Szufla Państwu,
Ludzie świrują nie tylko ze zdrowym żarciem. Ludzie świrują także, a może przede wszystkim z chorą szamą. I ja ich rozumiem, bowiem żyjemy w kraju, który jest antagonistą prawdziwego żarcia. Jest za to propagatorem anemicznego złomu, dostępnego na każdym kroku. Jest draniem, który nas od odpowiedniego prowiantu, a mam na myśli również, a nawet przede wszystkim organicznych zielono liściastych warzyw odgradza. Teraz zimą, nie mam gdzie kupić w milionowym mieście zielonych liści, które są organiczne. Mogę tylko trochę we wtorki.
Chociaż tacy, którzy pozornie kontrolują wszystko też mnie przerażają. Nie będę teraz wrzucać naiwnych haseł, że żyje się nie po to żeby jeść, a jedynie je się po to żeby żyć. Bo są płaskie jak głupi telewizor.
Powiedz zwierzęciu, żeby nie czerpało głównej radości z jedzenia. Że to tylko obowiązek wobec ciała. Jestem witarianką i co jakiś czas zapominam, dlaczegoż nią zostałam. Taki jest człowiek typu pepsi, stale potrzebuje dźgania kijem, żeby sobie przypomniał. Zostałam witarianką, bo gotowane potrawy nie są dobre, zapewniam Drogą Socjetę i znowu napiszę przypominający moralitet wkrótce, może nawet jutro.
Ale to czym są smażone pokarmy i przetworzone i to co o takim jedzeniu sądzimy, to pestka. Jest o wiele, wiele gorzej. Weganie, czy wegetarianie, którzy jedzą te swoje grillowane warzywa, albo wegańskie tempury mogą mieć bardziej nieprzyjemnie w kichach niż ludzie z paleo, którzy nie jedzą nic smażonego. O tym też będzie historyczny wpis.
Pewna dumna mama pisze do mnie, że jej dziecko i ona sama w sumie też, wielbią ziemniaczki podsmażane na oleju kokosowym. A ja odpowiadam, że frytki wszystkie dzieci lubią. Że organiczny ziemniak smażony na organicznym kokosowym oleju, to również forma frytki. Jeżeli będziemy przekręcać prawdę, żeby była niejako wygodniejsza, albo niby łatwiej trawiona to efekty takich działań też nie będą prawdziwie. Będą fałszywe w stosunku do oczekiwań. Bo tak na prawdę to jest dieta zła.
Dykteryjka:
Pisałam ostatnio, na podstawie publikacji na stronach niszowych, o potencjalnej szkodliwości wi-fi, a szczególnie dzieci powinny być od niego izolowane, a tu właśnie przeczytałam, że oficjalnie we Francji odgórnym rozporządzeniem zakazano wi-fi w przedszkolach. Mam nadzieję, że też w żłobkach. Ale już sześciolatki w szkołach nie mają tego farta. Ale sześciolatek bez wi-fi sądziłby, że mu się krzywda dzieje. Jego rodzicom, co gorsza też. Taka dykteryjka się wkradła.
Kiedy ludzie widzą takie jedzenie jak wkleiłam poniżej, to oczywiście nie mają żadnych wątpliwości. Taka szama to podstępna dziwka. Tego nie należy jeść, chyba, że w bardzo uzasadnionych przypadkach, jak przed okresem, albo po nieudanym randewu.
Kolejna dykteryjka.
Jednak fajansowy polski talerz z polędwicą a la Wellington, który skopiowałam ze strony kumpla, już nie wzbudza jednoznacznych reakcji. Dumny Kolo na domowy obiad noworoczny dostał właśnie takim talerzem i zaraz zrobił kilka fotek na Feja i Instagrama, żeby wszystkim ślinka pociekła. I pociekła. Nie powiem, polędwica wołowa w cieście, ziemniaczki zapiekane być może na oleju kokosowym, zielony groszek i coś na prawdę smakowitego i białego po prawej, nawet nie doszłam do tego co, bo na gałkę, na sos Bearnaise chyba trochę za gęsty, nie mówiąc o banalnym tatarskim. Jednym słowem odezwały się zewsząd głosy komentujących, że zajebiste.
Może zajebiste.
Trudno byłoby odizolować się od współczesnego świata, wypiąć się na niego, bo jesteśmy z nim kolosalnie zazębieni. Pozostaje tylko to żarcie owoców i warzyw, omijając nie organiczną parszywą dwunastkę i szukanie własnych dróg. Starając się w miarę możliwości ominąć promieniowanie i chemiczne otoczenie. Ale skąd brać w zimie słońce i chlorofil? Jesteśmy więc skazani na kombinowanie.
Jak nie będziemy cwanie kombinować, to popłyniemy z falą konformistów, którym jest wszystko jedno, pod warunkiem, że wygodnie, ostentacyjnie smacznie, skwiercząco, pod ręką i najlepiej przystępnie cenowo. Faktycznie zielone liście organicznego szpinaku w środku zimy się na te paradygmaty nie załapują.
Nawet jakbyś chciał wyskoczyć z kasy, bo ile mogą w ostateczności kosztować liście takiego jarmużu znoszącego na luzie dziesięciostopniowe mrozy, to i tak nie kupisz. Gdyż to jest potrzeba elitarna, jakby krowia, do tego stopnia, że nie ma po co komu robić takiej podaży.
Wracam do meritum.
Na przekór kwaśnemu wstępowi, dzisiejszy wpis, będzie łagodny, lekki i zrównoważony alkalicznym cytrusem. Swego czasu polecałam lemoniadowy detoks i jest to z pewnością dobre rozwiązanie, kiedy na dłużej zboczyliśmy z właściwej ścieżki. Kiedy nas kusił diabeł, co często jest dobrym wytłumaczeniem.
Wielu z nas oczywiście słyszało o słynnym cytrynowym detoksie (pisałam o nim TUTAJ) o jej, czyli cytryny właściwościach alkalicznych i wiele osób każdego dnia korzysta z właściwości tego śmiesznie wykrzywiającego fizis owocu. Dajmy na to, takich jak świetlista skóra, lepsze trawienie i szczuplejsze ciało.
Tymczasem, Badania w International Journal of Fitoterapia i Phytopharmacology wykazały, że sok cytrynowy był bardziej skuteczny w leczeniu pleśniawki u pacjentów zakażonych HIV, niż standardowy i dotąd najczęściej używany środek zwany fioletową goryczką, czyli po prostu gencjaną.
Naukowcy z Bakirkoy Badania i Szkolenia w Szpitalu w Stambule odkryli, że cytryny są realną alternatywą dla cytrynianu potasu w leczeniu dróg moczowych, w przypadku kamieni wapniowych. Również okazało się, że olejek cytrynowy ze skórki cytryny, który został użyty w celu pozbycia się pasożytów jelitowych, okazał się świetnym remedium.
Musi Droga Socjeta przyznać, że to są na prawdę świetne wieści o cytrynce.
Co więcej, Dr Chakravarty, dyrektor naukowy i członek zespołu zarządzającego Hope4Cancer, twierdzi że cytryny: Regulują ciśnienie krwi Leczą trądzik Łagodzą depresję, stres i niepokój Posiadają właściwości antybakteryjne i przeciwwirusowe
Nigdy nie wyrzucaj skórki cytryny do kosza, szczególnie tej organicznej. Dlatego, że dopiero skórka z cytryny to prawdziwe bogactwo, gdyż zawiera 10 razy tyle witamin i bioaktywnych związków niż zwyczajny sok z cytryny.
Źródła 1 , 2 , 3 , 4 , https://www.tandfonline.com/doi/abs/10.1207/S15327914NC372_7 5 , 6 , 7
Mam nadzieję, że nadal w każdym Lidlu będą leżały sobie cytryny organiczne, z których bez strachu można wykorzystać skórkę. Utrzeć do sałatki, albo po prostu porzuć zimowym wieczorem, popijając bardzo ciepłą herbatką z pokrzywy. Ktoś mówił o pasożytach, proszę, oto jeden ze sposobów na pozbycie się ich.
Serdecznie się z Drogą Socjetą żegnam, jor peps
Powiązane artykuły
Komentarze
Dlaczego piszesz, że ludzie na paleo nie jedzą smażonego? Jedzą!
Pepsi czy próbowałaś zamaiwać z tego gospodarstwa co Ci kiedys adres podesłałam? Mają certyfikat, czy zjakichś powodów nie przeszli Twoich testów jakości, jeśli tak to chciałabym wiedziec. Ja biorę od nich jarmuż co tydzien 3-4 kg, szpinaku teraz nie ma normalnie, sałatę niedługo już będzie mozna wysadzać z tego co sie dowiedziałam , pozdrowionka
Ci co ich znałam nie jedli, ale oczywiście mylę się co do innych
Basiu nie sprawdzałam ich, bo nie chcę już jedzenia dostawać w paczce, kiedyś to robiłam, co potem robić z taką ilością, chcę co drugi dzień kupować sobie tyle ile potrzebuję w sklepie. Trzeba czekać na paczkę, umawiać się z kurierem, robi się jeszcze bardziej nienormalnie. Jeżeli chciałabym raz w tygodniu zamawiać kilka kilo to mogę to zrobić bez problemu w sklepie, tylko co z tym dalej robiić, żeby nie zatęchło, albo spleśniało. Wyrzuciłąm już z tego powodu masę jedzenia.
Ech, no fakt, z jabłkami jest już problemale jarmuż się świetnie trzyma przy tych mrozach na balkonie, zamarza po prostu, czasem wrzucam do zamrażarki jak jest za ciepło,
Dziewczyny nie bądźcie takie tajemnicze, dajcie namiary – please, bo u mnie jarmużu nigdzie nie uświadczysz, a cztery jabłka eko w lidelku osiągają zawrotną cenę 🙁
Prośba do wszystkich z okolic Bielska-Białej.
Gdzie można kupić jarmuż? Szukam i nigdzie nie mogę znaleźć.
W makro, ale nieorganiczny.
i w selgrosie jest
Dzięki!
Można właśnie internetowo aż z Wrocławia,
Gdzie we Wrocku znajdę jarmuż? please o info.
a w Krakowie, peps? Jarmuż zimą? Taki „to eat”?
Titka hej, wvMelasie u dziewczyn go zamawiam, jest pyszny, ale dostępny tylko raz w tygodniu
a we Wrocławiu gdzie??
Basia Ci powie, jak tu wejdzie
now łaśnie na miejscu nic nie ma -bywa w auchan, ale nie eko, ja zamawiam – http://ekolud.pl/1-O_nas.html i dogadałam sie na 12 zeta za kilo. Mają certyfikat, biorę też dynie, buraczki, marchew. Nie rozumiem czemu z tym jarmużem taki problem jest, pora na niego świetna, ale kiedyś surowy szpinak to była egzotyka, więc może i na jarmuż przyjdie pora. Pozdrawiam
Jak nie mam organicznych cytrusów, to nie zjadam skórki, ale jej od razu nie wyrzucam – taką serpentynę wkładam do szafy i zostawiam, aż się zeschnie, i mam ubrania pachnące cytrusowo cały rok (taki naturalny odświeżacz powietrza). Używam też 100% naturalnej wody toaletowej z limonką Alterry.
Natomiast cytrusy należy zjadać / wypijać całe – mnóstwo witamin i in. prozdrowotnych składników znajduje się w białych błonkach pomiędzy czątkami i w pestkach (powstaje z nich np. organiczny Citrosept, który bardzo sobie chwalę, szczególnie w zastosowaniu zewnętrznym). Pepsi, świetne na pasożyty są też właśnie pestki grejpfruta, chodzi o gorzkie ich składniki (patrz: Citrosept).
A naturalną cytrynadę / lemoniadę / oranżadę cenię ogromnie, naturalnie dosłodzone, z ewentualnym listkiem melisy czy mięty – niewiele jest pyszniejszych rzeczy! Zimą można z ciepłą wodą – też smakuje wybitnie. Dodać imbir / goździki / cynamon / odrobinę kurkumy – świetnie rozgrzewa. Mam dni, gdy wcale nie mam ochoty jeść, i takie „drinki” są wtedy jak znalazła.
Marta supcio
Ja też bym chciał sie dowiedzieć gdzie we Wrocławiu można kupić ekologiczny jarmuż. Dziewczyny napiszcie proszę. Bardzo mi na tym zależy.
W lidlu sa ekologiczne cytryny?
Zawsze, a teraz w sezonie jeszcze pomarańcze
Witaj, twojego bloga znalazłam dopiero niedawno i jestem pod wrażeniem. Teraz w każdej wolnej chwili staram się nadrobić zaległości :). Mam pytanie odnośnie cytrusów: jeśli już nie mamy pewności czy są organiczne (nie wiem jak to odróżnić – spytać sprzedawcę?) to w jaki sposób można je bezpiecznie „oczyścić”? Czy preferujesz pomysł z kwaskiem cytrynowym i sodą (na uniknięcie pestycydów), czy może sparzanie wrzątkiem wchodzi w grę (chodzi mi o wykorzystanie skórki – bo coraz więcej pomysłów się pojawia aby jej jednak nie wyrzucać).?
poza tym link do ciekawego artykułu o tym, iż nie należy pić zostawionej w samochodzie wody (sama to robie nagminnie, bo wodę muszę mieć wszędzie)
http://urbanlegends.about.com/od/medical/a/bottled-water.htm
pozdrawiam serdecznie
Hej Anka, dzięki , woda nigdy nie może być pozostawiona na słońcu, co do cytrusów, to te nie oryskane zawsze mają certyfikat bio, albo organic, więc trzeba je kupować w sklepach ze zdrową żywnością , albo w Lidlu na dziale bio, wszystkie inne zawsze są pryskane. Nnie jadłabym skórki pryskanych owoców cytrusowych.pozdrowionka
Czy 10 miesiecznemu niemowlęciu można wypędzlować jamę ustną sokiem z bio cytryny żeby pozbyć się pleśniawek? Bo straszą 'znawcy’ że nie wolno cytrusów takim młodym (straszą jak coś dobre i tanie). Jeśli nie można to co zaradzić naturalnego?