Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Wprawdzie napisałam opasłe tomisko „Leczenie dobrą dietą”, jednak tytuł jest metaforą, i znaczy, że dobrze odżywione ciało może się SAMO LECZYĆ.
Nie ma dowodów naukowych, że wyeliminowanie lektyn z diety wyleczy Cię z choroby, w tym autoimmunologicznej. Jednak pewne jest, że dieta wywrze wpływ na Twoje samopoczucie, zwłaszcza jeśli doświadczasz choroby przewlekłej.
Człowiek to zarozumialec i natura daje mu pstryka w nos.
Oprócz mleka matki karmiącej nie ma pokarmu dedykowanemu stricte człowiekowi, a i tak mleko przestaje mu służyć, gdy przestaje być oseskiem. Chociaż patrząc na to, co zakwaszone matki zamierzają wprowadzić do diety swoim dzieciom, mimo wszystko lepiej, żeby umiejętność ssania została trochę z niemowlakiem na dłużej.
Każdy żywy, potencjalny pokarm ma cel nadrzędny, własne przetrwanie.
Rośliny wytwarzają wiele mechanizmów, które mają je bronić przed zjedzeniem, coś jak naturalne pestycydy, aby tępić swoich wrogów. Zaś zwierzęta doznają przedśmiertnego skoku adrenaliny i kortyzolu, co za karę (dla zjadaczy) zostaje w ich ciele.
Lektyny to naturalnie występujące białka w większości roślin. Głównie w zbożach, strąkach oraz roślinach z rodziny psiankowatych, o czym za chwilę.
Te białka wiążą węglowodany, przez co przyczyniają się do uszkodzeń komórek organizmu. Lektyny w przewodzie pokarmowym, mogą zniszczyć warstwę śluzu, która chroni przed mechanicznymi uszkodzeniami. Dlatego jedzone w nadmiarze, mogą prowadzić do nieszczelności jelit, a potem prostą ścieżką do nietolerancji pokarmowych i chorób autoimmunologicznych.
Poza tym lektyny potrafią też łączyć się z receptorami hormonów, dajmy na to, z leptyną, czego efektem mogą być zaburzenia apetytu i odczuwania sytości, czyli kochana tyjesz.
Duża część lektyn ulega rozkładowi w procesie obróbki termicznej, co nie jest dużą pociechą dla witarian.
Miej jednak na uwadze, że ludzkie ego kocha rozkminy. Lektyny należą do jednych z nich.
Niektóre badania wydają się wskazywać, że jedząc duuużo surowych lektyn możesz poczuć się niezdrowo. Jednak typowa dieta nie zawiera takich poziomów lektyn.
Inną sprawą są szaleńcy, fistaszkolubni fanatycy, jak komisarz Colombo, albo zajadający się masłem fistaszkowym, czy pływający w kałuży oleju słonecznikowego. To sami się proszą o kłopoty.
Ponadto, większość żywności, która zawiera lektyny jednocześnie jest zalecana jako bardzo yyy… zdrowa. Są tony ugruntowanych dowodów naukowych, zachęcających do diety bogatej w owoce, warzywa, a nawet produkty pełnoziarniste. Jednak z błonnikiem nierozpuszczalnym w wodzie należy uważać i nie uważać.
Jednym słowem, unikanie pokarmów z lektynami, niekoniecznie wypali zdrowotne piętno na Twoim ciele.
Bowiem, tak się składa, że większość z tych pokarmów pasuje do chemii zasad, a nie kwasów, której powinno być znacznie mniej i Twoim ciele i w naturze.
Do tego, ludzie robią tyle dziwnych rzeczy swojemu ciału, jak jedzenie raka, alergii i przeciekania jelit, wraz z jedzeniem chorób autoimmunologicznych, oraz dawaniem się zjadać przez bankierów, polityków i telewizorów, że trudno jest dotrzeć do tej jednej niby przyczyny, że to mają być winne lektyny.
Tak, że siedząc na sofie przed telewizorem, niespiesznie zanurzając rękę w kukurydzianym kuble, trudno jest obwiniać tylko lektyny za Twoją otyłość brzuszną.
Owszem, dietetyk, lub jeszcze lepiej Ty sama możesz sobie zalecić krótkoterminową dietę eliminacyjną, z wyłączeniem niektórych kategorii żywności, które najczęściej powodują reakcje alergiczne, lub złe samopoczucie.
Możesz zrobić 3 miesięczne wyzwanie dla psiankowatych, albo odstaw gluten, gdy niejednoznacznie odczytujesz przyczyny niestrawności, albo właśnie niejedzenie przez miesiąc, czy 2 panie dziejku lektyn.
Zamiast więc korzystać z uogólnionego podejścia, sama zadecyduj na podstawie własnego doświadczenia, co Ci służy. I może się zdarzyć tak, że gdy już usuniesz z diety prozapalnych agentów (aka lektyny1), Twoje ciało odczuje ulgę i do tego schudnie. Tak też może być, chociaż nie wszystko ma budowę cepa.
Orzeszki ziemne i nerkowce
Te pierwsze to tak naprawdę strączki, do tego naładowane lektynami, i mają liczone w setkach ilości prozapalnej Omegi 6, owszem niezbędnej, ale że aż tak?! ASZTAK?! Drugie z kolei, są prozapalnymi pestkami owoców.
Nerkowce potrafią dramatycznie podnieść stan zapalny, szczególnie u osób z artretyzmem. Są one częścią tej samej rodziny co trujący bluszcz, a tego byś już nie chrupała.
Kto kiedykolwiek w życiu zjadł raw sernik z nerkowców, ten wie, co to znaczy ciężkostrawny pokarm, kolkom i skrętom kich, nie ma końca, jak po wyżuciu paczki gum z aspartamem, albo w napadzie wilczego, 5 drożdżów prosto z pieca.
Jeśli ten argument to za mało
Nerkowce wydobywa się z owoców, które zawierają silnie żrący, parzący olej, podczas gdy zbierające je osoby w pędzarniach nerkowców, zazwyczaj kobiety i dzieci, często nie mają zapewnionych rękawic ochronnych.
Kukurydza
Jak prawie wszystkie zboża (to nie warzywo), kukurydza ma wysoki poziom lektyn. Jako że jest jednym z najczęstszych dodatków do żywności (syrop kukurydziany, skrobia, płatki, chipsy typu nachos etc.) niektórzy jedzą ją nawet kilka razy dziennie.
Kukurydza działa tucząco nie tylko na zwierzęta, też na ludzi, a oprócz tego tworzy depozyt tłuszczu w mięśniach. Przemyśl to.
Komosa ryżowa
Uważa się ją za zdrową, bezglutenową alternatywę dla pszenicy, ale jest naładowana lektynami, które nie są aż takimi przyjaciółmi układu pokarmowego, układu odpornościowego ani obwodu w pasie, szczególnie jeśli już masz przewlekłe problemy trawienne.
Starożytni Inkowie, dla których quinoa była elementem codziennej diety, najpierw namaczali ją i fermentowali, dopiero później gotowali, aby zredukować jej potencjalną toksyczność.
Psiankowate
Do tej popularnej rodziny roślin należą ziemniaki, papryka (słodka, ale też ostre papryczki jak chilli i jalapeño), bakłażan, jagody goji i pomidory. Wszystkie z nich zawierają lektyny, a oprócz tego toksyczny glikoalkaloid solaninę, znaną neurotoksynę. Lektyn są pełne szczególnie w nasionach i skórkach, a przez to średnio przyjazne dla zdrowia.
Nie zdziwi Cię już zapewne zalecenie babki, żeby pomidory podawać wnusiowi bez skórki, co ma miejsce również we wszystkich wykwintnych restach na świecie (też w Polsce, choć rzadziej), że pomidory podajo bez skórki. I to jest git.
Przemysłowo hodowane mięso
W przemysłowej hodowli wykorzystuje się między innymi pełną lektyn kukurydzianą paszę aby karmić zwierzęta, które dzięki niej szybciej tyją. Kukurydza działa tak samo na ludzi. A oprócz tego tworzy depozyt tłuszczu w mięśniach.
Oleje roślinne
Pewnie słyszałaś już, że oleje roślinne są dla Ciebie lepsze niż pozostałe. Tak naprawdę większość z nich została stworzona z bogatych w lektyny nasion i strączków. Olej kukurydziany, sojowy czy słonecznikowy są źródłami lektyn.
Co gorsza, olej kukurydziany i słonecznikowy często pochodzą z upraw modyfikowanych genetycznie, a przez to jak są wyprodukowane zawierają SUPER-SILNE lektyny, które zwiększają ich odporność na choroby i insekty.
Do tego zawarte w nich kwasy tłuszczowe to głównie pro-zapalne kwasy tłuszczowe omega-6, a Tobie potrzeba ładnej równowagi z antyzapalną Omega 3.
Adekwatnie dobry post: dlaczego postępuj ostrożnie z tłuszczami roślinnymi i Omega 6?
Wisienka na torcie?
Wszystkie z nich podlewane są Rounduperm, który też ląduje w Tobie. Chociaż niektórzy na szkodliwość Roundupu patrzą z przymrużeniem oka, firma Monsanto (już sprzedana innemu koncernowi, temu od aspiryny) wciąż jest pozywana, między innymi z powodu nowotworów „rzekomo” wywołanych zawartym w Roundupie glifosatem i zapłaciła już kilka rekordowo wysokich odszkodowań, w tym 78,5 mln dolarów dla pracownika porządkowego szkoły, który miał codzienny kontakt z glifosatem, który według orzeczenia sądu przyczynił się do wywołania u niego chłoniaka nieziarniacznego. W 2019 roku mówiono nawet o 13 tys. procesów w samych Stanach Zjednoczonych.2
Strączki i fasolki
Fasola, groszek, soja, soczewica i inne strączki mają najwyższą zawartość lektyn ze wszystkich innych grup pokarmów. Nie bez powodu są znane z tego, że powodują gazy, wzdęcia i niestrawność.
Przecież mówiono o nich, że są super zdrowe, szczególnie na roślinnej diecie, w której stanowią świetne źródło białka. Nie bądź przeciwko strączkom i fasolom, ale jedz je w formie fermentowanej. Organiczne natto z ciecierzycy, czy łubinu, tempeh z ziaren soi, albo bio miso, to dobra forma korzystania ze strąków do tego w formie surowej.
Nabiał
Produkty nabiałowe, nawet kiedy pochodzą od zwierząt karmionych trawą, zawierają lektynopodobne białko, dość syfiastą, kazeinę A1. Zamiast niego może wejdziesz na roślinne zamienniki? Mleko migdałowe?
Dyniowate
Poza ogórkami, które oryginalnie pochodzą z Azji, skąd powędrowały do Afryki i Europy szlakami handlowymi, rodzina dyniowatych: roślin z pestkami i skórkami, które rosną na pędach w ziemi, wliczając dynię, kabaczki i cukinię, są roślinami pochodzącymi z obu Ameryk.
Poza prozapalnymi lektynami zawierają cukry, które sprzyjają tyciu, co miało pomóc w przygotowaniach na zimę, a co teraz, w czasach ogrzewanych mieszkań, aut i puchowych kurtek nie jest równie konieczne.
owocek/lektynka/łotewer
Źródła:
Powiązane artykuły
Komentarze
Hej Pepsi, powiem Ci ze mega mi rozjaśniłaś w głowie tym postem. Jestem zakochana w orzeszkach ziemnych i sama robię sobie 100% masło orzechowe także… Po prostu mogłabym je jeść tonami.. Tak jak i rzeczone orzeszki… Co więcej kocham dynie i dyniowa te.. Ogórki.. Ehh… I jedząc te niby pseudo zdrowe pokarmy faktycznie odczuwam bóle stawowe (halunki me) i nasilają się one nawet jak mam dzień jedzenia samych warzyw i owoców bez orzechów i innych gadżetów (bo zajadam parowaną dynie Hokkaido ze skórą nawet bo jest sezon i mam od teściów prosto z pola).. Trochę mnie to załamuje ze moje ciałko chce jesc to co tak nie zdrowe… Ale nie mam w ogóle saka na drożdżówki i inne slodkowsci od wielu lat.. PEPSI TO WSZYSTKO STOI NA GŁOWIE I NIE JEST TAKIE PROSTE! ?
Ściskam Cie mocno bardzo i dziękuję za dużą porcje wiedzy.. Idę upiec kalafiora z kurkumą ☺️
Kiss
idź piec <3
Kalafior też nie jest zdrowy bo to krzyżowe kapustne i też niszczy jelita Nie polecam
Mylisz się Kochana, trzeba by zjeść kilka kilogramów krzyżowych, poza tym parowanie jeszcze zmniejsza ich ilość. Wole tarczycowe rośnie raczej z innego powodu. <3
to co jeść???????
Pepsi, po tym artykule odechciało mi się jeść, albo raczej co mam jeść ? Bo wygląda na to że wszystko co jem jest niezdrowe …
dziwna konkluzja, trzymaj się <3
… Ale chyba jakoś mi się udało i jedyny wniosek jaki mi się nasuwa to to, że chyba pozostaje nam odżywianie się energią słoneczną bo wszystko co jemy jest dla nas zabójcze.
Nie możesz czytać? Nie czytaj, serdecznie Cie ściskam <3
Szkodliwość tego typu produktów i innych również, można namierzyć testem nietolerancji pokarmowej. Taki test wykonałam ponad półtora roku temu i wyszło w nim to, co podejrzewałam i trochę więcej. Odkąd wyeliminowałam całkowicie z diety nietolerowane pokarmy, a w tym orzeszki arachidowe, gluten, drożdże, mięso, ryby, to moje ciało się zmieniło. Po pierwsze przestało gromadzić wodę, po drugie minęły lęki i skoki nastrojów, po trzecie zachciało mi się żyć. Pozytywnych zmian dostrzegam więcej, ale nie mam pewności, czy są efektem tylko eliminacji pokarmowej.
Warto testować na sobie różne rozwiązania, bo tylko wtedy można dowiedzieć się co działa, a co nie.
nie ma co jeść ?
Pepsi prosimy pieknie zrób post o tym co w takim razie warto jeść. Próbuje z otwartością do tego podejść ale to naprawdę teudne. 10 lat temu zostawiajac miech i nabiał z uwielbieniem wpadłam w pomidory, dynie i strączki. Czytając że jedna papryka ma tyle witaminy C co 16 cytryn przy każdym przeziębieniu każdemu serwowała paprykę ? jak to poukładać ? Pomożesz nam kochana?
Napisałam opasłe tomisko, Leczenie dobrą dietą. No dobra, to jest w rzeczywistości bardzo proste, jedz tylko to co u CIEBIE nie powoduje stanów zapalnych. Tak naprawdę soję też można jeść, tylko osoba musi pasować do soi. Kiedyś wysysano mądrość z mlekiem matki, instynktownie pojawiał się kminek w trudniej trawionych potrawach, dzisiaj króluje prymitywny keczup. Po prostu dobrze jest się oczyścić, np na sokach i owocach, albo zrobić moją kurację oczyszczania hormonów 10 dniową, albo zwykły post na wodzie z cytryną i soku z winogron, i herbatka nerkowa. Po taki oczyszczaniu wprowadzasz różne pokarmy, jak najmniej mieszania , tak jak dzieci i zwierzęta, nie mieszają i sobie obserwować jak się czujesz. Mówię tylko o roślinach i rzeczach nie smażonych. Z białka zwierzęcego tłusta ryba zimno morska BIO lub dzika, na surowo, albo robiona na parze. Dobre jaja, nie wszyscy je trawią, a wielu jest uczulonych. Zielone liście, 4 szklanki, to wiadomo; <3
https://www.pepsieliot.com/zdrowie/17911/slyszalas-o-tuczacych-lektynach-obierasz-pomidory-ze-skorki.html
i do sklepu TiB
https://thisisbio.pl/antyoksydanty/2516-liposomal-curcumin-100ml-tib–5905344040369.html
Pepsi ♡
Mam pytanie z innej beczki- co myślisz o kolczykach? Nie mam tu na myśli dziwnych miejsc nie przystosowanych do przekuwania, ale o tych w uszach- jako że mamy je w ciele najpewniej jakieś substancje z nich przedostają się do naszego organizmu, czy masz jakieś stanowisko w sprawie najlepszego materiału? Czy powinna to być stal nierdzewna, tytan, srebro, złoto? Jakiej próby? Ciekawi mnie czy jakieś materiały szkodzą (oprócz nieznanych stopów metali od „chińczyka”) a inne może wspierają organizm?
Lovciam, czytam, zgłębiam z miłością ♡
Do uszu złoto wysokiej próby, natomiast bardzo dużo ludzi po przebiciu uszu i wsadzenia kolczyków z niklem uczula się na nikiel i potem jest problem, bo trzeba nawet zaklejać od środka guziki w dżinsach.
Tytan jest nietoksyczny i biologicznie obojętny na organizm ludzki, to chyba najlepsza opcja