Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Cze Państwu,
Dostałam dzisiaj z rana taką prywatną niewątpliwie rezolutną wiadomość i pozwoliłam sobie, oczywiście nie ujawniając autora, ją zacytować:
Czytam Cię od jakiegoś czasu. Odnoszę wrażenie, że (w jakimś tam stopniu) interesuje nas to samo (styl/tryb życia). Mam około 27 lat i dosyć ciężki „bagaż życiowy” (to po to, żebyś mnie sobie jakoś umiejscowiła w czasie i przestrzeni). Oczywiście znane mi są, i to od bardzo dawna, wszystkie zdrowo/życiowe teorie, literatury, świadectwa…bla, bla Grono moich znajomych (najbliższych) to himalaiści, biegacze itp., kultura sportu jest mi bardzo bliska fizycznie i metafizycznie. Przeczytałam jeden z Twoich ostatnich wpisów i Cie nie rozumiem. Albo jesteś chora psychicznie, albo wciskasz nam kit (albo nie zdajesz sobie sprawy z obrazu jaki czytelnik materializuje sobie w głowie na Twój temat; na podstawie Twoich postów). Powiedz mi, jak to możliwe, aby osoba, której dzień (pod względem aktywności, diety, ćwiczeń oddechowych itp.), o których nas informujesz, może mieć jakiekolwiek problemy jelitowe? „Od jutra rozpoczynam 3 dniową głodówkę (tylko woda) czwartego dnia przejdę na sok z marchewki, potem w każdy poniedziałek na razie przez 7 tygodni będę stosowała głodówkę jednodniową. Na razie nie będę robić płukania jelita.” – tym fragmentem spadłaś z mojego piedestału, a byłaś wysoko. Przestałaś być dla mnie osobą wiarygodną. Brzmi to jak plan walki 16-to latki ze zbędnymi kilogramami, przed wiejskim weselem. Sorry. PS Pozwól, że odniosę się jeszcze do Twojego wpisu: „Dlaczego kobieta jest coraz głupsza, nie mówiąc o witariance?” Pominę, że stopień Twojego grafomaństwa w tym miejscu (wybacz, naprawdę) zmiażdżył mnie absolutnie, a b s o l u t n i e. Może i merytorycznie chciałaś coś przekazać (dziękuję postoję), ale, szczerze, każdy redaktor/korektor zszedłby przy próbie redakcji tegoż. Życzę Ci, zdrowia (psychicznego głównie).
Yyyy …. tak, to jest hejt.
Znienacka nie spodobałam się, ale nie wciśnięto klawisza escape, tylko otworzono brulion i napisano do mnie list w formie elektronicznej, z którego to listu wynika, że nie zgłupiałam, chociaż można by z tym polemizować, ale bardziej omdlałam chorobą psychiczną.
Zgłupieć nie mogłam, bo skoro wcześniej pisałam mądrzejsze (tak zrozumiałam grafomańską głową) posty, a czas pewien minął, w którym to periodzie z pewnością utraciłam kilka estrogenów, to teraz drogą niewygodnych dla hejterki logicznych implikacji mogłoby to potwierdzić moją teorię, a tego się wystrzegajmy, o relacji estrogenu do intelektu, zaś choroba psychiczna jest zarówno dostatecznie obraźliwa jak i dobrze do sytuacji pasująca.
Bo przyszło mi do głowy, że może się po prostu z moimi drogimi Czytelnikami nie rozumiemy, może faktycznie
Drodzy czytelnicy myślą, że rezolutna osoba Pepsi Eliot podobno (sic!) o rozległych zainteresowaniach spożywczych i biegaczych postanowiła usiąść na tej grzędzie i jak kwoka nioska wypuszczać z siebie mądre jaja, ku przestrodze, dla odwagi, aby dzielić się wiedzą, krzewić empatię i rozdawać dobro.
Gdyż blog blogerki, czyli mój, powstał, myślę też, że wiele blogów, które mają dłuższą historię, a nie rodzą się z powodu chwilowego altruisty impulsu, z potrzeby odpowiadania na pytania, które sama sobie każdego dnia zadaję.
Niekiedy są to pytania idiotki (przed okresem), niekiedy krnąbrne, niekiedy niewygodne, niekiedy rezolutne, a niekiedy sprzeczne i kolidujące z moimi obyczajami, czy nawet płcią.
Tak, droga Socjeto, przecież to nic przyjemnego uświadomić sobie:
To tylko natura nieczuła i bezlitosna, masz być tylko dotąd mądra dopóty nie wybierzesz najbardziej idealnego ojca potencjalnego rozpłodowca dla swojego potomstwa, potem twój intelekt byłby tylko niepotrzebnym balastem. Możesz usiłować pracować nad sobą, rozwijać obie półkule, ale to już twoja sprawa, twój wybór, natura nie musi ci iść na rękę, bo nie ma w tym interesu, co innego twój partner, on jeszcze wiele lat będzie płodził potomstwo i rozkminiał jak upolować zdobycz, a do tego wiadomo, że intelekt jest niezbędny.
Piszesz tego posta językiem byle jakim, bo impet pytania ci ciąży i masz oczywiście w myślach chęć poprawy i dopieszczenia wypowiedzi, ale w pewnym momencie, machasz ręką, a kij z tym, jest przecież ekspresyjnie.
Pewnie to błąd i posty trzeba jak książki pisać w bólu, redagować porządnie i do korekty ojcu i matce przedstawiać.
♦
Hejterka pisze, że w jakimś stopniu byłyśmy spokrewnione, stylem życia, trybem, czymkolwiek.
To bardzo może mylić droga Burżuazjo, sorki za szmirowate wtręty, ale kocham ostatnio osiemnasty wiek i dziewiętnastowieczna wiosna ludów jest mi szczególnie wstrętna, wracając, to bardzo mylić może, gdyż peps to nie jest wyluzowana pannica wielbiąca sport i zdrowy tryb życia, to nie jest też żadna chodząca historia przypadku, chociaż to już bliżej, gdyż cierpienie głowy i ozdrowienie (też sagana) może pod taki przypadek podchodzić.
Może rzeczywiście neurastenia, niezrównoważenie, strzały we własne kolana, strach, a nawet panika, no i hipochondria, to z pewnością tak.
Na koniec pozostaje wygłaszanie zdań niepopularnych, od dziecka mam ochotę mówić takie słowa.
♦
Czy w takim razie, byłyśmy choć przez chwilę podobne do siebie, coś miałyśmy wspólnego hejterko?
Tak, chęć do napisania hejta. To tak.
Jestem hipochondryczką i jestem też od wielu wielu lat na diecie roślinnej głównie ze strachu, ale kiedy wzięłam do ręki książkę Tao, natychmiast postanowiłam oczyścić prawdopodobnie czyste jelita, wbrew logice, a głównie z napadu paniki, że może czyste nie są.
Może mają bałagan w zakolach, albo nie daj Boże jakieś przewężenie?
W książce tej nakazano też wypróżniać się w pozycji kucając, wcześniej wdrapawszy się na sedes. Miałam też niepokojące myśli, że jak muszla pęknie, to może mi przeciąć aortę udową. Zawisłam więc na umywalce i wczoraj ją naderwałam, straciwszy z lekka równowagę. Rzecz miała miejsce w znanej krakowskiej restauracji, zgłosiłam się do pokrycia kosztów.
Do tego przepis na korzystanie z toalety w ten sposób znowu jest dyskryminujący dla kobiety, gdyż o ile drugie danie rzeczywiście dobrze się lokuje w muszli, o tyle pierwsze, które może przecież drugiemu towarzyszyć, spryskuje przeciwległą ścianę.
Z pewnością jest tu parę osób, które dobrze wiedzą o czym mówię.
♦
Ja nie lubię biegać, drodzy Możnowładcy, ja lubię grać w gry na i padzie, lubię zniknąć i siedzieć w kinie trzy seanse pod rząd, sensacja, sensacja, komedia romantyczna, to lubię prawdziwie, lubię huśtać się na huśtawce i patrzeć na niebo prze butelkę wody, kiedy popijam, ale PO treningu biegaczym, to wielbię, być PO. W życiu z żadnym Himalaistą nie znalazłabym punktu zaczepienia oprócz umiłowania dla gór. Ale narażać się? Adrenalina na własne życzenie, to obce mi tematy.
Bo tylko bieganie odpędza moje strachy. Nie da się wybiegać na przyszłość, gdyż po pewnym czasie wszystko co straszne wraca.
Trzeba stale oczyszczać umysł i tylko bieganie mi życie ratuje i pomaga każdego dnia. Więc z kim mogę mieć coś wspólnego? Na pewno dla Himalaisty jestem nikim, jak zresztą Alpinista jest dla mnie nisko zrozumiałym gościem i nawet nie pociąga mnie ktoś taki.
Nie lgnę do jego adrenaliny.
♦
Mam nadzieję, że wyjaśniliśmy sobie pewne kwestie, że jak piszę o czymś, to za chwilę w to wątpię. Że pomimo, iż jestem witarianką, to chciałabym jeszcze więcej dowodów na słuszność tej decyzji, a nie ciągłe wątpliwości. Jednak chcąc nie chcąc jestem zmuszona akceptować własną ambiwalencję, ale Socjeta rzeczywiście nie.
Więc albo eskape, albo czekam na Państwa hejty.
Cześć sportowcom, pa luzakom, hejka buzującym adrenaliną, hejusia laskom mądrym, do widzenia redaktorom, korektorom, operatorkom tokarek literackiej obróbki skrawaniem, co Wy tu jeszcze robicie, nie rozszyfrowaliście, że mam szajbę w saganie na gazie? Że nie mamy w tym samym temacie do gadania wspólnego?
Pa, prawdziwie spokrewnionym ze mną zmulantom, histerykom, hipochondrykom, nieustająco walczącym z lenistwem, bulimikom, strachajłom, zającom, koślawym stopom, grubym brzuchom, galaretom życiowym, miotającym się Żydom po pustych sklepach, pa Wam Włościanie.
Nie piszcie mi hejtów, bo nie ma po co, jedziemy na tym samym wózku.
peps
Blog pepsieliot.com, nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba. Może rzuć gałką na to: Jak zarabiać przez Internet? Jak zarobić na blogu?
Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.
Powiązane artykuły
Komentarze
Lubie Twoje posty, bo sa pisane zywym jezykiem, ktory bardzo mi sie podoba i nie tylko, bo nie sa wylizane na smierc, bo wciaz zadajesz pytania i masz watpliwosci – dzieki temu jestes autentyczna.
(chyba sie kurde powtarzam, ale trudno…)
Natomiast osoba, ktora wyslala ta wiadomosc, kryptonim: „spokrewniona”, ktora w wieku lat 27 nie ma pojecia o wplywie glodowek (bynajmniej nie tylko na jelita) i miesza tutaj wiejskie wesele, aby dosadnosc wypowiedzi podkreslic. I ta arogancja: „Oczywiście znane mi są, i to od bardzo dawna, WSZYSTKIE zdrowo/życiowe teorie, literatury, świadectwa…bla, bla” Sorry, zalosne…
na swoje usprawiedliwienie dodam, że poweredbyfruits, też od lat witarianin, a właśnie ukończył 10-cio dniową głodówkę, o czym fakt, że stosunkowo bez pałera :), jak to po głodówce, opowiedział
lol….co ma piernik do wiatraka…
Cały ten wywód „hejterki” jest nielogiczny.
Czy ze zdania [i]”…rozpoczynam 3 dniową głodówkę…Na razie nie będę robić płukania jelita” [/i] wynika, że autor ma problemy jelitowe? No chyba nie, więc skąd taka konkluzja? o.0
Kolejny majstersztyk to to podsumowanie:
„Brzmi to jak plan walki 16to latki ze zbędnymi kilogramami”
Jedyną odpowiedzią jakiej tu można udzielić to:
Won do książek,douczyć się i dopiero się wypowiadać, bo o głodówkach to prawdopodobnie z kafeterii.pl informacje zbierałaś 😛
Jest tak niewiele rzeczy na tym bożym świecie, które podnoszą mi ciśnienie, ale niewątpliwie jedną z nich są negatywne opinie o głodówkach wypowiadane przez ludzi, którzy o głodówce nie mają zielonego pojęcia.
test:
[i]italics[i]
[i]italics[/i]
hmm nie działają tu pogrubienia, kursywy itp. 😛
no nie działają (:
italics i pogrubienia
Wychodxca, dzięki 🙂
toż to piękne. dech mi zaparło i radość w sercu wywołało.
„Oczywiście znane mi są, i to od bardzo dawna, wszystkie zdrowo/życiowe teorie, literatury, świadectwa…bla, bla” – cytat 27 latki.
Podziwiam dzisiejszą młodą generację.
Dr Walker do końca swego długiego życia zgłębiał temat: człowiek – zdrowie – długowiecznosć.
I ciągle odkrywał cos nowego i nigdy nie twierdził, że już ten temat jest mu znany. Jego nauki są dzisiaj aktualne, powielane i uzupełniane. Zresztą nie tylko on z tzw. grupy znanych i cenionych autorytetów od zdrowia, którzy skromnie uważali i uważają, że temat zdrowia ciągle jest otwarty i nie do końca poznany.
Cytowana 27 latka z pewnoscią zna wiele tematów dot. zdrowia, ale czy wszystkie? pożyje dłużej … się przekona. Nie poznała jeszcze jednego z ważnych, jesli nie najważniejszych ogniw w utrzymaniu dobrego zdrowia lub też odzyskania utraconego zdrowia: posty i lewatywy.
Posty stosowane od wieków, lewatywy również, jak się okazuje ponownie docenione, stosuje się i dzisiaj w wielu klinikach z bardzo dobrym skutkiem.
Wygląda na to, że 27-latka, być może do tej metody jest negatywnie nastawiona lub nie poznała jej jeszcze. Nic o niej nie wie z własnego doswiadczenia.
Gdy przeczytałam u Pepsi:
“Od jutra rozpoczynam 3 dniową głodówkę (tylko woda) czwartego dnia przejdę na sok z marchewki, potem w każdy poniedziałek na razie przez 7 tygodni będę stosowała głodówkę jednodniową. Na razie nie będę robić płukania jelita”,
kalkulując w piedestałach, u mnie Pepsi podskoczyła o parę wyżej. Miałam ochotę się przyłączyć, ale teraz jeszcze nie moja pora.
Jesli się nie mylę, Pepsi kiedys też sobie lekko podkpiwała z lewatyw.
Nasze poglądy zmieniają się, my też się zmieniamy, to jest normalne.
Jesli nawet odżywiamy się najzdrowiej, ale przez wiele lat odżywialismy się gorzej lub źle, chorowali, zażywali leki, to same surowe i bieganie nie gwarantuje, że szybko wszystko będzie ok. Poza tym dzisiaj nie mamy już zdrowej żywnosci, gdyż nie mamy zdrowej gleby, wody i powietrza. Jesli ktos decyduje się na głębsze oczyszczanie przy pomocy głodówki i ewentualnie + lewatywa, to wg. mnie taka osoba, naprawdę z głową troszczy się o siebie i rozumie zasady zdrowia.
I like it! 🙂
Tylko proszę generacji 27latków nie wrzucać do jednego wora, bo sam mam tyle ale nijak mi po drodze z cytowaną hejterką 😛
TaxCollector, ja naprawdę podziwiam młodą generację. Szczerze podziwiam.
A wszystkowiedzący są w każdej generacji.
Tutaj akurat przytoczyłam cytat z listu konktretnej osoby. Też podziwiam.
Inaczej podziwiam wszystkowiedzących.
generacja dwudziestosiedmiolatków to geronty w porównaniu z generacją dwudziestolatków :))))) każdy wiek wypuszcza przy okazji idiotki, idiotów i cwaniaków, to ostatnie widać po moim psie
bardzo młodym, bardzo
O psa masz, a jakiego?
Krysiu cześć, ja nigdy nie kpiłam z lewatywy, jako formy leczenia chorych, a jedynie uważałam, że kiedy na 811 mam bardzo często „czyszczone ” jelito, to szkoda byłoby pozbywać się dobrych bakterii z jelita pod pretenkstem czyszczennia złogów, ktorych nie powbinno tam być, a nawet jeżeli ma to służyć odciążeniu wątroby, to i tak moja doeta bardzo ją odciąża. Lewatywy osłabiają do tego, i powinno sie po nich odpocząć, a ja muszę być stale sprawna.Więc nie żartowałam, tylko tak jak czosnek i cebula zostawiam na chorobę, a nie na zdrowie. Natomiast głodówka to zupełnie coś innego, głodówka przy 811 myślę, że jest bardzo wskazana. Szczególnie dla wlasnej głowy, jednak dla mnie , już to widzę dopiero po koktailu do następnego koktailu, bo muszę biegać. Ruch stoi ponad odżywianiem.
Do tej pory jeszcze nie zabierałam głosu na tym nieocenionym blogu , ale teraz muuuszę.
Zgadzam się w 100 % z Krystyną . Nawet po najzdrowszym systemie odżywiania pozostają zawsze jakieś śmieci a głodówka doskonale je usuwa nie robiąc krzywdy organizmowi. Mówię o głodówce robionej z głową. Organizm człowieka od tysiącleci w ten sposób się oczyszczał i nie ma w tym nic dziwnego. To taki powrót do korzeni.
Choruję , i sama kilkakrotnie byłam na głodówce i lewatywie, więc wiem jak dobroczynne ma działanie.
Z tym, że mam jedno zastrzeżenie, zanim zacznie się głodówkę trzeba coś o niej wiedzieć, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Najlepiej przeczytać jedną, dwie książki na ten temat.
Pozdrawiam
Ala cześć, dziękuję, mam podobne spostrzeżenia
Ajloweju 😉 😉 😉 Pozdrawiam koślawa stopa i galareta życiowa w jednym 😉
Angi cześć 🙂
Basia małego labradora, ale na wyrost napisałam moim, bo już wrócił do właścicieli prawowitych 🙂 Niesamowita osobowość, przez tydzień zrujnował dom, udając że to nie on, wszystko ugryzł, bawił się tylko ubraniami, typu sweter, nie mówiąc o obuwiu, nigdy swoimi zabawkami, pokonał starego rodzinnego fikusa, strasznie śliczny przy tym był
Pepsi gdzie masz maila?
No ok, teoretycznie nie ma…Napisałabym do Ciebie. Napiszę na pewno, nie wiem jeszcze kiedy, ale zrobię to.
Lula przyglądnij się tej stronie, a na pewno znajdziesz ” napisz do mnie” (:
Pepsi, wybacz, ale nie wierzyłam w Ciebie. Czytając Twój wpis, że rozpoczynasz 3dniową głodówkę byłam prawie pewna, że nie wytrwasz nawet jednego dnia..haha;), zresztą wiele razy czytałam tu, że głodówka to nie dla Ciebie. Sama próbowałam kilka razy głodówkę 1dniową, myślę, że adekwatną do mojego stanu zdrowia, pomimo zdrowej, praktycznie w 100% surowej diety od ponad roku, nadal nie czuję się najlepiej. To był horror, rano nie mogłam zwlec się z łóżka. Może zdecyduję się kiedyś na kilku dniową, ale wezmę wolne w pracy i zaszyję się gdzieś sama. I chciałabym mieć poczucie, że efekty będą warte tego poświęcenia:)
TeżBasia, to znasz mnie lepiej niż ja siebie, bo ja przez chwileczkę wierzyłam, ale fakt, że króciutko :)) najgorzej, ze nie można biegać, a ja obecnie nie mam dni beztreningowych
Dlaczego biegasz codziennie ? Wiem, bo musisz, ale napisz coś o tej zmianie.Czyja to inspiracja? Jaki kilometraż ? Czy nie myślisz, że się zajeździsz ? Nie boisz się o stawy, tym bardziej, że przy twojej małej podaży tłuszczy, raczej ich nie smarujesz ?
Jaspis, powiem Ci szczerze, że zaczęłam jeść trochę więcej orzechów, i jestem gdzieś tak na oko 10-15 %, biegam najmniej 8 kilometrów, najwięcej jak dotąd 12, co daje około 65 kilometrów tygodniowo, bliżej 70, będę też wkładała 15km, na początku raz w tygodniu, biegam bardzo powoli przez pierwszą połowę kilometrów, tak sprężynuję, jak na batucie, potem przyspieszam. Po co to robię? Czuję ogromną potrzebę codziennego biegania, w ostatnim miesiącu tylko raz nie pobiegłam i bardzo dziwnie się czułam, jakbym nie funkcjonowała prawidłowo, jedzenie mi nie smakowało, gorzej spałam, co u mnie, jedno i drugie jest ewenementem. Kiedyś też biegałam codziennie i nie wiem dlaczego wybiłam się z tego rytmu, bo czułam się świetnie. Teraz do tego powoli wracam. Nie wiem czy uda mi się zdobyć tamtą formę, bo jestem starsza o 4 lata i ważę więcej o 4 kilogramy, jeżeli chodzi o wagę, to myślę że za niedługo dojdę do tamtej, jeżeli zaś chodzi o wiek to każdy rok oddala od największej formy długodystansowca jaką się ma, mając 27 lat.
Witam w klubie chorych psychicznie:)))
świetny post,doskonały!
podobno jestem bardzo silną kobietą (psychicznie:)) a ta siła sie wziła od fruktozowego świra….no i poszło……
Pozdrawiam Cię serdecznie i radośnie , miód na serce…:)
mycha cześć, fajnie że napisałaś :))
ława przysięgłych Cię wybroniła 🙂 w sumie wszyscy mają jednak rację, choc i ja na początku zastanawiałam się czy Ty aby nie eskapowałas się od [tzw.] zdrowych zmysłów jak wyskoczyłas z tym pomysłem głodowania [choc ta procedura nie jest mi obca]… po przemysleniu tematu i opinii Krystyny zmieniam jednak zdanie i zwalniam Cię z obowiązku stawienia sie na kontroli w psychiatryku [ bo już to zrobiłam za Ciebie 😉 😉 😉 ]
całuski szczere i niczym nie podszyte, nawet ociupinkę dozy jadu dziś Ci odpuszczę i zostawię na inną okazję, bo post świetny, konkretny i prawdziwy, nie zrodzony w bólu z powodu twórczego zatwardzenia zwojów mózgowych, bardzo luzacki i crazy a little jak zwykle 🙂 ale trafiający w sedno, noooooooo, może z wyjątkiem tych akrobatycznych scenerii w toalecie restauracyjnej [mam nadzieję, że to nie pomysł na nową książkę 😉 ]
ps. zaskoczyło cos u mnie i codziennie rano wcinam na sniadanie szejki …. bo na jednym sie nie kończy, do tego piegowate banany stały się moją ambrozją dla podniebienia, nie wiem jak mogłam być kiedys otumaniona przez cukrową podnietę, którą rujnowałam sobie ciało… teraz choc jestem przez pierwszą godzinę wzdeta jak balon po szejkowaniu to czuję, że mam MOC!!!! dziękuję Ci za to, że świrujesz bananowo i masz odwagę o tym nawijać.
ps.2 wróciłam do biegania, jest spoko a nawet spoko maroko, więc puszczam do Cię zawadiackie oko 😉
tak, urwałam umywalkę
Witaj, pepsi. Wpadłam tu nie wiadomo skąd kilka dni temu i czytam wybiórczo Twoje notki, bo „odnoszę wrażenie, że (w jakimś tam stopniu) interesuje nas to samo (styl/tryb życia).” 😀 a serio, to mój mózg odpoczywa, czytając Twoje wywody, z wieloma rzeczami się zgadzam, z kilkoma nie, ale czy to ważne? 😀 Zostaję na stałe. Serdeczne pozdrowienia!
Hej Balbina bardzo się cieszę, zapraszam :)))
Jednym słowem: świry wszystkich krajów łączmy się! 🙂
Grejt, ulżyło mi. Powinnam przeczytać wcześniej tego posta.
podpisano: hipochondryczka z padem w dłoni:)
Esc albo czekam na państwa hejty…. bezcenne :))))))))))
Dlaczego od razu hejterka? Wiadomość, co prawda obfitująca w krytycyzm jest całkiem zgrabnie napisana i dobrze ją się czyta. Pepsi czasami czytuje twój blok, niektóre posty są interesujące, inspirujące, a do niektórych nie warto zaglądać. Pepsi czy wszyscy są zobowiązani cię uwielbiać? Oczywiście, że nie. Czy każda krytyka to od razu tzw. hejt? Nie to po prostu krytyka i już. Ludzie czasem mam wrażenie, że większość to by chciała tylko łechtać swoje ego, ale nie zawsze tak jest. Pepsi, mimo wszystko fajnie, że działasz. Kibicuję ci i pozdrawiam:)
O, nie czytałam tego artykułu nigdy wcześniej. a podoba mi się najbardziej na całym blogu. Bo uczciwy…do bólu. Szacun Pepsi.
Czy można na głodówce pic zioła
bez kalorii tak
W życiu nic nikomu nie skomentowałam ale muszę. Duże propsy✌️?You go girl??✌️
ha ha ?