fbpx
Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
219 111 469
79 online
46 121 VIPy

Klechda o królewnie Śnieżce i złym Macoszysku w kontekście diety ram tam tam (cd)

Wczorajszy wpis położył na łopatki jego cyniczną autorkę, a dzisiaj już z pozycji leżącego jeszcze próbuje wierzgnąć w temacie spektakularnej w nic, diecie odchudzającej ram tam tam.

Za górami, za lasami mieszkała brzydka medialnie i o brzydkim charakterze osoba, która się z Ludźmi wita, ello, ello

Niewinna dziewczyna Śnieżka o płaskim brzuchu i wydatnym biuście, choć brzmi to jak oksymoron, wymyśla dietę, nazywa ją rytmicznie – ram tam tam, a wiadomo, że to wysokie notowania dla prostego ucha, i że taka dieta a priori ma szansę na dobry przychód około dietowy.

W tym samym czasie, na drugiej półkuli zła i stara, kolejność dowolna, macocha o chudym brzuchu, ale nie medialnym, gdyż latającej na wklęsłym kałdunie skórze, która kiedyś obciskała zwały tłuszczu.

A więc to wstrętne, bo merkantylne macoszysko poirytowane, że adekwatna tantiema nie będzie jej udziałem, pisze okrutny paszkwil na ram tam tam. Oczywiście dla zmydlenia oczu, gdyż chodzi o nienawiść do płaskiego jak deseczka Śnieżki maćka, klatki piersiowej z dorodnymi melonami, a przede wszystkim zazdrość o sałatę.

Pisze na swoim nikczemnym blogu, którego oglądalność w stosunku do vlogów & blogów Śnieżki i jej chłopaka jest żartem chyba jakimś. A więc pisze jak ociemniała nie dostrzegając piękna idei, która sprawi, że ram tam tam, wpije się w głowy opasłych Australijczyków do tego stopnia, że rzucą frytki i hamburgery i szturmem uderzą w e-booki i zaczną jeść surowe owoce, a w nagrodę na kolację ziemniaki.

Natenczas wściekle zazdrosna i płaska w klacie jak lodowisko macocha niczego nie widzi opętana zawiścią. Zostaje jednak szybko rozszyfrowana przez żądną sprawiedliwości część odbiorców.

Paszkwil rzucony w społecznościowy eter jednak nie przynosi spodziewanego poklasku, na który liczyła, gdyż przytakiwacze praktycznie rozpierzchli się po kątach, a spora ilość krytycznie nastawionych komentatorów wyraża swoją dezaprobatę.

To (o braku poklasku) również zostało zauważone przez tych najbardziej obiektywnych.

Wszyscy się domyślili, że kasa macoszysku przeszła obok wydatnej kichawy. Ma macocha za swoje. Jest na szczęście jakaś sprawiedliwość.

Zła macocha jest wprawdzie na 811 prawie od trzech lat, jest chuda, gibka i sprawna, a jej wiek w przeciwieństwie do Śnieżki zahacza o cięciwę, w której kobiety tyją od samego patrzenia na jedzenie.

Do tego macoszysko żre tyle surowizny ile tylko chce, czyli ogromne ilości, jak na byłą bulimiczkę przystało.

Kiedyś, to akurat macoszysko weszło potulnie i incognito na stronę 30 bananów na dzień, podszyte szpionem z ksywką kłaniam się nisko DR&FL i zaczęło węszyć.

Chciało się dowiedzieć, dlaczego jedząc tak wielkie ilości węglowodanów prostych nie narażamy się na tycie i czy jest to zjawisko wywołane termo genezą po posiłkową po zjedzeniu węglowodanów, czy też innym zjawiskiem, które sprawia, że DR z całą pewnością twierdzi, że połowa węgli idzie od razu na rozkurz.

Z wywodów przytoczonych macoszysko zrozumiało, że DR nie do końca rozumie o czym mówi, ale znalazła tam właśnie, na stronie wegan linka do strony zagorzałego krytyka wegan i witarian, mięsożercy Dona Matesza, który logicznym rozumowaniem rzecz lewą nogą do lusterka udowodnił.

Macoszysko przeszło skomplikowany tok myślowy paleolitycznego świra i stosowne wyjaśnienie wrzuciło na swojego nędznego bloga w postaci tego oto wpisu Ten oto wpis

Czyli, że jeżeli ktoś sądzi, że na 811, albo ram tam tam (nie widzę różnicy pomiędzy ram tam tam, a 90,5,5, albo 811 – wredne macoszysko jeszcze ma jakieś wolty) można tyć jedząc kalorie z surowizny bez ograniczeń jest w błędzie.

Można się obżerać owocami i nie tyć! Czyli macoszysko musi  przyznać rację Śnieżce, pomimo, że była to furtka. Ale już sto razy wcześniej przyznała rację DR i innym.

Nawet jak na początku organizm zareaguje dziwacznie i narzucisz na siebie parę kilo, to po pewnym czasie w wyniku tak silnej termo genezy po posiłkowej schudniesz na wiór.

Macoszysko jest tego przykładem.

Gdy jej koleżanki jedząc jak ptaszki, nadal mają nadwagę, ona wspina się na drzewa z łukiem i strzałami, żeby celować do Śnieżki, a jej, czyli tej złej waga, pomimo jedzenia ponad pół kilo i więcej, czystego prostego węgla dziennie jest niska, żeby nie powiedzieć bardzo niska, przy grubych kościach i ciężkich, gęstych, jak u czarownicy włosach.

Taka jest 811 nie całkiem surowa, więc tak zadziała ram tam tam, pod warunkiem, że kalorie z gotowańca nie przeważą kalorii z surowizny . Z tym, że nie ma znaczenia kiedy zjemy gotowane, byle śniadanie było surowe.

Zresztą DR taką dietę propagował w swoich filmach wielokrotnie, zachęcał nawet do picia kupnych soków owocowych na wyjazdach i był ten wpis yyy … o jedzeniu cukru z cukiernicy.

Na pepsi nędznym blogu jest nawet wywiad z DR, który mówi, że zna wielu, a słyszał o jeszcze większej ilości wielu, którzy na witarce, czy weganizmie nie suplementowali się B12, a następnie odłożyli widelec.

W wytycznych do ram tam tam na blogu Śnieżki nie ma nic o B12, natomiast ostrzega się potencjalnych wyznawców przed białkiem, czyli gotowanym i strączkowymi.

Mówi się o 10% w diecie, jako wystarczającej ilości białka.

To potwierdzają również lekarze alopaci, za wyjątkiem oczywiście dr. Dukana i zmarłego już Atkinsa. 10% postulował też w swoich chińskich badaniach dr. Campbell.

Jednak jedzenie 5%, czy nawet 10% białka bez żadnej gwarancji, że jest bogate w pełną pulę aminokwasów egzogennych jest ryzykowne dla człowieka.

Białko roślinne musi być bardzo przemyślanie komponowane, gdyż najczęściej nie zawiera pełnej puli aminokwasów, dlatego jemy chlorellę, spirulinę, konopie i rośliny strączkowe.

Gdy ludzie przejdą na ram tam tam, a raczej na 90,5,5  i nie będą słuchali Śnieżki i nie będą jedli odpowiedniej w kaloriach ilości węglowodanów prostych (circa 10g na kilogram ciała) to 5% z takiej ilości kalorycznej będzie o wiele za mało!

Nie mówiąc już o tym, że nie dostarczymy sobie pełnej puli aminokwasów egzogennych, bez których człowiek nie może egzystować, a nie umie ich zrobić z innych aminokwasów, czyli co zrobi organizm, żeby przetrwać? No co? Niech się Droga Socjeta domyśli. I niech Droga Socjeta ma na uwadze, że serce, to też mięsień.

No dobra, ale tego przecież zła i stara macocha nie mogła mieć na uwadze pisząc swój paszkwil o niewinnej i młodej Śnieżce. Wiadomo, że głównie zazdrość o kasę i środowiskowe wpływy przesłoniły jej kaprawe oczka.

A tu taka potrzeba jest ram tam tam. A tu takie modły o ram tam tam szły na matach do porannego rozciągania. Był popyt, spadła jak z nieba podaż ram tam tam.

Klechdę o pięknej młodej płaskobrzusznej i wielkobiustnej Śnieżce i brzydkiej zazdrosnej, starej, i chudej jak kij od miotły macosze spisała dla Drogiej Socjety pepsi eliotka

Serdeczności p

(Visited 2 580 times, 1 visits today)

Komentarze

  1. avatar Mag-lena 25 lipca 2014 o 11:11

    Jem 4 posiłki, 3 pierwsze są surowe (owoce i warzywa zielone) kolacja jest gotowana z warzywami surowymi i czasem z kawałkiem awokado. Suplementuję: kompleks witamin (biorę drugie opakowanie, później przerwa i samą b12 będę brać), spirulinę, witaminę d3, omegę i co 2 dzień selen (mam chorą tarczycę). Czy wpisuję się w jakąś dietę? Czy jest to RT4? A jeśli tak, czy to mnie zaprowadzi na manowce. Lubię gotowane i lubię gotować i nie wyobrażam sobie życia bez brokuła czy bakłażana w pomidorach.

    1. avatar pepsieliot 25 lipca 2014 o 16:09

      Mag-lena jesteś na świetnej 811 supcio, tak trzymać

      1. avatar Mag-lena 25 lipca 2014 o 17:00

        A myślałam, że jestem na RT4 🙂

      2. avatar atqa 26 lipca 2014 o 15:21

        ..staram się wystrzegać zgubnego nawyku mniemania,
        że zawsze muszę wyrazić swoje zdanie- przy każdej okazji i na każdy temat.
        jednak dżizes…Peps-skoro niezrozumienie jakie Cię spotkało ze strony części komentujących, wynika z ich niechęci do zastanowienia sie nad wydzwiekiem calosci Twojego wpisu,to nie szkoda Ci kruszyć kopi?
        PS. dzięki za polecenie czerwonej quinoa-pyszna jest.

        1. avatar pepsieliot 26 lipca 2014 o 15:51

          atqa szkoda mi 😀

  2. avatar Ewa 25 lipca 2014 o 11:44

    Zarówno Freelee, jak i DR dość często mówią (YT) o suplementacji B12 w postaci zastrzyków. Co regularnie czynią.
    Pozdrawiam

    1. avatar pepsieliot 25 lipca 2014 o 16:09

      Ewo no właśnie

  3. avatar Lucjan 25 lipca 2014 o 12:08

    Co do zasady nie znam żadnego przykładu korzyści z gotowania posiłków, w porównaniu do obróbki niskotemperaturowej, to po pierwsze! Ustalanie granic czasowych brzmi idiotycznie, no i po drugie dla lepszego snu właśnie powinno być RawAfter4! Rób swoje, nie przejmuj się ani klakierami, ani hejterami, pozdrawiam gorąco! (Lepsza naturalna nawet czarownica niż malowana lala!)

    1. avatar pepsieliot 25 lipca 2014 o 16:10

      Lucjanie ajlowju

  4. avatar vegemon 25 lipca 2014 o 12:38

    you made my day Pepsi 😉 many thx 8-|

    1. avatar pepsieliot 25 lipca 2014 o 16:13

      vegemon thx you made my day 2 :—))

  5. avatar Paula 25 lipca 2014 o 14:38

    Pepsi , przeciez nie musimy jadac pelnej puli aminokwasow , nasz organizm takze potrafi sam produkowac niektore aminokwasy ,wiec tutaj nie ma żadnego problemu. Powielasz stare „wierzenia”. Takze nie musimy spozywac spiruliny czy chlorelli dla uzupelnienia diety, w warzywach i owocach znajduje sie wszystko oprocz b12 i D3.

    Lucjan gotowane posilki moga byc bardziej wartosciowe niz surowe w niektorych przypadkach, lepiej dostepne skladnik odzywcze + bardziej skoncentrowane.

    1. avatar Lucjan 25 lipca 2014 o 14:55

      Dasz jakiś przykład, dowód? Ja na poparcie swojej tezy mogę dać wiele!

      1. avatar Paula 25 lipca 2014 o 15:50

        Lucjan pierwsze z brzegu :np. beta karoten z marchewki gotowanej jest przyswalajany kilkanasie razy lepiej, przyswajalanosc skladnikow z brokuja gotowanego takze lepsza niz surowego, likopen z przecieru pomidorowego, po obrobce termicznej jest zmniejszona objetosc , dziek i czemu zjemy i przyswoimi wiecej witamin i mineralow .
        Wiec tak, jeden gotowany posilek w ciagu dnia nie wyrzadzi krzywdy a wrecz odwrotnie, jest to lepsza opcja niz 100 % surowizna., bardziej bezpieczna i jest mniejsze ryzyko nabawienia sie niedoborow.

        1. avatar Lucjan 25 lipca 2014 o 16:05

          Leukocytoza pokarmowa przeczy Twoim słowom, każdy gotowany posiłek wywołuje stan chorobowy. Likopen pod wpływem temperatury zmienia skład izomerów – nie wiadomo (nie ma takich badań), który jest bardziej aktywny biologicznie, więc możesz mieć więcej ilościowo, a mniej jakościowo (podobnie może być z betakarotenem). Surowizna jest jak najbardziej naturalnym posiłkiem, gotowane nie…

          1. avatar www 25 lipca 2014 o 16:15

            dokładnie;)

          2. avatar Marcin Mosiejko 25 lipca 2014 o 18:51

            Rozumiem, że masz na myśli leukocytozę, bo Leukemia to jest grupa chorób nowotworowych (białaczka).
            W każdym bądź razie z tym stanem chorobowym po zjedzeniu gotowanego (leukocytozą) to trochę wątpliwa sprawa, a jeśli już faktycznie jest to prawdą to przeciwdziałanie temu jest niezwykle łatwe – wystarczy jedynie 10% surowego. Po więcej szczegółów odsyłam tutaj:
            http://www.beyondveg.com/tu-j-l/raw-cooked/raw-cooked-1i.shtml

      2. avatar naturalnystan92 25 lipca 2014 o 17:08

        A strączkowe ? Nieugotowanych nie zjesz, podobnie ziemniaków. To juz lepiej ugotować i skorzystać z ich właściwości.

        1. avatar pepsieliot 25 lipca 2014 o 17:17

          no tak, tylko nie wolno na RT4 bo to samo białko prawie i błonnik

          1. avatar naturalnystan92 25 lipca 2014 o 17:21

            Ale ponieważ swój rozum mamy i nie traktujemy Freelee jak wyroczni to strączkowe jemy, a co 😀

          2. avatar Marcin Mosiejko 25 lipca 2014 o 18:28

            15. Chickpeas, beans, lentils are not high carb choices so should be used as side dishes instead of main staples.

            Ja z tego rozumiem, że jak najbardziej strączki są częścią Raw Till 4, jednak nie powinny być one podstawą posiłku a jedynie dodatkiem do niego. Czyli nie zastępujemy 1-1,5 kg ziemniaków ciecierzycą itp.

            Pamiętam także jak Durianrider mówił, że jeśli ktoś nie ma problemów trawiennych po ryżu z fasolą to nie ma przeszkód aby serwować sobie takie połączenia.

    2. avatar pepsieliot 25 lipca 2014 o 16:15

      oczywiście że nie musimy jeść pełnej puli aminokwasów proteogennych, ale esencjonalne musimy, tutaj nic się nie zmieniło zapewniam Cię, a jeżeli nie musimy, to powiedz których egzogennych nie musimy współcześnie i nowocześnie jeść?

      1. avatar Jurek 26 lipca 2014 o 04:33
  6. avatar Diana 25 lipca 2014 o 15:01

    Pepsi kto Ci powiedział, że w jakiejkolwiek komórce roślinnej brakuje jakiegokolwiek aminokwasu? O ile się nie mylę we wszelkich opracowaniach jest mowa o zawartości BIAŁKA i o tym, że BIAŁKA w roślinach są niepełnowartościowe. My nie potrzebujemy BIAŁKA lecz wolnych aminokwasów które znajdują się w cytoplazmach komórek, a których zawartości nikt rutynowo nie bada i nie bierze pod uwagę. Poza tym jeśli organizm ma problem z deficytem aminokwasów to po prostu oszczędniej nimi zarządza. Niepotrzebne białka w naszych komórkach są rozkładane przez proteasomy do aminokwasów, a aminokwasy ponownie wykorzystywane. Nie bój się od braku białka jeszcze nikt nie umarł o ile tylko zaspakaja swoje zapotrzebowanie kaloryczne w ciągu dnia (nawet bananami na przemian z daktylami).

    1. avatar Basia 25 lipca 2014 o 15:33

      Zaczęłam szukać o tych aminokwasach egzogennych, żeby się upewnić i wynika mi ze znalezisk, że powinno się każdego z nich przyjmować ok. 0,5 grama dziennie. Tyle spokojnie da się dostarczyć ze źródeł typu warzywa, owoce, kasza jaglana, ziarna, pestki i tak dalej. Sama nie mogę za bardzo jeść strączkowych, dlatego robię to rzadko, ale nigdy nie sądziłam, że to źle.

    2. avatar pepsieliot 25 lipca 2014 o 16:16

      Diano nie

    3. avatar edyta 25 lipca 2014 o 19:03

      „@Nie bój się od braku białka jeszcze nikt nie umarł

      a afrykanskie dzieci z rozdetymi brzuchami to nie od braku bialka czasem? o ile sie orientuje wydyma brzuch nie z barku kalorii tylko z braki bialka

  7. avatar Łysica 25 lipca 2014 o 15:11

    Największà termogenezę poposiłkową ma białko, możesz sprawdzić Wiki, a nie węglowodany.
    Było wiadomo że dziś będzie wpis w stylu”gorzkie żale”.
    Zrób jak Freele, pokaż się, siebie, swoje ciało, to wtedy będziesz miała tylu zwolenników co ona, aaalbo i więcej.
    No ale to musisz wyjść w końcu z szafy, a nie cały czas siedzieć w niej zamknięta.

    1. avatar pepsieliot 25 lipca 2014 o 17:23

      No i co z tego, pisałam o tym setki razy, na tym polega dieta dukana, że białka gram dostarcza 4 kalorie, a potrzebuje 24 żeby się strawić, więc robi deficyt kaloryczny ma 20 kalorii od jednego grama. Na szejkach serwatkowych odtłuszczonych jest w stanach ostrzeżenie, że szejk tworzy ujemny bilans kaloryczny i można umrzeć śmiercią głodową. Podczas pierwszej wojny światowej francuscy żołnierze w okopach byli karmieni mięsemn króliczym i umierali z głodu, gdyż do strawienia wysoko białkowego mięsa królika używali wiuęcej kalorii i to znacznie niż dostarczali sobie z tego mięsa, piiiisaaaałaaaam o tyyyymmmm, ale z węglowodanami prostymi jest podobnie, dlatego trzeba jeść więcej, zeby dostarczyć sobie kalorii, mniej więcej 40% idzie na rozkurzna co podałam stosowne wyliczenia

    2. avatar pepsieliot 26 lipca 2014 o 05:27

      Łysico naprawdę nie wiem na co czekasz siedząc na rym blogu, oświadczam Ci ,że do głoszenia moich prawd nie muszę się rozbierać i nigdy tego nie zrobię, więc podejmij męską decyzję

      1. avatar Łysica 26 lipca 2014 o 07:29

        Nie siedze na nim tylko go czytam, napewno nie czekam na Twoje rozebrane fotki żeby się przy nich masturbować.
        Ty sobie możesz zwiększyć swoją wiarygodność nie ja, bo gadki, mam grube kości, mam ogromną tkanke mięśniową to każdy tak może prawić.
        Większość grubasów twierdzi że ma grube kosci na usprawiedliwienie swej tuszy.
        Lubię czytać komentarze ludzi tu piszàcych, Twe wpisy też choć niektóre jak ten o błonniku to kupa śmiechu.
        No i czekam jakie zmiany w swym menu jeszcze wprowadzisz no i czy w końcu wypromujesz jakąś swoją dietę, czego Ci życzę(choć i tak masz mnie w d…4 literach).

  8. avatar fanta 25 lipca 2014 o 16:03

    Hej Pepsi, jeśli dobrze rozumiem stwierdzenie, że Raw Till 4 to najgłupsza dieta o jakiej słyszałaś to takie drobne przekoloryzowanie na rzecz artykułu ? Czy jednak nie ? Znam co najmniej kilka głupszych…. np. taka kiedy w kryzysie zdarza mi się jeść byle co…
    Btw. piękny artykuł o prostocie jedzenia sprzed tygodnia. Nie szkoda Ci takiej prozy na bloga ? Mogłaby być z tego niezła książka. Szkoda mi czasu na fikcję literacką, bo wystarcza mi w zupełności własna wyobraźnia i raz na dłuższy czas jakiś dobry film, ale taka prawdziwa książka mogłaby być perełką. 🙂
    Pozdrowionka.

    1. avatar pepsieliot 25 lipca 2014 o 16:33

      Fannta thx 🙂 ,ale nie będzie można hejtować, więc może się książka nie spodobać

      1. avatar fanta 25 lipca 2014 o 16:52

        Całkiem sporo tych co wolą zachwycać się niż hejtować 🙂

  9. avatar Sernik z pieprzem 25 lipca 2014 o 16:56

    A jak chciałam się dowiedzieć (z innej beczki) czy jest sens brać wegańskie D3 czy trzeba się zmuszać do takiego padlinopochodnego? Czy to taki sam pic jak algi z b12? 🙂

    1. avatar pepsieliot 25 lipca 2014 o 17:16

      Sernik z pieprzem,sama się nad tym zastanawiałam, ale ponieważ to nie wegańskie jest najczęściej z runa owczego i zwierzę nie jest zabijane, więc przestałam rozkminiać

  10. avatar Mag-lena 25 lipca 2014 o 17:29

    A ja mam pytanie dot. RT4. Freele nie je czosnku i cebuli uważając, że są toksyczne. Ja jem, niestety w gotowanych potrawach i w sumie nie chcę z tego rezygnować, bo nie ma nic lepszego na ciepło jak pomidory z cebulką, czosnkiem i chili. Czy ktoś ma wiedzę dlaczego czosnek i cebula mogą być toksyczne. Spotkałam się tylko z tym, że w kuchni indyjskiej się ich nie używa, ale jest to praktykowane raczej ze względu na wierzenia a nie naukowe fakty dot. toksyczności.

    1. avatar pepsieliot 25 lipca 2014 o 17:38

      Mag leno nie chodzi o toksyczność, tylko o to, ze działają jak antybiotyki, cyli zabiją i tezłe bakterie i te dobre. Ale weź pod uwagę, zę we wszystkich błękitnych strefach, ktore utrzymały się do dziś, bo Okinawa już nie jest błekitna strefą, a wiec w tych nnad morzem śródziemnym, gdzie średnia życia zarówno kobiet jak i mężczyzn jest bardzo wysoka, bo wynosi prawie 95 lat, w takim Monton blisko Monte Carloi, i to samo na Sardynii a to są ludzie którzy jedzą dietę śródziemnomoską, pełną świeżych warzyw i owoców to fakt, ale rownież pełną czosnku, oliwy i owoców morza. I żaden witarianin jeszcze nie popisał się takimi osiągami. Wiec spoko, zjedz sobie świeżych pomidorów z bazylią (uwaga witarianie też odradzają zioła, nnawet te zielonolistne)wkrój szalotki, skrop niewielką ilością świeżego oleju kokosowego roztartego z czosnkiem i octem balsamicznym z Modeny i spoko.

      1. avatar Niki 25 lipca 2014 o 20:27

        Ejże? Te wieści o czosnku burzą mój porządek światopoglądowo-żywieniowy… Jakie jest ich źródło? Robiono jakieś badania w tym kierunku o czym ludzkość nie wie? Zajadam się czosnkiem (jako lekiem i nie tylko) a jest on polecany jako jeden z promotorów pożytecznych bakterii jelitowych. Ale działa tylko w postaci surowej, do czego nie mogłam się z kolei przekonać jeszcze nie tak dawno – allicyna ginie w temp. 40 stopni, a samym smakiem nic się nie zdziała. W sumie zostają jakieś inne substancje lotne, ale bez allicyny możemy sobie „Naturalny antybiotyk” to niefortunne określenie w przypadku czosnku, wprowadza w błąd, gdyż ów unicestwia wyłącznie patogenne bakterie i grzyby. Nie robi nam kuku. Zaleca się go też w kuracjach odrobaczających, z powodzeniem, wymiata toksyczne złogi z krwi.
        Byłam o tym przekonana, na własnym przykładzie z bardzo dobrym efektem współpracy …aż do tego momentu. Może czegoś nie rozumiem, to proszę o wyjaśnienie.

  11. avatar orzeszek 25 lipca 2014 o 17:31

    Pepsuni, abstrahując od tych krakersów kontrowersów, to czy mozna zrobic coś zeby jednak nie przybrać? czy program jem/chudne zakłada tylko chudnięcie czy tez sie trzeba przygotowac na przybierz/zrzuc? ps. jestes mądrzejrza od frelecośtam (nigdy nie moge zapamiętać), widać to po semantyce Twojej twarzy. No, po wpisach na blogu też.

  12. avatar pepsieliot 25 lipca 2014 o 17:44

    Nie przybierzesz jak się dostosujesz, jestem chuda, niektórzy mówią, że za chuda, a obżeram się. Im bardziej jesteś na diecie śmieciowej tym mniejsze prawdopodobieństwo, żebyś na początku przytyła. Ja trochę przytyłam, bo wcześniej przez lata byłam praktycznie weganką, z odrobiną mleka do którego się zmuszałam, będąc w niewiedzy, a więc trochę przybrałam, ale teraz pomimo że jestem starsza pierwszy raz w życiu w ogóle nie muszę się pilnować ile jem. A kiedyś liczyłam kalorie jedząc brokuła na parze.

  13. avatar Olga 25 lipca 2014 o 17:57

    Pepsi w kwestii białek przestałam się nimi martwić po obejrzeniu tego wykładu https://www.youtube.com/watch?v=qZpXDZzURjU i przeczytaniu tego http://vimed.pl/2011/01/cala-prawda-o-komplementarnosci-bialek/ ale może oni nie mają racji?Możesz się do tego odnieść bo głupia znowu jestem.

  14. avatar Mag-lena 25 lipca 2014 o 18:25

    Z tego artykułu to niewiele wynika, poza cytatem jakiejś Pani, która doszła do pewnej prawdy, ale nie wiemy w jaki sposób. Vimed to przereklamowana sprawa. Wiem, bo ulokowałam w nich 3 tys. i wykluczyli z diety owoce i produkty odzwierzęce ( które generalnie dopuszczają, ale już ich wcześniej nie jadłam) i obcięli kaloryczność posiłków. żadna filozofia. Trochę schudłam, ale jak łatwo się domyśleć później przytyłam.

  15. avatar Kasia S 25 lipca 2014 o 18:58

    oj ale sie usmialam, bravo bravissimo:))) Pepsi, a mozę wiesz dlaczego vitarianie zakazują ziół (rukola, bazylia, nawet zwykła natka pitruskowa to zło)? Pytałam na grupie witarianskiej, odpowiedzi nie zrozumiałam:( Ze cos w stylu – jesli nie dasz rady zjesc pol kilo rukoli albo pol kilo innego rozmarynu, to znazy ze on jest dla nas szkodliwy. Fakt, nigdy nie probowalam zjesc torby rukoli bo po co, ale czy te przyprawy ktore – jak nazwa wskazuje – pozwalają z wieksza przyjemnoscia jesc zielenine naprawde szkodza? A co z babinymi teorimi o leczniczych wlasciwosciach ziol?? oj im wiecej wiem tym wiem ze nic nie wiem… Oswiec mnie zla czarownico!

    1. avatar pepsieliot 26 lipca 2014 o 05:23

      Kasiu no właśnie tak mówią, tylko że ja dam rady zjeść pół kilo rukoli :))

  16. avatar karola 11 marca 2017 o 10:49

    O matko. To był pierwszy wpis na tej stronie jaki przeczytałam. I… nic nie zrozumiałam. Co za ram pam pam, jaka macocha, jaka śnieżka? Rozumiem że stali czytelnicy, lub nowi ale już nieco z temacie, wiedzą o czym mowa. Ale dla mnie za pierwszym razem, cały artykuł był dla mnie jednym wielkim wtf?? Na pewno jest tu wiele wartosciowych info, ale takiemu laikowi jak ja trudno sie z to wgryźć. Moze zrobisz wpis wprowadzający? Takie „811 for dummies”?

    1. avatar Jarmush 11 marca 2017 o 12:29

      Kochana spoczko 🙂 poszukaj witarianizm FAQ, krok pierwszy i następne kroki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum