Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Otyłość, walizy z lekami, nadciśnienie w wieku szkolnym, bardzo dużo siedzenia przed ekranem i coraz mniej biegania.
Coraz mniej kontaktów ze słońcem i naturą, a w powietrzu wisi siekiera.
I na takie jednostki o osłabionej odporności dietą, środowiskiem i stylem życia, spadła trochę bardziej zaraźliwa grypa, a potem jeszcze dołująca sytuacja zza miedzy wraz z pogłębionymi problemami z rządami w rękach wielbiących postkomunę starców.
To wszystko razem, plus ogromny dodruk, aby wesprzeć sąsiadów (i nie tylko) sprawiły, że inflacja w kraju zwanym Polska jest 2 razy większa niż w takiej Austrii, czy innych krajach również dotkniętych pozrywanymi łańcuchami dostaw, zatrzymaniem ludzi w domach i ogromnym strachem podsycanym przez media, że sczezną wymarznięci artyści.
Do tego wisi nad Kowalskim, Brownem, czy Müllerem pogłębiony sytuacją kryzys gospodarczy. Bo jakiś kryzys i tak miał nadejść w swoim co siedmio do dziesięcioletnim cyklu.
Zawsze pojawiały się tąpnięcia. A ci co grali na spadki na giełdzie w końcu doczekiwali się kawałka tortu.
Energia jest falą, jej wykres jest sinusoidą, czy gracze tego chcą, czy nie chcą.
I człowiek ufny systemowi, wierzący matrycy jak nakręcony, usatysfakcjonowany otrzymuje swoją dawkę chemikaliów, których łaknie, jak powietrza.
Dostaje substytut natury w prasie, mediach, tweetuje, googla sobie i fejsbukuje.
Nerwuski głównego nurtu przekonują, że wszystko przez Pisiory i Rydze, czyli faktycznie w grabiach wielbiących postkomunę starców.
Zaś alternatywni doliczają jeszcze Masonerię, Żydokomunę, tajną globalną elitę, zmiennokształtną i pijącą krew, czyli międzywymiarowych gadzich humanoidalnych „syjonistów Rotszylda” z zamiarem uciskania ludzkości.
Do tego demokratów, demencję i geriatrię Joe, poprzez znienawidzonego globalistę od Windowsa oraz innych przeciwników niemal beatyfikowanego przez patriotów Trumpa, który już zapowiedział ustami kandydujących republikanów, że skończy się wysyłanie kasy do Europy wschodniej.
Nigdy nie jest za późno żeby pobiec po szczęście!
„Biegam bo muszę” Pepsi Eliot (z autografem:)
Co to będzie? Co to będzie?
Zadajesz dziesiątki trwożnych pytań o przyszłość, kim jesteś, kim byłaś w poprzednim wcieleniu?
O to czy już się przebudziłaś?
Że trzeba teraz walczyć, albo może się schować?
Czy oni będą agresywni?
Czy promieniujący?
Czy będą wirtualni?
Raczej tak?
Poszukujesz odpowiedzi. Pytasz wróżek, jasnowidzów. I w ten właśnie prosty sposób każdego dnia po trochę zamieniasz się w budowniczkę ruin.
Budowniczka ruin?
Czy to ci pasuje?
Wiesz już wystarczająco dużo, dzisiaj nie musisz wiedzieć nic więcej, żeby zrozumieć, że jest najwyższa pora do działania.
Nie pytaj, wiesz już wystarczająco dużo, teraz działaj.
Na początek zacznij od wzmacniania odporności swojego ciała.
A 4 szklanki robią dzień.
Znachorka podjada jabłko (Fisetyna!) i zaraz połknie glukozaminę z chondroityną (Osteocare TiB)
i innymi mega dodatkami, NIE TYLKO dla ODMŁODZENIA swoich chrząstek stawowych!
W dobrym tego słowa znaczeniu, nie mylić z psychopatyczną jednostką pozbawioną empatii.
Zacząć kochać siebie i zająć się swoim zdrowiem, duchem/emocjami i kontem bankowym.
Mieć cele i odszyfrowywać własne kody dostępu do własnej drogi.
Tą, która nawet, gdy wyznacza cele, nie zastanawia się, jak je osiągnąć.
Możesz oczekiwać podania KLUCZA do własnego SUKCESU, chociaż takiego KLUCZA NIE MA.
Są tylko te kody do odszyfrowania, ale ty tego nie zrobisz, bo liczysz na innych.
Albo od samego początku.
Albo poczekać, gdyż w końcu każda idiotka zostaje pasożytem.
Z powodu posiadania władzy zniszczenia swoich możliwości, klasyfikując się jako ofiara.
I w końcu zacznie wyciągać rękę w oczekiwaniu na „należny” datek.
Tymczasem:
Z bazy nadawał, na zawsze Twój,
Horry Porttier
Horry Porttier
Prawdopodobnie autor na stronie Pepsi Eliot, jednak nius pojawił się niespodziewanie i w sumie niewiadomo kto go napisał … Nie znamy Horrego Porttiera
Powiązane artykuły
Komentarze
Cera, włosy, odporność? Regeneracja nocna? (szczególnie, gdy łykniesz cynk wieczorną porą wraz z magnezem)
DOBRY Cynk TiB
jesień z zimą za pasem, daję cynk, że cynk:)
Mi ciągle nie było idealnie żeby ruszyć, wszystko odkładałam na lepszą gotowość – będę robić to jak to, ubiorę te fajne spodnie jak schudnę jeszcze kilka kilo, pójdę tam jak poprawię to etc . Taka dziwna ambicja podszyta zapewne strachem 🙂 Załóżmy, że znalazłam trochę na siebie sposób z tym wiecznym czekaniem na bycie w doskonałej formie żeby podnieść rękawice- tak się mówi ?;) to teraz zadziało się coś innego – chcę ciągle działać, w końcu na jakąś tam drogę wskoczyłam, nawet droga jest fajna- to codziennie próbowanie wygrywanie ze sobą jest wkręcające tym bardziej , że wyścigi, zakłady, rywalizacja budzi moje motylki . O mojej pracy czasem wspominałam, teraz doszłam do etapu, że mnie uwiera coś – że chcę robić więcej poza tym, lepiej wszystko, że muszę wypłynąć dalej. Ale nie wiem jeszcze co – bo znowu gdzieś mam do pokonania jakiś strach w sobie żeby usłyszeć co mi podpowiada moja dusza także podsumowując tak, działanie jest fajne ;)) kiedyś tutaj gdzieś przeczytałam albo usłyszałam na fb biegacza – żeby już zachowywać się jak postać którą chcesz być – co by zrobiła ta lepsza, odchudzona, mądrzejsza bardziej wysportowana wersja mnie ?- bądź dowolne pragnienie – na pewno by po prostu „zrobiła” bez hamulca ręcznego i ta myśl była dla mnie inspirująca. Kończąc dziękuję za każde Twoje słowo <3
Droga Paulino, podam Ci stosunkowo prosty sposób na to. Bo z lękiem jest tak, że nauczyłyśmy się z nim żyć. Ba, tyle razy nasz lęk był pochopny, nie sprawdziły się obawy, że teraz boimy się nie bać, żeby nie zapeszyć. Podświadomość uważa, że ten lęk ma być, żeby okazało się, że jest ok. I to nas tak naprawdę niszczy. Na to jest taka metoda, że mówisz sobie w głowie, że będziesz się zachowywała, jakbyś się nie bała, była produktywna, zmotywowana z siebie itd. Nie, że się nie boisz, bo tego tak łatwo nie puścisz, ale udajesz taką, kto®a się nie boi. I tak mija dzień, tydzień, miesiąc. Codziennie sobie mówisz że tylko udajesz taką i starasz się zachowywać jak ktoś taki. Podświadomość, która nie odróżnia fikcji od faktów zaczyna Ci pokazywać w końcu inną rzeczywistość, tę dla odważnych, pracowitych, nieprokrastynujących (o ile jest takie słowo) Spróbuj, możesz zacząć oglądać inne życie, inną rzeczywistość.