fbpx
Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
219 659 499
118 online
46 326 VIPy

Co znaczy przepraszam? Przestań przepraszać i zacznij akceptować

Jedną z pierwszych rzeczy, których uczy się dziecko gdy tylko wykształci się jego ego, jest przepraszanie i przyjmowanie przeprosin.

Byłaś niegrzeczna, przeproś dziewczynkę, że zabrałaś jej grabki. Chłopiec przeprosił, nie bądź na niego zła, że pociągnął Cię za warkocz. W okresie buntu wykształca się natomiast postawa zupełnie odwrotna, poczucie, że nie ma sensu przepraszać za coś, co się zrobiło, za to jak się czuło, za własne wybuchy i paroksyzmy czasem niemal pozbawione przyczyny. Nagle wydaje Ci się, że wartością w życiu nadrzędną jest uparta walka o swoje, choćby się miało wspiąć na barykady, choćby się miało przejść po truchłach do celu, do swojej prawdy. Uczy się dzieci, że najważniejsza jest prawda i nie wolno kłamać. Później jednak pokazuje się im, że prawda nie zawsze jest bezpieczna, że za prawdę można karać i asekuracyjnie najbezpieczniej jest się zwyczajnie dostosować. Później przeprasza się dla zasady i dla zasady przyjmuje się przeprosiny. Z wygody, honorowo albo tak o, po prostu, dla świętego spokoju.

Tyle że przepraszam staje się tylko słowem, sposobem na asekurację. Niech będzie mi przebaczone

Tymczasem kiedy przychodzi moment, aby przebaczyć prawdziwie i całkiem serio, nie wiesz czym właściwie ma być to przebaczenie i komu przebaczyć. Przebaczenie kojarzy się z walką: musisz coś przepracować, cofnąć się w czasie i rozdrapywać minione zaszłości. Nikt nie wie jak ma wyglądać owo przebaczenie samo w sobie, a przepraszam jest takie łatwe i kojące, niby zawieszenie broni między zwaśnionymi państwami i choć w każdej chwili rozejm może pęknąć, przez moment wszystko znowu gra. Proszę nie strzelać.

Najlepiej jest przeprosić samego siebie. I nawet nie pomyśleć o tym, że się przeprasza, tylko po prostu… Nie jest to bynajmniej akceptacja, to wyparcie, jedna ze sztuczek ego, którą tak łatwo z akceptacją pomylić

Właśnie jem śmieciowe żarcie. Trudno, to tylko jeden raz. Nie powinnam, ale już nie będę… Mam taki zły dzień… Miałam iść dziś na siłownię/spacer/pobiegać, ale tak mi się nie chce. Trudno… Miałam nie obwiniać się i nie nakręcać spirali złości… Ale walić to, bo to ja schrzaniłam. Nie mam teraz nerwów na jakieś głupie medytacyjne dykteryjki, psia kość. To sprawia, że pozwalasz sobie na stanie w miejscu, na samym środku skrzyżowania, bez świadomości, że albo ruszysz, albo utkniesz na tym skrzyżowaniu na całą wieczność. Buduje się w ten sposób kiepskie znajomości oparte o chwile wzajemnej niechęci, związki napięte do tego stopnia, że w każdej chwili cała frustracja może wystrzelić rozczłonkowując lata bycia razem. W ogóle buduje się w ten sposób relacje międzyludzkie, relacje przepełnione podejrzeniami i duszoną w sobie goryczą. To jak bardzo przeprosiny stanowią jedynie asekurację widać często podczas kłótni, w trakcie maratonu wypominania sobie nawzajem błędów sprzed lat, za które przecież się przeprosiło.

Przeprosiny bez przebaczenia. Przebaczenie bez akceptacji. Czy to jest w ogóle możliwe?

Jakie są w takim razie alternatywy?

Jeśli samemu jesteś chaosem, jak ruszyć do przodu? Jak wybaczyć innym? Kiedy żyjesz w przeszłości, kiedy powrót do ran, wciąż nota bene bezsensownie rozdrapywanych, sprawia Ci mnóstwo bólu i nie potrafisz zebrać się na przebaczenie, nie myśl o przeprosinach. Nie myśl o tym, ze ktoś jest Ci winien przeprosiny. Nie zawstydzaj się i nie myśl o tym, że Ty jesteś winna komuś przeprosiny, że gdzieś, kiedyś zrobiłaś coś idiotycznego. Zaakceptuj to, że tak się stało, że źle się z tym czujesz, że w tej chwili nie potrafisz komuś przebaczyć. Pomyśl, że w rzeczy samej stało się i faktycznie czujesz się z tym do bani. I to, że tak się czujesz jest w porządku. Skup się na tym co stało się dziś, co dzieje się teraz. Nie szukaj przebaczenia. Przebaczenie jest trudne, trudniejsze niż przepraszanie, ale przychodzi samo i nagle okazuje się, że wszystko jest proste.

I nie przepraszaj za wszystko

Znasz to? Ciągłe, nieprzerwane przepraszanie. Mam nadzieję, że nie uraziło Cię to co powiedziałam, za przeproszeniem, przepraszam czy jesteś zła, przepraszam po tysiąckroć, milionkroć…

W jakim celu?

Przepraszanie grzecznościowe, bo chcesz przejść albo kogoś szturchnęłaś przypadkiem w tramwaju, jest w porządku, wyrównuje wibracje. Przepraszanie wiążące się z ciągłym poczuciem winy… Nie daj swojemu ego robić się w konia! Zaakceptuj to, że inni widzą i odczuwają świat inaczej, że istnieje pewien brak perfekcji w percepcji, który sprawia, że nie wszyscy będą czuli tak samo jak Ty, że nie wszyscy będą tak samo wibrować. Zamiast spróbować zadowolić wszystkich, skup się na sobie. Uśmiechnij się do siebie i zamiast mówić przepraszam, podziękuj sobie za wszystko, podziękuj światu. Stań na dworze, w lesie, wyciągnij ręce ku słońcu i daj energii płynąć. Zatrzymaj się w tu i teraz, po prostu.

uściski:)

(Visited 4 762 times, 1 visits today)
-
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Może rzuć też gałką na to:

Dobre suplementy znajdziesz w Wellness Sklep
Disclaimer:
Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.

Komentarze

  1. avatar Aneta D Falkiewicz 31 stycznia 2018 o 18:21

    Dzięki Emi za takie posty 🙂 dzięki nimi uczę się jak funkcjonuje człowiek z emocjami i poczuciem winy, którego ja najprawdopodobniej nigdy nie odczułam. Uwielbiam Twoje testy <3

  2. avatar agunia 31 stycznia 2018 o 20:17

    Dziękuję tego potrzebowałam, męczę się od kilku tygodni z tym przebaczeniem i oczekiwaniem przeprosin…….siedziałam dzisiaj długo sama ze sobą,właściwie to chodziłam po lesie a ego debatowało nie przeprosili nie wybaczymy itp itd a słońce tak pięknie świeciło ziemia pachniała ..poczułam – w cholerę z tym. żyć trzeba Agniecha żyć, żyj ciesz się chwilą co było to było każdy jest jaki jest trza to pierniczyć i żyć , wracam do domu robię przegląd ulubionych blogerasków i taki artykuł= w punkt po prostu I Love You

  3. avatar Mo 31 stycznia 2018 o 20:38

    Super napisane . Od teraz będzie mi łatwiej ,dziękuje ❤️

  4. avatar Trini 1 lutego 2018 o 08:58

    Super Pepsi,dzięki, takie zastrzyki energii z rana uwielbiam!!Kochana Pepsi, chciałam Cię zapytać
    gdzie mogę dostać Twoją książkę „Biegam bo muszę”? Może być też w wersji elektronicznej. Buziaki dla Was wszystkich!

    1. avatar Emanuela Urtica 1 lutego 2018 o 09:26

      Biegam bo muszę jest już niedostępne, ale w planach jest powstanie „Biegam bo nic nie muszę”.

  5. avatar Fenix Felix 1 lutego 2018 o 09:47

    Pi∑kny text. Gubimy się w odcedzaniu ziarna od plew, nie bardzo wychodzi nam odróżnienie prawdy od tej masy programów porastających naszą świadomość. Jakie to musi być cudowne widzieć czysto co jest czym. A ta medytacja „Kocham, przepraszam, wybacz, dziękuję” czy tam nie powinno być wybaczam zamiast wybacz? Skoro jest przepraszam, to czemu jest wybacz – jakby powtórzenie? A nie ma wybaczam
    <3 <3

  6. avatar Ania Gaj 1 lutego 2018 o 11:07

    Masz rację, przebaczenie przychodzi samo. Kiedyś mnie ktoś bardzo skrzywdził i kilka lat później zorientowałam się, że mu wybaczyłam, zupełnie samoistnie. Gorzej, że mam dużo świeższe i głębsze rany, które strasznie się jątrzą, mimo wielokrotnych przeprosin (nieszczerych, nota bene). Pewnie minie wiele lat zanim i te zniknął.

  7. avatar malena 1 lutego 2018 o 14:19

    Hej, potrzebuję pomocy w rozkminie- jak się rozwijać i w ogóle funkcjonować w domu, w którym
    dwaj chłopcy ciągle się kłócą, naparzają, walczą, pyskuja, stawiają sie? Przeszłam już chyba wszystkie etapy i na teraz nie mam pomysłu jak to ogarnąć, próby dogadania się, kary, prośby i groźby, moje gigantyczne poczucie winy- nic nie działa. Odpuściłam, ale tak czy siak moja akceptacja tego jak jest nie zmienia atmosfery w domu – dalej trudno wytrzymać szarpanie się i wrzaski od 8 do 23. Nie lubię moich dzieci i i źle mi z tym.

    1. avatar Jarmush 1 lutego 2018 o 16:50

      w jakim są wieku?

      1. avatar malena 1 lutego 2018 o 18:22

        12 i 6

        1. avatar Jarmush 1 lutego 2018 o 19:21

          wybrali Ciebie, wyślij starszego do jakiejś dobrej szkoły z internatem? I tak chodzą do szkoły, a nie kształcisz ich indywidualnie, czy mylę się?

    2. avatar Niki 2 lutego 2018 o 18:40

      Malena, kształtuj w nich umysł szlachetnego wojownika… czyli jak sobie radzić z emocjami, rozwiązywać konflikty, sytuacje z agresją, poznawać swoją wartość, talenty, współdziałać w grupie, motywować się do działania i wypracowywać cele. Wdroż taki program, zajęcia dodatkowe będą tu niezwykle pomocne, zespołowe, trening umysłu i ducha, np. coś ze sztuki walk.

      „Nigdy nie mówię (…) że jestem idealny, ale jestem wojownikiem. Być wojownikiem, nie ma nic wspólnego z agresją czy walką z drugą osobą. To ścieżka, w której podejmujesz decyzję, aby żyć w taki sposób, który pozwala ci na stawianie sobie wyzwań, wzięcie odpowiedzialności za swoje życie, konfrontację zarówno ze swoimi słabościami, lękami, jak i spotkanie ze swoją siłą. To jest droga wojownika, życie w którym walczymy o to, aby być najlepszymi, jakimi możemy być, zarówno dla siebie, jak i dla innych.” P.J. Mróz

      1. avatar malena 3 lutego 2018 o 09:27

        Niki, dziękuję za radę – może faktycznie powinnam to przemyśleć i wdrożyć. Zrobiłam jeden poważny błąd, podważyłam autorytet ich ojca. Zrobiłam to ze strachu, braku zaufania, ale głównie ze strachu żeby nie miały ze swoim tatą tak przesranych relacji jak ja z moim w dzieciństwie. Mąż jest wobec nich dość wymagający, chciał w nich zaszczepić miłość do piłki, co mu się poniekąd udało, ale moja słodkopierdząca wizja szczęśliwej rodziny jakoś kłóciła się z twardymi regułami boiska, płaczem i rykiem synow z powodu porażki, ich frustracjami, więc zaczęłam męża krytykować że ma złe podejście i za bardzo ich nakreca. Wiem, że tak naprawdę, to ja ciagle siedzę na tym swoim pieprzonym skrzyżowaniu i wciąż nie wiem jak z niego ruszyć. Odczuwam ogromny lęk na sama myśl o tym, że chłopcy kiedyś wyjada, byc może na studia czy gdzieś. To jest tak obezwładniający strach, że gdy zaczynam o tym myśleć gdziekolwiek jestem, od razu płaczę. A Pepsi tu o internacie ? Kocham i jestem wdzięczna za to miejsce ?

  8. avatar Olutek 2 lutego 2018 o 11:43

    Pepsi żartujesz z tym internatem nie?

  9. avatar Barb 2 lutego 2018 o 20:18

    Od kilku lat zbieram się na przebaczenie teściowej. Dzięki za ten wpis. Też czuję, że przyjdzie samo a nawet jeśli nie to trudno, może tak ma być. Nie przeprosiła mnie więc i nie czuję żebym była jakoś zobowiązana do wybaczenia.

  10. avatar grzegorzadam 3 lutego 2018 o 10:36

    I nie przepraszaj za wszystko”

    Ciekawe- syndrom ofiary- matrix:
    https://youtu.be/8hcYjSiMpqA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum