Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Ego ludzkie jest śmiertelne, pojawiło się, aby zapewnić Ci bezpieczeństwo podczas wcielenia, tej rozgrywki, po czym zaczęło przeginać pałę. Wtrącać się do każdej dziedziny życia, oceniać, porównywać, wątpić, podkopywać, wywyższać Cię, lub poniżać, jednym słowem objęło rządy. Dopóki utożsamiasz się z ego, a wszyscy śpiący to robią, żyjesz jak jego sługa. Ale ego to wspaniały mechanizm, gdy zaprzągniesz go do roboty dla siebie.
Koment:
Jeżeli zmieniamy się, podnosimy swoje wibracje, zmienia się otoczenie i ludzie, niektórzy znikają, a inni się pojawiają i tu moje pytanie: czy jeśli umiera bliska osoba, to też moje lustro, kreacja rzeczywistości, czyli ja to sprawiłam, że ta osoba zniknęła z mego życia, pomimo,że ją kochałam? Trochę to przygnębiające.
Jeszcze jedno pytanie: czy dla duszy istotne jest w jakich okolicznościach odchodzi z tego świata? Jedni giną nagle w wypadku, inni popełniają samobójstwo, jeszcze inni odchodzą w bólu po długiej ciężkiej chorobie, ale wśród bliskich, czując ich miłość, a jeszcze inni w objęciach ukochanej osoby np. podczas zbliżenia, a inni umierają w samotności niekochani?
Czy stan miłości, czy wręcz przeciwnie lęku i bólu w momencie śmierci jest istotne dla duszy, która odchodzi z tego świata?
Dzięki za pytania, są głębokie, jednak prosto od przerażonego ego osoby uśpionej. Czy śmierć podczas ejakulacji jest fajniejsza niż w przytułku dla bezdomnych i zero ejakulacji? Czy to jest sprawiedliwe? Czy życie rozpieszczonego, kanapowego mopsa ma większy sens, niż życie przydrożnego kundla, który odłoży widelec w rowie, po walce z urwanym uchem?
Zaczęłaś się dopiero budzić, robisz pierwszy krok, a już, natychmiast chcesz wszystko wiedzieć. Zrozumienie jest procesem. Umysł działa linearnie, jest przyczyna, a następnie logiczny skutek. Z kolei intuicja, czyli głos duszy, echo świadomości mówi do Ciebie skokowo, co dla rozumu jest niepojęte.
Nie ma przed, nie ma po, jest tylko informacja teraz. Dlatego rozum nie pojmuje świadomości. Pewne rzeczy należy wyczuć intuicyjnie, trzeba zwrócić się do siebie samej.
Ale żeby to mogło mieć miejsce, nie możesz aż tak się bać, przerażać, beznadzieić, walić pytaniami, jak z karabinu maszynowego. Takie emocje odgradzają Cię od siebie samej. Twoje ego jest niecierpliwe, chce wiedzieć już, tylko po to, żeby zadać 100 innych głupich pytań. Tak samo głupich, jak próby odpowiedzi na nie.
I kij z tym, nasze ego mają się widocznie doskonale, Ty pytasz, a ja usiłuję odpowiedzieć.
Dlaczego jest tak trudno? Zanim nadejdzie zrozumienie ustawmy egotycznie sytuację w kontekście tradycji, obyczajów, środowiska, tego co wypada, co nie wypada. Nie szukajmy winnego, ale rzućmy gałką szerzej, dlaczego to obciach, czy dla odmiany ostry feministyczny bunt, pokazywanie owłosionych łydek, będąc laską? Dlaczego hipster musi chodzić z Apple?
Kościoły, matriks religijny w ogóle, odgrywał i wciąż odgrywa potężną rolę kształtowania programów nakładanych na ego. Wiara jest wygodnym narzędziem, gdyż wystarczy, gdy podparta jest dogmatami. Dogmaty muszą być zawsze wygodne dla krzewiącego, jest to zrozumiałe, i praktycznie każdy sprzedawca tak robi. uwypukla zalety i spłaszcza, lub zataja wady swojego produktu, luz.
Kościół prawdopodobnie zataił drogę rozwoju duchowego Jezusa i wcale nie ma się czemu dziwić. W jaki sposób będąc jedynie wrażliwym chłopcem, Jeszua przebudził się jako Budda? Jak do tego doszedł?
Jak wyglądała droga do tego pełnego przebudzenia? Są podobno jakieś dokumenty dowodzące, że największy rozwój duchowy miał miejsce w Tybecie, gdzie Jezus przebywał przez 12 lat. Nawet jeśli to nieprawda, to jednak Jezus wzrastał właśnie na Ziemi i moglibyśmy dowiedzieć się jak to przebiegało.
Jednak Kościół wolał zataić etapy ewolucji życia i uczepić się kultu śmierci i właśnie z kultem śmierci powiązał życie Jezusa. Żyjemy w tym wszyscy i są to poważne programy nałożone na nasze umysły i stąd Twoje trwożne pytania.
Tak naprawdę cały strach, którym żyjesz dokarmia ten zewnętrzny system. Karmisz matriks religijny, iluzję iluminatów, bankierów, Watykan, satanistów i całą resztę, jest to strach właśnie przed śmiercią. To o nim ego usiłuje zapomnieć wiążąc się z innymi ludźmi, kopulując, rozmnażając się, czy kupując porche, albo inny przedmiot, typu suknia.
Jesteśmy na maksa wkręceni w śmierć, która tak naprawdę nas prawdziwych, nieśmiertelnych nie dotyczy.
Ludziom wydaje się, że przekazy w Nowym Testamencie są z zasady prawdziwe i faktycznie mające związek z życiem Jezusa. Na dowód tego, że tak nie jest, przytoczę tekst ze znacznie starszej religii niż chrześcijaństwo, dotyczący kultu Boga Attisa. Rzecz dość mało znana, ale popularyzowana np. przez Igora Witkowskiego.
Bóg Attis, a jego kult istniał na wiele lat przed naszą erą, urodził się yyy… 25 grudnia. Oczywiście znowu pojawia się pytanie dlaczego za współczesne Boże Narodzenie uznaje się ten dzień zimowy? Historycznie nie było takich przesłanek, ale to dygreszyn. Jego matka, czyli Boga Attisa, zwana Kybele zaszła w ciążę w wyniku niepokalanego poczęcia. Attis nazywany był Pasterzem, nazywano go też Zbawicielem Ludzkości.
Był to, przed narodzeniem Chrystusa, jedyny kult, którego wyznawcy praktykowali komunię spożywając wspólnie chleb jako w cudzysłowie „ciało Boga”. Attis zginął ukrzyżowany (na drzewie), a ściekająca krew zapewniła odkupienie grzechów ludzi. Zmartwychwstał 25 marca, również po 3 dniach od momentu złożenia do grobu, stając się „Bogiem Najwyższym”.
Kościół rozpatrywał tę datę, jako dzień śmierci Chrystusa, ostatecznie nigdy nie ustanowioną. Matka Attisa była nazywana matką Bogów, więc analogia do Matki Boskiej jest oczywista. Nawiasem mówiąc, nie wiadomo skąd się wziął kult Matki Boskiej, gdyż jest to kult człowieka, ale to temat na inny raz, lub na nigdy.
Programy w jakich żyjemy są jawne, ale są też utajnione, jak karmienie się naszym strachem. Strach przed śmiercią to ogromna energia, która pomnożona przez miliony ludzi, razy tysiąclecia dała w efekcie życie ogromnemu pasożytowi energoinformacyjnemu.
Chciałam Ci to wszystko uświadomić, abyś miała jasność skąd zjawiły się Twoje pytania, i jak trudno będzie Ci zaakceptować moją odpowiedź. Tym bardziej, że być może kompletnie nie będziesz z nią rezonować. Będziemy teraz szarżować w rowie mariańskim, na wielkiej fali, a dopiero wczoraj nauczyłyśmy się pływać żabką bez motylków na pelikanach (wkrótce obwisłych ramionach).
Mniej więcej będzie tak, wychowane w wymyślonym kulcie śmierci, posrane w gatki ze strachu, nagle staniemy obie przed najbardziej transcedentalnymi pytaniami.
Relacje uczuciowe jedynie z bliskimi są tak naprawdę ściągające w dół w naszym rozwoju. Jezus wyprowadził się z domu i w pewnej chwili (o ile wierzyć zapisom z aramejskiego) nie przyjął swojej matki i rodzeństwa, gdy nadeszli dowiedzieć się, co z nim.
Ludzie nie rozumieją po co przybyli na Ziemię. Potrafią kochać tylko swoje dzieci, a cudze szkalować. Nie lubią swoich sąsiadów i matek, chociaż mogą się w nich przeglądać, jak w lustrach. Nie potrafią wybaczać. Nie potrafią zaakceptować wszystkiego co się wydarza, aby móc wzrosnąć.
Oczywiście w bazie danych, czy jak tam ją zwą Kronikami Akaszy, jest wszystko, więc i technologie, aby ciało nie starzało się tak szybko. Można w ten sposób żyć i 300 lat. Jednak w pewnym momencie i tak trzeba się zawinąć stąd, dlatego najwyższy czas, żeby zacząć się już budzić. Różnimy się świadomością, chociaż pochodzimy z tego samego Źródła.
Prawdopodobnie nigdy się nie cofniesz ewolucyjnie, jeśli chodzi o ciało, bo jeśli chodzi o ewolucję świadomości, może nastąpić regres. Hitler z pewnością dostał łatwiejsze zadanie w kolejnym wcieleniu.
Nigdy nie urodzisz się jako kamień, drzewo, czy ptak, gdy miałaś już świadomość człowieka. Po to logujesz się w swojej sprawie do gry, aby ewoluować świadomość.
Życie tutaj jest doświadczeniem, które ma sprawić, abyś zaczęła się budzić. Chociaż zaczęła, zeszła ze skrzyżowania, zrobiła pierwszy krok. Ale nie budzisz się, bo żyjesz w programach, przekonaniach, pod dyktando ego.
Dopóki doświadczenie zdobywane w kolejnych wcieleniach niczego nas nie uczy, nie wzrastamy, wciąż nasze wibracje są podobne i rezonujemy z podobnym. W kolejnych wcieleniach pojawiają się obok nas podobni ludzie, często ci sami. Matki bywają żonami, albo teściami, synowie stryjami, albo siostrzenicami. Ciągle i ciągle uczymy się życia, mamy wzrastać w każdej chwili, aby się przebudzić.
To nie Ty uśmiercasz myślami ludzi w swoim otoczeniu. Jesteśmy częścią hologramów innych. Programy są zapętlone. Ludzie mają wokół siebie rozłożone różne pola siłowe, o których nawet nie wiedzą.
Gdy zdarza się tak smutna rzecz, czyli śmierć bliskiej osoby, oczywiście należy tę sytuację okryć wspaniałą uważnością, ale w końcu przestać wracać emocjonalnie do tej przeszłości, zaakceptować to co się stało i zająć się życiem w teraz, własną kreacją i wzrastaniem. To co się przeżywa ma Cię wzbogacić, nauczyć i rozwinąć.
Oczywiście nikt naprawdę nie umarł, nie ma powodu identyfikować naszych bliskich z ich ciałami, czy też z ich myślami. Nikt nie umarł, opłakujesz kogoś, kogo to już dawno nie obchodzi. Kogoś, kto albo dryfuje z niewielką ilością plazmy zamiast ciała (potem i tę plazmę utraci), albo po prostu zaraz się urodzi na nowo, w nowym ciele.
Rozpaczasz tylko z powodu własnego niezrozumienia, w strachu. Podczas, gdy następnym razem spotkacie się na jachcie, on jest z żoną, a Ty jesteś majtkiem i kochasz się w kimś zupełnie innym. I szorując pokład uważnie masz w końcu szansę na swoje przebudzenie.
Możesz rzucić gałką też na ten wpis prawda przejścia, co się dzieje w momencie śmierci i potem?, i na ten jak poradzić sobie ze śmiercią bliskiej osoby, czy żałoba podwyższa entropię?
W śmierci wszyscy jesteśmy sami ze sobą, to też jest bardzo dobry moment na podjęcie właściwej decyzji. Dlatego dla duszy nie ma znaczenia, czy ktoś trzyma za rękę ciało, czy nie, czy akurat ktoś kopuluje, czy leży podłączony do kroplówki. Nagłe wypadki odłożenia widelca też się zdarzają każdemu istnieniu, to nic takiego, w następnym logowaniu będzie inne doświadczenie.
Kochając siebie, pokochasz wszystkich ludzi i stworzenia, tak jak prawił Jezus, inni Buddowie, czyli każdy przebudzony.
Bądź w sobie i niczego lepszego dla siebie nie znajdziesz na zewnątrz. Wszystko czego potrzebujesz masz już przy sobie. Sensem wszystkiego jesteś Ty sama. Jesteś częścią nas wszystkich, jesteś częścią wyższego systemu świadomości, czyli tak zwanego Boga.
Trzeba zacząć się budzić, obniżać entropię, ujmować nam wszystkim chaosu, nade wszystko strachu, iluzji, podziałów, szukania winnych, oraz guru. Guru omijać szerokim łukiem:)
Mam nadzieję, że wyciągniesz coś sensownego z tej odpowiedzi. Jak nie, to spróbuję innym razem.
love
Powiązane artykuły
Komentarze
Pepsi szukam kierunku działania, dla mojej córki- ma 10 lat -szybko dojrzewa- ma duży przerost warg sromowych i lechtaczki, czy moge w jakis spsoób na to zadziałąć, aby wyrównac jej gospodarke hormonalną? martwie sie bo wiem, ze na poziomie dziecka, nieświadomie moze jej to przeszkadzac – póki co ona nie widzi w tym problemu, ale pediatra, miała przerażenie w oczach
pisalam zapytanie w jakims poscie z telefonu wczesniej ajko gosc i nie moge tego odszukac, moze juz mi odpowiadalas
bardzo bede wdzieczna za kazdy kierunek – prosze o pomoc
Przede wszystkim nie robić z tego żadnego problemu przy dziecku i generalnie. Nie jest chora, więc ciesz się, ale od takich histerycznych zachować Twoich może poczuć się źle. Chroń ją!
Maca, jak i wszystkie inne adaptogeny nie są dla dzieci.
no tak masz racje – nie rozmawiam z nia o tym, wiadomo,
generlanie nie moge zrobic nic- skoro maca tez nie- dziekuje za spokoj. Chronię.
przemysl, jakie jest podejscie Twoje do Twojej seksualnosci i ciala….
Moja corka lat 13 bierze Maca na bole mestruacyjne i teraz jest git
Czy to zle ?
Myslam ze robie dobrze podajac jej to niz przeciwbolowe swinstwa
to jest adaptogen, naturalnie reguluje hormony, ale to nie są hormony, więc gdy jej pomaga … jednak to jest dla dorosłych.
a co na przerost warg sromowych dla kobiety 28 lat? Maca pomoże? Ćwiczenia? Kompleks ohydny.
Nie chcę Cię rozczarować, maca naturalnie reguluje hormony, i wiele kobiet z PCOS, z nadmiernym owłosieniem, i tego typu problemami widzi poprawę, ale niekoniecznie będzie miała takie skutki, jakich oczekujesz. Co radzi Twój endokrynolog? Serdecznie Cię ściskam
(..) „Kogoś, kto albo dryfuje z niewielką ilością plazmy zamiast ciała (potem i tę plazmę utraci), albo po prostu zaraz się urodzi na nowo, w nowym ciele.”
Yyy teraz to mi ego zwariowało, Pepsi jakiej plazmy?!, jakie dryfować?? O co kaman, że się dusza pałęta jak Zosia nad polami tak? Łaj oł łaj? Mojemu awatarowi właśnie w ustach zaschło z wrażenia.
Robi co chce, może słuchać Bacha 🙂 to jest czas zapominania, pamięć znika, zostaje tylko jakość świadomości.
Boszzz to nie ma tak łatwo, że hop siup, reset pamięci, i do nowego naczynia?.
Idę biegać, muszę rozchodzić tą wiadomość bo mi atak paniki marchewki skrobie. Sitowie, mgły i ja w powłóczystej sukni utkanej z plazmy unosząca się smętnie wołając – hoop hoop, hoop hoop jest tu kto..
„Marsz żałobny Chopina”
Podkowińskiego widzę?
Dziekuje, tego wlasnie bylo mi potrzeba.
Dobrze napisane. Dlazego jeszcze bardziej kocham, i siebie, izycie i wszystko w okol. Dzieki
A jednak Jezus zapłakał, gdy Łazarz umarł.
wiadomo to? 🙂
Nic nie wiadomo.
Mogę? Udostępnisz mój koment?
Ten poruszony temat jest rozległy i mógłby być przedmiotem obszernej monografii. Przede wszystkim jestem glęboko przekonany, że lektura mitów o odradzających się bogach i świadectw o Zmartwychwstaniu Jezusa, pokazuje dobitnie, że istnieje zasadnicza różnica między wiarą chrzescijan w Zmartwychwstanie Chrystusa, a wiarą związaną z różnymi kultami misteryjnymi w czasach, gdy rodziło się chrześcijaństwo. Śmierć Jezusa Chrystusa różni się od śmierci owych bogów w kilku istotnych punktach. Biblista Ronald H. Nash podaje następujące różnice:
Pogańscy bogowie-zbawiciele nie umierali za kogoś innego, dlatego śmierć Boga-człowieka w miejsce człowieka jest czymś unikalnym.
Chrystus umarł za grzechy, jak żaden z pogańskich bogów.
Jezus umarł raz na zawsze (Hbr7, 27; 9, 25-28; 10, 10-14), podczas gdy bogowie czczeni w misteriach umierali corocznie.
Ozyrys, Attis czy Adonis ponieśli śmierć w wyniku różnych okoliczności, natomiast Jezus złożył swe życie dobrowolnie.
Śmierć Jezusa jest wydarzeniem historycznym, natomiast śmierć bogów-zbawców jest tylko mitycznym dramatem – alegorią odradzającej się przyrody.
Warto to raz jeszcze podkreślić: Wiara paschalna apostołów, za którą gotowi byli oddać życie, opierała się na historycznym doświadczeniu odkrycia pustego grobu i spotkaniu Zmartwychwstałego. W NT przytacza się listy świadków godnych wiary, ponadto Zmartwychwstanie jako fakt historyczny stoi w centrum całej kerygmy apostolskiej (por. mowy w Dziejach Apostolskich). Kulty misteryjne wyrażają natomiast odkupienie w sposób naturalistyczny: bóstwo umiera wraz z corocznym zamieraniem przyrody i odradza się podczas wiosennych obchodów rytualnych.
Wsio?
Kocham
<3
Pepsi budzisz, jesteś i masz moc. Wiesz Twoja moc ujawni się jak Cię już nie będzie. Wtedy wszyscy rzucą gałką na Twój blog. Kocham.
Sandara.
Póki co jestem 😀 Kocham2