Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Jolka Ścichapękom, Smutnym, Zdesperowanym i Szczęśliwcom
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad tym, dlaczego złapałeś przeziębienie pomimo tego, że nie zrobiłeś wcześniej niczego głupiego, ani też nie kontaktowałeś się z nikim głupim? Albo innym razem wręcz przeciwnie, narobiłeś masę głupstw, po treningu wyleciałeś z mokrą głową na dżdżyste i chłodne okoliczności przyrody, a jednak nie było żadnych negatywnych konsekwencji zdrowotnych? Czy zwróciłeś uwagę na czas, w którym dopadają Cię choroby? Gdy prześledzisz ten okres, to dojdziesz do wniosku, że przeżywałeś akurat jakieś zaburzenia emocjonalne. To jest ogólnie wiadomą sprawą i nie mówię Socjecie niczego odkrywczego, tym bardziej, że nowa medycyna niemiecka jest skłonna nawet tak poważne zaburzenia komórkowe jak rak przypisywać złym emocjom, czyli poważnemu stresowi. Niby mówię truizmy i lecę sloganem mentalnym, ale tylko dlatego, żeby podejść do sprawy od drugiej strony. Skoro tak, skoro o tym dobrze wiemy, yyy … może by tak zabezpieczyć się jakoś na taką możliwość? Od razu obwieszczam czytelnie, że z pewnością nie tędy droga, aby wypierać swoje emocje negatywne, oddalać je w myślach i niejako ignorować. To jest najgorsza z metod. Z emocjami należy się rozprawić, należy wziąć je jak najszybciej na tapetę. Czy możemy prowadzić miłą pogawędkę z kimś, gdy nasze mieszkanie właśnie się spaliło? Teoretycznie możemy i często to robimy, ale potem uderzają w nas zgliszcza ze wzmożoną siłą, gdyż ani przez moment pogawędka nie pozwoliła nam zapomnieć o tym, co przez cały czas siedziało w tyle naszego sagana. Pożoga. Nie można tłumić emocji, chyba że w korporacji, gdyż nie należy zamachiwać się dizajnerskim krzesłem na swojego przełożonego w garniaku Armani. Trzeba się z korpo zwolnić. Twoje emocje mają ogromny wpływ na Twój układ odpornościowy. Dziesiątki badań wykazało, że szczęście i szczęśliwe myśli mają pozytywny wpływ na układ odpornościowy, podczas gdy smutek i smutne myśli mają skutek dokładnie odwrotny. Przeziębiłeś się? To nic innego, tylko wyrażenie przez organizm uczuć smutku. Boli Cię brzuch? To samo, to efekt nagromadzonego smutku i rozczarowania. W wielu przypadkach możemy zachorować po prostu tylko dlatego, że nie jesteśmy szczęśliwi, albo tylko dlatego, że nasze ciała chcą wyrazić swoje tłumione emocje. Czyli bądźmy szczęśliwi i spełnieni, a to oznacza, że musimy jasno zdawać sobie sprawę z naszych emocji, szukać rozwiązań, jednym słowem stawać z nimi twarzą w twarz i starać się je zrozumieć. Aby móc je złagodzić, lub wyeliminować. W rzeczywistości, ludzie starają się, albo złe emocje tłumić i wyrzucać do podświadomości, albo się im bezwolnie poddawać. Obie opcje prowadzą do nieuzasadnionych przeziębień, a nawet do czegoś gorszego. Niektórzy ludzie są w stanie nawet nieświadomie popełnić samobójstwo. Ktoś idzie ulicą i nagle jego stopa ześlizguje się na jezdnię, zostaje potrącony przez nadjeżdżający samochód, który zabija go niemal natychmiast. Można takie wydarzenie zinterpretować, jako wypadek, pech, nieszczęśliwy zbieg okoliczności, ale w kontekście tego, że wiemy iż osoba ta od dwóch tygodni była w depresji i często rozmyślała o opcji śmierci, to takie ześlizgnięcie się stopy z chodnika, mogło być po prostu spełnioną myślą. Musisz powiedzieć wielkie Nieeee! Czy wiesz, że wiele trądzików na twarzy może wynikać z nadmiernego stresu? Czy wiesz, że mięśnie Twojej twarzy, potrafią zmienić Twoje rysy, że wydajesz się brzydszy, bardziej smutny, albo chory? Niestety dopóki nie będziemy umieli powiedzieć Nie swoim smutnym emocjom, destrukcyjnym myślom dotąd nie będziemy potrafili powiedzieć Nie powolnemu zabijaniu siebie. Tak działa ten mechanizm. Musisz nauczyć się opanowywać emocje, nie zagłuszać ich, ale się z nimi rozprawiać. Bo choroby wynikłe z niepanowania nad swoimi emocjami mogą Cię pokonać. Nie możesz pozwolić, żeby problemy życiowe zdołowały Twoje zdrowie. Nie możesz pozwolić na niszczenie swoich komórek smutkiem. Musisz zmienić sposób patrzenia na siebie i swoje życie. Bezwzględnie należy uporać się ze swoimi emocjami. Mówiło się w dzieciństwie, że klown tym bardziej jest wesoły na cyrkowej arenie im bardziej jest tego dnia smutny. Mogę powiedzieć tylko tyle, że im mam większe powody do smutku, tym więcej biegam. To mnie nastraja pozytywnie, ładuje optymizmem i leczy medytacją biegaczą psyche. I chociaż gdy jestem smutna mam ochotę schować się w domu, niczego nie robić, tylko się owinięta w pled zamartwiać, to jednak na przekór sobie zmuszam się do wysiłku fizycznego, aby ratować komórki i wspierać układ odpornościowy.
Nie bądźmy zbuntowanymi rolnikami blokującymi własne drogi. Nie strajkujmy. Udoskonalajmy własną moc, wspierajmy emocje, nauczmy się z nimi rozprawiać, przez co zadbamy o własne ciało. Miejmy przejezdne szlaki, jasne i zrozumiałe dla krwiobiegu i całej reszty. Ścisk & owoc peps Przeczytaj inne moje artykuły w tym guście: Śmiali się ze mnie, gdy to radziłam, ale gdy zrobili Myślałem, że nie mam wpływu, ale się pomyliłem Powiem Ci w jaki sposób pokonać brak motywacji Jak się najlepiej motywować do treningu Trening silnej woli, depresja i takie tam Oni chcą z życia brać najlepsze, a w rzeczywistości biorą tylko stolce
Powiązane artykuły
Komentarze
Dzięki, Pepsi, dzięki. Ścisk bardzo!
Izabella hej hej, ścisk2
hej pepsi! ja też traktowałam bieganie jak remedium na mój szeroko pojęty ból dupy, lecz właśnie się wali mój świat. nie mogę biegać, bo boli mnie kręgosłup i… dupa. chyba czas do lekarza ( na samą myśl chce mi się płakać, bo się obawiam iż mnie zlinczuje, a ja się nie obronię, bo jak to weganka, bo jak to maratony! przecież trzeba jeść schabowe i odpoczywać). jakaś rada? co mi jest? jak ja mam gadać z lekarzem? próbowałam się zregenerować, odpuściłam plany treningowe, myślałam, że to jakaś mała kontuzja. ale to już trzeci miesiąc. co robic? i boję się, że już nigdy nie pobiegam (wiem, panika).
odzwierzęce omega-3
Kochana przybliż temat, kręgosłup w której części? Jak biegasz? Ja przez 2 lata tylko chodziłam gdy mój kręgosłup szyjny okazał się nie ten teges. Ćwiczenia izometryczne. Napisz coś więcej. Jestem z Tobą.
Temat wygląda tak: kręgosłup boli w części krzyżowej. Bolał wcześniej, ale nie podczas biegania, po prostu czasem nagle zaczynał i przestawał. Na początku wakacji zaczął mnie boleć lewy pośladek (biodro w środku). Odpuściłam, biegałam max 40 minut bez szaleństw. Zaczęło się w czerwcu jest sierpień. Po 40 minutach nie jestem w stanie biec dalej. Ledwo chodzę. Zaczyna się od biodra idzie do kręgosłupa, raz promieniowało nawet do kolana. Ćwiczenia izomeryczne, siłowe, ostatnio joga – uskuteczniam. a siedzę teraz i jednak boli. Iść do tego ortopedy?
Kosmo – nie odkryłam chyba nic nowego to jest rwa kulszowa, też tak miałam. Chociaż mogę się mylić, lekarzem nie jestem, to jest moje doświadczenie. Ból od pośladka, jakbym miała wielkiego siniaka, przez kolano do dużego palca. Ani stać ani leżeć. Najlepsza pozycja na pół leżąco, ale wstać to masakra.
To mogą być też korzonki.
czyli rwa kulszowa
Jak Ci promieniuje do nogi to może być rwa kulszowa.
Zamiast do ortopedy, lepiej wybrać się do neurologa.
niby tak, ale objawy rwy kulszowej wystepują raczej bez związku z wysilkiem fizycznym. a jak o tym piszę to już wszystko mnie boli, wszędzie 😉
„niby tak, ale objawy rwy kulszowej wystepują raczej bez związku z wysilkiem fizycznym”
Właśnie mają zw. z wysiłkiem fizycznym.
Wiem, bo mój mąż ma dyskopatie od 14lat, jakies wypukliny, przepukliny…mimo to ćwiczy silowo, biega, jednak jak juz”urazi” sobie kręgosłup, to najpierw czuje promieniujący ból, az do stopy.Wowczas zaprzestaje aktywności fizycznej i czeka aż uraz sam się wyciszy,niekiedy jednak ból się rozwija uniemożliwiając wykonanie mu jakiegokolwiek ruchu i trwa nawet miesiąc, dwa -a wtedy bez pomocy Poltramu 150mg ani rusz…
Paradoksalnie, najlepszym lekarstwem na dyskopatie wg.neurologa męża,
jest intensywna aktywność fizyczna właśnie 🙂
hmm…. dzięki za informacje, muszę to wszystko przetrawić, albowiem mam 25 lat i nadal nie mogę przetrawić tego, że mogę mieć wgl jakiś problem ze zdrowiem, a co dopiero o matko! z kręgosłupem W TYM WIEKU 😉 nie zamierzam też tym bardziej przestawać się ruszać, tylko stało się to w ostatnim czasie zbyt bolesne. no nie lubię tych lekarzy, ale chyba uznam wizytę jako punkt wyjscia do dalszych rozważań nad naturą mojego problemu 🙂
kosmo, jesteśmy tylko ludźmi 🙂 albo aż i mamy wpływ. Może zacznij od wyrzucenia słowa „problem” 😉 i zamiany go na trudność, od razu czystsze pole do rozmyślań, słowo problem samo w sobie ma negatywny ładunek. I dalej taka trudność, czyli ten wyrzucony problem ma stać się wyzwaniem 🙂 a to już samo w sobie daje siłę do walki z nim, o siebie, podnosi ducha walki.
kosmo zarówno ja jak i moja kumpela miałyśmy zapalenie korzonków na studiach i nigdy nie powróciło, a trochę lat minęło
A ja, na swoim przykładzie bo od maja przeszłam całą diagnostykę ( nie dałam rady już nawet chodzić) zrobiła bym rezonans magnetyczny całego kręgosłupa i udała się do dobrego neurologa lub ortopedy aby omówił mi wynik rezonansu, a następnie do dobrego fizjoterapeuty by pokazał jak ćwiczyć/biegać/itp. Bo naprawdę można sobie samemu wielkie kuku zrobić, a kręglarza przed wyżej wymienionym krokami stanowczo odradzam, bo przy takim zabiegu może dojść do uszkodzenia nerwu kulszowego.W moim przypadku ja od ortopedy traumatologa po rezonansie dostałam skierowanie do neurochirurga na tzw. ingerencję chirurgiczną.Jednak jak na razie do tej ingerencji mi nie śpieszno, zastosowałam się do rad ortopedy i fizjoterapeuty, mogę normalnie funkcjonować, jedyny minus to … biegać jednak nie mogę, cóż coś, za coś.A… i żądaj skierowania na rezonans bo na zdjęciach RTG czasami nie widać zmian( u mnie nic nie było widać, dosłownie nic.)
Kosmo ja na towim miejscu najpierw wybralabym sie do kiropraktyka,kreglarza aby sprawdzili czy wszystko jest na swoim miejscu 😉 Czesto skorcze miesni a nawet ich „skrety” moga powodowac takie bole i trzeba je po prostu rozluznic masazami 🙂
no masażyk
to jest mysl 🙂
Rwa kulszowa nie trwa dłużej niż kilka dni, w trakcie których najwygodniejsza pozycją jest leżenie w określonej pozycji. Być może nabawiłaś się przepukliny kręgowej i jak chcesz w miarę szybko wrócić do sprawności, to radzę Ci iść do dobrego fizjoterapeuty. Zwróć uwagę na takie kursy jak McKenzie, Mulligan i inne obcobrzmiace nazwy a będziesz mieć pewność, że trafiłaś pod odpowiednie ręce. Co prawda wizyta będzie Cię pewnie trochę kosztować, ale efekty będziesz miała bardzo szybko (coś za coś) w przeciwieństwie do tego, co Cie czeka z lekarzem. I nie będzie się czepial że jesteś vege a nie mięsozerca.
Powodzenia 🙂
Tak! Szczęśliwi mniej. A jeśli już to jakoś tak przejściowo, łatwiej im się podciągnąć na linie znad przepaści. Odkąd dobrze się czuję sama ze sobą, akceptując siebie z całym dobrodziejstwem inwentarza, wiedząc, że to co już się stało jest skutkiem zakorzenionych myśli i emocji, odkąd codziennie pamiętam o łapaniu inspiracji, motywacji, magazynowaniu ich na słabszą chwilę, odkąd czuję moc i kontrolę nad swoimi myślami, uczuciami i działaniem, odkąd wiem że ludzie wywierają na siebie wpływ, słowa mają znaczenie, a atmosfera dnia i sytuacji zależy od człowieka…. czuję się lżejsza, uwolniona, idąc ulicą jakbym unosiła się 10 cm nad ziemią, dostrzegam otoczenie okiem turysty – z zaciekawieniem, zaskoczeniem – łatwiej jest zapanować nad rozwojem sytuacji, zdrowotnych również, wyłapać ten moment „przed” zanim jeszcze coś nieprzyjemnego może się rozwinąć. Obserwować siebie, swoje reakcje emocjonalne stojąc z boku, decydując od razu czy chcę zakorzenić sobie jaką myśl/ emocję czy jest gówno warta i nie zawracać sobie nią głowy i czy to co mam już w magazynie wzorców nie jest moim wrogiem.
Gdyby można było taki proces emocjonalno-fizjologiczny zobaczyć jak na rentgenie… albo na żywym organizmie, jeszcze lepiej, w kolorach, przekazie świetlnym, które nerwy jakie emocje przewodzą do których narządów i jakie ich reakcje to wywołuje. Jak to ma miejsce w przypadku nowotworów,, kiedy po latach życia w konflikcie lub w momencie zaistnienia konfliktu zostaje uruchomiony proces niszczenia komórek, tak jak opisał to dr Hamer ten od nowej medycyny germańskiej.
ja to się stresuję już jak zaczynam czytać o tej medycynie
Inspirujece slowa Niki , bardzo zdrowe i madre podejscie , chyba sobie skopiuje:)
Niki rządzi !
ahhaaaa ja wiem co tak przyciąga <3 te 10 cm nad ziemią 😉 każdy tak chce, niesiony tęczowym parasolem… chociaż nie wiem czy akurat tęczowym, jeszcze komuś przyszło by do głowy spalić… </3
Ale jak pięknie w tej germańskiej się wszystko układa, wszystkie puzzle na swoim miejscu, jest skutek jest przyczyna, tylko od razu sobie nie uświadamiamy co zaszło.
Czasu się nie cofnie, można sobie wyrzucać, że się nie wiedziało o tym wcześniej, ale można też z tą wiedzą powalczyć tym razem o siebie.
Te 3 cm dzialaja na wyobraznie , nie powiem 😉 Poczytam sobie na temat germanskiej – hej ho – po nauke by sie szlo ! Na wszelki wypadek teczowego parasolu na terenach Polski uzywac nie bede 😉
Tak to jest ze stresem.Dużo pracy, nadmiar obowiązków i od 24.04.14 ciągnie się za mną choróbsko. Ciągle coś! Na przełmie czerwca lipca 10 dni urlopu, dalego, daleko od domu i pracy, telefon w sejfie i choroba ustępuje. Po ok. 2 tygodniach w pracy znowu powraca i tak ciągle coś. Za radą naszej Pepsi chlorella, proszek z jęczmienia, cytryny, oregano, kiszonki i nie mogę się uwolnić od dolegliwości. Zawsze byłam przeciwniczką alopatji. Zwlekałam z antybiotykami (…) Ale to samo stwierdziłam, marazm, niezadowolenie, stres, w tym leży przyczyna moich chorób. Co prawda nic nowego odkrywczego nie napisałam ale w tym wypadku teza dotycząca powstania chorób poparta, można powiedzieć emirycznie (badawczo na swoim przykładzie). Oby jak najmniej takich życiowych przykładów.
Uważam, że dopóki nie wyczerpiemy naszych zasobów życiowych dla każdego człowieka istnieje jakieś antidotum, na stres i na choroby w związku z tym też. Nawet te najgorsze. Chodzi tylko o to, żeby odkryć to zanim nie odłożymy widelca. Jeden nabierze sił od biegania, inny do aktywności będzie musiał dołożyć grzyby reischi, inny antyoksydanty, inny uspokoi swoją psyche, jak w końcu zapewni sobie odpowiednią dawkę potasu,. magnezu i D3. Choroba jest wytrąceniem z równowagi. Mocna psychika potrafi zrównoważyć niedomagania ciała i nie dopuścić do dalszych zniszczeń. Mocna psychika wsparta dobrym paliwem jest w stanie szybko doprowadzić ciało do stanu w którym może się samo uzdrowić. To nie są bzdety. Widziałam to wiele razy. Znam ludzi mocnych. Niezłomnych.
Kosmo wiem co czujesz ponieważ od lutego borykam się z tym samym problemem.Pamietam swoja panike,ze pewnie czeka mnie wymiana stawu biodrowego,ze będę unieruchomiona,ze,ze……itp.Oblecialam kilku ortopedów,porobilam przeswietlenia kregoslupa,stawow biodrowych-nic nie wykazaly!Amnie bolało podczas siedzenia,lezenia,a oszybkim ruchu mowy nie było.Nic nie pomagalo-elektrostymulacja kregoslupa,masci,suplementy,bol caly czas. B,ardziej biodra niż kregoslupa,rowniez kolana i lydki czasami i stopy.Pomstowalam na swój ruchliwy tryb zycia,ze przecież po to prowadziłam sportowy tryb zycia,zeby nigdy mnie to nie spotkalo a tu bec..zawistni mieli radoche(a widzisz ipo co Ci to było i takie tam dolujace ble,ble,ble)Az w końcu trafiłam na madrego ortopedę,ktory powykrecal mi nogi na wszystkie strony,obejrzal zdjęcia i zdiagnozowal,ze to przeciążenie w odcinku ledzwiowym i mam dac kregoslupowi odpocząć to samo minie.Aja bylam tak zaparta,ze nawet jak bolało to ile się dalo wytrzymac to uprawiałam swoje przebieżki.Blad!!!!!!Kiedy mi powiedział,ze to ma być przerwa ok.2m-cy to było dla mnie wtedy chore.Nie wyobrazalam sobie takiej przerwy.Ale zastosowałam się i jest dużo lepiej ,nawet prawie bez bolu.Jak cofal się bol w biodrze to wyraźnie czułam kregoslup w części ledzwiowej bliżej kosci krzyżowej.Przypomnialo mi się tez,ze w lutym wzielam dziecko na rece w dość nietypowej pozycji i dzień po tym się zaczelo.Tak wiec może to trwac bardzo długo,ale trzeba dac odpocząć kregoslupowi i dac mu czs na regeneracje a będzie ok.Sorry za styl ,ale pisze szybciutko bo brak czasu.Pozdrawiam.
W zdrowym ciele zdrowy duch ;)Rzeczywiście niby nic odkrywczego Pepsi,ale chyba wiele osób często zapomina jak psychika mocno związana jest z ciałem i jak te dwie strefy wzajemnie na siebie wpływają,a szkoda;)
Miałam ostatnio (ledwo) żywy przykład w domu. Córka była na obozie na drugim końcu Polski, po trzech dniach zadzwoniła, że chyba umiera z tęsknoty, po 4 dostałam info, że przeziębiona, po kilku kolejnych miałam stałą gorącą linię z lekarzem, bo gorączka pod 39 stopni. Wróciła chudsza 5 kilo, co w przypadku rosnącej, szczupłej 9-latki było widokiem przerażającym, skulona, szara, jak ofiara zamachu. Przez tydzień ją głaskaliśmy i wróciła do siebie. Nadmienię, że na co dzień, tak jak i ja, kiedy ją coś łapie idzie spać i budzi się zdrowa, a tu takie buty.
Biedne dziecko,mam nadzieję, że już jest zdrowa i nie tęskni
Podpisuje sie nogami i rekami pod tym postem.wlasnie przed 2 tyg zmienilam cieply klimat poludnia na zimna i deszczowa polnoc. Do tego stres nowego miejsca, nowej pracy i nowych obwiazkow. Tak oslabiony organizm dopadla grypa. Szit! Leze wlasnie 3 dzien w lozku i poza piciem herbatki z lipy, .malin czy imbiru nie mam pomyslu co jeszcze moge zrobic. Pepsi znasz jakies skutecze metody?
Coś w tym musi być, no bo skąd porzekadło,
„umrzeć z tęsknoty”.
do katebra: wszelkie infekcje skutecznie leczy zydowska penicylina – czyli w wolnym tłumaczeniu rosol na ostro: nieprzyzwoita ilość czosnku, imbir w korzeniu, papryka chili w calosci lub cayenne, ogrom warzyw – pic gorace, czasem przyprawione zoltkiem. Gwarantuje, ze po dwóch dniach, ba nawet czasem tego samego dnia jesteś gotowa do zycia:))
dzięki rodana. Jutro rano zabieram się za ugotowanie ostrego mixa 🙂 chociaż już powoli „wygrzałam” zarazki nocą pod 3 kołdrami. Mino tego kilka dni mi jeszcze trzeba, żeby powrócić do normalności.
Rodana. Rosół, wegański rozumiem?
w kwestii bólów kręgosłupa polecam terapie manualną(chiropraktyk), miałam takie bółe kręgosłupa po przebudzeniu i właśnie takie promieniujace do kolana ze wstac z łóżka i chodzić nie mogłam, po jednym zabiegu czuje ze dostałam nowe życie.
Aga dzięki za info, owocek
Stres to ku…stwo straszne. Właśnie dowiedziałam się od mojego lekarza (też naturopaty, irydologa), że mam rozwścieczony wręcz woreczek żółciowy. I nie są to błędy żywieniowe tylko właśnie stres. Refluks sięga aż pod zatoki, mam wrażenie, że czuję go w uszach. Gaszona soda, kuracja 4 szklanek, sól przed posiłkiem, po posiłku i jeszcze pół godziny później (za radą grzegorzaadama),żeby pozamykać te zwieracze, wpusty i odźwierniki. Skapitulowałam, bo chciałabym żeby chociaż coś drgnęło. A tu żółć zalewa mi żołądek coraz bardziej. I pewnie nie pomogą mi te metody, póki nie uporam się ze stresem, byciem dobrą córką dla 90-letniej matki. Nie umiem postawić granicy osobie, która zawsze była ponad wszystkim. Próby kończyły się spazmami, kończeniem ze sobą…Wiem, jej już nie zmienię, ale nie daję rady, by zmienić siebie, bo nie lubię stanów napięcia, terroryzowania i dlatego ulegam dla świętego spokoju. Pracuję zawodowo jeszcze, dwa tygodnie w roku odreagowuję na urlopie, wtedy załatwiam jakiś dom opieki dla niej, a po powrocie dowiaduję się, jak to było jej tam strasznie źle (opieka raczej z górnej półki, żeby nie było, że do umieralni ją daję). Nie ma żadnych zahamowań, wali prosto z mostu, nie patrząc czy robi komuś tym krzywdę. A ja się przecież staram, żeby ta jej starość była godna. Sorki, pepsi, że się tak wyżaliłam, ale trochę ze mnie zeszło. Piszę tylko dlatego, że przy ustawicznym stresie nie ma szansy, by zakwasić żołądek, bo z góry lejemy kwasy, a z dołu leje się zasada.
przeczytaj o poczuciu winy, tego trzeba się pozbyć, czasami druga osoba chce zniszczyć kogoś, jadąc na poczuciu winy, zrobiłaś i robisz już dość https://www.pepsieliot.com/nie-czuj-sie-winna-a-zamiast-tego-poznaj-3-sprawcow-swoich-stanow-zapalnych/
https://www.pepsieliot.com/depresja-poczucie-winy-i-zazdrosc-o-sukces-malzonka/
https://www.pepsieliot.com/kupilam-torebke-ktora-wzbudzila-zazdrosc-kiedys-przyjaznie-nastawionej-kasjerki/
https://www.pepsieliot.com/jak-przestac-czuc-sie-winnym-o-weekend-w-paryzu-i-wyjsc-z-czarnej-dupy-leku/
Dzięki, pepsi, tego mi trzeba było 🙂