fbpx
Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
219 112 333
74 online
46 122 VIPy

Misja Sturbucks & …

Według Organic Consumers Association (OCA) w 2011 roku w sieci Starbucks zużyto 93 miliony litrów mleka, co stanowi 155 olimpijskich basenów. I o tym zaraz.

Jolanta Ludzie,

Ludzie, jako klienci stają się bardziej świadomi, dlatego coraz trudniej jest nimi zarządzać/manipulować. Jednak co poniektórym genialnym marketingowcom udało się stworzyć nową wartość w postaci marketingu trzy zero, czyli 3.0.

W tej opcji nie chodzi już tylko o to, aby produkt dobrze zaprezentować, wyróżnić, przedstawić korzyści dla kupującego, niekiedy podkręcić potencjalnego klienta zainteresowaniem po sprzedażowym i w końcu sprzedać z zyskiem.

Tak robią prawie wszyscy. Marketing trzy zero spełnia jeszcze jedną zachciankę klienta, żeby było misyjnie.

Klient kupując serek Danonka wybierze ten, na którym jest napisane, że część zysków zostanie przeznaczona na ratowanie lasów deszczowych, to działa na bardziej wyrafinowanego klienta kosmopolitę, albo na pomoc dla domów dziecka w Sieradzu, co działa bardziej lokalnie.

Klienci chcą kupić produkt i jednocześnie załatwić jakieś inne sprawy, które poprawią im humor, dając poczucie, że działają w słusznej sprawie. Tak zwane produkty fair play opierają się również na marketingu 3.0.

To jest szczytna i cenna dla świata idea, ale gdy wkrada się inna, znacznie ważniejsza dla wielu, czyli zarabianie, taka idea może się stać przede wszystkim narzędziem manipulacji.

Na przekór odhumanizowanej polityce MacDonalda, stawiano właśnie przykład misyjnej światowej sieci kawiarni Starbucks, której nieprawdopodobny wręcz sukces wiąże się z następującym oświadczeniem:

Jakość zawsze jest priorytetem. Staramy się pozyskiwać wysokiej jakości ziarna kawy z etycznych upraw, wypalać je z zachowaniem wysokiej staranności i poprawiać sytuację plantatorów. Bardzo nam na tym zależy i nasza praca w tym zakresie nigdy nie jest skończona.

Więc można? Można. Yyy …. z pewnością.

Prezes Starbucksa Howard Schultz jest wart jeden koma sześć miliarda dolarów, zaś sama firma posiada tysiące sklepów w sześćdziesięciu czterech krajach, w tym również w Polsce, z rocznym obrotem prawie piętnastu miliardów dolars.

Misyjność Starbucksa była jego głównym wyróżnikiem wśród dziesiątków innych sieci kofiszopów, którym jednak, a raczej właśnie z powodu braku nieegoistycznej misji nie udało się tak wybić.

Napisałam nieegoistycznej, bo egoistyczną misję oferuje dzisiaj każdy dobry sprzedawca, czyli kupisz z korzyścią dla siebie. Ale misja, kupisz z korzyścią również dla świata, niesie idealistyczne przesłanie.

Wracając do Starbucksa, gdzie żywność i napoje w tej ogromnej sieci miały się charakteryzować wysoką jakością i być zdrowe.

Są miejsca na świecie, że nie można rzucić kamieniem, nie uderzając w jakiegoś Starbucksa. Ludzie przenosząc się do nowych domów z niepokojem zwiedzają je, czy aby w zapasowej sypialni nie rozgościł się już Starbucks.

Tymczasem jakość zdrowej kawy w Starbucksie pozostaje wiele do życzenia. Hodowle ziaren kawy są jednymi z najbardziej intensywnie opryskiwanych pestycydami upraw. Tymczasem tylko 1,1 procent kaw jest w Starbucksie organiczny.

Co można powiedzieć o ich kawie bezkofeinowej? Ta opcja jest jeszcze bardziej niezdrowa od tradycyjnych ziaren kawy podlanych pestycydami. Jest znacznie gorzej.

Większość tradycyjnie prokurowanej kawy bezkofeinowej powstaje przez moczenie ziaren kawy w toksycznej zupie rozpuszczalników, takich jak chlorek metylenu. Czyli substancji, którą się podejrzewa o rakotwórcze powinowactwo, dodatkowo szkodzącej ośrodkowemu układowi nerwowemu. Lub traktuje się ziarna kawy octanem etylu, trucizną atakującą centralny układ nerwowy, a także uważaną za niebezpieczną dla nerek i wątroby.

Według Organic Trade Association (OTA) bezkofeinowa kawa organiczna może powstać w sposób, który nie narusza norm ekologicznych. Dozwolone są dwie metody zgodne z federalnymi normami ekologicznymi: proces SWISS, dekofeinizacja odbywa się w procesie na bazie wody, oraz drugi proces CO2 na bazie wyłącznie nietoksycznego dwutlenku węgla. Ale takiej kawy bezkofeinowej nie ma w Sturbacksie.

Starbucks podaje do swoich napojów mleko konwencjonalne i organiczne mleko sojowe.

Mleko konwencjonalne w Starbucksie pochodzi od krów hodowanych fabrycznie, która to hodowla ma nazwę TriCafos. Biedne krowy są masowo zastrzykiwane antybiotykami przez cały okres swojego życia, oraz karmi się je niezdrową paszą GMO, w tym modyfikowaną genetycznie kukurydzą, soją, lucerną i nasionami bawełny. Tymczasem Starbucks jest oficjalnym zwolennikiem Big Dairy.

Według Organic Consumers Association (OCA), w 2011 roku w sieci Starbucks zużyto 93 miliony litrów mleka, co stanowi 155 olimpijskich basenów.

W 2007 roku OCA naciskał na Starbucksa, aby zaprzestał używania mleka z rBGH hormonem wzrostu Monsanto.

Jednak Starbucks sprytnie wykorzystał swoją przegraną i zaczął się przewrotnie reklamować, że zaprzestali używać mleko z hormonem wzrostu rBGH Monsanto, czyli w domyśle, że używają mleko wolne od GMO. Co jeszcze bardziej podkręciło sprzedaż. Geniusze.

Organiczne mleko sojowe, a raczej „organiczne”, gdyż nie daj się nabrać na słowo organiczność. Badania dowodzą, o czym pisałam tutaj, że zdrowe mleko sojowe nadające się do użytku, może być wykonane po wcześniejszej fermentacji soi.

Dodatkowo w artykule zatytułowanym „Sabotaż w Starbucks”, autor zwraca uwagę na fakt, że mleko sojowe marki Starbucks zawiera wątpliwy składnik zwany karagenem, który na pierwszy rzut gałki wydaje się być naturalny i nieszkodliwy, ponieważ jest pochodną wodorostów.

Jednak substancja ta może powodować zapalenie jelit i według niektórych źródeł może być rakotwórcza.

No i w końcu dochodzimy do toksycznych wypieków. Drogie śmieciowe jedzenie sprzedawane w Starbucks może zawierać następujące wątpliwe składniki:

Pozbawioną składników odżywczych, rafinowaną mąkę Cukry pochodzenia chemicznego Gumę celulozową, czyli niestrawną pulpę drzewną Tanie toksyczne oleje, takie jak sojowy, rzepakowy i kukurydziany Azodikarbonoamid, zakazany w wielu krajach, gdyż związany jest z astmą Proplyene Glycol przeciw zamarzaniu Benzoesan sodu stosowany w ich popularnym głęboko mrożonym cytrynowym cieście.

Uwaga: Gdy benzoesan sodu łączy się z kwasem askorbinowym, lub witaminą C przekształca się w czynnik rakotwórczy, który niszczy DNA w komórkach.

Okazuje się do tego, że pomimo wielkiego aj-waj z OCA w 2007 roku produkty spożywcze Starbucks nadal zawierają hormony wzrostu, które są zgłoszone jako rakotwórcze i wiązane są z rakiem piersi, prostaty i kto wie z czym jeszcze.

Źródła: 1234

I właśnie z marketngiem 3.0 na mniejszą skalę mamy w przypadku naszej Novej Krowy do czynienia. Podobno organic burgerownia, o czym możemy przeczytać na szyldzie, nie jest jednak organik. Dowiadujemy się, że warzywa są kupowane u lokalnych producentów żywności.

Mieszkam właśnie obok lokalnych podkrakowskich producentów żywności i wiem, co to w praktyce oznacza. Że nie da się w pewnych okresach przejechać przez wieś bez maski przeciw gazowej.

Podobno, do niektórych potraw bezglutenowych w Nowej Krovie podaje się najtańszy sos sojowy, który zawiera oczywiście pszenicę.

Dodatkowo, należy mieć na uwadze taki fakt, że jak produkt sojowy nie pochodzi z Japonii i w drugiej opcji, gdy nie jest na nim napisane NO GMO, to znaczy, że jest GMO.

No ale jest misja. Pal sześć, że nas prawdopodobnie oszukano, ale jest misja.

Misja polega na tym, że jemy burgery, a jednak krowa ma się nadal dobrze. Inną sprawą jest odpowiedź na pytanie, czy my mamy się dobrze, ale nie o tym chcę teraz mówić, tylko zadać inne pytanie chcę.

Czy na pewno, gdy ludzie spożywają nieorganiczną żywność roślinną, nawet w organicznych restauracjach, czy barach, to czy faktycznie jest to dobre dla krowy?

Czy nie byłoby dla krowy lepiej, gdyby ludzie spożywali organiczne jedzenie, w tym niektórzy nawet organiczne mięso, skoro nie potrafią/nie chcą/nie wierzą, że to byłoby lepszą opcją ?

Ale takiej misji nie ma, bo byłaby bardzo nieopłacalna. I kto mógłby w końcu do jasnej ciasnej na tym ostro zarobić?

Serdeczności peps

PS Wiem, że marketing 2.0 i 3.0 dotyczy reklamy oferty internetowej, ale dzisiaj wszystko tak jest zazębione, że pozwoliłam sobie zapożyczyć z neta numerację. Sens jest taki sam.

(Visited 4 117 times, 1 visits today)

Komentarze

  1. avatar Basia 28 czerwca 2014 o 10:53

    mleko sojowe alpro soya, które wykorzystują w polskim starbucks nie zawiera karagenu. W Polsce nie ma mleka sojowego marki Starbucks. Co do reszty – według mnie ich kawa jest bardzo dobra i fair trade, ale trudno w sieciówce oczekiwać zdrowych wypieków czy organicznych pomarańczy do soków.

    1. avatar pepsieliot 28 czerwca 2014 o 15:08

      Basiu to chyba niewiele wiesz o misji Starbucksa to raz, bowiem ta sieć uważa się za nieporównywalną do innych i na tym polu wybiła się na świecie. A dwa, ze to jakie mleko używa się w Polsce, nie znaczy że nie ma firm w Stanach robiących specjalnie mleka na potrzeby Starbucksa przy tak kolosalnym przerobie, a tekst marki Starbucks jest po prostu przenośnią. Ziemniaki do frytek w MacDonaldzie też nie przylatują z Ameryki. Nie mam podstaw wątpić, że Paul Fassa, dziennikarz śledczy słynący z rozkminiania takich przypadków dotyczących medycyny i żywienia nie wie o czym piszę, a właśnie jego opracowanie zainspirowało mnie do napisania tego tekstu. Oczywiście że w sieciówce może być wszystko organiczne, o ile ta sieciówka ma to w założeniu.

      1. avatar leekaboo 28 czerwca 2014 o 18:09

        W UK starbaksik również oferuje soya latte z mlekiem Alpro, może i bez karagenu ale tak czy siak podłe ;> poza tym jak S. ma być w pełni fair trade, skoro marka jest powiązana z izraelskim przemysłem zbrojeniowym? głowy nie dam ale chyba to wyczytałam w No Logo Naomi Klein. Inna rzecz, że zdecydowanie smaczniejszą kawę serwuje Costa 😉 co nie ma dla mnie znaczenia bo rzucam kawę, Może tym razem skutecznie 🙂
        pozdrawiam!

        1. avatar pepsieliot 28 czerwca 2014 o 19:06

          Leekaboo o tak przypomniałąś mi w No logo jest mowa o Starbaksiku

      2. avatar Basia 29 czerwca 2014 o 07:19

        Napisałam tylko, że w Polsce nie ma tego mleka, jest normalne alpro bez karagenu i tyle, a co w USA robią to mało przydatne dla polskiego czytelnika według mnie, Tylko tyle.
        Starbucks wybił się łatwo w Stanach, bo Amerykanie pili obrzydliwą, lurowatą kawę, więc łatwo było się wybić w kraju bez tradycji picia kawy. To fakt.

        1. avatar pepsieliot 29 czerwca 2014 o 08:13

          Ale mleko alpro soya jest tak samo beznadziejne, więc o co Ci chodzi? To jest zresztą amerykańska sieć.

          1. avatar Basia 30 czerwca 2014 o 08:18

            niemniej karagenu w składzie nie ma. O niczym innym nie pisałam przecież, nie interesuje mnie ideologia starbucksa ani czy są amreykańską siecią, po prostu nie zgadzały mi się fakty to napisałam. na starbucksa jest wystarczająco wiele haków, żeby jeszcze trzeba było wylewać dziecko z kąpielą i zastanawiać się nad mlekiem, którego nie ma de facto w Polsce. Pozdro

  2. avatar viola 28 czerwca 2014 o 15:45

    W pewnym okresie swojego zycia, Starbucksa „uzywalam” jako poczekalni (pracowalam w Lyonie, a mieszkalam w Beaujolais- 60 kilosow dalej).I byl to jedyny przybytek, gdzie moglam sie schronic przed rozpoczeciem pracy.Mam w zwiazku z tym, wiele spostrzezen.Po pierwsze, kawa jest bardzo, ale to bardzo marnej jakosci tzw popluczyny.Generalnie zamawialam tam rumianek i chyba bylam jedynym dziwolagiem pijacym ziolka.(bo personel dziwnie na mnie zerkal).RAZ jedyny zamowilam ciastko i na tym jednym sie skonczylo.(oczywiscie go nie skonczylam).Jechalo chemia straszliwie!!!
    Druga sprawa to szamka, ktora w porze lanczu przybytek ten oferuje.Typowa tasmowa produkcja „fantastik plastik”.(nigdy nie zdecydowalam sie sprobowac, wystarczylo spojrzenie).
    Jest jednak trzeci punkt godny polecenia w Starbucks – nikt ci tam doopy nie truje i nie nagabuje, zeby cos zamowic, nawet jesli siedzisz godzine plackiem w wygodnym, badz co badz, fotelu i konczysz czytac posta Pepsi!!!

    1. avatar pepsieliot 28 czerwca 2014 o 16:00

      No to ma u mnie Starbucs plusa 😀

  3. avatar Lil 28 czerwca 2014 o 15:52

    no dobra, ale jak ktoś lubi z rana kawę, to łyknąć jaką bądź, czy bezpiecznie herbatkę z pokrzywy?

  4. avatar pepsieliot 28 czerwca 2014 o 16:01

    samemu sobie zrobić kawę organiczną 🙂 herbata z pokrzywy ma inne właściwości, to już lepiej zielonej organik się napić, jak ma zastąpić kawę

    1. avatar ann 28 czerwca 2014 o 20:32

      albo yerby 😀

      1. avatar phunkeeraw 28 czerwca 2014 o 21:58

        Szczerze mówiąc to cichaczem liczę od dłuższego czasu na posta Pepsi o yerba mate, to jedyna rzecz powyżej 40 stopni z jaką mam styczność oralnie od kilku lat, zatem sprawa mnie żywo interesuje… Ale cierpliwie czekam i się nie narzucam…

        1. avatar pepsieliot 29 czerwca 2014 o 05:08

          Phunkeeraw jak znajdę jakiś ciekawy materiał to napiszę, ja jeszcze nigdy nie piłam yerby, chociaż bohaterowie książek iberoamerykańskich, które kiedyś pochłaniałam, właśnie stale piją mate

          1. avatar Phunkeeraw 29 czerwca 2014 o 05:14

            Wspaniale! Z tego, co wiem, yerba popularna jest i u nas. Jako ze jest wędzona lub nie, o tej pierwszej wiadomo raczej co myśleć, ale druga niepokoi i frapuje… Dziękuję!!!

  5. avatar eve 28 czerwca 2014 o 16:25

    o kurcze ja jestem uzalezniona od soy latte!To chyba czas na przerwanie tego uzaleznienia.Dzieki Pepsi za info.Ja wlasnie w usa pije to starbucksowe sojowe 🙁

    1. avatar pepsieliot 29 czerwca 2014 o 17:46

      eve soy latte jest zajebiste, ale niestety z listy. Czarnej.

  6. avatar Łysica 28 czerwca 2014 o 17:38

    „Guma celulozowa”, w Starbucks jest szkodliwa bo niestrawna ale celuloza zawarta w owocach i warzywach też niestrawna jest dobra?
    Oni robią co mogą, w sensie „każdy orze jak może”, a to że syf sprzedają i ludzie kupują to nie ich wina, każdy wybiera gdzie chce sobie kawusie siorbnąć.
    Co wcale ich nie usprawiedliwia że jak podają że coś jest organik a nim nie jest.

    1. avatar pepsieliot 28 czerwca 2014 o 19:10

      Łysico górnik Piątek, o czym była już mowa na tym blogu zjadł stylisko od łopaty i dzięki temu przeżył, więc prawda ma wiele twarzy

  7. avatar Łysica 28 czerwca 2014 o 20:26

    Górniki to twarde chłopy, ja ponad 3lata nie pożerałem nic odzwierzęcego i też żyje.
    Co do krowy i organicznego mięsa, lepsze jest(moim zdaniem) wszamanie mięsa organik niż jakiś wynalazków typu kawa z mlekiem sojowym pseudo organik, czegoś czego ludzie nigdy nie jedli.
    W Starbucks raz piłem kawe w Barcelonie i była do przyjęcia, w pacanowie prawie wszędzie mają znośną kawe.

    1. avatar pepsieliot 28 czerwca 2014 o 21:27

      Ja piłam w Paryżu przy Avenue des Champs-Élysées 🙂 kawa była okropna

      1. avatar Łysica 28 czerwca 2014 o 21:37

        We Francji kawa jest ohydna, to coś co przypomina pomyje, ohyda.

        1. avatar leekaboo 29 czerwca 2014 o 17:37

          Ohydna kawa we Fr?! No co Wyyy ludzie 😮 Przez 2 dni w Paryżu żywiłam się kawą i pieczywem, pyszne to było…i nie wróci więcej ;D w sumie nie ma się co dziwić, że mój żołądek jest w tak koszmarnym stanie. Nie będzie bułeczek i litrów kawy never ever /

          1. avatar pepsieliot 29 czerwca 2014 o 17:45

            leekaboo kawa i croissancik w paris paris to po prostu wypasik, ale ja jestem wybrakowanym klientem baristó, bo lubię kawy słabe, delikatne, mogą zalatywać orzechami i czekoladą, a tam mi podawali siekiery, zapewne bardzo smaczne

          2. avatar leekaboo 29 czerwca 2014 o 20:39

            Ja się muszę pochwalić, że 5 dzień jestem na bezkawiu i chyba tak zostanie 😉 mam większe parcie na cukier (minie) a sekretem jest to, że zaprzestałam poszukiwania zamienników, jak to poprzednio czyniłam. Każda ta cykoria, topinambur czy herbata nijak się miały do kawowej wspaniałości, prawdę mówiąc.
            O krauasancikach wolę nie myśleć 😉

  8. avatar Lil 28 czerwca 2014 o 22:00

    we Francji ohydna kawa? to gdzie Ty piłaś tę kawę? byłam kilkakrotnie i piłam doskonałe !

    1. avatar pepsieliot 29 czerwca 2014 o 05:09

      Dla mnie kawa francuska była za mocna, nie mówiąc o wloskiej, uwielbiam austriacką kawę, jak dla mnie idealną

    2. avatar Łysica 29 czerwca 2014 o 15:01

      Paul, Bufallo Grill, reszty nazw nie pamiętam, takie zwykłe knajpki.
      Pewnie są 3-4gwiazdkowe ale ja do takich nie chodzę, jest ta kawa kwaśna bez mocy i smaku!

      1. avatar leekaboo 29 czerwca 2014 o 17:41

        Pau podobno to shit ogólnie, choć ja żywiłam się w londyńskim 😀 a potem dowiedziałam się, że dla Francuzów to paul’owe pieczywo to takie coś jak w Polsce tanie buły z mrożonej masy, pieczone w lidlu czy tesco. Nie, żebym zachwalała walory pieczywa na witariańskim blogu 😉 zwłaszcza, że sama mam zakaz zbliżania się do glutenowych ziaren.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum