danie warzywne. I stoje, a w mojej głowie bitwa. Dlaczego prezentowani w arytkule potrafią, i inne osoby, a ja nie?
Np. badaniem irydologicznym można określić poziom zanieczyszczenia organizmu. Z wiekiem przeważnie rośnie, na szczęście są wyjątki… Twoje „oprogramowanie” definiuje szybkość z jaką organizm absorbuje toksynę. Dlatego pokonanie każdego negatywnego, autodestrukcyjnego wzorca jest tak samo ważne jak zielony talerz. Im mniej ufajdane dzieciństwo tym mniej „odszlamiania”, czytaj im bardziej kochająca rodzina tym życie później prostrze…
Ja też tak miałam. Najdłużej na 100% raw wytrzymałam trzy miesiące. Wyglądałam bosko, czułam się świetnie, ale z czasem zaczęłam tęsknić do gotowanego. Także teraz mam system taki, że rano wyciskam sok z warzyw, do tego koktajl bananowo-zieleninowy, w pracy surówka plus gotowane danie warzywne, a po pracy sok i sałatka, a czasem koktajl jak rano lub owoce. Również dobrze się czuję, a raz dziennie mam zaspokojoną potrzebę gotowanego, które to gotowane staram się, by było maksymalnie zdrowe, ofkors wegańskie i bezglutenowe. Polecam taki system jak nie możesz wytrzymać! Jestem z niego dumna 😀
Dzięki za odp. Dzięki też Gonzo. Też trzy miesiące 🙂 schudłam 12 kg. Ale też tyle samo z powrotem przytyłam. Po przygodzie z raw zostały mi kilogramy z mojej winy i doświadczenie. Mąż wczoraj zwrócił mi uwagę, że może po prostu to nie mój czas na fullyraw i mam wyluzować i być w tym co teraz, czli podobnie do Ciebie. Z tym, że soki i owoce jem do momentu kolacji. Ale postanowiłam zaciągnąć pasa i wprowadzić okienko 5/19. Bo na surowym, przyzyczaiłam się do szamania bez ograniczeń (i to pozostało), z dodatkiem gotowanego będę musiała się kontrolować. Coraz bardziej utwierdzam się w tym, że poszczenie jest kluczem do zdrowia czy jesteś na 100% raw czy pół na pół, czy na wegańskim gotowanym. Oczywiście profity lepsze w połączeniu z surowym, ale zobaczę co będzie, może samo przyjdzie. W między czasie będę prówać to przyciągnąć.
pozdrawiam 🙂
Pepsi a co powiesz na temat matrycy energetycznej? Wpadła mi w łapki ostatnio taka książka 🙂 Owocek ?
Pepsi ratuj. Jest taka blogerka, na moje oko reptil w dużej części- inteligentna, sukces, pieniądze, architekt, mięsożerna. Kiedyś oglądałam jej filmy i czytałam artykuły, niektóre są super, ale ostatnio przyjęła sobie za zadanie nawracania wegan i namawiania ludzi do jedzenia mięsa. Przytacza badania, jak to dieta raw i wegańska są szkodliwe dla organizmu i powodują choroby psychiczne (powołuje się m.in. na to, że wśród osób z zaburzeniami tożsamości płciowej jest dużo wegan). Oczywiście mówi o przewadze dzikiego mięsa a nie marketowego. I wiele z tych rzeczy ciężko jest podważyć bo ma za sobą konkrety. Jest otwarta na rozmowy z weganami i dowody naukowe na przewagę weganizmu ale nikt nie chce z nią stoczyć dyskusji toteż ona również przez to podkreśla swoją racją. Ludzie podsyłają jej różne badania al ona wszystkie miażdży kontrargumentami. Ona chce twardych dowodów a nie świadectw, typu „lepiej się czuję odkąd nie jem mięsa”. Zwykle mnie takie rzeczy nie ruszają ale tutaj to załamuję ręce – no co jej tak zależy, żeby zamienić ludzi w mięsożerców? Myślę, że powoływanie się na kwestie zdrowotne jest w tym przypadku drugorzędne. Nie wiem czego oczekuję, chciałam się tylko wygadać.
Pepsi, czy są rośliny, które zawierają witaminę A (nie beta karoten)? Np. o takie rzeczy pyta a jej bym chętnie odpowiedziała ale dużo jeszcze wody w rzece upłynie nim zdobędę jakąś rzeczową wiedzę – niestety o dobrodziejstwie diety bezmięsnej mogę tylko poświadczyć osobistym doświadczeniem a nie badaniami
Dżizas, a co Cię ona obchodzi, przecież ona buduje sobie jakieś tam wahadło, ona chce Twojego zainteresowania,lub niechęci, to nie ma znaczenia spłyń z tamtąd i zapomnij, ona ma swoje cele, nie Twoje na uwadze.
To prawda Pepsi, dałam się zaczepić. W moje serce na dodatek trochę wątpliwości wlało to, że nikt się nie chce z nią wdać w rzetelną dyskusję. Wczoraj już ją odsubowałam bo nie dam sobie tak wysysać mojej energii. Dzięki za przypomnienie
Pepsi chciałam o to samo spytać co „Chyba czlowiek” . Ta Palma pokazuje „ciemną stronę weganizmu”, powołując się na różne badania, dane i filmy. Jest w tym rewelacyjna. Jej jeden z argumentów: nie ma żadnej kultury wegańskiej i nie było. Większość wegan po paru latach bądź parunastu ( w zależności od organizmu) to zombie z problemami psychicznymi. Ta dieta rujnuje jelita i powoduje problemy psychiczne. A w ogóle to niektórzy weganie oszukują i po cichu wpierdzelają mięso , ryby itd. Zresztą chorują , wypróżniają się po parę naście razy, mają ciągłe wiatry i są ogólnie bladzi i nieszczęśliwi. No i tak…