Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Koment
Pepsi czytam i czytam Twoje wpisy, słucham Cię na YT – co daje mi ogromną ulgę i wyciszenie, a mam wrażenie, że wciąż kręcę się w kółko i po chwilowej ewolucji popełniam te same błędy.
Czy mogłabyś napisać coś więcej o skupieniu się na cudzym celu i totalnym odstawieniu własnej ważności? Jak to zrobić, żeby znowu nie przesadzić w drugą stronę – nie zagłaskać drugiej osoby, nie zamęczyć?! Bo ja chyba mając dobre intencje, za bardzo chcę …
Ostatnie dwa miesiace, to dla mnie ogromne wyzwanie, którego nie mogę przejść, nie mogę ruszyć z tego dziadowskiego skrzyżowana. Pozytywem jest to, że wiem już, że mam małe lisie ego. Widzę je i czasem nawet udaje mi się je uciszyć – oddychaniem, puszczaniem myśli, nie identyfikowaniem się z emocjami. Jednak w ostatnim czasie popadlam w strasznie niskie wibracje zazdrości o męża.
Jesteśmy razem od ponad 13 lat, ja mam 33 on 43. Mamy wspólne pasje, podobne poczucie humoru i generalnie gdy nie szukam kwadratowych jaj i nie zaczynam oczekiwać zwiazku rodem z komedii romantycznej z happy endem to jest git (dzieki czytaniu Twojego bloga dostrzegam, że mam w glowie strasznie dużo przekonań m.in. o tym jak powinien wyglądać idealny związek, i inny shit).
W dużym skrócie – nie potrafię zaakceptować, że mój mąż ma bardzo dobry kontakt z jedną z koleżanek i żeby było śmiesznie wiem, że on nic złego nie robi bo 3/4 ich spotkań, rozmów odbywa się w moim towarzystwie i wiem też od niej i od niego, że po prostu są dobrymi kumplami, a mimo to dostaję szału na samą myśl, że rozmawia z nią przez telefon, uśmiecha się do niej, zażartuje itp. Przez moje ego i emocje, ktore mną rządzą, kilka razy zachowałam się w stosunku do niego niedopuszczalnie.
I chyba tylko dlatego że on jest bardziej świadomy i przebudzony ode mnie, nie odszedł, daje mi kolejne szanse. On od zawsze był opanowany w emocjach, wręcz niewzruszony, gdy ja odstawiałam żałosne sceny rosyjskiej kochanki. Nie wiem jak on to robi, ale nie piętrzy potencjałów. Mówi, że gdy nie zaczynam kombinować, bo za długo jest dobrze to jest super, że on chce tylko i aż spokoju i normalności.
Często słyszę, że chciałabym dostać gotowy przepis jak mam się zachować, że nie potrafię konsekwentnie działać, bo po chwili zaczynam wymagać i rozliczać jego działania (i faktycznie tak jest, że jak ja wyjdę z inicjatywą 2 razy pod rząd, to chciałabym żeby następnym razem to on coś zrobił). Odstatnio powiedział mi wiele rzeczy, które opisały w 100% moje zachowanie i to byly strasznie przykre i cierpkie słowa, bardzo prawdziwe. Jestem albo egoistką, która myśli tylko o własnej dupie, albo “robię
z siebie ofiarę”. Zadaję tendencyjne pytania, żeby potem mieć pretekst i móc się do czegoś przyczepić….
A on? Odkąd go znam zawsze prędzej czy później wszystko układa się po jego myśli, robi to lekko i przede wszystkim bez strachu, który mnie towarzyszy praktycznie cały czas.
Czasami mam momenty, że potrafię zaśmiać się z całej tej sytuacji, mam poczucie, że rozumiem, akceptuję, gdy potem nagle jak grom z jasnego nieba robię kwas i rujnuję to, co udało się naprawić. Ja chciałabym żeby było dobrze “już teraz”, na samą myśl ze miałoby minąć 2 miesiące zanim zacznie być lepiej, to opadam z sił.
Zamykam sie w sobie, ignoruję go, chociaż w głębi duszy chciałabym zachowywać się zupelnie inaczej. Niby wiem, że gdy myślę źle to potem widzę to w moim lustrze, i to się faktycznie dzieje – dostaję to, o co się proszę i nie wiem jak zacząć rysować w mojej głowie pozytywną wizję naszej przyszłości. Często gdy mi nie wychodzi wolę się poddać, albo zaczynam odwracać kota ogonem, odgryzam mu się niemilymi tekstami itp.
Pepsi poradź proszę jak wyjść z tego impasu? Jak opanować takie ego?
Mój e-book SUROWY 10 dniowy detoks hormonalny może być pierwszym krokiem ze skrzyżowania na którym utknęłaś
Dobrze rozumiem, że jesteś sekutnicą, osobą egzaltowaną estrogenem, męczącą we współżyciu i partnera i siebie?
Nierówną, chwiejną emocjonalnie, zazdrośnicą, życiowo naiwną Harlekinówką, manipulantką, do tego neurotyczką?
I faktycznie wszystko to pasuje do pozostawania parobkiem ego. Opisałaś bowiem Ksantypę.
Raz kłótliwa Ksantypa, niosąc wodę, zaczęła krzyczeć na swego mądrego małżonka, ale on jak zwykle milczał. Rozjątrzona jego spokojem wylała mu wodę na głowę. Wtedy Sokrates, obcierając się, rzekł z uśmiechem:
– Nic dziwnego, że po tak gwałtownej burzy deszcz mnie zmoczył…
Po świecie łazi cała masa egzaltowanych neurotyczek. Ale najczęściej nie mają w tym temacie świadomości z powodu uśpienia i ogromnych oczekiwań od ludzi obok. Sytuacji, zewnętrza, ogólnie od Wszechświata. Ty widzisz, z drugiej strony jesteś w tej historii mocno zanurzona i niezdystansowana, dlatego zastanówmy się, czy rzeczywiście widzisz to, co ja?
Twoje zachowanie jest formą nieznoszenia siebie, to po trosze neuroza, masochizm. Odbieram ten komentarz, jakbyś się strzelała na płasko z liścia w twarz. Cały czas przeciekasz energią, co sprawia, że nie czujesz się ze sobą dobrze, bo nawet nie masz na to siły. Na kilometr widać, jak bardzo siebie nie lubisz. Chciałabyś dużo, ale nie zasługujesz, bo się sobie nie podobasz. Dopóki nie przestawisz ogniska soczewki z gościa na yyy … siebie, będzie coraz gorzej. Właśnie na siebie.
Jeśli zmienisz optykę na siebie, przestaniesz od niego oczekiwać, co nie będzie Cię rozczarowywać. Jesteś zafiksowana na drugiego człowieka. Nie masz co robić? Nudzisz się? Jesteś w nieustającej REAKCJI na niego. Swoją drogą nikt nie jest w stanie spełnić wszystkich wymagań ego, gdyż ego musi być przynajmniej lekko niezadowolone.
A może jest inaczej? Może to Ty jesteś manipulowana?
Wyrzucasz sobie:
Wydaje się, że w naszych związkach małżeńskich, konkubinatach, czy długo chodząc z tym samym chłopakiem, zamieniamy się w matrony żeby nie powiedzieć, że rozpoznajemy w sobie zadatki na teściową.
A ten teść taki cichutki, wycofany, całkiem miły i właściwie do rany przyłóż.
Nic bardziej mylnego!
W uśpionych związkach, tylko mężczyzna!
Okazuje się, a naukowcy to potwierdzili, że tylko (przede wszystkim), a więc, że tylko mężczyzna jest w stanie TAK NAPRAWDĘ złamać małżeństwo.
Zarówno ciągłą krytyką i agresją (co Twojego związku nie dotyczy), albo tak zwanym SZUKANIEM ŚWIĘTEGO SPOKOJU I WYCOFANIEM, doprowadza do tego, że związek staje się nieszczęśliwą farsą i to dla obu stron.
Kobietę można łatwo rozkrochmalić rozmawiając z nią, rozśmieszając i nie uciekając ani w krytykę, ani w milczenie.
Kobieta staje się szczęśliwa przy miłym i uważnym partnerze, a związek ma szansę na bycie po prostu szczęśliwym.
Krążą mity o sekutnicach, które rozkazują swoim mężom i OCZEKUJĄ od partnerów. Chłopakom każą aportować i czyścić rynny. Ale oprócz totalnego marginesu królowych życia, to NIE JEST PRAWDA.
Oczywiście, że lubisz, gdy facet coś przerzuci cięższego, albo wskoczy na drabinę, ale to tylko kwestia użyteczności publicznej domowej. Opieki.
Tymczasem statystyczna kobieta od rana do wieczora, ile razy rzuci gałką w kierunku swojego stałego partnera, widzi, albo dezaprobatę, albo zobojętnienie.
W takim układzie, nawet budząc się, trudniej jest samą siebie kochać. ZACZYNASZ SIEBIE NIE LUBIĆ. Na to on nie lubi Ciebie jeszcze bardziej. Kobiety w takich związkach przestają odczuwać jedność z partnerem.
Moim skromnym zdaniem jesteś KARANA tą przyjaciółką męża. Gość widzi, że odczuwasz zazdrość, i dręczysz się tym, a jednak dostajesz porcję przyjaciółki raz za razem. Do tego podanej w takiej formie, że nie lubisz siebie jeszcze bardziej. Jestem zazdrosna, a przecież nie ma o co? Chyba jestem wariatka? Nie zasługuję.
I o to chodzi. Dlatego zadajesz to irracjonalne pytanie: … „Czy mogłabyś napisać coś więcej o skupieniu się na cudzym celu i totalnym odstawieniu własnej ważności?” …
Odpowiem: – No jeszcze czego?!:)
Dlaczego miałabyś skupiać się na cudzym celu i totalnie odstawić własną ważność? To jest tylko porada, jak zmanipulować przyszłego pracodawcę na rozmowie kwalifikacyjnej i niech tym pozostanie.
… „Jak opanować takie ego? „…
Zacznij od nauki wybaczania sobie błędów, od akceptacji siebie (takiej jaką jesteś Bridget), co pozwoli Ci siebie pokochać. Gdy tylko to zrobisz, spojrzysz zupełnie innymi oczami na człowieka obok Ciebie. Wybaczysz, zrozumiesz, ale może subtelnie kopniesz w tyłek. Niech odejdą z przyjaciółką w siną dal.
Zresztą to dla Ciebie ramol 😀
Za każdym razem gdy przechodzisz koło lustra, powiedz: kocham cię.
lofe
Powiązane artykuły
Komentarze
Pepsi, nie umiem czytać komentarzy, nie otwierają się ☹️
Wysłałam zapytanie do informatyka, co może być przyczyną <3
Pepsi czy możesz coś doradzić na zmęczenie po covidzie? Ciągle śpię, nie mam na nic siły, w środę muszę wracać do tyrki, nie wiem jak dam radę ;(
3 miesięczna kuracja Greens & Fruits TiB po 1 do śniadania (wystarczy 1 opakowanie), po śniadaniu 2 D3+K2 TiB i 1 Omega 3 TiB, wieczorem przed snem 1 ctrynian magnezu TiB. Oczywiście dobrze by było robić 4 szklanki. Jeśli zaczęły wypadać Ci włosy dołóż wieczorem (do magnezu) 1 cynk TiB
dziękuję za odp :*
Dzięki Pepsi za ten wpis. Czasami nasza emocjonalna niestabilność nie jest tym czym nam się wydaje na powierzchni.
Mój były lubi tańczyć. W pewnym momencie małżeństwa zaczęło mnie strasznie denerwować, że on chodzi do klubów sam. On twierdził, że chodzi tylko o taniec, za którym ja za bardzo nie przepadam. I do pewnego czasu tak to pracowało. On wieczorem wychodził sam, ja czytałam, robiłam coś z dziećmi albo spotykałam przyjaciółki. Ale nadszedł moment i bęc, stwierdziłam, że dalej tak nie mogę. I nie mogłam do tego stopnia, że przestalam spać, zaczęłam łapać jakieś dziwne infekcje, czyli ogólnie, zaczęłam się fizycznie rozpadać.
Powiedziałam mu, że albo on przestanie chodzić do tych klubów albo rozwód. Wybrał rozwód obwiniając mnie za zniszczenie rodziny. Po tym jak już wszystko było w toku, dowiedziałam się, że od jakiegoś czasu kogoś miał na boku. I tak myślę, że podświadome wiedziałam, że kłamie, ale nie miałam racjonalnego dowodu. I zanim dowód się pojawił, moja intuicja już to czuła.
Emocje nie zawsze są płaczem ego i często maja bardzo racjonalne podłoże.
Tak, to bardzo pasuje do tego artykułu. Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa i tego Ci z całego serca życzę. <3
Dziękuję Pepsi za ten wpis <3. Mam jednak taki mętlik w głowie, że nie wiem czy dobrze zrozumiałam. Czy jesli teraz skupię się na sobie to nie bedzie to objaw egoizmu? Jestem karana ta sytuacją bo nie lubie/kocham siebie samej i robie z siebie ofiarę? Bo uzależniam moj nastroj od jego nastroju, snuje domysly czemu sie nie odzywa, czy jest na mmie o cos zly itp.? Mam go olac i zająć sie sobą? Swoim rozwojem? Swoimi pasjami i własną kreacją?
nie myśl w kategorii olać, czy nie olać, po prostu zajmij się sobą i wszystko się ułoży, nie pisz tylko scenariuszy jak <3
Peps ja tez zastanawiam sie, dlaczego jest ta kara, bo tez mysle, ze on zdaje sobie sprawe, ze to ja boli, a jednak utrzymuje ta przyjazn. wiadomo, ze nie ma czegos takiego jak tak zazyla przyjazn damsko-meska, chyba ze facet jest gejem 🙂
Kara od wszechswiata przez to, ze ona wlasnie zawyzyla jego waznosc? Czy po prostu jak nam za bardzo zalezy, to drugiej mniej? Czy to normalne, zdrowe? Wiadomo, ze jakby dziewczyna nagle tak na serio zajela sie soba i tak naprawde wewnetrznie olala czy on ja kocha czy nie to koles by sie nagle zainteresowal..ale czy to nie jest cos w stylu, ze zalezy na tym czego nie moze miec. A jak ma na tacy, to zlewka i branie za oczywistosc? Jak rozpoznac milosc, czy cos sie z nia nie stalo, szczegolnie w takich dlugich zwiazkach
nie od wszechświata, od niego, pokazuje, że on rządzi w tym stadzie
ale nie rozumiem, dlaczego ten facet ma potrzebe, zeby ja ukarac.. czy faceci karaja, zeby kobieta sama sie usunela..bo sami nie potrafia sie rozstac? dlaczego po prostu chca tkwic w takim zwiazku..i karac kobiete..pokazywac ze rzadza. Czy to wynika z kompleksow? Nie chca, zeby kobieta byla zbyt silna w tym zwiazku? gdzie w tym wszystkim jest milosc..tego nie rozumiem
Zastanowimy się nad tym , gdy on napisze z prośbą o poradę 🙂
On wcale nie musi chcieć się rozstać, po prostu jest zmęczony swoją partnerką, zbyt pewny siebie, to daje jej takiego pstryka w nos, niby że ją wychowuje
Dziękuję Pepsi<3. Jakoś tak od razu lżej mi się zrobiło, czuję mniej strachu. Muszę się otrzepać i ruszać z tego skrzyżowania.
<3 <3
Hej 🙂
Dobrze napisałaś – albo czytelniczka była bardzo uśpiona i czytamy jej rozkminkę własnej iluminacji i wyznania wszelkich win, albo faktycznie to jednak facet w tym związku za bardzo manipuluje (ale wtedy trudno powiedzieć, czy on jest faktycznie toksycznym przypadkiem, czy jest to jednak jakaś gra sił, przy czym on faktycznie bierze górę i prowadzi tę grę). Tak czy inaczej – powinna się skupić na swoim rozwoju, nie żyć w niedoborowości (ma tego faceta, a ciągle czuje niedoborowość… coś nie tak z tym związkiem jednak), wygrać swoje życie, nie krzywdząc nikogo…
A może to po prostu (najwyższy) czas, żeby otworzyć związek?
A u mnie pierwszy bieg siódmego tygodnia. 11 minut daje się we znaki jednak głownie nogom, mimo że miały dwa dni odpoczynku… ale potem w ciągu tygodnia zawsze już robiło się lżej 🙂
Trzymam z Tobą <3
a dlaczego tak jest, ze wlasnie jak wyzej ma sie powiedzmy faceta a czuje sie niedoborowosc? Bo sie nie ma wlasnego zycia? zbyt malo energi wokol wlasnej osi, aby jakies cialo wpadlo w orbite, tak? Dlatego wpada sie w czyjas orbite? No i takie cos prowokuje zdrade,tak? ale sa tez sytuacje, ze facet jawnie gra nie czysto, choc kobieta ma spoko energie, chyba. np odkrywa nagie zdjecia kolezanek w jego tel i inne pasje. jak wtedy reagowac, bedac Ta, ktorej nie mozna zdradzic, jak kiedys mowilas o sobie Pepsi??? Love
no właśnie skorą jesteś tą, której nie można zdradzić, to po co o tym myśleć? Nie myślisz bo Cię to w ogóle nie boli. Gdy widzisz że związek nie ma po co trwać odchodzisz, gdy widzisz w nim jakieś swoje własne powody, zostajesz. Powody mogą być bardzo różne.Od racjonalnych, lepiej z kasą, poprzez wyzwania, zobaczymy jak sobie z tym stopniem do wzrastania poradzę, albo mogą wypływać z dulszczyzny, co ludzie powiedzą. Każdy powód, jeśli jest świadomym wyborem jest najlepszy na dany moment, bo się zadział. Co nie znaczy, że nie wbije kogoś kafarem w skrzyżowanie.
Pepsi
Dziękuję i proszę krzycz o tym! Każda kobieta w związku albo i bez niego powinna mieć świadomość tego, że „tylko mężczyzna jest w stanie TAK NAPRAWDĘ złamać małżeństwo”. Przy okazji czyniąc z kobiety sekutnicę, psychopatkę, niedojdę i co tam jeszcze sobie wymyśli. Matka Natura wyposażyła nas, a mężczyzn szczególnie, w mechanizmy warunkujące przetrwanie gatunku ludzkiego na ziemi, co zmusza naszych panów do permanentnego poszukiwania partnerki, w celu rozpowszechnienia swoich genów (choć myślą oni, że jest jakiś inny, „wyższy” tego cel). Stąd właśnie ta codzienna „dezaprobata albo zobojętnienie” w stosunku do kobiety, którą już zdobyli…. i mają na co dzień.
Żadna z nas nie zna tych wysublimowanych metod manipulacji, które stosują wobec nas mężczyźni.
A to rozmawia godzinami z przyjaciółką, a to wiadomości wysyła, ale nie wiesz komu, bo przecież nie wypada zapytać w obawie przed oskarżeniami, że właśnie w ten sposób rujnujesz ten wspaniały związek, przy tym potrafi w milczeniu spędzić tydzień i w dal z utęsknieniem patrzeć. Kiedy zaczynamy szaleć z bezsilności (no ileż można takiemu dogadzać?), to stajemy się wiedźmami, wariatkami i wstrętnymi zazdrośnicami!
Pepsi właśnie się obudziłam. Idę do lustra powiedzieć sobie: KOCHAM CIĘ!!!!
<3 <3 <3
Bardzo ciekawy punkt widzenia. Czyli kobieta staje się gderliwa gdy musi się przebikać puąty i dziesiąty raz przez to zobojętnienie. Lub aktulaniej najważniejszy mecz futbolowy. Niestety znam to z autopsji. Tochę dostałam tym komentarzem z liścia bo prawie mi się udało przekonać samą siebie, że jest ok. Pzdr i dzięki serdeczne.
love