fbpx
Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
219 111 792
60 online
46 121 VIPy

Jak skazać się na szczęście, a nie cierpienie? Wywiad stulecia

Ten wywiad na zawsze wchodzi do historii wywiadu, no może tuż za rozmowami z yyy… jaszczurami. Zachęcam:)

Horry Porttier:

Hej Pepsi, nie wiem, czy czytałaś taki kawałek, „Dziady” Mickiewicza. Jest tam pewna laska, chyba Zosia, która unosi się z 5 centów nad ziemią. Niby się zalogowała do gry, ale nie dotyczą ją prawa ciążenia, nie doświadcza tego na co się zgodziła, czy to jest w ogóle ewolucja?

Pepsi Eliot:

Hej Horry, jest coś pomiędzy lewitacją, a wleczeniem się po trotuarze egzaltowanej, rosyjskiej kochanki, uczepionej nogi odchodzącego faceta. Tym czymś jest lekkość bytu, czasami nieznośnego. Nie mylić z kunderowską nieznośną lekkością bytu, gdyż lekkość nigdy nie jest nieznośna, wręcz przeciwnie jest warunkiem procesu ewolucji, obniżania entropii i chaosu.

Moje lewą nogą do lusterka, nie oznacza bezboleśnie, ani płytko. Oznacza lekko. Mówię lekko o raku, o umieraniu, o starości, o utracie, o porzuceniu, o biedzie, o wrogim rozstaniu, o pieniądzach, o winie i karze, o wojnach, politykach, moim starym ryju, o bogactwie, o słabościach, i talentach, błędach ortograficznych, pasjach, i ich totalnym braku, abulii, dystymii i prokrastynacji.

Wszędzie, gdzie jest płacz, jest także śmiech. W tym samym momencie.

Nie ma przebudzenia bez lekkości. Bez lekkości, nie łapiesz dystansu, nie jesteś w stanie dostrzec swojego ego, nawet, gdy jest olbrzymie, robi z Tobą co chce, wodząc Cię za nos, dla Ciebie jest w czapce niewidce.

Ludzie chcą dociskać, szarpać, ustalili zasady, a kto chce żyć lekko wpada przez sito: niepoważny, infantylny. Idę lekko nie jak lewitująca Zośka, ale jak obserwator gry, której zasady przyjął, ale nie formę ich realizacji, docisku, zamartwiania się, krakania.

Horry Porttier:

A na margi, zaszczepią siłą?

Pepsi Eliot:

No co Ty? Już Donald T., który pilnie teraz zabiega o głosy wyborców, ogłosił, że przemocy w tym względzie nie będzie, chyba, że zacofani demokraci w swoich prowincjach, no dobra, Stanach, zadecydują inaczej. Ale Donald odgórnie przydzielił wolność wyboru. Oraz paradoksalnie matrix religijny w starciu gigantów ma też coś do powiedzenia na nie, co do tych nakłóć antywirusowych.

Horry Porttier:

Co możesz w takim razie poradzić mnie i innym bardziej spiętym, co się wciąż boją?

Pepsi Eliot:

Jest wirus, ogromna ilość ludzi na świecie boi się choroby, braku szczepionki, albo dla odmiany przymusowych szczepień, gdyż jeszcze większa liczba ludzi boi się tego, co ma niby do Hioba nadejść. Hiobowe wieści rozchodzą się szybko ściekiem głównym i alternatywnym, a kąpiących się przytapianych wciąż przybywa. Widać, że prawo przyciągania działa.

Gdy jednostka świadomości obdarzona wolną wolą loguje się do awatara zwierzęcia, życie dzieje się teraz, ponieważ zwierzę ma mikro ego. Ego rośnie wraz z inteligencją awatarów. Słonecznik kręci głową za słońcem nie z powodu wyboru wolnej woli, ale biologicznych algorytmów. Jednak zakres wyborów zwierzęcia jest nikły, nudny, o wiele za mało wyzwań dla ewolucji świadomości, która wcześniej ewoluowałaby w człowieku.

Logujesz się do swojego ciała nie po to, aby czołgać się do cmentarza, z krótkim okresem dzieciństwa i młodości, gdy na chwilę udaje Ci się zapomnieć. Owszem ciało i ego jest śmiertelne, i bardzo dobrze, będziesz mogła się przesiąść do nowej rozgrywki, ale ten cały proces ma przebiegać lekko, dowcipnie, z dystansem obserwatora, to jest Twoja gra.

Horry Porttier:

A ludzie śpio, nie rozumiejo czym jest matrix, generalnie o co kaman nie kumajo.

Pepsi Eliot:

Przebudzenie jest procesem, i zawsze przebiega lekko. Przebudzenie zawsze przebiega lekko. Gdy dociskasz, nie ma przebudzenia, to antylogia. Jako dusza natychmiast jesteś przebudzona, ale, gdy tylko pojawia się ego, blokuje dostęp do siebie samej.

Czy to coś złego? Nie, przecież, gdy tylko umierasz, odrazu się budzisz, ale wybrałaś życie w tej zagęszczonej materii, bo tutaj jest fajnie, nauka idzie szybciej. Ale nie ma nauki bez zrozumienia.

Horry Porttier:

Mówże jaśniej.

Pepsi Eliot:

To jest gra komputerowa. Jesteśmy w rzeczywistości wirtualnej, a każdy z nas to cząstka wyższego systemu świadomości zalogowana do awatara, jak w grze. Co śmieszniejsze sami tę grę i gramy i tworzymy.

Ten wyższy system świadomości, to odpowiednik Boga, czy też Absolutu, a świadomość to dusza, która jest składnikiem nas wszystkich, wspólnej jaźni. Jesteś kawałkiem Boga Horry, jesteś sprawcą i wykonawcą.

Horry Porttier:

Rili? No dopsz. Nawiń coś Pepsi o prawie przyciągania, bo zdaje się wszyscy o nim słyszeli, a jakoś nie widać za wiele wspaniałych renderingów, w sensie wizualizacji 3D.

Pepsi Eliot:

Gdy chcesz skorzystać z prawa przyciągania podobnego do podobnego, musisz upodobnić się do tego, co chcesz przyciągnąć. To jest podstawowa zasada, gdy dociskasz przyciągasz dociskanie, gdy się boisz, przyciągasz jeszcze więcej strachu, gdy umiesz się śmiać, przyciągniesz coś radosnego.

Dlatego bogaci przyciągają jeszcze więcej bogactwa, a biedni biedy.

W Nowym Yorku zachorowało na covid-19 i zmarło najwięcej ludzi w Stanach, okazało się, że chorują przede wszystkim najbiedniejsze dzielnice, ludzi źle odżywiających się, żyjących w ciasnocie, otyłych, ale niedożywionych.

To jest też odpowiedź na pytanie, czy dusza (a nie tylko ego) może pragnąć żyć wygodniej, lepiej, jaśniej, przestrzennie, lazurowo, palmowo, podobnie jak ego. A więc tak, może chcieć tego samego.

Ciekawostka, że według Zelanda (gościu od „Transerfingu rzeczywistości”) ta zgodność, to zamiar zewnętrzny, który realizuje się zawsze, a tu oops, kiszka.

Tak, świadomość ewoluuje, gdy człowiek doświadcza ze zrozumieniem. Gdy cierpi biedę, z zatrutym fastfoodem ciałem trudno jest odpędzać dołujące myśli, trudno jest skorzystać z tego samego prawa, z którego bogaci i dobrze odżywieni korzystają lewą nogą do lusterka.

Podobne przyciąga podobne.

Czyli brak lekkości bytu skąpców, polityków, przywódców, nauczycieli, rodziców, szołbizu, szkodnictwa, oops, szkolnictwa, ortodoksji w jedzeniu i piciu, wirusologów, dochtore i znachore, modeli, modelek, grubych i chudych, to wszystko oddziałuje na Twoją podświadomość i występuje najbardziej idiotyczne zjawisko. Zjawisko imadło, dociążenie, wiązanie rąk, kula u nogi, kneblowanie i wszystko co sprawia, że ta gra wydaje się być tak niesprawiedliwa i okrutna.

Horry Porttier:

Zaciekawiasz mię Peps, mówże wreszcie.

Pepsi Eliot:

Ze wszystkich możliwości, z wolności, z prawdziwej lekkości bytu, Ty akurat uparłaś się, żeby się ocenić kijowo.

Wyobraź sobie, że ktoś uwierzy, że rekord prędkości na setkę jest nie do pobicia. I za Chiny Ludowe go nie pobije, może psim swędem, ale raczej nigdy. Ponieważ z całej możliwej skali ocen, ktoś nie dał sobie szóstki, co zadziałało na podświadomość, jak kretyńska ocena ojca, nauczyciela, szefa. Czy dziecko, które lepiej czyta naprawdę jest na szóstkę, a to, które nie czyta wcale, na jedynkę?

Albo odwrotnie, ktoś nie daje żadnej wartości, ale oceniany jest na szóstkę, i w konfrontacji z życiem, okazuje się, że pomimo szóstki, jego życie przebiega na poziomie jedynki. Tym razem sam zakodowuje się na jedynkę i wszystko teraz się zgadza, ma jedynkowe osiągnięcia.

Przyciągasz zawsze to, jak zakodowana jest Twoja podświadomość. Nie to, czego pragniesz, nie to o czym marzysz, tylko to, co Twoje programy na podświadomości uważajo. Na szczęście możesz rzecz świadomie przeprogramować.

Nie pozostaje Ci nic innego, tylko machnąć ręką, nie filozofować, w zamian ocenić się na szóstkę. Co Ci zależy? Skoro wszyscy mają ego i cały czas się i innych oceniajo?

Horry Porttier:

A sen hollywoodzki?

Pepsi Eliot:

Fałszywa ocena swoich pragnień, również wypływa z zaprogramowanej podświadomości. Twoje pragnienia mogą okazać się po prostu narzuconymi hollywoodzkimi obrazami, i nie będzie mowy o spełnieniu.

Zabawny film włoski idealnie to obrazuje. „Prości, ale bogaci” sensu stricte przedstawia rodzinę Tucci karykaturalnie prymitywną, która wygrywa ogromną kasę na czymś w kształcie lotto. Absolutne przeciwieństwo wyrafinowania i co tu dużo mówić, również zepsucia, „Wielkiego piękna” Paolo Sorrentino, uznawanego za współczesnego Felliniego (polecam).

Wracając do jakże swojskich zachowań, Tucci wkrótce zaczynają spełniać hollywoodzkie marzenie, któremu gigantycznie brakuje spójności ze skłonnościami do blin w głębokim tłuszczu frytury, wieśniackiego dreskodu, i nieznajomości savoir vivre trochę starszej, niż tygodniowej fortuny.

Co oczywiste, wcale nie czują się szczęśliwsi niż byli, za to narażeni na towarzyski ostracyzm innych idiotów, tym razem pokolenia sushi, czują, że jakby wdepnęli.

Horry Porttier:

Co w takim razie?

Pepsi Eliot:

Potężna dźwignia nieskończonej sieci nas wszystkich. Wymiar duchowy wszystkiego, co robisz. Jesteś multimilionerem? Superancko, ale zdaj sobie sprawę, że bogactwo też ma swój wymiar duchowy.

To Twoja gra, możesz wszystko zrenderingować, tylko żebyś się nie obudził Horry, jak tata Tucci z ręką w nocniku. A nawet jakby, to masz przecież do dyspozycji ogromną ilość żyć.

Z bazy nadawał, na zawsze Twój, Horry Porttier


Horry Porttier

Prawdopodobnie autor na stronie Pepsi Eliot, jednak nius pojawił się niespodziewanie i w sumie niewiadomo kto go napisał … Nie znamy Horrego Porttiera.

(Visited 4 063 times, 1 visits today)
-
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Może rzuć też gałką na to:

Dobre suplementy znajdziesz w Wellness Sklep
Disclaimer:
Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.

Komentarze

  1. avatar denominacja 23 maja 2020 o 15:08

    Czy to coś złego? Nie, przecież, gdy tylko umierasz, odrazu się budzisz, ale wybrałaś życie w tej zagęszczonej materii, bo tutaj jest fajnie, nauka idzie szybciej. Ale nie ma nauki bez zrozumienia.

    NO i tu się mylisz kochanie. Masz jedno życie, a nie n do potęgi entej…

    1. avatar Jarmush 24 maja 2020 o 06:27

      NO i tu się mylisz kochanie. Masz dowolną ilość logowania, a Twoja dusza jest nieśmiertelna i ewoluuje. Wszystko jest logiczne. Jesli myślisz inaczej, po prostu te informacje nie są jeszcze dla Ciebie. Wysyłam dużo miłości 🙂

  2. avatar Wiolka 23 maja 2020 o 16:39

    Oke, oke.

    Trump powiedział dobrowolne. Ale Polska to nie Ameryka.

    Skąd ta pewność? Zaszczep mnie swoim optymizmem Pepsi.

    Pozdro ekipo ?

    1. avatar Jarmush 24 maja 2020 o 06:21

      przede wszystkim trzeba mieć wyrąbane, czyli lekko, wszystko wtedy dzieje się jak chcesz. a po drugie, matrix kościelny wyniuchał pismo nosem, że w szczepionkach są jakieś składniki pobrane z płodów abortowanych, więc jak się wieść rozniesie, to czarni będą z ambon straszyć

      1. avatar Przemko :-) 24 maja 2020 o 16:29

        Niby tak. Ale oni też już są wytestowani. Mało odważnie piskali jak im władza zamykała kościoły i odcinała od wiernych (owieczek ?). To już nie to samo co JPII wraz z Ronaldem obalali systemy zła.
        Osobiście wolę przyjąć Twoje podejście. Chociaż jestem czynnym katolikiem.

      2. avatar Wiolka 26 maja 2020 o 18:22

        Ogladalam twoj filmik peps na facebooku. Mówiłaś tam o tym ze szczepionki nie beda przymusowe bo juz Gejts cos mowi ze będą szkodliwe i ze państwa maja wygospodarowac monetki na odszkodowania. Czy u nas właśnie pod pretekstem epidemii, stanu wojennego czy ogólnie juz nie kombinuja badz juz zawarli gdzies zapis, ze nie poniosa odpowiedzialnosci?

        Pepsi, naprawdę wierzysz ze nie bedzie tych przymusowych? Tak czytam co bylo za swinskiei grypy i narracja była ta sama. Chipy, przymusowe szczepienia i inne. Tylko czy teraz nie przygotowali sie lepiej?

        1. avatar Jarmush 26 maja 2020 o 19:19

          Niczego nie będzie pod przymusem.

  3. avatar Fasolka 24 maja 2020 o 14:51

    Hejcia,

    Orientujcie się może o co chodzi z ta teoria ze ludzie teraz przeszli bądź będa przechodzili w 5 gęstość z 3? Kolejny fejk? Przeczytalam o t i to głupie i niepojęte dla mnie, że jeśli np ja przejde do 5 a inni nie to bede widziec dostrojone klony, a gdy zostane w 3 to ci co przejda do 5 to beda moimi klonami w 3. Nie łapie tych astrologicznych dopowiedzen na czas wirusa.

    1. avatar Jarmush 24 maja 2020 o 17:06

      Jesteśmy w przestrzeni wirtualnej, tutaj działamy w 3 wymiarach, ale wymiarów jest oczywiście więcej, 5 wymiar jest we śnie, wizualizacja myśli jest natychmiastowa. A taki karp myśli że żyjemy w 2 wymiarach 🙂 Wszystko wyjaśnia fizyka kwantowa.

      1. avatar Fasolka 24 maja 2020 o 18:33

        Czyli jako ludzkość nie przejdziemy do 5D? Oni mowia o resecie i przebiegunowaniu ziemi w 2024. Skoro w 5d wszystko dzieje się od razu to w takim razie ne bedzie zadnego 5d dla ludzi na świecie. A ten 2024 to jakiś taki ponoc niebezpieczny ma byc dlatego bunkry buduja. Nie ogarniam tych teorii. Czy to nie będzie po prostu kolejny rok na ziemi bez tej calej otoczki?

        1. avatar Jarmush 24 maja 2020 o 20:09

          Każdy musi coś nawinąć, ja mam podobne zdanie do Campbella

          youtube

          tu jest cz 1, ale jak się zainteresujesz są dalsze, są też wykłady z jego sympozjum w Krakowie

  4. avatar Gosch 24 maja 2020 o 14:59

    Peps, czy bralabys dexamethason na 2 tyg. na poczatek, przy wysokim dhea (owlosienie, lojotok, plodnosc chyba tez zaburza), brak guzow, nadnercza czyste, byly badane mrt.

    inne pytanie, co sadzisz o zoofilii?

    1. avatar Jarmush 24 maja 2020 o 17:03

      to straszny zajzajer, masz coś z oczami? Mnie nie pytaj, o sodomii i gomorii nie myślę 🙂 Jest fasfood dla ciała, i jest fastfood dla psyche, to coś takiego.

      1. avatar Gosch 24 maja 2020 o 17:58

        Nie, nic z oczami mi nie dolega. Endokrynolog zalecil, ale nie biore.
        Dzieki za odpowiedz

  5. avatar TakaSprawa 24 maja 2020 o 15:17

    Pepsi, a co powiesz na sytuacje, gdy wszyscy wokół ciebie są uśpieni. Z całym szacunkiem oczywiście, ja także miewam strach, obawy i po prostu znajduje się po drugiej stronie medalu, jednak to męczy, kiedy wszystko co nie jest mediami głównego ścieku, zostaje odbierane jako głupota. Od wielu lat, a właściwie od dziecka czułam gdzie jest coś nie tak,  spojrzałam na osobę i czułam czy jest dobra czy zła i to nie ważne, że np. w opinii publicznej była tzw. gwiazdą. Zawsze w kościele czułam się źle jako mała dziewczynka, natomiast moja mama zawsze powtarzała, że nie modlę się, jakby nawet nieświadomie, ale wpajała mi strach przed gniewem boskim i piekłem. Wg niej my z siostra do kościoła musiałysmy chodzić, bo ona w dzieciństwie na sile chodziła i sąsiadki kapowały babci, czy razem z rodzeństwem byli na mszy. Zainteresowanie zdrowym odżywianiem, tematami duchowymi były ze mną od dziecka. Juz nawet jako 7 latka próbowałam szukać odpowiedzi jak pokonać nerwice lękowa. Niestety komputer i dostęp do internetu miałam wiele lat później. Pojęcie matrixu, chemii w żywności i innych formach zniewolenia szczerze mówiąc mnie dobił. Ponadto nie miałam żadnego oparcia w otoczeniu. Jeśli na wp lub w telewizji nie powiedzieli, że zboże jest skażone glifosatem czy inna chemia znajduje się w pożywieniu to każdy tylko się zaśmiał i mówił 'tak, tak Pani doktor’. Kurcze jest to dla mnie bolesne doświadczenie, tym bardziej, że mam świadomość, że w dobie internetu trzeba odsiewać informacje, a także jako jednostka nic nie mogę zrobić np. z takimi opryskami z nieba, no właśnie poza tym jak się dowiaduje wysokimi wibracjami, które potrafią odłączyć nas troszkę systemu i uodpornic na niego (jednak tutaj jeszcze podchodzę sceptycznie i wciąż zastanawiam się, czy lepiej zmieniać wibracje i zalecać to innym, czy wyjść i protestować co jednak zabiera energię). W obecnej sytuacji jest tak samo, ja od początku czułam, że pomimo kolejnego szczepu grypy jest to sytuacja absurdalna z tym co robi się w mediach. Nic w domu nie mówię, moja rodzina sugeruje sie tylko słowami płynącymi z telewizji, pseudo lekarzy i celebrytow, do których w większości stracilam szacunek, ponieważ nie rozumiem jak można sprzedać się za jakieś marne pieniądze i rozpowiadać głupoty, a potem moja babcia się boi i przesadnie odkaża, a ten strach na jej choroby działa bardzo źle. Wszyscy czekają na wiadomo co i oni myślą, że mają rację, bo w tv jest prawda objawiona. Ja już dawno przestałam się udzielać, obserwuje, przytakuje, ale serce mi się łamie, ponieważ nie chciałabym, by truli się szczepionkami, nie chcę im psuć tej banki. Chciałabym, żeby też zobaczyli, że istnieje zło i mogą mu powiedzieć nie. Oczywiście zachowując zdrowy rozsądek. To nie jest tak, że wszystko co mówią źródła alternatywne jest słuszne i prawdziwe, ale daje ogląd i wybór. Co mi po tym, że ja będę pewne rzeczy wiedziala, a inni bezwiednie będą żyć dalej i może im się z tego powodu zadziać krzywda. Nie miałbym satysfakcji z tego, że ja np. nie przyjelabym szczepionki, a moi rodzice, czy znajomi tak. Przecież ci co wiedzą więcej powinni walczyć o dobro innych ludzi, ale to jest jak grochem o ścianę. Podczas, gdy ja podejmuje działanie w dobra stronę, takie choćby, że ograniczam chemię domowa, a inni się śmieją i dolewają do prania po dwie miarki płynu do płukania. Nie osądzam i nie patrzę na nich z góry. Nawet nie czuje sie lepsza przez to, że niby coś tam wiem. Jest mi tylko cholernie przykro. Czasami nawet myślę, że to właśnie moi rodzice, rodzina i niektorzy znajomi są bardziej przebudzeni. W końcu żyją jak pączki w maśle, idą z prądem i żyją dalej, żyją i machają ręką, gdy pojawi sie jakiś np. rak w rodzinie (a dziwnym trafem część rodziny ma guzy i różne twory), że to taka zła passa teraz i nie może być długo spokojnie. I co mi po tej mojej świadomości i drogi do przebudzenia, jeśli nikomu nie moge pomoc, a właściwie to czuje sie jak 1 na milion i często myślę czy nie powinnam być jak rodzina, w końcu to by nie generowało takiej frustracji. Jednak coś we mnie buntuje się, nie potrafię tak ślepo iść przez życie, przejść pokornie przez system edukacji, iść na studia, wyjść za mąż, mieć dzieci (u nas presja jest taka, że matki tylko myślą, że i tak urodzisz, a co łaskę robisz), no i te dalsze etapy. Do tego nie mam siły przebicia. W myślach tworzę piękne przemowy. W życiu mój przekaz to kilka konkretnych zdań. Nawet nie jestem w stanie dać innym przykładu i pokazać im, że można inaczej, jeśli oczywiście tego chcą. Telewizji nie oglądam od wielu lat, rodzice codziennie. Nie wyrzucę, natomiast mam nadzieje, ze ktoś się może weźmie za telewizję publiczną i zacznie pokazywać fakty oraz różnorodne opinie i badania, tak by ludzie mogli wyjść z biernego przyjmowania wszystkiego jako ich prawdę ponieważ niedługo naprawdę nie będzie z kim rozmawiać. Sama naprawdę pomału stawiam dopiero smiałe kroki ku lepszemu, przede wszystkim uczę się pokonywać lenistwo, ponieważ to jest dzisiejszą zmorą, niestety nie tylko młodego pokolenia i widzę jak to wygodne środowisko co chwila wyciąga do mnie rękę. Bardzo bym jednak chciała, by ludzie się obudzili. To też troszkę jakby znaczy, że bym chciała by byli ciut więcej jak ja i w tym też widzę troszkę swoje ego. Pepsi pomóż proszę , bo tylko płakać się chce. Wyjaśnij mi to przebudzenie, bo może to ja powinnam brać lekcje u rodziny, w końcu to co dzieje sie do tej pory, tylko mi przynosi obawę, lęk i zabiera energię. Co mogę zrobić?

    1. avatar Jarmush 24 maja 2020 o 17:00

      Jeszcze się nie budzisz, przebudzenie nie boli, rób swoje, zalogowałaś się w swojej ewolucji, jak Ty pójdziesz do góry, wszyscy skorzystamy. Nie obwiniaj nikogo, skup się na polepszaniu siebie, jest jak jest, widocznie to masz widzieć wokół, bo tak myślisz. Twoja rzeczywistość to rendering tego co myślisz naprawdę, nie zmienisz myślenia, nic się nie polepszy.

    2. avatar Przemko :-) 24 maja 2020 o 20:04

      Ogólnie było tak (i nadal jest), że w każdej dobie trzeba odsiewać informacje. Nie tylko obecnie gdy mamy internet. W dobie czarno-białej telewizji, wcześniej gazet, starodruków czy heroldów nawet też trzeba było. Jest taka historia statku pasażerskiego „Lusitania”. Niemcy w amerykańskich gazetach publikowali ostrzeżenia aby nie płynąć tym statkiem, bo będzie on przez nich storpedowany. Trwała wtedy wojna. Mimo tego ludzie zbagatelizowali tą, jak się ostatecznie okazało, prawdziwą informację. I wielu pasażerów faktycznie przypłaciło ową podróż swoim życiem. Trzeba mieć po prostu swój rozum.
      Na opryski też jest rada. Twierdzi się, że orgonity skutecznie rozpraszają to dziadostwo. A tam gdzie zainstalowano takie duże to niebo jest cały czas czyste. Zatem nie jest tak, że nie ma żadnej nadziei. Jedni wymyślają miecz, a inni wymyślają tarczę. Sama piszesz, że jesteś pośród rodziny rodzynkiem. Nikt Cię nie wspierał. Nie pomagał. Zatem sama musiałaś dojść do tego etapu myślenia w jakim się znajdujesz. Nikt Cię nie uświadomił. Takie same sytuacje zachodzą i w innych środowiskach. Wśród naukowców również, którzy wykombinują coś dobrego dla ludzkości.

      Nie trzeba się bać. W Egipcie lud myślał, że słońce „zgasło”. A włodarze wykorzystywali to, że mają wiedzę i faktem zaćmienia słońca próbowali sobie podporządkowywać ludność. My teraz się z tego śmiejemy albo nawet drwimy. Ale czy historia ta nie powtarza się i obecnie. Za 200 lat nas też będą mieli za ciemniaków, bo boimy się czegoś co będzie uznawane za naturalne. Także spoko. Nie ma się co nadmiernie spinać.

      Rób to wszystko o czym pisze Pepsi. Podnoś swoje wibracje, a w końcu spotkasz ludzi wyżej wibrujących niż Twoja rodzina i znajomi. Tamci nowi pociągną Cię w górę i już będzie Ci łatwiej. Zarób kaskę sposobami Pepsi i już będziesz mogła zacząć żyć po swojemu. Bez balastu. Nie zrażaj się. Nie myśl o zbawianiu świata. Żeby próbować ratować świat lepiej
      jest aby samemu mieć środki i zabezpieczone tyły. A jak wyewoluujesz wyżej, to i tak inaczej spojrzysz na ten temat.

      Wiatr hulaka z szyderą zdmuchnął dmuchawca i na łące pozostał samotny goły pręcik. Rok później ćwierć łąki zapełniła się dmuchawcami 🙂 Nie jesteś sama. Jakaś iskierka się w Tobie zatliła, bo jesteśmy jednością. Wszechświat zechciał aby ten płomień rozniecił się w Twojej okolicy. I Ty jesteś tą iskierką, tym nasionkiem.
      Będzie dobrze. Jest dobrze 🙂

      1. avatar Takajestem 27 maja 2020 o 20:54

        Ładnie napisane:)♡ Pozdrawiam

      2. avatar Karola 25 lipca 2020 o 12:32

        Czy mówiąc o zarabianiu kasy sposobami Pepsi masz na myśli treści zawarte w e-booku?

        1. avatar Jarmush 26 lipca 2020 o 07:46

          łaj not? I nie tylko, na blogu jest masa podpowiedzi na ruszenie ze skrzyżowania <3

        2. avatar Przemko :-) 30 sierpnia 2020 o 20:30

          Tak. Jeżeli chcesz rozwijać swój biznes w internecie, to jak najbardziej. Obecnie jest coraz powszechniejszy trend, że obok sklepów internetowych tworzy się blogi czy już nawet vlogi. Dobrze jest korzystać z doświadczeń innych, a z czasem je ulepszać dostosowując do swojego biznesu. Co prawda ja nie czytałem ebooka Pepsi więc nie znam jego treści. Ale wierzę, że przedstawia on przydatne informacje, które znacząco przyspieszą czas potrzebny na ruszenie z własnym interesem.

          Natomiast pisząc o sposobach Pepsi mam również na myśli jej podejście do tematu. Niematrixowe. Takie, które również sprawdzi się w biznesach nieinternetowych. Przecież nie każdy musi prowadzić bloga. Ale oczywiście może on stać się wsparciem w rozwoju biznesu naziemnego. Choćby miało to być wywożenie nieczystości z przydomowych szamb 😉 Taki żarcik trochę ale jeśli wymyślisz sposób jak sprawić żeby wóz asenizacyjny ładniej wyglądał i pachniał, to na pewno biznes wypali i będzie wart rozreklamowania poprzez nowoczesne media.
          Oprócz ebooka jest na blogu co najmniej kilka postów o zarabianiu pieniędzy, jak je zdobywać itd.. I sposoby w nich opisane również bym stosował dostosowując do własnych pomysłów. Poza tym również są inne posty Pepsi jak traktować zdobyte już pieniądze i bogactwo. Moim zdaniem wszystkie te posty warto odszukać szukałką i zapoznać się z nimi oraz wdrożyć we własne działanie.
          🙂

  6. avatar Koziczka 27 maja 2020 o 10:04

    Kochana Pepsi i inni mądrzy ludzie od dłuższego czasu nurtuje mnie jedna kwestia: gdzie kończy się wychowanie dziecka, a zaczyna ingerencja w jego własną ścieżkę rozwoju? Mam w domu bardzo fajnego 13latka (syn męża), ale jest tyle rzeczy, które mnie niepokoją i nie wiem jak to ugryźć. Młody to bardzo młoda dusza. Boi się prawie wszystkiego od takich pierdół jak na przykład ciemność (ciągle śpi z włączoną lampką), komarów czy innych owadów do rzeczy istotniejszych – boi się opinii innych, boi się porażek, boi się podejmować decyzji, boi się dorastać, boi się swojej mamy… Jest pełen lęków i obaw, które go strasznie ograniczają. Z góry zakłada czarne scenariusze, cały czas zastanawia się „a co jeśli…”. Jeżeli czegoś nie da się zrobić w 5 sekund, to znaczy że zrobienie tego jest niemożliwe. Nie ma zainteresowań, pasji, marzeń (tylko te bardzo materialne), nie ma w sobie ciekawości poznawania, chęci dowiadywania się nowych rzeczy. Pomimo tego że jest pogodnym dzieckiem, to brak mu prawdziwej radości. Nie dostrzega i nie docenia dobrych rzeczy, które się wokół niego dzieją, no chyba że wydarzy się coś spektakularnego. Pomimo tego że jest bystry, to nie rozwija się intelektualnie i emocjonalnie. Oprócz lektur szkolnych nie przeczytał żadnej książki. Kontakty z rówieśnikami praktycznie nie istnieją. W wielu sytuacjach przejawia się jego egoizm, brak mu empatii, jest bardzo niesamodzielny i niestety okropnie leniwy. Brak mu chęci i ambicji. Chętnie spędza czas tylko przed komputerem, telefonem i telewizorem. Walczymy z tym cały czas, ale z nami jest tylko 1/4 czasu, a jego mama do czasu naszej interwencji na przykład nie widziała problemu w tym, że gra przez 8h. Ogląda jakieś durne paradokumenty w telewizji, a przed TV spędza tyle czasu, że zna teksty wszystkich reklam na pamięć. Jak zabierze mu się wszystkie sprzęty, to on nie wie co ze sobą zrobić. Będzie bawił się kalkulatorem w telefonie byleby tylko telefon mieć w ręce. Spędzamy z nim maksymalnie dużo czasu gramy w karty, planszówki, zabieramy na spacery, na rower itd., ale on to robi bardziej na zasadzie skoro nie mogę grać, to niech będzie. Podsuwałam mu wiele różnych rzeczy do zrobienia aby rozwijać jego kreatywność. Kupowałam książki-albumy na różne tematy, aby spróbować zainteresować go czymkolwiek i wszystko na nic. Czuję się bezsilna i po tylu staraniach szarpie mnie w środku gdy prosi o czas na telefon albo próbuje odpalać telewizor i nie ukrywam, że czasem wiąże się to z nerwową reakcją z mojej strony. Lubi grać w piłkę, ale z treningów zrezygnował, o kolegów ciężko, a tata nie zawsze ma czas by z nim pograć. Bardzo go kochamy, dużo z nim rozmawiamy na różne tematy, staramy się przekonywać do alternatyw dla elektroniki i zachęcać do życia w życiu. Staramy się być dla niego dobrym przykładem, ale od lat nic się zmienia. Jesteśmy trochę ograniczeni, bo jego mama ma zupełnie odmienny pogląd na jego wychowanie, więc nie możemy obrać wspólnego frontu działania… Tylko czy mamy w ogóle prawo próbować go zmieniać? Czy powinniśmy podjąć jakieś inne środki niż do tej pory? Widzę, że z jego postawą, poglądami i postrzeganiem świata będzie mu ciężko w dalszym życiu, już jest, chciałabym mu trochę to wszystko ułatwić, pomóc znaleźć więcej zrozumienia dla siebie, swoich myśli i świata, nakierować na inne wartości, ale czy to jeszcze troska czy moje próbujące się wymądrzać ego, które wie co będzie dla niego lepsze? Powtarzając pytanie zadane na początku: gdzie kończy się wychowanie a zaczyna ingerencja w indywidualny rozwój dziecka? Czy mamy ograniczyć się do dawania mu tyle miłości ile jesteśmy w stanie, a resztę traktować jako jego własne doświadczenie, nie mieszać się i mieć nadzieję, że być może z tego wyrośnie?

    1. avatar Jarmush 27 maja 2020 o 15:27

      Droga Koziczko, ależ ogromna ilość ludzi właśnie tak dzisiaj robi, a trzynastolatki, to już praktycznie wszystkie. Wszyscy grzebią w telefonie, przyspawani są do seriali, a robią pewne rzeczy, bo nie mają 13 lat i kumają rzecz straszną, że jak nie zrobią tego i owego, to szczęzną.
      Boi się dziecko, tak jak większość ludzi, tylko jest jeszcze dzieckiem, więc tego nie ukrywa.
      Tak naprawdę ogólnie sytuacja wymknęła się spod kontroli i praktycznie nas wszystkich zmutowało internetowo, łatwiznowo, i teraz musimy wspólnie skumać jak się zwrócić i odrodzić ku naturze, chociażby tylko dla tlenu w komórkach?
      Jedni poszukają w sobie motywacji, ciekawości, gdy tylko ich intelekty to zrozumieją. Inni będą żyli pokurczeni, obumarli za życia w życiu. Tak po prostu jest, każdy tutaj jest we własnej sprawie.
      Jedno jest pewne, że truciem, ani dziecku, ani nikomu się nie pomaga.
      Kiedyś każde pokolenie uważało, że to następne, to jakieś cudaki. Ale okazywało się, ze dawali radę. Teraz jest trochę inaczej, bo świat oparty na związkach węgla na naszych oczach zamienia się na krzemowy.
      Obserwuj, śmiej się. Możesz dziecko powiadomić, że pan, który kreuje potężne przepływy finansowe, i ma piękne, wypracowane ciało, robi coś innego niż siedzenie, to może dać dziecku coś do myślenia. Mnie płacono za czytanie wartościowych książek 😀 I to też jest sposób.
      Na pewno dawanie do zrozumienia, nawet wybitnie delikatnie, ze jego matka postępuje słabo, nie jest dobrą drogą. To jest jej sprawa, nie oceniaj, nie wiesz jak jest naprawdę. Wysyłam dla Was i młodzieńca wiele miłości. Wszystko jest po coś, nie zapominaj, że rzeczywistość jest wirtualna, i że to co się dzieje było właściwie nieuchronne. Gramy <3

      1. avatar Koziczka 2 czerwca 2020 o 12:35

        Niby wszystko wiem o czy piszesz (no może poza związkami węgla i krzemu :D) i staram się tak postępować, to jednak czasem wychodzi mi to lepiej, a czasem trochę gorzej – do wytrawnego gracza jeszcze mi brakuje 🙂 Z Twoimi słowami dostałam wsparcie i motywację do dalszego działania, ale także do pracy nad sobą (a może przede wszystkim nad sobą?), bo przecież im bardziej będę wzrastać i rozumnie postępować, tym więcej dobrego będę w stanie dla niego zrobić. Dziękuję Kochana

        1. avatar Jarmush 2 czerwca 2020 o 12:41

          ma się rozumieć 🙂 <3

  7. avatar Rozczarowana 28 maja 2020 o 21:16

    Pepsi, Horry,

    Komu wierzyć. Siedzę i płaczę nad tymi szczepionkmi. Tyle złego się mówi, a teraz jeszcze obejrzałam najnowsze pytania globale jakiejs wróżki na jutubie. Bedzie przymus, będzie sie bardzo ciężko z tego wywinac i beda bardzo szkodliwe. Moje zdrowie i tak jest liche. Nie chce też patrzeć jak inni beda to brac, inni ktorych kocham. Czy to juz koniec tego pięknego zycia bez ingerencji w nasze ciało?

    Pepsi, nawet ludziom w kartach wychodzi przymus, wszystkim najgorsze scenariusze. Tak bardzo chciałabym zeby to co mowisz bylo prawda. Ze nie bedzie przymusu. Ale wszystko inne mówi inaczej. Zalewem sie lzami odkad to uslyszalam.

    Czy jest nadzieja?

    1. avatar Jarmush 28 maja 2020 o 21:28

      Czy naprawdę nie rozumiesz, że takim zachowaniem, krakaniem, proroctwami, przyciągasz strach i nieprzyjemności? Skończ z tym. Od dawna i na każdym kroku ingerujemy w nasze ciała.

      1. avatar Rozczarowana 28 maja 2020 o 22:09

        To co mam zrobić? Nawet jeśli ja pomyślę pozytywnie to miliony się boją. Co ja mogę?
        Pepsi czy jestes w stanie tak od serca powiedzieć ze na 100% nie będzie przymusu i tak naprawdę wierzysz w to?

        1. avatar Jarmush 29 maja 2020 o 06:28

          Jesteś w stanie tak naprawdę uwierzyć, że kompletnie o tym nie myślę? Co mnie to obchodzi, zajęta jestem swoją drogą. Przecież siedzisz w strachu, martwisz się o coś czego teraz nie ma. To jest zaprzeczenie wszelkich moich porad. Przecież wszyscy i tak umrzemy w tym wcieleniu, po to żeby się tu znowu zalogować, kto zechce ma się rozumieć. Żadna wróżka nie może przepowiedzieć przyszłości, bo fizyka kwantowa dokładnie to tłumaczy, jest ogromna ilość możliwych zdarzeń, są w księdze Akaszy, są wśród wszystkich możliwych wariantów zdarzeń. Zacznij się budzić dziewczyno i rozpocznij trening odwagi. Tracisz cudowny czas życia na bezsensowne proroctwa. Czy to Ci w czymś pomaga?

          1. avatar Rozczarowana 29 maja 2020 o 07:40

            Masz rację. Dryfuje tak od szczęścia po smutek w zależności co usłyszę.
            Nawet przyznaję, że wg mnie w głębi się jednak lekko boisz i ciężko mi sobie wyobrazić, że jest inaczej. Taki już mam odbiór rzeczywistości. Przynajmniej na ten moment.
            Zgadza się, że wszyscy umrzemy, ale kiedy zaczęłam twój program to tym bardziej nie chcę by ktoś ingerował w moje ciało.
            Nie znam kronik akaszy, ale skoro w nich coś jest też zapisane to czy to nie to samo co te wróżki. Skoro to my wybieramy, to czemu te karty tak definitywnie i stanowczo nas straszą? Nie potrafię tego pojąć. Teraz jest szczególnie trudno trenować odwagę, bo niestety tylko złe wieści się słyszy. Co się musi stać, by nie były przymusowe ani od groźba tego, że nie wyjedziemy bądź do pracy nas nie przyjmą.
            A z tą wróżką to jak to jest? Skoro jest niezliczona ilość dróg, a karty pokazują właśnie ten okrutny przymus to, czy sytuacja może się zmienić? Chciałabym żeby mi to ktoś rozswietlił i by ten paralizujacy strach odszedł, bo czuję ścisk żołądka i chyba to już nic mi się nie trawi. Pewnie dla ciebie to śmieszne i głupie.

          2. avatar Jarmush 29 maja 2020 o 18:34

            W kronikach Akaszy są wszystkie możliwości, weź książkę, zacznij się uczyć, rozwijać, fajnie będzie 😀

    2. avatar Przemko :-) 29 maja 2020 o 11:37

      6 czerwca w W-wie jest międzynarodowy protest przeciw tym szczepionkom. Idź, jeśli takie działanie poprawi Ci samopoczucie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum