Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Ten wpis pochodzi jeszcze sprzed uchylonych drzwi do oświecenia, co oznacza, że został napisany przeze mnie przez sen …
Wielu czytelników blogaska posiada dość poważne ograniczenia finansowe, o czym wiem, bo mi o tym mówią.
Gdy biegniesz wraz z sarnami przez las, rzecz Cię nie dotyczy. Jesteś w tym czasie wolna, wyzwolona i lekka. Ale, to jasne, że trans tlenowy nie może trwać wiecznie. Nadchodzi moment, gdy dopada Cię przyziemny i barbarzyński materializm. Chcesz mieć pieniądze na potrzeby ciała i pragnienia ego. Pieniądze są energią, której potrzebujesz. Piszę o diecie, treningach, nawadnianiu, oddechu, jednak wiesz dobrze, że na lekkość Twoich emocji ma również wpływ stan konta, czy innych aktywów. Ludzie, którzy mają lepszą sytuację finansową, pomimo tego, że żyją nieświadomie (śpiąc na jawie i we śnie) mają większą szansę na zdrowie ciała. Takie są statystyki. Z drugiej strony: Niestety zaczynając jakąkolwiek działalność biznesową z pewnością spotkasz się z negatywnymi opiniami innych ludzi. Często nie wprost, bardziej zawoalowanymi, ale z pewnością z nieprzychylnym wydźwiękiem.
Jesteś cała podekscytowana jak rosyjska kochanka i naładowana energią oczekujesz, że ludzie wokół Cię wesprą, ale licz się z tym, że możesz spotkać coś wręcz przeciwnego. Jedną z istotnych osobliwości, które spotkasz w świecie biznesu, jest to, że większość ludzi nie będzie Cię zachęcać do kontynuowania Twoich pomysłów strategicznych. Dojdzie też do tego, że niektórzy będą sprawiać wrażenie, że dają Ci rady, ale tak naprawdę otrzymasz zwrotne info, że nie wierzą w Twój pomysł. Osoba, która rzeczywiście zechce Cię wesprzeć z pewnością będzie chciała więcej się od Ciebie dowiedzieć o zamyśle, zanim wyda jakikolwiek komentarz, ale osoby, które chcą Cię raczej zniechęcić bardzo szybko wyartykułują swoje uwagi, najczęściej w formie pytań i bez większego zainteresowania Twoim pomysłem. Jeżeli wiesz wcześniej, że tak działa mechanizm, będziesz niejako przygotowana i bardziej odporna na zniechęcające Cię wypowiedzi. Podobne zachowanie nie dotyczy tylko spraw biznesu. Wystarczy, że opowiesz komuś o swojej nowej diecie i też usłyszysz masę szybkich uwag w formie pytań, które mają Cię zaniepokoić i zniechęcić Dlatego bardzo ważne dla Twoich planów biznesowych jest, abyś była na to przygotowana. W innym przypadku istnieje poważne prawdopodobieństw, że odstąpisz od swojej idei.
Jest to jedna z najczęstszych negatywnych wypowiedzi, którą otrzymują przedsiębiorcy i oznacza tylko jedno: że osoba, która zadała to pytanie w rzeczywistości nie wierzy, że Twój pomysł się spodoba. Twoja odpowiedź powinna brzmieć: – Patrz na mnie, mnie się spodobał.
Znowu to pytanie jest po prostu odbiciem przekonania, że to nie jest dobry czas na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Twoja odpowiedź powinna brzmieć: – Czy ktoś przestaje jeść, albo kupować ubrania w pewnych porach roku? Nie przygotowuję oferty dla świstaków, ani jeży.
To jest już jednoznaczne zniechęcenie, ale masz też jasną odpowiedź.: – Ja nie jestem tym przyjacielem.
To też jest bardzo bezpośredni komentarz. Twoja odpowiedź powinna być bezpośrednia: – Nie jest moim celem, abyś został moim klientem, gdyż jest wielu ludzi, którzy przyklaskują temu pomysłowi. Spoko, po prostu nie jesteś jednym z nich.
To również jest oczywisty komentarz demotywujący. Odpowiadasz: – Jobsowi, Einsteinowi, pani Rowling, pani Oprah i prawie każdemu, kto zrobił coś znaczącego w życiu powiedziano, że idą z motyką na słońce. Chciano im podkopać pęciny.
Twoja odpowiedź: – Byli jak ja, zanim zaczęli. Też nic nie mieli.
Twoja odpowiedź: – Czy wiesz, ilu ludzi nie ma silnej woli, wytrwałości i dyscypliny? Możesz usłyszeć podobne wypowiedzi, albo i nie, ale zmierzam do tego, że ludzie przelewają swoje strachy, obawy, mylne wyobrażenia, niechęci, czy zazdrości na wszystko co siedzi wokół nich. Dlatego matki chcą dla swoich synów ciepłych korporacyjnych posad i mało kto dostaje w domu wsparcie dla własnej samodzielnej działalności biznesowej. Chyba, że w domach z takimi tradycjami, ale to też nie jest pewne. Inni ludzie z kolei podkopują Twoje idee biznesowe, gdyż boją się, że zostaną z czegoś wykluczeni.
Wyobraź sobie, że jesteś rozbitkiem na wyspie wraz z kilkoma przyjaciółmi. Jaka będzie ich opinia, gdy postanowisz zbudować tratwę i wypłynąć w morze?
1. Sami boją się tego zrobić 2. Uważają, że tego nie da się zrobić 3. Boją się, że Ty możesz to zrobić, a oni zostaną na wyspie 4. Wolą wieść nieszczęśliwe życie na wyspie, niż podjąć ryzyko 5. Chcą zobaczyć, że każdy inny zrobi to samo i mu się uda, aby sami mogli poczuć się komfortowo i bezpiecznie 6. Wierzą, że utknięcie jest ich przeznaczeniem 7. Chcą czekać na kogoś, kto przyjdzie i ich z tej wyspy zabierze, chociaż logika mówi, że mogą tak czekać w nieskończoność.
Myślę, że skoro masz potrzebę, zacznij działać i zarób pieniądze.
Nie ma w tym nic złego. E-biznes nadaje się do tego wyśmienicie.
Owocek:)
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba. Rzuć też może gałką na to: Dobre suplementy znajdziesz w naszym Wellness Sklep
Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, i niekoniecznie wyraża zdanie założycielki bloga, tym bardziej nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.
Powiązane artykuły
Komentarze
Wpisuję się na listę chętnych na zakup tej Książki, mam nadzieję, że z dedykacją 😉
pozdro!
i ja i ja!
Kinga :))
Asiu jak najbardziej 🙂
Powodzenia i dużo czytelnikow ebooka 🙂
U mnie, na wieść, że pracuję tylko do końca roku a potem sie zwalniam(aby zakręcić się dookoła czegoś własnego) usłyszałam tylko „Pffff! I gdzie niby pójdziesz” – poparte pobłażliwie wykrzywioną miną.
I tak sobie myślę, że w obecnym miejscu jestem wielozadaniowym koniem pociagowym, to niby sama mam sobie nie poradzić? ;)Boję się owszem, nie wiem jak to ugryżć ale spróbowac warto.
Tylko branża taka, którą w sieci można reklamować, ale wykonać trzeba „namacalnie” 🙂
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam słowo „namacalnie”, może zbyt dosłownie, ale napiszę parę rad z punktu widzenia działalności opartej na tzw. rzemiośle artystycznym. Na początku jest trudno. Trudno jest podzielić czas między pracę (wytwarzanie), a promowanie. Promowanie i wyrabianie marki zajmuje mnóstwo czasu i można się w tym zagubić. A trzeba pamiętać, że owszem, promowanie jest b. ważne, napędza sprzedaż, ale w tym modelu nie ono zapewnia nam kasę, tylko produkt. Tak więc dobrze jest zacząć pracować „namacalnie” jeszcze jak się ma tą stałą pracę, mieć pewne zapasy produktów, bo potem z czasem (a raczej z jego brakiem) będzie gorzej. Ja mam o tyle łatwiej, że jest nas dwoje i marketingiem, klientami, promowaniem, zdobywanie informacji, zdjęciami zajmuję się ja. Rzemiosłem głównie mąż. Jak mi zostaje trochę czasu, albo jak już mam dość pracy z kompem i mam potrzebę użycia rąk 🙂 , to wtedy też wkraczam do akcji. To też jest dobre rozwiązanie, bo samemu jest znacznie ciężej.
Dobrze jest mieć wsparcie, nawet jeśli miałoby być tylko takie psychiczne, ale warto szukać ludzi, którzy wysłuchają, pocieszą i doradzą, bo czasem jest ciężko na początku przy zderzeniu z naszą polską przedsiębiorczą rzeczywistością.
A, jeszcze jedno : warto pójść do dobrej księgowej (nie pani Stasi z osiedla, znam osoby którym taka pani Stasia wyrządziła krzywdę, a miało być tanio) zanim założy się firmę i zapytać o poradę w sprawie opodatkowania, formy działalności itp.
Powodzenia! 🙂
Nic ambitnego dzięki 🙂 Produkt to zupełnie co innego, produkt może być dowolny, własny, cudzy, materialny, usługa, łodewer, byleby był dobry, liczy się tylko zbudowanie akcji sprzedażowej
po czytaniu wpisów tutaj na blogu nawet ja, raczej wycofana i bojaźliwa, zaczynam otwierać umysł na perspektywę produktów i działalności
bo wcześniej myślałam że przecież cokolwiek wymyślę to się ludziom nie spodoba i że akurat ja w życiu nie znajdę niszy, i że wszystkie nisze z kilkoma wyjątkami dzieci typu prodigy są zapełniane przez wielkie koncerny i bardziej niż ja wpływowe jednostki. a teraz zaczynam myśleć że może nie. książkę kupię na sto pro
Oregano każdy może to zrobić, pozdrawiam Cię
Owocki Pepsi
Najlepiej mieć własną „działalność” i robić to co się lubi.
Pepsi! Ależ ja wyczekuje tego e-booka! Tekst jak zwykle świetnie się czyta 🙂 Uściski i dużo mocy! :*
Justyno <3
No masz po części rację, wierzyć w siebie i się nie poddawać, a że są rady od niedorajdów, tak było jest i będzie.
Ale nie pisz bzdur że bez żadnych nakładów otworzysz e-sklep.
Komputer, tablet itp.itd. kosztuje, połączenie z internetem kosztuje, warto mieć tel.stacjonarny(to zwiększa wiarygodność sklepu).
Piszesz o opłacie za domene, są też za darmo, ale trzeba się na nich znać.
No i towar, jak się uda i producent da Ci coś za darmo albo bezpośrednio od niego będzie szedł do klienta to tak, jak nie to kicha.
No może taka bzdura jak opłata za prąd, bo jak uruchomisz komputer bez niego, naładujesz komórkę?!?
Oczywiście można to wszystko ukraść, ale to śliska sprawa.
Produkt Łysico to jest produkt, a system sprzedażowy to jest co innego. Produkt możesz pożyczyć, może być wirtualny, może być wymianą banerową, może być Twoją intelektualną kreacją, usługą, doradztwem, e-bookiem, rękodziełem, możesz go też kupić w hurcie, aby zyskać marżę, ma mieć tylko jedną zaletę, maja go chcieć potencjalni.
Natomiast system sprzedaży w necie, o jakim napisałam e-booka nic nie kosztuje. Komputer możesz mieć ten sam, na którym grasz w kuleczki.A telefon ten którym rozmawiasz z babcią.
Raczej nie piszę bzdur, tylko może Ty nie wszystko ogarniasz?
Aaaa jak tak to spoko, miałem na myśli towar namacalny, nie wirtualny, czy jakiś inny o którym wspomniałaś.
W kulki na kompie nie gram, to Ty zagrałaś ze mną nie odpowiadając na moje pytanie, ale spoko już mi nie potrzebna odpowiedź bo ją znam.
Już Ci wysłałam przed godziną
O cholera no faktycznie jest, byłem chwilowo nieczynny bo byłem poćwiczyć, RESORRRRRY!
Jestem ciekawa tego e-booka,też myślę o podjęciu własnej działalności,czekam niecierpliwie;)
no to świetnie Karola
Wyśmienity artykuł
Jej dzięki, bardzo potrzebowałam tego wpisu, na ebook czekam z niecierpliwością! Mój plan jest taki, że do trzydziestki muszę zrobić wszystko, żeby nie iść do „normalnej” pracy, a jednocześnie mieć stabilizację finansową. Mam 3 lata na to 🙂
A poza tym droga Pepsi, muszę Ci się pochwalić – zaczęłam biegać. Zakupiłam sobie super opaskę, dzięki której nie bolą mnie uszy i głowa po bieganiu ( to była moja zmora) i zamierzam sobie truchtać regularnie. Początki są cięęężkie, zwłaszcza, że nigdy nic typowo wytrzymałościowego nie ćwiczyłam, ale, ale dziś pierwszy raz po 2,5 km zamiast zdychać do końca dnia, poczułam mega przypływ energii. Jaram się!
Agata jaram się razem z Tobą
Ja próbowałam sprzedać swoje piekne wyroby szydełkowe (hobby)nie udało się 🙁 dodam,ze wystawiłam w internecie w dodatku zagranicą.
Co do gwiazd którym się udało czy one przypadkiem nie podpisału cyrografu?
Pepsi czy to twój sklep z tymi zielonkami?Nie mogliby poszerzyć asortymentu o ostropest plamisty i ziemę okrzemkową ?Fajnie by było zamówić wszystko w jednym miejscu.
A co robisz na szydelku? Serwetki czy moze jakies sukienki, topy itp? Bo ja mam kilka marzen szydelkowych (znalazlam w necie) ale nikogo, kto by umial takie cudenka wykonac…
Hej Edytka, myślałam dzisiaj o Tobie, czy się nie obraziłaś, bo ta dziewczyna była niezbyt miła, a ja nawet się nie zorientowałam szybko, a potem była już tylko woda po kisielu. Oczywiście , zawsze pytaj o co chcesz na blogu, bo gdy Ci tutaj odpowiem, to zostanie to jako wartość dla innych. W końcu wszystko o czym piszę można znaleźć w internecie, a ja pragnę żebyście szukali, byli, gościli akurat u mnie
Nie Pepsinku, nic mnie nie odciagnie od Ciebie 😉
nie bylam ostatnio, bo mialam troche ekhem, malzenskich perturbacji, mowiac eufemistycznie, ktore rozumiesz, wypelnily cala moja glowe.
NA Twoja ksiazke juz zacieram rece:)
kiss
Katka wkrótce będzie pełna oferta, a moja książka podpowie Ci dlaczego się nie udało, ale to nic, najważniejsze, ze dowiesz się jak zrobić, żeby się udało, Pozdrawiam
Edytka ciekawi mnie co to za cudeńka znalazłaś.Może sama powinnaś za szydełko chwycić;)
to takie proste.Ja serwetki robię to moje hobby.
Pepsi z niecierpliwością będę oczekiwała na więcej produktów.Za jednym zamachem zrobię zamówienie.Ciekawe czemu mi się nie udało dwóch serwetek sprzedać hihi
Katka, wybacz, ale dwie serwetki, to nie jest biznes. To jest okazjonalna produkcja i sprzedaż. Masz już jeden z powodów, dla których Ci się nie udało. Jeśli próbowałaś na portalu typu Etsy (czy czymś w tym guście), ale w sumie każdym innym też, to ciężko jest być zauważony w zalewie innych serwetek i produktów szydełkowych. Nie można też po prostu wystawić swoich produktów i czekać na klienta. To jest jest ciężka praca nad tworzeniem i promowaniem swojej marki. A przy dwóch serwetkach ciężko o mówić o marce. Mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale są to rady od kogoś, kto naprawdę ma duże doświadczenie z podobnymi produktami. 🙂
super artykuł. trzeba koniecznie zachęcać ludzi, aby mieli odwagę brać życie w swoje ręce i zaprzestali jęczenia 🙂
Ja też czekam, z ciekawością 🙂
Witaj Pepsi
lubię Twój blog,od jakiegoś czasu często tu zaglądam
Ja też będę chętna na książkę i tez robię różne ozdóbki świąteczne i chciałabym zmienić pracę bo z pensji(1700)ciężko:)
Bomba owocek dla Ciebie
FiliGilii nie mam powodu aby się obrażać:) Zgadza się był to tego typu portal.Wiem,że to nie biznes.Traktuję to jako hobby i wystawiłam na próbę.Sprzedaję też w muzeum.Bywa tak,że czasami długo leży,czasami się sprzedaje.Na pewno bym się zarobiła a nie dorobiła na tym interesie.To moje hobby i podałam tu jako przykład.Ale chętnie się dowiem jak to sprzedać 😉
Dobry artykuł. Też miałem ambicję, troszkę oszczędności, dobre chęci i dośc pracy na etacie. Do tego 2 dziecko w drodze, żona na macierzyńskim i ja pracujący za 1240zł…od końca października ruszyłem ze swoim interesem. Franczyza co prawda ale jak na razie jestem zadowolony. MAszyny parowe- krakowski oddział Ecomyjni.
maszynyparowe.com. Powiem wam szczerze cieszę się , że spróbowałem
Hehe – na poczatku robku wymyśliłam coś swojego po długim okresie przerwy w życiorysie (zdrowie! a własciwie to choroba :p ) i przerobiłam wszystkie te idiotyczne uwagi. Moja ulubiona: 'pszeesz TO już jest’. Albo: 'i tak się w tym pogubisz’ (to moje ulubione, od mamuni staruszki), albo: 'ale po co to komu’. 'nikt ci za to nie zapłaci’ itd. Doszło do tego, ze na podstawie reakcji na moją opowieść o moim internetowym pomyśle zaczęłam dzielic ludzi. Są tacy, których sobie odpuściłam. Fajne jest to, ze po wszystkich tych pokopaniach wstawałam jeszcze silniejsza i potężniejsza. Fantastyczne uczucie! 🙂 A startuję z obciążeniem i 'welonem śmierci’ czyli paskudną psyche-dolegliwoscią. Ale cały czas nie odpuszczam. W ciągu miesiąca powinnam w końcu zacząć. (Książkę już mam! :p ) A na razie piję sobie z wolna 3 szklanke wody. Bo jesteś tym co jeż! A zaraz idę na długachny spacer z psem po moim totalnym zadupiu.
Pytanko mam przy okazji – trening aerobowy to to wprawdzie nie jest, ale czy takie poranne marsze (7-10 km po nadwiślańskich wałach na skraju wawki) na początek mojej nowej diety wystarczą, czy po powrocie mam 'dopychać’ pół godziny na zapomnianym i przykurzonym domowym rowerku?
I drugie – szukam, szukam i nie umiem znaleźć (nie smiej się tak głośno, bo usłyszę!) … przepisów! No bo tak: czy co rano mają być banany + coś jeszcze + zielone? A może truskawki pół na pół z jabłkami? Albo jeszcze inny owoc? Skąd mam wiedzieć jakie ilosci którego zjeść zeby mniej wiecej załatwić sprawę kalorii? No i obiady – znów pytanie – ile surówek, ile gotowanego zarcia – pół na pół? Kocham kartofelki – czy wolno i ile? Szperam po sieci i nie widzę takich danych. Widziałam przykładowe tygodniowe żarcie kilku osób, ale to dla mnie za mała wiedza na start. Jestem wciąz jeszcze lajkonk w tomacie, a angielski znam głównie z widzenia i trochę na migi. Liczę na ciebie i info w krótkich żołnierskich słowach o tym, ile czego (zamiennie oczywiscie) mniej więcej zjeść powinnam.
buziaczki.
Lecę na psacer.
trzymam kciuki za biznes, co do aktywności możesz chodzić, tylko nie wlecz się, ale marsz jest świetny, możesz dołożyć kijki.
Musisz sama poszperać na blogu opowiedzieć się czy chcesz być witarianką, bo to znacznie więcej surowego niż 50%, ale do obiadu zawsze możesz jeść kasze,quinoę, ryż, czy ziemniaki, jak lubisz i gdy Ci psiankowate nie szkodzą(ziemniaki). Przykłady szejków są nawet z boku na instagramie, musisz sama szukać. Mój program jem i chudnę z boku strony, też jest oparty na 811. Wszystko jest na blogu, życzę szdrowia