😘🙌💚🍓🏵️🌷🙋
Do lata to niby jeszcze piechotą. Zima niby nadal gryzie w pięty. Kwiecień plecień w końcu wciąż przeplata, ale jeśli kto by chciał do wakacji zmienić swoje ciało, to jednak wypadałoby biegusiem. Biegusiem, ale też sposobem, żeby efekty były nie na lato, a na lata. Z tej okazji mam dla Ciebie kilka prawd, co to, mam nadzieję, będą motorem napędowym i radami jak sobie na tej prostej drodze do wylegiwania się na plaży poradzić i nie dać się zwariować. Wszystko jak zwykle zaprawione szczyptą samoukochania i naturą w granulkach.
Spinanie się o swoją wagę jest niezdrowe. Twarde postanawianie, że za 3 miesiące od dziś waga pokaże 15 kilogramów mniej, a jak nie to padnę trupem, jest niezdrowe. Bo przecież nie chodzi o to żeby w jak najkrótszym czasie wyglądać jak najlepiej, na wakacje, na rodzinną imprezę, na wyjazd w tropiki. Chodzi o to żeby ciało, będące przecież świątynią ducha, służyło sprawnie jak najdłużej i jak najlepiej, czyli w zdrowiu. I jednym z elementów niezbędnych ku temu jest miłość do własnego ciała. Do ciała, które jest zawsze gotowe na sezon bikini, bo zawsze jest gotowe żywić się słońcem, dobroczynną witaminą D3. Do ciała, które jest Twoje i jakby nie wyglądało, jego wygląd zawsze wynika z Twoich decyzji, także zdrowotnych. I trochę jeszcze z unikatowej kompozycji genetycznej, choć ta odbija się w Twoim fizis, bo cała reszta to praca i szacunek do siebie. Ciało zawsze jest piękne, Twoje. Jest nie tylko naczyniem ale też narzędziem pozwalającym Ci funkcjonować, oddychać miarowo, spacerować po lesie, drapać się po głowie i pierdzieć odpowiednio cicho. I to ciało potrafi zrobić niesamowite rzeczy jeśli tylko mu na to pozwolisz i zawsze będziesz je akceptować. Oczywiście czasem akceptacja to także zrozumienie potrzeby zmiany, a nie ciągłe powtarzanie, że jest dobrze tak jak jest.
Do tego co wkładasz do swojego otworu gębowego jeszcze przejdziemy, ale zacznijmy od tego jak to wkładasz. Mało ważne? No nie rób sobie jaj. Zaryzykowałabym stwierdzeniem, że ważniejsze od diety per se. Po prostu, kiedy zdobywasz zdolność szanowania swojego czasu przeznaczonego na posiłek, kiedy wtłaczasz ciało w pewną rutynę i nadajesz jedzeniu rytm, nadajesz mu ważność. Nadajesz mu magiczne miano rytuału. To jak jesz może ciągnąć ze sobą to co jesz, nie zawsze na odwrót. Ot, kiedy wiesz, że za pół godziny zjesz pyszną złotą zupę z kurkumą albo wypijesz koktajl z soczystym mango o miąższu zabawnie sklejającym palce, niekoniecznie będziesz mieć chęć by wstąpić po drodze po frytki. Czy jesz w biegu? Na stojąco, przy kuchennym blacie, drugą ręką odpisując na sms-a? Przy biurku, bezwiednie trafiając widelcem pomiędzy ustami a zawartością talerza? Na szybko, bo znów nie było czasu? A może rozstrzał godzinowy Twoich posiłków wynosi 16 godzin, z wielką kolacją wieczorem, bo wcześniej nie masz czasu? A może Twój dzień składa się z ciągłego podjadania, bo większe posiłki są zbyt czaso- i pracochłonne? Postaw na post przerywany! To oczywista oczywistość. To nie jest dieta, która po prostu odchudza, sposób na ciągłą regenerację organizmu i poprawę samopoczucia. Ma dobroczynne działanie osławionych głodówek, jednak bez ich koszmarnych efektów ubocznych. To dieta, która uczy celebrowania posiłków nie wymagając przy tym dużych nakładów czasu ani pracy. Dla przypomnienia: post przerywany to sposób odżywiania, w którym dzielisz dzień na dwa okna. Jedno z nich, maksymalnie 8-godzinne, to okno kiedy jesz. W drugim, minimum 16-godzinnym oknie, pościsz: możesz pić tylko wodę i napoje pozbawione kalorii (poza sztucznymi napojami typu zero). Terapia 4 szklanek także nie przerywa postu. Pamiętaj, że im krótsze jest Twoje okno i im wcześniej skończysz jeść, tym bardziej post będzie odchudzał.
Znasz rozwiązanie tej szarady? Oczywiście chodzi o białko! Bez białka Twoje ciało nie jest w stanie funkcjonować. Aminokwasy zawarte w białku kontrolują hormony, neuroprzekaźniki, hemoglobinę oraz przeciwciała w Twoim ciele. Nawet powolne gojenie się ran jest spowodowane niedoborem białka. Ma ono również wpływ na funkcjonowanie układu odpornościowego, a co za tym idzie brak białka powoduje zaburzenia Twojego najważniejszego mechanizmu obronnego. Odpowiednia ilość protein pomaga także w regulowaniu Twojego pH tkanek i płynów ustrojowych oraz jest konieczna do transportu płynów ustrojowych. Białko, a co za tym idzie niezbędne aminokwasy, tworzą paliwo dla Twojego organizmu. Pomagają one budować i regenerować mięśnie oraz poprawią przemianę materii. Nie zapominaj o włączeniu do diety dobrej jakości białka, pamiętaj jednak o tym, że co za dużo to niezdrowo. O czym nawijam? Wiele popularnych kuracji odchudzających stawia na dużą ilość białka w diecie sugerując, że wówczas dieta z pewnością okaże się sukcesem. Tymczasem, chociaż jeden posiłek zastąpiony szejkiem proteinowym potrafi zdziałać cuda, nadmiar białka może być szkodliwy. Twoje ciało jest niezwykle mądre i intuicyjne. Kiedy więc stale otrzymuje ono za mało glukozy i za dużo białka, wykorzystuje proces glukogenezy aby spożyte białko zmienić w glukozę, czyli energię. Kiedy Twoje spożycie białka będzie mieściło się w normie, ciało jako paliwa użyje tłuszczu, kiedy jednak poza nią wykroczy, tłuszcz zostanie na swoim miejscu. Prawdą jest, że najlepsza dieta to taka, która dostosowana jest do Twoich potrzeb, trybu życia i niedoborów.
Wszyscy wiemy, że błonnik jest istotny, a mimo to większość osób nie dostarcza go sobie wystarczająco dużo. Dzienne zapotrzebowanie równa się w końcu 8 jabłkom, a to całkiem sporo, chyba że wiesz z czym to się jej. Ten element diety może być supergwiazdą odżywiania i powinno się traktować go całkiem na serio. Taki błonnik w końcu może pomóc Ci zrzucić nadprogramowe kilogramy, pozbyć się wzdęć oraz zaparć, poprawi przemianę materii i oczyścić Cię z toksyn. Przy okazji zmniejsza on ryzyko chorób serca i wystąpienia wielu chorób. Jeśli w Twojej diecie jest niewiele błonnika, zaleca się stopniowe zwiększenie jego ilości w diecie. Warto pamiętać także o zwiększeniu spożycia wody kiedy przyjmujesz wysokobłonnikowy pokarm. Spożywaj błonnik z owoców, warzyw, orzechów, strączków i superpokarmów takich jak nasiona chia, świeżo zmielony len, babka płesznik, białko konopne, kakao, mąka kokosowa, algi czy komosa ryżowa. Unikaj za to otrębów i ziaren. Otręby stanowią najbardziej zewnętrzną warstwę ziarna zbóż i zawierają substancje odżywcze, które zapobiegają wchłanianiu substancji takich jak niektóre witaminy i minerały. Pszenica i jęczmień (ale nie ich trawy) mogą z kolei działać prozapalnie i uszkadzać wyściółkę jelita, przyczyniając się tym samym do nieszczelności jelit, a w konsekwencji do problemów trawiennych i odpornościowych.
Musimy uzdrowić swoje ciało aby schudnąć, a nie schudnąć żeby wyzdrowieć. Niemożność zrzucenia nadprogramowych kilogramów jest znakiem, że coś dzieje się nie tak. Odchudzanie „jak najwięcej w jak najkrótszym czasie” może przysporzyć kolejnych problemów. Kiedy przerzucisz się na myślenie zadaniowe i postawisz na zdrowie i szacunek do swojego ciała, schudnięcie znajdzie się na drugim planie i będzie okupione mniejszą ilością wysiłku i generalnie mniejszym kosztem. Odpowiednia waga będzie skutkiem ubocznym dobrego zdrowia. Odchudzanie nie powinno skupiać się wyłącznie wokół diety i ćwiczeń. Aby było skuteczne warto przyjrzeć się swoim niedoborom i równowadze organizmu, bądź jej brakowi. Na zrzucanie wagi wpływ może mieć gospodarka hormonalna, niedobory witamin na czele z D3+K2, braki magnezu i innych pierwiastków i wiele, wiele więcej czynników, które trudno byłoby zmieścić w kilku zdaniach. Spójrz na swoje odchudzanie jak na całość. Zaprojektuj je i uszyj na miarę swojego zdrowia i stanu własnego ciała.
Z pewnością zdarzyło Ci się usłyszeć o dobroczynnych właściwościach diety detoksykującej, co to i toksyny usunie z organizmu i oczyści organy, odchudzi, a nade wszystko odżywi ciało i cofnie skutki fatalnego odżywiania. Nawet jakby Ci się chciało przez parę dni pić same soki z liści, to co po nich, kiedy zaraz wrócisz do swojej zwyczajowej diety. Prawdą jest, że oczyszczanie ciała to zadanie Twoich organów, na czele z wątrobą. Aby mechanizm ten działał sprawnie, warto ją wspierać. Możesz oczyszczać się codziennie, bez głodówek i katorżniczych diet. Zajmie Ci to maksymalnie pół godziny każdego ranka i przyniesie doskonałe efekty zdrowotne. Pewnie już kumasz, że napiszę o kuracji 4 szklanek . „Terapia 4 szklanek” oczyszcza wątrobę, usuwa pasożyty, odtruwa inne organy jak nerki, przy okazji dotleniając ciało. Ciało, które jest dotlenione już ma przewagę nad innymi ciałami, którym nagminnie brakuje tlenu.
Proszek z tej kurkumy 1/2 łyżeczki) zmieszaj ze szklanką czystej wodą i sokiem z połowy cytryny, oraz szczyptą czarnego pieprzu BIO i pij codziennie
Do dobrej wody dodaj płaską łyżeczkę chlorku magnezu(jeśli masz skłonności do rozwolnień, niech będzie płaska łyżeczka 3,5 grama jabłczanu magnezu i sok z 1/2 cytryny. Odważni mogą dorzucić szczyptę grubej soli morskiej, lub himalajskiej
Do czystej i dobrej wody dodaj szczyptę kwasu askorbinowego lub askorbinianu sodu(wówczas możesz nie dodawać już soli do szklanki 2, abyś nie dostarczyła za dużo sodu) i łyżkę stołową octu jabłkowego BIO. Najlepiej niepasteryzowanego i z matką, jakbyś miała.
Do czystej i dobrej wody dodajesz sporą garść zielonych liści jarmużu, szpinaku, czy łodyg selera naciowego, fenkuła, czy brokuła, oraz 1 łyżeczkę lekko wypukłą 4 Greens i dokładnie miksujesz. 4 szklanka jest o tyle wyjątkowa, że zależnie od potrzeb swojego ciała możesz dodać do niej dodatkowego superpokarmu. Z tymi przepisami dostosuj 4 szklankę do potrzeb swojego organizmu.
uściski:)
Powiązane artykuły
Komentarze
Pepsi cześć. Zdiagnozowano u mnie dzisiaj dwa rodzaje raka piersi. Jako, że jestem pod opieką onkologów od ponad roku ze względu na brodawczaka piersi, trochę mnie to zszokowało i ogólnie opadły mi ręce. Czy możesz mi proszę albo ktoś tutaj polecić kontakt do znachora, lekarza czy kliniki, gdzie patrzą bardziej szeroko, cokolwiek? Czy ewentualnie jest szansa na pogadanie z Tobą w Krk jakoś we środę najbliższą? Dzięki. Pa
wyjeżdżam w sobotę, i będę dopiero 10 maja, ale spokojnie, wszystko będzie dobrze, zacznij od tego wpisu: https://www.pepsieliot.com/program-jem-i-chudne-z-przerywanym-postem-w-strategii-antyrakowej-piersi/
Masz piersi, to możesz zastosować na już kurację jodową. Nie jestem lekarzem, nie mogę radzić tak jak lekarz.
Dzieki Pepsi, troche mi lepiej. Nie wiem co postanowie i na co sie zdecyduje. Ale pierwsze co, to postanawiam przestac sie bac! Moze i strace ja coś cielesnego, ale przynajmniej nikt nie bedzie w tej grze chodzil najedzony 😀
U mnie chlorek magnezu coś nie halo i smutno mi. Terapię 4 szklanek wprowadzałam przez kilka miesięcy stopniowo (słomiany zapał u mnie występuje;)) i wszystko szło gładko i pięknie. Szklanka z kurkumą, szklanka z octem i zielonki codziennie, regularnie i z przyjemnością. Potem otwierałam okno wielkim pysznym zielonym szejkiem a po dwóch godzinach różnie – czasem sałatka, jajko, szparagi, albo bataty albo guacamole albo spaghetti, coś w ten deseń. Mięsa niet. Glutenu odrobinę, rzadko. Cukier odrobinę, rzadko. Takie odżywianie od dawna, brzuszek szczęśliwy, wypróżnianie regularne i bezproblemowe. A od wprowadzenia chlorku do szklanki rano, w brzuchu mi się przelewa, raz mam zaparcie, raz biegam kilka razy dziennie ale nie z biegunką tylko raczej z niepełnym wypróżnieniem. I teraz mam dylemat. Czy te objawy to znaczy, że tylko nie lubię się z taką formą magnezu a w jelitach jest OK? Czy to znaczy, że w jelitach nie jest OK i że chlorek tylko nacisnął spust tej tykającej bomby?
Zamówię sobie jabłczan a chlorek poleci do kąpieli, raczej, ale zastanawia mnie co moje jelita chcą mi powiedzieć 🙂
odstaw chlorek, jeśli to rzeczywiście on, możesz go użyć do kąpieli dla całej rodziny, albo robić z niego oliwę magnezową i smarować łydki, gdy jesteś po treningu
Dzien dobry, a te szklanki to wszystkie rano, jedna po drugiej??
tak i mają na celu zmobilizować Cię do codziennego nawadniania ciała z rana, po nocnym odwodnieniu tkanek, 4 szklanki są bardzo przemyślane pod każdym względem
Milego Urlopu droga Pepsi☯️pozdrawiam z zimnej Pölnocy
<3
Pepsi 🙂 pierwszy raz cie czytam.
Czy chlorek magnezu mogę zastooic siarczanem magnezu? Czy to jest to samo?
Bo to drugie mam i wcieram rozpuszczony w wodzie w ciałko pod prysznicem (nie mam wanny 🙁 )
A znalazłam cie, bo od roku walcze z myslami, żeby uniknąć farmagöwien na trądzik hormonalny. Nie mam kompletu badan, ale wszystko sie zgadza z wszelkich opisów. Plus plamy na twarzy ciemne (warga) i ogólnie jazdy coraz większe. Ryczę i ryczę 😉
Waga gora dol gora dol.
Chce sie ratować twoimi specyfikami.
Mam troche pytań.
M.in. czy Maca dzienna i nocna można razem, czy albo to albo to.
I czy muszę mieć bio pieprz. Bo nie chce sie zniechęcić czekaniem i szukaniem i od rana zacząć walić 4 szklany.
my mamy bio pieprz, raczej poczekaj https://thisisbio.pl/szukaj?controller=search&orderby=position&orderway=desc&search_query=pieprz&submit_search=
Siarczan magnezu jest doskonały, ale do kąpieli, i szczególnie świetny jako źródło nade wszystko siarki, natomiast do picia mocno przeczyszcza, a więc stosuje się go przy kuracji 5 dniowej oczyszczania jelita z przerostu Candidy (przepis na blogu, szukałka świetnie działa), stosuje się przy obstrukcji, chociaż chlorek magnezu też rozwalnia stolec.