Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
One po prostu poczułyby się kijowo niekomfortowo. Ofiara zawsze będzie lgnęła do ofiary.
W klubie golfowym nie ma ofiar
Koment 1
Pepsi Eliot super! Mam pytanie, co zrobić jeśli osoby dookoła nie motywują, zmieniałam pracę kilka razy, wszędzie około 90% ludzi jest właśnie poniżej „nowoczesnego”myślenia? Jak radzić sobie w naszej „rzeczywistości”, gdy trzeba jakoś przeżyć 8h w pracy z „matkami Polkami”, ludźmi patrzącymi na życie przez pryzmat schematów i stereotypów? Dla których głównym tematem rozmów jest to, co zrobią dzisiaj na obiad albo życie innych ludzi…
Jako typowy introwertyk, znakomicie wykorzystuję swój wolny czas, lubię te chwile, lubię siebie, wybieram kontakty z tymi ludzmi, którzy są dla mnie ważni i z którymi mogę uzyskać wiele fajnej energii ale co zrobić, gdy trzeba iść do „normalnej” pracy od poniedziałku do piątku?
Wyłamuję się pewnie ze schematu, nie mam dzieci, partnera i jest mi z tym na chwilę obecną dobrze. Jestem otwarta na to, co się stanie w moim życiu, nic na siłę, ale jednak świat dookoła żyje innym życiem. Wiem, że spokój umysłu, odpowiednie nastawienie na pewno tu pomogą, ale niestety czasami jest przesyt, czasami po prostu jest gorszy moment i zmęczenie. Poza tym chciałoby się móc porozmawiać o czymś, co właśnie da inspirację…
Czy jest na to jakiś sposób oprócz całkowitej rezygnacji z takich kontaktów? Już kilka razy zmieniałam pracę, myślę że wszędzie są tacy ludzie… pewnie nie ma na to rady, trzeba postawić przed sobą ścianę, aby to wszystko się od niej odbijało?
Pepsi czy masz jakieś rady, aby to naprawdę się zmieniło? Realia są jakie są, wciąż wierzę w podświadomość, ale może robię coś źle… podobny problem tyczy się znalezienia partnera – „nie dla Żanetki”…;(
Koment 2
Może jakiś wpis na bloga o tym jak być właścicielem?
Z kim przestajesz takim się stajesz. Ofiary przestają z ofiarami, właściciele z właścicielami
Twoje ego jest wybitnie sprytne, ja tu na kilometr węszę ofiarę, a ty chcesz mnie przekonać, że jesteś właścicielką.
Dla wszechświata jest obojętne czy ty teraz jesteś w pracy, czy po pracy, czy właśnie kopulujesz, czy też jesz kolację, czy zgubiłaś parasolkę, gdyż ty po prostu jesteś w grze, którą sama tworzysz. To jest właśnie życie, dzieje się zawsze bez tasowania chwil na lepsze i gorsze. Wszystko waży tyle samo i wszystko ma sens.
Odpowiednia pozycja ciała przy oddawaniu kału będzie miała wpływ na stan żylaków odbytu. Bycie idiotą, czyli ofiarą, bez obrazy, to ludzie w rękach własnego ego, doprowadzi w efekcie do zostania pasożytem.
Myślisz naprawdę, czy też pozorujesz, że jesteś właścicielką własnego ego, co jak rozumiem nazywasz „nowoczesnym” myśleniem, jednak pozostajesz ofiarą.
80% ludzi jest tylko ofiarami, nie widzą tego, że są we władaniu ego, zaszczepionego implanta. Narzekasz na ludzi z pracy, do której sama aplikujesz, którą dla siebie wybierasz, chociaż nie miałabyś możliwości ich spotykania codziennie, gdybyś nie wibrowała tak jak oni. Zmieniasz pracę i to samo, czujesz niskie wibracje, zdołowanie, brak kreacji.
Nie chcę teraz robić uniku duchowego, i wszystkiego zwalać na twoją służalczość wobec ego, bo z pewnością nie wszystko w swym życiu sama wykreowałaś. A nawet jakby, masz prawo się złościć, nie być świętą, do tego obwiniać, jeśli możesz w ten sposób złapać oddech, a jeszcze lepiej wiatr w żagle. Możesz wszystko robić, o ile będziesz robiła to świadomie. Na nieświadomkę szkoda życia, nie da się wyciągać pomocnych wniosków.
Zastanówmy się dlaczego przyciągasz takie środowisko? To proste, za uwagą podąża energia. Twoje ego mówi ci, że jesteś inna, w domyśle lepsza, ponad te niskie problemy. Że mieć wyrąbane na gotowanie zupy jest bardziej światłe niż nie mieć wyrąbane i żyć w robocie w temacie krupniku z prosem. Że ty w razie posiadania dzieci, nigdy nie latałabyś z nocniczkiem Ikea po klatce schodowej, żeby się pochwalić zawartością. A jednak pojawiasz się ciągle w polu rażenia nocniczków. Łaj?
Chodzisz do pracy zapewne w celach zarobkowych, czyli oddajesz swój czas na wymianę ekwiwalentu jakim jest pensja. 15% ludzi, to rzadko ofiary, a zdecydowanie częściej właściciele, a tylko 5% ludzi to właściciele na cały etat. Nie wiem kto to policzył.
Wielkie pieniądze, życie w doskonałym zdrowiu i z wewnętrzną harmonię duchową, kolejność dowolna, ale niczego nie powinno się opuścić, można osiągnąć na wiele sposobów.
Skupmy się na pieniądzach i biznesie, ponieważ właśnie w pracy spotykasz dołujące, jak twierdzisz, środowisko. Analizując życie i postępowanie bogaczy, widzi się znaczne różnice w działaniu. Jedni potrzebują straty, aby dostać potężnego kopa, mówi się o dźwigni na spadku, inni wręcz przeciwnie, doskonale wiedzą ile mogą umoczyć, wiedzą kiedy się wycofać i zabezpieczają tyły, co wydaje się przeciwieństwem do zaleceń Zelanda, aby nie przyciągać braku, myśleniem o braku. Że mentalność skąpca nie popłaca.
Ale tutaj chodzi o zupełnie inne myślenie o braku, bez żadnej emocji, po prostu, połykasz ogień w cyrku, możesz się poparzyć, zabezpiecz język. Nic takiego, żadnej emocjonalności, tylko czysty intelekt. Ale to też unik duchowy, w rzeczywistości pojawi się ból straty, poparzenia, zawodu, przyjmij go, niech trochę się rozgości, byle się nie zasiedział. 3 godziny, góra 1 dzień wystarczy. To też dygresja.
Cecha wspólna, która wyróżnia wszystkich bogaczy biznesmenów, mam na myśli śmietankę, bo innych się nie bada, po co, a więc tą cechą jest koncentracja. Umiejętność koncentracji jest najważniejszą z cech, która jest w stanie doprowadzić do sukcesu. Będąc w pracy możesz trenować koncentrację dla szefa, ale także dla siebie. Tylko ciężki trening czyni mistrza. A Ty zamiast trenować w pracy koncentrację na pracy, dawać z siebie więcej niż ci za to płacą, nie ze skłonności do źle pojętej filantropii partii rządzącej, ale w ramach podwyższania swoich wibracji, świadomości, czyli własnej kreacji.
Bycie w kreacji automatycznie zamienia ofiarę we właściciela ego
Gdybyś była skoncentrowana na pracy, na treningu koncentracji, gdybyś wytwarzała coraz wyższą wartość siebie, gadanie kolegów i koleżanek, nawet nie wiem jak przyziemne i nihilistyczne, obchodziłoby cię zero.
Albo tyle, aby z uśmiechem właściciela ego, uprzejmie i bez egzaltacji, podrzucić ciekawy przepis na leczący jelita bulion wegański bez kości, ale z kolagenem i wrócić do treningu koncentracji.
Zatrudniając się do pracy zawierasz umowę, jeśli chcesz w trakcie pracy gadać z ludźmi rozkminiając dupę Maryni, powinnaś zatrudnić się w jakiejś poradni.
Czas pracy to najlepszy czas do treningu swojej sprawności intelektualnej, uczenia się, i zostawiania zawsze więcej niż się bierze.
Gdy zrozumiesz to, czym dla wzrastania jest koncentracja, nie będziesz się rozpraszać w pracy ocenianiem, porównywaniem, nerwkami, plotkami, że niby tego nie lubisz, tylko zajmiesz się własnym samodoskonaleniem. Wówczas twoje ego będzie zaprzątnięte do pracy.
Po pewnym czasie zaczniesz awansować, lub sama pomyślisz o założeniu własnego biznesu. Awansując, zaczniesz spotykać w pracy ludzi również skoncentrowanych na pracy. Może będziesz mogła zostać elementem trustu mózgów, może otrzymasz udziały w firmie.
Jedno mogę ci zagwarantować, gdy tylko zaczniesz siebie obserwować uważnie, z łatwością zobaczysz to, co widać. Że jesteś ofiarą we władaniu ego, dlatego wciąż natrafiasz na podobnych ludzi. Myślisz, że innych niż ty, ale to tak samo ofiary. Z kim przestajesz takim się stajesz i odwrotnie, ci co przebywają z tobą stają się podobni do ciebie.
Jeśli ciągle drażni cię ego innych ludzi, to znaczy, że twoje robi z tobą co chce
Tylko zimne poranki ustawiają dzień, 10 kroków
Koncentracja na tym co robisz teraz, to jest właśnie uważność. Dlatego, gdy pracujesz nie słuchasz niczego o zjedzonych patykach i grabkach w piaskownicy, a nawet nikt o tym teraz nie rozpowiada.
Im bardziej przestajesz być ofiarą, a więcej stajesz się właścicielem, tym mniej ofiar pojawia się na twojej drodze. One po prostu źle się czują. Ofiara zawsze będzie lgnęła do ofiary, za uwagą podąża energia. Ludzie zapisują się do klubu golfowego niekoniecznie dlatego, żeby pograć w golfa, ale żeby pogadać tylko z właścicielami. W klubie golfowym nie ma ofiar.
Każdy z nas ma jakieś talenty, ale nawet, gdy nie masz żadnego, to umiejętność koncentracji i posiadanie celów sprawi, że chcąc nie chcąc wyprzedzisz wszystkie ofiary własnego ego. Bez porównywania, bez oceniania, bez wyścigów, bez żadnej walki, po prostu ofiary wokół ciebie same się wykruszą. Na swobodnej (20%, a co tu mówić o 5%) przestrzeni błękitnego oceanu nie ma już prawie nikogo, kto nie jest właścicielem swojego ego. Ofiary męczą się w ciasnym czerwonym morzu i są święcie przekonane, że trzyma ich tam jakaś zewnętrzna siła.
Potężny błąd, nie niskowibrujące koleżanki z pracy, nie wiecznie pokrzywdzony mąż przed telewizorem, nie czwórka dzieci, w ciasnym czerwonym morzu trzymasz siebie Ty sama, gdyż nie chcesz zauważyć, że jesteś ofiarą. Że rządzi tobą ego, przekonania, programy matrixu, i Twoje własne programy, z którymi się identyfikujesz.
Przerąbane? Wcale nie. I mam nadzieję, że psim swędem odpowiedziałam też na drugiego komenta.
lotki
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Rzuć też może gałką na to: Dobre suplementy znajdziesz w naszym wellness sklepie This is BIO
Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, i niekoniecznie wyraża zdanie założycielki bloga, tym bardziej nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i się tego trzymajmy.
Powiązane artykuły
Komentarze
Czyli reasumując – robić swoje?
Ja zaczęłam robić swoje. I… choć dostaje od wszechświata po głowie, staram się ulepszyć rozwiązania. Wiem, że na początku nie jest lekko. Zauważam jednak, że robiąc swoje oddam się od ludzi. Nie zagaduje, komunikuje się konkretnie i wczoraj zauważyłam, że robi się pustynia w około. Czy to znów jakaś pułapka ego? Dodam, że byłam/jestem/przestaje być ofiarą. – Pracuję nad tym.
P.S.
Dziękuję za ten wpis. Jak Cię czytam to jakbym słyszała Cię jak biegniesz i mówisz.
Zamiotlaś Pepsi temat po claości. Potrzebowałam tego dziś dziękuję, dziękuję również autorce komentarza lov ju
Fajny wartościowy wpis 😉 Nie zrozumiałam tylko fragmentu o czerwonym morzu 🙁
To metaforyczne nawiązanie do słynnej pozycji „Strategia błękitnego oceanu”, nowatorskiego podejścia do biznesu, gdzie nie ma konkurencji, w przeciwieństwie do pełnego konkurencji i ciasnego morza czerwonego. Niebieski vs Czerwony. <3
Bardzo sensowne. Dziękuję Peps;)
Czwórka dzieci jest tak samo sensowna jak każda inna ich liczba, również zero. Ja wybrałam czwórkę, moi synowie wybrali mnie, uczymy się współpracować. Ile już się dzięki nim nauczyłam! Odkąd wiem, że bywa mi ciężko przez moje oczekiwania, jest łatwiej. Wybieram. Mówię chłopakom, że po to jestem ich mamą, żeby nauczyć ich dobrze wybierać. Miałam dawniej sąsiada, niesamowity gość, miał dwa meteoryty, kamienne głowy, i z nimi gadał. Wiele mnie nauczył, tylko wtedy nie wiedziałam, że to będzie cenne. Mówił, że mam mieć w głowie potencjometr (uczył w mechaniku), mam na nim przestawiać swoje humory, nastroje, nastawienie, bo co to ma być, żeby mną humor rządził, że moje nastroje to nie jestem ja, to mnie moja istota. Mam samą siebie ustawiać, decydować. Mówił, że na świecie najcenniejsze są dzieci, nic nie ma piękniejszego niż dzieci. Każdy z moich synów urodził się ze zmarchą starego filozofa nad malutką brwią, oni wiedzieli, że są cenni, jak oni patrzyli, i dalej wiedzą. A o mnie ktoś powiedział, że nigdy nie byłam młoda, i tak, tak się czułam i czuję, co w tym dziwnego. Mój sąsiad był wielkoduszny i wyrozumiały, nawet jak mu rower popsułam, po naprawie dalej mi go pożyczał, ale krytykę miał ostrą jak brzytwa wobec ogólnej rzeczywistości, oczekiwania miał mało zgodne z ogólnymi. Był dla mnie najważniejszym nauczycielem. Dzięki niemu dawałam radę. Ale dopiero niedawno, dzięki życiu z moimi dziećmi, odkryłam, że ja jestem cenna. I światło odkryłam. Już tylko czasem daję radę, a często po prostu jestem. I, hej, wiecie? Dobre jest bycie cenną.
Bardzo piękne budujące spostrzeżenia, dziękuję Ci, dziękujemy Ci.
Fajna jesteś !!!
love
hej pepsi. Co zrobic, gdy byla zona dzieci mojego meza nastawia ich dzieci negatywnie do mnie? Powiedziala im, ze maja sie do mnie nie podchodzic ani nawet nie patrzec w moja strone, bo jestem falszywa. One nawet „dzien dobry” mi juz nie odpowiadaja. Jak je poznalam to byly do mnie entuzjastycznie nastawione, z corka zlapalam wtedy dobry kontakt, bo interesujemy sie podobnymi rzeczami i mam wrazenie, ze ich mama poczula zagrozenie. Teraz one reaguja na mnie przerazeniem, jakbym byla tredowata, uciekaja doslownie, jak mnie widza, no i do ojca, czyli mojego meza nie chca sie odzywac. Maja po 14,5 lat, blizniaki. Co w takiej sytuacji zrobic? Maz probowal z nimi rozmawiac, ale dla nich to co powie ich mama to swietosc i wydaje mi sie, ze maja wewnetrznie konflikt lojalnosci. Maz rozwazal odciecie sie od nich dopoki nie dojrzeja i nie zechca sami z nim zainicjowac kontaktu, ze nie bedzie wiecznie o nich bezowocnie zabiegal, ze jesli nie chca to nie. Czy uwazasz to za dobre rozwiazanie?
Dzieci na poczatku procesu rozwodowego chodzily do psychologa i terapeuty, zeby zrozumiec rozwod, teraz mieszkaja na codzien z matka, 3 lata po rozwodzie. My jestesmy ze soba od 2 lat.
Nie można obrazić się teraz na dzieci, gdy są nastolatkami i cierpią z wielu powodów, w tym burzy hormonów. Cały czas wysyłać miłość, Ty nie musisz, wystarczy że będziesz miła, ciepła i uprzejma niczego nie oczekując. Ale ojciec jest ojcem, a dzieci NIEKONIECZNIE SĄ BUNTOWANE, nastolatki tak mają, negują, ale też przeinaczają rzeczywistość. 2 lata temu dziewczynka jeszcze była dzieckiem, a teraz jest nastolatką, cierpi. Normalnie w domu z nierozbitą rodziną, nastolatki też się buntują, bywają nie do zniesienia, a rodzice przecież nie oddają ich zaraz do domu dziecka na przeczekanie dorastania. Dorastanie jest bardzo bolesne. Ojciec ma pisać, zabiegać i dawać prezenty niczego nie oczekując w zamian. Na tym polega miłość do bliskiego człowieka, szczególnie, gdy jest w gorszym stanie psychicznym. A Ty bądź po prostu wyrozumiała, wspieraj go, i nie wkurzaj dzieci tym, że chcesz się z nimi przyjaźnić 🙂 <3
Pepsi, ale one sie wygadaly, ze ja jestem dla nich zagrożeniem i gdy ojciec przyjezdza ze mna do nich to maja isc do swoich pokoi i sie nie odzywac, tak im nakazała matka. Nie mowie, zeby sie na sile przyjaźnić, ale jak one mnie widza i uciekają, nawet nie mam jak byc mila i uprzejma, bo od razu uciekają. Ich matka do mnie napisała, ze ona sobie nie życzy bym spędzała czas z jej dziecmi, ze to jej dzieci i mam sie trzymać od nich z daleka. Mąż, czyli ich ojciec, jak przyjeżdża do nich sam to tez nie chca z nim rozmawiac, zawsze po takim spotkaniu jest przygnębiony, zniechęcony. Według mnie i męża, a takze teściowej to one sa srogo buntowane przez matkę. Mam wrazenie, ze zaczely byc buntowane od kiedy ta kobieta sie dowiedziała, ze bedzie eksmitowana z jego majątku osobistego. Mści sie na nim kosztem dzieci za to.
Czy Ty nie rozumiesz, że to jest bezwarunkowe, i trzeba to zaakceptować, i żadne tam one się wygadały, bo dzieci się nie wygadują nie podpytywane. Moim zdaniem nie powinnaś się do tego wtrącać, zupełnie usunąć się w cień. To tak naprawdę nie jest twoja sprawa. Nie zajmuj się tą kobietą. Wysyłaj dobre myśli do jego dzieci, to w zupełności wystarczy <3
Pepsi, skąd Ty wiesz, jakie pytania aktualnie mnie nurtują? Otwieram twoją stronę, a tu odpowiedź zawsze w punkt. Uwielbiam!!!
😀 <3