fbpx
Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
219 111 603
99 online
46 121 VIPy

Nie wiem jaki jest sens w tym moim macierzyństwie?

Jednostka świadomości obdarzona wolną wolą, nazwijmy ją duszą, loguje się do awatara, po czym zatapia się ten gracz w grze do tego stopnia, że nie ma pojęcia, że jest to skomputowana rzeczywistość zerojedynkowa. Zapomina kim jest i zaczyna utożsamiać się z ciałem, czyli awatarem w grze, a przede wszystkim ze swoim umysłem, czyli programem ego. Ego, lęki i przekonania bierze za swoją prawdę, chociaż nigdy tym czymś nie był, gdyż nadal jest graczem spoza gry, czyli świadomością.

I taki komć

Kiedyś gdy weszłam tutaj pierwszy raz, nie podobał mi się Twój styl pisania, miałaś jakieś wstawki których nie kumałam. Nawet obrażona wysłałam komentarz w Twoją stronę, że nie rozumiem co piszesz. Jednak regularnie na Twojego bloga wchodziłam i przestałam być obrażona, a nawet każdym kolejnym artykułem byłam zdumiona Twoją wiedzą na tematy zdrowia, duchowości, matrixu… Nie udzielam się na żadnych forach, pisanie i mówienie o sobie przychodzi mi z trudnością. Jednak spróbuję krótko napisać co mi leży na wątrobie, bo nie mam już siły. Znikąd pomocy… Jestem samotną matką koło 40stki. Mam 7 letnie dziecko. Sama, samiuteńka ją wychowuję. Zanim ją urodziłam byłam od kilku lat singielką i dobrze mi tak było. Nigdy nie chciałam mieć dzieci. Nie mam czasu w ogóle dla siebie. Jestem potwornie zmęczona tym macierzyństwem. Każdą chwilę poświęcam dziecku, do obrzydzenia. Od jej maleńkości mam przeświadczenie, że muszę być matką, ojcem, babcią, dziadkiem bo nie ma nikogo oprócz mnie. I wysiadam już … Nie wiem jaki jest sens w tym moim macierzyństwie…


Sens jest bardzo prosty, niczego nie oczekuj. Gdy pojmiesz, że oczekiwanie na cokolwiek odbiera sens teraźniejszości, która jest Twoją nauką, stopniem, wyzwaniem, zabawą, pomocą, wszystkim czym dysponujesz tak naprawdę jest teraz. Jednak ego nie ma w teraz, cały czas oczekuje na coś, lub wspomina przeszłość. Ale tyle już było gadania o tym, co złego robi ego, że właściwie do wyrzygania. Ego jest po to, aby w końcu dostrzec, że to niemożliwe, żeby rzeczywistość nie była grą. Popatrz na żyrafę, to jest taki żart natury, prztyczek w nos dla ego, bo ono owszem akceptuje żyrafę (do pewnego stopnia), ale oczekuje na tęczowego jednorożca. Tyle, że w tej grze tęczowe jednorożce nie grają, więc ego ma powód do wkurwu i rozczarowania. Tak czy siak, w każdej grze liczą się przede wszystkim umiejętności gracza. A mało kto, zgoła nikt, rodzi się z umiejętnością gry tutaj, to się trenuje, jak grę na fortepianie. Jednak podstawowym założeniem, żeby stawać się coraz lepszym graczem jest uświadomienie sobie, że zalogowałaś się do gry, oraz poznanie jej zasad, a akurat ta gra zależy od tego co gracz, czyli Ty o tym myślisz. Czy w takim razie kumasz, że tak się będziesz czuła zawsze, dopóki będziesz myślała, że tak czujesz?

To jest paradoks ego i duszy, że świadomość dochodzi do głosu, gdy wyłącza się program ego, a ego robi wszystko, abyś sądziła, że jesteś nim, więc ciągle śpisz w głowie nie mając nawet pojęcia, że trzeba zacząć się budzić. Religie też tego nie powiedzą, bo mogłoby się okazać, że nie są Ci do niczego potrzebne. Tamci Ci nie pomogli, oni nie zrobili czegoś, jeszcze inni nie pomagają teraz, Ty właściwie dzieci nie chciałaś mieć, ale masz, i jesteś taktowna w stosunku do swojego dziecka, tym bardziej, że je szczerze kochasz, więc nie piszesz, ale nadal nie chcesz mieć dzieci, teraz jeszcze bardziej niż przedtem. Oczekiwałaś od życia różnych rzeczy, może ekscytujących, jakichś fajnych, a otrzymałaś samotne macierzyństwo, co Cię rozczarowuje. Kumasz może jakim tropem to zaiwania? Jak Twoje przekonania, że ludzie powinni pomagać, że dzieci powinny nas przynajmniej bawić swoją nieskażoną matrixem osobowością (przynajmniej w latach przedszkolnych), a nie raczej zanudzać i męczyć, a nade wszystko wpędzać w ciągłe lęki, naprzemiennie z poczuciem winy. Przekonanie, że matka rodzi dziecko i to jej urządza  grę przynajmniej na kilkanaście lat może być cudzą prawdą, ale zwykle nie jest, to przekonanie oraz lęk.

Tyle, że dziecko masz

Jednak dziecko już masz, a nic nie dzieje się bez przyczyny. Jakaś świadomość właśnie zalogowała się do awatara Twojego dziecka, a Ty otrzymałaś swoje zadanie do przerobienia, samotne macierzyństwo. A teraz tylko od Ciebie zależy, podkreślam, tylko od Ciebie zależy, jak to wszystko będzie wyglądać, bowiem wcześniej czy później w tej zagęszczonej materii będą zagęszczały się Twoje myśli. Jeśli będziesz szczerze rozczarowana, oczekująca na pomoc, zgorzkniała, porównująca się do wolnych lasek, które nikogo nie urodziły, wówczas otrzymasz taką wizualizację gry do grania, wszystko będzie do dupy. A radość obcowania z ciekawym, małym awatarem w Twoim domu będzie rzadka, rozmyta, nierzeczywista. Będzie jeszcze więcej samotności, jeszcze więcej zgorzknienia, jeszcze więcej niespełnionych oczekiwań, czyli dokładnie wypisz wymaluj to co myślisz o swojej rzeczywistości.

Właśnie ten komć zatkał 44 na dłużej, bowiem na helpy odpowiada wtedy, gdy udaje jej się podłączyć do bazy danych, czyli na tyle obniżyć entropię i chaos wokół siebie, że pisze ze strumienia, coś jak raper we flow. Cymbalistów było wielu, lecz żaden z nich nie śmiał zagrać przy Jankielu, a 44 też i wciąż powinna sporo ćwiczyć. I taka jest moja rada Kochana, ćwicz  tę grę.

z miłością

(Visited 4 277 times, 1 visits today)
-
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Może rzuć też gałką na to:

Dobre suplementy znajdziesz w Wellness Sklep
Disclaimer:
Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.

Komentarze

  1. avatar Piegus 17 kwietnia 2019 o 11:30

    Ja tak z innej bajki Pepsi, ale od dłuższego czasu zastanawia mnie jedna rzecz. Od okołu roku ciągle widze te same liczby. Może już sie sama nakrecilam. Zaczęło sie od 11, pozniej 44 teraz 33. W tym roku skończę 33 lata. Bardzo często gdy spojrze na zegarek widze np 13.13 ewentualnie 13.31. Myslisz, ze to w ogole ma jakies znaczenie ? Duzo osob twierdzi, ze to znaki od wszechświata 😉

    1. avatar Jarmush 17 kwietnia 2019 o 13:23

      wszechświat to Ty, to spróbuj to odczytać 🙂

    2. avatar Keyt 17 kwietnia 2019 o 19:32

      A zerknij w sobie w numerologię, ot tak 🙂

  2. avatar 40stka 17 kwietnia 2019 o 11:31

    Dziękuję Pepsi, za odpowiedź.
    <3

  3. avatar Annachicko 17 kwietnia 2019 o 12:59

    Super artykuł.. Troszkę jakby o mnie tylko jestem raczej bardziej świadoma (mam nadzieję) tego, że tak naprawdę sama tworzę i sama stworzyłam tę rzeczywistość dla siebie choć tworząc ją nie zdawałam sobie jeszcze w pełni sprawny, że tak to działa i tak to się skończy ale rzeczywiście teraz to widzę jak na dłoni jak bardzo głowa tym wszystkim steruje co dzieje się dookoła nas. Przez wszystkie swoje późno -nastoletnie lata ciągle widzialam siebie jako samotną matkę, miałam jakąś awersję do mężczyzn z wielu powodów, jednym z nich był/jest ojciec, który w momentach nadużywania alkoholu pałał straszną agresją terroryzując domowników i masz babo placek będąc strasznie wyczulona na wszystkich, którzy choćby powąchali alkoholu -skreślając od progu -ciągle trafiałam w związkach na ukrytych alkoholików…to czego panicznie się bałam to miałam czyli sama kreowałam. Nigdy nie chcialam być samotną mamą (niby nie chcialam) ale podświadomie wciąż siebie widzialam w takiej pozycji…staram się jednak z tego czerpać to co najlepsze bo rzeczywiście dziecko wykreowałam sobie przecudowne -takie o jakim zawsze marzyłam – kreowałam w glowie i tak jak napisałam staram się czerpać z tego doświadczenia to co najlepsze choć to bardzo ciężkie kiedy ma się wszystko na głowie.. Mam tylko ciągle w glowie to że ja to stworzyłam i ja mogę to zmieniać jak tylko chcę i tego się trzymam.. Ciągle się uczę jak oduczyc się tego nawykowego postrzegania siebie ciągle samej żeby to w końcu zmienić i zeby przestać przyciągać tego czego boję się najbardziej.. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za super artykuł..Uściski 🙂

    1. avatar Jarmush 17 kwietnia 2019 o 13:19

      sciskam2 <3

  4. avatar maj20 17 kwietnia 2019 o 16:52

    Wspaniała jesteś Pepsi. Ty się niczego nie boisz. I piszesz tak lekko i ciekawie, i z humorem. Lubię tu być u Ciebie. Dziękuję.

    1. avatar Jarmush 17 kwietnia 2019 o 20:06

      <3

  5. avatar też szukam 17 kwietnia 2019 o 17:34

    a ja uważam,ze sens w macierzyństwie jest taki, że już nie jesteś sama, samiuteńka, tylko chyba tego nie dostrzegasz. A gdybyś była z tym dzieckiem na bezludnej wyspie, to też byś tak rozmyślała jakie masz trudne macierzyństwo czy byś skakała jak kozica z radości, że masz to dziecko? Czasem wystarczy zmienić punkt widzenia. Nie robisz śniadania tylko dla siebie ale też dla kogoś, nawet wstajesz dla kogoś i nie gnijesz 😉 w wyrze do południa i patrzysz jak się budzi i rozdziawia ten mały pyszczek… dzieci i zwierzęta są takie podobne. Nie martw się, dzieciaczek ma Ciebie i będzie dobrze….

    1. avatar Jarmush 17 kwietnia 2019 o 20:06

      jak dla mnie to właśnie nie ma sensu, i do tego bardzo niekomfortowe dla dziecka jest uświadomienie sobie kiedyś że matka bez niego nie stanowi

      1. avatar MonaLu 19 kwietnia 2019 o 10:24

        Tak mnie trafiłaś w piętę, że aż się ujrzałam w kucki od krzaka do krzaka…. z dzieckiem nie ma wała, trzeba wyjść na drogę i zaiwaniać przez te skrzyżowania…. 😉

    2. avatar KasiaBM 19 kwietnia 2019 o 11:50

      Do „też szukam”, absolutnie się z Tobą nie zgodzę. Ani dziecko ani żaden inny człowiek nie jest naszym uzupełnieniem czy wypełnieniem pustki. Jesteśmy odrębnymi istotami. A co zrobisz, jak dziecko dorośnie i przestanie Ci towarzyszyć? Albo mąż odejdzie czy umrze? Jeśli nie wyobrażasz sobie życia bez tych osób to znaczy, że nie skumałaś o czym Pepsi pisze na swoim blogu.

  6. avatar Keyt 17 kwietnia 2019 o 19:34

    Piękne to flow, bardzo <3

  7. avatar malinella 17 kwietnia 2019 o 19:43

    jako mama trojki, ale nie samotna, calkowicie sie z tym zgadzam. zycie jest tym, co z nim zrobimy, maciezynstwo rowniez. mozna je spedzic ciekawie, poznajac dziecko i siebie przefiltrowanego przez to dziecko, albo w ciaglym cierpieniu ze to dziecko zabiera nam zycie i wolnosc.

    1. avatar maj20 18 kwietnia 2019 o 08:09

      Ale pięknie napisałaś.

  8. avatar Gabi Orchita 20 kwietnia 2019 o 02:57

    Pepsi, z tą obniżoną entropią u siebie, może mi poradzisz… Nie radzę sobie z żałobą, akceptuję śmierć babci, kiedyś to musiało nastąpić choć i tak za szybko bo w wieku 68 lat. Ja diluję że śmiercią w pracy, wiem jaka jest kolej rzeczy ale mam OGROMNE POCZUCIE WINY, że nie zdążyłam przylecieć aby babci zapewnić bezbolesne departure. Aby kłócić się z konowałami lekarzami o środki przeciwbólowe dla niej lub dać im coś w kopertę aby uśmierzyli babciny ból i aby powiedzieć jej, że jest Kochana i żeby się nie bała. Ona tak strasznie się bała tej śmierci, zobaczyłam to w jej mieszkaniu, którego próg przekroczyłam po jej śmierci…
    Zjechała się cała rodzina, ciotka, córka babci i 7-ro rodzeństwa i matka nasza, córka babci, co to tak nam dała popalić fizycznie i psychicznie za dzieciństwa naszego (w towarzystwie alko) że utraciliśmy pseudo dom rodzinny i był dom dziecka. Ale gdy teraz…3tyg temu stanęłam z nią twarzą w twarz, nie poczułam chęci zemsty, tylko taką żałość, że ta drobna teraz kobieta, mogłaby się połamać przy silnych wiatrach a wzbudzała we mnie (w nas) taki ogromny strach i bezsilność przez wiele długich lat… Korzystając z okazji, skonfrontowalam ją z krzywd jakie nam wyrządziła, chciałam aby porozumiała z rodzeństwem które było poruszone jej obecnością. Ta kobieta aby móc funkcjonować, już dawno wyparła się przeszłości, nie poczuwając się do odpowiedzialności za swoje czyny, obwiniała wszystkich wokół, nawet sąsiadów…
    Meritum. Chciałam odżałować śmierć babci i tego jej niepotrzebnego bólu. Babcia, zostawiła mi mieszkanie o czym nikomu z rodziny nie było wiadome. Nastąpiły zgrzyty. Babcia zostawiła spore długi (50tys złotych) więc nikomu do spadku nie spieszno, każdy się zrzeka, a mieszkanie przepisała mi zanim te długi podjęła.
    Każdego przejezdnego,
    ugościłam w tym mieszkaniu, choć ja sama nocowałam gdzie indziej. Był jeden warunek: nie drzeć fajek w tym mieszkaniu (matka). Od tego się zaczęło…
    Chodzi o to Pepsi, że ja w sercu miałam nadzieję, że zamkniemy przykrą przeszłość i ruszymy naprzód. Tymasem po kościele matka zaczęła gadać do obcych, że w mieszkaniu u babci było 20tys złotych gotówki należących do niej (matki) i ja musiałam ukraść bo kasy nie ma. Zaproponowałam telefon po policję i natychmiastowe wypierdalanie z mieszkania. Była awantura, oskarżenia ale po gliny nie chciała dzwonić… Pozwoliłam zostać na ostatnią noc. Miała się zmyć z moją siostrą następnego dnia do Holandii.
    Gdy słoneczko wstało, gdy popołudniu poszłam do mieszkania, zastałam je ogołocone i w złym stanie. Bez tych dwóch artystek. One w tym czasie poszły dorobić klucz do mieszkania, tak jakbym nie wiedziała, że będę musiała wymieniać zamki. Moja matka to con artist. Matka przez tel stwierdziła, że wolała, rzeczy po babci wyrzucić na śmietnik niż je zostawić. Matka ma mieszkanie (pustostan) na parterze, więc wszystko co wyniosła wstawiła tam, bo w śmietnikach nie było nic. Dzień wcześniej, u notariusza zrzekła się spadku po babci. Inni jeszcze nie, gdyby ktoś chciał przyjąć spadek ja jestem liable, za te wszystkie materialne rzeczy po babci. Ja zadzwoniłam po policję iwyrzuciłam walizki artystek za drzwi. Przyjechały do PL z jedną walizką each a miały ekstra z 7 toreb a w nich wszystko co mogły zagarnąć, biżuteria i cenne szkło przede wszystkim. To co wyniosły i czego nie było w torbach, to ich.
    I nie mogę pojąć Pepsi. Ta sama siostra wzięła odemnie szmat kasy w styczniu na nowy start w Holandii. Matka w czasie pogrzebu, rozkleiła się i obiecała przeprosic każde dziecko z osobna za abuse, który zostawił piętno na każdym z nas. Ugościłam i je i innych. Zapłaciłam za wszystko co trzeba było, bo nikt inny kasy nie miał.
    A tu taki liść w ryj. Masz rację, nic tak nie niszczy serca jak zdrada. Już nie będę kleikiem tej rodziny, mam dość. Nie wspomnę o dalszej rodzinie i poszczególnym rodzeństwie na wieść, że mieszkanie jest moje. Ale ja nie mieszkam w PL, mieszkanie odstąpiłam jednej z sióstr.
    I nie mogę przeboleć tego wszystko, wiem, że się rozpisalam, choć dużo pominęłam…
    Wróciłam, poważnie się rozchorowałam, musiałam chodzić do pracy gdzie dałam wypowiedzenie parę tyg wcześniej, 6dni temu zaczęłam nową pracę aby odpocząć od nocek i jestem na fali za dnia gdy uczę się nowych rzeczy a potem… zaglądam w kieliszek, by uśmierzyć ból i wcale nie jest łatwiej. Praca jest dużo mniej płatna od poprzedniej ale jak już wspomniałam, mogę się uczyć i narazie nikt mnie na nocki nie ciągnie.
    Pomijając śmierć babci…jak moje lustro mogło pokazać mi coś tak haniebnego po tylu latach? Gdzie już dawno pozbyłam się tych przykrych rzeczy, dopóki rany nie zostały rozdrapane? Cała energia jest ze mnie wyssana. W przerwie na żałobę, przeżywam jeszcze raz tę wszystkie rzeczy , które zostały powiedziane… Czuję, jakbym pochowała babcię, matkę i innych jednocześnie…
    Coś bardzo pozbawia mnie sił witalnych, myślę że to poczucie winy, alko każdego wieczoru nie pomaga… Well, okay, rozpisalam sie…
    Zajrzyj okiem Pepsi, please. U mnie entropia wysoka w *uj.
    <3 I'm a mess

    1. avatar Jarmush 20 kwietnia 2019 o 06:16

      Rozdrapywanie tego strupa szkodzi Ci, ale i tak będziesz to robić, uparłaś się, że jesteś osobą z problemami, i o tym wiesz, znamy się nie od dzisiaj, powiem szczerze, że Tobie się nie da pomóc, bo jest jak grochem o ścianę, Ty po prostu taką drogę wybrałaś, męczennicy, osoby cierpiącej. Kupujesz torebkę, która Ci się podoba i za chwilę masz problem, a co dopiero, gdy odchodzi ktoś bliski. Przemyśl przede wszystkim to po co się tutaj zalogowałaś. Wysłałam Ci linka do Campbella, jak można poradzić sobie z taką stratą. Mówiłam sporo o poczuciu winy. Popatrz na siebie z boku, trzeźwym okiem, ale z miłością.

      1. avatar Gabi Orchita 20 kwietnia 2019 o 09:13

        Więc to był link do Campbella, zapytałam czego link dotyczył bo na YT wyświetlał się jako error.
        Dziękuję.

        1. avatar Jarmush 20 kwietnia 2019 o 09:25
    2. avatar Gosia 29 października 2019 o 16:39

      Gabi gdzie mieszkasz?

      1. avatar Gabi Orchita 29 października 2019 o 21:34

        Dlaczego pytasz?

  9. avatar Gabi Orchita 20 kwietnia 2019 o 03:16

    Do czasów nastoletnich, babcia była dla mnie osłoną, peleryną bezpieczeństwa kiedykolwiek mogłam do niej uciec. I chodź złamała na moim grzebiecie nie jeden kij, to dziś wspominam to z rozrzewnieniem bo zaraz przepraszała mnie za swój temperament i dbała o to abym miała pelny brzuszek czego nie powiem o rodzicach. Czułam się przez nią kochana i dlatego nie mogę odżałować tej straty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum