a epatuj se Kiszonko cielesnością ile chcesz i wyhaczaj kolesia na proste plecki trzymam kciuki 🙌💚🩵🩷🔮🥀😘☕️💫
Mam wrażenie, źe to moje wcielenie, to pomyłka i jestem „czymś złym”. W epitetach mogłabym się określić jako nadto wrażliwa, impulsywana, egoistka, hipokrytka, skłonna do konfliktów, męcząca innych nt. swojej osoby i swoich problemów – ALE jestem bardzo miła dla ludzi, od serca, po prostu ich lubię, ludzie się ogólnie dobrze w moim towarzystwie czują, natomiast bardzo często i tak ludzie po „bliższym kontakcie” się ode mnie odsuwają.
Nie chodzi mi o to, żeby kogoś przytrzymywać przy sobie, ale to wszystko pokazuje mi, że nie jest ze mną tak jak powinno, że podwyższam swoim chaosem entropię naszej rzeczywistości. Chciałabym to zmienić, w teorii wydaje się to proste – dieta roślinna, jak najbardziej raw; dużo czytać, medytować, biegać – katharis dla duszy. Czuję się sama źle ze sobą, czuję, że coś jest nie tak. Najwięcej w życiu mnie spotyka jednak tych niemiłych sytuacji, czyli jest problem, nisko wibruję.
Ostatnia sytuacja, absurdalna, romans z wykładowcą, powiedziałam swoim „koleżankom” (mój za długi język należałoby wyciąć), a one doniosły do dziekanatu, jednocześnie stawiając tego Pana w roli gwałciciela, bo go po prostu nie lubiły i poprzez to, że im się wypłakałam, że mnie zostawił to zobaczyły w tym korzyść dla własnych interesów. Wiem o tym, że chwila moment wylecę z uczelni, przez właśnie takie swoje głupstwa. (4 rok farmacji)
Rodzice – nie lubią mnie, uważają mnie za pasożyta, który nie potrafi pogodzić dziennych studiów z pracą w ten sposób, żeby się już samemu utrzymywać (22 lat mam). Często poprzez ten brak jakiejkolwiek miłości rodzicielskiej wobec mnie, na przestrzeni całego mojego dotychczasowego żywotu, strach wychodzi mi poprzez palce, całkiem niedawno wyzbyłam się bycia „kobietą kochająca za bardzo” i udało mi się stworzyć związek, w którym obu osobom zależy równomiernie, a nie jak do tej pory – ja byłam tą nadskakującą i zakochującą się w niedostępnych mężczyznach. Mam też nerwicę lękową.
Niewyparzony i zbyt długi język, każdemu potrafiłam powiedzieć o wszystkim w moim życiu, najbardziej delikatnych i prywatnych sprawach. Ba, moje ego się chełpiło w gadaniu o sobie – ah, niech inni rozkminiaja moje problemy, bo przecież sama nie potrafię być odpowiedzialna za własne życie. Zamęczam innych sobą aż do porzygu.
Chciałabym kliknąć guzik „restart życia”, zacząć od nowa, nowa ja. Chciałabym mieć już inne wcielenie, to jest wcielenie zła i bardzo źle się z tym czuję, nie chcę być tak paskudnym człowiekiem.
No tak, tak, milczenie jest złotem, ale ekstrawertyczki, szczególnie młode mniej cwane, mają z tym poważny problem.
Masz tak na gałkę, duszę mędrca. Mędrzec jest w istocie jednym z siedmiu typów dusz lub ról. Jest to osobowość naturalnie zabawna i elokwentna, przodująca w komunikacji zarówno z dowcipem, jak i mądrością. Cały świat test dla takiej sceną.
Racją bytu każdego mędrca jest promowanie poczucia wspólnego doświadczenia. Dzielenie się życiowymi dramatami, lekcjami i absurdami w atrakcyjny sposób z jak największą liczbą osób. Mędrzec zawsze będzie szukał spostrzeżeń do udostępnienia i odbiorców, z którymi mógłby się nimi podzielić. Mędrcy zwykle nie wybierają zawodu farmaceuty, szczególnie gdy są to młode dusze (nie mam na myśli akurat Twojego wieku, ale etapu ewolucji duszy mędrca), a są jak zauważyłaś, zazwyczaj ekstrawertycznymi poszukiwaczami uwagi. Przyciąga ich szukanie sławy i fortuny jako wykonawcy, aktorzy, prawnicy, mówcy, prezenterzy telewizyjni i DJ-e. Dlatego Twoja farmacja jest zapewne wyborem bardzo racjonalnego podejścia do życia (rodzice oczekujący od Ciebie szybkiego usamodzielnienia się), albo Twoja dusza jest starsza niż myślę.
Żebym nie było, każdy błazen na dworze królewskim to też osobowość mędrca.
Ludzie lubią, gdy się rozkminia ich kontekst. Tak naprawdę nic innego nie robią cały dzień, tylko szukają czegoś o sobie i dla siebie. Gdzie nie przystawisz ucho, słyszysz, ja, ja, ja, ja to, i ja tamto.
Moja rada, przestań myśleć o sobie, zamiast tego myśl o swoim projekcie. Ile razy złapiesz się na myśleniu o sobie, wracaj na projekt. Zostaniesz uleczona na całe życie. Projekt, to jest aktualny cel, do którego zmierzasz.
Dobrze byłoby poznać też swoją cechę osobow0ści ego, swoją wadę główną.
————————————-
Sorry, przejąłem pałeczkę riposty. Z drugiej strony, nie powinienem odpowiadać postem, aby nie łechtać jeszcze bardziej ogromnego egocentryzmu Twego, ale to jest robota tylko po twojej stronie, więc daję luz.
To Ty żyjesz pod władaniem ego, jak owca żrąca trawę tylko tam, gdzie chce pasterz. Jak serwilistyczna niewolnica wciąż na kolanach przed swoim władcą, szkoda, że macho idiotą.
To Ty powinnaś, ba, musisz spuścić ten balonik ważności w swoim temacie, i zrozumieć, że jest to droga do uwiądu, bezwolności i marazmu. Straszny życiowy kicz. Rzygi z dupy. Tak zawsze kończy się jaranie się sobą, zarówno na „tak”, jak i na „nie”. To nie ma nic wspólnego z kochaniem siebie.
Zrozumiałe, że widzisz to inaczej, ale właśnie teraz, mając za sobą takie doświadczenia, poznając swoje reakcje na nie, jesteś w o wiele lepszej sytuacji, niż gdybyś musiała wszystko zaczynać od początku, nie nauczywszy się niczego, nie wykorzystując tego, co Ci się przytrafia, jako kolejnego stopnia.
Jesteś w wieku, gdy słaba psychika najbardziej daje się we znaki, wtedy powstają najsilniejsze nerwice lękowe, a nawet choroby psychiczne, jak schizofrenia. Też dlatego tak się miotasz, stąd te zachowania egzaltowanej rosyjskiej kochanki. Anna Karenina się kłania. Aleksy Wroński nie mógł egzaltacji zdzierżyć, ja mogę.
Nie znosisz siebie za to, że zbyt dużo mówisz, że się zdradzasz, że jesteś cały czas we władaniu ego. No i oceniasz się, i dajesz niskie stopnie (ciekawe dlaczego nie ocenisz się wyżej?), nie podoba ci się twoje otoczenie i twoje relacje z nim. Jesteś nieustającym krytykiem, bowiem gonisz jak labrador aportujący swojemu śmiertelnemu panu, czyli ego.
Dopóki nie dostrzeżesz, że twoje ego, to nie jesteś ty i nie zaczniesz używać ego, jako swojego sługi, będziesz nieszczęśliwa, albo strasznie przymulona, jak miliony śpiących na jawie i we śnie ludzi. Bez różnicy i tu i tu śnięci, jak karpie przed wigilijnym patroszeniem.
Twoi starzy odrętwieni, zaślepieni, w zwykłej śpiączce matriksu, zdominowani przez własne ego, przekonania, przesądy, kretyńsko, ale zwyczajowo wyładowują na tobie swoje frustracje. A, że jesteś trudna w obejściu, mają więc powód i usprawiedliwienie, żeby na ciebie wylewać kubeł własnego otępienia.
Z drugiej strony, człowiek 22 letni powinien już jakiś hajs przyciągać i robić pewne przepływy finansowe!
Możesz otworzyć sklep internetowy, prowadzić stronę o medykamentach, suplach, opiniach, tym bardziej, że studiujesz i zdobywasz bardzo przyszłościowe w matrixie wykształcenie. Gdybyś zajęła się przepływami energetycznymi, więcej czasu poświęciłabyś na animację swojego ego do roboty, a mniej byłoby lizania mu dupy.
Natenczas sporo rzeczy zwaliło ci się na głowę. Słabi w takich sytuacjach, marzą na dobre o wylogowaniu, ale ty na szczęście nie jesteś typem depresyjnym, tylko lękliwym, więc chciałabyś jedynie dokonać resetu.
Ludzie po wypadku, chcieliby otrzymać jakiś telefon, który opóźniłby ich wyjazd i kontakt z przeszkodą na drodze. Miliony ludzi rozkminia, jakby było gdyby. Ale jest jak jest, a wszystko jest po coś.
Gra toczy się w twojej interpretacji, wygląda tak, a nie inaczej, z powodu twoich intencji, ty to tak widzisz. A widzisz sporo, jednak ego masz olbrzymie, że raz za razem popadasz w letarg. Niczego już nie pamiętasz, i znowu poszukujesz zgubionej w domu igły, poza domem, bo tam jest widno i przestronnie, więc łatwiej.
Przestań się sobą jarać, a zacznij siebie kochać. Błędy potraktuj, jak naukę, przekonaj swoją podświadomość, że w każdej chwili życia można zacząć pokazywać sobie i światu, fajniejszą twarz. Zacznij od oswojenia pierwszego lęku. Niech to będzie wylotka ze studiów, albo koleżeński ostracyzm. Ucz się grać na błędach.
No i wiadomo, 4 szklanki, bieganie od najmłodszych lat, to pomaga na poziomie psyche i soma.
Ocknij się do życia.
Twój Horry Porttier
Prawdopodobnie autor na stronie Pepsi Eliot, jednak nius pojawił się niespodziewanie i w sumie niewiadomo kto go napisał … Nie znamy Horrego Porttiera.
Powiązane artykuły
Komentarze
ssssssss
Do autorki komentarza: Kochana, wszytko jeszcze przed tobą. Zacznij od maleńkich kroczków. Czytaj pepsi, biegaj nawet na sile, pij wodę i oddychaj, ucz się – codziennie. Odpuść sobie puki co koleżanki itp bo nikogo fajnego nie przyciągniesz. Rob to – świat ci pomoże jak i pomógł mi
dziękuję 🙂 miłości!
Love, dziękuję
Rozwaliłaś mnie Pepsi swoim tekstem. Mocne, dobre sakramencie ;))) zostałam pobudzona do czerwoności, moje ego też:))))) trafisz w punkt Snarperska robota. Napisze jeszcze do Ciebie weszło mi coś do glowy – Zielona Malina youtubowa pozdrawiam
Ściskam
Dobre, dobre rozumiem. Zdarza mi się tak jeszcze funkcjonować jak autorka ale potrafię juz funkcjonować przyjemniej.