Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Jesteśmy tutaj, żeby grać, dobrze się bawić i doświadczając wzrastać. Żebyś mogła doświadczać musi się coś wydarzać, bez chaosu na początku nie byłoby jak wzrastać, bo cóż byś miała do roboty w idealnej grze?
Ciężko mi czasem zrozumieć jak być na tak, a jednocześnie nie czuć się wykorzystywana? Jak dostroić się do drugiego człowieka, na którym mi zależy i jest dla mnie ważny, a jednocześnie nie naruszyć własnych granic? Bo jest dla mnie ważne jego szczęście, no ale moje wlasne też, a na ten moment nieszczera będę jeśli powiem, że dam wszystko czego oczekuje się ode mnie, nie oczekując niczego. Problemem też mam taki w mojej konkretnie sytuacji, że ja mogę zadowolić się tym, co daje mi on i będzie ok, ale żeby nie czuć się wykorzystywaną muszę zmienić kształt naszej znajomości , czyli też mniej dawać. A to już druga strona odczytuje jako szantaż. Wiem że to rozkminy ego ale jest na ten moment właśnie tak, a nie inaczej.
Wszystko to rozkminy ego. Nawet jak piszesz z duszy, to ego jest włączone przy pisaniu. I co z tego? Gdy wszystko jest już zrobione, nie ma tarcia, przemiany nieodwracalnej dla fizyki newtonowskiej, nie ma bałaganu, entropia jest niska jak przy zerze bezwględnym, gdy zamiera ruch, nie ma po co doświadczać. To nie o to chodzi panowie. Chodzi o to, że w rzeczywistości wirtualnej, gdy już zaczynasz wprawiać się z lekka, rozumieć jak się w nią gra, jest tak wiele rzeczy nieprawdopodobnych, tak obcych dla nałożonych nam od młodości przekonań, że wciąż musisz umysłowi to wyjaśniać, że jest tak zaczarowanie, magicznie, że wszystko jest możliwe, byle podejść w inny sposób. Aż od dupy strony? Niekoniecznie, ale indywidualnie, czarodziejsko. Gdy znowu trzeba umysł niejako programować, że jednak Mikołaje Święte so, że so Wróżki Zębuszki, że so UFO-czki, dochtore też może sie przebudzo, że wszystko jest na odwrót, bo dla systemu zrobienie Wróżki Zębuszki to naprawdę myk myk, lewą stopą do lusterka. Miki Mouse też jest.
Jak do tego wszystkiego, tego czarodziejskiego świata w którym żyjesz przypasować te destrukcyjne, co prosto z wahadeł pospadały słowa? …” nie naruszyć własnych granic? nie czuć się wykorzystywana?” … Ło matko, skądżeś Ty to znowu wytrzasnęła? Tę ważność swoją żeś przywlekła, skąd? To, co zaraz sprowokuje siły równoważące, że będzie z tego wkrótce płacz i bruksizm (zgrzytanie zębów). Widzę, że muszę jeszcze raz i jeszcze raz. Każdy z nas, a im bardziej śpiący to już na bank chce być usatysfakcjonowany relacjami z drugim człowiekiem dokładnie na swój sposób. Może to być potrzeba miłości, seksu, uznania zalet, docenienia, zrozumienia, rozmowy, współodpowiedzialności, zrobienia dziecka, otrzymania pomocnej dłoni, ucieczki od samotności, czy tylko zabawienia się, rozrywki, łotewer. Czy jest coś wspólnego między nami wszystkimi przy tak różnych preferencjach osobistych? Tym czymś jest od zawsze potwierdzenie własnej ważności, i obrona tej ważności. O to chodzi wszystkim ludziom śpiącym. Wszystko kręci się wokół ważności. … Ja nie mogę zadowolić się tym … Ja nie mogą czuć się wykorzystywaną … Ja, Ja, Ja … Ciągle ta sama melodia, zdarta płyta, katarynka w ręku zakręconego kataryniarza, ciągle to samo stanie na tym samym skrzyżowaniu, zero kroku ze zbiegu Lodowej i Dąbrowskiego, czy św. Wojciecha z Sandomierską. Niby słyszę kościelne dzwony, ale nie mam pojęcia, w którym kościele dzwonią, bo jestem zainteresowana tylko własną ważnością. Jeśli faktycznie nie możesz, możesz odejść po prostu, ale gdy nie odchodzisz od gościa. I nieee mogę, nooo nie mogę No i co dostajesz od Wszechświata? Dokładnie to, co myślisz, dostajesz to, że nie możesz. Wewnętrzny zamiar w relacjach międzyludzkich zawsze skierowany jest na obronę i potwierdzenie własnej ważności. A na co skierowany jest wewnętrzny zamiar Twojego chłopaka? Na to samo. Szuka on partnerki, która potwierdzi jego ważność.
Ale jest taki myk, że jeśli skupisz się na ważności swojego partnera, czy jakiegokolwiek człowieka, z którym wchodzisz w relacje i wesprzesz jego zamiar wewnętrzny, niejako porzucając swój zamiar wewnętrzny (ten o Twojej ważności), staje się cud, o którym mówię. Pojawia się Wróżka Zębuszka, z Dziadkiem do orzechów, Mikołajem i Dziewczynka z zapałkami, bowiem.
Gdy zrezygnujesz ze swojego wewnętrznego zamiaru niezależnie od jego ukierunkowania, poznasz zamiar wewnętrzny swojego chłopaka, dajmy na to, chce mieć dziewczynę w Twojej osobie, kocha Cię, ale nie ma mowy o ożenku, a Ty zwrócisz swoje dążenia, aby zaspokoić jego zamiar. Skupisz się na jego ważności. Olejesz swoje wolty, pretensje, wizje jak ma według Ciebie wyglądać Twój związek, a więc gdy wszystko to zrobisz. Twój wewnętrzny zamiar przekształci się na zewnętrzny.
Zamiar zewnętrzny, to czysta transcendencja w akcji, czarodziejstwo, tutaj spełnia się wszystko. Nie musisz się martwić jak to się zadzieje, ale zadzieje się z pewnością. W rezultacie uda Ci się nie tylko uszczęśliwić partnera, ale także otrzymasz od niego wszystko, czego sama pragniesz. Przy czym w nadmiarze. Powtarzam dobitnie.
Ale, Ty nie, prawda? Jednak pójdę i odmrożę sobie uszy. Pytam po co, skoro urodziłaś się idealną czarodziejką Bridget? Zróbże tylko jeden krok w swoją drogę.
z miłością
Powiązane artykuły
Komentarze
Kompletnie rozumiem co pisze autorka. Sorry jeśli ktoś czytając to zemdleje. Potrafię skupiać się na innych aż za bardzo. Bywam empatyczna, pomagająca, stawiająca kogoś na pierwszym miejscu, skupiająca sie na jego problemach, gruzach się w język i chodząc na palcach jeśli uwazam, że osoba nie potrzebuje niechciany rad a tylko pomocny uscisk, daje uwagę ale… nadchodzi taki dzień gdzie ja potrzebuje wsparcia, zainteresowanie, przytulenia, silnego ramienia i kiedy… nie dostaje tego od osoby, która dostawała to ode mnie latami… odplywam. Masę emocji
I, zlosc, rozczarowanie, żal, przykrosc, niezrozumienie, niesprawiedliwość. Również i do siebie, że za bardzo się angażuje w realacje, taplam w czyimś zyciu a nagle się okazuje, że ja… nie jestem żadnym priorytetem. Czytałam o ważności, próbuje to zmienić ale kiedy zaczyna boleć to boli i juz.
jakby było nieważne, nie bolałoby, oczekujesz na rewanż, piętrzysz potencjały,
Nie jest ważne dopóki się nie wydarzy. Zwykle się tego wogole niespodziewam. Nie jestem osobą która liczy by się wszyscy domyslali, często daje prost znać co jest dla mnie wazne. Nie tylko czynem ale i slowem. Sama wstydzę się postępować tak, żeby uznać to za… niewdzięcznie czy samolubnie. Niestety ta nowa moda ze każdy robi co chce i nikomu nic do tego nie jest moim sposobem na zycie.
nie porównuj siebie do innych, rób swoje
Porównywanie w dol czy w gore jest moim największym przewinieniem. Ciężko mi przestac.
Nie mów, że to przewinienie, po prostu wciąż tak robisz, i to jest normalne, bo nałożono nam taki program, ale teraz budzisz się, zaczynasz działać świadomie, stajesz się każdego dnia bardziej uważna i gdy zauważysz że znowu to zrobiłaś, zaśmiejesz się, zaakceptujesz i spróbujesz następny raz wyłapać jeszcze wcześniej. Trening czyni mistrza.
Pepsi. Jak zwykle medżik. <3
a jesli masz poczucie krzywdy? ktos cie rani , raz po raz , wybaczasz i w kolko…jak tu ze zgoda ? godzic sie na to?, pozwalac sie krzywdzic? to chyba nie tedy droga?
trudno pogodzic milosc i szacunek do siebie z miloscia i szacunkiem do kogos kto odwzajemnia owszem ale, w „bolesny” sposob
poczucie krzywdy nie powinno mieć miejsca, podobnie jak poczucie winy, zawsze można się rozstać,ale należy zrobić to świadomie.
moze choc na jakis czas, aby oboje zrozumieli, przemysleli…poczuli jak jest osobno
nawet jesli rozumiesz swoja nieidealnosci i jego niedolnosc we snie…to jednak masochizm na dluzsza mete, ja mysle ze lepeij pozwolic sobie na bycie szczesliwymi osobno, a ty peps ?
to zależy jak patrzysz na to, jeśli świadomie doświadczasz, uczysz się kochać człowieka, nie piętrzysz z tego powodu potencjałów, postępuj według swojego zamiaru, bądź uważna
Lustro odbija to, co myślisz o sobie. Nic innego nie możesz zobaczyć .
????????????Bzdura. I’m wiecej dajesz, tym wiecej ludzie od ciebie oczekuja I biorą. Relacje z ludzmi polegają na takim samym braniu I dawaniu, na takim samym otrzymywaniu wdzięczności co I jej okazywaniu. Czlowiek jest najszczęśliwszy wtedy kiedy balans jest zachowany, TĘPA DURNA IDIOTKO!!!!!!!
ojej ale ktoś tu głęboko śpi…
Evv, niezupelnie. Często jeet tak co łatwo przychodzi to się nie szanuje. Tak samo wrelacjach z ludzmi, jeśli zawsze jesteś w gotowości do spotkan, pomocy to ludzie biorą to za pewnik. Doceniają tylko wtedy gdy zaprzestajesz.
Edda To Ty chyba jestes ułom społeczny i intelektualny .Nic nie zrozumiałaś i pewnie długo nie zrozumiesz. Ty …Ty.. Ty nie dokończę -zachowam takt ,którego Ty nie masz.
„Ale Ty nie,prawda? Jednak pojde i odmroze sobie uszy”. Uwielbiam te wpisy. Wszystko prawda. Tak jak myslisz tak masz ?
Nie jestem religijna ale podoba mi się „traktuj kogoś jak sam chcesz być traktowany”. I czesto w ten sposob rozumuje. Rozglądając się naokoło widze, że to tak nie jest, często osoba, która wszystkich dobrze traktuje jest ofiara. Inna uczy sie, że „nie rób nikomu dobrze a nie będziesz mieć zle” robi jej lepiej niż martwię nie się o innych. Wielokrotnie ten, który jest miły i pomocny jest wykorzystywany, albo przyjmowany za pewnik. Wiem jak to wszystko działa a jednak wciąż wpadam w taki rowek. Czytam o waznosci, pietrzacych się potencjalach, że nie można tak, albo tak, bo będzie gorzej i tak sobie zaraz mi się przypominam ten czy tamten alkoholik (koleżanki miały takich ojcow) gdzie chłop całe życie miał w dupie rodzine, robił co chcial, niejednokrotnie ich katowal, żył sobie jak chciał bo cała rodzina nad nim skakała służąc jako maszyna utrzymująca go przy życiu a na końcu gdy zaczął chorować wszyscy trzesli sie nad nim jak nad jajkiem, a kiedy umarl jego żona i dzieci powtarzaly, że on na końcu zrozumiał, taaaa zrozumial… faja mu zmiekla jak się okazało ze nie ma siły by pić i wojowac i jest zdany na łaskę innych. Jego ważność nie przeszkodziła mu mieć życia gdzie ma wszystkich w dupie a każdy go chronil i zabiegal mu było dobrze… chyba tego wszystkiego nie rozumiem.
nie rozumiesz
Niestety jest to dla mnie nie do pojecia, choć domyslam, się dlaczego rodziny po śmierci takiego osobnika wmawiają sobie, że on zrozumiał i zalowal, na koncu. Jest to im potrzebne, możliwe by usprawiedliwić dlaczego latami dawali się przez kogoś takiego gnoic i tyranizowac. Miałam znajoma która ojciec traktował jak smiecia, bardzo niesprawiedliwie bo uwazal, że jest brzydka, druga córkę faworyzowal j rozpieszczal. Kiedy umierał w szpitalu na marskość wątroby to – zzaklinala, że to prawda – popatrzył na nią tak, że widać bylo, że zrozumial, że źle ja traktowal. Druga po śmierci ojca który katowal całą rodzinę i pić nie przestał nawet jak jego żona zaczęła chorować opowiadala, ze… tatuś często jej się śni i ona wie, że on zaluje. Małżeństwo jej matki to była gehenna, życie jej i sióstr tez ale to nie przeszkadzało jej po lekcjach rysunków
Namalować portret ze zdjęcia rodziców gdy brali ślub i wręczyć jako prezent na urodizny matki. Dla mnie straszne smutne. Dziewczyna z portretu nie wiedziała wtedy za kogo wychodzi i co ja czeka, co tu udawać ze to miła pamiatka. Nie pojmuje. Sorry.
Nie pojmujesz, ale czego innego, że to co napisałaś w żaden sposób nie porządkuje chaosu, nie obniża entropii, to bicie piany. Zaakceptuj, że ludzie są na różnych etapach świadomości, są zagubieni w tym świecie, śpią, nie rozumieją że to gra, nie cieszą się z ojca alkoholika, bo doświadczają,wzrastają, mogą szybciej zrozumieć, że to oni kreują tę rzeczywistość, tylko chcą to jakoś sobie poukładać. Czemu się dziwić? Trzeba akceptować, nie porównywać, nie oceniać, i porządkować własną rzeczywistość, co wpłynie na wszystkich.
Zacznij od grupy DDA.
Eli, ale po co? Ja nie mam w rodzinie nikogo kto pije. Lol. Podalam przykład z obserwacji rodzin, które znam.
Bicie piany to moja specjalnosc. Walka z wiatrakami tez i stawanie okonie 🙁
Owszem, da się być miłym i kochanym dla innych i mieć dobrze:) Trzeba nie piętrzyć przy tym swojej ważności, za to kochać siebie i innych i takie dylematy przestają w ogóle istnieć 🙂 I da się też mieć ojca alkoholika i wzrosąć na tym bardzo <3 Dochodziłam do tego wszystkiego latami pracy nad sobą, ale to i tak robota na cały czas naszego istnienia, więc luzik 😉
Kats, potwierdzam, mam podobnie…
Dziękuję. Przypomniałaś mi o najważniejszym dokładnie w momencie gdy moja ważność właśnie szykowała się do krwawej bitwy o swoje niezbywalne prawa.
Jestem Ci bardzo wdzięczny – obejdzie się bez ofiar A dziady – wahadla znowu nie dostaną śniadania. Myślałem że jest bóg wie jak przebudzony, a czasami tak chrapię, że u sąsiadów drżą szyby.?
<3
Ja też nie rozumiem. Z tym alkoholikiem ( Bluetopaz) to dobry przykład
Też miałam takiego ojca. Ignorowałam go. Umarł 11 lat temu, średnio mnie to interesowało. Byłam na niego zła i czułam się pokrzywdzona. Ale nie chciałam tak się czuć. Drążyłam temat, sprawdziłam jak wyglądało dzieciństwo mojego ojca (wcześniej nikt nie mówił o tym), oglądałam nasze wspólne zdjęcia, gdzie mnie malutką tata przytula z miłością. Zrozumiałam, że miał potworną depresję, kiedyś nie było to znane i leczone, więc leczył się wódą. Z tego się pochorował na raka. Parę lat trwało, zanim wybaczyłam jemu i…sobie. Teraz mam jego zdjęcia na komodzie, gdzie jest młody i piękny ze mną na rękach. I wiesz, teraz go kocham. I szkoda tylko, że już nie pogadamy i nie wyjaśnimy wszystkich spraw.
Kasia, tez zawsze to polecam osobom z takich rodzin, gdzie coś zgrzytanie np. Alkoholizm, przemoc, faworyzowanie jednego dziecka aby sprawdzić jak to wyglądało w rodzinie skąd pochodzi rodzic. Można się wiele nauczyc. Choć czasem i tak ma się zal,z e z takim czy owym bagażem zaczęli się podziw zamiast,.. doprowadzić swoje psychiki do porzadku, sorry 😉
nie grzebać w niczyjej przeszłości, w swojej też nie, zaakceptować i zadziałać w jakimkolwiek kierunku
Uwielbiam zdjęcia i obrazki we wpisach :-D. Cały czas próbuję się połapać o co chodzi w związkach (w moim też), ale średnio mi to idzie. Jakby to powiedzieć za dużo oczekuje. Wzięłam sobie za partnera człowieka chyba nie mającego żadnych potrzeb, a przynajmniej ja ich nie rozpoznaje. Nie daje mu od siebie za dużo, bo cały czas mam w głowie, że on nie da mi tego czego tak bardzo chcę (poczucia bezpieczeństwa finansowego). O ile otrzymuje od niego rzeczy niematerialne co jest wspaniałe, o tyle finansowe są poza jego zasięgiem (od 3 lat nie zrobił nic, żeby poprawić swój los). Poczucie bezpieczeństwa finansowego i rzeczy które ułatwiają żywot (np. samochód) zapewniam sobie sama. Jednak w sytuacji dziecka musiałabym liczyć w kwestiach kasowych głównie na siebie. Z pustego i Salomon nie naleje. Czy gdybym przestała oczekiwać całkowicie, zdarzy się cud i on coś wygra, czy też zmieni wykształcenie i spłynie na niego ambicja, a może porzuci mnie, żebym mogła dostać to czego naprawdę pragnę?
Obserwuje relacje innych, gdyż najlepiej mi idzie nauka przez porównania. I wchodzi mi na to, że system można oszukać. Jedna z moich znajomych, która ma wysokie oczekiwania co do kondycji finansowej partnera (sama nie mając w tej materii zbyt wiele do zaoferowania)- takiego też znalazła. Długo to trwało, ale szukała wytrwale tylko w takich kręgach. Teraz pełną piersią korzysta z zasobów tego pana. Jest między nimi uczucie na pewno. Ona w tym momencie ma duże problemy życiowe i on przy niej trwa- finansując m.in. ją i jej rodzinę. I jak to wytłumaczyć, czy w tym przypadku wahadło destrukcji nie upomni się o swoje? W końcu to oszustwo. Oczekiwanie na wejściu było bardzo duże. Cena była wysoka- bo był nią upływający czas. W tym momencie jest też bardzo duże otrzymywanie- tzn ona otrzymuje (sama ze swojej strony finansowo nic nie może dać, ale na pewno daje rzeczy niematerialne).
Dziękuję ci Pepsi za ten wpis, i wiele innych również. Cieszę się, bo w końcu ktoś mnie rozumie?. I ja rozumiem. W życiu spotykam wiele pytań i komentarzy w stylu jaki zaprezentowała ” Edda” na tym forum. No może nie tak obraźliwych. Choć ja nie umiem się obrażać, no po prostu nie umiem?. Nie oczekiwać na nic od innych jest fajnie, to specyficzny rodzaj wolności. Cieszę się że spotkał mnie ten dar, a dostaję dużo od innych choć nie zabiegam. To działa.
Pepsi kiedy znów będzie Kelp w Twoim sklepie?
5-7 dni przepraszamy
jak zwykle w punkt, jak zwykle genialnie i z miłością 🙂
Dzięki za odpowiedź na mojego komcia. Wracam do tego wpisu co pewien czas i pomaga.