Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Komć:
Hej Pepsi, jak pewnie wiele osób trafiających na tego bloga cierpię na nerwicę lękową. Utrudnia mi to życie bardzo, chodzi zwłaszcza o „wyjście do ludzi” (pracuję zdalnie z domu i chcę się przełamać i pójść do normalnej pracy), a także prowadzenie samochodu. Ok, mogę się zmusić i wsiąść, mogę też gdzieś tam wyjść do ludzi ale kosztuje mnie to strasznie, strasznie dużo. Zainspirowało mnie to, co pisałaś o bieganiu, miałam okresy, gdy ćwiczyłam, ale nie do końca przekładało się to u mnie na jakieś polepszenie w tej sferze emocjonalnej. Po godzinie ćwiczeń przez moment jest lepiej, potem wszystko wraca. Zastanawiam się, po jakim czasie zaczęłaś zauważać wymierne efekty?
I znowu podobne pytanie:
Po ilu bieganiach przestanę się bać?
Po jakim czasie pisania bloga zacznę zarabiać?
Ile czasu mam akceptować ignorancję głupka, aż zacznę go kochać? Nie obrażaj się proszę, ale takie pytania nieustannie zadaje ego. Ego wie, że po tygodniu brania dedykowanego antybiotyku giną bakterie w ciele. Kij z tym, że zaczyna się grzybica, którą trzymała w ryzach dobra flora jelitowa. Bieganie nie działa jak antybiotyk, bieganie jest lekarstwem ułatwiającym dotarcie do siebie samego, do własnego istnienia, do Buddy w sobie, czyli do świadomości.
Wszystko co związane jest z naszymi problemami i z ich rozwiązywaniem na płaszczyźnie duchowej nie znosi żadnego przymusu, ani przypierania do muru.
Dlatego Twoje pytanie oznacza tylko to, że jeszcze nie wiesz, jak działa ten mechanizm.
U mnie bieganie zadziałało z powodu całkowitej nieświadomości, że „to” może pomóc.
Zaczęłam biegać z innego powodu. Biegałam z powodu ciała, chciałam schudnąć.
Wyciszenie nerwicy lękowej stało się jakby skutkiem odłamkowym. Czy w takim razie ktoś, kto chce biegać w celu pozbycia się nerwicy lękowej nie osiągnie takiego rezultatu? Spoko. Identyfikujesz się z umysłem, ale nie jesteś umysłem, nie jesteś swoim ego, chociaż większość ludzi sądzi, że są. Nie jesteś też swoim ciałem, czemu większość ludzi już chętniej przyklaśnie. Tak czy siak, nie jesteś ani ciałem, ani ego, ale sugerujesz się głównie umysłem. Jakby co, to jesteś tą samą jaźnią, która napędza Ziemię i Wszechświat.
Gdybyś zapytała ciała, czy chce zjeść pączka, odpowiedziałoby Ci, że nie, że prosi o nieprzetworzony pokarm pełen witamin i minerałów. Jednak Ty nie pytasz ciała, tylko pytasz swojego umysłu, a on już potrafi tak wszystko przekabacić, że zjesz pączka. Do tego za chwilę będzie Ci to wyrzucał. Będziesz miała wyrzuty sumienia. Tak żyjesz, gdy słuchasz swojego ego. W nieustającej rozterce. Ego pyta: Mamo, mamo ile kilometrów do domu? Ale to zależy tylko od Ciebie. Od umiejętności zakotwiczenia się w swoim ciele tu i teraz. Głęboko w Twoim ciele siedzi pustka (która składa się też z yyy … materii, co dowiódł ostatnio Nassim Haramein), czyli jaźń, czyli prawdziwa Ty, boskość, Budda, Jezus. Ty prawdziwa się nie boisz, boi się Twoje ego. Jeśli to, co teraz czytasz kompletnie Cię odrzuca, olej to, ale weź też pod uwagę, że chcę Cię zaprowadzić do zdrowia psychicznego. Więc może przez chwilę nie olewaj. Bieganie może samoistnie ułatwić doprowadzenie Cię do siebie samej. Ale oczywiście są też inne metody, w tym każde wchodzenie w czynność może być pomocne. Ale o tym za chwilę, bo jest strach.
Wszyscy się boją, i dla większości ludzi jest to normą, ponieważ kieruje zarówno nimi jak i Tobą egotyczny umysł.
Natomiast prawdziwe istnienie pozostaje poza obrębem świadomości.
Jedni boją się otwarcie, tak jak Ty, a inni czują tylko nieustający lekki dyskomfort, lekko uchwytne skrępowanie, niezadowolenie, znudzenie, albo zdenerwowanie, rodzaj szumów elektrostatycznych stale trzeszczących w tle. Ale jest to dokładnie ten sam strach i ból, który u osób takich jak Ty, objawia się potężnym drżeniem, który paraliżuje Twoje życie społeczne i każde inne. Wiele osób nawet znacznie mniej bojących się niż Ty i cierpiących (depresja) i tak nie radzi sobie ze strachem i smutkiem, dlatego sięga po alkohol, narkotyki, antydepresanty. Wiele osób głównie w tym celu uprawia seks, czy ogląda telewizję, żeby zagłuszyć ten strach i ból, który cały czas majaczy w tle ich życia. Wszystkie te czynności, które mogłyby być skądinąd całkiem przyjemne, gdyby oddawać się im z umiarem, nabierają w tym przypadku cech natręctw, czy nałogów, a jedynym efektem jest krótkotrwała, powierzchowna ulga. Nieświadomość zwykła, to ten nieustający, delikatny strach z tyłu głowy, który ludzie nieustająco zagłuszają używkami, seksem, telewizorem, emocjami złości i innymi. I jest jeszcze nieświadomość głęboka, która związana jest ze znacznie wyrazistym i dotkliwszym cierpieniem, też gdy ego staje w obliczu zagrożenia, albo popadasz w konflikt z osobą, którą kochasz. Ale to jedno i to samo, gdyż nieświadomość głęboka to wzmocnienie nieświadomości zwykłej. Najlepszym wyznacznikiem poziomu świadomości jest to, jak sobie radzisz z życiowymi trudnościami. Kogoś, kto żyje całkowicie nieświadomie (zadaje pytania: Pepsi ile muszę biegać, aby przestać się bać?) trudności wpędzają w jeszcze głębszą nieświadomość. Sen, którym kiedyś była nieświadomość zwykła, staje się po prostu koszmarem.
Ale cierpiąc na nerwicę lękową moje trudności bywają też wyimaginowane. Mam uczucie duszności, kołatania, bóle jak przy zawale, a lekarz stwierdza, że moje ciało jest zdrowe. Pomimo, że nie jesteśmy ani ciałem, ani ego, gdy chcemy poznać prawdę o sobie, zawsze należy zapytać swojego ciała. Ono nas nie okłamie. Nasze emocje są reakcją ciała na nasze myśli (ego). Zaczynamy bać się, złościć, zamartwiać, smucić, ekscytować (w tym niejako pozytywnie) zawsze w wyniku odpowiedzi na nasze myśli. Mało kto skupia się na swoim ciele. Obserwujemy tylko emocje, które wynikają z myśli. Nawet zdrowe ciało zareaguje emocją strachu, chociaż ego będzie udawało, że nas nie straszy, że jest obiektywne. Że po prostu jest głęboko strasznie i chujowo, chociaż wcale nie jest (wystarczy pobyć tu i teraz). Tak się rodzi ogromny strach, albo smutek (często jedno i drugie razem), który nie pozwala Ci wyjść z domu, wyjść do ludzi. Tak się też rodzi zespół maniakalno depresyjny, albo zwykła depresja.
Gdyby nie używki, narkotyki, psychotropy, seks przydrożny i domowy, telewizor z serialem w środku byłoby jeszcze więcej ześwirowanych i głęboko nieszczęśliwych osób niż jest teraz. Dzięki tym znieczulaczom mogą egzystować i uważa się ich za prawie zdrowych. Podstawową/pierwszą rzeczą, którą powinien zrobić każdy człowiek z nerwicą lękową, czy depresją jest zaakceptowanie sytuacji. Nieobwinianie za nią nikogo, na czele z sobą samym. Po prostu zaakceptowanie. Następnie rozpoczęcie działania. Każde działanie, które nie powiedzie się, czyli znowu doświadczysz napadu strachu, czy smutku, również powinno być przez Ciebie zaakceptowane.
Każde napieranie, czy przymus sprawia, że problem się powiększa.
Gdy mężczyzna Cię nie kocha, nigdy nie zdobędziesz jego miłości szantażem, czy egzaltacją rosyjskiej kochanki. Może Cię pokochać tylko wtedy, gdy całkowicie odpuścisz. No i gdy Ty siebie kochasz, bo jego zachowanie jest też projekcją Twojego umysłu. Ale to dygresja.
Gdy zaakceptujesz sytuację, która Cię spotkała, okażesz wdzięczność za to doświadczenie ( jestem wdzięczna za moje doświadczenie z nerwicą lękową, dzięki niej byłam zmuszona do poszukiwań, do wejścia w życie, a nie siedzenia w mojej strasznej głowie) możesz zacząć działać. Działanie jest odpowiedzią na potrzeby Twojego ciała. Twoje ciało pragnie zerowania i spokoju. W Twoim ciele siedzisz Ty prawdziwa i nieśmiertelna, a już to samo sprawia, że banie się jest irracjonalne. Wszystko zacznie się poprawiać, gdy zaczniesz obserwować swoje myśli i emocje z nimi związane.
Gdy zaczęłam biegać, bardzo chciałam schudnąć i tym zaprzątnięte były moje myśli. Biegałam więc coraz dłużej i szybciej (co zresztą nie było takie mądre w kwestii schudnięcia, bo biegać wystarczyło tylko długo, albo krótko, ale interwałami). Biegałam więc długo i coraz szybciej, a przy takim bieganiu masuje się harę, czyli czakrę poniżej pępka, co jest formą medytacji. Myśli rwą się na strzępy, jak tuż przed zaśnięciem. W pewnym momencie nie da się myśleć, a każde wyłączenie myślenia leczy psychikę, pozbawia nas depresji i lęku. Każdego dnia biegając uczyłam się wyłączać umysł, nie wiedząc o tym, że to robię. Po godzinie ćwiczeń przez moment jest lepiej, potem wszystko wraca. Zastanawiam się, po jakim czasie zaczęłaś zauważać wymierne efekty? Mówisz o czymś innym, o endorfinach szczęścia, które wydzielają się podczas ćwiczeń, to raczej nie jest medytacją aktywną, to po prostu fizjologia, która robi dobrze ciału i poprawia ogólne samopoczucie psychiczne, ale endorfiny nie wyłączają ego.
TU KUPISZ Mk7 z natto, z laboratorium o renomie najlepszego na świecie – Gnosis, badania mówią o 99% wchłanialności! WITAMINA K2 TiB MOŻE UHRONIĆ CIĘ OD ZWAPNIEŃ TKANKI MIĘKKIEJ
Gdyby Twój trening był diabelnie ciężki, że wchodziłabyś w niego całą sobą, a Twoje myśli rwałyby się, można by go nazwać medytacyjnym, ale łatwiej to osiągnąć biegając, skupiając się na długim mocnym wydechu (wdech po takim wydechu zawsze dobrze się zrobi sam), dodatkowo masujesz harę, wszystko dzieje się samo. Niemyślenie leczy nerwicę i wszystko, gdyż jest obecnością w tu i teraz. Stajesz się obserwatorem swoich myśli i ciała. Gdy siedzisz w kinie, obserwujesz akcję na ekranie. Możesz w każdym momencie wyjść z kina i zostawić tę akcję. Nie musisz zabierać jej w swojej głowie do domu. To jest właśnie umiejętność obserwatora. A tu laski wychodzą z Titanica zakochane w Leo, albo boją się same zostać w domu, bo zobaczyły thrillera. Tak działa matrix, masz go stale karmić emocjami: Bój się! Idziesz na to? Ty idziesz. Jeśli nie umiesz być obecną nawet w normalnych okolicznościach, na przykład, gdy siedzisz sama w pokoju, albo gdy słuchasz tego co ktoś mówi, gdy prasujesz, gdy sprzątasz, to z całą pewnością nie uda Ci się zachować świadomości, kiedy zacznie coś się „nie układać”, gdy napotkasz trudnych ludzi, czy też sytuacje, gdy poniesiesz stratę, lub staniesz w obliczu jej groźby. Wtedy Twoja reakcja narzuca Ci kierunek postępowania i dasz się wciągnąć w głęboką nieświadomość. Nerwica lękowa jest właśnie takim tkwieniem w głębokiej nieświadomości. Nie taki tam sobie strach, który chodzi za każdym nieświadomym, ale potężny strach, który paraliżuje i boli. Jest więc niezmiernie ważne, żeby zacząć być świadomym w najprostszych sytuacjach. Żeby w odpowiednim momencie dyskomfortu już zacząć się zerować, wchodzić w czynności, oddychać do brzucha (głównie skupić się na wydychaniu), nawadniać się, jeść żywność nieprzetworzoną roślinną, śpiewać, tworzyć codzienność, buczeć. Czyli wznosić się na wysokie wibracje miłości. Lęk to bardzo niska częstotliwość, gdy się boisz wibrujesz nisko. Nie ma lęku, gdy jesteś w wysokich wibracjach, w 5D, poza matrixem chociaż na chwilę.
… Zastanawiam się, po jakim czasie zaczęłaś zauważać wymierne efekty?… Kiedy nauczysz się obserwować własne myśli i emocje (a to co nazywamy „obecnością” polega właśnie na takim obserwowaniu), możesz się zdziwić, gdy po raz pierwszy usłyszysz gdzieś w tyle głowy już zwykły „szum” (a nie przerażającą nieświadomość głęboką) zwykłej nieświadomości i nagle poczujesz się w swoim wnętrzu swobodniej i szczęśliwie. A to dopiero początek. Oczywiście na poziomie myślenia doświadczysz silnego oporu w postaci osądów, niezadowolenia i umysłowych projekcji, które odrywają Cię od teraźniejszości.
Gdy już znasz ten cały mechanizm, starasz się wyłączać myślenie, a jak myśli straszące się pojawiają, akceptujesz to, przestajesz tylko za nimi gonić. Z czasem będzie ich coraz mniej. Życie jest tylko w teraźniejszości. W teraźniejszości ego nie żyje. W teraźniejszości nie ma grama strachu. W miarę szybkie i długie bieganie zamyka gębę ego i leczysz się z nerwicy lękowej. Ale jak widzisz można to zrobić na dziesiątki sposobów. Bo tak naprawdę chodzi tylko o budzenie się ze snu. A na koniec: Od czasu do czasu pogadaj ze swoim ciałem, ono Cię nie okłamie (w przeciwieństwie do cwanego ego/umysłu) No i zakorzeniaj się w teraźniejszości, w ciele, w sobie, docierając do swojej istoty:niesmiertelnej, boskiej, kochającej wszystko i wszystkich, nieskończenie twórczej. posiłkowałam się: Eckhart Tolle „Potęga teraźniejszości – Umysł i jego uniki przed teraźniejszością”
Mam nadzieję, że chociaż trochę Ci pomogłam, a jak wciąż nie, spróbuję jeszcze raz, aż do skutku
Lovciam:)
Powiązane artykuły
Komentarze
Do skutku pepsi jeszcze raz i jeszcze aż dotrze. Jestem coraz blizej :p <3
Chyba wpadnę w nerwicę – zaznaczam tematy do subskrypcji i najważniejszego, czyli Zdrowie…, zaznaczyć nie mogę! Why dlaczego??? Ja chcę i Zdrowie otrzymywać!!! buuuuuuuuu
napisz informatyk@pepsieliot.com on się tym zajmuje
Odwołuję, już mopgę, wystarczyło się tu poskarżyć i postraszyć nerwicą, a system uległ! misiaczki 🙂
Jak zwykle nie na temat… Kiedy rusza sklep stacjonarny? I kiedy będzie znowu dostępna moja ulubiona D3+K2 do ssania?
sklep w marcu, D3+K2 będą różne
To ja napisałam ten komentarz i bardzo dziękuję za obszerną odpowiedź, nie spodziewałam się całego posta, to bardzo miłe! Bardzo dziękuję.
Mam duży problem z życiem tu i teraz, zawsze odpływam myślami, do tego stopnia, ze potrafię się wylączyć i nawet nie słyszeć, co ktoś do mnie mówi. Bycie niepoprawnym marzycielem zatopionym w swoich planach i myślach nie pomaga. Staram się wprowadzić regularną medytację, chociażby 10 minut dziennie początkowo, ale jest to dla mnie tak „nudne”, że nie umiem się do tego zmusić. Mózg cały czas pracuje na najwyższych obrotach i uciszenie go jest jak walka z „pijaną małpą”. Myślę, że właśnie medytacja pomogłaby mi najbardziej. Bieganie to super opcja, ale jestem z Krakowa i jest straszny smog, ale zastanowię się nad zakupem maski 🙂
nie zmuszaj się do medytacji (swoją drogą smutne, że ludzie nie potrafią pobyć ze sobą w ciszy, zanurzając się w siebie samego), za to wchodź w czynności, najprostsze. Myj szklanki z pietyzmem, powoli. Myślenie o czym innym podczas rozmowy z drugim człowiekiem, kończenie za niego zdania, albo w ogóle odbieganie myślami jest bardzo nie wskazane. Właśnie podczas rozmowy z kimś należy zamienić się w słuchanie,to jet bardzo trudne dla ego, ale trzeba się tego uczyć, kontrolować, przywoływać do porządku. Przestań się dołować takimi informacjami jak smog, w ogóle nie słuchaj, nie czytaj, idź na siłownię, bieżnia też jest świetnym rozwiązaniem o tej porze roku. Wchodź w czynności, tylko to pomoże Ci zacząć żyć.
Nie wiem skąd ta śmiałość u mnie dzisiaj, drugi koment 🙂
Od dziecka potrafiłam być słuchaniem, czas zupełnie inaczej wtedy leci, nie ma mnie i reszty świata, nic mnie nie rozprasza, tylko słucham. Dlatego nigdy nie miałam problemu z nauką, bo zawsze byłam słuchaniem na lekcjach, właściwie wtedy wszystko wydawało mi się ciekawe, co kto mówi. Wtedy nie wiedziałam, że to medytacja, a tyle godzin dziennie to robiłam. Na studiach było juz gorzej, ale wciąż mi się zdarza, szczególnie w podróży, gdy poznaje się nowych ludzi. nowe miejsca, wtedy łatwo jest być słuchaniem. To tak ode mnie 🙂
Lovki <3
Lovki<3
Tylko jak nie oceniać, nie wartościować swojego lęku? Szlag mnie trafia, bo boję się jeździć samochodem, a znajomi od samego początku jeżdzą bez cienia strachu. Porównuję się z nimi i cały czas myślę, jakie to niesprawiedliwe, że dla jednej osoby coś jest „pikusiem”, a dla innej to jak wejście na Mount Everest i kosztuje tyle samozaparcia i energii. Wiem, że powinnam to zaakceptować, ale jak akceptować coś, co niszczy nam życie?
napisałam Ci wszystko, a teraz Twoje ego stawia opór, spodziewaj się tego
A może po prostu kup sobie samochód w automacie. Mi pomogło na paraliżujący strach przed jeżdźeniem. Teraz wszystko jest proste. Po prostu jako osobie leworęcznej nie 'chodziła’ mi prawa ręka (a i lewa noga na sprzęgle też). Taka niepełnosprawność;))
Dobry pomysł z tym automatem, jeździłem swego czasu, mało babki nie rozjechałem, bo pomyliłem gaz z hamulcem..
Tę ”dysfunkcjonalność” ma 90% Amerykanów, także głowa do góry 😉
Wszystko to robię od zawsze, czasami gubię, czyli wiadomo – chujnia z grzybnią. Ale naprawdę jestem już ,, śmiertelnie ” zmęczony bytem Feniksa, Syzyfa, i co tam jeszcze. Widzę, czuję, – metamorfozę. Wiem, musi boleć. Bolało za pierwszym razem, kiedy przychodziłem na świat ( przysięgam – nie chciałem ). Teraz chcę, a boli milionkrotnie. Wiekowe nawyki, tysiącletnie przyzwyczajenia. Pozbycie się ich to nie wylinka zaskrońca. Moje ego, kiedyś pełne tupetu, wdzięku, dziś zaczyna mnie straszyć.
Pokazuje mi ,, prawdę „, bezsens egzystencji, w moim subiektywnym wymiarze. I niby wiem o co kaman, a jednak nie potrafię uwolnić się od tego tumora.
Bieganie jako recepta ? Nie przeczę, ale jestem ino Dudkiem a nie Forrest Gumpem.
Cześć Pepsi.
Zastanawia Mnie jak ciało ma reagować na emocje. Pamiętam jeden Twój post, gdzie mówiłaś, że Dalajlama jest cały czas taki sam. Co to znaczy?
Obecnie moje ciało jest w większości obojętne na emocje. Staram się nie wchodzić dalej w te emocje, żeby nie czuć np. dyskomfort, albo swędzenie, ciało jest spokojne.
Jeden mam tylko problem, kiedyś miałam strach przed publicznym wystąpieniem. Teraz jest inaczej, jestem śmiała aż do ostatniej rozmowy o prace. Twarz nie zrobiła się czerwona(kiedyś stały element), ale za to drżenie całego ciała i głosu, usta i broda latały na boki. Ogromny przypływ strachu, wulkan. Myślałam, że mam to za sobą.
Mam jeszcze pytanie: czy podczas pływania, jeżdżenia rowerem tez otwierają się jakieś czakry? Mój mąż jest po operacji kolana i bieganie odpada.
Pozdrawiam
Basiczku, bo Cię nie było sercem podczas rozmowy o pracę. Siedziałaś w głowie i rozmyślałaś, czy dobrze wypadniesz. Doznałaś ataku paniki. Klasyka. Tak działa ego przy nerwicy lękowej.Każda aktywność fizyczna i proste czynności,typu sprzątanie może stać się naszą odskocznią od matrixu, i wejściem w wysokie wibracje. Potrzebna jest tylko intencją, wychodzę stąd, nie gadam z Tobą, czyli z własnym ego.
A ja właśnie mam dzisiaj nerwicę, matrix mnie dopadł. Byłam na corocznym przeglądzie dentystycznym i wszystko ok, zęby zdrowe. I dentystka poleciła mi lakierowanie zębów, bo mam na dwóch zębach odwapnienia a ja się zgodziłam! gdy wróciłam do domu poczytałam o lakierowaniu i wg googla to inaczej fluoryzacja bezpośrednia, a ja głupia pozwoliłam sobie to zrobić! WHY się pytam? Od 2 lat nie używam pasty z fluorem, jem na surowo, ssę olej koko i zębiska zdrowe i dopierdzieliłam sobie extra dawkę fluoru a własne życzeie! Peps, od razu pomyślałam o natychiastowej odtrutce. A więc: dwie porcje chlorelli (łącznie 6g), Wit. D3+K2 x2, Omega 3 (wszytsko TiB jakby co :D), zamierzam jeszcze wypić za godzinę witaminę C+MSM z jednym całym korzeniem świeżej kurkumy i jeszcze jabłczan magnezu i może kąpiel w siarczanie magnezu, aaa i płyn Lugola przeskórnie(więcej niż zwykle) i cynk i selen…Ufff No już kręćka dostaję, jak o sobie pomyślę, to przypomina mi się Pepsi twoja akcja z rozlanym płynem Lugola 🙂
Z drugiej strony te odwapnienia na zębach są rzeczywiście mniejsze, i zdaje się, że 3-4 lata temu też miałam lakierowanie i od tamtej pory ani jednego ubytku, nic. Już sama nie wiem… Ratuj Peps
P.S. Rzadko piszę Peps, bo jakoś nienawykłam, ale Cię lovciam i uwielbiam Twoje wpisy o matrixie
Małgońka nie świruj, to najważniejsze 😀 lovciam
fluor > boraks:
http://www.pepsieliot.com/sok-leczacy-zapalenia-w-tym-stawow-oraz-dlaczego-boraksowi-mowimy-nie/
Mój pierwszy komentarz, a czytam już dłuższy czas. Pepsi bardzo dobry wpis, dziękuję! Tematyka, której najbardziej szukam u Ciebie i chyba najlepiej wyłożona, najbardziej namacalnie i wprost. „Pasożyta energo informacyjnego” wciąż jeszcze nie ogarniam ;P 🙂
przecież cały wpis jest właśnie o pasożycie energoinformacyjnym, tylko Tolle nazywa go zbiorowym szaleństwem ego i nieustającym strachu, inni mówią Matrix, Wereszczagin mówi właśnie enrgoinformacyjny pasożyt, wszyscy mówią o tym samym tylko inaczej to nazywają. Ten zbiorowy strach, karmi się naszą uwagą, czyli naszym ego. Ile razy oglądasz telewizor i obruszasz się na PiS, czy to na Lisa, nie ma znaczenia, karmisz matrix swoją uwagą. Karmisz energoinformacyjnego pasożyta. Karmisz zbiorowy strach, o którym mówi Tolle. Zobacz film Kymatica, tam jeszcze inaczej to nazywają, ale wszyscy mówią o tym samym.
Ten zbiorowy strach, karmi się naszą uwagą, czyli naszym ego. Ile razy oglądasz telewizor i obruszasz się na PiS, czy to na Lisa, nie ma znaczenia, karmisz matrix swoją uwagą. Karmisz energoinformacyjnego pasożyta. Karmisz zbiorowy strach, o którym mówi Tolle. Zobacz film Kymatica, tam jeszcze inaczej to nazywają, ale wszyscy mówią o tym samym.
Każdy ma swojego boją. Wypraszam sobie podpinanie do jakiejś zbiorowej świadomości. W dupie miałem i mam posiadanie samochodu, urodzony i dorastający podczas głębokiej komuny, kiedy to ,, błękitne ptaki do paki” nie przepracowałem w tzw. zakładzie pracy dłużej niż pół roku. Przewędrowałem nasz piękny kraj, wzdłuż i wszerz. Zawsze na swoją odpowiedzialność. Kiedy jednak jesteś przepełniona miłością a przy tym posiadasz to co każdy indygo, widzisz, czujesz, przeżywasz sensoryczne – organicznie każdą, delikatnie mówiąc nieszczerość, a najbardziej tę w sobie, i jeśli ten stan istnieje tak długo jak absolut – odpowiedzi są dwie. Albo rzeczywiście jestem ,, pierdolonym świrem ” jak nazwał mnie mój syn…… albo….
,,Sekułowski, oparty o mur, łapał dech.
– Doktorze….. – wyksztusił wreszcie. –
Doktorze….to ta ku…ha ha ha….nie mogę…Bo mi się przypomniały nasze dysputy u….uczone….fenomeny…. filozofia,..Upaniszady…. gwiazdy….duch i niebiosa, a kiedy popatrzę na kupę, to……
nie mogę! – wybuchnął znowu śmiechem.
– Ca za duch ? Kim jest człowiek ? Kupa !
Kupa ! Kupa ! ”
S. Lem., Szpital przemienienia.
Pepsi kochana,jak cudownie ze jestes 🙂 Dzieki!
<3
Pepsiku, poproszę o wpis o ciele bolesnym…bo jak Ty piszesz, to ja szybciej kumam
<3
dziękuję ci za komentarz, rozdział 2 🙂 już wielokrotnie chciałam go po prostu przeczytać z komentarzami, ale napiszę <3
Ha, do mnie też szybciej trafia przełożone na język Pepsi 🙂 Dziś sobie słuchałam Potęgi teraźniejszości i wreszcie więcej rozumiem!
bo to tak działa, lovciam
A to ja jeszcze poproszę o tym osiąganiu celów (to jest chyba rozdział 3 albo czwarty). To też mój spory problem, tak się skupiam na wyniku, że nie jestem w stanie byc tu i teraz, bo przecież wynik jest u mnie na piedestale…efekt nie osiągam wyniku, bo się potykam na drobiazgach…
Kisski 🙂
Kisski 🙂
Bieganie jest cudowne i to prawda leczy duszę i ciało! Mnie odstresowuje, uwalnia od złych emocji,polecam każdemu!
Pepsi,
jak zwykle w punkt, to niepojęte wprost…… idealnie wg potrzeb…… dzięki….. kocham!!!!
Krysia
Bardzo ciekawe myśli dotyczące drogi wyjścia z depresji ale po co mieszać do tego jakieś elementy pseudoduchowości wschodnich religii.
Boże, Królu ! Pora na pobudkę 😀
Tak sobie Ciebie czytam i łączę wszystko w całość. Teraz już wiem dlaczego tak lubiłam swoje nocne rolkowe eskapady. Dawało mi to większe ukojenie niż sen, który z resztą i tak nie przychodził. na początku rajdu- chaos, natłok myśli o wszystkim i o niczym, scenariusze, plany, wspomnienia.. po godzinie jazdy myśli robią się uporządkowane, po 1,5 godziny są już po prostu nudne i nieistotne, a po dwóch godzinach, już się po prostu myśleć nie da. Podobnie jest przy długotrwałych pieszych wędrówkach. Chyba dlatego mówi się, że aby mieć święty spokój, trzeba rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady.
niekoniecznie to się sprawdza, ludzie jadą w Himalaje i nic, bo wszystko co trzeba zrobić jest tylko w Tobie, ale faktycznie przyroda napędza oświecenie
Hej Pepsi, hej Wszystkim!
Pepsi jesteś super <3 niedawno Cię poznałam. Tak naprawdę mam Ci masę rzeczy do powiedzenia, ale spokojnie. Mam problem aby zaakceptować swoje ciało.Ciało fizyczne, wiem, że ma to swoje korzenie w dzieciństwie kiedy byłam wyśmiewana, ponieważ byłam zakompleksiona i pucusiowata. Ale to już nie ma znaczenia. I naprawdę uczę się siebie kochać, bo wiem, że z poziomu lęku niczego nie uleczę. Jednak żyję w Warszawie, gdzie wibracje są naprawdę niskie i jakoś nie czuję żebym przyciągała podobne istoty w swoim środowisku. W każdym razie może podpowiesz- jak zacząć słuchać swojego ciała? Jest tak- idę dobrą drogą, szejki, aktywność, ale zbaczam z niej i potem znowu wracam i tak w kółko. Jak znaleźć w sobie siłę aby być sobą? Myślałam, ze dużo wiem, piszę też bloga bo lubię, o psychologii pozytywnej i świadomości, i póki co pisanie jest dla mnie terapią. Jak później wchodząc w życie nie uda mi się wykazać wiedzą o jakiej piszę, czuję jakbym okłamywała świat i siebie samą i wchodzę w osądzanie i odpuszczam. Jedzenie słodyczy, podjadanie zabiera mi moc, i to ciągle wraca, chociaż myślę nieraz – to już koniec! Ale wraca i łagodzi smutki na chwilę. A z drugiej strony motywacja aby chudnąć wywiera na mnie presję, bo nie jestem gruba, i bardziej niż czegokolwiek potrzebuję siebie zaakceptować i pokochać jaką jestem. Ale ego się boi, bo mówi:"że wtedy nic nie osiągnę, że będę słaba, że wszyscy będą mnie oceniać" gdzie wiem że to wszystko projekcja itd. Chłonę każde dobre słowo. Kocham !!! Dziękuję!<3
Akceptuj, nie obwiniaj ani siebie, ani nikogo (w tym Warszawy), nie oceniaj co i kto ma jakie wibracje. Co Cię to obchodzi, Ty wysoko wibruj to odrazu wszyscy Ci się spodobają. Nie zrobiłaś tak jak chciałaś? Spoczko, widocznie potrzebowałaś jeszcze takiego doświadczenia, i od nowa. Byle nie stać na skrzyżowaniu. Nie ma znaczenia ile to będzie trwało, czasu tak naprawdę nie ma. Owszem jest zegarowy w matrixie, póki co, ale to rzecz na wykończeniu 🙂 lovciam
Asiuli ma to samo 🙂 Meszkam w Warszawie, myśle że coraz więcej wiem, mało tego sporo opowiadam ludziom teraźniejszości itp., a potem sama sie nie ogarniam 🙂 Schudnąc próbuje ciągle i trzymam sie tydzień dwa a potem niestety ale dopada mnie jakis rodzaj frustracji i zaczynam oceniać, stawiać się w roli ofiary, że nie mam czasu, ze praca, że dziecko, że w sumie to pokochaj siebie, ale czuje że to wymówka bo nie dałam rady.
Kochana, skoro masz, a może miewasz podobnie podpowiem Ci co mi pomaga :). Na tą chwilę czuję się bardzo dobrze ze sobą, chociaż czasami mam wrażenie, że poznając siebie przedzieram się przez bagno, w które jak bardzo wierzyłam, jest mną. Największym cierpieniem dla mnie było odkrycie, jak bardzo wierzyłam w swoje kompleksy, lęki, w to, że to „ja”, że nie zasługuję na szczęście i to co najpiękniejsze…na siebie. Jednak w miarę wyciszania się, stosowania rad m.in. na tym wspaniałym blogu <3 zaczęło się zmieniać i chociaż z zewnątrz pojawiają się lęki i projekcje i zawirowania to jednak w głębi duszy wiem, że wszystko będzie dobrze. Zaakceptowałam siebie i usilnie to robię widząc kolejną siwą włosę (mam 29lat;)), patrząc na fałdki na brzuchu które tak usilnie domagały się mojej kochającej uwagi… Odpuść analizowanie Kochana 🙂 . Oddychaj głęboko i wybaczaj sobie na każdym kroku. Masz prawo zbaczać z drogi, masz prawo mieć wymówki. Ale usłysz to wołanie w środku tej małej dziewczynki, która tak bardzo pragnie Twojej miłości <3. Mi pomaga pisanie, nagrywanie filmików, obserwacja siebie i świata, akceptacja. Tak więc zacznij siłą woli odkrywać co Ty naprawdę lubisz robić, dla siebie samej, zacznij szukać 🙂 Wszystko będzie dobrze 🙂
Pepsi, jesteś świetna. Ty i Twój blog 🙂 To mój pierwszy wpis i wielki szacun dla Ciebie.
Chciałam podzielić się moim doświadczeniem, bo obecnie też prawie wyszłam z nerwicy lękowej, sama, bez leków. To co piszesz to 100% racji, w myśli nigdy nie wierz, bo to jest iluzja umysłu. Mnie bardzo pomogło podejście poznawczo-behawioralne, które w sumie pokrywa się z Twoim myśleniem. Myśl to nie Ty, myśl to tylko myśl. Ona nie ma mocy sprawczej. To ja decyduję czy w nią wejdę czy nie. To umysł sam kreuje rzeczywistość, w nerwicy jest to rzeczywistość wręcz przerażająca. U mnie podstawą wyjścia z tego było zaprzestanie wierzenia własnym myślom, nauczenie się ich obserwować, przepuszczanie ich. Było cholernie ciężko. Ale dzięki tej właśnie nerwicy zaczęłam wierzyć w siebie 🙂 i w swoją moc sprawczą, to jakim jestem wspaniałym człowiekiem, że sobie tak świetnie radzę, Zgadzam się, że to uzdrowienie musi wejść od wewnątrz, od nas samych. To trzeba przeżyć i poczuć w sobie. Buduje się duże zaufanie do samego siebie i wiara w swoje siły. Mnie uratowało jedno miejsce na internecie (nie chcę spamować), gdzie ludzie dzielili się tym jak z tego wyszli, właśnie poprzez wyjście z iluzji lęku, nie zawierzanie emocjom. Normalnie szacun dla tych ludzi i tego miejsca. Wiedza tych ludzi poraża, niejednego terapeutę wprowadziliby w zażenowanie.
Co ciekawe, to przeżycie przekłada się na obecne moje życie. Ktoś się na mnie wkurza, złości, ok niech się złości i spływa to po mnie jak po kaczce 🙂 bo wiem, że to są tylko emocje, one mają przepłynąć i tyle w temacie. Nie nadawać im wartości. Jesteśmy wolnymi ludźmi i żadna emocja nie musi nami rządzić. Najważniejsze to obserwować swoje emocje jak w kinie ogląda się film.
Co do leków to również przestrzegam przed ich braniem. Brałam je 8 lat i się uzależniłam, a droga wyjścia z tego już nie była taka prosta jak po pierwszym ataku paniki.
Terapie grzebiące w przeszłości jak dla mnie kompletnie nie nadają się pod zaburzenia lękowe. Chodziłam na taką terapię rok i właściwie mało nie wylądowałam w psychiatryku.
Dodam jeszcze, że zaczęłam wreszcie dbać o siebie, o to co wkładam do ust. Nie jem już przetworzonej żywności, wszystko w domu sama przygotowuję. Odrzuciłam gluten, cukier i nabiał ze względów zdrowotnych. Suplementuję się porządnie.
Pepsi dzięki za tą stronę! Zarażam nią inne osoby w otoczeniu 🙂
Lovciam
Dzięki Pepsi :). Kocham Cię! Serce się otwiera…<3
lovciam
Ahh dodam jeszcze, ze podstawą jest AKCEPTACJA. Bez tego ani rusz. Akceptacja swojego stanu i lęku. Nie szarpanie się z nerwicą, ale przyzwalanie na lęk 🙂
U mnie jest niestety na odwrót.. 🙁 albo jestem z innej planety, albo na prawdę jestem nawiedzona, gdyż ja po wysiłku fizycznym czuje się okropnie 🙁 pomijam nerwicę, którą też mam, po prostu po ćwiczeniach mam wrazenie jakbym miała zemdleć, czuje sie zle i niespokojnie 🙁 Próbowałam różnych ćwiczeń – Chodakowskiej, której nie mogę zrobić nawet w 1/4, pilatesu, próbowałam tańczyć po prostu w domu, byleby się poruszać i za każdym razem czuje się jakby mnie ktoś przeżuł i wypluł. Jaka rada na to Peps? Zmuszam się do ćwiczeń, bo samopoczucie po nich skutecznie mnie zatrzymuje i odpycha a mam co zrzucić i nie jest to 5 kg 🙁
najpierw jedz dobrze i dużo przez 4 godziny w ciągu dnia + suple/minerały i witaminy, pość 20 godzin i dużo pij czystej wody, zielonej herbaty, po około 2 miesiącach będziesz ważyć już mniej o 10 kg, wtedy udaj się na bieżnię i zacznij chodzić i biegać przez 40 minut, po pewnym czasie będziesz biegać po 40 minut dziennie. Wcześniej upewnij się, że z Twoim sercem wszystko ok.
”gdyż ja po wysiłku fizycznym czuje się okropnie ”
Stężenie wit. D?
bo samopoczucie po nich skutecznie mnie zatrzymuje i odpycha a mam co zrzucić i nie jest to 5 kg”
Szukaj przyczyny, jak jest grzybica zrzucenie kilogramów jest prawie niewykonalne:
http://www.pepsieliot.com/przepis-na-herbate-leczaca-ponad-60-chorob-i-zabijajaca-pasozyty/
Poziom witD, kolor i pH moczu?
Pepsi, bardzo motywujący wpisik. Dzieki. Mam pytanie co myślisz o szybkim marszu, spacerach bo biegać to daje rade przez 10 sekund. Serio. Nadwaga, niemlody wiek i problemy z nogami. Ale od czegos trzeba zaczac. Ściskam 🙂
sama zaczynałam od marszu, biegłam tylko 1 minutę i szłam szybko 39 minut. Powoli, w miarę chudnięcia wprowadzaj więcej biegania
To samo co u Migotki.
Droga Pepsi. Dziekuję i pytam. Jak to jest z marzeniami? Znaczy czy one są zle? Bo wiadomix, że najlepiej tu i teraz a przecież marzenie to myślenie o przyszłości, wyobrażanie sobie siebie w sytuacji upragnionej ot na przykład ja w drewnianym domku w lesie pijąca na tarasie kawę przy wschodzie slońca. Fajne nie??? I tak sobie myślę, czy to źle że mam marzenia ?? Chyba lepsze to niż strach przed śmiercią, wojną, rakiem i teściową??? Ściskam :* 🙂
marzenia to podstawa ego, ego ciągle marzy, albo straszy, albo wspomina.Myślenie o celu gubi. Tylko droga się liczy.
Ja też mam na imie Dominika :)Ja uważam całkowicie inaczej jak Pepsi:)Czyli że dobrze jest Życ w równowadze:)Więc i cel i droga są bardzo ważne (co mi z drogi bez celu,życie bez celu staje sie bez sensu)Myśli( i energia w jakiej sie znajdujemy)są bardzo ważne, to one tworzą naszą rzeczywistość,jak przestaniemy np myśleć(marzyc) to tak ja ty mówisz drewniany domek itp to skupiając się na tym tworzysz to i jeśli jeszcze odczuwasz to ciesząc sie wczówasz się ze tam mieszkasz (dusza to dżin)- szybciej to tworzysz:)Następnie jesli nie pomyśle żeby zjeść -to nie zjem,ugotować obiad i co na ten obiad-to nie ugotuje,umyć sie- to sie nie umyje,cokolwiek:)Mam dusze ale jestem też w ciele ludzkim i potrzebny mi jest muzg i mysli z tym że mam mądze wybierać myśli wlaśnie które mi szkodzą a które nie tak jak ty to Dominiko trafnie to ujełaś. Zgdzam się z toba
nie zrozumiałaś mnie, cele jak najbardziej są ważne, po prostu wiesz mniej więcej gdzie idziesz i są motorem kreacji, czyli ruszenia ze skrzyżowania do czego serdecznie namawiam w każdej wypowiedzi, jednak gdy celk przesłania drogę, gdy myślisz o dużym koncie, a nie cieszy Cie codzienna kreacja w biznesie, to zwykle celu się nie osiąga, albo następuje wielkie rozczarowanie. A co do ciąglych marzeń, to ulubiona zabawa fałszywego ego, zawsze siedzieć w przyszłości,to nie przez przypadek nazywa się snem, mrzonkami, wszystko byle nie teraz, gdy fałszywe ego znika, i pojawia się prawdziwa jażń, czyli Ty prawdziwa, świadoma, obudzona.
To ma sens kobieto:) Chyba w końcu zaczynam kumać o co kaman. Baaardzo powoli, ale jednak do przodu 🙂 dziekuję :*
Pepsi jak tak Cię czytam i wnikam w to co piszesz jak się zerujesz przy bieganiu to zastanawiam się czy inne sporty też mogą zerowac?
W zeszłym roku mąż zapisał mnie na treningi krav maga bo już nie mógł ze mną wytrzymać (uroki siedzenia z dzieckiem w domu). Tak sie wczuwalam w te treningi ze jak z nich wychodziłam to nie wiedziałam jak sie nazywam, stojąc na ulicy musiałam sobie przypominać gdzie mieszkam. One mnie tak wylaczaly z rzeczywistości ze wracając do domu byłam innym człowiekiem. I w sumie dużo mi to pomogło bo przez pewien czas żyłam tylko od treningu do treningu, była to moja jedyna odskocznia od domu. Ale zauważyłam że tylko wtedy gdy naprawdę dawała z siebie 150 % na zajęciach. Więc jak czytam o zerwaniu podczas biegania to mam wrażenie że tego doświadczyłam i to całkiem nieswiadomie bo jeszcze wtedy Cię nie znałam:-*
kung fu, tai chi, i inne tego typu, gdzie hara odgrywa mega rolę
co mogę zrobić z nerwicą mieszkając w krakowie? czy bieganie w smogu to dobry pomysł?
Biegałam 3 razy wokół Błoń, albo bulwarem wiślanym z Salwatora na Dąbie i z powrotem, każdego dnia przez wiele lat i spoko. Dobra, surowa, organiczna dieta, radość po bieganiu sprawiają, że korzyści są o wiele większe niż wady. Ostatecznie wszystkim radzę wyprowadzenie się z każdego miasta na wieś, ale póki co, ciesz się.
czy inne sporty/taniec w zamkniętym pomieszczeniu mogą być alternatywą? a może smog dopadnie mnie tez tam?
to zależy jak się po tym czujesz. Gdy potrafisz się zapomnieć w tańcu, tak jak to łatwo zrobić przy bieganiu, oczywiście. Nie myśl o smogu, ubież maseczkę, jakby co, o wiele ważniejszy jest ruch.
Ja mam taką fajna trasę do bieganie w koło pięknego jeziora. Dziś np zwiększyłem trasę do 10 kilometrów. Na koniec biegu wpadam na plażę ina 2 minuty do zimnej wody. Ktoś pomyśli ze nie zdrowo tak od razu. Powiem jedno po 10 kilometrach jest euforia ale po wodzie zimnej to już jest czad . Zmęczenie mija moment. ??
lubię takie ekstrema
Witam ja może jestem sado maso ale uwielbiam wrecz kocham swoje ataki paniki.Na początku czyli 10 lat temu gdy na swoiej drodze spotkałem lęk byłem przekonany że to wróg nr1 w moim życiu ale po kolejnych dniach,miesiacach a pózniej latach okazuje sie że to znakomity motywator życiowy tylko wystarczy spojrzeć mu wprost w oczy i powiedziec ty pokarz na co ci stac a ja ci pokarze jakim ja jestem zajebiscie silnym czlowiekiem
mam tak samo, love
Ja jeszcze chcialem napisać może żartobliwie ale majac atak leku oszczedzamy na np substancjach psychoaktywnych ,narkotykach bo to jest ta sama faza a naprawde mniej szkodliwa oczywiscie lęk