Jeśli jesteś młodą duszą (podejrzewasz to już od pewnego czasu), gdy spotkasz się z „duchowością”, będziesz skłonna (w myślach ma się rozumieć) spodziewać się i łączyć duchowe przebudzenie z okazale wzniosłymi stanami.Będziesz oczekiwała (niby nie oczekując, a jednak jakoś tak) anielskiego chóru, transcendentnych sytuacji urywających tyłek, poczucia szczęścia i co najważniejsze GŁĘBOKIEGO WEWNĘTRZNEGO SPOKOJU.
Usidla Cię ta obietnica (w Twojej głowie) wywołującego dreszcz pienia archaniołów, czy innych chórów istot wyższych, które wezmą Cię w opiekę. Odurzona tymi wysoce atrakcyjnymi obrazami duchowości, unikając ciemniejszych, bolesnych i bardziej wymagających stron takiej ścieżki. Skupiasz się na odnalezieniu w tym poczucia bezpieczeństwa, błogości, którą zobaczyłaś kiedyś na YouTube na twarzy Tolle’go.
Ale w rzeczywistości nie chcesz oddać tego, co Ci pasowało, a co wypierasz, że raczej powinno być oddane. NIE CHCESZ być jeszcze gotowa, aby wejść na głębszą ścieżkę duchowej transformacji i jedności.
No i jak tu się nie wkurzyć, wszędzie sidła, wnyki. Kto je na Ciebie zastawia?
Jak to kto? Mistrz zafałszowywania rzeczywistości, Twoje fałszywe ja, Twoje ego.
Termin „duchowe omijanie” (ja go nazywam na własny użytek „duchowe nawianie”) został pierwotnie stworzony przez psychologa Johna Welwooda w 1984 roku.
Wprowadził go, aby opisać proces, który zaobserwował w buddyjskiej społeczności, w której był, a także w sobie.
… „Chociaż większość szczerze próbowała pracować nad sobą, panowała powszechna tendencja do wykorzystywania duchowych idei i praktyk do ucieczki od trudniejszych części życia” …
Niech ilość Twoich ALKALICZNYCH poranków
Pomnaża codzienny rytuał 4 Szklanków !:)
Podczas gdy korzystanie z duchowości może zapewnić Ci SOLIDNY MUR, ZA KTÓRYM MOŻESZ SIĘ UKRYĆ.
Czyniąc to, zamykasz się w więzieniu iluzji, a cela jest pełna błogości i doskonałości.
Dżizas, jak tu fajnie, duchowo i bezboleśnie.
Akurat.
Interesujący wpis polecam: 10 prostych rad, co zrobić, żebym stała się ładna?
Prawdziwa duchowość polega na tworzeniu piekła z Twoich fałszywych przekonań, złudzeń, pragnień, ideałów i uprzedzeń.
Chodzi o PODDANIE SIĘ ZNISZCZENIU każdej ograniczającej rzeczy, o której kiedykolwiek myślałaś i co czułaś w stosunku do siebie, innych ludzi i świata.
Feniks odrodził się z popiołów.
Optymistyczne obejście jest często produktem ubocznym gniewofobii lub niezdolności do radzenia sobie z negatywnymi emocjami jako całością
Tak zwane „duchowe przebudzenie” wyróżnia Cię tak bardzo od innych, z tej racji z nikim nie możesz się dogadać, bo Cię nie rozumieją.
Albo powinni Ci płacić za Twój kontakt z wyższym JA, może zaczniesz też uzdrawiać energią kundalini. Ma się rozumieć za kasę.
Poświęcasz się, gdyż mając tak wielkie dary, jak duchowość, już nie musisz brać odpowiedzialności za kształtowanie satysfakcjonującego życia.
Możesz też uważać się za empatę. Pod pretekstem daru wyczuwania emocji innych, masz świetną wymówkę do użalania się nad sobą, autodestrukcji i niestabilności.
Inne etykiety, takie jak:
Mogą często powodować, że wpadasz w PUŁAPKĘ OFIARY.
Wielu poszukiwaczy duchowych eksploruje granice umysłu, duszy i rzeczywistości poprzez stosowanie psychodelików takich jak:
Owszem poszerzają, ale jak każdy inny narkotyk zaraz zaczynasz używać go, ABY UCIEC OD CODZIENNOŚCI. Unikasz angażowania się w rozwój osobisty i pracę z duszą.
Co z tego, że igłę zgubiłaś w ciemnej i ciasnej izbie, mówże jaśniej 44, w sobie. Jednak szukasz jej na zewnątrz.
Wszelkie horoskopy, pytanie wróżek o drogę nie pozwalają Cię dotrzeć do Twoich wewnętrznych źródeł mądrości i siły. Boisz się sama zadecydować, boisz się wzięcia odpowiedzialności. Rzucasz monetą.
Omijasz osobistą odpowiedzialność, pokładając wiarę w jakąś Wyższą Istotę, która rozwiąże Twoje problemy. Owszem modlitwa może być zdrową praktyką, ale zbytnie pogrążanie się w bierności jest wybiciem się z równowagi i może łatwo doprowadzić do katastrofy.
Dobra zasada zelandowska mówi:
Nie proś, nie żądaj, nie staraj się, tylko twórz ..
Czyli działaj!
Że może jesteś już w błędzie.
Jest naprawdę takie, jakie ma być teraz.
Podejmij kroki w kierunku większej duchowej ekspansji. Czyli zgódź się.
Znachorka podjada jabłko (Fisetyna!) i zaraz połknie glukozaminę z chondroityną (Osteocare TiB)
i innymi mega dodatkami. NIE TYLKO dla ODMŁODZENIA swoich chrząstek stawowych!
Wszystko ma swoją jasną i ciemną stronę.
Obejmij w sobie energię zarówno Shivy (niszczyciela), jak i Shakti (twórcy).
Jeśli masz obojętność (wyrąbane) na mądrości Wschodu, postaw przed sobą dwie siebie. Te, które zawsze widziałaś i nie wypierasz żadnej w żadnej dziedzinie własnego życia
44 czyli Sierżant Eliot
Powiązane artykuły
Komentarze
Nie trzeba nic oddawać. Duchowość to jest to co pozostało gdy uświadomisz sobie czym/kim nie jesteś. Nie jesteś ciałem, nie jesteś umysłem ani tez mózgiem tez nie jesteś. Nie wierzysz ? Poszukaj wiec gdzie/czym jesteś ?
Zapewniam cię ze ze nie znajdziesz nic .. a jeśli nic nie ma to kto/co musi kogo naprawiać skoro nikogo nie ma domu ?
no dobra, ale to w teorii 😀 <3
Mam taki problem. Zbieram się z tym do psychologa już od dłuższego czasu. Od kilkunastu lat choruje na ciężką depresje. Teraz jeszcze zaczęłam się badać i wyszła niedoczynność. Zaczynałam kilka kierunków i niczego nie skończyłam przez depreche. Próbowałam już wszystkiego i zaczynam coś zmieniać. Dzięki suplom i zdrowej diecie lepiej czuje się fizycznie i dzięki temu mogę przezwyciężyć trochę ten ból psychiczny. Tylko, że.. straciłam znowu pracę i nie wiem co robić w życiu. Utknęłam totalnie. Zwykła praca na etat mnie wykańcza, jestem po roku-dwóch tak zniszczona stresem, szefami, współpracownikami, klientami, że muszę się zwolnić albo jestem zwalniana, bo zwyczajnie przestaje funkcjonować. Perspektywa takiej męki do końca życia powoduje, że mam myśli samobójcze i nawet nikomu o tym nie mówię, bo kto miał by się tym przejąć? Tyle wartościowych ludzi jest na świecie, że w sumie jakbym zniknęła to nikt by nawet nie zauważył. Nie mam też pomysłu na siebie, jak się utrzymać. Całymi dniami od przebudzenia do trudnego zaśnięcia myślę tylko o tym, czy się zabić czy jeszcze przyjdzie mi jakiś pomysł na siebie..
Znam temat. Jak chcesz pogadać to pisz.
Buba miałaś/miałeś podobnie? Głupio mi, że napisałam o tym, to trochę takie słabe, może odważę się w końcu na psychologa, bo leki nie wchodzą u mnie w grę, a odżywiam się już długi czas perfecto, pełno supli, więc dochodzę do wniosku, że to jakieś traumy, coś siedzi w głowie i blokuje i tłamsi, nie wiem już.
Współczuję. Mam odczucie, że wiele lat temu czułem się tak samo, jak Ty – niechęć do życia, działania, myśli samobójcze, bo przecież nikt nie będzie za mną płakać etc. Wiesz, najbardziej jednak zastanowił mnie Twój stosunek do pracy na etacie i to „lenistwo”, ociąganie się w pójściu do specjalisty.
W tym roku zdiagnozowano u mnie ADHD. Jeśli znajdziesz chwilę, to poszperaj w internecie i poczytaj o objawach u dorosłych. Być może to będzie wartościowy trop. Ściskam i trzymam za Ciebie kciuki i za wszystkich ludzi, którzy tak się czują.
Dziekuję 🙂
Tak, między 19 a 24 rokiem życia. Też rzucałam kilka kierunków, czułam się bardzo zagubiona i niewartościowa. U mnie dużo zmieniła diagnoza (okazało się że mam ADHD) oraz pogrzebanie głęboko w sobie. Doszłam do tego że przez kilka lat sabotowałam siebie, próbowałam zadowolić innych ludzi i nie dałam wnętrzu dojść do głosu. Nie lubiłam siebie, oj bardzo nie lubiłam. Władzę nade mną miało wystraszone ego. Może nie jest teraz idealnie ale na pewno sto razy lepiej niż było. Mam spokojną pracę (nie jest to szczyt marzeń bo raporty, tabelki i tym podobne są dla mnie nudne jak flaki z olejem ale i tak jestem za tą pracę wdzięczna), wiem też czego chcę i dążę do tego aby w końcu w niedalekiej przyszłości to zrealizować – coś, czego zawsze pragnęłam ale to sabotowałam i nie wierzyłam że w ogóle jestem w stanie to robić. Jak chcesz porozmawiać głębiej na te tematy to możesz podać maila czy jakiś inny kontakt i się odezwę żeby nie spamować w komentarzach Pepsi 😀