fbpx
Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
219 114 231
111 online
46 124 VIPy

7 bagatelizowanych tajemnic zdrowia, czyli wstąp do OSHOłomionych

TO najlepsza przyszłość/opcja dla planety Ziemia -inteligentni, dobrzy, kochający, najzdrowsi na miarę swoich możliwości, szczęśliwi, dobrze sytuowani zgodnie z zaspokojeniem swoich potrzeb, działający ludzie, którzy yyy … nic nie muszą.

1. Nigdy nie zapominaj, że jesteś istotą energoinformacyjną

RUSCY jak już, to są naprawdę mądrzy. Ich wiedza jest wielka i wnikliwa. Lubię tę wiedzę, bo w sposób zupełnie nienawiedzony mówi o człowieku, jako o istocie energoinformacyjnej nie różniącej się niczym od całego otaczającego go Wszechświata, którego podstawą jest energomagnetyczna natura.

Im lepiej pracuje organizm człowieka, tym ma bardziej poprawną aurę

Co się dzieje, gdy praktycznie odcinamy się od elektromagnetycznego pola Ziemi? Nie łazimy boso po trawie, nie siedzimy po turecku na piasku, nie stajemy na rozstawionych nogach i nie wciągamy wraz z wdechem energii Ziemi przez czakrę Muladhara umiejscowioną w okolicach narządów płciowych i pupy? Pojawiają się w ciele nowe formy mikrobów, bakterii, albo odrazu nowe schorzenia w jeszcze bardziej zawirusowanej postaci. Wpływ promieniowania geomagnetycznego na wszelkie przejawy życia na Ziemi i jego związek z powstawaniem chorób i epidemii (nawet wojen) został udowodniony przez wielkiego rosyjskiego uczonego (w jego kraju wyklętego) A. Czyżewskiego. A Wereszczagin uczy – mój wpis o cudzej zazdrości (DEIR I i następne) jak nie dać się energoinformacyjnym pasożytom.

2. Jeśli chcesz, żeby ktoś (z całą pewnością siebie) wskazał Ci drogę, to możesz być zgubiony na zawsze

URODZIĆ się w mądrym ustroju, w Państwie, które ma mądrych ludzi u góry, którzy opierają swoje rozporządzenia na podstawie doniesień niezależnych naukowców, a nade wszystko Buddów (w tym Jezusa) jest zgoła niemożliwe. Wszyscy są przesiąknięci czymś, co wiąże się z polityką, religią, obowiązującymi kanonami medycznymi, czyli generalnie arogancką pewnością siebie. Dlaczego ludzie uwielbiają przywódców, którzy mówią pewnym głosem? Dlaczego lekarz pewnym głosem zarządza: antybiotyk, lek przeciwzapalny, psychotrop, to obetniemy, rach ciach, chemioterapia i radioterapia? BO tego chce usłyszeć lud. Tego potrzebujesz; żeby ktoś powiedział Ci coś z bezwarunkową pewnością siebie. Z głupią pewnością siebie. Przejął Cię we władanie, jak mój informatyk bloga. Czasami go przejmuje, a ja cierpliwie czekam i nawet to lubię.

3. Bądź czujny, czy obok Ciebie nie stoi Budda

TO jasne dlaczego Osho nie wpuszczano już do żadnego kraju typu Szwajcaria, czy Włochy, nie mówiąc o Stanach skąd go wywalono. Nie był przestępcą, ale mówił „okropne” rzeczy. Że politycy to ludzie pewni siebie. A bycie pewnym siebie jest oznaką braku inteligencji. Udawano, że Osho to zgorszenie w tematach seksualnych (totalny absurd), ale pod tym płaszczykiem chodziło tylko o to: „Najbardziej niebezpieczny człowiek od czasów Jezusa Chrystusa”– słowa amerykańskiego pisarza Toma Robbinsa (bardzo dobry pisarz).

Inteligentna osoba na pewno będzie się nieco wahała

Inteligencja jest niezdecydowana. To po prostu pokazuje, że są miliony możliwości, miliony innych rozwiązań i trzeba wybrać. Każdy wybór jest arbitralny a więc pewien brak pewności siebie jest nieunikniony. Im jesteś inteligentniejszy tym bardziej będziesz to czuł. A więc nie zawsze pewność siebie jest dobra, bowiem 99% pewności siebie to głupota.

Inteligencja jest niewinna, jak dziecko

Przebiegłość jest przeciwna niewinności. Spryt nie jest synonimem inteligencji. Rodzice, politycy, księża, społeczeństwo, dochtore, wszyscy są ekstrawertyczni, pewnie siebie, „wiedzą lepiej od Ciebie czego Ci potrzeba”, a Ty się na to godzisz, baa Ty tego pragniesz. Tymczasem oni nigdy nie pomogą Ci wejść w siebie. Mógłby to zrobić Budda, ale buddowie są nieliczni, jest ich bardzo niewielu. Ale nawet jakbyś obok niego stał, to i tak zwrócisz się o poradę do dochtore i pójdziesz za politykiem, albo księdzem. Tymczasem tylko Budda może Ci pomóc stać się inteligentną osobą. Ale nie znajdziesz wielu buddów, którzy są nauczycielami szkół podstawowych, średnich, wykładowcami na uniwersytetach, stoją na mównicach, to niemożliwe. ISTNIEJE oczywiście namiastka inteligencji i jest nią przebiegłość. Ale to nędzna namiastka.

4. Wiele grup społecznych i wydarzeń to energoinformacyjne pasożyty żywiące się Twoim ego, czyli ciągłym dialogiem w Twojej głowie: nie, nie, nie

SPOŁECZEŃSTWO uczy Cię sprytu abyś był zdolny do rywalizacji w walce o życie i przetrwanie. Z drugiej strony psychika ludzka potrzebuje poczucia pewności, bo gdy wciąż masz pod nogami ruchome piaski, życie staje się trudne. Daje to okazję tym kilku przebiegłym ludziom (albo zmanipulowanym od przedszkola jak nic niekumające dochtore, i inni), którzy mogą udawać, że handlują właśnie tym towarem którego potrzebujesz. PRZYWÓDCY potrzebna jest tylko jedna cecha – zawsze musi być na czele tłumu. Ciągle musi obserwować dokąd zmierza tłum, i być na przedzie. To upewnia tłum że przywódca prowadzi. Gdy sobie to uświadomisz, zrozumiesz, że musisz poszukać sam prawdy w sobie. Że powinieneś sam wybrać drogę, bo nie można stać na rozdrożu, jednak tylko Ty jesteś w stanie znaleźć najlepsze rozwiązanie. Nawet niekiedy zmieniając kierunek. ŻYCIE nie jest podzielone na dwa bieguny na dobro i zło. Między dobrem i złem są niezliczone sytuacje. Po prostu rozejrzyj się wkoło obiektywnie, w milczeniu, z wyczuciem zobacz każdą możliwość nie martwiąc się, a jeśli któraś wydaje Ci  się choć trochę lepsza niż inne, kieruj się tam. Kiedy już zdecydujesz się ruszyć zapomnij o innych możliwościach na ten czas.

To jest naprawdę inteligentna pewność

Nie przekreśla całkowicie wahania, ale używa go. Nie przekreśla możliwości, gdyż one istnieją.

5. Nie musisz w nic wierzyć, powinieneś doświadczać. Tylko ślepiec musi uwierzyć w światło słońca.

MOŻNA się zastanawiać skąd bierze się ta potrzeba fanatycznego oddania? Politykom, religii, księżom, w końcu lekarzom, a tak naprawdę farmacji. Ludzie muszą być fanatycznie oddani, ponieważ jakby tylko odzyskali świadomość, kiedy staliby się uważniejsi natychmiast dostrzegliby jaka to idiotyczna sprawa.

Fanatyzm wygodnie zaślepia

6. DHEA, „trzecie oko” i melatonina, to prozdrowotny oręż

PONOWNIE wracam do Ruskich, tym razem do myślicieli XIX wieku i początku XX wieku jak Fedorow, Ciołkowski, Wojno – Jasiński, i inni dowiedli, że człowiek obok świadomości posiada świadomość pozazmysłową. Uważa się że w ciągu życia świadomość wykorzystuje nasz mózg tylko w 10% jego możliwości.

90% niewykorzystywanych przez świadomość możliwości znajduje się w ośrodkach podkorowych

Należy tylko skoordynować świadomość z ośrodkami podkorowymi, które łączą nas z Naturą, wyprowadzają na nowy poziom nadświadomości. Brzmi to może trochę dziko, ale badania Jay’a Glasera z 1986 roku, dotyczące substancji chemicznej DHEA (dehydroepiadrosteronu) powiązanej z procesem starzenia, mówią, że jeśli maksimum tej substancji w organizmie obserwuje się w wieku 25 lat, to w wieku 70 lat pozostaje go, czyli DHEA zaledwie 5%. TYMCZASEM podczas medytacji poziom DHEA podwyższa się do 40% i wyżej.

A każdy rok poświęcony na tego rodzaju zajęcia obniża wiek biologiczny człowieka o 1 rok

Znacząca rola w starzeniu się przypada pracy naszego „trzeciego oka”, które podczas rozwoju płodowego przekształca się w gruczoł wydzielania wewnętrznego – szyszynkę. WYTWARZANA przez szyszynkę melatonina – to hormon regulujący wszystkie narządy układu wydzielania wewnętrznego i immunologicznego. Z wiekiem mamy coraz mniej melatoniny, co doprowadza do różnych schorzeń. Jeśli u kogoś dojdzie do ataku serca w godzinach 4.-5. do 9. rano, to odpowiada za to melatonina, której u tego kogoś jest mało, albo nie ma jej wcale.

Medytując każdego dnia i odpowiednio długo śpiąc w zaciemnionym pomieszczeniu, jesteśmy w stanie znaaacznie dłużej zachować zdrowie i młodość

Niewidomi znacznie rzadziej cierpią z powodu chorób nowotworowych, nadciśnienia i innych schorzeń.

7. Naucz się zatrzymać umysł (inaczej: medytować)

W umyśle jest wyłącznik nazywany: czujnością, świadomością, obserwacją. Jeśli zaczynasz obserwować umysł, on zaczyna się zatrzymywać. Zatrzymuje się ten nieustający dialog w głowie. Twoje ego dostaję w mordę, a Ty doznajesz ogromnej ulgi.  Im bardziej obserwacja się rozwija, tym łatwiej jest Ci zatrzymać umysł. A kiedy umysł wraca, gdy go przywołujesz, wraca odnowiony i świeży. DLATEGO medytujący muszą być inteligentniejsi od innych ludzi. Jeśli nie są, to medytują niewłaściwie, nie wiedzą czym jest medytacja. Robią coś innego w imię medytacji. Osoba medytująca na pewno będzie wrażliwsza, inteligentniejsza, bardziej twórcza, bardziej kochająca i bardziej współczująca. Te wartości rosną same.

A cały sekret polega na jednym: naucz się zatrzymywać umysł

Źródła: Osho „Inteligencja”, Iwan Nieumywakin, Ludmiła Nieumywakina „Endoekologia zdrowia”


Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba. Rzuć też może gałką na to: Dobre suplementy znajdziesz w naszym Wellness Sklep


Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, i niekoniecznie wyraża zdanie założycielki bloga, tym bardziej nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.


 

(Visited 10 260 times, 1 visits today)

Komentarze

  1. avatar Justyna 9 września 2016 o 08:05

    Pepsi kiedyś piałaś o tym jak Chrystus był w Tybecie, a skąd ta pewność (jak już piszesz o pewności 🙂 ) Ja trochę o tym czytałam i są podzielone zdania , np. https://radtrap.wordpress.com/2011/10/06/jak-powstal-mit-o-jezusie-w-indiach-i-nepalu/

    1. avatar pepsieliot 9 września 2016 o 08:10

      18 lat przebywał w Tybecie (od 12 do 30), jest to udokumentowane,raczej nie ma możliwości, aby zniknął na tyle lat słuch o człowieku, którego obawiano się jeszcze zanim się urodził, możesz na przykłąd poczytać o tym to: https://dmr44blog.files.wordpress.com/2014/07/notowicz-roerich-abhedananda-nieznane-c5bcycie-jezusa.pdf

  2. avatar Tomasz Jasik 9 września 2016 o 08:25

    Hej ! Znacie jakieś tytuły pana Czyżewskiego ~ w google wyskakują jacyś architekci.:p
    I czy znacie jeszcze jakieś strony/ książki/arty o uziemianiu?

    1. avatar pepsieliot 9 września 2016 o 08:32

      o Rosjanach jest bardzo mało w necie, o takim Wereszczaginie zgoła nic, na hasło pasożyt energoinformacyjny wyskakuje tylko fragment z recenzji jego książki

      1. avatar Tomasz Jasik 9 września 2016 o 08:39

        A tytuł książki ? Jest w PL ?

        1. avatar pepsieliot 9 września 2016 o 09:44

          tak

  3. avatar Lorka 9 września 2016 o 09:10

    od jakiegos czasu, co chce napisac komentarz, to go kasuje bo.. no co mam napisać no: pepsi.. dokladnie tak, piszesz dokladnie to co czuje/wiem w srodku.. a poza tym im wiecej czytam , doswiadczam tym coraz cześciej dochodze do wniosku ,ze ma mało do powiedzenia:) nadal jak widze twoje zdjecia to mam plaska w gębe bo jestes klonem mojej znajomej hahah tylko ona brunetka

    1. avatar Tomasz Jasik 11 września 2016 o 09:02

      ponawiam pytanie- czy można prosił o tytuł książki Czyżewskiego ?

  4. avatar Fenix Felix 9 września 2016 o 10:02

    Ja natychmiast wstępuję do OSHOłomionych! Z Pepsiliderem bez pewności!!!

    1. avatar pepsieliot 9 września 2016 o 12:53

      cieszę się, będziemy się spotykać wszyscy i OSHOłamiać 😀 jesteś pierwsza w klubie

      1. avatar Fenix Felix 9 września 2016 o 14:43

        Cudownie!

      2. avatar Fenix Felix 17 września 2016 o 06:31

        Klub to rzeczywiście lepsze słowo, niż „miejsce zbierania kości” 🙂

        1. avatar pepsieliot 17 września 2016 o 08:31

          dlatego poprawiłam

  5. avatar MaK 9 września 2016 o 10:20

    No nie… Dlaczego mój komentarz został skasowany? Bo był jednym zdaniem krytyki? Proszę Pepsi nie zabieraj mi wiary w swe OSHOłomieństwo…

    1. avatar pepsieliot 9 września 2016 o 12:52

      skasowałam, bo miałam powody

  6. avatar Fifi 9 września 2016 o 16:40

    Interesujące tematy, szkoda, że tak mało ludzi wokół chce o tym rozmawiać.
    Ps. Mnie mają za idiotę jak chodzę po łagodniejszych szlakach górskich na boso no ale 😉

    1. avatar pepsieliot 9 września 2016 o 18:15

      dzisiaj długo biegałam boso po świeżo ściętej trawie na boisku piłkarskim, do tego świeciło słońce i byłam sama, cudowny trening

      1. avatar Fifi 9 września 2016 o 18:24

        coś pięknego!

    2. avatar MaK 10 września 2016 o 19:16

      Szkoda. Myślałam, że możemy tu rozmawiać mając inne zdanie. Ciekawa jestem jakie to mogły być powody, choć domyślam się, że się nie dowiem. Lofciam tak czy siak

      1. avatar pepsieliot 10 września 2016 o 20:11

        to jest blog, a nie forum, chociaż i tak zezwalam na znacznie więcej

  7. avatar maggie 9 września 2016 o 17:36

    czemu wierzymy w myśli w które nie powinniśmy wierzyc? i wtedy zaczynamy się bać…. i zaczynamy je wzmacniac , a tak naprawdę to czysty fake… , no ale robi nam krzywdę..
    czemu tak trudno nie wierzyć myślom?

    1. avatar pepsieliot 9 września 2016 o 18:13

      nasze ego robi nam to specjalnie, jest to zawsze zły dialog nie nie, gdy tylko zejdzie się do serca odrazu jest lepiej tak tak, a gdy uda się choć na moment zaprzestać myślenia, zatrzymać umysł, wówczas zaczyna się oczyszczenie w postaci medytacji, zatrzymujemy się tu i teraz. ponieważ dla przeciętnej osoby jest to bardzo trudne, dlatego gdy dręczy nas umysł,należy spróbowac zejść do serca i spojrzeć na wszystko stamtąd, a potem dopiero próbować zagłębić się bardziej w siebie.

    2. avatar Niki 9 września 2016 o 18:59

      Myśli to jedno. Ludzie żyją obrazami, tworzą je w głowie, wzbudzając przy tym określone uczucia – tło dla obrazu – i to one sprzężone z obrazami są siłą napędową, ludzie po prostu często wizualizują. Nie wiedząc, że to robią, albo nazywają to inaczej i określają jako coś tajemniczego, niewyjaśnionego. Najczęściej wizualizują, sugerują sobie jako jedyną możliwość, swoje porażki. Gdybyśmy potrafili czytać w cudzych myślach, usłyszelibyśmy jęki rozpaczy, zazdrość, udawaną wyższość, ich słabości, ich strach, ich poczucie małości. A wraz z tym świadomość malejącego strachu w nas. Powinniśmy działać na przekór, świadomie wizualizować (kontrola własnych myśli i uczuć) więc obrazy sukcesów, nienapuszoną naturalną niewyrachowaną pewność swojego działania i swojej osoby. Inni pójdą za naszym przykładem.

      1. avatar pepsieliot 9 września 2016 o 19:25

        raczej nie radzę tego

        1. avatar Niki 10 września 2016 o 12:37

          trenerzy rozwoju to proponują, niech sobie nie wchodzą w kompetencje i będzie super, każdy sprawdzi na sobie i sam się przekona – tak jak z czytaniem Osho i przekonaniem o słuszności jego Manifestu… bez względu na to czy dołączy czy nie… dzięki…

          1. avatar pepsieliot 10 września 2016 o 13:49

            no to wpisuj to pod ich wypowiedziami

          2. avatar Basia 12 września 2016 o 06:38

            Pepsi dlaczego nie radzisz tego o czym piszesz Niki ? Świadomej wizualizacji ?

          3. avatar pepsieliot 12 września 2016 o 08:20

            Do Niki: Osho niczego nie manifestował, a więc nie zgadzam się też z tym określeniem, ale raczej uważam to za niezbyt fortunne dobranie słowa, niż konkretne przesłanie, ale wolałam to wyjaśnić.

            Wracając do Twojego pytania Basiu „Dlaczego nie radzisz tego o czym pisze Niki ? Świadomej wizualizacji ?

            W ogóle nie radzę żadnej wizualizacji, bo czym jest wizualizacja? Wizualizuje się/myśli się o przeszłości, rozpamiętując, czyli tkwiąc w przeszłości, której już dawno nie ma, a nawet jak się wydarzyła wczoraj, to też już jej nie ma.

            Z drugiej strony ludzie albo obawiają się przyszłości, czyli często wizualizują/myślą o ewentualnych strasznych rzeczach, które ich mogą spotkać, albo wręcz przeciwnie marzą. Wyobrażają sobie przyjemne rzeczy, które mają mieć miejsce w ich przyszłości. I teraz nie chodzi o to, czy to są realne marzenia, czy całkiem utopijne, chodzi o to, że ludzie tkwią albo w przeszłości, albo w przyszłości.

            To nigdy nie doprowadzi do przebudzenia.

            Oczywiście nie mówię teraz o zwykłym planowaniu w życiu, gdy umysł jest nam jak najbardziej przydatny, gdy lewa połowa mózgu za pomocą logiki korzysta z wiedzy i opracowuje plan biznesowy, czy tylko planuje się wakacje.

            Mówię o gonitwie myśli w głowie. Nasz umysł jest taki, aby przekonywać nas, że każda myśl jest ważna. Co tylko jakaś się pojawi, już za nią pędzimy.

            Złorzeczymy, zazdrościmy, a za chwilę martwimy się, że jesteśmy niedobrzy, źli, że za mało kochamy, że za mało mamy wdzięczności, że życie nam umyka, jednym słowem, niezadowolenie i frustracje.

            Ale gdy uświadomimy sobie, że umysł już taki jest, że on tak właśnie działa, niby na tak, a w rzeczywistości na nie, nie, nie, to zrozumiemy podstawową prawdę, że nie ma po co tak bardzo przejmować się myślami.

            Należy zlewać myśli, szkoda też czasu na wizualizacje, ani o przeszłości, ani o przyszłości.

            Jedynym rozwiązaniem jest zacząć przyglądać się swojemu umysłowi z boku, stać się jakby obserwatorem. Wiadomo, że chodzi o „tu i teraz”, a będąc „tu i teraz” niczego nie wizualizujesz, bo właśnie się dzieje. Jesteś obserwatorem.

            Dam przykład z własnego życia, chociaż nieczęsto to robię.

            Wiele lat cierpiałam z powodu nerwicy lękowej, moje lęki były poważne, czyli także miałam odczucia fizyczne, bałam się wszystkiego. Rozpamiętywałam przeszłość, i wizualizowałam straszną przyszłość. Niekiedy uciekałam w marzenia, bo to dawało mi jakby chwile wytchnienia, ale zawsze i tak gdzieś wewnętrznie byłam smutna/zrozpaczona i przerażona. Trwało to dziesięciolecia.

            Obudziłam się którejś nocy przerażona. Meble wyglądały strasznie, wszystko było jakieś dziwne, i stwierdziłam, że tak się żyć nie da. Że nie chcę już tej rozpaczy, tych rozmów/wizualizacji w mojej głowie, że tego nie wytrzymam. Że nie wytrzymam samej siebie.

            Gdy Tolle doszedł do takiego wniosku kiedyś w nocy, będąc w głębokiej depresji, uświadomił sobie, że w takim razie jest ich dwóch.
            On, który to mówi, i ten drugi z którym Tolle nie może wytrzymać? To był u niego przełom. Od tego momentu nastąpiło samoistne przebudzenie, zobaczył to, co nieprzebudzony jeszcze Osho, gdy wszedł wieczorem do ogrodu. Doznał przebudzenia. Absolutnego poczucia szczęścia, miłości i wdzięczności. Tolle właśnie tej nocy stał się tym człowiekiem, którego teraz znamy, który ucina se pogaduszki z Dalajlamą.

            Gdyby nie ogromna depresja i strach Tolle prawdopodobnie nigdy by się nie przebudził.

            Ale ja nie doznałam objawienia, nie zrozumiałam, że nie mogąc siebie znieść, jednocześnie dowodzę, że jest nas dwie, a po prostu stwierdziłam, że już dłużej tego cierpienia nie zniosę.

            Następnego dnia, niczego nie wizualizując sobie, struchlała ze strachu i zrozpaczona udałam się do klubu fitness i jakimś cudem, bardzo młody, roześmiany trener kazał mi wejść na bieżnię. Śmiał się trochę, że ledwo stąpam, i że kręci mi się w głowie (już myślałam, że konam), śmiał się też z mojego stroju sportowego (faktycznie był dziwny, bo szkoda było wydawać kasy na coś, co jak sądziłam raczej nie przyda mi się na dłużej), ale jakoś lazłam na tej bieżni.

            Pomyślałam, że nawet ten młody idiota mnie nie zniechęci, bo i tak jutro wrócę do klubu. Coś tam widocznie było z poranka Tolle i ogrodu Osho. Przychodziłam zawsze wtedy, gdy debila trenera nie było, i może ta konspiracja odciągnęła moją uwagę, że idę codziennie na bieżni.

            Po pewnym czasie zaczęłam szybciej iść, dłużej i trochę próbowałam pobiegać. Strach był ogromny, ale jakiś normalny, bo dotyczył tu i teraz biegania, a nie jakichś zmyślonych wizualizacji z przeszłości i przyszłości.

            Któregoś dnia (kilka miesięcy później) nagle zrozumiałam, że akceptuję mój lęk, i wszystkie negatywne emocje, bo dały mi szansę na stanie się innym człowiekiem. Zamieniłam lęk, dzięki przypadkowym medytacjom bieganiem na własne wzmocnienie. Dzięki swojemu strachowi jestem tym kim jestem.

            Nie ma powodu niczego wizualizować, myśleć o tym, co inni myślą, jest tylko jedna droga, trzeba w danym momencie być tym co się robi. Być „tu i teraz” a w dalszej konsekwencji tylko to może doprowadzić do przebudzenia.

            Daleko mi do przebudzenia, daleko mi do Tolle, czy Osho, ale stany absolutnej szczęśliwości i akceptacji już poznałam dzięki działaniu. Zamieniam się w bieganie. Zamieniam się w pisanie.

            A wszystko dzięki okropnemu strachowi. Widziałam też torusa, dostałam się tam też ze strachu i całkiem przypadkowo, nawet wtedy niewiedząc gdzie byłam. Teraz wiem.

            Doszło do tego, że owego trenera kocham najbardziej na świecie.

            Dlatego taki książkowy wpis Niki mnie zraził, bo nie pomogą. To są gadki psychologów, nie wypływają z inteligencji, tylko intelektu. Nie z działania, tylko działalności.

            Tylko drogą „tu i teraz” możemy się przebudzić. Zostaw myśli w spokoju, nie są wcale takie ważne, nie wizualizuj niczego, po prostu popatrz na nie z boku, jak obserwator.

            To jest jedyna droga, żeby nauczyć się w końcu zatrzymać umysł choć na chwilę.

  8. avatar miszmasz 10 września 2016 o 07:32

    Pepsi, czytałam twój wpis na temat złych uroków i ludzi wysysających z ciebie dobrą energię i nasunęło mi się takie pytanie. Czy to możliwe, że prezent na szczęście w formie biżuterii, może przynosić pecha? Może mi się tylko wydaje, ale po zdjęciu tej biżu jakoś mi lżej i łatwiej z życiem.

    1. avatar pepsieliot 10 września 2016 o 13:51

      o martwych przedmiotach Wereszczagin nie pisze, ale liczą się Twoje odczucia, ja bym wyrzuciła/sprzedała

    2. avatar Basia 13 września 2016 o 07:26

      Pepsi dziękuję za odpowiedź. Zastanawiam się co zatem z Prawem Przyciągania – o tym o czym mówi film lub książka „Sekret”, O tym o czym uczy Brian Tracy – pisz swoje marzenia tak jakbyś już je przeżyła, określ je w cel podając datę realizacji i tak przez co najmniej 21 dni bez przerwy, 10 opisanych marzeń, jakby już się spełniły zaraz po przebudzeniu – „Poczuj, że to masz a wszechświat Ci to udostępni – nie musisz wiedzieć jak to się stanie”. Myślałam, że znajdę w Twojej odpowiedzi pytanie, które zaczęłam sobie zadawać – co ze środkami wiodącymi do spełniania naszego celu. Wizualizuje od kilku lat i też podzielę się dwoma sytuacjami : Uwielbiam podróżować więc od momentu pierwszego wyjazdu zaczęłam wizualizować kolejny – kolejne były na kredyt. Po powrocie z jakiejś wyprawy mój mąż mówi – kolejne wakacje tylko za gotówkę a ja wizualizowałam Turcję. Zbliża się czerwiec, dzwoni mąż – „lecimy do Turcji, zwolnili mnie z pracy dostanę wyprawkę, mam to gdzieś, lecimy się zrelaksowa” – i wg tego co mówił mój mąż – wakacje były za gotówkę. Kolejny przykład – chcemy zmienić auto – nie ma kasy – pędzący młody kierowca rozwala mi moje auto – kasacja- dostajemy dużo więcej kasy z ubezpieczenia niż był wart do tego niespodziewana kasa spadła z rodziny wpadła do portfela – pojawia się piękne auto do kupienia – mam go. Kolejna rzecz – chcemy mieć dwa auta – nie ma opcji finansowej – mam wypadek – dostajemy kasę z ubezpieczenia -naprawiamy auto + kupujemy kolejne = mamy dwa auta. Widzisz zależność Pepsi ? Miałam więcej takich przypadków i widząc tą zależność powoli zaczynam się bać wizualizacji – może ja coś źle robię.

      1. avatar pepsieliot 13 września 2016 o 08:06

        Basiu nie chcę nic ujmować Brianowo Tracy, ale to o czym on pisze, a to o czym ja mówię to dwie zupełnie inne rzeczy. Tracy śpi, ale jeśli chodzi o porady sprzedażowe jest mistrzem. A ja mówię o przebudzeniu, co nie znaczy, że nie potrzeba do tego sporo dobrobytu. Wizualizując cel, to jest bardzo dobre działanie w biznesie, mój biznes idzie świetnie, poniewaź doskonale wiem dokąd idę, a Ty (i każdy) robiąc to dobrze (czasami bez żadnej nauki, po prostu intuicyjnie) możesz korzystać z otaczającej energii, i przekuwać ją na swoją korzyść. Mówi się wtedy, w tej sprawie wszystko mi sprzyjało, wszystko szło mi gładko, aż nienormalnie dobrze. Tak mogą iść wszystkie sprawy, gdy zaczynasz żyć świadomie. Gdy umiesz już sprawiać (Wereszczagin DEIR II) żeby ludzie/energia wokół Ci sprzyjała, możesz nawet pokusić się o uszczknięcie czegoś z ogromnego tortu pasożyta energoinformacyjnego.

        Kobiety mają pewną zdolność, która bardzo je wyróżnia, mają intuicję

        1. avatar Basia 13 września 2016 o 10:41

          Dziękuję, czuję to co piszesz i od jakiegoś czasu jestem Twoją fanką. Intuicja jest niesamowita, próbowała ostrzec mnie przed wypadkiem – najpierw mój sen, potem dziwny niepokój aż objawiał się ściskającym bólem brzucha i głos w głowie „nie jedź” – pojechałam. Mam jednak wątpliwości czy tylko my mamy intuicję, mój mąż zachowuje się też jakby ją miał i zdecydowanie słuchał jej przede mną – ja kierowałam się logiką on bardziej intuicją. Książki Osho od jakiegoś czasu czytam i rozumiem o co chodzi, bycie tu i teraz jest bardzo ważne ale najpierw gdy poznałam „Sekret” zwróciłam uwagę na myśli i ich skutki dzięki czemu zaczęłam zmieniać je na pozytywne, bo wiedziałam, że przyciągną lepszą przyszłość i myślałam nadal nad przyszłością – jaka ona będzie piękna, nie żyjąc w teraźniejszości. Po kilku lekturach Osho – głównie „Świadomość” otworzyła mi oczy i nauczyła, żeby żyć w tu i teraz mając świadomość każdej przeżywanej chwili 🙂

    3. avatar Basia 13 września 2016 o 07:29

      Szkoda, że nie ma opcji edycji – przepraszam za błędy…

    4. avatar Pretorian 23 września 2016 o 21:35

      jesteś przebudzona tylko tego nie wiesz w związku z tym nie ma żadnego dystansu do Osho czy Tolle . To , że nie masz takiej intensywności doznań jak oni to tak jak osoba niewidząca nie widzi słońca , co nie oznacza , ze go nie ma . Albo inaczej : tęcza jest zawsze na niebie ale widzimy ja tylko w określonych warunkach . Określenie „”przebudzenie” najpierw jest pomocne , ale czym więcej się go używa to wtedy staje się wrogiem albo lepiej „przeszkodą ” . Rozumiem , że odpisując innej osobie wygodnie było tego słowa użyć . Ale zaraz potem zapomnij o nim. Jesteś w momencie w którym słowa powinny tracić swoje znaczenie , porównania być niepotrzebne. Być może jesteś jeszcze w bardziej szczególnym momencie . Ale pisanie o tym jest być może przedwczesne gdyż to co napisałem , napisałem po przeczytaniu tylko tej jedynej Twojej wypowiedzi z 12/09.

  9. avatar Karolina 11 września 2016 o 08:23

    Pepsi poważnie pytam: czy komar ma takie samo prawo żyć jak ja czy Ty? Każda bez wyjątku żywa istota zgadza się?

    1. avatar pepsieliot 11 września 2016 o 12:22

      nie ma czegoś takiego jak prawo do życia, bo to znaczyłoby że jest prawo do zabijania. Będąc wilkiem, czy trygrysem jesteś częścią natury, która w celu zaspokojenia potrzeby (nie pragnienia)jednostki zabija. Do tego zabija istoty, które najczęściej nie zabijają, co nie znaczy, że zjadana antylopa, to zrozumiałe, komar, również, ale także roślina, a więc co nie znaczy, że nie chcą żyć.

      1. avatar Karolina 11 września 2016 o 13:43

        Okej czyli jak zabije komara z potrzeby ( nie z pragnienia) bo mnie gryzie, to nie się nie odbije echem we wszechświecie (karma) ? Ale jeśli zabiję pająka o tak bo się go po prostu boje a ten pająk pod balkonem miał swoje życie i mogłam go przenieść zamiast zabijać dopuszczam się głupiej zbrodni i za to odpowiem ?

        1. avatar pepsieliot 11 września 2016 o 15:12

          w jakiś sposób tak, achimsa polega na tym, ze chodzą z miotełkami i rozganiając ewentualne mikro robaczki, żeby ich nie nadepnąć, ale z drugiej strony ząbek czosnku wybija florę bakteryjna, myśle wiec ze zło raczej kojarzy sie z realizacja złych myśli, planowania, knucia, już afekt jest bardziej wybaczalny, nawet cyniczne prawo karne tez to bierze pod uwagę

          1. avatar Karolina 11 września 2016 o 16:50

            No i dzięki 🙂

        2. avatar Pretorian 23 września 2016 o 21:55

          nie ma tak naprawdę czegoś takiego jak ” prawo” . Prawo to wymysł ludzi – abstrakcyjny „przepis” nie mający żadnej szansy na powodzenie. Jest zmiana , jest działanie , są podobieństwa między zmianami . żadnych praw nie ma . zapytaj się swojego psa według jakiego prawa postępuje w swoim życiu . na pewno odpowie ci ze wg żadnego . A przecież żyje … . Potem zapytaj się mrówek , misia koala i drzewa w otrzogrodzie wg jakiego prawa żyje . odpowiedź będzie taka sama Tylko nigdy nie pytaj się o to ludzi ….

  10. avatar popo811 11 września 2016 o 09:24

    Hej
    Pepsi, ja też wstępuję do OSHOłomionych :),
    ale mam pytanie z innej beczki; Czy to możliwe aby po bieganiu zaczęły pękać naczynia krwionośne??
    Otóż zaczęłam biegać (przez Ciebie :P) i od prawie 3 lat, zmieniał też spojrzenie na zdrowie…Pracę mam niestety siedzącą – już od 20 lat, należę do dosyć szczupłych osób a po dwutygodniowej diecie E.Dąbrowskiej ważę 57 kg :). Biegam od lutego, raz – dwa razy w tygodniu, nawet to lubię… ale od niedawna zauważyłam jakby więcej pajączków, które miałam zresztą(po dwóch ciążach) ale nie aż tyle, oraz dziwne objawy jak pieczenie stóp i dziwny ból nóg. Zauważyłam też na nogach bardziej widoczne żyły… Czy to już starość? :(((
    Kiedyś grzegorzadam (pozdrawiam) komuś odpisywał jak wzmocnic żyły, ale nie odnajdę… pomóżcie!!! pozdrawiam

    1. avatar pepsieliot 11 września 2016 o 12:20

      o nogi do biegania należy bardziej dbać, ale w związku z wiekiem takie rzeczy też występują

  11. avatar yellowfin38 11 września 2016 o 09:30

    Pepsi, wierzysz w numerologię?

    1. avatar pepsieliot 11 września 2016 o 12:19

      ja w nic nie wierzę, w pierwszej osobie piszę tylko o tym co wiem

  12. avatar Marysia 18 września 2016 o 18:21

    Dobry wieczór, Pepsi.
    Po pierwsze, chciałabym ogromnie podziękować Ci za cały ogrom wiedzy, którym się z nami dzielisz. Trafiłam na Twojego bloga całkiem niedawno, a już udało mi się wszystko przeczytać i nawet kupić książkę. Śledzę, uczę się od Ciebie. Widzę też u Ciebie, w Twoim pisaniu (bo tylko o tym mam prawo się wypowiadać), dużą zmianę, jeszcze piękniejsza energia z tego ostatnio płynie. Dziękuję więc, że to wysyłasz. Śledzę z zapartym tchem te posty o OSHO, o medytacji, o trzecim oku, bo sama zaczęłam się tym niedawno interesować. Idealnym przykładem jest mój chłopak, któremu dwa lata temu udało się obudzić. Jest ode mnie starszy o 12 lat, a wyglądamy, jakbyśmy oboje mieli po 25 lat. Jest tak przepełniony miłością i dobrocią, że nierzadko ludzie biorą go za głupka albo szaleńca, potem jednak nie chcą przestać z nim przebywać, tak im dobrze. Nieważne, mogłabym o tym pisać godzinami. Jednak potwierdzam, to jest możliwe i mam na to żywy, chodzący i dwumetrowy dowód, który właśnie siedzi obok mnie i rzeźbi w drewnie (zresztą i on czytuje czasem Twoje posty, a teraz spytał, jak wyglądasz i powiedział „o, jaka ładna” widząc Twoje zdjęcie)!
    A na koniec małe pytanie: od 1,5 roku choruję na depresję, chodzę na terapię, bez leków nie jestem w stanie funkcjonować. Odstawiłam alkohol, kawę, jem względnie zdrowo, ale za to palę. Wiem,wiem, wiem, powinnam wiele zmienić. Poza tym dopadły mnie objawy nerwicy, takie jak, m.in. zaciskanie szczęki przyprawiające mnie o bóle głowy. Miałam również robioną tomografię (przez miesiąc ciągle było mi niedobrze, wywracałam się, a problemy z błędnikiem zostały wykluczone) i okazało się, że mam tzw. torbiel na szyszynce. Czy wiesz może, jak mogłabym nad tym „pracować”?
    Pozdrawiam Cię najserdeczniej,
    M.

  13. avatar grzegorzadam 18 września 2016 o 19:01

    ==A na koniec małe pytanie: od 1,5 roku choruję na depresję, chodzę na terapię, bez leków nie jestem w stanie funkcjonować.==

    To jest ”wspaniała” ”choroba” przynosząca stały wysoki dochód producentom.
    Można pozbyć sie depresji bez tych specyfików.

    Trzeba zacząc od kompleksowego oczyszczania organizmu, później dostarczeniu brakujących cegiełek.

  14. avatar Marysia 19 września 2016 o 14:48

    Grzegorzadam, dziękuję za odpowiedź. Rozumiem, że chodzi o odstawienie leków. Wiem,że piszę jak kompletny laik i zadaję wiele pytań, jednak : co dalej? Czym się oczyszczać, jak się „podtrzymywać”? Brzmi to trochę narkomańsko, jednak już i na lekach wciąż jestem zmęczona, ciągle bym spała, dodatkowo dorobiłam się zaburzeń odżywiania i tylko bym jadła i jadła. Przed wzięciem leków spałam praktycznie bez przerwy, nie ruszałam się z łóżka i dostawałam ataków paniki. I biorę dalej, bo czuję się stosunkowo lepiej, choć sam problem nie znika.

    1. avatar grzegorzadam 19 września 2016 o 19:22

      Poczytaj prosze do jakich objawów chorobowych mogą doprowadzic toksyny z jedzenia, chemii domowej, woda z rurociągu
      i działalnosc helmintów, grzybów, bakterii i wirusów w organizmie:

      http://www.pepsieliot.com/czy-w-twojej-solniczce-jest-juz-witamina-c-czyli-jak-prosto-zgladzic-plesn/

      Problem sam nie zniknie, pokonasz to osobiście.

  15. avatar Pretorian 24 września 2016 o 10:08

    dlaczego nie ma mojego posta ws depresji „marysi „” ? technika czy ingerencja ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum