Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Prawie każdy ma pomysł jaki rodzaj żywności stanowi zdrową, czy raczej do przyjęcia, dietę dla niego. Po tym mię pali zgagą, a po tym mię mdli. A modne, zielone szejki yyy… schładzają śledzionę. Masz babo plecak.
Teorii żywieniowych jest cała masa i co chwilę pojawia się nowa dieta, która ma położyć na łopatki wszystkie inne. Witarianizm też należy do tych diet. Pojawił się znienacka, zgoła z dupy.
I zrobił sporo szumu, szczególnie wśród hipochondryków, oraz ludzi faktycznie chorych, którym nic nie pomagało. Twierdzą (kłamią?), że dopiero raw food sprawił, że odżyli.
Po latach studiów dochodzę do wniosku, że największą sprzecznością, która mnie dotknęła, jest kwestia śledziony. Tradycyjna medycyna chińska (TCM) przypisuje temu największemu narządowi limfatycznemu wielkie znaczenie. Według TCM narządu tego nie wolno za nic w świecie schładzać, dlatego generalnie należy jeść ciepłe pokarmy.
Tymczasem zimna woda (tej radzę unikać nawet w 4 szklankach, zalecam temperaturę pokojową w lecie, a w zimie 41 stopni jest ok), banan (najgorszy) i wiele innych owoców, szczególnie tropikalnych ma z założenia naturalne właściwości schładzające.
Owoce miały być jedzone w lecie, gdy dojrzewają i jest ich dużo i wtedy miały być remedium na upały. Banan nawet podobno pieczony nadal schładza organizm, natomiast pieczone jabłko już mniej, gdyż zamienia się w pokarm ogrzewający.
Ale najlepsze na zimę są warzywne i ciepłe zupy z imbirem. Tak twierdzi tradycyjna medycyna chińska. To są poważne różnice dla rawfoodowca.
Złośliwi twierdzą, że jakbyś przejeździła Azję i natknęła się na różnych mnichów, to nie uświadczysz zdrowego okazu. Bowiem zarówno medytacje osłabiają układ pokarmowy, jak i wegetarianizm. Brzmi to dość absurdalnie, ale z drugiej strony, nie przejeżdżałam Azji:)
Co do soi, pszenicy i nabiału medycyna chińska ma podobne zdanie do witarian, bo za długo się toto trawi, zabiera więc toto energię, czyli schładza.
No a mięso czerwone, do którego medycyna namawia, nie za często, ale od czasu do czasu? Przecież też się trawi długo. A z kolei zielone szejki w mig są trawione.
Niekonsekwencje w równowadze?
Tymczasem medycyna chińska opiera się na dążeniu do równowagi, czyli neutralizowaniu, w szczególnym wypadku schładzaniu miejsc przegrzanych, albo podgrzewaniu miejsc zimnych.
O tym nie należy zapominać. Schładzanie surowym szejkiem owocowym organizmu następuje bardzo szybko. Czy na tym więc polega tajemnica witarianizmu? Na tym chłodnym pokarmie, który gasi burzę?
Chińska medycyna mówi, że gotowanie, to jakby wstępne trawienie i wtedy żołądek, który jest rodzajem kotła, nie musi już gotować takiego pożywienia.
A witarianka mówi (możecie ją za to z liścia na płasko), że dokładne rozdrabnianie pokarmów, miksowanie w blenderach, i wyciskanie soków, to takie wstępne trawienie, a przy tym nie denaturalizujemy gotowaniem enzymów roślinnych.
Urodziliśmy się kiedyś w Afryce, a raczej tam nas kiedyś zmutowano. Hominida prawdopodobnie wzięto i poprawiono, nazwano Adam, czy jakoś w ten deseń. Dostaliśmy do jedzenia daktyla (nie jabłko) i do picia wodę.
Natomiast, aby naturalnie selekcjonować osobniki słabsze, urodziły się zwierzęta drapieżne z pazurami i kłami. Niemodyfikowane póki co. Ale to nie byliśmy my. Nam nie przypisała natura takiej roli, nawet po tej modyfikacji przez matriks.
– No dobra Pepsi, ale od ilu pokoleń wstecz nie mieszkasz w Afryce?
Kij z tym. Wolę mieć trochę słabszą krew w żelazo, gdy rozpiera mnie energia i mogę gonić od rana do wieczora. A powinnam być senna i anemiczna, bo od wielu lat jestem roślinożercą.
– Wiem, że nie jesteś lekarzem, ale poradź, wylecz, pomóż, wierzę, że coś mi podpowiesz.
I gdy potem następuje litania przewinień lajfstajlowych, w tym dietetycznych, to spoko. Wiem co nawinąć, ale jak mi ludzie piszą: jem tak jak trzeba, ale wciąż źle się czuję, choruję i co tu dużo gadać, jestem niedożywiony.
Myślę yyy… to gorsza sprawa.
Wydaje nam się (i słusznie), że aby być zdrowym, musimy dostarczyć ciału jak najlepsze paliwo. Niestety najlepszy profil składników odżywczych żywności niekoniecznie jest równy wchłanianiu składników pokarmowych przez organizm.
Jeżeli ciało napotka na którykolwiek z tych problemów, to albo składniki odżywcze z jedzenia znajdą się w toalecie, albo co gorsze zostaną w okrężnicy, gdzie zaczną gnić, albo fermentować, i w tej toksycznej formie mogą przenikać przez przeciekające jelito, aby z powrotem zostać wchłonięte do krwi.
Źle trawisz, możesz zacząć przeciekać. Podpowiedź: pyszny szejk z L-Glutaminą, czyli odbudowa jelit, kości, mięśni i jak ktoś chce, mega odchudzanie
Niestety, większość ludzi doświadcza co najmniej 2 lub 3 wymienionych powyżej problemów asymilacji. Dzieje się tak wiadomo dlaczego. Współczesne żarcie i farmacja.
Wiadomo o co chodzi, więc nie brnę, powiem tylko, że w wyniku powyższego, jelita tworzą rodzaj fatalnego biofilmu, który działa następująco niepożądanie:
Ten biofilm jest do tego stopnia paskudny, że w końcu nieprawidłowe wchłanianie w jelitach zaczyna kaskadowo dotykać innych funkcji, narządów, gruczołów, organów i systemów naszego ciała.
Bo jak tego nie zrobisz, to myśl, że jesz zdrowo i w związku z tym wchłaniasz też fajne składniki odżywcze jest tylko Twoją projekcją życzeniową.
Pierwszą i najważniejszą rzeczą jaką możesz zrobić dla swojego ciała jest poprawienie jakości flory bakteryjnej w jelitach.
Praktycznie wszystkie przewlekłe choroby zwyrodnieniowe są spowodowane lub pogarszane przez problemy trawienne.
Wiele powszechnych dolegliwości koncentruje się wokół ponad 6 metrowego przewodu wyściełanego śluzem, który bezpośrednio łączy Cię ze środowiskiem. Jak się domyślasz, jest to przewód żołądkowo-jelitowy, którego zadaniem jest przemiana spożywanego jedzenia w ciało, krew, funkcje, myśli oraz uczucia z niewielką pomocą „przyjaciół”, czyli gruczołów ślinowych, trzustki, wątroby oraz najważniejszego przyjaciela yyy… surowej żywności. Wszystkie z nich dostarczają Ci enzymy.
Delikatne, ponieważ zostają zniszczone w temperaturze ponad 48 oC (118 oF), a niektóre w temperaturze 40,5 oC (105 oF), co oznacza, że nie są w stanie przeżyć nawet w lekkiej parze. Dynama dlatego, gdyż enzymy są silnymi katalizatorami biochemicznymi, dostosowującymi prędkość zachodzących w organizmie reakcji do jego potrzeb. To wyspecjalizowane proteiny, często o nazwach kończących się na: coś tam, coś tam „aza”, lub „syna” (jak pepsyna enzym żołądkowy służący do trawienia białka, i trypsyna, enzym trzustkowy do trawienia białka)
Mimo, iż organy produkujące enzymy funkcjonują przez całe życie człowieka to jednak po jakimś czasie wyczerpują się.
Pomimo, że jadłam z wielu miseczek, moje życie nabrało rozpędu dopiero na surowej diecie wysoko enzymatycznej. Codziennie i notorycznie od wielu lat schładzam moją śledzioną surowymi szejkami, owocami, w tym bananami.
Co dziwniejsze, takie jedzenie natychmiast uwalnia energię, gdyż 40% surowych pokarmów roślinnych natychmiast zamienia się w energię.
Jedząc pokarmy żywe, które są w stanie wypuścić kiełki i rozpocząć nowe życie, czuję się częścią Ziemi. To coś takiego, jak medycyna duszy, o czym kiedyś napiszę, czy „wybiegam”.
Dojrzałe owoce są najwyżej wibrującym pożywieniem, jednak i tak stanowią tylko 10% wibracji prany, czyli energii jaka płynie ze słońca. Nie myślę nawet o tym jak wibrują pokarmy wysoko przetworzone. Owszem Jezus podobno jadł gotowaną mannę i ryby, ale Jezus nie po to przybył ze swoim poziomem wibracji ponad 500, żeby dogadzać jakiemuś lobby dietowemu. Zawsze jest tak, jak ma być.
Niekiedy zjadam coś gotowanego i akceptuję taką sytuację. Faktem jest też, że zimnych pokarmów nie jem, zimnej wody nie piję. Czyli bananowych lodów raw też nie, ani niczego prosto z lodówki.
Ludzie żywiący się dietą śródziemnomorską, która nad morzem śródziemnym, czy w Grecji jest prozdrowotna dla ciała, w Szwecji być może nie działa aż tak bardzo spektakularnie. Nie jest źle, ale nie ma widowiskowych stulatków goniących z żitanem, czy goluazem przyklejonym do uśmiechniętych warg. Co nagminnie widzi się „w zagównionym” (tak się rapuje o Menton:) Menton.
A więc ważne są biofotony podwyższające wibracje nawet tego pożywienia, które było traktowane herbi i pesty. Czyli słońce jest ważne.Inną sprawą jest wchłanianie, gdyż nie tyle jesteś tym, co zjesz, ale tym co wchłoniesz.
Można mniej jeść i być bardziej odżywionym, gdy to dobrze rozegrasz. Każdy dzień zacznij od oczyszczających, nawadniających i dotleniających ciało 4 szklanek.
Ze zdumieniem patrzę na ludzi, którzy dobrze śpią po późnym obiedzie domowym, a nie są w stanie zjeść jabłka. W szpitalach daje się po operacji białą bułkę z mielonką, bo to ludzie dobrze trawią. Jabłka, czy banana nie są w stanie zaakceptować?
Nie zapominaj o jednym, że praktycznie w Twojej diecie jest masa (niezbędnej, ale prozapalnej) Omegi 6. Że jest jej znaaaacznie więcej niż Omegi 3 (niezbędnej i antyzapalnej), pomimo iż te kwasy powinny pozostawać w równowadze. Z kolei stan zapalny w organizmie to miejsce przegrzane.
Skoro dążenie do równowagi jest podstawą TCM, schładzajmyż miejsca przegrzane surowymi szejkami. Z kolei temperatura pokojowa, z górną granicą przyjemnie ciepłych nawet w zimie, 41 stopni, to bardzo dobra temperatura dla Twojego jedzenia.
owocek
Źródła:
organiclifestylemagazine.com
healingthebody.ca
The Diet 80/10/10 Graham Douglas
Leczenie dobrą dietą Katarzyna Lewko
Powiązane artykuły
Komentarze
No dobra, ALE, ALE SĄ DWIE!
1. Ty nie masz grupy krwi 0, no sorry, ale predyspozycje do wszystkich takich diet masz we krwi. Powiedz o diecie roślinnej tym z zerówką, czyli z predyspozycją na mięso.
2. TY Pościsz codziennie, czyli organizm sprząta nadmiar śluzu, zakwaszenia
3. TY Ćwiczysz – znowu organizm sprząta sobie śluz + kwas
4. TY Robisz kąpiele słoneczne, powietrzne, wodne – znowu sprzątanie śluzu, zakwaszenia.
5. Z innego garnka – Banan (wraz z marchewką) usuwa śluz z zaśluzowanego żołądka, który jest paczątkiem wszystkiego
6. dieta surowa- warzywna zatrzymuje produkcję kwasu solnego, a to już z trawieniem białek in the future trochę słabo
7. problemem jest zakwaszające i zasluzowujace białko, którzy wszyscy wpierdalają bez opamiętania.
8. problemem jest także ilość, bo wszyscy, nawet na „zdrowych” dietach, wpierdalają ZA DUŻO.
Masz moje pozwolenie na cenzurę słów niecenzurowanych.
Dieta surowa warzywna co masz na myśli? Bo z surowych warzyw to zalecam tylko sok z marchwi i selera, oraz miksy z zielonych liści, oraz ogórkowate ale to zdaje się też owoce, tak jak pomidory i awokado 🙂
Ja jestem 0 i od czasu jak jem owocowo-warzywno-orzechowo-surowo, poznikaly mi wszystkie problemy, lacznie z tym, ze testy nie wykazuja, ze w dzicinstwie chorwalem na zoltaczke. Miesa to juz ponad 30 lat nie jem.
Oczywiście, z tymi grupami krwi to naciąganie gumy w majtkach, pisałam dawno temu to https://www.pepsieliot.com/3963/dieta-oparta-na-grupach-krwi-zostala-zdemaskowana.html
zaraz się okaże, że Reptilia ma zero, więc musi jeść mię 🙂
Mik60 współczuję, bo wiem jak się czujesz i jak (wolno) myślisz. Plus – jeśli flaga obok to faktycznie twoj kraj zamieszkania, to kurewsko współczuję 😉
btw ile supli bierzesz w ciągu godziny? 😉
Pepsi czy możesz poradzić dlaczego po zjedzeniu surowych warzyw pojawiają się gazy ? Enzymy dostarczone, ocet rozwodniony także… co jest nie tak ? Dueta zbilansowana jest.
Może za dużo mieszasz, SŁABO ROZDROBNIONE, dlatego sprawdzają się nasze zielonki This is BIO.
a jak wypada domowy test na zakwaszenie żoładka? Fermentują zamiast się trawić.
Napisz o jakich surowych warzywach piszesz?
Ależ cóż to za stres ? Ja powiem tak: niech każdy je ( tu miało być słowo nieocenzurowane ) co i ile chce 🙂 Pepsi naucza , daje wskazówki , pisze super mądre rzeczy. A skorzysta z nich ten tylko kto chce 🙂
z miłością do Kasi
Hej, Czy spotkałaś się może z wzorcem TCM, że wątroba atakuje śledzionę?
Czy masz jakąś wskazówkę ?
Peace <3
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7793430/ marskość wątroby ze splenomegalią (powiększenie śledziony) i metody TCM