fbpx
Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
219 106 412
90 online
46 121 VIPy

Co ma robić stracone pokolenie XXX? Kto nas uczy żyć w niekomfortowej sytuacji?

Czyli skąd „stracone pokolenie” ma wziąć kasę na życie?

„Pokolenie stracone” to gniot słowny, który wylazł z otworu gębowego polityków. Jest wynikiem głębokiego uśpienia w matrixie. Czy ktoś tu kurde flaczek coś kuma? Nie ma niekomfortowej sytuacji, ani też komfortowej, jest jaka jest i tę właśnie trzeba żyć. Żyć sytuację teraz i cieszyć się z nauczki. Komć: Piszę z prośbą o jakąś konstruktywną „zjebkę”! Jestem z wykształcenia mgr prawa, obecnie odbywam aplikację (totalnie nie moje klimaty, jednak dokończyć muszę, pozostało 5 miesięcy) i chce zmienić swoje życie!Jestem weganką, czytając Twoje posty coraz bardziej zbliżam się ku 811. Szalenie interesuję się odżywianiem i wpływem przyjmowanych pokarmów na zdrowie. Chciałabym być dietetykiem, specjalistą żywienia, osobą która pomaga przezwyciężyć problemy (sama chorowałam na bulimię i depresję) i dodaje otuchy plus ma wielką wiedzę i dzieli się nią. Jednak boje się zrobić ten pierwszy krok, czyli krok w stronę studiów magisterskich.Boję się bo: jak to? dalej nauka? kiedy rodzina? dom? kredyt? dzieci? Nie pochodzę z zamożnej rodziny, nie kupią mi rodzice mieszkania ani auta, będę musiała prawdopodobnie nadal z nimi mieszkać i nadal żyć jak nastolatka. Nie marzę tylko o programach do układania diety, chcę szerzyć zdrowie i wiedzę na temat odżywiania jak najbardziej roślinnego. W notatce o sobie napisałaś, że zmieniłaś swoje życie, jak to? Co się stało? Jak odcięłaś stare? Gdy myślę o możliwościach, które niosą za sobą zmiany jestem cała w skowronkach, jednak nadal nie mogę się zebrać (może kwestie finansowe są przyczyną nostalgii?) Kończę te smutne wywody, jeżeli będziesz kiedyś miała czas na wyrażenie swojej opinii, czekam:)

Pokolenie stracone XXX?

Na pierwszy rzut gałki nasza aplikantka Wiktoria wydaje się poruszać dylematy małego i prostego kalibru, ale to zmyłka. W rzeczywistości jest to poważny problem pokolenia zupełnie nieprzystosowanego do życia w niekomfortowej sytuacji. Wyszczekani politycy europejscy ogłaszają, że pokolenie dzisiejszych dwudziestoparolatków to pokolenie stracone, podobnie z kluchą w gębie seplenią politycy amerykańscy. Ale czy można wierzyć politykom? Albo komukolwiek śpiącemu? Żyjemy śpiąc i wokół nas są głównie śpiący. Jedni śpią naprawdę głęboko, maksymalnie wkręceni w matrix. Najbardziej w religijny i medyczny. I choćbyś dowiódł ponad wszelką wątpliwość, że kult Jezusa jest dokładnie przeniesiony z kultu frygijskiego Boga Attisa (również będącego epigonem), który urodził się z bogini Nana przez cudowne dziewicze narodzenie w czasie naszego 25 grudnia i stał się Ojcem i Synem Bożym. Został ukrzyżowany pod drzewem sosny, ale został wskrzeszony (Wielkanoc) po interwencji bogini Kybele znanej w rzymie jako Magna Mater, Wielka Matka, czy Matka wszystkich Bogów. Attis nazywany był Dobrym Pasterzem, Jednorodzonym Synem i Zbawicielem. W sensie ścisłym nie chodzi też o to, czyj mit został przypisany życiu Jezusa, tylko o fałszywą interpretację, przeinaczenia,a przede wszystkim zatajenie tego co mówił oświecony Jezus. Jezus wskazał drogę i jak to Jezus pozostawił Ci wybór.

Odradzam karmienia matrixu przez sen. Najlepszą metodą opamiętania się i zaprzestania karmienia własną energią, emocjami strachu, złości, bezsilności, smutku, zamartwiania się, ale też ekscytacji, jest przebudzenie. Wystarczy pierwszy krok, aby poczuć czym jest życie na tym palnie. O co kaman. A priori najgorszy czas przypada na okolice 30 (chodzi o dorosłość) na tym planie. Owszem pi razy drzwi około 25 ciało wyrzuca emocje na wierzch i z powrotem do głowy, i zaczynają się na poważnie brzydnięcie na twarzy i reszcie, nerwice lekowe, depresje i schizofrenie. Jednak dopiero około 30 na programy ego zapada jakaś antaba, żeby zacząć chronić handlowo, już z lekka flaczejącą, własną dupę. A także zacząć bredzić i kwoczymi skrzydłami okłamywać własne potomstwo. Wiktorio, Wiktorio jesteś kobietą uczoną, a używasz ego jak sztubak. Jest droga książkowa, szkolna, wytarta, z głębokimi koleinami i wydaje się jedynie słuszna, a jak tylko trochę wypadasz z torów, to równowaga staje się problematyczna. Piszesz, że robisz aplikację, gdyż masz w zwyczaju kończyć to co zaczęłaś, ale tematyka tych studiów już Cię nie kręci. A teraz kręci Cię chęć niesienia prawdy znękanym zatrutym żarciem. Jednak, aby to robić musisz zacząć następne magisterskie studia, nadal kołysać się w fartuchu matki karmicielki i zrezygnować z tego wszystkiego o co kobiecie w życiu chodzi. Nie masz też żadnej gwarancji, że gdy dociągniesz do następnego absolutorium nie zmienisz swoich zainteresowań. I w ten sposób staniesz się człowiekiem renesansu ze sporą kolekcją i dużym rozrzutem kontentu magisterek. Nie wiem w jakich kręgach się obracasz, ale praktycznie mało kto dostaje mieszkanie od rodziców, raczej nasi rodzice najczęściej mieszkają w lepiankach, albo jeszcze gorzej w blokach i nawet jakby chcieli nie śmierdzą kasą. Jesteśmy Wiktorio zdani na siebie. Miałaś siebie Wiktorio na studiach prawniczych, a teraz chcesz się mieć dla odmiany na dietetycznych.


Co ja bym zrobiła na Twoim miejscu? Po pierwsze faktycznie postawiłabym na siebie. Natenczas dość studiowania, bo raz, że Cię chwilowo na to nie stać, a dwa, że gdzie chcesz się nauczyć dietetyki? Dżizas od mainstreamu?! Na razie jesteś w doskonałej sytuacji, bo już masz pewną wiedzę i poważne podstawy do pomagania ludziom w kwestii prawnej. A więc na Twoim miejscu założyłabym bloga eksperckiego odrazu na własnej domenie. Takiego bloga można prowadzić z każdego punktu globu (prawie, bo w Chinach raczej nie), a więc rozkręcasz bloga eksperckiego, dajmy na to dajesz ludziom rozwiązania ich problemów prawniczych. Z pewnością mają sporo. Możesz się wyspecjalizować na przykład w mobingu w pracy, czy w pomocy z budzącymi się ze snu nastolatkami. Dajesz rady co zrobić z niemiłym pracodawcą, żoną, gdy zgubią wszystkie dokumenty hipoteczne. Piszesz stosowne pisma, aby ich dłużnicy szybciutko zdecydowali się oddać im pieniądze. Po czym rejestrujesz działalność gospodarczą i bardziej skomplikowane usługi sprzedajesz. Jednocześnie ratujesz dobre imię znienawidzonych przez czeladź prawników, uczysz się mimochodem pisać 1500 (Tom Wolfe pisał 5000, z kolei Fitzgerald zaledwie 100, czy 150, ale nie można się aż tak dziwić, gdyż taki Wielki Gatsby za życia autora nie zyskał popularności) słów dziennie, oraz uczysz się kreować siebie i sytuację. Kreacja to jest ruszenie ze skrzyżowania. Kreacja jest naszą drogą do oświecenia. No i dalej. Prowadzisz bloga, który w pewnym momencie stanie się Twoją pracą, ale póki co, aby się utrzymać i wyleźć spod maminego fartucha wykonujesz może jakieś czynności w dość dobrze płatnej Anglii? Ja bym nie traciła wiedzy prawniczej i pewnej gimnastyki umysłu, która sprawia, że łatwiej jest sobie poradzić z programami ego. Owszem bywa, że chcesz wszystko zmienić w życiu i odwrócić się na pięcie z głośnym strzeleniem się w czoło z liścia, jaka to byłam szajbnięta, ale być może to przedwczesne. Popłyń trochę, jak wolny, roześmiany w słońcu delfin. Poszusuj, pobiegaj, pomasuj harę. Okrzepnij w teraz. Puść się tych mainstreamowych naleciałości, które Cię zaprogramowały na matrix. Bo Twoje porady dietetyczne będą tak samo kijowe i sztampowe jak innych dietetyków.

To ciało ze swoim metabolizmem na dany moment ma wybrać dla siebie dietę i suplemntację w danej szerokości geograficznej. Tylko ciało może to dobrze zrobić. Dlatego zadaniem dietetyka jest pokazanie jak się słucha własnego ciała. Dietetyk to mistyk ciała, a nie koleś, który włącza program z kaloriami. Pokarm ma swoje wibracje. Potrzeba wielkiej świadomości, aby móc jeść jedzenie niskowibracyjne. Jednym słowem zrozumienie jest tutaj kluczem. Gdy zaczniesz narzucać ludziom weganizm, a ich ciała nie będą jeszcze gotowe, nierezonujące z przemocą dietetyka, wyrządzisz im krzywdę. Skoro najbardziej uwiera Cię kolec w bucie, brak stabilizacji finansowej, w pierwszej kolejności trzeba właśnie ją zdobyć. A pole działania jest po prostu przeogromne. Najlepiej zacząć budować z cegieł, za które już zapłaciłaś. Nie powinno się marnować  materiału, który się ma teraz. Oczywiście można za każdym razem wszystko rzucać i zaczynać od nowa, znam kilka takich osób. Jednak nawet zmiana dzieje się teraz. Pytasz jak odcięłam stare? Niczego nie trzeba odcinać, gdy jesteś w kroku. Wszystko jest naturalne, gdy wyruszyłaś w drogę. Owszem kiedyś głęboko spałam, następnie zaczęłam się budzić i zobaczyłam wszystko na nowo. Jest najlepiej jak tylko być może na każdym etapie. Jestem innym człowiekiem, gdyż nie rządzi mną moje ego, jednak niczego nie odcinam. Raczej korzystam.

Moja rada (pomimo, że jestem starym ryjem dawno po 30) dla całego pokolenia XXX (to tylko kolejne wcielenie) jest następująca: zaakceptuj to co jest, zrozum, że każdy problem jest stopniem do wzrastania, nie karm matrixu emocjami, ale jak nakarmisz kolejny raz, zaakceptuj tę wpadkę bez żalu. Obmyśl plan działania i rusz ze skrzyżowania. Nie gdybaj. Nie kracz. Nie wywołuj wilka z lasu. Nigdy się nawet do Ciebie nie zbliży, gdy będziecie (Ty i wilk) nadawać na innych falach. Tak działa fizyka kwantowa, tak działa prawo przyciągania we wszechświecie. Czerwone, zdawałoby się mega energetyczne światło nie rusza elektronów w metalu, zaś dla słabego, fioletowego są w stanie pozabijać się, tak wyskakują jeden za drugim. Przyciągniesz to co masz przyciągnąć. Innego za Chiny Ludowe nie.

Lofciam:)

 

(Visited 5 835 times, 1 visits today)
-
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Może rzuć też gałką na to:

Dobre suplementy znajdziesz w Wellness Sklep
Disclaimer:
Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.

Komentarze

  1. avatar ja 11 marca 2018 o 18:39

    Pepsi to znaczy ze jestes 30+ wiekowo, czy juz 4 z przodu, skoro piszesz, ze jestes dawno po 30 ? 🙂

    1. avatar Jarmush 11 marca 2018 o 18:42

      Jestem starcem.

      1. avatar Ja 11 marca 2018 o 21:58

        kiedy zaczelas sie „budzic” ? Po 30 ?

        1. avatar Jarmush 11 marca 2018 o 22:26

          czerwiec 2016 https://youtu.be/HcW4esF-2Rk 🙂

  2. avatar Kat 11 marca 2018 o 20:35

    Piszesz zrobic cos tam w Anglii. Ja tak wlasnie zrobilam i juz zostaje. Tu jestem naprawde wolna, nie biegne za kasa do pierwszego. Poprostu zyje i ciesze sie kazdym dniem, nawet jesli jest zimny 🙂
    Pozdrawiam.
    P.S. W koncu mam czas na nauke innych jezykow.

    1. avatar Aneta D Falkiewicz 11 marca 2018 o 22:12

      Tak, Anglia daje dużo możliwości. Można godnie żyć w matrixie, jednocześnie korzystać z tego matrixu i przerabiać go na swoją modłę, używać swojego stylu życia i się rozwijać, pruć do przodu, pomagać. Wszystko się da. I jak koleżanka Kat wyżej – cieszyć się, jarać się życiem i wykorzystywać maksimum z tego, gdzie się teraz jest, mając jednocześnie swoje 'cichutkie’ cele gdzieś tam w środku, bez jakiegokolwiek oczekiwania i parcia na nie,

      1. avatar Jarmush 11 marca 2018 o 22:25

        Jakby co, to mieszkam na polskiej wsi, ale pół roku jestem w podróży

  3. avatar Mysz 11 marca 2018 o 22:17

    A moim marzeniem od dawna jest mieszkanie w Anglii w takim wiejskim domku jak z seriali BBC na podstawie książek Jane Austen, a także czytanie książek i zbieranie kwiatów jak robiła to Elżbieta Bennet <3 oraz obserwowanie (w zdrowiu) zachodów słońca na skałach Dover, albo jakichkolwiek innych.

    Fajny artykuł Pepsi. Ja mam ten sam zawód co Ty Pepsi, ale jak 5 lat temu skończyłam te studia tak nie pracuje w tym zawodzie. Czuje się zaprogramowana, że jestem za słaba w tym temacie i tak też zasugerowano mi na obronie. Zresztą bardziej pociągają mnie eko kopuły i strawbale niż industrial, szkło i beton. Niestety brak odwagi i zerowa wiara w swoje możliwości.

    love <3

    1. avatar Jarmush 11 marca 2018 o 22:24

      love, nie myśl o tym, po prostu rusz ze skrzyżowania

    2. avatar Aneta D Falkiewicz 11 marca 2018 o 22:26

      Mysz, znam kogoś, kto podobnie jak Ty, siedzi na skrzyżowaniu i myśli o ekokopułach w Walii lub w Szkocji 🙂

    3. avatar Mysz 13 marca 2018 o 15:43

      A wiecie co się stało… Dzień po tym artykule i po moim komentarzu (czyli wczoraj) zaproponowano mi pracę w moim zawodzie. Kocham wszechświat! No i Was!

      <3

      1. avatar Emanuela Urtica 13 marca 2018 o 15:54

        <333333 Kochamy Cię.

  4. avatar fila 11 marca 2018 o 23:21

    Oł je, na co mi duży rozrzut kontentu magisteriek… No właśnie 🙂

  5. avatar Liloo 12 marca 2018 o 07:28

    A ja znam dziewczynę (obecnie architekt), która nie miała kompletnie zdolności(slaby rysunek, noga z matmy).Uzdolniona była jedynie jezykowo,ale to tylko angielski, bo już z francuskiego ledwo przedla.Ta dziewczyna zawsze była bardzo pewna siebie, przebojowa, miała tupet. Jakimś cudem dostała się na architekture,egzaminy z mat zdawał ktoś inny za nią itp. Brak zdolności nadrabiała udzielaniem się w kole naukowym itp. W Pl po studiach projektowa garaże.Wyjechala do GB i tam też skończyła arch i teraz robi karierę. Także dziewczyno uwierz w siebie;-)

  6. avatar zielonespa 12 marca 2018 o 07:37

    I w ten sposób staniesz się człowiekiem renesansu ze sporą kolekcją i dużym rozrzutem kontentu magisterek.

    Hahaha, kocham! <3

  7. avatar ula mamonik 12 marca 2018 o 07:37

    świetne podejście do problemu 🙂 Właśnie dlatego lubię ti wpadać 🙂 Zawsze dostaję motywacyjnego kopa 🙂

  8. avatar Ja 12 marca 2018 o 13:12

    bloga prowadzisz juz dlugo, a zaczelas sie dopiero w 2016 „budzic”, tak ?

    1. avatar Jarmush 12 marca 2018 o 13:18

      Tak, bloga mam od lutego 2012

  9. avatar Klementynka 12 marca 2018 o 18:39

    Pepsi mam taki gówniarski problem… jest dwóch facetów – jeden, totalnie śpiący, ale bardzo lubię z nim spędzać czas, nikt mnie tak jak on nie rozśmiesza, ale niestety nie mogę z nim rozmawiać o tematach, które są tu poruszane, bo on tego nie kuma i uważa, że zmyślam (no i mega śpi). Ale mnie niesamowicie kręci fizycznie, uwielbiam go, serio – ze wzajemnością. Samiec alfa. Drugi (samiec beta) – według mnie krok od przebudzenia, rozmawiam na luzie z nim o tematach tu poruszanych, bardzo lubię z nim rozmawiać, jest niezwykle inteligentny i oczytany, ale z drugiej strony jest nieco męczący – oczekuje ciągłego kontaktu, stawia się często w roli męczennika, nadinterpretacja wszystkiego, bardzo częste kłótnie i niezrozumienie, w dodatku jest zbyt wrażliwy i delikatny. Moje uczucia są niczym sinusoida, jak widzę tego pierwszego to cała się elektryzuje, nie mogę mu się oprzeć, ego po prostu promienieje z euforii, gdy długo go nie widzę przypominam sobie o tym drugim i mnie do niego nieco zaczyna ciągnąć. Wiem, że to chujowe, ale co robić? Nie wiem kogo wybrać, nie chce grać niesprawiedliwie na dwa fronty, obydwaj mnie kochają. Pepsi co robić? 🙁

    1. avatar Jarmush 12 marca 2018 o 20:07

      nic nie rób, w końcu samo się wyjaśni, ciesz się po prostu

    2. avatar grzegorzadam 13 marca 2018 o 10:41

      ”Moje uczucia są niczym sinusoida, jak widzę tego pierwszego to cała się elektryzuje, nie mogę mu się oprzeć, ego po prostu promienieje z euforii,”

      Chyba już wybrałaś 😉

    3. avatar zielonespa 13 marca 2018 o 12:30

      Finalnie nie będziesz z żadnym z nich ale fajnie jest mieć co wspominać, baw się. 🙂

  10. avatar goś 12 marca 2018 o 21:23

    Pepsi kocham kocham kocham ten post!❤️ Treść plus wirtuozeria Twych zestawień słów urzeka mnie:))))))

    1. avatar Jarmush 12 marca 2018 o 22:19

      <3

  11. avatar Gonzo 12 marca 2018 o 22:31

    ha ha Ja takie rzeczy to „horarnym” załatwiam…. 🙂 Astrologią horarną…

  12. avatar Gonzo 12 marca 2018 o 22:33

    Słabo się komentarze wklejaną… To było ad gówniarskiego 😉 ❤️ pytania..

  13. avatar Lens 12 marca 2018 o 23:01

    Kiedyś pisałaś, żeby kupić mieszkanie dopiero jak się ma wolnosc finansowa, czyli na poczatku wynajmowanie jesli nie ma innej opcji, nawet w Warszawie, to czesc bycia w drodze ??
    Bo chyba narzekanie, ze drogo i siedzenie w miejscu to nie da nic i tak..

    1. avatar Jarmush 13 marca 2018 o 09:06

      Mieszkanie do mieszkania w nim jest zawsze pasywem, ale mieszkanie na przeczekanie, żeby obrócić gotówką, taką nieruchomość można wprowadzić do firmy i obsługa jej staje się kosztem. Wynajem podobnie.

      1. avatar Lena 13 marca 2018 o 21:43

        To brzmi ciekawie i sensownie tylko chyba nie do konca rozumiem jak to zrobic, koszt wynajmu wrzuca sie w koszta i odlicza od podatku ? JEsli mieszkanie jest jako siedziba na przyklad ?

        1. avatar Jarmush 14 marca 2018 o 06:56

          Tak, wszystko jest wtedy kosztem. Kosztem też może być kredyt na nieruchomość, którą wprowadzasz do firmy, tylko jak chcesz ją potem sprzedać to od zysku płacisz podatek. Ale za to po 10 latach już masz „zamortyzowany” VAT, który Ci zwracają przy zakupie. Firmy płacą netto.

  14. avatar Dar 13 marca 2018 o 18:40

    Przyciągniesz to co masz przyciągnąć
    Jak ja mogłam przyciągnąć takie dramaty jak nigdy przenigdy w kosmosie bym w życiu za Chiny ludowe tego nie chciała ? Świadomie podświadomie wolałabym pewnych dramatów nigdy nie doświadczyć . Wiem ze nie mogłam ich przyciągnąć a jednak wydarzyły sie

    1. avatar Jarmush 13 marca 2018 o 19:15

      Skoro przyciągnęłaś, to znaczy że mogłaś. Jak zachwyca, skoro nie zachwyca? 🙂

  15. avatar Paweł 14 marca 2018 o 10:14

    Coś w tym jest. Ja sam też osobiście zmarnowałem kilka lat na studia, i finalnie okazało się że nie chce pracować w zawodzie. Mogłem iść na inny kierunek i w zasadzie potem to naprawiłem – zrobiłem magisterkę w innym zawodzie – w którym obecnie pracuję, a mimo to do dziś mam żal do siebie – już co raz mniejszy – że zmarnowałem kilka lat i mógłbym już dziś być „ustawiony” – w sensie bycia ekspertem w dziedzinie i pewności płynności finansowej – a tak jestem początkującym gościem który dopiero się uczy.

    Jednak z perspektywy czasu zdałem sobie sprawę że te porażki były bardzo ważną składową tego kim jestem obecnie. Wyjazd za granicę który zakończył się zalążkiem depresji i wiadrem wylanych łez co rano – kiedy czułem się tak źle że jak moja partnerka pytała się co mi jest – nie byłem w stanie tego określić – sprawił że zainteresowałem się duchowością.

    Upadłem na samo dno i to było kluczowe. Zacząłem dużo czytać, biegać, a zainteresowanie duchowością trwa to do dziś. Trwa właśnie w tej chwili.

    Jednak ten żal którego jest co raz mniej wciąż mocno we mnie siedzi, mam wrażenie że powinienem być muzykiem, czuje (to moja sprawa, wiem) przez te zmarnowane lata na studia straciłem najlepszy czas kiedy mogłem się rozwinąć w tej dziedzinie i jest już dla mnie za późno. Tak bardzo chciałbym (staram się unikać chcenia! – a jednak!) robić to co lubię i zarabiać robiąc to. A tak siedzę w korpo… i jestem przerażony wizją że tak to będzie wyglądać mając jednocześnie świadomość że to jest właśnie sednem mojego problemu – kierunek moich myśli. Na szczęście coś się ruszyło… kupiłem mikrofon / interface audio i zacząłem sobie dłubać w domu w wolnym czasie i jaram się tym jak dziecko w piaskownicy.

    Mam świetnych rodziców, udany związek, dobrze zarabiam, mam dobrych przyjaciół, zdrowie, lubię gotować, zdrowo jeść, biegam po górach, kocham zwierzęta otworzyłem się na ludzi ALE brak mi powołania zawodowego! Co ja sobie zaplanowałem na to życie? Co dzień przed snem krzyczę w myślach „gdzie jest mój duchowy przewodnik, chce się z Tobą skonsultować do cholery! złap mnie za rękę i wskaż mi moją drogę” , z jednej strony ufam, CHCE (znowu to chce) ufać, że tak właśnie jest, że na tej odpowiedniej drodze jestem, ale czy na pewno? Czy nie przespałem najważniejszego skrzyżowania? Cholera jasna…!

  16. avatar czytelniczka . 28 grudnia 2020 o 17:25

    Droga Pepsi, a jak zbobyć zaufanie innych jeśli nie ma się wyksztalcenia wyzszego tylko np zawodowe x2, piszesz w swoim e booku o zarabianiu, ze to wazne ( żeby wzbudzac zaufanie), ale skoro nie ma się inż. arch. przed nazwiskiem czy mec. to od razu stajesz się mniej wiarygodny. Czy jest na to jakiś sposób? Czy są jakieś dziedziny, w których ludzie aż tak na to nie patrzą? Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź. Czytelniczka

    1. avatar Pepsi Eliot 28 grudnia 2020 o 17:39

      „Eksperckość” w necie osiąga się stosunkowo łatwo. Jeśli Twoje wykształcenie nie powala, nie ma co o tym mówić, gdy nikt nie pyta. Natomiast zasada jest taka, musisz wiedzieć trochę więcej w temacie, który będzie interesował Twoich czytelników, od nich samych. Możesz robić vlogi, niekoniecznie to musi być blog. Po prostu znajdź siebie, po czym tę siebie pokaż ludziom, jako kogoś bardzo użytecznego. Mój tytuł niekoniecznie liczy się dla moich czytelników. Oczywiście nie omieszkuję o nim wspominać, gdyż są to nie tylko studia artystyczne, ale też trudne studia inżynieryjne, i liczę na to, że ktoś skuma, że mogę logicznie myśleć również w kwestii jego problemów zdrowotnych. Jednak jakbym nie miała wykształcenia, skończyłabym jakikolwiek kurs doskonalenia zawodowego/tematycznego, żeby podeprzeć moją pracę i dobre chęci. Dlatego Tobie doradzam zrobienie jakiegoś kursu w temacie Twojej działalności. A Twoje wykształcenie zawodowe czego dotyczy? <3

      1. avatar czytelniczka. 28 grudnia 2020 o 18:33

        Mnie właśnie Twoje wykształcenie powala więc dlatego jestem czytelniczką, gdybyś była prawnikiem czy kucharką nie wiem czy robiłabyś na mnie wrażenie. Może i tak, teraz nie mogę sobie tego wyobrazić. Ogólnie jesteś ciekawą osobą no i jeszcze ten arch.to jest niezwykle ciekawe połaczenie dla mnie . Aczkolwiek ludzie ,,matematyczni” zawsze mi imponowali. Prędzej czy poźniej ktoś zapyta o moje wykształcenie, bo ludzi interesują takie rzeczy, przecież nie można w kółko omijać temat… czy można? Mam podwójne technik administracji i technik kosmetyczny. Jestem jak jedna z wielu tutaj osób, która ciągle chodzi na jakieś kursy, i na nic nie może się zdecydować. I nie mogę znaleźć właśnie tej rzeczy w sobie, która by mogła budzic jakikolwiek respekt. 5 lat studiów to dla mnie za długi okres, juz mialam podejscia i nie wytrzymalam. Gdyby dało się zrobić nawet w 3 lata to juz co innego, ale 5 mnie przeraza. Dzięki za odpowiedz i ogólnie dzięki, że jesteś w sieci

        1. avatar Pepsi Eliot 29 grudnia 2020 o 06:50

          Przede wszystkim sama zacznij coś studiować dla siebie, żeby móc coś innym ludziom przekazać. Na przykład zioła w kosmetyce, robienie w domu mieszanek odżywczych, możesz zamienić się w dziennikarza śledczego, czy rzeczywiście te wszystke wynalazki mają prawo działać, czy kolagen przeniknie barierę skóry, czy algi jako maseczka działają, Nie wiem co Cię interesuje. Ja codziennie studiuję kilka godzina, a potem się dzielę. Szukam ciekawych rozwiązań, historii przypadków, kataloguję. Nie zastanawiam się ile na to czasu poświęcam. Bloga piszę codziennie od 10 lat, ale artykuł który się ukazuje to końcowy etap, wcześniej robię przegląd, czytam, odpowiadam ludziom na pytania, kojarzę fakty etc. Robię to wszystko dla siebie. Pomyśl o sobie, co Cię interesuje, kosmetyka to niesamowita sprawa. Nutrikosmetyki, czyli to co jesz etc. <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum