fbpx
Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
219 114 443
82 online
46 124 VIPy

Co ma robić zawiedziona żona, która budzi się, a jej mąż głośno chrapie?

Czyli o małżeństwie w projekcie matrix …

Komć: Tylko dlaczego pomimo trwającej już całe lata drogi tzw duchowej, ton przeczytanych książek i dziesiątek godzin słuchania oświeconych czuję się wciąż jak plastikowa butelka, do której ktoś nalał wrzątku – nic tu się u mnie nie sprawdza, mam straszne życie, naprawdę straszne. Patologiczny mąż ciągle wrzeszczący na starszego syna, w związku z tym w domu ciągły terror, krzyki, bo młody się buntuje, jest coraz bardziej nerwowy i trudno się dziwić. Ja żyję w ciągłym poczuciu winy, bo to dziecko wyczekiwane, bardzo, po leczeniu in vitro i mam straszne wyrzuty sumienia, że wydarlam go naturze do takiego życia… Nie dźwignęliśmy tego rodzicielstwa, a syn ma dopiero 11 lat. W tej atmosferze jest okropny, wszystkim dokucza, wrzeszczy, wymusza, nikogo nie słucha, rozpieprza każdy dzień, że drżę na myśl o wakacjach, feriach i weekendach. Nienawidzi szkoły, w czym go rozumiem jako nauczyciel nawet, bo twierdzę, że szkoła publiczna ma niewiele do dania. Z drugiej strony jest pod presją swojej własnej ambicji i chorych ambicji tatusia, który prze, żeby miał stypendium, nagrody i uznanie. Ja mam to w dupie i mówię o tym głośno, o co są wieczne kłótnie i nieporozumienia, bo go demotywuję itd. W tym wszystkim jeszcze wspaniały, dojrzały pięciolatek, niezwykłe dziecko i moje kolejne wyrzuty, że musi wzrastać w takich warunkach. Przepraszam za te wyznania, ale jest mi tak cholernie ciężko, jestem wrakiem, ciągle ostatnio choruję, chociaż naprawdę dbam o jedzenie i suplementy. Nic to nie daje. Jesteśmy wszyscy sfrustrowani i nie mogę się z tym pogodzić. Ciągle miotam się między miłością do tych dzieci, a nienawiścią do męża, że nic nie rozumie, nie ma żadnej chęci zmiany. To jest jak wahadło – choćbym nie wiem co robiła i nawet jest przez jakiś czas poprawnie, to ono i tak wychyli się w drugą stronę zmiatajac po drodze wszystko. Dokładnie to widzę i jestem bezsilna – ono i tak odchyli się w drugą stronę. On mnie nie szanuje jako kobiety, np powiedział, że zgoli brodę jak schudnę i tak ma tę brodę, a mnie to zwisa i powiewa. Teraz np. cały weekend przechorowalam, leżałam z dreszczami, z gorączką, a on dopiero po 2 dniach się zorientował, że jestem chora- zero pomocy, herbaty nawet. Za to potrafi rano po seks przyjść, nienawidzę tego, nie potrzebuję już od dawna, na pewno nie z nim. Jak tu się przebudzić, gdzie szukać pomocy?

TU ZNAJDZIESZ 100% ORGANIC 4 GREENS This is BIO idealny w matrixie i do KURACJI 4 SZKLANEK, która oczyszcza wątrobę, usuwa pasożyty, odtruwa inne organy jak nerki, przy okazji dotleniając ciało całej rodziny.

Dzięki za komcia, pozwól, że odpowiem na Forum Romanum. Jednak jeśli chodzi o sprawy duchowe odpowiedzi nie wyglądają tak, jak na lekcjach rachunków. Przypominają raczej odpowiedzi Urzędu Skarbowego, gdy chcesz się upewnić (na piśmie), że faktycznie jesteś zwolniona z podatku dochodowego. Bardzo wieloznaczne.

A teraz mój taniec: Umysł, nasze ego jest tak skonstruowany, żeby udawać przed Tobą (przed istotą), że sytuacja nie ma wyjścia. Umysł lubi się zacieśnić, przydusić, odebrać radość życia do tego stopnia, że wierzysz, że to jest prawda. Że z sytuacji nie ma wyjścia, że jest patowa. Ba, że to matnia. Niespełnione oczekiwania, impas. Co może być gorszego? Matka blisko oświecenia, ojciec ciemny jak tabaka w rogu, zero porozumienia, samo zło, i do tego dwie niewinne istoty skazane na beznadziejne dzieciństwo z winy dorosłych. Tak to mniej więcej wynika z Twojego opisu, a raczej nie z Twojego, tylko z opisu Twojego ego.

Przepraszam, że wkradła się odrobina cynizmu do mojego podsumowania, ale nie mogłam się powstrzymać (opary ego ukośnik Ziuty). Wiedz, że Cię kocham, i to co napiszę nie jest ocenianiem Ciebie. Napisałaś, więc odpowiem nie owijając w cotton. Jesteś w programie własnego umysłu, wszystko co Ci się przydarza jest Twoim programem, uwierz, że nawet zmiana męża nic by tu nie dała, bo jedynym problemem dla siebie, jesteś Ty sama. Siedzisz w niskich wibracjach i niewiele robisz, żeby się z nich wyłączyć. Jawnie nie trzymasz sztamy z mężem przy dziecku (dziecku tylko w to graj), pokazujesz jak bardzo jesteś ponad to, jak on (mąż) jest płaski i przyziemny, a Ty uduchowiona, z lekka przebudzona, gdy tymczasem Twoje ego świruje na maksa. Osoba, która rzeczywiście zamyka jadaczkę swojego ego nigdy nie będzie nachalna ze swoim uduchowieniem, nigdy nikomu tego nie wypomni, będzie raczej udawała w towarzystwie (z delikatności dla drugiego człowieka), że też je frytki i smażonego mintaja.

Nie ruszysz z miejsca, dopóki nie zobaczysz całej prawdy

Jesteś pełna niespełnionych oczekiwań ego. Twoje ego Ci mówi, że należy na Ciebie zwracać wiekszą uwagę, bo jesteś być może chora. Tymczasem, gdy jesteś chora należy poprosić o herbatę, a nie jarać się nienawiścią do osoby, która sama z siebie Ci jej nie podaje. To Ty projektujesz tę sytuację, widzisz to? Twoje ego Ci mówi, że mąż powinien Cię pożądać pomimo większego brzucha, a z drugiej strony i tak powinien wyczuć, że Ty się kochać z nim nie chcesz. Mąż jest ucieleśnieniem  ogólnie przyjętych zasad w Matrixie, stara się, aby krnąbrne dziecko weszło w ten projekt całym sobą, żeby miało wyniki, żeby „coś” w życiu osiągnęło, że tak się robi, że twarda ręka przy chłopaku, że kiedyś syn mu za to podziękuje. Dlatego zwraca uwagę na rozwój półkuli mózgowej dziecka odpowiedzialnej za logiczne myślenie matematyczno-fizyczne, za politykę w zachowaniu, czyli ogólnie przyjęte super zasady osadzenia w matrixie. Z kolei dziecko jak to dziecko, chce się bawić, grać, nie wysilać, fantazjować, do tego czuje przychylność matki w swoim buncie przeciwko ojcu. Czy to jest powód do rozpaczy? Do załamania? Żona z kolei siedzi w duchowości, ale nie do końca się jej udaje, bo nadal jest w totalnym władaniu niskich wibracji umysłu, swojego ego. Obwinia się nawet za to, że tak jej zależało na posiadaniu dzieci, a teraz rozczarowanie sobą, ogromne mężem, nawet odrobinę jednym dzieckiem i strach o to co się porobi z drugim. Kochana, kochana dość tego. Masz zajebiste życie. Stań, stań, zatrzymaj się na chwilę, pogadamy: zacznij się budzić wreszcie, nadeszła najwyższa pora, bo rozpierdalasz życie swoje i cudze. Stań z boku, obok mnie i przyjrzyjmy się razem Twoim problemom: najpierw podziękuj, okaż wdzięczność, że problemy są, bo to nie są żadne problemy tylko stopnie do Twojego wzrastania.

Ukłoń się, zgódź się, bo przyszło Ci doświadczyć tego wszystkiego i dzięki temu wzbogacisz się, wejdziesz na kolejny stopień. Najpierw zamilcz, tylko obserwuj, stań się obserwatorem z boku. Nie wypominaj niczego mężowi, i niczego od niego nie oczekuj. Gdy usłyszysz słowa uznawane w matrixie za niemiłe i wywołujące silne emocje, popatrz mu w oczy w milczeniu, ale nie patrz na niego, patrz przez niego na ścianę za nim. Gdy uciszysz dialog w głowie (oddechy, to możesz robić niedostrzegalnie w każdym towarzystwie, które Cię dołuje)  staniesz się obserwatorem, ale nie będziesz wówczas identyfikowała się z tą sytuacją. Później: woda, bieganie, wydawanie dźwięków, wykonywanie codziennych czynności medytacyjnych zatracając się w nich. Po pewnym czasie Twoje oczekiwania wobec innych wydadzą Ci się wręcz idiotyczne.

Brak oczekiwań jest doskonałością, gdyż oznacza akceptację, zgodę, a później yyy … wdzięczność za to co jest.

Ludziom wmówiono, że muszą być kochani, aby osiągnąć szczęście, w rzeczywistości do prawdziwego uczucia szczęścia (nie mylić z emocjami  typu ekstazą) wystarczy, aby po prostu oni kochali. Wychodzisz od kochania siebie, a następnie miłość wylewa się na wszystkich wokół Ciebie. Gdy wyłączysz ego, wyzerujesz swój stan, wejdziesz w piąty wymiar harmoniczny, zejdziesz do serca, spojrzysz na swój dom z miłością. I nic więcej nie poczujesz, po prostu miłość.

Żadnego rozczarowania, żadnego niespełnionego oczekiwania, cienia rozgoryczenia, jedynie miłość.

Zanim jednak do tego dojdzie przyjdzie zaakceptować to co Cię w życiu ukośnik w domu spotyka. Jest jak jest, a jest najlepiej jak tylko być może na dany moment projekcji Twojego umysłu.

Owszem, dla dobra ego dziecka (buntujący się nastolatek, nawet tylko jedenastolatek) od czasu do czasu trzeba ubrać maskę, powinnaś trzymać sztamę (chociażby wizeerunkową) z ojcem. Nie możesz wciąż o nim (o ojcu) myśleć, że jest idiotą, który Cię nie rozumie. Zresztą Ty też jesteś projekcją jego umysłu, bo on właśnie tak myśli o sobie. Że jest idiotą, zbyt ostrym dla dziecka i też z przekory robi pewne rzeczy. A więc sztama, przynajmniej przy dziecku. Nic mu się nie stanie, jak będzie mniej grał na kompie i zacznie rozwiązywać równania z 3 niewiadomymi.

Przestań wierzyć, że wszyscy są winni, tylko nie Ty. W rzeczywistości nie ma w tym też Twojej winy, ale cierpienie Twoje wynika z projekcji Twojego umysłu.

Zaakceptuj to co jest, zejdź z głowy, wyjdź z głowy, zejdź do serca, wejdź na wyższe wibracje (to przy okazji zacznie leczyć Twoje ciało), przestań obwiniać wszystkich wokół, jesteś cudowna, rodziłaś dzieci, jak dzielna istota, jesteś najwspanialsza, bo kochasz.

Nikt nie musi Cię kochać, tylko Ty musisz kochać, tylko wtedy doświadczysz.

Nie ma czegoś takiego, jak nie udźwignięcie rodzicielstwa, jest tak jak ma być. Gdy zaakceptujesz to co jest, okażesz wdzięczność za to co Cię spotyka, uzmysłowisz sobie, że wszystko jest projekcją Twojego umysłu, wyzerujesz się, wówczas zobaczysz, że wszystko jest w największym porządku. Lepiej być nie może. Zaproponuj może mężowi seks tantryczny, zawsze będziesz mogła się wymigać, a i tak będziecie w stanie uprawiania seksu (i wilk syty i owca cała), albo od niego odejdź. Jednak może lepiej zaakceptuj go takim jaki jest, przestań myśleć o sobie źle, to i on przestanie, nie chciej go zmieniać, i zakochaj się na nowo. Coś mi się wydaje, że to jest zajebisty koleś. Im więcej jest w Tobie poczucia niesprawiedliwości, niezadowolenia, strachu, zamartwiania się, wyrzutów sumienia, smutku, poczucia niespełnienia w życiu tym mocniej śpisz.

To jest Twój sen i nic więcej.

Czas sie budzić sie lovciam:)

 


(Visited 15 177 times, 1 visits today)
-
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Może rzuć też gałką na to:

Dobre suplementy znajdziesz w Wellness Sklep
Disclaimer:
Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.

Komentarze

  1. avatar ula 9 stycznia 2017 o 17:37

    O mamo. aleś przywaliła, i choć jeszcze niewiele wprowadziłam w swoje życie – bo dopiero się uczę coś zrozumieć z tego co piszesz( przechodzenia z głowy do serca) to wreszcie Peps napisałaś to kurde _z r o z u m i a l e _ bo niektórym to wiesz trzeba z piachy pomiędzy oczy 😉
    no teraz to i ja Cię kocham

    1. avatar Jarmush 9 stycznia 2017 o 17:48

      <3

  2. avatar Carrie 9 stycznia 2017 o 18:19

    Pepsi
    wyznawanie Ci miłości co post jest…zasadne
    <3

    1. avatar Jarmush 9 stycznia 2017 o 18:49

      i Tobie <3

  3. avatar Justyna 9 stycznia 2017 o 18:41

    Postaw się w sytuacji syna, który jest w okresie dojrzewania, szaleją w nim hormony, wszystko go wkurza i do tego ojciec, co się czepia. Teraz matka przynajmniej go rozumie. I co? Nagle matka odwraca się od niego, zakłada maski żeby na siłę trzymać sztamę z mężem i udaje, że ma takie samo zdanie, a nie ma. Po co oszukiwać przed dzieckiem? Dla samej idei, że rodzice muszą być zgodni? Nie te czasy. Młodemu potrzeba wsparcia i miłości, łatwo się pogubić w tym wieku. Kochana, poczytaj o rodzicielstwie bliskości, na facebooku są grupy, popytaj co robić, jakie książki poczytać. (np. Jak mówić żeby dzieci nas słuchały jak słuchać żeby dzieci do nas mówiły) Może znajdziesz coś dla Ciebie, ale nie rezygnuj z relacji z synem. Drugi syn, który jest jeszcze mały przecież też widzi co się dzieje, będzie kopiować brata.

    1. avatar Jarmush 9 stycznia 2017 o 18:49

      Justyno raczej nie zrozumiałaś o czym napisałam, relacje z synem się poprawią, jak ręką odjął, wszystko jest Jej projekcją. Przemawiasz Justyno prosto z matrixa. Odradzam jakiekolwiek grupy śpiących (wsparcia) na FB.

      1. avatar Justyna 9 stycznia 2017 o 19:19

        Pepsi, zrozumiałam o co chodzi. W dłuuuuższej perspektywie i przy dobrych wiatrach (bo nigdy nie wiesz czy akurat ten człowiek {mąż} się zmieni oraz czy matka dźwignie sytuację i się zastosuje do wszystkiego) to oczywiście ma szansę zadziałać. Nie widzę sensu w trzymaniu tylko strony ojca, ojciec nie jest ważniejszy niż dziecko. Nakładanie maski przy dziecku, zmiana zachowania matki i trzymanie sztamy z ojcem odbędzie się kosztem relacji z dzieckiem. Nie jest to dobre w tym konkretnym czasie, kiedy chłopak wszedł w bardzo trudny dla niego okres i ważne jest wsparcie dla niego, jako dla dojrzewającego człowieka. Odwróci do kolegów jak nie znajdzie zrozumienia w rodzinie.
        Wiedzę można czerpać z każdej strony, trzeba przesiewać informacje.

        1. avatar Jarmush 9 stycznia 2017 o 19:27

          nakładanie maski przy ludziach nieświadomych jest konieczne dla dobra dzieci i całej rodziny, chodzi o takt, delikatność, i zamknięcie się własnego ego, nie chodzi o wspieranie przemocy, tam nie ma przemocy w takim znaczeniu, wtedy liczy się tylko separacja. Nie ma po co wzmacniać nienawiści do ojca, on chce jak najlepiej, cieszył się, starał, dziecko należy zaakceptować takie jakie jest, ale dziecko musi mieć jasne zasady, wtedy czuje się naprawdę dobrze. Spanie, wstawanie, gimnastyka, przyjaciele, nauka, sport, i masa fajnych rozmów. Duchowowość ma promieniować na innych, a nie przyduszać nikogo.

          1. avatar Justyna 9 stycznia 2017 o 19:42

            Rozumiem Twój punkt. Duchowość ma promieniować na innych, a nie przyduszać nikogo. Dokładnie.
            Patrzymy z innej perspektywy. Ja bronię dziecka, Ty ojca. Ojcu „dajesz przyzwolenie” do bycia sobą kosztem dziecka, bo to ojca sposób wychowania będzie praktykowany. Można tak skonstruować zasady, by nie niszczyć relacji matki z dzieckiem. Dla mnie sztuczne trzymanie sztamy z ojcem to nie jest jedyne rozwiązanie. Ja ich traktuję jak równych, dlatego szukałabym rozwiązania empatycznego również dla dziecka, szczególnie biorąc pod uwagę jego potrzeby i wiek.

          2. avatar Jarmush 9 stycznia 2017 o 19:48

            wcale nie, stawiam ich na równi, ojciec śpi i dziecko już śpi, nie mówię o żadnej szkodliwej sztamie, mówię o spokoju duchowym dziecka, o pokazaniu mu prostej drogi, nie o rozdarciu, nie wyborach między rodzicami, gdy matka zacznie wibrować wysoko wszystko w domu ucichnie, tak to działa

          3. avatar ula 9 stycznia 2017 o 21:49

            Cóż mogę dorzucić do tej wymiany zdań ja matka trójki dzieci… i męża o dość trudnym charakterze.(notabene chrapiącego ;))
            w rozumieniu, że nie mamy do czynienia w powyższym przypadku z alkoholowo-narkotykową patologią a jedynie tylko z niewłaściwymi relacjami międzymałżeńskimi i rodzicielskimi na wskutek popełniania błędów podstawowych wynikających wyłącznie w egoizmu obojga i zaślepienia swoimi racjami które również oboje prawdopodobnie wynieśli z własnych domów

            BEZWZGLĘDNIE RODZICE MAJĄ TRZYMAĆ SZTAMĘ ponieważ:

            1. dziecko nie może dorastać w przekonaniu , że jedno z rodziców jest głąbem, który go gnębi

            2. nie może dorastać w atmosferze gdy jeden rodzic robi idiotę z drugiego – innymi słowy – jeśli matka robi z ojca idiotę ( co jest nieskończenie gorsze dla syna niżby było odwrotnie ) bo to jednocześnie urywa jaja dorastającemu synowi i urywa jaja ojcu na oczach dorastającego syna… gorzej już nie można

            3. toż samo odwrotnie jeśli ojciec nie szanuje zdania matki w obecności dziecka zwłaszcza dziewczynki, podkopuje kobiecość dorastającej dziewczynki i powoduje, że w przyszłości ona sama nie będzie umiała wymagać dla siebie szacunku od mężczyzn – no chyba, ze genetycznie jest samicą alfa

            4.Zawsze oboje muszą iść łeb w łeb w sposobie wychowywania i stawiania tamy dzieciom, a kłócić się powinni wyłącznie i lać po gębach jeśli jest taka potrzeba na OSOBNOŚCI i szeptem! albo gdy dzieci nie ma w domu

            5. Dziecko musi wiedzieć gdzie jest PRZÓD – jeśli jedno z rodziców stawia wóz przed koniem, nawet w imię tzw. „OBRONY DZIECKA” to jakim sposobem ono ma się nauczyć , że to koń powinien stać przed wozem?

            6. matka jest budowniczym ogniska domowego, ma być spokojna, podawać posiłki, prac gacie, nie złorzeczyć błogosławić swoich domowników i nie podkopywać autorytetu ojca rodziny, jest takie powiedzenie – ojciec w domu jest GŁOWĄ, ale matka jest SZYJĄ i ta szyja kreci głowa jak chce – co oznacza tylko tyle, ze kobieta ma tak wszystko załatwić, by to ojciec był przekonany że on to wymyślił, i to jest dla dobra całej rodziny najlepsze wyjście – a nie wykładać swoje na wierzch – nie tedy droga
            Pozostaję z małżeństwie szczęśliwie 30 lat – i nie była to droga usłana różami, ale tylko pewne sposoby powodują, że da się to przejść bez rękoczynów, rozwodów, zdrad małżeńskich, separacji nienawiści i pretensji trwających latami, a i tak dalej uważam , że coś robię nie tak 😉 dlatego czytam co skrobie Peps i usiłuję pokonać to swoje ego 😉 może osiągnę jednak raj przed skończeniem żywota 😉

          4. avatar Jarmush 10 stycznia 2017 o 05:49

            życzę więc nam wszystkim przebudzenia jeszcze w tym wcieleniu

          5. avatar fila 10 stycznia 2017 o 09:14

            Justyna, widzę, że znamy podobne pozycje. A czytałaś porozumienie bez przemocy? Bardzo polecam!

    2. avatar parauszek 10 stycznia 2017 o 08:58

      To jeszcze i ja chciałam coś dorzucić do dyskusji. Sama jestem matką, znam zasady RB i obracam się w „kręgach” rodziców, którzy je stosują. I obserwuję taką sytuację:
      Fajna rodzina. Mama stosuje wszystkie zasady RB, utrzymuje świetny kontakt córką, jest dla niej wsparciem, ma dla niej czas, cierpliwość, poświęca jej dużo uwagi, traktuje z szacunkiem, rozmawia z nią o emocjach…taka jest w stosunku do dziecka. A poza tym? Mówi do męża: „Bo Ty nigdy. Bo Ty zawsze. Znowu to zrobiłeś, przecież tyle razy prosiłam. Daj, sama to zrobię, bo na Ciebie to jak zwykle nie można liczyć.” I wiesz co? Dziewczyna ma 3 lata, ma świetny kontakt zarówno z mamą i tatą (tata też stara się być RB), ale mimo wszystko pojawiają się lekceważące zachowania w stosunku do taty.
      I tu się kłania to o czym mówi Pepsi. Miłość do WSZYSTKICH, czyli do syna, młodszego dziecka, męża, teściowej i sąsiadki też. W ten sposób nie tylko otoczy miłością syna, ale pokaże mu, że na miłość i szacunek zasługuje każdy. A dzieci uczą się przez obserwacje.
      Noszenie w chuście, wspólne spanie, karmienie piersią…. Jasne <3 To przecież zachowania wypływające z serca przepełnionego miłością, a nie umysłu, który przeczytał książki Sears-ów.

      1. avatar Kats 10 stycznia 2018 o 07:01

        Również chciałam dodać refleksję z kręgów RB, że tak powiem;)) Trzymanie sztamy, o którym mówi Peps, jest według mnie czymś zupełnie innym niż hm, przywolenie w nurtach RB-podobnych na MANIE INNEGO ZDANIA niż mąż. Absolutnie jedno z drugim się nie gryzie. Jeśli jest dyskusja taka na jakiś temat z różnymi punktami widzenia, czy inne podchodzenie do jakichś spraw, nawet wychowawczo, to nawet jeśli nie ma zgody ostatecznie, to można pokazać dziecku na własnym przykladzie, ze można się z kimś nie zgadzac ale go nie ponizac, nie złościc sie na niego, nadal szanować go i jego zdanie itp. I również JAK prowadzic taka dyskusję, czyli na merytoryczne argumenty a nie rzucanie mięsem, fochy czy tym podobne. Można się ze sobą nie.zgadzać.ale nadal trzymac sztame, i nie mówię o.udawaniu czegos tylko wypracowaniu kompromisu i sposobow z miejsca akceptacji, ze ty uwazasz tak, ja sie z tym nie.zgadzam ale akceptuje to i szanuje. I cieszę się z tej różnorodności bo moglam tyle pieknych rzeczy pokazac dziecku. To jest wlasnie RB 😉

  4. avatar M. 9 stycznia 2017 o 19:22

    Dziękuję <3

  5. avatar Lorka 9 stycznia 2017 o 19:30

    genialny wpis ..jakbym siebie widziała sprzed lat.. jak chciałam naprawiac swojego męża hahahhaha buahaha (ale teraz rechocze z teg no kurna …) tia.. mam nadzieję,że kiedyś tak będe rechotać jak mnie całkowicie oświeci:), ale na powaznie.. po przeczytaniu tony mądrych książek jak miec idealny związek bla bla bla( nawet jedną kupiłam swojemu P..a potem sama przeczytalam bo ona ma w nosie takie bzdety( jeju jaki on mądry haha).. po prostu zaczęłam sam siebie kochać.. zaczełam sama o siebie dbać, szanować .. zaczełam bez pretensji się zwracać do niego.. i nagle ło matko choć mój facet oporny nic a nic się nie zmienił to jednak się zmienił hih czary mary:) macham łapką:)

  6. avatar Silverka 9 stycznia 2017 o 19:37

    Peps ale napisz co serio z tym chrapaniem zrobić bo mój men mnie wykończy:). Poza tym cała prawdę napisałaś. Tylko wiem że ciężko zaakceptować takie podejście a tym bardziej zastosować…

    1. avatar Jarmush 9 stycznia 2017 o 19:52

      to proste, gdy się budzisz, po prostu się przełączasz , uszyj mu małą kieszonkę na plecach każdej bluzki do spania i wsadź piłeczkę pingpongową, albo śpij w innej sypialni i wpadaj do niego na seks tantryczny, po czym idź do siebie

    2. avatar grzegorzadam 10 stycznia 2017 o 11:56

      Blada skóra i sińce pod oczami stanowią charakterystyczne objawy obecności stworów, ale również pękanie pięt, rozdwajanie paznokci, nadmierne ślinienie i inne (j.w.). Inne objawy to chrapanie i zgrzytanie zębami, tendencja do zaśluzowanych i powiększonych migdałów.==

      Gorzkich ziółek mu zadaj:
      http://www.pepsieliot.com/przepis-na-herbate-leczaca-ponad-60-chorob-i-zabijajaca-pasozyty/

      Olej rycynowy, smarowanie brzucha przez 2 tygodnie, wczoraj Niki podała.

  7. avatar Madzia 9 stycznia 2017 o 20:59

    Wiesz co jesteś nieprawdopodobna !!!! No każdy ma inne życie ,ale ta interpretacja brzmiała groźnie !!!!! Podziwiam twoja wypowiedź !!!!! Podam przykład z mojego życia z przed dwóch dni , mój maz wrócił z pracy uciążliwy czepiajacy ,ja nagle wybuchlam na krzyczalam na niego wszystko trwało może minute ….. I to co mnie zaskoczyło to po pierwsze nie krzycze jestem osaba spokojna może za bardzo !!!! Gdy parę razy w życiu podnioslam glos zawsze tego zalowalam ,tym razem jednak gniew zapalił się we mnie zgasł !!!! Poczulam absolutny spokój wręcz ciszę wewnętrzny doskonały stan nicości !!!!!! Nie bardzo rozumiem dlaczego tak się stało ?????? Do końca dnia kreacji nie było końca ….. W ogóle jesteśmy udanym związkiem …..maz jest wybuchowy ,ale w normie ,na drugi dzień dostalam od niego kwiaty ,co tez mnie zaskoczyło …..ponieważ on nie lubi przyznawać się do błędów ,a ja niczego nieoczekiwalam ….pozdrwiam z całego serca ….<3

    1. avatar Jarmush 9 stycznia 2017 o 21:01

      <3

  8. avatar ewig 9 stycznia 2017 o 21:20

    WOOOOW, ale DOBRE i jest rozwiązanie.
    Ileż razy nawet przez głowę nie przejdzie: że tak też można, trzeba.
    To jest kubeł wody, ale kobitki, ileż bym dała za taki KUBEŁ 30 lat temu.
    Och, byłabym w innym lepszym miejscu, a tak nic nie naprawiłam, jedynie z deszczu pod rynnę. Dziękujcie za pobudkę, kto ma jeszcze SZANSĘ 🙂

  9. avatar malena 9 stycznia 2017 o 21:25

    Pepsi, nawet nie wiem co napisać. Ochłonę, wypłaczę się i wrócę. Póki co, kocham Cię i dziękuję, że tu trafiłam.

    1. avatar Jarmush 10 stycznia 2017 o 05:50

      Spadł mi kamień z serca, bałam się, że Cię może po prostu uraziłam i dlatego zamilkłaś, kocham Cię

    2. avatar Agnieszka 10 stycznia 2017 o 13:08

      Droga Żono i Mamo!

      Widzę, że Pepsi wylała na Ciebie niezły kubeł zimnej wody, nie będę już nic więcej dodawać do jej oceny.
      Napiszę tylko, że doskonale rozumiem co czujesz. Twoje ciało jest rozregulowane, w Twoim mózgu zapanowała negatywna równowaga hormonalna. Masz zbyt wysoki poziom kortyzolu i innych hormonów stresu przy zbyt niskim poziomie oksytocyny, opioidów, serotoniny, endorfin i innych hormonów szczęścia. Myślę, że każda osoba wychowująca dzieci ma prawo tak się czuć (zarówno Ty jak i Twój mąż).

      Dbaj więc o siebie i o męża – zapewniaj oksytocynę w dużych dawkach. Badania naukowe m. in. pani Uvnas Moberg wykazały, że wydzielanie tego wspaniałego hormonu przeciwdziałającego stresowi i niepokojowi może być stymulowane na wiele sposobów, np: medytację, akupunkturę, jogę, ciepłą kąpiel lub jacuzzi, spędzanie czasu w dobrym świetle, masaż, czuły dotyk i seks. Zdecydowanie najbardziej polecam Ci te ostatnie sposoby – z tego co piszesz, Twojego śpiącego męża na pewno łatwiej przekonać do nich niż do takiej medytacji… Sama sobie oczywiście zawsze możesz medytować (osobiście polecam medytację chrześcijańską), ale z miłości do (czyli dla dobra) męża i dzieci, która u Ciebie jest pewnie większa niż ta do siebie samej, skup się na początku na maksymalizowaniu poziomu oksytocyny u męża. Rób to świadomie, tylko dla niego, „tu i teraz”, nie myśl o innym mężczyźnie (jeśli taki jest – z doświadczenia polecam całkowicie zerwać z nim jakikolwiek kontakt i zapomnieć). Zapewniam Cię, że po jakimś czasie takie bezinteresowne dobro okazywane mężowi zacznie do Ciebie wracać – sama przy okazji zażyjesz oksytocyny, zadowolenie męża podbuduje Twoje ego (może i masz brzuch, ale w łóżku żadna laska Ci nie dorównuje), a do tego być może Twój mąż zacznie Ci się odwdzięczać.

      Poziom hormonów szczęścia można też łatwo podnosić za pomocą odpowiedniej diety. Jedz porządne białkowe śniadania, pij dużo wody, herbatkę z rumianku, spożywaj dużo kwasów DHA, witaminy B6 i selenu, nie podjadaj słodyczy zamiast posiłku, jedz jeszcze więcej bananów i orzechów, szczególnie wieczorem. To samo staraj się zapewniać mężowi.

      Jeśli Wy z mężem będziecie szczęśliwi, Wasze dzieci też takie będą. I jednocześnie nic bardziej nie mogłoby unieszczęśliwić Waszych dzieci niż konflikty między Wami. Jeśli Twoje dzieci będą szczęśliwe, to i Ty będziesz szczęśliwa.
      Nie miej żadnych oczekiwań względem kogokolwiek – sama zadbaj o swoje szczęście – bądź dobra dla męża, siebie i dzieci 🙂

      1. avatar Jarmush 10 stycznia 2017 o 13:21

        Yyy … tak

  10. avatar ewig 9 stycznia 2017 o 21:30

    A tak w ogóle, to było gdzieś o chrapaniu, czy przeoczyłam?
    Okazuje się, że chrapię i jest z tym problem. Byłam w szpitalu i sprawdzali bezdech, nie było, ale chrapanie jest. Może kiedyś, coś …. Dziękuję kochana Pepsi 🙂

    1. avatar Jarmush 10 stycznia 2017 o 05:52

      piłeczka pingpongowa do kieszonki naszytej na plecy wszystkich pijamek 🙂 to naprawdę jest metoda

      1. avatar Anuszka 13 stycznia 2017 o 00:25

        Ale jak on ma soać z tą piłeczką..? Mój śpi na plecach zaraz by wiedział że coś go gniecie..:)

        1. avatar Jarmush 13 stycznia 2017 o 07:17

          no właśnie o to chodzi, nie mogą spać na plecach, nawet przez sen się nie przekręci, tu nie tylko chodzi o chrapanie, tu chodzi o późnijeszy bezdech senny

    2. avatar grzegorzadam 13 stycznia 2017 o 07:31

      Wygląd zewnętrzny człowieka mocno zanieczyszczonego pasożytami jest również dość charakterystyczny. Blada skóra i sińce pod oczami stanowią charakterystyczne objawy obecności stworów, ale również pękanie pięt, rozdwajanie paznokci, nadmierne ślinienie i inne (j.w.).
      Inne objawy to chrapanie
      i zgrzytanie zębami, tendencja do zaśluzowanych i powiększonych migdałów,==

      Kuracja BWT lub innymi ziołami może pomóc.
      http://www.pepsieliot.com/przepis-na-herbate-leczaca-ponad-60-chorob-i-zabijajaca-pasozyty/
      Jest jeszcze smarowanie olejem rycynowym i inhalacje WU.
      Tlen też potrafi to zlikwidować, wiem po sobie.

      1. avatar ewka.lo 9 stycznia 2018 o 17:04

        Ha!a ja ponoć zaczęłam pochrapywać odkąd sączę Wu..sińców nie mam,zaflegmiona nie jestem,chyba nawet odczuwam czystszy nos,jakiś taki pojemniejszy się zrobił pomimo przegrody;)..no,ale piętki to mam niezaciekawe..i jeszcze jedna uwaga,ta herbatka na te 60 chorób fajna jest,no właśnie olej mi wyszedł i nie piję.Jest różnica,jakby czegoś brakło…

  11. avatar Gabi Orchita 9 stycznia 2017 o 21:40

    Peps, a jak to jest z tymi „triggers”? Cos co pociąga nasze ego jak za sznurki? Mogę być obserwatorem do czasu gdy zdarzy sie coś, wybucham jak wulkan i gdy jest o sekundę za późno zdaję sobie sprawę że ta cała akcja była niepotrzebna i grą w ślepo.
    I nadmiennie nie mogę poradzić sobie z zazdrością, coś się wydarza jak w zegarku (lekcje przychodzą dość często 😉 i nadchodzi ten palący ciężki dyskomfort w klatce piersiowej i smutek. Wiem że emocja minie ale gdy trwa nie potrafię zostać obserwatorem. Masz jakąś pomocną poradę jak postąpić w takich sytuacjach?
    Pozdrawiam <3

    1. avatar Jarmush 10 stycznia 2017 o 06:12

      Na początku zawsze musi być akceptacja tego co się z Tobą dzieje. Akceptacja już jest formą obserwacji. Acha, wzięło mnie, acha, akceptuję. Zresztą to nie Ciebie wzięło, tylko Twoje ego, z którym się utożsamiamy na każdym kroku, Twoją prawdziwą istotę nic nie wzięło, jest niezmienna i radosna. Gdy uzmysłowisz sobie, że to nie Ty, tylko Twoje ego ma takie wolty, już jest trochę łatwiej. Bo teraz można tylko powiedzieć sobie, że nie rozmawiasz z zazdrośnikiem, żeby spadało, że nie rozmawiasz z idiotą (to od Nelly). Uczucie zazdrości, nagły atak strachu, to bardzo niskie wibracje, nic dziwnego, że źle się z tym czujesz. Tak żyje większość ludzi na świecie, dlatego muszą robić flaszki, albo jarać blanty. Ale Ty już masz świadomość, radosną wiedzę, że to nie Ty. Dlatego wyłączasz się, przełączasz w tym momencie na wyższe wibracje za pomocą znanych Ci technik. Najłatwiej zacząć po prostu oddychać i na obserwacji oddechu się skupić. Długi powolny wydech i potem dobry automatyczny wdech (po długim wydechu, wdech będzie samoistnie prawidłowy).
      Na wyższych wibracjach jara Cię miłość do innych ludzi. Nic w tym dziwnego, bo uwierz, że do szczęścia potrzebujesz kochać innych, a nie żeby Ciebie kochano. To mity.
      Ja Cię i tak kocham, ale to Ci nie jest potrzebne do szczęścia, tylko mnie.

  12. avatar Serafinka 9 stycznia 2017 o 21:57

    Ale ty jesteś fajna

  13. avatar EM 9 stycznia 2017 o 22:58

    Pepsi uwielbiam Cię a nawet jeszcze nie jestem blisko przebudzenia… dopiero pojawiają się zalążki, chęci… piszesz tak cudownie

    zrozumiałam jak moje ego szuka problemów w związku, dorabia sobie historię do każdej najmniejszej, najgłupszej, przelatującej myśli. mam Kochanego mężczyznę, ale moja głowa i tak czasami chce robić z niego małego potwora. to jest takie chore. cudownie jest mieć tego świadomość. teraz, jak ego podsuwa mi jakąś głupotę- włączam potok słów i próbuję to wyprzeć. czasem działa. dziękuję <3

    1. avatar Jarmush 10 stycznia 2017 o 05:45

      <3

  14. avatar jagatoja 9 stycznia 2017 o 23:25

    Ten Mąż jest po coś CI postawiony bohaterko, choć daleka jestem od samognebienia oraz przyzwolenia poddawania dzieci nerwicom rodziców. Po coś ten Mąż jest. Warto przerobić triggery, które rozwalają nasz stan spokoju..potem się Mężowi wiele odpuszcza a brak zwykłej(nerwowej) reakcji zmienia Mężowe zachowanie. Wypatrywanie zmiany w Mężu bez woli Męża próżne. Analiza jak jest daleki od oczekiwań to tylko dołowanie siebie, on też się z tym podle czuje. Podsyłanie linków, rozentuzjazmowane relacje z nowo nabytej wiedzy czy też wieża ksiąg oświeconych wieszczów nie pomoże, nawet jak się o nie Mąż szanowny potknie. Jest jaki jest, jak poczuje chęć szczerą do zmiany, jak odkryje potrzebę jak zapragnie to zadziała.

    Co do masek. Ja też mam mieszane uczucia z założenia(bo oceniam jako wartościowe i właściwe to co jest nieudawane i autentyczne – dlaczego- bo tak mi wpojono, wpojono mi jednak jednocześnie całą masę innych prawd, które się nie sprawdziły w swej świetności). Zatem może jednak to kwestia do przetestowania – bez negatywnego odrzucenia na wejściu- następnie oceny skutków.
    Swoim – przedstawiam wiele wersji prawd, dopuszczam odjechane rozwiązania, odpowiadam bez opiniowania, nie krytykuję, nie tyle otwieram co dbam o to żeby się nie pozamykali.

    Co do seksu w małżeństwie. W ogóle instytucja małżeństwa jest dla mnie skrzywiona, zakłada niejako obowiązek małżeński co wiąże się z oddawaniem siebie i własnej energii seksualnej małżonkowi ale hej jeśli nie masz na to chęci to raczej nie ma tematu. Przecież nic nie musisz.

    Bohaterko dbaj o siebie, zrób sobie herbatkę, przytul się, przerób swoje nerwowe drzwiczki, zajmij się na 100% sobą, nie szukaj winnych ani w sobie ani w otoczeniu, nie czuj rozczarowania, bezsilności, kochaj siebie, juniorów tak samo najmocniej, męża z jego matrixowym stanem,(sąsiada też kochaj 🙂 życie jest fajne, akurat teraz masz tak bo Twoje poprzednie działania do tego doprowadziły chcesz mieć inaczej działaj inaczej. Masz wolną wolę, nie musisz też być jego żoną.

    Pepsi Kochana pingpong mnie rozbroił 🙂

    1. avatar Gabi Orchita 10 stycznia 2017 o 20:14

      Bardzo fajnie i czysto napisane 🙂

  15. avatar R. 10 stycznia 2017 o 00:39

    Nie rozumiem ciebie Pepsi, twierdzisz, ze zona ma nie miec oczekiwan wobec meza, wiec niepowinna miec tez oczekiwan wobec syna wiec po co ma trzymac sztame z mezem, ktory ma tylko oczekiwania I to jego agresja wywoluje tam kociol. Poza tym moze Tobie odpowiada uslugiwanie I podkladanie pod ryj swojemu mezowi- panu I ksieciu, ale nie wszystkim kobietom bedzie to odpowiadalo. Zmieniajac siebie wcale nie znaczy , ze zmienisz drugiego czlowieka. On sam musi chciec zmienic siebie.

    1. avatar Jarmush 10 stycznia 2017 o 05:41

      Dobrze napisałaś, że nie rozumiesz. Nigdy nie należy zmieniać drugiego człowieka, bo to i tak nie zadziała, nie mówiąc o tym ,że to utopia. Można i należy zmieniać tylko siebie. Gdyby napisał do mnie mąż moja odpowiedź byłaby inna, odpowiedź byłaby dla niego, a teraz dałam odpowiedź dla niej. To ona projektuje to co się dzieje wokół niej, gdy jest niezadowolona to w niej musi nastąpić zmiana/ przebudzenie. Co do przybierania czasami maski przy dzieciach,i nie tylko, to mówi o tym Osho i inni Buddowie. Gdy nadchodzi oświecenie widzisz wiele spraw całkiem inaczej, nie potrafisz się przejąć złą oceną dziecka, czy wagarami, bo nie jest to już Twoja prawda, ale dziecko żyje w matrixie (od 4 roku życia ego już działa na całego) i póki co nie budzi się, więc dla jego dobra dobrze byłoby przyjąć na twarz od czasu do czasu maskę niezadowolenia, pomimo, że czujesz, że ten program nie jest dla nas dobry. Dziecko można łatwo zepsuć i każdy o tym wie.
      Nigdy nie należy chcieć zmienić drugiego człowieka, całkowicie wystarczy, że zmienisz siebie, bo wszystko co jest wokół Ciebie jest projekcją Twojego umysłu.I to właśnie napisałam. Wszystko inne jest nadinterpretacją.

  16. avatar Beti 10 stycznia 2017 o 07:56

    Czy ta magiczna sztama z mężem w każdym przypadku jest dobra? Jestem 40-letnią kobietą i dopiero niedawno się uporałam (albo jeszcze nie) z tym, że moja mama zawsze trzymała z ojcem sztamę (bo tak należało), nieważne czy mnie bił, czy poniżał, czy chwalił, zawsze była niema…przez wiele lat nie mogłam jej tego przebaczyć.

    1. avatar Jarmush 10 stycznia 2017 o 08:42

      Beti, wyraźnie zaznaczyłam ja i również komentujący, że mój wywód nie dotyczy podobnych przypadków. Czyli patologii zarówno ze strony ojca sprawcy,jak i matki niereagującej, i dziecko musi być chronione, jak nie przez drugie z rodziców, to przez instytucje. Nie ma powodów do przebaczania nikomu, po prostu żyj teraz i w teraz nie ma żadnej krzywdy. Nie ma po co rozpamiętywać, przebaczać, czy obwiniać. To jest tak samo niepotrzebne, jak tkwienie ciągle w przyszłości.

  17. avatar fila 10 stycznia 2017 o 09:10

    Wczoraj jak to przeczytałam, to byłam tak podekscytowana, ojapierniczę, rozwaliłaś system tą rozkminką, Pepsi!
    Autorko listu- wysyłam ciepłe myśli. Nie mogłaś lepiej trafić niż tutaj!

  18. avatar fila 10 stycznia 2017 o 10:17

    Pepsi, to zdanie do mnie trafiło, dziękuję: „Osoba, która rzeczywiście zamyka jadaczkę swojego ego nigdy nie będzie nachalna ze swoim uduchowieniem, nigdy nikomu tego nie wypomni, będzie raczej udawała w towarzystwie (z delikatności dla drugiego człowieka), że też je frytki i smażonego mintaja.”
    Tak mam, jak jestem w gronie osób religijnych.

  19. avatar Ima 10 stycznia 2017 o 10:57

    A co w przypadku zwiazku bez seksu? Gdy ludzie lekko po 30′ nie kochaja sie ( nie uprawaiaja seksu). Czy to tez jest projekcja umyslu? I jedno zwala na drugie wine za to 🙁

    1. avatar Jarmush 10 stycznia 2017 o 11:27

      Zwalają winę, bo żyją w matrixie, gdzie mają zaprogramowane, że seks koniecznie trzeba uprawiać, że jest on wyznacznikiem udanego życia. Nie jest to prawda.Seksu w ogóle nie ma potrzeby a’priori uprawiać. Ludzie szukają ekscytacji, bo to miałoby zrównoważyć ich codzienny strach, zamartwianie się, smutki, niskie wibracje. Ale taka ekscytacja to również niskie wibracje, więc chodzą nadal sfrustrowani, co niekiedy zdarza się nawet tuż po dużym orgazmie. Szczególnie młodzi ludzie odczuwają ten smutek silnie. Seks tantryczny jest zupełnie czym innym, może trwać długo i w ogóle seksu nie przypominać. Uśmiech przed snem, wzięcie się za rękę, albo faktycznie już seks bez pośpiechu, tu i teraz, bez odmierzania czasu, kosmiczny, bo bez ego, bez porównywania, bez rozmyślania, jak inni to robią, bez chwalenia się, po prostu trwanie w seksie. Satysfakcja jest wielka, ale trudno to porównać z podbojem. Energia zostaje. Ale również można się obejść i bez ejakulacji, jest to zachowanie energii przydaje się wtedy 6 rytuał tybetański), jak ktoś woli. Ludzie przebywając ze sobą mogą być bardzo szczęśliwi bez seksu. To matrix, religie, wyznaczone standardy w kinie, literaturze, nakazują nam uprawiać seks, i robić wiele rzeczy, które uznawane są za fajne. Mało w której kulturze spodziewa się po małżeństwach, aby je uznać za szczęśliwe, żeby razem, trzymając się za rękę wbiegli na metę maratonu. Gdy przebiegniesz z własnym mężem maraton trzymając się na ostatnich metrach za ręce, żaden mega orgazm tego nie pobije

      1. avatar grzegorzadam 10 stycznia 2017 o 15:18

        Ale taka ekscytacja to również niskie wibracje, więc chodzą nadal sfrustrowani, co niekiedy zdarza się nawet tuż po dużym orgazmie. Szczególnie młodzi ludzie odczuwają ten smutek silnie.==

        Fakt, ciekawe opracowanie, jak porno pozbawia dopaminy i niszczy psychikę:

        -”Temat jest powazniejszy niz moglo by sie wydawac. Generalnie krytyka pornografii utozsamiana jest podejsciem bazujacym na religijno-moralnych uprzedzeniach, jednakze jej ogromna szkodliwosc opiera sie na neurobiologii mozgu i na tym jak oddzialowuje na uklad motywacji w mozgu.

        Kluczem do zrozumienia tematu jest przynajmniej podstawowa znajomosc kilku neurobiologicznych zagadnien. Szczegolnie tego czym jest dopamina. Oto opis eksperymentu ktory dosc dobrze to tlumaczy:

        Zdrowy szczur jest umieszczany w tunelu gdzie na jednym z jego koncow znajduje sie mala ilosc pozywienia a na drugim znacznie wieksza jego ilosc ale za plotem przez ktory trzeba sie wspiac. Kazdy zdrowy szczur wybiera wdrapanie sie przez przeszkode i zdobycie duzej ilosci jedzenia.

        Jak zachowuje sie sczczur ktoremu operacyjnie uszkodzono pewnie partie mozgu aby mial bardzo niski poziom dopaminy?
        Zadne ze zwierzat nie podejmuje wyzwania jakim jest druciany plotek. Kazde wybiera 7x mniejsza ilosc pozywienia i nie podejmuje wyzwania przejscia przez przeszkode.

        W mediach i kulturze czesto przewija sie temat dopaminy i tego ze jest to tzw „hormon przyjemnosci”. Ludzie mysla ze dziala ona w taki sposob ze wyzwala odczucie przyjemnosci juz po dostaniu swojej nagrody. Jest to jednak tylko fragment prawdy. Oprocz doznawania biezacej przyjemnosci dopamina w ukladzie nagrody dziala jako narzedzie motywacji. To ona sprawia ze podejmujac rozne darzenia do celow czujemy z nich satysfakcje, czujemy ze nasze akcje maja sens. W eksperymencie z hazardzistami wykazano, ze podczas gry w ruletke wystrzal dopaminy podczas prawie trafionego zakrecenia, w ktorym przez kilka sekund wydaje sie ze wpadnie obstawiona liczba a na koniec kulka zatrzymuje sie jedno miejsce obok i ostatecznie nie wygrywa sie nic, jest identycznie wysoki jak podczas wygranej. 0 nagrody, 0 przyjemnosci – 100% dopaminy. Jest to sposob nauki mozgu do czego chetnie darzyc w przyszlosci. Dopamina to motywacja, chec do dzialania.

        Jak internetowa pornografia uszkadza nam dopamine ? Zwroccie uwage ze nie napisalem pornografia, lecz dopisalem internetowa. Mechanizm ktory zaraz opisze nie wystepowal kilka dekad temu gdy nasi ojcowie w swoich nastoletnich czasach chowali kilka egzemplarzy pism erotycznych pod lozkiem.

        Efekt Coolidge’a – wzrost libido mężczyzn wywołany zmianą partnerki seksualnej.

        Wyobrazcie sobie sytuacje z czasow gdy przez miliony lat nam i naszym najblizszym genetycznym przodkom ewolucyjnie formowal sie ten mechanizm:

        Siedzi sobie pan jaskiniowiec. Przez polane przechadza sie apetyczna pani. W jego mozgu zaczyna dzialac dopamina, ktora popycha go do calej serii dzialan skutkujacych tym ze dochodzi do seksu. Jest juz po zajsciu i leza sobie razem odpoczywajac. Tym razem widok tej samej kobiety wzbudza znacznie slabsza reakcje. Nie chodzi tu o to ze przed chwila mial orgazm. Biologicznie ma to maly sens jesli jest to ta sama osobniczka. Przed chwila wprowadzil do niej swoje nasienie, robienie tego drugi raz za duzo nie pomoze. Za to wprowadzenie nasienia do innej osobniczki znacznie zwieksza szanse na rozsianie swoich genow. Dlatego, gdy podczas wspolnego relaksujacego odpoczynku, tuz obok przechadza sie inna, nawet troche mniej atrakcyjna (skoro nie wybral jej za pierwszym razem) kobieta, to zdrowy silny jaskiniowiec juz po 10 minutach bardzo chetnie rzuci sie na nastepna.

        Kazda nowa twarz to nowy, duzy wystrzal dopaminy. Jesli przyjmiemy ze np mezczyzna moze miec np 3-4 wytryski w ciagu kilku godzin zanim nie bedzie musial dluzej odpoczac to bez sensu jest zeby jego dopamina nakrecala go do tego ze ma on wszystkie stosunki z ta sama kobieta.

        Nowa osoba= znacznie wiecej dopaminy. Po to aby mezczyzna wybieral kolejna partnerke (nawet mniej atrakcyjna) i rozsiewal geny.

        Natura nie ustawila limitu na dopamine z nowych kobiet. Jesli twoje jadra wyrabiaja zeby w ciagu jednego popoludnia zaplodnic 6 kobiet to prosze bardzo. 10 ? Smialo !

        Natura nie przewidziala ze za setki tysiecy lat, 14 latek bedzie mogl stymulowac sie seksualnie pod 10-20 czy nawet 60 roznych kobiet w ciagu jednego lub kilku kwadransow. Codziennie. Przez wiele lat.

        To dlatego internetowe porno jest tak wciagajace. To szybki i latwy sposob na ogromne ilosci dopaminy.

        Ustalmy fikcyjna jednostke ilosci dopaminy np 1 DPM.

        Podczas odczuwania satyfakcji gdy realizujesz postanowione cele w zyciu twoj mozg operuje ilosciami typu 5 DPM – piszesz post na slizgu. 30 DPM – idziesz do sklepu na zakupy, 60 DPM podczas czytania interesujacego artykulu. 100 DPM podczas godziny nauki nowego jezyka, 150 DPM – uczysz sie do egzaminu zeby dostac dobra ocene , wykonujesz porzadny trening, 1000 DPM podczas randki.

        Masturbacja pod goraca panienke – 30 DPM na sekunde. Po dwoch minutach juz 10. Dwa ruchy reka, nowa panienka, znowu 30 na sekunde. Po paru minutach znowu kolejny filmik/fotka.

        Efekt? 15-30 min porno i nieporownywalnie wiecej dopaminy niz podczas zyciowych czynnosci.

        Dodatkowo, powiedzmy ze srednia ilosc dopaminy przetwarzana przez czlowieka w ciagu doby wynosi X. Przez naduzywanie porno, podczas odczuwania satysfakcji z samego porno przetwarzasz 3X. Na produkowanie dopaminy potrzeba roznych skladnikow odzywczych. Komorki ktore ja produkuja maja ograniczona wydajnosc.

        Organizm potrafi sie dostosowac i wytwarzac jej wiecej, ale jesli przesadzasz to z czasem, nie dosc ze te 300 DPM z dazenia do celu w realnym zyciu jest malo pociagajace, to jeszcze zamiast 300 twoj organizm daje rade wytworzyc 150, bo cale zapasy i energia sa regularnie naduzywane i caly uklad nagrody i motywacji jest wyczerpany.

        Czy to znaczy ze jedna sesja z porno sprawia ze nic ci sie w zyciu nie chce? Nie. Ani jedna ani 30.

        Co jednak jesli w wieku 13-18 lat wykonywales ta czynnosc 300x rocznie ?

        Mozg uczy sie ze najwiecej dopaminy jest wtedy gdy zamkniesz sie sam w pokoju z internetem.

        Jestes jak ten szczur ktoremu nie chce przejsc sie przez plotek, mimo ze jest to dla niego spokojnie osiagalne. Rozne aktywnosci zyciowe typu szkola, praca, zajecia dodatkowe, postanowione zalozenia zaczynaja byc za wysokim plotem. Nic ci sie nie chce. Szczegolnie gdy cos wymaga regularnosci i cierpliwosci. Szybko sie poddajesz. Na nic nie masz ochoty.

        To jest opis skrajnego przypadku. Jesli uzywasz porno powiedzmy raz na tydzien, to ten mechanizm tez wystepuje, ale w lekkim stopniu. Kazdy jest inny, jedak wiem ze wielu ludzi dotyka ten problem, a nawet nie znaja jego przyczyny. Zmiana w przypadku gdy ktos wali konia codziennnie od wielu lat, a potem przestaje w ogole to KOMPLETNA ZMIANA ZYCIA. Dlatego az tak sie rozpisalem. Nawet jesli uswiadomi to chociaz jednej osobie to bylo warto.

        W internecie widac ze coraz wiecej ludzi jest tego swiadomych. Powstaja rozne strony, grupy i fora. Nie sprawdzalem za bardzo zadnych ale mozecie poszukac. ==

        To jest bardzo podobne do gier komputerowych……..

      2. avatar grzegorzadam 10 stycznia 2017 o 15:24

        Bez Efektu Coolidge nie byłoby internetowej pornografii:

        https://youtu.be/wSF82AwSDiU

  20. avatar Grusza 10 stycznia 2017 o 11:30

    co zrobić z mężem, którego jedyne co interesuje to granie na komputerze? Próbowałam już nic nie oczekiwać, czekać , może kiedyś przestanie. Wtedy on nic nie robił, grał dalej. Potrafi grać 12h dziennie kiedy nie jest pracy, kiedy jest to mniej. Na pytanie dlaczego? Odpowiada, że się nudzi. Jak TO zaakceptować? Mamy dzieci, pracuję, gotuję, ogarniam dom, nie chce się rozwodzić, ale nie chce też całe życie po nim sprzątać i patrzeć jak gra.

    1. avatar Jarmush 10 stycznia 2017 o 11:36

      Ma problem, jest w nałogu, nic tu nie pomoże, to musi od niego samo odpaść, tak jak papieros od palacza. To papieros odpada od palacza, bo palacz nagle widzi jaka to jest absurdalna czynność. Że palenie jest głupie. Że ciało nie prosi o papierosa. Palenie nie jest słuchaniem ciała, tak samo gra na kompie bez opamiętania. Jeśli palacz rzuci palenie, to zaraz wejdzie w inny nałóg. To gra musi odpaść od twojego męża. Gdy pojmie on idiotyzm takiej sytuacji. Niestety to się może wydarzyć po zakrzepicy, albo coś w tym guście. Ciało wypowie się bardziej radykalnie.

      1. avatar Aśka 10 stycznia 2017 o 12:11

        Mam tak samo z narzeczonym. A jeśli nie gra na kompie to siedzi na smartofnie i ogląda na Youtube jak to facet widłami motocyklistę z pola przeganiał, albo jak Emil walczy. I siedzi takie zombie, niby jest, a go nie ma. Nie wysypiam się, bo siedzi i gra do późna, mimo, że wiele razy obiecał, że nie będzie tego robił. Próbuję, a raczej próbowałam z nim rozmawiać, to nie słyszy, bo jest skupiony na tym co ogląda, a potem ma pretensje, że nie chcę z nim rozmawiać. I też twierdzi, że nie ma nic innego do roboty…
        Oj Pepsi, nie pocieszyłaś mnie, bo on nie widzi w tym nic złego i nawet nie wie co to przebudzenie 🙁

        1. avatar grzegorzadam 11 stycznia 2017 o 10:07

          Sam się wmanipulował czy został zmanipulowany.
          Jest u góry wpis i filmy o pornografii i dopaminie.
          To jest etiologicznie podobne.
          Trzeba próbować ratować męża i de facto rodzinę.
          Nie ma czasu.

          1. avatar Jarmush 11 stycznia 2017 o 11:30

            tylko on może siebie uratować, nikt mu w tym nie pomoże

          2. avatar grzegorzadam 11 stycznia 2017 o 11:33

            Tak, ale musi dostać jakiś impuls, najlepiej od rodziny.
            Inaczej nie ruszy z miejsca, można to sprytnie zrobić, zasugerować.
            Pokazać jakieś materiały o szkodliwości, wystarczy czasami mała iskra, żeby ruszyć.

          3. avatar Jarmush 11 stycznia 2017 o 12:09

            tak „Palenie szkodzi” 🙂

          4. avatar grzegorzadam 11 stycznia 2017 o 12:14

            Tak, zapalić iskrę ponownie, próbować.
            Rodzina może tu pomóc i wspomóc.
            Mogą być braki witamin, minerałów, B3, magnezu, tak całkiem ”technicznie”.

          5. avatar Jarmush 11 stycznia 2017 o 12:36

            Osho mówi że samo musi odpaść

          6. avatar grzegorzadam 11 stycznia 2017 o 12:41

            Czyli musi sam zrozumieć, ale pomoc potrzebna.
            Po to jest rodzina.
            Bardzo ważny element.

          7. avatar grzegorzadam 11 stycznia 2017 o 12:16

            Mnóstwo ludzi nie korzysta z tv, bo siedzi w necie właśnie.
            Tworzy się II świat, substytut.

        2. avatar grzegorzadam 11 stycznia 2017 o 23:25

          (…)
          Głód narkotykowy i upośledzenie funkcji dopaminy:
          Badania nad grami wideo wykazały, że podczas grania uwalniana jest dopamina (biorąca udział w przetwarzaniu obszaru nagrody i uzależnienia) (Koepp 1998 Kuhn 2011) i ten głód grania powoduje zmiany w mózgu, które są podobne do głodu narkotykowego (Ko 2009, Han 2011). Inne odkrycia w obszarze uzależnień od Internetu to zmniejszenie liczby receptorów dopaminy i transporterów (Kim 2011 i Hou 2012).

          Krótko mówiąc, nadmierna ekspozycja ekranowa wydaje się osłabiać strukturę i funkcje mózgu. Wiele szkód odbywa się w płacie czołowym mózgu, który przechodzi ogromne zmiany od okresu dojrzewania aż do połowy lat dwudziestych.

          Przedni płat w dużej mierze determinuje sukces w każdej dziedzinie życia- od dobrego samopoczucia, akademickiego lub zawodowego sukcesu, do umiejętności nawiązywania relacji. Z tymi badaniami wzmocnij swoją pozycję rodzicielską przy zarządzaniu czasem ekranowym i przekonaj innych do tego samego.

          Aby uzyskać pomoc na temat zarządzania czasem ekspozycji ekranowej, odwiedź http://www.drdunckley.com/videogames/

      2. avatar grzegorzadam 10 stycznia 2017 o 14:23

        Niestety to się może wydarzyć po zakrzepicy, albo coś w tym guście. Ciało wypowie się bardziej radykalnie.==

        Tak będzie.
        Organizm ma swoją odporność.
        Może trzeba mu pokazać, że jest rodzina, powietrze, spacery. wspólny śmiech.
        Bardzo źle to wygląda.
        Musisz nim potrząsnąć, ale w delikatny podstępny sposób, to jest uzależnienie, krzyk nie pomoże.

        1. avatar Aśka 11 stycznia 2017 o 09:17

          Sęk w tym, że żadna metoda nie przyniosła rezultatów. Ani podejście delikatne, ani podstępne, krzyczeć na innych nie mam sumienia… straciłam już zapał do odciągania go sprzed monitora. Sam musi dojść do odpowiednich wniosków, chociaż mam świadomość, że w jakiś sposób też się pewnie przyczyniłam do powstania tego nałogu. Ale przeszłości nie naprawię a z teraźniejszością jest jak jest. Spróbuję może jeszcze wykombinować jakieś wspólne zajęcie, ciekawe dla obojga.

    2. avatar Ima 10 stycznia 2017 o 12:07

      @Pepsi
      Dziekuje za odpowiedz. Co mam zrobic gdy mam ochote na seks, ale z partnerem tego nie robie ? Mam udawac i uciszac te energię … ? Udawac, ze jest super i ze nie mam potrzeb ?

      1. avatar Jarmush 10 stycznia 2017 o 13:18

        Zrobić to, ale świadomie. Autoerotyzm może być, możesz związać się z kimś innym, jest wiele opcji rozwiązania tego problemu na poziomie Matrixu, czyli zaprogramowania umysłu. Jeśli Twoje ciało tego potrzebuje, a nie ego, zrób to.

        1. avatar Ima 10 stycznia 2017 o 14:37

          @ Pepsi
          Matrix, matrix, matrix…. Osho, Tolle i wszyscy inni. Przerabiałam to juz ładnych kilka lat temu. Czyzbym znow weszla na „zla” sciezke ? Zyjemy tu na ZIemi w ludzkich cialach, ktore sa wrazliwe na rozne bodzce i łakną radości równiez w sensie fizycznym. Nie sadze aby ego tu mialo cos wspolnego… Moze sie myle, moze jestem w bledzie. Ale wbijanie sobie do głowy ( lub do serca przez glowe) tego, ze to pragnienia egotyczne jakos ze mna nie rezonuje…

          1. avatar Jarmush 10 stycznia 2017 o 18:33

            nie było tu mowy o żadnym przymusie, wręcz przeciwnie
            to, że przerabiałaś kilka lat temu o niczym nie świadczy, ja też przerabiałam nawet tu na blogu są wpisy sprzed 5 lat, w mojej pierwszej książce cytuję Osho, oczywiście z pewnym przekąsem zarozumiałego ego, jednak oznaki budzenia się/ zrozumienia dotknęły mnie dopiero w zeszłym roku, niczego nie wbijam ani sobie, ani nikomu do głowy, ludzie przychodzą tutaj i zadają pytania, więc odpowiadam jak najlepiej potrafię tu i teraz

          2. avatar Ima 11 stycznia 2017 o 09:17

            @ Papsi
            Wiem, ze odpowiadasz najlepiej jak potrafisz, szanuje to i doceniam. Zadalam Ci pytanie bo bylam ciekawa jak sie ustosunkujesz. Moj wpis nie byl hejtem, bron boshhh… Wiesz jak to jest gdy miotasz sie miedzy jednym a drugim, taka hustawka „oswieceniowa”. To bardziej okreslalo moj stan nic mialo na celu jakiekolwiek uderzenie w Ciebie. Peace and love :*

        2. avatar Ima 10 stycznia 2017 o 15:21

          nie ma mojego komenta 🙁 dlaczego moderator odrzucil ?

    3. avatar grzegorzadam 10 stycznia 2017 o 12:07

      Trudne, coraz częstsze przypadki..

    4. avatar Grusza 10 stycznia 2017 o 12:49

      ale wychodzi na to, że ta „oświecona” osoba musi całe życie z czegoś rezygnować, żeby zaakceptować swoje życie i to co ma…a przecież każda kobieta lubi być doceniona, kochana, przytulana, usłyszeć miłe słowo, rozumiem może to „ego” ale czy rezygnacja z własnych potrzeb, i z wielu innych rzeczy naprawdę czyni nas szczęśliwymi?

      1. avatar Grusza 10 stycznia 2017 o 12:55

        Dziękuję bardzo, bardzo za odpowiedź, naprawdę doceniam, że znalazłaś na mnie czas 🙂 i smutno, że nic z tym się nie da, oj bardzo smutno 🙁 OStatnio wymiotował z krwią, z powodu przepicia przy graniu, i nic się nie zmieniło… Nie rozumiem jak można tracić życie na siedzenie przy komp??? na wirtualny świat? czas tak szybko ucieka… i przepraszam bo w złym miejscu umieściłam drugą moją wypowiedź i nie umiem jej wycofać…

      2. avatar Jarmush 10 stycznia 2017 o 13:14

        nie rozumiesz jeszcze o czym mówię, ja też kiedyś nie rozumiałam, jeśli Cię to interesuje poczytaj Osho, Tolle,później De Mello, bo on nie osładza niczego, jak Jezuita, to jakoś do Ciebie trafi. Myślisz kategoriami matrixu, to tutaj nasze ego potrafi nas zasmucić, bo ktoś nas nie kocha, czy nie docenia, to są niskie wibracje. To nie ma żadnego znaczenia dla Twojej prawdziwej,niezmiennej istoty, to ma znaczenie tylko dla Twojego ego i dlatego jest zmienne. Najpierw chcesz, aby doceniał Cię jeden człowiek, a potem rozstajecie się, i nagle zależy Ci tylko na tym, aby docenił Cię inny. Nowy mąż, partner, chłopak. Czy to nie wydaje Cię się podejrzane? Czy możesz ufać swojemu ego, które jest jak chorągiewka? Nasza istota, którą możemy poznać tylko wtedy,gdy uda nam się wyłączyć ego jest niezmienna, jest pogodnie radosna, jest nieśmiertelna. I na tym polega przebudzenie.

  21. avatar Ania 10 stycznia 2017 o 12:10

    Pepsuniu Kochana jestęś cuuudowna:) Dziękuję że jesteś i za to że nas oświecasz. Może mogłabyś zorganizować osobiste spotkanie z fanami? To byłaby petarda i zaszcyt Cię poznać:)

    1. avatar Jarmush 10 stycznia 2017 o 13:16

      Dla mnie zaszczyt

  22. avatar Aszyche 10 stycznia 2017 o 15:14

    Grusza…spokojnie, wyluzuj, odetnij się od tego. Ja prawie 15 lat nakręcałam się piwami i nadmiernym obżarstwem męża…myśl o sobie, dogadzaj sobie i dbaj o siebie…gdy zaczęłam tak robić…tak jak pisze Pepsi… w pewnym momencie (magiczna 40stka) ciało mojego męża odmówiło mu posłuszeństwa i teraz jest innym człowiekiem (trochę wystraszonym chorób)…ale co tam…

  23. avatar K. 10 stycznia 2017 o 16:14

    Droga Pepsi, jestem w dość nietypowej sytuacji. Myślałam, że pustka w głowie i brak gadającego głosu jest jakimś moim osiągnięciem, czymś co w sobie wypracowałam. Ale przyszło mi to zbyt łatwo. Na co dzień nie miewam czegoś takiego jak potok słów, ani w głowie, ani w kontaktach z innymi. Kiedy z kimś rozmawiam, zbyt często nie mam nic do powiedzenia. Byłam przekonana, że chodzi jedynie o odmienne stadia świadomości, bo rozmowa na czysto matrixowe tematy po prostu mnie nie interesuje, ale za często nie potrafię wyrazić siebie, brakuje mi slów. Czasami swoje zrozumienie jakiegoś tematu odczuwam jako.. energie, której nie potrafię przełożyć na język. Przeczytałam mnóstwo książek o diecie, duchowości, ale nic oprócz zrozumienia we mnie nie ma, nie jestem w stanie nic zacytować, niczego streścić..
    Kurcze, odczuwam wdzięczność za mój stan, jestem na fajnej drodze, ale to musi mieć jakąś przyczynę.. spowolnienie umysłu, zastój, cokolwiek. Zwaliłabym to na dietę, gdyby nie fakt, że od roku jestem witarianką. Na wiek też nie zwale, bo jestem osiemnastką.
    Czuję, że blog byłby dla mnie idealnym rozwiązaniem pod każdym względem, od kilku lat siedzi mi to w głowie, bach, trafiłam na twoją książkę.. a w takim stanie jeden post pisałabym kilka godzin dziennie przez tydzień.
    Jestem zdeterminowana, żeby znaleźć przyczynę. Masz może jakąś sugestię?
    <3

    1. avatar Jarmush 10 stycznia 2017 o 18:24

      Och to cudownie, jesteś po prostu milcząca, to jedna z najwspanialszych cech ludzkich, milczenie.
      A gdy spotykasz ciąg przyczynowo skutkowy, na przykład wyprowadzenie wzoru matematycznego, też masz z tym problem?

      1. avatar K. 10 stycznia 2017 o 19:48

        Z logiką nie mam problemu, ciągi przyczynowo skutkowe widzę wszędzie wokół siebie.. tylko prawie nigdy nie jestem w stanie ubrać ich w słowa.
        Chciałabym po prostu umieć.. mówić, argumentować, opowiadać, streszczać to co zobaczyłam chwilę temu. Chciałabym improwizować. Czuję, że jest jakaś przeszkoda..
        Ten cichy świat jest urokliwy, ale czasem trzeba wyjść z roli obserwatora i stanąć w centrum czyjejś uwagi.

        1. avatar Jarmush 10 stycznia 2017 o 21:03

          nie pal się do tego, obserwuj nadal

          1. avatar marzyciel 11 stycznia 2017 o 12:20

            Kurcze – mam to samo – łapię się na tym, że nie potrafię wypowiedzieć słów chociaż obrazy są w głowie. A może to mi się po prostu nie chce mówić? Z pisaniem idzie mi bardzo dobrze – ale zatracam umiejętności mówienia o czymś. Gubię słowa a czasami cały sens tego co chcę powiedzieć. Obawiam się, że kiedyś zamilknę na amen i będę tylko pisał 🙂 . Pepsi – masakrycznie ostry jak nóż artykuł ale bardzo prawdziwa treść. Dzięki.

    2. avatar grzegorzadam 10 stycznia 2017 o 18:28

      Zwaliłabym to na dietę, gdyby nie fakt, że od roku jestem witarianką. ==

      Jestęś pewna, że to jest właściwa dieta?

      1. avatar K. 10 stycznia 2017 o 19:57

        Zapewniam, że nie ma już we mnie żadnych wątpliwości 😉

    3. avatar hola 9 stycznia 2018 o 16:39

      Mam dokładnie tak jak Ty, K.
      Dobrze wiedzieć, że jest nas więcej 🙂
      Uściski

  24. avatar Juli 10 stycznia 2017 o 16:14

    Papsi a mozna tak zyc? ze zona sie oswieci a maz nie? dzieci nie?
    i w tym wszystkim ta oswiecona zona sie odnajdzie potem?

    1. avatar Jarmush 10 stycznia 2017 o 18:21

      oczywiście, ze można, Jezus tak żył, tyle, że o dzieciach nic nie wiadomo, ale żonę miał. Cierpimy i męczymy się tylko, gdy jesteśmy na usługach ego,to ono nam mówi, jacy my jesteśmy uduchowieni, oni uśpieni, to ego ocenia. Gdy dopadają Cię nawet początki oświecenia, zaczynasz po prostu rozumieć jak działa ego. Ono ocenia, klasyfikuje, dramatyzuje jak rosyjska kochanka, rwie włosy z głowy, już nie może wytrzymać. Gdy zaczynasz patrzyć z boku na swoje ego zaśmiejesz się nawet. Nic nie jest takie jak przedstawia to ego. No i patrzysz sobie spokojnie na swoje otoczenie, widzisz głęboki sen i jest świetnie, bo już nie tworzysz programów, akceptujesz siebie i świat wokół Ciebie, więc zaczyna napływać strumień fajnych zdarzeń, który dotyka też pozytywnie Twoich bliskich. Każda istota oświecona kocha ludzi, których spotyka, w tym własne dzieci i jest bardzo wdzięczna za wszystko co ją spotyka. tylko ego sprawia, że cierpimy i mamy za złe.

  25. avatar malena 10 stycznia 2017 o 18:54

    Pepsi, uderzyło we mnie jak gromem gdy zobaczyłam, że tak się mną zajęłaś. Czuję się onieśmielona, a jednocześnie otoczona bezwarunkową uwagą i miłością. Jak nigdy. Z całego serca dziękuję wszystkim cudownym, pięknym istotom, które się tutaj nade mną pochyliły. Niech Was prowadzi Miłość. Ja oczywiście wszystko, co tutaj napisaliście będę jeszcze rozkminiać po wielokroć, ale mogę powiedzieć, że gdy po apogeum tego kryzysu, w poniedziałek zwlokłam się noga za nogą ze schodów, wsiadłam do auta oczywiście zbyt późno, nagle, gdy wyłączyłam wszelkie oczekiwania, bo nie miałam już siły myśleć, nie miałam też siły dalej płakać i obwiniać męża, płakać nad dziećmi itd. – po prostu to puściłam, to wtedy przyszedł spokój i jaśniejsze myśli. Nie chcę nawet myśleć o tym, że muszę jeszcze ileś razy zaliczyć taką glebę, żeby się przebudzić.

    1. avatar Jarmush 10 stycznia 2017 o 19:44

      Napisałaś wybitnie szczery i wzruszający list, wszyscy póki co wciąż śpimy, ale coraz więcej z nas się juz budzi, a przynajmniej zaczyna kumać o co chodzi. Nie zaliczysz już gleby, nie ma po co. Po zaliczeniu gleby nadejdzie w końcu euforia, po euforii gleba i tak naprzemiennie, bo ego działa na programie dualnym, zerojedynkowym, a Tobie i nam wszystkim potrzeba spokoju i miłości, czyli delikatnej sinusoidy wokół lini zera. W zerze nie ma ego. Jest miłość, radość i spokój, ale zero euforii i strachu.

    2. avatar Agnieszka 10 stycznia 2017 o 20:08

      Maleno, wspaniała i wartościowa z Ciebie kobietka, trzymaj się ciepło! :*

  26. avatar katsevmanus 10 stycznia 2017 o 19:00

    Bardzo Ci dziękuję Pepsi za ten wpis, doświadczyłem tego umysłowego potrzasku a potem uwolnienia z niego. Czułem się kompletnie przez WIELE lat niespełniony tym, że moja żona ze mną nie rozmawia w taki sposób jak bym chciał (od razu widać ego, prawda? :)) aż dobiłem do granicy wytrzymałości, którą potem przekroczyłem. Przelało się, niejako samo. Przeczytałem jakąś książkę o gościu, który miał świetną relację z żoną i się po tym załamałem (książke dostałem od żony, jakby co). Chodziłem, ryczałem, szalałem i myślałem „ja nigdy nie będę tego miał”. Myślałem, że umrę. Jak już byłem na dnie rozpaczy, coś puściło. Jakbym spojrzał prawdzie w oczy. „Ok, nigdy nie będę tego miał. No i co z tego?” Przyszła ulga i akceptacja faktu, że nie znajdę spełnienia w żonie, ani w nikim, niczym na zewnątrz. To było uwalniające, jak zrzucenie balastu. Teraz jest tak, że jeśli żona z mną nie rozmawia, to jest ok, jak ze mną rozmawia, to też jest ok, cieszę się z tego i tyle. Wiem, że potrzebowałem tych lat i takiej żony, żeby do tego dotrzeć. Potrzebowałem uzależniającej mentalnej ekstremalnie niszczącej obsesji, żeby zakumać przebłysk wolności. Dlatego jestem paradoksalnie wdzięczny za całe gówno, które było. To jest dokładnie to, o czym piszesz. Dziękuję.

    1. avatar Jarmush 10 stycznia 2017 o 19:37

      <3

  27. avatar bluangel 10 stycznia 2017 o 19:14

    Jesteś nie tylko świetną mentorką ale też psycholożką <3

  28. avatar Maxime 10 stycznia 2017 o 21:36

    Pepsi powiedz, jak myślisz jak jestem zbyt emocjonalna np. przy rozstaniach, wiesz jak człowiek płacze, jest mu smutno np. przy pożegnaniach, to też nie ja, tylko moje ego? Widzę, że mogę teraz trochę lepiej panować nad emocjami, czasami z boku jak ktoś mnie obserwuje może pomyśleć jak by mi było wszystko jedno. Pozdrawiam serdecznie.

    1. avatar Jarmush 10 stycznia 2017 o 22:20

      emocje to zawsze ego, ale płacz, bywa, że to serce, że to uczucie, podobnie jak jęk, więc Ty to najlepiej rozkminisz <3

    2. avatar Agnieszka 11 stycznia 2017 o 00:34

      Wszystkie emocje, uczucia, umysł, ego, wibracje itp. można opisać językiem naukowym, takie rzeczy u człowieka mają swoje biologiczne podstawy, najczęściej związane z poziomem poszczególnych hormonów i innych substancji w mózgu. Więc przyczyny płaczu możesz sobie tłumaczyć jak chcesz – jak zwał, tak zwał – to po prostu biologia, Twoje Ciało, materia. Ja jako katoliczka wierzę, że poza Ciałem, kochający Bóg dał człowiekowi jeszcze nieśmiertelną, niematerialną Duszę i Wolną Wolę. To, że czasem potrafisz lepiej panować nad ciałem, to pewnie skutek działania Twojej Wolnej Woli (lub, jeśli się modlisz, skutek działania Ducha Świętego uświęcającego Twoją Duszę).

      1. avatar Jarmush 11 stycznia 2017 o 07:50

        ja w nic nie wierzę, mówię tylko to co wiem

  29. avatar Maxime 10 stycznia 2017 o 21:45

    Czy ktoś może wie, dlaczego w czasie zażywania witaminy c pojawia się opryszczka na ustach.U mojego męża za każdym razem kiedy ją bierze po pewnym czasie pojawia się właśnie takie zjawisko. Zrezygnował z tej witaminy, bo stało się to uciążliwe.

    1. avatar grzegorzadam 10 stycznia 2017 o 22:37

      Jest reakcja.
      Choruje na coś, robił vegatest?

      1. avatar Maxime 11 stycznia 2017 o 18:00

        Nie żadnych testów nie robił, raczej nie chorował, kiedyś problemy z kręgosłupem dosyć poważne. Ciekawe, bo moja mama ma to samo. Grzegorzuadamie dzięki za odpowiedź.

  30. avatar Krysia Sucha 10 stycznia 2017 o 23:48

    Kochana Pepsi,
    żebym na Ciebie i tego bloga trafiła te 40 lat wcześniej, pewnie i tak bym tego nie zrozumiała, musiałam „swoje” zaliczyć…..
    Ale teraz chociaż rozumiem, o czym piszesz….
    Teraz inne czasy nadejszli = cieszcie się ci, którzy czytają i rozumieją……
    Kocham……

    1. avatar Jarmush 11 stycznia 2017 o 07:51

      <3

  31. avatar malena 17 stycznia 2017 o 17:20

    Tak, inne czasy… Tak czy siak, z całą pokorą uczę się, chcę zrozumieć, wszystko przyjmuję, czytam Osho .. Swoją drogą uwielbiam go – nie wiem, czy to „normalne”, ale śmieję się czytając go, jakoś rozumiem ten humor :)) Dziękuję, dziękuję, dziękuję…. I mam nadzieję, że wahadło nie przymierza się, żeby jębnąć w druga stronę…

    1. avatar Jarmush 17 stycznia 2017 o 19:32

      nie ma takiej możliwości, tak nie działa 5D, nie ma żadnej kary dla równowago za radość i spokój <3

  32. avatar Agata 18 stycznia 2017 o 11:18

    Dziękuję za kolejny budzący post. Dziękuję bohaterce, że dzięki niej mogłam przeczytać odpowiedź Pepsi.

    Mam pytanie o wodę – pływanie, bo napisałaś Pepsi że dobrze jest pływać, bo to związek z ziemią itp. Ale masz na myśli tylko naturalne „baseny” a nie te sztuczne? Na moim osiedlu mamy basen i zbieram się od dawna, wpadając w kwadraturę koła: nie ruszam się bo jestem zupełnie bez energii i nawet odkładanie zakupów do szafek skutkuje wielogodzinnym bólem mięśni i efektem jak po stresie. A skoro się nie ruszam to jestem bez energii.
    Na dodatek znienawidziłam noc: 20 – 25 razy wstawanie na sikanie (bez zapalenia pęchęrza, chyba efekt nadnerczy) i powrót strasznie nieprzyjemnego objawu to jest napięcia mięśni odbytu. Nie wiem, jak się ułożyć, żeby nie przeszkadzało.
    Pamiętam o oddychaniu o wyciszaniu itp, ale wieczorami przegrywam i to co kiedyś uwielbiałam – czyli wieczorny odpoczynek w łóżeczku i sen – stało się moją zmorą.
    Może ten basen pomoże, tylko nie wiem, czy „takie” pływanie jest wartościowe z punktu widzenia energii o której piszesz?<3

    1. avatar Jarmush 18 stycznia 2017 o 11:26

      jakbyś miała opcję, żeby woda nie była chlorowana

      1. avatar Agata 18 stycznia 2017 o 11:28

        chlorowana, niestetyż. Czyli co, odpuścić czy tak jak z warzywami z marketu – lepsze takie niż żadne?

  33. avatar Fila 18 stycznia 2017 o 22:15

    A co zrobić jak mąż realnie śpi i nie da się go obudzić? dziś wyszłam z siebie i uciekłam z domu na chwilę zostawiając męża z płaczący dziećmi, ale wróciłam do czytania artykułu na pocieszenie. Dobrze że jest Pepsi i Internet 🙂

  34. avatar Malgosia 71 20 stycznia 2017 o 11:44

    Wracajac do doslownego watku: z yym chrapaniem….wyslalam meza na badanie czy oby nezdechu nie ma. Jest ok. Zrzucilam mu wage. Jest w granicach normy. Wiek mocno po 50- swoje to tez zapewne robi..ale pali fajory i to chyba jest najmocniejszy powod chrapania. Masakra. Ja mam sen partyzancki….no i spimy czesciej niz tzadziej osobno. Niefajnie. On lezac nawet na boku chrapie. To gdzie te pileczki mam wszyc? Chyba w kolopoprosze o rade. Przykro spac samejjestesmy zwiazkiem paruletnim dopiero wiec juz odobno?

    1. avatar Jarmush 20 stycznia 2017 o 11:49

      są takie maseczki podtrzymujące brodę

    2. avatar grzegorzadam 20 stycznia 2017 o 12:11

      ZAglądnij do książki Clark, jest za free na necie, pisze o tym.
      ==Hulda Clara Kuracja życia pdf==

  35. avatar mucha 25 marca 2017 o 16:07

    mój pierwszy razzrozumiałam i doszłam o co chodzi,to uczucie jest nie do opisania, czytając płakałam i śmiałam się, tyle lat użalania się nad soba, płaczu i niekochania siebie.
    Poszłam pobiegać z bananem na ryjku
    Czytałam Twoje posty po kilkanaście razy i dalej nie wiedziałam jak wyjść, wyzerować się,chyba potrzebowałam odpowiedniego przykładu.Dziekuje Kocham

    1. avatar Jarmush 25 marca 2017 o 16:31

      <3

  36. avatar Chomiczek 9 stycznia 2018 o 12:04

    Dziękuję, że jesteś i że Cię odnalazłam. Na początku nic nie rozumiałam. A teraz to wydaje się takie proste. Po prostu kocham. Dziękuję, że otworzyłam oczy i zaczynam coraz częściej czuć spokój.
    Gdy są momenty, gdzie ego jeszcze podryguje, to czytanie tego co piszesz pomaga, mówię wtedy sobie, spokojnie, to chwilowe, przecież twk naprawdę liczyć się tylko dobro dla mnie innych.
    Love <3

    1. avatar Jarmush 9 stycznia 2018 o 12:24

      love2 <3

  37. avatar Dosdedos 9 stycznia 2018 o 12:38

    Od czego zacząć Pepsi, co poczytać… zeby się przebudzić?

  38. avatar Andzioł 9 stycznia 2018 o 13:38

    Jaaaaa k ja się cieszę,że jesteś Pepsi???

    1. avatar Jarmush 9 stycznia 2018 o 14:49

      <3

  39. avatar mccartneyy 9 stycznia 2018 o 14:34

    Bardzo podnoszący na duchu tekst :)) Pepsi, czy mogłabyś polecić jakąś literaturę a propos tego postu?

    1. avatar Jarmush 9 stycznia 2018 o 14:47

      jak zawsze Tolle, de Mello, Osho, tam jest wszystko

  40. avatar malena 9 stycznia 2018 o 20:05

    Och Pepsi, ale się znów rozkleiłam – dziękuję, że przypomniałaś ten wpis. Dokładnie rok później dupa, w której siedzę jest mniej straszna i w dodatku widać światełko. Nawet mi tu czasem całkiem miło jeśli pamiętam pamiętać, że jest jak ma być. Kocham ?

    1. avatar Jarmush 9 stycznia 2018 o 20:08

      <3

  41. avatar Monika 9 stycznia 2018 o 21:15

    Kto kogo przezywa tak sie sam nazywa! Madre przyslowie! Od momentu kiedy przestalam czuc sie ofiara tego co zle partner mowil i przestalam cierpiec . Stalam sie wolna, wiem jednak jak trudno gdy ludzie sa razem i nie maja przestrzeni ani oddechu zeby moc wlasnie odnalejsc spokoj. Gozej jest jak ktos rani mi bliska osobe , zeby pomoc jij , czesto niemozliwe , szczegolnie rodzina jest czesto tym co przeszkadza znalejsc ta wlasnie droge. Mialam raz Sen , snilo mi sie ze bylam wolna, ale bliscy wciagali mnie jeszcze przez otwor w suficie na gore z calej sily a jak im nie wychodzilo to oblali mnie jeszcze strumieniem wlasnych frustracjii. Dobrze ze sie obudzilam 😉

  42. avatar Bursztynek 10 stycznia 2018 o 06:27

    genialny wpis !!!!! brak mi slow !!! dziekuje

  43. avatar marfig 10 stycznia 2018 o 22:50

    Hmmm a co jeśli ten śpiący i chrapiący mąż próbuje zagłuszyć wszystko co czuje alkoholem? Ja nie umiem tego zaakceptować rozwala mi to system. Staram się akceptować i wydaje mi się że ruszyłam że skrzyżowania ale jak widzę w jego dłoni drinka to tracę grunt pod nogami. Staram się nie robić dymu przy naszym czterolatku ale dzisiaj nie wytrzymałam. Nie da sobie nic powiedzieć, twierdzi że ma do tego prawo itp. Nadmieniam że spożywa 3-4 razy tygodniowo i nie umie zakończyć na jednym. Więc co? Idę pobiegać, poczytam coś mądrego, pomedytuje, lepiej mi a on ciach następnego drinka. Mam się starać to akceptować? Bo nie dam rady tego pokochać

    1. avatar Jarmush 10 stycznia 2018 o 22:57

      to nie o taką akceptację chodzi, tylko o siebie, i swoje odczucia

      1. avatar Marfig 11 stycznia 2018 o 15:10

        Czyli jeśli uda mi się zaakceptować tą agresję ktòra się we mnie rodzi na widok szklanki w ręku to ona minie? Ale jak ja ją mam zaakceptować skoro tego nienawidzę? Na co dzień nie żyje w nienawiści do ludzi, akceptuję wiele i nie rozkminiam na milion sposobów, ale z tą jedną rzeczą sobie po prostu nie radzę

        1. avatar Jarmush 11 stycznia 2018 o 18:29

          zaraz nie minie, tylko nie będziesz się z nią identyfikować, po prostu albo od gościa odejdziesz, albo zostaniesz, ale będzie to Twój wybór, Twoje świadome działanie

        2. avatar grzegorzadam 11 stycznia 2018 o 18:56

          ”Ale jak ja ją mam zaakceptować skoro tego nienawidzę? ”

          Nie akceptuj, jak jeszcze kochasz daj do rozumienia, że masz dość i daj szansę, ostatnią.
          daj, bo może mieć wprost problemy chemiczno-grzybicze:
          http://www.pepsieliot.com/twojej-solniczce-juz-witamina-c-czyli-prosto-zgladzic-plesn-2/
          Mam mnóstwo przyjaciół, których to zabiło, teraz ćwiczę temat przyjaciela, nawet dzisiaj,
          nie do zatrzymania, albo coś się wydarzy, albo podzieli los milionów.
          próbuję to rozkminić, i zawsze- ”mam wszystko w doopie”..
          Nie ma dojścia… cukrzyca, braki magnezu potężne, potasu, matka pielęgniarka…, nie do obejścia..
          Tkwi to gdzieś głęboko w nim przy wyjałowieniu z minerałów.

          1. avatar Marfig 13 stycznia 2018 o 16:41

            Dzięki Grzegorzadam. Na pewno jest cały zagrzybiony, je dużo mięsa i słodyczy, ale warzywa też więc myślę, że niedoborów dużych nie ma. Tylko to jest jego sposób na życie – napić się. Nie umie inaczej. Mi natomiast mówi, że to ja mam problem ze tego nie akceptuję i jak zaczyna tak gadać to moje ego szaleje ze szczęścia. Niby jestem twardzielką, tak mnie wszyscy postrzegają, a z tym nie radzę sobie zupełnie.

      2. avatar Ewa 11 stycznia 2018 o 18:19

        Mozesz zaakceptowac meza i swoje uczucia, co nie zmienia faktu, ze jednoczesnie mozesz odejsc od sytuacji, ktora jest destrukcyjna dla Ciebie i dziecka.

        1. avatar Marfig 13 stycznia 2018 o 16:34

          Ewa no właśnie, ale skąd mam wiedzieć co zrobić? To trudne. A głosu serca nie słyszę, bardziej ego gada że sama nie dam rady..

          1. avatar Ewa 14 stycznia 2018 o 00:02

            A z nim dasz rade? Sama musisz podjac decyzje, ja moge powiedziec tylko z perspektywy dziecka, ktore tego doswiadczylo, ze problem alkoholowy w rodzinie to dramat i skaza na cale zycie.
            Pomyssl moze co bys poradzila ukochanej siostrze lub przyjaciolce gdyby byla na Twoim miejscu?

            Tak czy siak zycze Ci powodzenia 🙂

  44. avatar Zrezygnowana 12 stycznia 2018 o 12:39

    Pepsi, a ja już pasuję. Już nie mam siły starać się zrozumieć co piszesz. Próbuje patrzeć na wszystko z boku. Próbuje wszystkiego, co mogłabym. I gdy wstanę choc na sekundę zaraz dostaje gownem w twarz. Juz nie chce wstawac. Zaczynam sie poddawać. Albo juz sie poddałam. Po prostu juz nic nie rozumiem.
    Nie potrafię pokochać siebie. Tonę w długach. Swoje całkiem spoko życie sprowadzilam dobbłotnistego bagienka. Jem eko. Wege. Każdego dnia wstaje po to, by byc dobra. Staram sie. Mówisz „zmień sie”. Ale ja nie rozumiem. Juz dłużej nie mogę.

    1. avatar Jarmush 12 stycznia 2018 o 13:01

      To zaakceptuj na ten moment siebie taką jaka jesteś, że się nie kochasz, że masz bałagan życiowy, powiedz sobie: tak. Tak, jest jak jest i nic nie będę z tym robić teraz. I przestań o tym myśleć. Zacznij jakąś głupią robotę, tylko o tym nie myśl. Niczego nie próbuj, nie staraj się na siłę niczego zmieniać. Poddaj się właśnie. A teraz wstań, zaparz sobie zielonej herbaty, wypij w ciszy, ubierz obów i idź z domu ulicami przed siebie.Idź 20 minut szybko w jedną stronę, po czym wróć. Patrz na siebie idącą, jak nie potrafisz, nie patrz. Marsz podniesie choć trochę Twoje wibracje, a to już polepszy sytuację. Rób tak codziennie przez miesiąc. I potem napisz do mnie.

      1. avatar zrezygnowana 12 stycznia 2018 o 13:14

        Ok, dziękuje

        1. avatar nowa droga 18 stycznia 2018 o 21:02

          „Zrezygnowana” ja zrobie to co proponuje Pepsi…i sie odezwe….potrzebuje zmiany siebie. Dzis caly dzien czytam….bez opamietania….Pepsi dziękuję ze jestes.

          1. avatar Jarmush 18 stycznia 2018 o 23:53

            a ja Tobie <3

  45. avatar Leila 25 marca 2018 o 15:10

    Zapewne źle zrozumiałam… Ale po tym tekście i wszystkich komentarzach nasuwa mi się ( błędny? ) wniosek: Lepiej czekać na oświecenie niż odejść od beznadziejnego faceta. I nawet jak już ono przyjdzie to wtedy taki delikwent nie będzie nam przeszkadzał, bo Jezus tak żył i można być z kimś mniej wybudzonym.
    A ja pytam: po co ? Czy nie lepiej od razu znaleźć kogoś w miarę chociaż wybudzonego? I razem z nim podążać ku przebudzeniu ?

    1. avatar Jarmush 25 marca 2018 o 15:29

      Jak żył Jezus nie wiemy, bo raczej mu życiorys zmyślili

      1. avatar Leila 25 marca 2018 o 18:21

        Nawiązywałam do jednej z wcześniejszych wypowiedzi, że Jezus tak żył, że sam był oświecony a inni wokół niego nie 🙂

        1. avatar Jarmush 25 marca 2018 o 21:34

          Tak wiem, ale siedzę teraz bardziej w rozkminach, i raczej sądzę już co innego

  46. avatar Lilka 28 maja 2018 o 10:16

    Popłakałam się. To tekst pisany dla mnie . ..

    1. avatar Jarmush 28 maja 2018 o 10:42

      <3

  47. avatar Paulina87 19 sierpnia 2018 o 11:40

    W końcu się zarejstrowałam;) ale nie o tym….

    Chciałam napisać komentarz, ale czytając twoje posty, odpowiedzi … chyba sama siebie trochę naprowadziłam.

    Związek, odczuwam ostatnio ze strony partnera znudzenie moja osoba, ten wspólny czas również … w pierwszej chwili chciałam oblać go bezwarunkowa miłością ale chyba zrobiłam to totalnie pomatrixowu bo zamiast jego akcepcji daje porcje miłości w postaci troski! A to jednak chyba nie o to chodzi, czyli biegam i pytam jak się czujesz?!?! Chcesz wody?!?! Obiadu z 5 dań?

    Dalej mysle, ze jest on projekcja mojej głowy i rezonuje ze mna bo tak czuje.

    Nie ma ekscytacji we mnie, on mi ja odbija! Jestem znudzona w pracy – mimo, ze to co robie bardzo lubię, i spełnia mnie . Mam jakiś brak energii i funu. Tego co dookoła ..

    Tęsknota za jego uwaga, dotykiem- tez pojęłam ze to krzyk mojego ego . I jaki efekt zabiegam o to, jaki rezultat końcowy – to mi ucieka 🙂

    Nie wiem nawet jak sformułować pytanie,
    Najpierw chciałam zapytać jak radzić sobie
    z lekkim wycofaniem partnera? Ale chyba muszę i tak wyjść od siebie. BTW on ma często
    zmiany nastrojów, bardzo refleksyjny jest, wtedy chodzi bez uśmiechu itd- co na mnie bardzo wpływa? Chyba muszę coś przestawić w głowie? Zamiast pozostawić go i akceptować ten stan, uruchamiam tryb” poprawie humor na 100 sposobów”

    Dziękuje ❤️

  48. avatar Jeli 30 listopada 2019 o 23:00

    Pepsi a co jezeli rozpiera mnie miłość do ludzi do swoich dzieci i nie tylko a mąż widząc i czujac to gasi mnie, upokarza przed dziecmi wnerwiony mowi ze jestem glupia ze tak robie ( dobrze bezinteresownie) ze poprostu jestem dobra dla innych. I powiedz jak mozna wibrowac wysoko, jak masz kata nad soba i za wszelka cene chce zybym byla taka egoistka jak on sam jest. O i to by mu odpowiadalo.

  49. avatar Jeli 30 listopada 2019 o 23:07

    Czasem to chybabym uzyla kija bejzbolowego, jakby pomoglo. Och, nie zawsze jest to takie proste jak opisujesz.

  50. avatar Jeli 30 listopada 2019 o 23:17

    Tak sie zastanawiam skad masz taka wiedze nawet na problemy malzenskie, skad to wiesz ze tak jest i ze jest to dobre. Krotko mowiac to Ty chyba wszystko wiesz? …z milosci dla innych?, …az tak kochasz ludzi? Hmm a moze to skutki terapi 4 szkl. ??

    1. avatar Jarmush 1 grudnia 2019 o 07:56

      Nie zastanawiaj się skąd mam wiedzę, zastanów się, czy może być dla kogoś pomocna. Nie jestem pewna, czy Twój komentarz jest cyniczny i chcesz nawiązać do tego, że jestem przede wszystkim producentem suplementów diety, czy po prostu chcesz wiedzieć i jesteś miła. Nie narzucam się nikomu z poradami, to ludzie sami mnie pytają, niektórzy zapewne, żeby pogadać o sobie, i nie ma dla nich znaczenia co nawinę, ale są też tacy, którzy z jakiegoś powodu (nie jestem psychologiem, ani lekarzem) chcą poznać mój punkt widzenia i albo skorzystać z porady, albo skonfrontować z tym co sami sądzą, czują, podejrzewają. Tak, kocham ludzi, kocham też siebie, to są naczynia połączone. Ciebie też kocham.

  51. avatar Jeli 2 grudnia 2019 o 20:16

    Pepsi nie atakuje, nie lekceważe Ciebie, ani to co robisz i to czym się zajmujesz, wręcz przeciwnie. Rzadko się spotyka „takich ludzi,, jak Ty, tzn odkrywasz ten świat i widzisz go zupełnie jakoś inaczej niż my (prawie) wszyscy. I stąd te pytania. Ja tez odczuwam radość że Ty też jesteś szczęśliwa i że tyle masz bezwarunkowej miłości do ludzi, i życzę Ci abys w tym wytrwała do końca. ?

    1. avatar Jarmush 2 grudnia 2019 o 20:40

      Cieszę się <3 <3

  52. avatar Jeli 2 grudnia 2019 o 21:11

    Czytając ten artykuł masz w zupełności rację, tylko jest to piekielnie trudne. I chciałam zapytać czy jest to wogóle możliwe ruszyć ze skrzyżowania jak się ma zainfekowany mózg metalami ciężkimi, organizm chemią i no i wiesz ogólnie być poddanym matrixowi jak to fajnie ujęłaś. ( no bo o to ,,im” chodzi) Czy pomoże terapia 4 szkl. , mniej syfu wpychać w siebie, żyć zdrowiej no i bieganie. Czy może zależy to od naszej, nie wiem: duchowości, psychiki? Będę wdzięczna za odp. ☺

    1. avatar Jarmush 3 grudnia 2019 o 12:59

      mnie przebudził pokarm i styl życia, w tym właśnie a może przede wszystkim bieganie, ale to trochę trwało, właściwie nie widzę innej drogi, jesteśmy tak zatruci wirusami komputerowymi, że gdzie tam sięgać do serwerowni.

  53. avatar Jeli 3 grudnia 2019 o 14:13

    Tak dumam nad tym co piszesz i pytam samą siebie, co ,,oni” z nami robią, czy to jakaś zagłada ludzka, raczej napewno. Tak mi sie właśnie wydawało żeby zacząć od zdrowej żywności itp. Ale dobrze że potrafisz dzielić się swoją ciężką pracą i wiedzą z nami. Cóż ,jak mogę Ci się odwdzięczyć Pepsi, chyba mówiąc krótko feeeen kiuuu z głębi serca i oczywiście złożę zamówienie żeby wkońcu wyjść z tego dołu.
    Mam pytanie do Ciebie, moja córka ma 14 lat i ma wszędzie rozstępy nogi pośladki uda podudzia ramiona. Gra w siatkówkę jest troche przy kości, raczej taka ubita. Skórę po mężu ma tłustą nie suchą. Po treningach bardziej widoczne , krwiste. Chyba brak jej jakiś wit. Proszę o poradę.

    1. avatar Jarmush 3 grudnia 2019 o 14:50

      ma za mało elastyczną skórę, co je?

  54. avatar Jeli 5 grudnia 2019 o 18:16

    Można powiedzieć że wszystko po troche, napewno nie je owoców tzn rzadko, banany jej wchodzą po treningu, kiedyś miała Atopowe Zapalenie Skóry, ma często wzdęty brzuch a zwłaszcza jak zje mączne rzeczy i zabójczo cuchnące gazy. Dlatego staram sie jej wbić do głowy żeby unikała a zwłaszcza w szkolnych obiadach gluten- ewidentnie jej szkodzi. Nie wiem czy to istotne ale ma takie jakby kluchy tłuszczu na udach stronie wewnętrznej. Ma już okres i wielką miłość co dzięki niej trochę schudła? bo nie je.

    1. avatar Jarmush 5 grudnia 2019 o 20:41

      Koniecznie odstawić gluten, bo może zachorować na jakąś chorobę autoimmunologiczną. Bierze probiotyki? Jaki ma poziom 25(O)D?

  55. avatar Jeli 2 stycznia 2020 o 21:42

    Troche zeszło z badaniem poziomu wit. D ale warto bo wynik wyszedł 18. I co teraz?

    1. avatar Jarmush 3 stycznia 2020 o 07:39

      6 D3 TiB i 2 K2 TiB po śniadaniu wraz z 1 Omega 3 TiB, oraz cytrynianem magnezu TiB, badanie 25(OH)D nie wcześniej niż za 2 miesiace, na 5 dni przed przerwij suplementację.

  56. avatar Jeli 6 stycznia 2020 o 16:47

    Dziękuję i jutro zamawiam wit. D. Nie wiem czy to wyjdzie mi na dobre ale sie pochwale ze stosuje t4sz przez ok miesiac i jestem szczuplejsza choc stawiam bardziej na zdrowie przy moich przeciwiałach ponad 1000 i beznadziejnego samopoczucia. Jest co dzien lepiej. Dodałam jeszcze witaminy i żyje sie sprawniej. Az nie moge sie doczekac jak za jakis czas zrobie antyTPO i zobacze wynik. Oczywiscie nie całkiem ale odstawilam rowniez gluten i kazeine i cuuuukier. Kiedys cwiczylam ( pol roku)prawie codziennie przez godzine i czasem interwaly i nie mialam takich sukcesow jak teraz lub bieg na 6km. Tylko mysle sobie czy nie dopadnie mnie za jakis czas podjadanie po 17 bo jestem na pp przez ok miesiac z oknem otwartym 6 g? Choc mi jest na tym pp bardzo dobrze i jeszcze nigdy nie bylo mi tak dobrze Pepsi.

    1. avatar Jarmush 6 stycznia 2020 o 16:57

      no to nie kracz,ze odpuścisz, bo raz, ze Twoja rzeczywistość odzwierciedla Twoje myśli, a dwa, że nawet jak Ci się coś przydarzy jedzeniowego nie ten teges, to wracasz spokojnie na ustalony tor i akceptujesz też i taką siebie <3

  57. avatar Jeli 6 stycznia 2020 o 16:58

    Acha i ma sie rozumiec ze mam zamowic osobno wit d i osobno wit k2 ?

    1. avatar Jarmush 6 stycznia 2020 o 17:09

      przy takim dawkowaniu tak, mamy D3 TiB i K2 TiB

  58. avatar Jeli 6 stycznia 2020 o 17:01

    Jestes jak kochająca matka, tylko taka troche więcej oświecona ?

  59. avatar Jeli 8 stycznia 2020 o 21:59

    Pepsi kochana jest sprawa, brat, troje dzieci, lat 43 przerzuty na jelito i płuca. Tendencja do rozsiewania, no to więc sieje. Nie oczekuje lekarskiej odp ale pragne skorzystac z Twojej wiedzy na temat raka.

    1. avatar Jarmush 9 stycznia 2020 o 05:51

      Jeśli to przerzuty, to czego to jest rak, od czego się zaczęło?

  60. avatar Jeli 9 stycznia 2020 o 13:52

    Miał polipa na grubym jelicie i przerodził sie w guza, został wycięty wraz z niewielką ilością otrzewnej. Guz złośliwy do tendencji rozsiewania. Chemia bardzo silna wytrwał ledwo do 9 bo by sie przekręcił, miało byc 11. Zdziwiło mnie ze pozwolili mu jesc wszystko na co ma ochote, przez miesiac przytył 10 kg. Potem kazała p. Doktor uważać na cukier. (ja zrozumiałam to tak: no jedz jedz wszystko puki możesz). Ale ze oni zasłuchani w doktorow to tańczą tak jak im grają. No i wczoraj tomograf. Wyszły ogniska na płucach i guz na jelicie od zewnętrznej strony w tym miejscu co był usunięty. Wyniki miał dobre tylko niewiele podwyższona hemoglobina. I tyle wiem w temacie wyniki. Pani doktor zaleciła chemie co dwa tygodnie do końca życia.

    1. avatar Jarmush 9 stycznia 2020 o 14:48

      to jest leczenie paliatywne, czyli położyli już krzyżyk

  61. avatar Jeli 9 stycznia 2020 o 15:35

    A Ty co o tym sądzisz, co bys Pepsi zrobila na jego miejscu?

    1. avatar Jarmush 9 stycznia 2020 o 16:10

      Ile ma lat, przypomnij mi

  62. avatar Jeli 9 stycznia 2020 o 15:54

    A Ty Pepsi co o tym sądzisz, czy to juz na prawdę krzyżyk, a moja kochana kurkuminka tu nic nie pomoże? I jeszcze jedno pytanie w tym temacie. Doktor nam rodzeństwu kazał zrobić kolonoskopie bo to moze byc dziedziczne, nooo iiii tylko ja nie zrobiłam bo nie dam rady ,chyba psychicznie -i nie zrobie. Ale przeciez jest jakas alternatywa np. 4szkl, pp a moze jest jeszcze cos o czym ja nie wiem a Ty Pepsi wiesz?Juz sie zgadzam na wszystko, dobry człowieczku.

    1. avatar Jarmush 9 stycznia 2020 o 16:07

      dziedziczny jest styl życia

  63. avatar Jeli 9 stycznia 2020 o 16:13

    Lat ma 43 i dwa lata od usuniecia guza

    1. avatar Jarmush 9 stycznia 2020 o 16:27

      W tym momencie, odkąd włączyli paliatywną, położyli na nim krzyżyk. Zagęści się krew i umrze. Przepraszam, że to piszę, ale uważam,że zawsze można coś zrobić. Napisz w jakim jest stanie psychicznym? Te chemie zniszczyły z pewnością bardzo dużo. Czy ma silną wolę życia, czy czuje się bezsilny, chce słuchać innych, nie zadecyduje sam?

  64. avatar Jeli 9 stycznia 2020 o 16:42

    Właśnie ,chyba to nie takie proste, żone ma chłodną nerwówke, ktora nie slucha albo i tak wie lepiej, a brat, niby walczy ale juz chyba wszystko bieze na klate. Najgorsze dzieci ktore placza i na dodatek jedna ma depresje. A ja bym im serce dala na tacy, dlatego chcialam jeszcze widzisz Pepsi zaczerpnac od Ciebie inf bo Ci ufam i chyba jeszcze uspokoic swoje sumienie ze zrobilam co w mojej mocy, oczywiscie jezeli chodzi o teorie. Bardzo Ci dziekuje a zycie toczy sie dalej ❤

    1. avatar Jarmush 9 stycznia 2020 o 17:09

      Ja nie powiedziałam ostatniego zdania, ludzie nigdy nie są gotowi na coś takiego, teraz tylko on może sobie pomóc. Muszą być soki warzywne, musi być odżywianie makrobiotyczne czyli posty, musi popracować ze swoją podświadomością i przekabacić ją, że jemu akurat się uda. Ale wiąże się to z przerwaniem chemii.Nikogo do tego nie namawiam, nie dlaetego, ze w to nie wierzę, ale dlatego, że nie mam żadnych uprawnień, do udzielania takich porad, zapytałaś co ja bym zrobiła. Spróbowałabym z pewnością,że się uda. Nie dla dzieci, nie dla żony, tylko dla siebie, zeby zobaczyć co mogę zrobić, do czego jestem zdolny, jak bardzo mam wielki wpływ na rzeczywistość. Będzie jak będzie, ale zdarzają się wyleczenia, jednak nie może być teraz truty, już swoje dostał. To bardzo trudne decyzje na tym świecie. Kup mu jutro Jewgienija Lebiediewa Wylecz się z raka, on nawija sporo o religii, ale należy do tego podejść, jak po prostu do duchowości, nie roztrząsać, jeśliu z tym nie rezonuje, a zając się poradami dotyczącymi stricte procesów leczenia.

  65. avatar Jeli 9 stycznia 2020 o 19:00

    Pepsi w zupelnosci masz racje, a ja jak bede miala sposobnosc przekazac mu to to zrobie to bardzo wywazenie. A na tym rusku to mozna jezyk polamac☺, choc cenna informacja. A zeby bylo malo to moja mama byla dzis na pecie bo jest po czerniaku 10 lat. Robila bo wyszedl jej guz na udzie i sprawdzali czy sie cos wiecej dzieje. Zobacz jaka kumulacja i mieszkaja jeszcze razem, ale podkrecona Twoimi pozytywnymi wpisami i pozytywnym mysleniem robie i tlumacze jak moge, zeby umilic im ten trudny czas. Dziekuje Ci Pepsi ze moglam z Toba pogadac, uwielbiam rozmawiac z madrymi ludźmi uczyc sie od nich. Dzieki wielkie <3

  66. avatar Jeli 10 stycznia 2020 o 19:17

    Pepsi a jak juz jestesmy na fali to prosze doradz co uczynic aby moja coreczka ktora jest po rozszczepie kręgosłupa w odc L5-S1 i jest cuudownym 9ciolatkiem , zrobić aby jej wypróżnianie przyblizało choc troche do naturalnego zjawiska. Owszem wyprożnia sie prawie codziennie z rana przez oddanie 1-5 bobkow a raz na jakis czas dostaje boli brzucha, bardzo sie meczy i wyproznia sie calkowicie jak po wlewce a moze nawet i lepiej. Robilysmy przez 6lat hegar dopoki zaczela sie sama w jakikolwiek wyprozniac bo ją to okropnie meczylo. A nurtuje mnie albo nawet i dreczy co tam sie dzieje w jelicie grubym. A ostatni odc jelita grubego to ok 10 cm jest luźny wiotki a sam zwieracz zacisniety ale poddatny na calkowite rozluźnienie.

    1. avatar Jarmush 11 stycznia 2020 o 09:15

      Jeli hej, mam sposób, ale nie jestem lekarzem, a są takie przepisy, że nie mogę pewnych rzeczy radzić, powiem więc, ze to co napiszę należy skonsultować z lekarzem dziecka.

      Zalecenie dawkowania przez dr. Vergina (cytuję za dr Sircusem) 2,5% roztworu chlorku magnezu sześciowodnego

      Dorośli i dzieci powyżej piątego roku życia- 125 ml

      Czterolatki – 100 ml

      Trzylatki – 80 ml

      Roczne i dwulatki – 60 ml

      Dzieci ponad półroczne – 30 ml

      Dzieci do pół roku – 15 ml

      Czyli bierzesz szklankę wody, dodajesz płaską łyżeczkę chlorku magnezu TiB, wyciskasz trochę cytryny bio, i dziecko wypija rano na czczo 125 ml, czyli pół szklanki, a Ty możesz wypić drugą połowę, jest to tak naprawdę druga szklanka z moich 4 szklanek. Powinno nastąpić łatwe wypróżnienie. Niestety chlorek jest gorzki, ale może jakoś wypije.

      Nie jestem lekarzem, nie wolno mi radzić, nasz chlorek magnezu TiB jest sprzedawany, jako składnik oliwy magnezowej do samodzielnego wykonania i używania zewnętrznie, w tym do kąpieli. I dzieciom zwykle wystarcza aplikacja przezskórna, ale to jest szczególny przypadek.

  67. avatar Jeli 11 stycznia 2020 o 19:29

    Oczywiście że konsultujemy to z lekarzem dziecka i jego słowo jest ostateczne?. Ciesze sie ze ta metoda to nie wlewki tylko natural, picie roztworu ma nastapic codziennie czy tez i nie.

    1. avatar Jarmush 12 stycznia 2020 o 09:36

      każdego dnia powinno następować wypróżnienie, będziesz widzieć czy działa, niektórym dzieciom wystarczy moczenie stóp w miedniczce z dodatkiem chlorku magnezu (50 ml magnezu wsypujesz do miedniczki) i to też polepsza wypróżnienie.

  68. avatar Jeli 12 stycznia 2020 o 19:35

    Ok bede dzialac i dam znac. A ja coraz lzejsza i bujająca coraz wyżej tylko szkoda ze nie moge pocwiczyc ale zaczne wiecej chodzic i bedzie duzo lepiej, zreszta Pepsi juz jest cudownie dlatego ze jestem na Twoim blogu, a przygotowywałam sie do 4szkl i pp rok czasu i czytałam o tym juz chyba 20 razy i dalej zadziwia i dalej czytam i zamawiam. <3

    1. avatar Jarmush 12 stycznia 2020 o 21:13

      <3

  69. avatar Jeli 13 stycznia 2020 o 21:42

    Pepsi a ze mnie teraz tak łupie w kolanach to normalne. Pytam bo owszem mam przesilony nie tylko kregoslup ale i tez kolana ale nigdy tak nie bolało. Czy ma wplyw 4sz i pp?

    1. avatar Jarmush 13 stycznia 2020 o 21:46

      ręce opadają, jaki wpływ? jak już, to pozytywny może mieć

  70. avatar Jeli 19 stycznia 2020 o 19:07

    Pepsi faktycznie nie jasno napisałam, sory, ale chodziło mi właśnie o to że chyba dzieje sie w koncu cos dobrego, ze zaczynam sie oczyszczac tak ze az kolanami mi wychodzi☺przeepraszam jeszcze raz, nie gniewaj sie na mnie ale naprawde bylo to napisane w dobrej mierze❤ .

  71. avatar Jeli 19 stycznia 2020 o 19:21

    Pepsi pisalam Ci ostatnio o moim bracie ktory ma raka jelita grubego, operacja dwa lata temu, teraz przezuty na płuca, jelito i otrzewną. Załamał sie psychicznie, zrobił sie blado- trupi, stres go zrzera jedzie na uspakajaczach, pierwsza chemia za dwa tygodnie. Niedawno nie dal sobie pomoc ale teraz prosi o pomoc. Pepsi prosze co radzisz?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum