Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Jesteśmy jedynym gatunkiem na tym planie, który musi płacić za żywność, wodę i schronienie. To chore, ale tak działają wahadła destrukcji, które żywią się naszą energią. Nie radzimy sobie z emocjami, przydarzają się nam raz za razem nieprzyjemne sytuacje, niekiedy lawinowo. A każde podjęcie walki jeszcze bardziej pozbawia nas skuteczności. Bowiem walka zabiera energię i wzmacnia to, z czym walczymy. Za uwagą idzie energia, ale ludzie nie kumają co się dzieje. I nagle dzieje się pierwszy atak paniki, a potem następne. A przecież tego nie ma. Gdybyś zapytała ciała, czy chce zjeść pączka, odpowiedziałoby Ci, że nie, że prosi o nieprzetworzony pokarm pełen witamin i minerałów. Jednak Ty nie pytasz ciała, tylko pytasz swojego umysłu, a on już potrafi tak wszystko przekabacić, że zjesz pączka. Do tego za chwilę będzie Ci to wyrzucał. Będziesz miała wyrzuty sumienia. Tak żyjesz, gdy słuchasz swojego ego, przebywasz w nieustającej rozterce.
Bieganie może samoistnie ułatwić doprowadzenie Cię do siebie samej. Naturalna, automatyczna aktywna medytacja poprzez masowanie hary, 5 cm pod pępkiem, rytmicznym uderzaniem kopyt w podłoże, plus długie wydechy. To cała tajemnica biegania medytacyjnego. Ale oczywiście są też inne metody, w tym każde wchodzenie w czynność może być pomocne, gdy jest Twój strach. Strach jest tylko po to, żebyś nauczyła się odwagi. Tłamsząc strach pogłębiasz swoje niezrozumienie, i boisz się coraz bardziej. Tłamsząc strach psychotropem, czy alkoholem, albo narkotykiem, za każdym razem robisz to samo, uciekasz od prawdy i zrozumienia o co kaman. Trzeba zaakceptować strach, być przy sobie w strachu, wesprzeć siebie w nim, zgodzić się na niego we własnej odwadze i dopiero wtedy można zrobić pierwszy krok, ruszyć ze skrzyżowania. Jedni boją się otwarcie, tak jak Ty ze swoją nerwicą lękową, a inni czują tylko nieustający lekki dyskomfort, lekko uchwytne skrępowanie, niezadowolenie, znudzenie, albo zdenerwowanie, rodzaj szumów elektrostatycznych stale trzeszczących w tle. Z tyłu głowy, często w piersi odczuwają leciuteńki trzepot motyla lęku i kolibra smutku. Ale jest to dokładnie ten sam strach i ból, który u osób takich jak Ty, objawia się potężnym drżeniem, który paraliżuje Twoje życie społeczne i każde inne. Wiele osób nawet znacznie mniej bojących się niż Ty i cierpiących w depresji i tak nie radzi sobie ze strachem i smutkiem, dlatego sięga właśnie po alkohol, narkotyki, antydepresanty.Byle stłamsić strach, byle nie stać się po prostu odważnym. Wiele osób głównie w tym celu uprawia seks, czy ogląda telewizję, żeby zagłuszyć ten strach i ból, który cały czas majaczy w tle ich życia. Wszystkie te czynności, które mogłyby być skądinąd całkiem przyjemne, gdyby oddawać się im z umiarem, nabierają w tym przypadku cech natręctw, czy nałogów, a jedynym efektem jest krótkotrwała, powierzchowna ulga.
Nie widzę innego rozwiązania, niż wczesna pobudka, wypicie 3 pierwszych szklanek, wskoczenie w buciki biegacze i udanie się na trening. Po 40 minutach wracasz, wypijasz 4 szklankę z różnymi dodatkami zielonymi, białkiem, lub tylko z 4 Greens i kończąc te wszystkie rytualne czynności rozpoczynasz radosny proces jedzenia śniadania. Do śniadania bierzesz dobry preparat z kompleksem witamin B, poprawiający jakże ważny dla pogody umysłu cykl metylacji, oraz po śniadaniu witaminę słońca D3 w protokole z K2, oraz antyzapalną Omegę 3. Później zjadasz tylko jeszcze jeden posiłek w ciągu dnia, stosując długi post przerywany, ciesząc się zachodzącym w Tobie zjawiskiem autofagii i z przyjemnością obserwujesz, że będąc obecną, strachu każdego dnia jest coraz mniej. A z pewnością coraz mniej przypomina całkowicie zmyślone przez ego ataki paniki.
Bój się tylko po to, aby uczyć się odwagi. Odwaga obniża entropię, ujmuje chaosu, porządkuje nas wszystkich.
owocek
Powiązane artykuły
Komentarze
Po tych 3-ech szklankach musi niemiłosiernie chlupotać w brzuchu. Czy wtedy dobrze się biega?
Jak jesteś dobrze nawodniona, nic nie czujesz, wszystko wsiąka jak w żyzną glebę, ja piję 1,5 litra przed i podczas biegania:)
Naprawdę? W moim przypadku 2 szklanki przed bieganiem to dużo za dużo. Nie wiem, jak można wypić 1,5 litra???
no bo nie jesteś dobrze nawodniona, i nie mam tu na myśli nawadniania wczoraj, czy przedwczoraj, latami jesteś sucha. Wyobraźm sobie afrykańską ziemię podczas długotrwałej suszy, każdy potrafi sobie przywołać taki obraz popękanych kawałków zbitej ziemi, i żeby ją nawodnić, nie wystarczy polać spękanej ziemi wodą. Rozleje się przecież jak po betonie, gdzieś ucieknie, nie spełniwszy swojej funkcji.
Dopiero po pewnym czasie ziemia zacznie pić wodę. Dopiero po pewnym czasie Twoje ciało wchłonie wodę jak gąbka. Wypij więc jedną szklankę, a kolejną popijaj małymi łyczkami podczas treningu. Gdy pójdziesz na trening bez picia, zacznie Cię boleć głowa, temperatura ciała wzrośnie o 1 stopień, może bardziej. etc.
Rozumiem. Czyli Ty pijesz swoje 3 szklanki przed treningiem, a 4-tą po. Ale coś jeszcze przed treningiem pijesz, bo twierdzisz, że w sumie 1,5l, czyli wodę, tak? I jeszcze w trakcie treningu też woda? Ile trwa Twój trening?
tak wodę, już w trakcie, w sumie na trenbingu i z 3 szklankami wypada około 1,5 litra, potem piję dużą bogatą 4 szklankę, więc jest już prawie 2 litry z rana 😀
Peps, a w czym nosisz wodę na bieg? Ile biegasz teraz?
zawsze tyle samo, nie robię wyników, minimum 40 minut – często 50 minut – max 1 godzina i tyle ile się przebiegnie w tym czasie, wyrzuciłam wszystkie zegarki pomiarowe, po prostu patrzę ile biegnę, i wracam, wodę mam zawsze w górach, lub w upałach, teraz jak biegam blisko domu, że trening zaczynam od drzwi nie mam wodym piję przed i po
Czyżbym była aż takim tchórzem? Ciągle ten lęk mi towarzyszy. Nie strach, panika, ale ten dyskomfortowy lęk i poczucie winy, że znowu się boję, że takie głupie i nic właściwie nie znaczące sytuacje, czy wydarzenia wywołują obwinianie się i lęk.
I nieuchwytny niepokój o zdrowie, dochody, brak przyjaciół, samotność, starość i brak zaufania do siebie, że sobie poradzę. I poczucie winy, że nie jestem śmiała i nie czuję się bezpiecznie. I pretensje do siebie, że nie daję rady. A przecież bardzo się staram żyć odważnie. Może za dużo tego starania? Tylko odpuścić też nie umiem. Jak żyć?
Zrób tak jak napisałam, stań obok siebie w tych kłopotach, nie prowadź ze sobą walki, powiedz sama sobie, nawet głośno, a więc boisz się, a więc czujesz się niedoborowa? ok jestem przy Tobie, nie obwiniam Cię za to, zrobimy się odważniejsze, łykniemy to, ale za chwilkę, nie popędzaj się, obserwuj siebie, pogłaszcz, jak nie załatwisz spraw ze sobą, nie załatwisz z nikim. A potem krok po kroczku, analiza pierwszego lęku i pierwsza próba odwagi, potem kolejna. Nigdy nie uciekaj od swojego lęku, aby stać się odważną trzeba być przy sobie.
Pepsi, dzięki za odpowiedź. Wyszło mi na to, że ja złość zastępuje lękiem. Boję się złościć i gniewać. Wolę się bać, bo to znajome, czyli niegroźne. Co innego złość, oburzenie, gniew. Tych uczuć się boję, są dla mnie obezwładniające. Doświadczyłam kilka razy w życiu i unikam jak ognia.
Nie ma dla mnie nic gorszego niż pozwolenie sobie na złość. Boję się stracić kontrolę. Lękiem nikogo nie skrzywdzę, a złością tak. Takie jest moje przekonanie. Wolę krzywdzić siebie.
Prapierwotną przyczyną wszystkich negatywnych emocji jest lęk. Bardzo fajnie o złości mówił Osho, jest tom poświęcony złości i lękom, człowiek, który wybucha złością nie jest tak „groźny” dla siebie i otoczenia, niż ten, który chowa to w sobie, tłumi, przydusza tę emocję, ale i tak trzeba wszystko zaakceptować, żeby ruszyć.
Ludzie pozamykali się w klatkach mętalno-psychicznych i to jest zdaje się problem XXI wieku … Wyjście z tego jest problem a jednak większość szuka drzwi nie z tej strony , gdzie należy. Powodzenia! <3
A ja sie boje że wróci rak ( piersi), albo tam gdzie byl albo w inne miejsce. Chwilami strasznie sie boje chwilami mniej, momentami zapominam ale zasadniczo caly czas twn lęk jest obok, nie pozwala mi sie cieszyć tym co jest. Próbuje go wywalic ( min rano dlugi spacer i krotka joga) ale slabo mi idzie.
To dlatego, że myślisz, że tu tylko raz się zalogowałaś do tej wirtualnej gry. Z poziomu duszy, która gdy odzyskuje pamięć przeszłą, która wie, że była już tutaj tysiące razy, że zaraz można się tutaj zalogować, można po prostu przestać się bać, przecież jesteś nieśmiertelna. Nasze awatary są wirtualne, kiedyś i tak się zużyją. Zdrówka, wszystko będzie dobrze, ciesz się, to koniec tamtej historii, teraz jesteś z nami, z miłością
Pepsi, a po coz ktos dobrowolnie mialby sie logowac w cialo brzydkie, slabe, chore? I zyjace w biedzie?
logujesz się w 3 miesięczny płód
Pepsi, ja mam pytanie o 4 szklankę . Piję z rana 3 bez problemu, potem szybki spacer z kijkami ok. 1 godz. , prysznic i …. Czy można zamiast najpierw wypić 4 szklankę zjeść kilka owoców a potem 4 szklanka i po jakimś czasie śniadanie – jaglanka lub owsianka ?
raczej nie, bo algi najlepiej jeść przed jedzeniem, rozbijasz zresztą rytm, burzysz rytuał, a jeśli tak, to wypij 4 szklankę na kwadrans przed lanczem
Dzięki. A czy banan dodany do 4 szklanki też zaburzy ?
W 3-miesieczny plod sie logujemy, mowisz… To dlaczego niektorzy zalogowali sie w 3-miesieczne chore plody? Dlaczego logowano sie do „czarnych”, skoro wiekszosc z nich (wszyscy) chcialaby byc biala? Czemu transy nie logowaly sie do cial z genitaliami zgodnymi z „plcia w ich glowach”?
dla doświadczenia, i raczej nie własnego, analizujesz historię przypadku z poziomu ego, natomiast jeśli chodzi o jaźń wszystko jest doświadczeniem,m a dlaczego pewna świadomość loguje się do kurczaka, który wkrótce zostanie zjedzony? a zwierzęta robią to samo co my, ewoluują, niekiedy logują się już do awatarów obdarzonych dużo większą wolną wolą czyli ludzi, i to niekiedy widać 😀
Dzieki za odpowiedz, ale nadal nic z tego nie kumam. 🙂 Czy to wszystko np. mogloby znaczyc, ze bedziemy logowac sie wiekami, w rozne ciala, takze zwierzece, chore, slabe, albo przebogate i nieszczesliwe, po to by skumac, zesmy wszyscy sa jednym i tym samym, jedna, zwarta, przenikajaca sie masa, ktorej czesci zdolne sa do logowan „na chwile”, po to, by znow do niej (tej masy) powrocic i po odpoczynku logowac sie dalej az odkryjemy, ze wszystko zle co robimy innym robimy sobie i przestaniemy czynic zle, zaczniemy sie kochac, zlapiemy sie wszyscy za rece, odnoza, skrzydla i wtedy zobaczymy Boga?
cofania nie ma, musiałby być straszny regres świadomości, żeby ewoluować się w chlewie, żartuję, nawet Hitler dostał następnym razem łatwiejsze zadanie, ale myślę, że nie chlew
Witaj, mam problem z tą nerwicą (przynajmniej wszystko na to wskazuje). Ostatnio stała się dla mnie nie do zniesienia, wręcz paraliżuje mnie i nie potrafię sobie z nią poradzić, chociaż chciałabym bo sprawia mi straszny dyskomfort. Wygląda to tak, że wykonując zwykłe codzienne czynności pojawia się nagle dziwne niepokojące uczucie w głowie i klatce piersiowej, zaraz po tym przychodzą drgawki. Całe moje ciało jest spięte i całe drży, coraz bardziej i bardziej. A to sprawia, że coraz bardziej się nakręcam. Jak wydostać się z tego ataku? Jak jest ktoś ze mną, to staram się wtedy zająć myśli czymś innym, natomiast kiedy jestem sama w domu jest mi o wiele ciężej. To stało się dla mnie utrapieniem, to drżenie. Nie da się nad tym fizycznie zapanować.
Czy toksyny mogą mieć związek z zaburzeniami układu nerwowego, np. nerwicą?