Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Pierwszym krokiem do tego, aby medytacja się odbyła (a są tylko dwa kroki) jest to, żeby ego nie pobiegło za szumem, który zawsze jest wokół Ciebie. To nie o to chodzi, że masz nie słyszeć kosiarki, cyklu Carnota w zapalanym aucie, szumu strumienia, pisków dzieci, czy sąsiada jednocześnie drącego faję i się do komóry na balkonie. A więc nie o to chodzi, że tego nie słyszysz, ale że ego się do tego szumu nie przykleja. Jest tylko uważność. Drugim i ostatnim krokiem do medytacji, o wiele trudniejszym, jest wyłączenie ego, czyli myśli, ale o tym przy innej okazji.
Ogólnie chyba sobie radzę … jednak, jedno wciąż mnie dopada, tzn., gdy ktoś mnie pyta: jak tam, ok? I ja odpowiadam, że owszem. To zaraz się spieprzy … Serio, za każdym razem. Nie wiem, czy to ja ze strachu, czy to jest jak zaklęcie …? Poza tym, przy większych problemach, stresach, staram się jeśli trzeba, najpierw przepłakać, a potem przespać i pomaga. Wstaję i zaczynam od początku, na czysto. Onegdaj spotkałaś kogoś, odpowiedziałaś, is fine, a potem wkrótce zrobiło się coś nie w porządku. Ego powiązało te dwa fakty, bo ego uwielbia czarnowidzieć, i stałaś się wyczulona. Piętrzysz potencjał za każdym razem, gdy wypowiadasz, że jest wporzo, ba, nawet może kombinujesz, żeby odpowiedzieć wymijająco. Inaczej jest z wypłakaniem się i snem, ale nie do końca, gdyż stosunkowo krótki, intensywny płacz, nawet z zawodzeniem, ma działanie oczyszczające, równoważące niskie wibracje strachu, w przeciwieństwie do zamartwiania się rozciągniętego w czasie, podwyższającego entropię i chaos. Ale gdy zaczniesz się spodziewać otuchy z płaczu i snu, siły równoważące chcąc nie chcąc będą musiały ukrócić ten proceder. Wykonuj więc owe rytuały lewą nogą do lusterka, czyli na luzie.
Zaczęłam wstępem o wstępie do medytacji, czyli o niepodpinaniu się ego pod jakikolwiek szum w tej grze. Na grzecznościowe pytanie, co słychać, rzeczywiście, bez względu na to, jak jest w istocie, należy odpowiedzieć bez angażowania ego, dziękuję, i natychmiast przerzucić zainteresowanie na drugą osobę, a jak u Ciebie? Unikniesz w ten sposób piętrzenia potencjałów zarówno z powodu tego, że jest nad wyraz dobrze, jak i tego, że faktycznie nie jest najlepiej. Nie opowiadasz o chorobach, tąpnięciach, nie przekazujesz złych myśli z dwóch przyczyn. Pierwsza, że myśl ma siłę sprawczą, a z powodu wiecznie źle, czarnomyślnego, podważającego sukces, lub nadmiernie ekscytującego się ego, prawdopodobieństwo wydarzeń niemiłych, nieporządanych staje się większe. Druga przyczyna jest taka, że w naszej grze z niewiadomego powodu grasują siły wyrównujące, które wręcz onanistycznie dążą do zrównania napiętrzonych potencjałów. Nawijanie o sobie do siebie samej już jest obniżaniem wibracji, ale do ludzi to wręcz prowokacja dla sił równoważących. Grzebanie w sobie, analizowanie, doszukiwanie się czegokolwiek z poziomu ego, absolutnie mija się z celem, bo nie spotykasz tam w ogóle siebie, tylko wciąż natrafiasz na własne ego. Co do opowiadania o sobie innym, jak już, niech to będzie, albo prośba o poradę, gdy druga osoba potrzebuje takich informacji, aby lepiej Cię zrozumieć, albo gdy Ty sama korzystasz z własnego doświadczenia, przytaczasz przykład, aby pomóc innym. Jednak bez żadnego zaangażowania, po prostu historia przypadku, rekwizyt pomocny dla drugiego człowieka.
Patrzenie na siebie samą powinno być pogodne, życzliwe, i z miłością. Jednak, gdy czujesz się z siebie dumna, oddaj to uczucie, duszy (aniołowi stróżowi), podziękuj jej za sukces, a sama zachowaj spokojną radość. Gdy z kolei masz do siebie pretensje, czujesz się rozczarowana, niedoborowa, smutna, w depresji, uświadom sobie, że to jest oprogramowanie ego, które celowo wybija Cię z równowagi. Złe myśli tworzą teraz Twoją rzeczywistość, czy uważasz, że nie tylko trzeba je olać, ale jeszcze dzielić się nimi z innymi? Masz teraz tylko jedno zadanie, być może wariackie, zobaczyć w tej poszarzałej rzeczywistości coś dobrego. Nawet irracjonalnie dobrego. Dlatego, gdy spotykasz kogoś i otrzymujesz grzecznościowe, co słychać, mówisz tylko bezpłciowo, bezosobowo, bezemocjonalnie, dziękuję, a co u Ciebie? I dokładnie w tym momencie przełączasz się na zainteresowanie drugim człowiekiem, przełączasz się na frailing. Gdy żyjesz świadomie, ruszyłaś ze skrzyżowania, jesteś na drodze przebudzenia, szczęście drugiego człowieka szczerze wciągnie Cię o wiele bardziej, niż egotyczne myślenie o sobie. Wesprzyj zamiar spotkanej osoby swoim szczerym zainteresowaniem jego dobrem, pomóż mu. Zajmij się drugim człowiekiem, wysyłaj mu trzecim okiem (w jego trzecie oko) dobrą energię własną, wizualizuj, że już jest spełniony, zdrowy, szczęśliwy, otoczony miłością i dobrobytem.
Is fine z poziomu ego, to tylko muśnięcie w tej grze, grzeczność, dobre wychowanie, savoir vivre, nikt nie oczekuje, że opowiesz życiorys z detalem. Cały czas gadamy na temat tego co się dzieje z poziomu ego. Nie można jednak mylić poziomu ego, z poziomem bytu, gdy kontaktujesz się ze swoją duszą, medytując, czy też z innymi, nazwijmy je osobami, gdy wychodzisz poza ciało, na przykład stosując OOBE. Na poziomie bytu możesz dowolnie długo buszować w sobie, akceptować kolejne pokłady, a wychodząc z ciała możesz zadawać po 100 pytań swoim przewodnikom, których z pewnością spotkasz. Ale tu, w tej grze, w tym filmie, w tej rzeczywistości, z poziomu ego tego nie rób. Z poziomu bytu możesz robić co chcesz.
z miłością
Powiązane artykuły
Komentarze
Pepsi a ja się czasami łapie na tym że jak ktoś jest szczęśliwy i bije to od niego to nie cieszy mnie to i się wycofuję.. Nie chcę zeby tak bylo. Odczuwam jakbym miała złe intencje a wcale tego nie chce..
W ogóle ta moja dusza jakaś smutna już od dziecka, nie umie się cieszyć..
Jesteś smutna i razi Cię wyższa wibracja innych, ego zazdrości. Poki tego w sobie sama nie przepracujesz cały czas będzie Cię to razić albo też takie osoby będą znikać z Twojego otocznia bo i one odczują w Tobie coś je odpycha, że Twoja niższa wibracja nie współgra z ich szczęściem. Nie poddawaj się. Odnajdź lęki w sobie i z nimi pracuj.
To ja od tej drugiej strony własnie. Gdy mówiłam co dobrego u mnie inni to zlewali widziałam totalny brak zainteresowania, nawet nie wiem czy mnie słuchali ale gdy tylko wspominałam kiedyś o tym co negatywnego to zaraz zainteresowanie i chęć do dialogu wzrastała… Często nie miałam z kim porozmawiać bo jakby nikogo nie obchodzi szczęście innych. Czekali tylko na dramy, doszukiwali się negatywności w szczegółach, chcieli o nich rozmawiać a ja nie. Dopiero jakiś czasu temu znalazłam ludzi z podobni pasjami, ludzi pełnych pasji, iskierek w oczach, cierpliwie dążących do swoich celów. Mówiących pozytywnie o deszczu. Oby więcej takich ludzi było na świecie!
Bardzo ładne zdanie:Ci, mówiący pozytywnie o deszczu. <3
Droga Pepsi
Może Ty mi trochę rozjasnisz, a propos własnego celu i drzwi własnych. Zajmuje się produkcja i sprzedażą, ogólnie zaczynałam z wielkim entuzjazmem, wszystko na początku nawet nie złe się układało, później coraz słabiej i aż do stanu prawie agonalnego. Wymyśliłam coś innego i również myśląc o tym czułam motyle w brzuchu, w ogóle lubię być w mojej pracy tylko, jak nie widzę efektów jej to łapie dola i odechciewa mi się wszystkiego. Nie ukrywam, ze jestem przelekniona, jak wchodzi do mojego sklepu potencjalny klient to mam uderzenie strachu, czy coś kupi czy nie, czy cena która powiem, nie okaże się za wysoka i tak zaczynam paplać nie raz bez sensu i jąkać się. Dodam, ze wcześniej bardzo łatwo łapałam kontakt z klientem i zawsze dobrze się dogadywałam z większością, dopóki nie zaczęłam pracować na „własny” rachunek. Nie do końca własny, bo interes prowadzę z moim mężem, ale to ja odpowiadam za towar wzory klientów, a on co mnie cholernie wkurza rekwiruje cała kasę. Nie raz się z nim o to kłócę, ponieważ wcześniej sama decydowałam o wszystkim co robię z kasa, a teraz on decyduje co będzie kupione i na co pójdą zarobione pieniądze. Czasem mam nerwy i mówię, mu ze ja się usuwam, niech sobie szuka innego jelenia, ale i tak na drugi dzień robię co moje 😉 nie ukrywam, ze status mojego życia jest dobry, ale nerwicy dostaje nie mogąc decydować o wszystkim sama. Czy to oznacza, ze to nie jest mój cel, czy nie są to moje drzwi, którymi powinnam wchodzić? Czy po prostu jestem takim jelonkiem i lubię być wykorzystywana?! W pracy tez nie ma takiej równowagi, albo jest chwile dobrze, albo nie ma nic, ja lubię robić co robię, jak jest sprzedaż to mnie to strasznie nakręca i chce mi się więcej robić, ale jak robi się przestój i ja widzę, ze z tego nic nie mam to mam ochotę rzucić wszystko w cholerę
Gaatka, pieniądze to potencjał energetyczny na tym świecie, jeżeli Ty go wypracowujesz, a mąż go Tobie odbiera, to masz prawo czuć się wkurzona. Masz prawo decydować o swoim, wypracowanym potencjale, bo ta decyzyjność będzie Cię nakrecać do dalszej pracy. Można powiedzieć, że to Twój potencjał, więc jeżeli jest Tobie odbierany, to możesz mieć poczucie niepewności, niskiej wartości, a to odbija się na kontakcie z klientem.
Peps, wylazlas juz z ciala?
Pepsi, od jakiego czasu próbuję doświadczyc OOBE niestety nieudolnie. Może jakieś rady dla początkujących?
zapisz się na kurs Monroe, fajne rzeczy dzieją się w Łodzi, słuchaj radia Paranormalium, jest sporo wskazówek, a Campbell mówi tak, ludzie latami ćwiczą OOBE i nic im z tego nie wychodzi, gdyby zaledwie rok poświęcili na pozbycie się lęku, wszystko odbyłoby się migusiem 🙂
Ok, Peps. Czyli na pytanie o moje zycie, mam grzecznie wykrecic w strone pytania o cudze zycie przy pomocy krotkiego „dziekuje”. A co jesli tamta osoba ma ten sam zamiar? Tez odpowie mi krotko „dziekuje” i wroci do pytan po mnie. Poza tym czy naprawde trzeba wiecznie sie bac by powiedziec komus, ze u mnie dobrze? Nie niezle, nie calkiem dobrze, ale bardzo dobrze w jasny gwint i do tego z tendencja zwyzkujaca? Czy naprawde musimy sie wiecznie czaic i jak w przykleku, jak w uklonie, ze spuszczona glowe, cicho i bojazliwie, suwac sie z dnia na dzien, wolniutko i cichutko, by nie daj Boziu nic sie do nas zlego nie przykleilo? Czy nie mozemy zwyczajnie wyprostowac sie, usmiechnac i GLOSNO rzec: jest dobrze, zaebiscie dobrze, jesli naprawde tak jest?
🙂
Jest gra? Czy nie ma gry?
spotykam kumpla on : co u Ciebie?, ja: dziękuję, co u Ciebie?,on: dziękuję, co u Ciebie?…no jak to sobie wyobrażasz? kurcze nadal nic nie kumam.
I nic, tyle wystarczy, dopóki nie umiesz opowiadać bez piętrzenia potencjału, a jest tyle tematów, jak pasje, zainteresowania. Chęć niesienia pomocy, jak potrzeba. Rozmowa o farbach, kolorach, chiaroscuro, muzeach nie piętrzy potencjałów, jest budująca, można pogłębić swoją wiedzę o tworzeniu, o literaturze, o sztukach pięknych, o pogodzie, o przyrodzie, bez oceniania, bez plotkowania, bez porównywania może tylko ująć chaosu we wszechświecie.
Zwróć uwagę, że w takich rozmowach, gdy tylko nie ma pikantnych ploteczek, rozmówca nie słucha, tylko czeka na swoją kolej nawijki. To jest kit matrixu, to jest nudne, jak flaki z olejem. Kogo obchodzi Twój sukces, oczywiście porażka jest bardziej ciekawa dla słuchacza, byle nie wiwisekcja ze szpitala, tego nikt nie znosi, ale po co podbijać własną porażkę?
Tak, tu tez sie popisalam. Opowiadalam wokolo jaki to ze mnie ekspert od surowego jedzenia, mistrz wlasnego zycia, kobieta po przejsciach co wstala z kolan I dupa lapie skowronki, po trzy na raz. Chcialam pochwalic sie, duzo gadalam o sobie nie sluchajac rozmowcy, ale uwielbiam dawac porady, czy ktos chce czy nie. A potem mam bol plecow, ze ledwo chodze, rozchoruje mi sie dziecko no I co rusz robie z siebie niezdare, potykam sie, przewracam, a samochodem jezdze jakbym dostala wczoraj prawo jazdy. Tak, skromnosc I pokora to chyba lepsza Droga, zeby nie dostawac z liscia.
<3
Ja dodaję beznamiętnie „ok” przed dziękuję i jest ok, tak po prostu.
W pracy ostatnio duzo mnie chwalili. Tak odplynelam I sie unioslam, ze w ostatnich dniach potrafie spieprzyc najprostsza rzecz. Z talerza same spadaja ciastka jak niose gosciom, Kawa sie wylewa na buty. O Co kaman? Jak to przerwac. Pokornie schodze na ziemie. Zamowilam ksiazke Zelanda Transsurfing rzeczywistosci, moze sie dowiem jak nie dostawac miedzy oczy od wahadla.
Opowiem Wam coś. Przyjechał mój kuzyn i nawijał do moich niereformowalnych pod względem diety (i reszty), a więc schorowanych rodziców o swoich znajomych, gdzie dziewczyna miała raka a chłopak prowadził „rozpustne” życie. Usłyszeli o jakimś księdzu egzorcyście, który uzdrawia też. Że tej dziewczynie w 3 tygodnie zniknął rak a ten chłopak był…opętany i po spotkaniu z owym księdzem mu przeszły wszystkie „złe” chętki. Mówili też, że rzecz odbywa się w kościele i jest tam masę ludzi. Ksiądz ten jest pustelnikiem w dodatku. On wychodzi do ludzi na zewnątrz i ich błogosławi a tym co są w środku wypędza diabły i ci ludzie tam podobno chodzą po ścianach, mówią tymi głosami strasznymi i dziwnymi, są w powietrzu pod sufitem, spadają z tej wysokości na posadzkę twarzą i nic im się nie dzieje.
W tym samym dniu tata pojechał do kolegi, którego żona miała raka tarczycy. Twierdzi, że ten ksiądz ja uleczył, po czym stała się fanatyczką religijną.
Myślisz Peps, że Tom by powiedział, że to system pokazuje, dzyń dzynia dzwoneczkiem, że jest coś więcej i ludzie budźcie się, czy jak? 😀 uzdrowienia rozumiem jako kwestię wiary człowieka w to. Ale te latania pod sufitem i łażenie po ścianach? Istna wirtualna rzeczywistość 😀
Moi rodzice chcą tam jechać, żeby ich uleczył, hmm…
Pozdro
A cóż to jest dla wyższego systemu świadomości? Gość podpięty jest pewno pod bazę danych, bo dużo trenował, i może ludziom w ten sposób pomagać, Dopóki mu nie odbije, i nie włączy się w to ego, może to wszystko robić, bo tak naprawdę każdy może.
Brzmi jak ojciec Daniel, albo ksiadz Witko. Mial przez internet msze, ale mu zakazano. Lubilam sluchac, bardzo madry I skromnym czlowiek. A te odglosy faktycznie nie z tej ziemii. Teraz slucham Mocnych w Duchu. Pieknie spiewaja I tez sa uzdrowienia. Tylko stoje jakos w rozkroku, bo kosciol to juz nie moja bajka. Smutne zawodzenie I smetne modlitwy mnie obrzydzaja. Spiewanie I taniec dla Boga to calkiem inna rzecz, dodaje sil. Nie mniej jednak to I tak kosciol, ktory zabrania Jogi, medytacji, kamieni, kart anielskich. Jak to pogodzic w sobie?
Pod warunkiem, Pepsi, ze ktos ma co do powiedzenia w tych tematach i ze w ogole chce o nich gadac. W „moim” matriksie 9 osob na 10 chce gadac o stanie cywilnym szefa i jego planach wzgledem firmy, a tym samym nas, jego pracownikow, grubej dupie pindy z drugiego pietra, kiepskim guscie odziezowym kierowniczki i niechlujstwie sprzataczki. Dodatkowo kazdy z tych tematow osobnicy owi zakonczaja mantra „bo ja to nigdy”, ewentualnie „bo ja to bym”. 😀
Jesli probujesz zwekslowac temat na cokolwiek innego, patrza na ciebie jak na kretyna, z ktorym totalnie nie ma o czym pogadac, bo nie umie obgadywac! 😀
no właśnie, dlatego, Ty grzecznie, dziękuję, co u Ciebie? I spoczko, gość poleci, a Ty się podepniesz z dobrocią i już entropia chwili się obniży.
Nie, Pepsiaczku! Gosc nie „poleci” dalej, bo kisnie osemke dziennie biurko w biurko ze mna. Kilku „gosci”. A wszystkie goscie nawijaja, szepcza, tajemnice omawiaja i konkluduja! Przede wszystkim konkluduja. Konkluzja wszechczasow jest to, jak pieknie byloby by gdyby to wlasnie oni wszystkim rzadzili, zajmowali sie, organizowali. Masa niedoszlych dyrektorow, kierownikow i innych masci medrcow siedzi wokol mnie przy biurkach i przekrzykuje sie jak by to bylo gdyby im sie pozwolilo. 😀
Milcze. Coraz czesciej i dluzej. I coraz bardziej slysze, ze wlasciwie nie ma po co sluchac. 🙂
Peps a co to jest gdy myślę o czymś rano typu bardzo bym chciała by jakaś firma coś wprowadziła do swojego asortyment mimo, że to dość małe realne jak na nią a wieczorem patrzę, że akurat wprowadzili.
Wczoraj zaczęłam czytać w końcu transerfing, skończyłam na wzmiance o tym by myśleć o innych jakby ich pragnienia już się spełniły, że są szczęśliwi, zdrowi by czuli się lepiej w naszym towarzystwie, zastanawiałam się czy nie czas to zastosować plus ktoś piszę do mnie z zapytaniem co u mnie i myślę jak mu odpisać by nie zapeszyć a odpowiedz znalazłam po chwili w Twoim poście za co oczywiście podziękowałam aniołkowi który cierpliwie chyba czuwa nade mną 😉
Wiem, że kreowanie rzeczywistości wymaga czasu ale co gdy odpowiedzi i rzeczy które potrzebujemy dostajemy w tak szybkim czasie?
cieszymy się 🙂
Cieszę się z tego co chwilę <3 🙂
Dziękuję Pepsi :* Z miłością :* widziałam, że mogę na Ciebie liczyć.