Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Nie kochasz prawdziwie, całkowicie bezinteresowanie, bo nie umiesz jeszcze kochać. Umiesz tylko karmić wahadło destrukcji swoimi emocjami lęku, cierpienia i smutku, niekiedy ekscytując się złością z powodu bezsilności. Dopóki się nie zmienisz (Ty!) będzie niezła kiła, bo rzeczywistość, którą tworzysz myślami będzie dokładnie taka. W lustrze zobaczysz to, co myślisz. Zobaczysz tylko zdradę.
Też chciałam zapytać o traumy z przeszłości, o coś takiego, że nie jestem w stanie przejść nad tym do porządku dziennego, chodzi o utratę zaufania do partnera. Przyszpiliło mnie do tego negatywnego doświadczenia, wykasowało wspólną pozytywną przeszłość z partnerem i zablokowało nadzieję na dobrą przyszłość. „Tu i teraz” to koszmar mentalny, z którego nie mogę się obudzić nawet poprzez zerowanie ciała. Chce być na „tak”, działam na „nie”.
Myślę, że mogę dość dobrze to wytłumaczyć, powiedzieć co się z Tobą dzieje i co mogłabyś ewentualnie zrobić, ale moja odpowiedź również przejdzie przez wyżymaczkę Twojego ego. Ludzie śpiący, po prostu (gdy się nie rozchodzą po zdradzie) z jakichś tam pobudek (bywa, że ekonomicznych, jak nagminnie Francuzki zdradzane wręcz zwyczajowo) wybaczają, machają ręką, albo często cierpią okropnie z przyczajki (coś pewnie jak Ty), lub jawnie na scenie dramatu (tragedii, którą sami codziennie eskalują) związku, w tym małżeńskiego. Trzepie nimi dokładnie to samo co Tobą i innymi budzącymi się, czyli ego. Tyle, że oni tkwią w tej bryndzy niczego tak naprawdę nie rozumiejąc. Sądzą, że takie jest życie. Owszem ich. Zacznij od totalnej szczerości ze sobą, dlaczego tak naprawdę, skoro to dla Ciebie takie „traumatyczne”, jednak nie odeszłaś? To oczywiście ego zrobiło z tego traumę, ale wróćmy do pytania. Łaj? Nie odeszłaś z powodu ego, przekonań i lęku. Czyli ego, bo ego jest tym wszystkim także.
Gdy ludzie dowiadują się, że są zalogowani do swoich awatarów, że są w grze, że nasza rzeczywistość jest wirtualna (inne rzeczywistości również), gdy skumają, że film Matrix niesie w sobie sporo obiektywnej prawdy, często są wściekli. Nie tego oczekiwali! A najbardziej nie znoszą tych informacji, że z każdym kolejnym wcieleniem niczego nie pamiętają z poprzednich, że te osobowości znikają na niepamięć. Owszem w bazie danych systemu jest na zawsze kłótliwa ciotka Zuzanna, ale jest tam też wpisany los bezimiennego mamuta, a nawet jodły ze świadomością mikromalutką, którą ścięłaś (choinę) w zeszłym roku i ubrałaś szklanymi bańkami. Ludzie przynajmniej z dwóch ostatnich inkarnacji coś by chcieli pamiętać. Niech by się dostało jakiś cynk. Uważają, że to jest głupie, że wyższy system świadomości ześwirował ewidentnie, albo, że jest to sprawka Kosmitów, jaszczurów, Repti więżących nas tutaj omamami kariery w ciągłym kieraciku życia, śmierci i kolejnego logowania do nowego awatara, który niczego nie pamięta.
Że to absurd, że właśnie zazdrość i cierpienie po zdradzie jest normalne, a miłość i brak lęku to jakaś idealistyczna ściema. To nie jest normalne, czego wymaga się od nas, żeby się przebudzić. To jest popierdolone, niewykonalne i nieludzkie. Kto nas kurde flaczek tak strasznie wystraszył? Gdzie jest ten Eden, ten Raj? Do tego Absolut, którego jesteśmy cząstkami świadomości obdarzonymi wolną wolą, też musi cały czas wzrastać ten Absolut, ma znikać entropia, bo nastałby chaos, dezinformacja, szara nicość. Zajebiście optymistycznie, że nawet Bóg musi wciąż aspirować w górę. Jaki to ma sens i gdzie niby jest ten sens istnienia w zerojedynkowym Wszechświecie? No to Ci powiem, bo wszyscy jedziemy na tym samym wózku. Właśnie ma sens, i siedzi w Tobie. W źdźble trawy. W trąbie i penisie słonia, bo sens jest we wszystkim. A Ty weszłaś na taką linię życia, że zostałaś zdradzona. Szukałaś takiego, albo podobnego emocjonalnie (to nie musiała być zdrada fizyczna) doświadczenia, myślałaś o tym, podbijałaś jego ważność i zobaczyłaś w swoim zwierciadle rzeczywistości. Takie są tutaj zasady gry, dostajesz to, co naprawdę myślisz. Po to, żeby to przerobić, żeby nauczyć się kochać siebie bezwarunkowo, czyli siebie zdradzoną też, kochać czystą miłością, nieegotyczną, podbijającą swoją ważność, karmiącą wahadła.
Lady Zdrada?
Gdy w pełni zaakceptujesz siebie zdradzoną, pojmiesz, że nikt nikogo nie zdradził. Czy dla Twojej duszy to zdrada? Nigdy w życiu, bo dla Twojej duszy to doświadczenie, pole do popisu, działania, nauka, możliwość wzrastania. Musimy przestać się kręcić wokół swojego ego, wciąż tylko wokół siebie, jak gówno w przerębli, które niczego nie kuma, strasznie się boi, więc nie potrafi dać miłości. Otrzymałaś kochana lekcję, która była Ci raczej niezbędna, jak widzę, a teraz wszystko po Twojej stronie. Możesz spojrzeć i dostrzec w tym wydarzeniu niezwykle pomocną naukę, która obniży Twoją entropię, co da Ci więcej danych niż się kiedykolwiek spodziewałaś. No i możesz zacząć kochać siebie i jego całkiem bezinteresowną miłością. Bez piętrzenia potencjałów prowokujących siły równoważące do codziennego prztykania Cię w nos. Jeśli tego jeszcze nie potrafisz zrobić, zaakceptuj i odejdź od niego. Z czasem będziesz go kochać całkiem bezinteresownie, jak wszystkich innych ludzi i mrówki. To jest Twoja nauka w tym wcieleniu, piękny czas.
z miłością
Powiązane artykuły
Komentarze
Dziękuję bardzo,
za ten,
wszystkie poprzednie,
i każdy kolejny,
z miłością dażaża
“Szukalas takiego, albo podobnego emocjonalnie (to nie musiała być zdrada fizyczna) doświadczenia, myślałaś o tym, podbijałaś jego ważność i zobaczyłaś w swoim zwierciadle rzeczywistości.” – nigdy nie myslalam nawet, ze moj chlopak mnie zdradzi, nigdy nie bylam zazdrosna. I co? I zdradzil. 🙂 Przeżyłam to strasznie, nie przez sam “incydent”, ale zrujnowane ideały. Nie odeszłam I wiem doskonale, że tylko ze wzgledu na strach. Dziś nie czuję już zlosci ani rozpaczy, akceptacja jest, ale te wartosci… szkoda, ze zniknely, lubilam je.
Mam również wrażenie, że wcześniej nie byłam zazdrosna, nawet nie podejrzewałam niczego, nie kontrolowałam, nie inwigilowałam. Najbardziej mnie boli utrata zaufania, to był de facto ciosy. Nie odeszłam, myślałam, że jestem silniejsza niż ten strach. Strach, głównie przed ponownym zdradzeniem. I wiecie co? Tak sobie myślę, że gdybym odeszła łatwiej byłoby mi pogodzić się z tym, może pokochać bezinteresowną miłością, taki paradoks. Taki mechanizm obronny ego przed ponownym zranieniem. Pepsi, bo jak tu chcieć (zamiar), a jednocześnie olać, nie oczekiwać?? Nie mogę tego skumać, serio! Czasem mam wrażenie, że przebudzenie musi trwać, musi być aktywowane w nas stopniowo, bo inaczej byśmy się przegrzali z nadmiaru danych 🙂 Tylko dlaczego to tyle trwa i jest takie nieprzyjemne? 🙂 A mój koszmar, to moja lekcja, wiem. Tylko że ja się w tym kiszę, a nie chcę 🙁 Zamiar jest, a myśli nadal blokują.
Nie sądzę, ale to ma być Twoja prawda. Zamiar dotyczy celu, co jest Twoim celem?
Skoro zostałam to moimi celem jest stworzyć szczęśliwy związek. Tylko ta blokada! Niestety nie jest ona tylko mentalna, ale pojawia się także na poziomie ciała. Cała się spinam, to jak taki odruch Pawłowa. Spinka fizyczna długo schodzi, więc zerowanie mentalne nie pomaga.
Pepsi, skąd wiadomo, co jest lekcją na dane życie? Może jest kilka celów na dany awatar? A co jeśli ktoś wybiera/dostaje (no właśnie, to kwestia losowania, checklisty, preferencji duszy czy jeszcze inaczej?) jakiś cel, ale go nie wypełnia, natomiast w danym życiu pobiera inną naukę? Jest jakaś checklista emocji/stanów/problemów do przezycia? Typu każdy z nas musi być biedny albo sparaliżowany choć raz? A propos biedy jeszcze – przeczytałam 1 tom Zelanda, drugi zaczęłam i zastanawiam się nad wariantami – chcemy oczywiście wskoczyć i generować zycie w wariancie, w którym jesteśmy bogaci i zdrowi itd., ale czy w takim razie te inne warianty są przeżywane przez inne wersje nas? I kiedy my zajmujemy to najlepsze miejsce, to inna wersja mnie zostaje właśnie wykopana do gorszej rzeczywistości? Buziaki, pozdrawiam! ?
istotne jest tylko obniżanie entropii, nie ważne jaką drogę ze wszystkich wariantów własnego życia wybierasz.
Mi się ostatnie pol roku śniły inne wersje wydarzeń, czyli co by było gdybym wybrala coś innego. Taki conocny „Efekt motyla” po polsku i bez Ashtona K Było to tak rzeczywiste, że się budziłam i nie wiedziałam w której rzeczywistości jestem. Nauczyło mnieto jednego żadna myśl nie ginie wiec nie pozwól umysłowi by sobie hasał samopas
Pepsi, pomimo tego, że w życiu mam to co powinnam mieć aby być szczęśliwą to ciągle towarzyszy mi poczucie,ze czegoś mi brakuje. Cały czas to uczucie niepełnosci i na sile szukanie zajęć które mogłyby to uczucie usunąć. Szukanie na sile jakiegoś celu – i niemożność jego znalezienia. Jak się tego pozbyć i przestać tracic energię na takie rozmyslania?
takie jest ego, przeszkadza żyć teraz. Masz jakąś pasję, coś co jak robisz to zapominasz o wszystkim?
Pepsi właśnie o to chodzi ze łapie się różnych zajęć i to nie to nadal.. może ja sobie wmowilam ze to nie dla mnie i nic mnie nie zainteresuje tak żeby się wkręcić całą sobą ?
życie to nie ciągła rozkminka, zacznijże żyć <3
Dzięki. Wciąż JESTEŚ i trzymasz mnie przy życiu, a dzieje się źle, oj źle.., Wiem nawet o co kaman.,.. jednak, póki co, nie potrafię nic działać.
Chyba się zajebię własną pięścia,,
Kochana Pepsi jak dowiedzieć się o swoich poprzednich wcieleniach? Jest jakiś sposób, by wiedzieć w jakim ciele się kiedyś doświadczało? Pytać duszy?
nie dowiesz się tego, to przecież nie jest Ci potrzebne, zaszkodziłoby Ci, nie mogłabyś postępować spontanicznie.
Ale cos sie czasem wie, lubi się pewne nacje, kultura wydaje się blizsza niz inne. Ja np cos mam z Cyganami, Rumunią ale tez bardzo mocno z Niemcami. Wiem, że mówiłam w tym języku i od dziecka „kocham” Niemcy i Austrię.
Jednak mój pierwszy guru mówił zeby sie tym nie zajmowac na siłę, bo i tak bylismy niżej w rozwoju w poprzednim zyciu niz teraz I że trzeba wzrastać a nie rozkminiac przeszłość. Tak jak Pepsi pisze.
nie zawsze niżej, jak sobie nie poradzisz, nie ewoluujesz, to możesz się nawet cofnąć do łatwiejszego zadania.,
A skád wiesz Pepsi, ze w poprzednim wcieleniu bylas Francuzka? 😉
Mozna takich rzeczy sie dowiedziec poprzez hipnoze regresyjna prawda? Chocby to miala byc tylko pozywka dla ego jak obejrzenie jakiegos kmiota w kinie,
Nie Francuzką, tylko urodziłam się w Mediolanie, albo tam mieszkałam i nie wiadomo również, czy to w poprzednim wcieleniu? 🙂 Ale to raczej dżołk. Po prostu Włosi i Francuzi przy granicy z Italią są ogromnie zdziwieni, że nie mówię po Włosku.
Co do włoskiego, to ja też chyba mysialam mieć coś wspólnego z tym krajem, bo jak wytłumaczyć fakt, ze po 4-5 tygodniach pobytu w Toskanii mowilam po włosku tak, że podczas burzliwych kolacji w dużej toskańskiej rodzinie potrafiłam się nawet wdać w klasyczną, ostrą wymianę zdań ? I często dziwiono się, że ja Polonia, a nie Bologna ? Mialam wtedy 17 lat. A zabytki, zwłaszcza Florencji i w ogóle sama ona, były mi jakby znajome. No ale teraz dopiero daje mi to do myślenia, gdy mam 25 lat więcej.
jesteś już pewnie tutaj kilka tysięcy razy zalogowana, lub więcej, dlaczego nie miałabyś mieć coś wspólnego z Italią? Może wiele razy tutaj się inkarnowałaś i dusza gada po włosku.
Weroniko, poczytaj o regresji hipnotycznej. Ciekawa pozycja – „Kim byłem, kim będę? Tajemnice reinkarnacji”
Bruce Goldberg
mi przez mysl mi nie przeszlo, ze maz mnie moze zdradzac, nigdy nie podejrzewalam, nie kontrolowalam…….
maz nadal sie dobrze bawi ze swoja kochanka, a ja musze odejsc, ale wybaczylam mu
Byliśmy ze ze sobą 30 lat. Zakochal się wirtualnie. Odeszłam zanim się spotkali w realu. Wiem już co to znaczy”nikt nikogo nie zdradził „ bo zaakceptowałam siebie zdradzoną. Jesteśmy w nowych związkach. Teraz jesteśmy przyjaciółmi i chyba jeszcze bardziej się kochamy. Dopiero teraz jesteśmy ze soba szczerzy. Wybaczyłam sobie i jemu. Trwało. Różnie było. Sporo pracy ze sobą. Zajebista możliwość wzrastania. Nieoceniona nauka, doświadczenie i ulga. A wszyscy wtedy mówili „zostań z nim, wybacz mu”. Wybaczyłam …. i odeszłam.
Pepsi, a ja mam pytanie z zupelnie innej beczki
Studiuje matematyke i czuje sie niczym czarna owca, ciezko mi przychodzi logika i mam duzy problem z matematyka i fizyka, chociaz w liceum nawet niezle mi szlo… Czy sa jakies sposoby na rozwiniecie inteligencji logicznej? Czy jest cos takiego wedlug Ciebie, ze ma sie lub nie do czegos zdolnosci, na przyklad ze moge nie miec zdolnosci do przedmiotow scislych i powinnam sie czym innym zajac? Czuje sie jak tepak…
to jak zdałaś egzamin wstępny? Matematyka wyższa to abstrakcja, trzeba być dobrze zakręconą, żeby to kumać, fizyka to jeszcze coś innego. W szkole to są bardziej rachunki niż matematyka.
Kiedy mnie mąż zostawił dla innej po wielu latach małżeństwa bolało…Bolało bólem wszystkich traum dzieciństwa. I jednocześnie był to akt łaski (kopniak w dupę) dla mojego rozwoju. Czy bym coś dziś zmieniła? Tak…Szybciej szukała bym w tym prezentu zamiast rozdrapywać rany i posypywać solą… Dziś tak bardzo DZIĘKUJĘ !! Nie ma rozwoju bez bólu, tak niektórzy twierdzą <3 😉