buaaaa lovciam
Zaledwie doświadczenie jednego ze sposobów wystarczy, aby już negatywnie na nie wpłynąć.
Dodaj jeszcze dwa lub trzy i jesteś na dobrej drodze, aby w sensie ścisłym życie sobie zrujnować.
Tak jak dość łatwo poruszać się drogą nie sukcesu, nierobienia przepływów, nieopuszczania strefy komfortu, centralnie ze strachu niedziałania.
Podobnie dość łatwo jest zepsuć sobie życie.
I analogicznie, robienie rzeczy przeciwnych, zwykle bardzo poprawia życie, jednak ta droga jest trudna.
A najtrudniejsza jest konsekwencja działania.
Zapewne niejednokrotnie zetknąłeś się z ludźmi, którzy psują sobie życie.
Ba, wydaje się, że jest to ich jedyny sposób na to wcielenie.
Są też tacy, którzy chcą osiągnąć kundalini za pomocą ajałasek, narkotyków, psychodelików, antyrytuałów satanizmu.
Zmienia się kierunek, dostają moc jak Hitler (narko) i zamieniają się w coś jak diabeł.
Ale ostatecznie strach nie znika, chociaż przechodzą na wegetarianizm. Taki jest wymóg kundalini.
Swoją drogą proces kundalini (pozbywanie się ego) może być tak wykańczający, tak bolesny fizycznie i psychicznie, naśladujący tak wiele chorób, i ogólnie tak wymagający z powodu OGROMNEJ ENERGII, która przepływa przez ciało.
Tak, że w sumie, jak się zastanowić, mało kto by tego naprawdę chciał.
Tym bardziej, że przestaje Cię cieszyć materia, która teraz Cię jakoś cieszy.
Ale są tacy, co naprawdę chcą przejść na inny poziom świadomości (mnisi buddyjscy, mistycy, ludzie głęboko uduchowieni, ale też szarlatani), to raz, a dwa, że taki proces może rozpocząć się samoistnie.
Ale i tak w poniższej wyliczance pominęłam wymuszanie kundalini za pomocą psychodelików, i chęci zdobycia mocy, bo jest to zjawisko stosunkowo rzadkie, i tak niskowibracyjne, że nie chcę o tym pisać.
Nie dotyczy.
Pewni ludzie nie dostrzegają, że programy na ich umyśle, to nie oni.
Wierzą w swoje przekonania, wierzą w to co im nawinęli makaron na uszy inni, TELEWIZOR, guru, ksiądz, wójt, pleban, nauczyciel, polityk, mama, tata, babcia, sąsiad.
Ludzie są wytresowani, podają łapę, aby dostać smaczek.
Myślą, że są własnym ego.
Są to ludzie, którzy żyją na zewnątrz.
Tam szukają pomocy, tam szukają winnych, tam chcą znaleźć chociaż trochę sensu własnego życia.
Tacy ludzie nie potrzebują mojej porady, sami to zrobią jeszcze lepiej.
Zepsują życie sobie i otoczeniu własnej egocentrycznej struktury Wszechświata, czyli mężom, żonom, dzieciom, synowym, sąsiadom, czy pracownikom.
Owszem, każdemu z nas zdarza się być psują Wszechświata, ale może Tobie, czy komuś, częściej niż innym.
Dlatego niejako wbrew logice, jako Twoja oślica czuję się przewrotnie powołana, żeby dać parę rad jak sobie najlepiej psuć, a nawet całkowicie zepsuć życie.
Nawet, gdy biją po gałach.
Po uczynkach go poznacie.
Peeepsiu, mój mąż jest beznadziejny, śpi przed telewizorem, zero rozmów jakżeśmy się poznali, dla wszystkich ma uśmiech, tylko nie dla mnie.
Nie chce się często (non stop) przytulać.
Ale, po uczynkach go poznacie.
Pomaga? Dba o dom? Dzieci?
W istotnych sprawach robi co do niego należy?
Tak.
Po uczynkach go poznacie.
Mąż jest wporzo.
Ty się zmień, zejdź z niego i zajmij się sobą.
Po uczynkach ją poznacie.
Nie wyciągaj wniosków ze swoich błędów i stale popełniaj te same, licząc na innych. Na przykład uparcie nie używaj intelektu i najlepiej notorycznie się przejadaj.
Nigdy nie przyznawaj się do własnych błędów i tkwij w nich idąc w zaparte. Obwiniaj wszystkich wokół i żądaj, aby się zmienili. Oni, nigdy ty.
To jasne, że twoje życie jest notorycznie psute przez męża, który praktycznie nie przytula, a w serialu dobrzy mężowie przytulają nieustannie.
Żyj licząc na jakiś cud.
Nie używaj rozumu, wszystko staraj się robić na czuja, będąc totalnie podwieszoną pod wahadła matriksu. Jak najwięcej karm wahadła własnym niezrozumieniem. Nie poznawaj prawdy, nie ucz się, tylko się ewentualnie dużo módl i dużo rość. Postawa roszczeniowa jest szczególnie lubiana przez yyy… diabła.
Niech se życie tobą żyje, ty postaraj się nie żyć życiem. Mogłabyś mieś na coś wpływ. Po co odpowiadać za swoją sytuację ekonomiczną i zdrowotną, to jasne, że oni są winni.
Szukaj wymówek dla swoich nałogów. Im więcej przekonań tym lepiej.
Jest kilka ewidentnych jaskrawości, jak to, że nadal drzesz faje, bo twój pradziad darł do końca, a umarł staro. Szkoda tylko, że z powodu odcięcia tlenu do płuc.
Żebyś nadal robiła też inne rzeczy jak dużo piła wina (dobrze, gdy w samotności, bo raz, że nikt nie widzi, a dwa, że przecież zdrowy resweratrol), i korzystała z innych używek w nadmiarze, gdyż wielu wielkich twórców tak robiło.
W tym Witkacy i Riedel Ryszard, pan Himilsbach, nie mówiąc o panu Maklakiewiczu, którzy tacy niesamowicie naturalni byli w Rejsie. ZresztąOld Shatterhand też zdaje się za kołnierz nie wylewał, a raczej Karol May.
Nie dbaj o siebie pod pretekstem
Pominę kwestie mniej istotne, jak prośba, żebyś nie używała dezodorantu, bo przecież jesteś roślinożercą i nie wydzielasz niemiłych zapachów, eufemizm kwaśnego odoru. Ludzie zwykle lubią takie osoby i chętnie cię zatrudnią w razie czego.
No i oddech, hoduj dobrą dietą Candidę w przeroście. Wybuchaj śmiechem, gdy przejdzie garbus w folii i pokazuj język z dużą ilością grubego nalotu. Od dochtore otrzymaj na to antybiotyk.
Nigdy nie miej języka żółtego od kurkumy, zawsze od jakiegoś stanu zapalnego. W każdym przypadku udawaj się do dochtore i połykaj to, co każe. Po czym udaj się na stronę lansującą medycynę alternatywną i licz na szybką pomoc. Góra w tydzień.
Staraj się jak najczęściej obniżać statynami cholesterol i nigdy nie badaj homocysteiny. Bierz systematycznie leki Ipp, żeby zobojętnić kwas w żołądku i całkowicie wyłącz proces trawienia. Znajduj w kupie całe kawałki pokarmów. Jedz sporo produktów z pszenicy podsuszonej glifosatem, to nic takiego. Mów, że przecież coś jeść musisz. I że kiedyś nikt nie rezygnował z buł.
Uganiaj się tylko za pieniędzmi i od tego uzależniaj swoje udane życie.
Pieniądz jest najważniejszy, bo można za niego kupić przedmioty, które w momencie kupna, stają się nie tymi, o które chodzi, gdyż inne przedmioty są tymi, o które teraz ci chodzi.
Ekscytację przedmiotem traktuj jako szczęście, i nigdy niczego nie pojmuj. Jak zdobędziesz w końcu pieniądze, albo zatrzymaj tę energię jak skąpiec, albo przepuść je szybko i potwornie żałuj, oraz bezustannie wracaj myślami do czasu, gdy jeszcze były. Zanurz się na amen w przeszłości, albo marz o przyszłości. Zazdrość innym pieniędzy.
Nie planuj w teraz swojego jutra, nie działaj, nie baw się, nie żyj, tylko trzęś galaretą co to będzie, co to będzie.
Podlizuj się ludziom z pieniędzmi i staraj się za wszelką cenę wejść w ich kręgi. Inne mniej prestiżowe przyjaźnie nie będą ci do niczego potrzebne. Wkupuj się w kręgi bogaczy, chociaż ich nie lubisz, ale oni znają się na topowych markach i w razie czego będą potrafili właściwie ocenić twoje nowe przedmioty.
Rób wszystko, tylko nie licz na siebie w drodze do sukcesu finansowego.
Wypnij się na własne przepływy pieniędzy, na budowanie biznesu, bo jakoś to przecież będzie. Owszem zawsze jakoś jest, i zawsze jest jak najlepiej, tylko dlaczego tak naprawdę kompletnie to do ciebie nie rozmawia? Zaśnij jeszcze głębiej, nie rozumiej wciąż nic.
Przyjmij postawę roszczeniową i najlepiej oczekuj od państwa pieniędzy i bezpieczeństwa. Głosuj na rządy, które dają ci pół tysiaka (nigdy nie pytaj skąd mają tę kasę) jednocześnie cichutko stymulując inflację. Rób to zasiadając przed telewizorem, najlepiej wykrzykuj o tym przy stole w święta.
Wyobrażaj sobie państwo jako odmianę bogatego wujka, a nie rzeszy śpiących wydudkanych płatników podatków, abyś mogła dostać cokolwiek. Kup koniecznie jak największy i bardzo płaski telewizor, weź go w dziesięciu ratach. Staraj się go nigdy nie wyłączać.
Podczas wizyty zazdrosnego sąsiada od czasu do czasu rzucaj gałką w telewizor.
Nigdy nie myśl o biznesie, jako pasji do robienia przepływów. Uważaj, że skoro Bóg dał dzieci, to i da na dzieci. A inni po prostu kradną, bo nie ma takiej możliwości, żeby mieć pieniądze i ich nie ukraść, albo nie wygrać w Lotto. Graj co tydzień w Lotto i denerwuj się losowaniem.
Nie ruszaj ze skrzyżowania, siedź tam i skumpluj się ze skoliozą.
Nie podejmuj żadnego ryzyka, nigdy nie opuszczaj strefy komfortu, szczególnie, gdy jest potwornie upierdliwa i przykra, ale oswojona. Siedź na skrzyżowaniu, utknij na nim i nie ruszaj z miejsca. Zero pierwszego kroku, tona narzekania. Tkwij stale w tym samym miejscu na wszelki wypadek.
Co z tego, że niektórzy mówią, że kiedyś popełnili błędy, albo życie rzuciło im kłodę pod nogi, że bardzo stracili, że się potknęli, ale to czego się nauczyli, okazało się najcenniejsze.
Gdy nigdy nie stracisz, niczego nie dowiesz się o wygranej. Gdy nigdy nie dopadnie Cię kryzys, nigdy nie będziesz miała okazji do wzrośnięcia, poprzez akceptację, a następnie zmianę.
Podobnie zabezpieczaj się na wszystkich życiowych płaszczyznach. Nigdy nigdzie nie wyjeżdżaj, bo to ryzykowne, bowiem pewne jest tylko zło oswojone.
Niczego nie zmieniaj i nigdy nie opuszczaj swych stref przedziwnego komfortu.
Jedz jak najwięcej złomu ze złomowiska, stare karoserie są rdzawe, opony przepalone, więc bardzo smaczne i łatwo dostępne
Oszczędzisz czas i pieniądze. Nie wiąż absolutnie swojego samopoczucia, a nawet chorób z tym, że jesz złom ze złomowiska.
Często się przejadaj i noś w sobie dużo niewydalonej kupy, na wpół miękkiej, naprzemiennie z dużymi kamieniami kałowymi, poprzetykanej intarsją balonów z gazem zwanych, uwięzionymi bąkami.
Jarmuż i brokuły szkodzą ci przecież na wątrobę. Za to najlepsze krążki cebulowe pochodzą ze smażenia w głębokim tłuszczu. Jedz też sporo smacznego cukru. Mieszka w cukierniczce.
Oczekuj od państwa (w rzeczywistości od obywateli) dużych zniżek na leki na wątrobę. Jedz tylko to, co naprawdę lubisz, chociaż powinno leżeć w kuble.
Nie nawadniaj i nie oczyszczaj się 4 szklankami, bo to nudne i głupie, zresztą czy ty jesteś Kaligula? Ma ci pęcherz rozsadzić w drodze do pracy?
Wierz w reklamę z telewizora. Zjedz niskowibracyjne bitki wołowe z cebulą, bo już czeka na ciebie wypasione antidotum na opuchniętą wątrobę, mianowicie Hepaodsysacz.
Kupuj wszystko co pojawi się w serialu z lokowaniem produktów, najlepiej kup którąś osobę z telewizora.
No właśnie, seriale.
Dobrze, że trudno jest ci się bez nich obejść. To wartościowe przykłady kinematografii, ambitne, nigdy nieskończone dzieła, gdyż rozciągłe, mają dużo czasu. Ty też poświęcaj im dużo czasu. Zarywaj noce, na kilka odcinków pod rząd.
W weekendy staraj się, żeby jednym cięgiem obejrzeć chociaż ze 4. Daj się wciągnąć w wahadło. Ciekawe czy już wciągnęło profesora mediewistyki? Ciekawe jakie trzeba mieć IQ, żeby wciągnęło na maksa? Nie pracuj nad swoim IQ, nie rozwijaj się intelektualnie, nie podnoś poprzeczki zrozumienia, bo jeszcze dojdzie do autorefleksji, a tego byśmy nie chcieli.
Staraj się żyć w chaosie.
Żyj w bałaganie, śpij do południa, gdyż tak lubisz. Rób co lubisz. Im później wstaniesz, tym lepiej. Miej chaos wokół siebie, każdej fiszki szukaj godzinę bez powodzenia i nie płać żadnych rachunków w terminie. Dopiero jak ci świnie wyłączą telefon, czy prąd szuje. Przecież to matriks, a ty walczysz z systemem.
Co kwadrans sprawdzaj Facebooka naprzemiennie z otwieraniem drzwi do lodówki. Może jest tam teraz coś fajnego?
Jeśli tylko możesz nieustająco podwyższaj entropię wokół siebie. Obgaduj, oceniaj, porównuj, wywyższaj, albo zaniżaj. Siej nienawiść i wrogość, pod pretekstem dobroci i zapobiegliwości. Dzwoń do ludzi, którzy teraz są w pracy i nie kończ szybko z taktem rozmowy. Przekazuj ludziom druzgocące informacje. Bądź najbardziej aktywna we wszystkich diabelskich strefach życia.
Uważaj, że spalić czarownicę na stosie to przekręt.
No dobra, przesadziłam, to dżołk:)
Bądź prawdziwą królową dramatu. Zostań królem tragedii.
Tak, tak, nikt nie rozumie przez co przechodzisz. Twój dramat jest największy.
Jeśli chwilowo nie masz dramatu na tapecie, nakarm się dramatem innych. Oglądaj dużo dramatów w monitorze. Słuchaj Mentzena, Grafa, Midela, czy Tradera, podpromują ci spazmy.
Ale co ja mówię, że nie masz aktualnego dramatu? Oczywiście, że masz. Zabolała cię pięta? Dzwoń po ludziach. Mów wszystkim o wszystkim co cię boli. Zakłócaj przestrzeń innych ludzi, niech mają jasność czyje sprawy są najważniejsze.
Używaj podniesionego głosu, albo jeszcze lepiej ledwo słyszalnego. Niech twoje: – halo, w telefonie brzmi, jakbyś zaraz miała odłożyć widelec. Albo Kreon, albo Antygona, postaci tragiczne.
Zmuś się i koniecznie wybaczaj.
Gdy ci nie idzie wybaczanie, udaj, że ci poszło.
Ależeco?
Wstawka wyjaśniająca jakby niewyjaśnione.
Wiele nauk, czy też raczej idei duchowych mówi o potrzebie, ba, o konieczności wybaczania. Jest to ładnie oprawione, ale właściwie jest to to samo, co Kościół katolicki lansuje jako wybaczanie, przebaczanie, nadstawianie drugiego policzka i tak dalej. Brzmi to sensownie górnolotnie, ale…jak zachwyca, skoro nie zachwyca?…, że się podeprę Gombrowiczem.
… Nie zachwyca…, bo na płaszczyźnie energetycznej (czyli każdej) jest to intuicyjnie nieprawda.
Zobaczmy jak energetycznie (fizyka kwantowa?) wygląda „wybaczanie”? Yyy… jest to tragedia energetyczna.
Ponieważ jeśli ktoś źle ci życzy, zrobi coś złego tobie, lub twojemu bliskiemu, a ty mu wybaczysz, to energetycznie on nie ponosi konsekwencji swojego czynu. Musi nastąpić zadośćuczynienie.
Bez tego, cała ta negatywna energia idzie w twoim kierunku, a on jest oczyszczony. Ty dostajesz ten brud, a on nie ponosi kary energetycznej, nic nie wraca do niego a wszytko idzie do ciebie, gdyż ty to przyjmujesz.
Tak właśnie wyglądają związki, gdzie jest kat i ofiara. Dochodzi do absurdu, że ofiara czuje się winna i wybacza katowi. Bita żona nieustająco wybacza mężowi i wkrótce jest jeszcze bardziej bita. Gdy była bita przez ojca alkoholika, jest potem bita przez męża, też często alkoholika. On nie ponosi konsekwencji za to, że męczy ją psychicznie czy fizycznie. On się wzmacnia, a ona słabnie.
Zaakceptuj swoje niewybaczenie i nic więcej. Nie rozkminiaj tego. Możesz ruszyć ze skrzyżowania nie wybaczając, ale nie możesz ruszyć, gdy się okłamujesz.
Wracamy do twojego wybaczania. Oczywiście, zrób to.
Im bardziej nie możesz jeszcze wybaczyć i tak wybaczaj. Jeśli nie wybaczyłeś, rób sobie jak najwięcej wyrzutów.
W razie czego skłam, że wybaczyłeś. Skłam, że kochasz siebie. Nabajeruj, że kochasz bliźniego jak siebie samego. I Hitlera i Stalina.
Jeżeli chcesz się zmienić, to udawaj tylko, że się zmieniłeś.
Po co sięgać aż tak głęboko zmianami? Lepiej niech to tylko z wierzchu wygląda na zmianę. Często uda ci się oszukać nie tylko otoczenie, ale siebie samego. Prowadzi taka sytuacja do wielkiej mistyfikacji życia, ale kij z tym.
Odwal się od ludzi, zajmij się sobą, traktuj to jako antyradę.
No właśnie. Miej zawsze brązowy nos.
Skąd się bierze brązowy nos? To proste, od trzymania go głęboko w dupie innych.
Prawdopodobnie twój świat zyska w porównaniu z głęboką dupą innych, a tobie potrzebna jest ta krzywa perspektywa. Mile łechce cię, że mają tak ciemno i śmierdząco.Ty masz lepiej. Oceniaj i porównuj.
Jakby się okazało jednak, że u nich w tej ciasnej przestrzeni i tak jest lepiej, nie żałuj sobie umniejszania siebie, jesteś naprawdę najgorsza ze wszystkich. I wszyscy się z ciebie śmieją. Na przyjęciu wszyscy o tobie mówią. Nawet dobrze się składa, że cię nie zaproszono.
I tak w kółko. Ocena, porównanie, plotka, poniżanie, wywyższanie. Życie będzie porąbane, jak lubisz.
Nie biegajżesz. Nie biegaj.
Nie ruszaj się, bo aktywność fizyczna jest nie tylko nudna, ale też wiadomo, że wielcy sportowcy żyją krócej. A po drugie nie masz czasu.
Jak najczęściej przebywaj w sztucznym środowisku i unikaj kontaktu z naturą. Możesz się na świeżym powietrzu przeziębić, dostać alergii i może nie być internetu.
W naturze są gzy i często trzeba się przemieszczać korzystając z własnych nóg, a już sama myśl o tym wydaje ci się wyczerpująca. No i te kleszcze, a wiadomo, że borelia czyha tuż tuż.
Zresztą guru z wysoko tłuszczówki, ba, nawet guru witariańskie mówio, żeby nie biegajżesz. Tym bardziej nie biegajżesz.
Potrzebujesz przecież dużo energii na ksiuty.
Bądź jak rosyjska kochanka
Używaj wielkich słów pod byle pretekstem. Szantażuj.
Zwariujesz, oszalejesz, pochlastasz się, gdy tylko on spóźni się na obiad. Pewnie ma kochankę, i nie zależy mu na twoich sznytach. Mów głośno, żeby sąsiedzi usłyszeli.
Bądź jak najbardziej egzaltowana, stawiaj wszystko na ostrzu noża. Ogromna ilość ekspresji minimalna intelektu.
Śledź, węsz, sprawdzaj komórę, miej wyrąbane na savoir vivre, że cudzych listów się nie otwiera. Jeszczetegobrakowało! Gównohonor? Kiładuma? czy Syfilisdama? Duma i uprzedzenie? Czy ja wypadłam z pochwy Jane Austen?
Rób sceny, czepiaj się nogi odchodzącego kochanka. Kochanka macho, bo takiego chciałaś. Playboya, który odchodzi, porzuca, i jest heca na pół dzielni.
Rób ze swojego życia wystąpienie cyrkowe.
Jak najczęściej rób za ofiarę losu.
Bierz od wszystkich jak najwięcej i nie dawaj w zamian nic od siebie. Przecież jesteś biedna zapracowana, nieszczęśliwa, a oni mają tyle czasu, nic nie robią, tylko się obijają i wszystko im spada z nieba.
Mają przecież jakieś zobowiązania wobec ciebie, bo masz tyle na głowie. To zrozumiałe, że ty nie możesz się odwzajemnić, gdyż patrz wyżej.
Twoja matka ma obowiązek zajmować się twoim dzieckiem w każdy weekend i nie tylko.
Przebywaj w cudzym pojemniku na pościel
Opcja brązowego nosa, ale z większą polaryzacją na wielką inkwizycję. Donosy, sprawdzanie, czy urząd się na pewno dowiedział, bo przecież ten sukces nie może być jawny i opodatkowany. Bądź czujny.
Postaraj się jak najwięcej czasu spędzać u kogoś w pojemniku na pościel. Inwigiluj, stój przy wizjerze w drzwiach, żeby w odpowiednim momencie zareagować.
Wtrącaj się do wszystkiego, bo wścibstwo jest tym czego inni potrzebują od ciebie. Zaś tobie da poczucie, że jesteś okiem opatrzności, czy chociażby wielkim bratem.
Wykorzystuj ludzi jak swój komputer.
To są przecież twoje aktywa, które powinny na ciebie pracować. Jak najczęściej nie dotrzymuj obietnic. Co z tego, że ludzie odbiorą to jako twoją niesolidność, a niekiedy nawet kłamliwość. Co najwyżej stracisz ich zaufanie do siebie. To ich problem.
Bądź tą osobą, która nigdy nie zamknie się, dopóki wszyscy nie poznają jej punktu widzenia. To ty masz rację, i czujesz się w obowiązku zostawić swoją kupę zawsze na wierzchu.
Pomagaj z powodu poczucia winy, nigdy z miłości.
Nie poznawaj miłości, nie rozum miłości, nie skumaj, że trzeba kochać siebie, żeby móc się nią dzielić.
Sądź, że powinnaś walczyć.
Przystępuj do akcji, siadaj okrakiem na barykadzie i pomagaj, chociaż twoja dusza skulona, zaniedbana gdzieś w kącie siedzi i potrzebuje twojej uwagi, jak zapomniana córka matki działaczki partyjnej. Być może teraz potrzebujesz 100 lat samotności Marqueza na dotarcie do siebie, ale tego w sobie nie akceptuj.
Uciekaj od ludzi z powodu strachu przed nimi. Strach znika tylko wtedy, gdy wyjdziesz mu naprzeciw, gdy się na niego zgodzisz, dlatego walcz ze strachem, a nigdy cię nie porzuci.
Nigdy nie traktuj drugiego człowieka, jak siebie samego. Że pomimo odrębnej, nawet obcej ci osobowości jest cząstką ciebie, bo oderwaliśmy się wszyscy od tego samego Absolutu, aby tutaj doświadczać i zamieniać siekierkę na kijek.
Żyj jak najwięcej w nieświadomości, posiądź dużo kijków.
Poradź sobie z bólem w sposób, który zwiększa ból.
Jeśli cierpisz, jeśli odczuwasz ból, w tym ból istnienia, zrób coś, co cię jeszcze bardziej zaboli.
Znajdź więc na swój ból, coś co go zamaskuje, przykładowo zły związek, albo uzależnij się od czegoś, od psychotropów, alkohol też się dobrze sprawdza. Po prostu zastosuj jakikolwiek mechanizm ucieczki, żeby tylko nie dotrzeć do istoty problemu.
– Gdzie się podziało pana ciężkie życie panie Hawranek?
– Aa to? Siedzi pod dywanem.
Zafiksuj się na natychmiastowym komforcie.
Zapomnij o jakiejś tam dłuższej drodze. Rób to, co jest teraz najłatwiejsze. Unikaj wszystkiego, co może być trudne. Graj w totolotka. Chodź na randki z ludźmi, którzy nie należą do myślowej arystokracji.
Nietzsche cenił arystokrację, ale nie tę z urodzenia, która jest wynikiem przypadku, ale właśnie myślową. Ale ty nie jesteś bita po ciemieniu, po co męczyć się przy jajogłowych?
Zawsze korzystaj ze sposobu, który prowadzi do najszybszego doświadczania łatwości i komfortu. Bądź jak dziecko, które musi natychmiast dostać zabawkę, a rurkę z kremem koniecznie zjeść przed obiadem. Pomijając zasadność jedzenia rurek z kremem przez kogokolwiek.
Bądź jak matka, która daje małemu dziecku smartfona i ciastka, po łatwości, dla w domu spokoju.
Olej libretta, zostań tekstem disco polo.
Prokrastynuj ile się da, prokrastynuj do woli.
Zwlekaj i przekładaj na później. Co masz zrobić dzisiaj, zrób jutro, albo wcale. Opcja z czekaniem na ostatnią chwilę też ma ładunek wyniszczający, więc luz.
Owszem wszyscy jesteśmy winni zwlekania, nikomu nie jest rzecz obca. Ale ty zrób to tak, żeby prokrastynacja skradła ci wszystkie marzenia, i zrąbała życie.
Marnuj okazje, bo ty nie wykorzystujesz chwili, odkładasz na pawlacz, na przyszły rok, niech Manuel wysprząta.
Wiesz, że często okazja pojawia się tylko raz? Twoja linia życia zbiega się z linią życia, gdzie trzeba przeskoczyć, w tym momencie, ale ciebie nie ma. Pojawisz się jutro, albo wcale.
A teraz czekasz na drugą szansę? No to czekaj.
Bądź cynikiem. Herlokiem Sholmsem bądź, nie ufaj nikomu, ludzie to szuje.
W IV wieku p.n.e. cynicy chcieli żyć jak yyy… psy. Greccy filozofowie odrzucali konwencjonalne idee o pieniądzach i władzy. Zamiast tego opowiadali się za życiem w prosty sposób dostosowanym do natury. Brzmi nieźle. Antystenes, założyciel tej szkoły myślenia, rzekomo mieszkał na ulicach Aten, jadł surowe mięso i szczekaniem głosił życie w ubóstwie. Słowo cynik pochodzi nawet od greckiego słowa kynos znaczy pies.
Dzisiaj cynizm znaczy zupełnie coś innego niż w starożytnej Grecji. Pojawia się ktoś taki, jak detektyw Sherlock Holmes, węszący rzeczy, które wymykają się reszcie, ponieważ widzi w ludziach najgorsze.
Samozwańczy cynicy szczycą się (jako oznaką wnikliwej inteligencji) sceptycyzmem i zdolnością do nieufności wobec motywów innych ludzi. A tu heca, rzeczywistość znowu sprowadza się do lustra twoich myśli. Źle oceniasz innych, podejrzewasz o niecność? To właśnie widzisz. To cię spotyka.
Więc git, podejrzewaj, będziesz miał mniej hajsu i jeszcze cię okradną.
Swoją drogą, jak myślisz, co będzie bardziej skuteczne, naiwność, czy cynizm?
Myśl o pieniądzach wstydliwie. Nie ucz się korzystać z kasy. Nie zrozum i nadal nie rozumiej pieniądza.
Pieniądze zawsze powinny być dla ciebie czymś obcym, to może zrujnować ci życie, a o to się teraz rozchodzi.
– Mamo, ile ty zarabiasz?
– To nie twoja sprawa kochanie, tym się nie interesuj.
– Tato, ile kosztuje nasz samochód?
– To nie twoja sprawa synu, tym się nie trop.
– Tato, ile zapłaciłeś za nasz dom?
-To nie twoja sprawa synu, tym się nie zajmuj.
Następnie dorośnij i załóż, że każdy kto ma pieniądze, ma coś wstydliwego, jakiś zajad na tyłku, obce ciało pod paskiem. Do tego nie zasłużył na to. Takie coś przychodzi (pieniądz ma nóżki) tylko do niektórych, ale nie do innych.
Zawsze czuj się bezsilny w kwestii jak zarabiać pieniądze? Czym są pieniądze? Jak rozwijać coraz większe dywanowe przepływy pieniężne? Jak oszczędzać, żeby nie zamienić się w skąpca, i nie więzić energii pieniądza?
Może nawet zniewól się potężnym długiem konsumpcyjnym? Wydawaj na aktywa, które albo nie miały wartości od początku (wycieczka na Dominikanę), albo tracą na wartości (akcje Ekipy). Bierz kredyty, w tym hipoteczny, w walucie, w której nie zarabiasz.
Uważaj, że jesteś bezsilna w stosunku do swoich finansów.
Ignoruj zrozumienie swojego jestestwa, nawet nie próbuj.
Niewiele rzeczy rujnuje życie bardziej niż unikanie rozumienia.
Nie zadawaj sobie nużących filozofią dla ubogich, fundamentalnych pytań, po prostu niech ci inni załadują swoje dogmaty do głowy. Bądź zaprogramowany, sam się programuj, nigdy nie patrz na siebie z boku.
Zamiast stworzyć własną teorię wszystkiego, myśleć, nie bać się myśleć inaczej, zmieniać poglądów się nie bać, skup się zdecydowanie i bardziej na trywialnych kwestiach.
Pomyśl, żeby pożyć se jak w ulubionym serialu. Spłyć się, zgłup, celuj w hollywoodzkie cele, a za dwie dekady zobaczysz swoją rękę w nocniku. To na bank.
Pozwól, aby błędy z przeszłości zdefiniowały cię na zawsze.
Byłeś narkomanem, alkoholikiem, uprawiałaś promiskuityzm na studiach (dość popularne zajęcie). Zadawałeś się ze skinami. Niszczyłeś, wandalizowałeś, zbiłeś koleżankę. Byłaś bananowym dzieckiem rodziców, albo później wydudkałaś bogatego męża. Teraz jest wytłumaczenie twojej niefajnej teraźniejszości.
Masz motto, trwaj w psuciu życia!
Wiesz, że to zrobiłeś? Wszyscy wiedzą, że to zrobiłaś?
Bez względu na to, co robisz teraz i co zrobisz przez resztę swojego życia pozwól, aby te przeszłe błędy zdefiniowały wszystko. Ogromny cień w twojej głowie wiszący nad jutrem.
Nigdy nie zaakceptuj siebie z tamtego czasu.
Zamiast tego załóż, że w przyszłości niczego nie dobrego nie osiągniesz, z powodu karmy. Miej ogromne poczucie winy i żyj każdego dnia spodziewając się kary.
Masz to zagwarantowane od diabła?
Nigdy nie wiąż tego co się stanie jutro z tym co robisz dzisiaj.
Duchowość mówi, bądź w teraz. Co cię więc obchodzi jutro?
Nie działaj dzisiaj, nie napraw, nie podeprzyj lekko przechylonej ściany, nie wzmocnij przetartego sznurka od hamaka, nie twórz przepływów energetycznych, w tym pieniądza, nie ucz się. Ignoruj prośby swojego ciała. Postaw jedynie na podwyższanie wibracji, medytuj i wizualizuj.
Następnie wyrywaj włosy z głowy, że dom ci się zawalił, że nie masz na ratę, że kość ogonowa goreje potłuczona, że choróbsko zaatakowało. Że wibracje opadły.
Mów, że Dalajlama się sprzedał, i miej wyrąbane na jego gadanie:
Medytacja, modlitwa, wizualizacje działają. Ale najbardziej działa działanie.
Nigdy nie staraj się być twórcą. Co ludzie powiedzo?
To ryzykowne. Zawsze kopiuj, małpuj, naśladuj. Nie rób niczego po swojemu. Wszystko co robisz musi być akceptowalne przez społeczeństwo, przez ogół.
Przestrzegaj konwenansów. Tkaj wokół siebie sieć pozorów i przemilczeń, i skryj za nią swoje prawdziwe oblicze.
Niech twoja kreacja ograniczy się do skrolowania (scrollowania:) palcem smartfona.
Nieustająco gliglaj próżność własnego ego w swoim związku.
Próżność ego zawsze potrzebuje mieszczańskich kwadratowych jaj i to mu daj. Wbijaj kij dezaprobaty w domowe mrowisko.
Jak nie pożąda, to zapomniał o rocznicy, jak nie browiec w piąteczek, to skarpetki pod łóżkiem, jak pedanteria, to za Chiny Ludowe się go do Ikea nie zawlecze, jak chcesz inaczej (zawsze chcesz inaczej), to on z uporem maniaka pociera (nieudolnie) klitoris. Sąsiad jeździ porszakiem? To jemu wystarczy skoda wan, czysty obciach!
Twój facet, wypisz, wymaluj, pan Felicjan Dulski, słoń w składzie porcelany. Nie zapominaj mu o tym każdego dnia przypomnieć, a to werbalnie, a to spojrzeniem, a to kąśliwą mimiką. W której doradzam cię się specjalizować. Mowa ciała to strzała.
w didaskaliach
Cokolwiek autor tego punktu chciał przekazać, pozostało dla niego czarną magią, węzłem gordyjskim, enigmą, chińszczyzną, zgoła abrakadabrą. Jak coś, to sama, czy sam rozkmiń:)
Bądź niegrzeczny dla ludzi, których uważasz za mniej ważnych.
Szczególnie wyżywaj się na tych, którzy niejako od ciebie zależą. Bądź uszczypliwy dla kuriera, ekspedientki w sklepie, wytykaj. Swojej pomocy domowej zlecaj sprzątanie łazienki szczoteczką do zębów (chodzi o stopień dokładności). Popisuj się z wyższością w miejscach publicznych.
W restauracji rób sceny, gdzie ty nie byłeś i nie jadłeś czego, bądź nuworyszem chamem. Rób wiochę, zawstydzaj swoim zachowaniem ludzi, w tym własne dzieci. Karć je i strofuj głośno.
Nie rozpoznajesz się w tej osobie? Rili? Nie zachowałaś się pretensjonalnie w sklepie, nie pokazałaś innym swojej wyższości? Szkoda, bo nieobycie, nietakt i chamstwo nie tylko działa toksycznie na otoczenie, ale też zatruwa sprawcę. To już nie jest stanie w miejscu, to cofanie się. W następnym wcieleniu możesz dostać łatwiejsze zadanie ewolucyjne yyy… knura?
Wykorzystuj ludzi, po to są.
Jak nazwać kogoś, kto zawsze prosi o przysługę? Mój osobisty faworyt: pomóżmy wampirowi.
Pomyślmy wspólnie, jakim słowem można określić osobę, która czerpie osobiste korzyści z jechania na zgarbionych plecach innych. Bezczelny manipulant? Manipulant? Polityk? Machiavelli? Bankier? Bezsercowiec?
Ta rada może i jest głupia, bo gołą gałką widać, że wykorzystując pracowników z góry, biorąc i oczekując więcej od rodziców z dołu, okradając państwo, obywateli, wykorzystując sąsiada, koleżankę, łodewer, życie ci się polepszy. No jasne, ale na poziomie ewolucyjnym, patrz punkt 31.
Wszędzie szukaj kwadratowych jaj i nie korzystaj z inteligencji.
Ego lubi kwadratowe jaja, nie zadowala się piłką do rugby. Chce dziwolągów, kwadraciaków. Uwielbia globalne spiski, zmowy rządów, kosmitów, Innoziemców, Reptilian.
Nawet jakby rzeczywiście była jakaś zmowa korporacji, bo to może wydawać się logiczne. Rzeczywiście widzi się skłonności komunizujące, coraz mniej liberalizmu. Zgoła zero.
Z drugiej strony zrozumiałe, że po co mieliby wspierać uwagą pierwotny ruch komunistyczny jakoś uzasadniony moralnie, gdzie panuje znośność minimalnych zarobków, równość (dziwnie pojęta, gdyż tylko w dół), i 8 godzinny dzień pracy. To wszystko mogłoby się okazać niewygodne jeśli chodzi o produkcję Smartfonów. Bo może ktoś pracuje za marniutkie pieniążki i długutko?
Logiczne więc, że powstają globalne działania w kwestiach bardziej wygodnych dla globalistów, a również idące w duchu nowego komunizmu, który NIE JEST JUŻ LEWICOWY, tylko centroprawicowy, a nawet prawicowy jak wszędzie.
Tej odnogi zupełnie niepotrzebnej nikomu, jak ochrona gorejącego klimatu, sztuczne żarcie, dodatkowe opodatkowanie klasy średniej. Aleleżeco? Straszenie klasy średniej, że nie będzie już kupowania smartfonów? Widzisz tutaj antylogię?
Ale do brzegu
Nawet gdy są ci globaliści, finansiści, watykaniści, big aptekarstwo i rozrosłe, jak ośmiornice science fiction media społecznościowe, i oni wszyscy się zmówili w kupkę nowych rządów światem, to i tak grzebanie w tym plus strachliwa podjarka, to tylko zabawki dla ego.
w didaskaliach
Ale powiem ci wszystko co wiem z fizyki (przenośnia:). Jakby były jakieś tajemnicze zmowy nowego porządku świata NWO, to byśmy o tym NIE wiedzieli. Nie gadalibyśmy o reptilianach, ludziach jaszczurach i ufokach. To wszystko jest pożywką dla mas, dla tłuszczy, może nawet dla intelektoujemnych zajętych huśtaniem własnego ego. Żeby umknął nam w tej całej historii wątek główny, walka o dominację, lub utratę dominacji Ameryki nad Wschodem, a dokładnie, dzisiaj Chinami. I wplątaliśmy się przypadkowo w wirusowany bieg historii, jak rekwizyty na scenie.
A więc, jeśli idziesz przez życie dla podjarki ego, podpinasz się pod wszystkoconiewyglądajakowalnejaja.com masz wielkie szanse zrąbać swoje życie. Ale to pestka, masz wielkie szanse niczego nie zrozumieć, niczego się nie nauczyć.
Pij, ćpaj, drzyj, złom jedz, kredytuj się na zabawki, lizinguj się. Czyli zaciągaj długi nie myśląc o konieczności spłaty.
Bankier zawsze upomni się o swoją ratę. To masz jak w banku. Zadłuż się, a następnie na żołądkowym bezkwasiu, z przeciekającym jelitem, z wystrzeloną w kosmos zonuliną*, z ratami naniewiadomoco oddaj się w ręce medyków, albo alternatywnych. Niech się wypowiedzą w twojej sprawie.
Przegwizdane masz.
*Zonulina jest białkiem modulującym przepuszczalność ciasnych połączeń między komórkami ściany przewodu pokarmowego (oczywiście ma wpływ na przeciekające jelito)
w didaskaliach
Rodzynek w cieście: hipoteka.
Jedynym uzasadnionym kredytem konsumpcyjnym (oczywiście warunek – wziętym w walucie, w której zarabiasz) jest kredyt hipoteczny.
Myśl, że twoje życie ktoś zaprojektował. Bądź fatalistką. Śpij jeszcze głębiej. Nie daj sobie wmówić, że to twoja gra.
Dwa i pół tysiąca lat temu, Budda powiedział, że życie jest iluzją. Wtedy nie było jeszcze pojęcia rzeczywistości wirtualnej. Ale koleś oczywiście nie mylił się, jesteś w grze komputerowej i sobie grasz. Przy czym gracza i serwera nie ma w tej rzeczywistości, są tylko awatary. Logujesz się w grze, dostajesz swojego awatara losowo, czy też go wybierasz i jazda, bawisz się w życie.
Będąc panią na stanowisku, bogaczką, czy z problemami skórnymi, posiadając pochwę uprawiającą seks, czy też usta wciąż o czymś nawijające, bez znaczenia, jesteś w takiej samej grze jak wszyscy i od ciebie zależy ile z tego zrozumiesz i jakim okażesz się graczem podczas tego logowania.
W jakim stopniu nauczysz się obniżać swoją entropię? Pozbawiać swojego życia chaosu, mieć coraz więcej informacji i dzielić się z innymi? Co jest piękne i rozjaśnia życie.
I odwrotnie, myśl, że to oni, a nie ty wymyślasz swoją grę. Bądź bezwolna, wisząca na nich, nieodpowiedzialna, ze zjechanym życiem.
Uprzyj się, żeby być nieszczęśliwą.
Co z tego, że jest ogromna ilość ludzi, którzy są w o wiele gorszej sytuacji niż ty i decydują się być szczęśliwi. Nie masz z tymi oszołomami nic wspólnego.
Ty jesteś nieszczęśliwa, negatywna, niepozytywna, pesymistyczna, goniąca za Judaszem, Herodem i Neronem i koniec tematu.
Bez komentarza więc.
Niższe urodzenie? Jeszcze jest coś takiego?
Jeśli urodziłaś się w rodzinie jakby trochę, czy bardziej patologocznej, albo odbierasz swoją rodzinę jako gorszą. Postaraj się wspierać tę prehistorię myślami i ciągnij UZASADNIONY (dla ego) smutek przez całe życie.
Owszem, logując się w takim dziecku masz duże prawdopodobieństwo, że twoje życie będzie przebiegać inaczej, niż dziecka w rodzinie uprzywilejowanej ekonomicznie i obyczajowo. Ale czy to oznacza, że twoje życie na pewno będzie gorsze? Tak, bo się o to postarasz. Życie będzie takie jak twoje myśli o tym życiu, jak sobie zaprogramujesz podświadomość. Albo jak sobie dasz zaprogramować.
Mamy ogromny wpływ na podświadomość ludzi, z którymi przebywamy. Na dzieci największy. Dlatego ludzie bogaci, świadomi kreatorzy własnego życia chcą przebywać we własnym gronie, CHRONIĄC w ten sposób własną podświadomość przed wpływami ludzi, którzy nie myślą jak bogaci. Chodzi o myślenie twórcze, coś wnoszące, niedołujące.
Ale ty musiałabyś zacząć chronić się przed samą sobą, przed własnymi myślami. Jednak wtedy mogłabyś wieść piękne życie, a takie cię przecież mierzi. Nie pasuje do przekonań o życiu dzieci ze słabszych wizerunkowo rodzin.
Są egocentryczni i bardzo negatywni. Będą cię zapędzać do kierdla i w kompleksy.
Wpadniesz w straszny cykl i może być ci trudno się od niego uwolnić, a tego właśnie potrzebujesz, żeby poczuć się w potrzasku.
NIE JEST twoim zadaniem naprawianie negatywnych ludzi.
Ale ty jednak zechciej zmienić alkoholika, damskiego boksera, kata w dobrego człowieka. Bądź naiwna, wierz w kolejne przysięgi zmiany. Dużo się też z takimi ludźmi rozmnażaj. Zapewnisz sobie szach mat.
Staraj się zawsze nisko wibrować. Dołuj się kiedy tylko możesz.
* „Lewą nogą do lusterka”, czyli lekko, z łatwością, finezyjnie, prozdrowotnie
Żyj jak ociemniała
Słynny wzór E = mC2, gdzie C jest prędkością światła ujawnia zależność energii od światła. To światło jest w tobie, i tylko ty jesteś w stanie oświetlić własną drogę. Sens wszystkiego jest w tobie, a wszelkie znaki od wszechświata, właśnie ty sobie sama dajesz.
Jesteś światłem, a oświecenie oznacza dotarcie do siebie, do własnego światła. Ale ty nigdy tego nie rób.
Bądź jak pewna żona, która zgubiła igłę w ciemnym i ciasnym domu, ale poszła jej szukać na dwór, bo tam było przestronnie i widno.
Sens życia jest w tobie. Ale ty to olej.
Uważaj, że już wszystko wiesz i nie musisz się niczego uczyć.
Zero pokory. Człowiek pyszny, zarozumiały, arogancki, to sensu stricte idiota. W lustrze rzeczywistości otrzymuje obraz sfiksowany na głupotę. Osoba, która jest naprawdę wielka, zawsze chce być mała. Rozumie, że jest w PROCESIE uczenia się.
Z czym walczy twoja pycha? Ze służebnością.
Tylko nie mylić mi tu służenia sobie, ludziom, przyrodzie, planecie Ziemia, z lizidupstwem i koniunkturalizmem, serwilizmem na kolanach.
Nie ucz się już, twoje decyzje będą coraz głupsze. Nawet słuchanie swojego ciała, nie mówiąc o duszy wymaga uczenia się i trenowania uważności.
Lub przeciwnie, uważaj, że wciąż czegoś ci brakuje, że wciąż jeszcze nie wiesz i nie możesz ruszyć ze skrzyżowania.
Oceniaj się nisko, z poczuciem, że wszyscy są lepsi od ciebie. Jest to dobre uzasadnienie stagnacji, bezruchu, nieżycia, niebycia na własnej drodze, nieosiągania celów, zgoła bezcelowości.
Jeśli jesteś typem łupiny orzecha, niesionej byle czym i byle gdzie, bo łupina orzecha jeszcze nie wie, proszę bardzo.
Będzie życie kiszka, tak jak lubisz.
No właśnie, nie bądź wyuczalny.
Ci, którzy odnieśli największe sukcesy w jakiejkolwiek dziedzinie byli jednocześnie najbardziej wyuczalni.
Wyuczalność nie ćwiczy się, nie trenuje się włączając przez sen urządzenie do nauki węgierskiego (swoją drogą może zobacz śmieszny stary polski film Job, czyli ostatnia szara komórka).
Wyuczalność podnosi się regularną nauką i treningiem. W tym mentalnym i fizycznym.
Uczenie się odporności na nudne, powtarzalne i wymagające wysiłku rzeczy, jak codzienne wieloletnie sprawy do zrobienia. Żadne tam, mamo, mamo ile kroków do domu? Całe życie jest uczeniem się, jeśli chcesz być wyuczalny.
Ale ty przecież nie chcesz.
Bój się wszystkiego i wzoruj się na średniakach, specjalizuj się w tym.
Ale niech ci powieka nie drgnie, zupełnie się nie bój, że NIE zostaniesz najlepszą wersją siebie. Mów że nie masz siły.
Uwielbiaj średniaków, generalnie ludzie uwielbiają średniaków, gdyż wyznaczają im niskie progi.
Możesz zostać wszystkim, ale bój się, dlatego zwiąż sobie ręce i nogi myślą beznadziejną.
Jak myślisz, kto jest odpowiedzialny za twoje dyby, pęta, okowy?
Zupełnie olej te trzy miłości.
Praca nie musi definiować twojego życia, może być tylko oddaniem się w najem, ale urodziłeś się twórcą, i tylko tworzenie może dać ci spełnienie. Ale ty nie staraj się wskoczyć na własną drogę. Ignoruj tę największą potrzebę człowieka.
Jeśli szukasz idealnego miejsca do życia, prawdopodobnie znajdziesz miejsce, które cię nie potrzebuje. Żadne to wyzwanie.
Moja antyrada. Nie szukaj miejsca, które jest idealne, znajdź miejsce, w którym dostrzeżesz potrzebę tego, co masz do zaoferowania. Ale musiałbyś mieć coś do zaoferowania, a tego unikasz.
w didaskaliach
Moja przyjaciółka ma stylowy dom na Majorce i doskonałą pracę zdalną. Pytam, – dlaczego jutro wracasz do zimnego Krakowa? (off-topic wczoraj na Krowoderskiej wpadłam w kałużę do kostki i zamoczyłam ulubiony but do gonienia). Ona na to, – no tak, tu jest fajnie, idealnie, właśnie idę na plażę, ale yyy… nie czuję, że jestem tu potrzebna. Muszę choć trochę pobyć tam, gdzie jestem potrzebna.
Nawet oligarcha rosyjski zapewne to skumał, ale ty narzekaj.
No i sprawa miłości
To, gdzie uczęszczałeś po nauki, to jak przebiega twoja kariera, co będziesz robić i co robisz, jakich masz przyjaciół, czy sąsiadów, to wszystko jest PESTKA w porównaniu z tym, kogo poślubisz. Ta osoba może cię stworzyć lub złamać. Co oczywiście nie zależy od tej osoby, tylko od twojego stopnia uśpienia.
PS
Relacje z innymi ludźmi ma się rozumieć też są ważne. Schrzań je.
Nigdy nie poznaj yyy… SEKRETU MIŁOŚCI
Zdziwisz się, ale nie jesteś zniewolona przez swoje serce. Kontrolujesz swoje serce o wiele bardziej niż twoje serce kontroluje ciebie. Możesz wybrać kogo i co kochać.
Oznacza to, że jeśli poślubiłaś niewłaściwą osobę, wybrałeś niewłaściwą karierę, i nie możesz znieść miejsca w którym mieszkasz, możesz zmienić SWOJE NASTAWIENIE do wszystkich tych problemów. W wielu przypadkach mogłoby to okazać się o wiele prostsze niż wymiana wszystkich trzech, albo cierpienie, że nie możesz tego zmienić (w didaskaliach, oczywiście, że wszystko możesz)
Wracając do niechcianego. Można ponownie nauczyć się kochać osobę, którą poślubiłeś, możesz zupełnie zmienić postrzeganie własnej osoby w pracy i rozwinąć jakąś pasję związaną z twoją obecną lokalizacją.
Oczywiście to nie jest reguła, to jest wyzwanie. To opcja, że nie schrzanisz sobie życia, jeśli w danym momencie masz takie, a nie inne możliwości.
Tak dużo zależy od ciebie i od twoich myśli. Ale rozumiem, że z tej opcji nie skorzystasz.
I znowu ta nudna łupina orzecha. Niczego nie staraj się przewidzieć. Nie łącz dzisiaj z jutrem.
Niech ci nie przyjdzie do głowy, że jeśli odniesiesz sukces to niektórzy ludzie przestaną cię lubić.
Nie będziesz już średniakiem. Raczej pojawią się oznaki nienawiści i zazdrości, zwane z angielska hejtami, niech cię natychmiast zdeprymują.
Twoja powinięta noga niech natychmiast cię zdołuje, w czym pomogą ci życzliwi. A następnie uwierz we własną przegraną.
Tymczasem każdy problem na twojej drodze, to stopień do wzrastania. Ale ty staraj się przestać działać już po pierwszym hejcie. Daj się wybić z rytmu. Odpadnij od ściany.
Ludzi, którzy idą swoją drogą do własnego celu, nie wahają się, coś takiego nie osłabia, nie wybija z pantałyku. Co to jest pantałyk?
Nie bądź gotowa na to, nigdy nie dopuść do siebie myśli, że możesz komuś nie podejść tylko z tego powodu, że wygrywasz. Daj się wytrącić z równowagi. Wypad z gry.
Staraj się żyć w potrzasku.
Umawiaj się na terminy, na które nie jesteś w stanie zdążyć, co jest wiadome od początku. Zawsze bądź w pośpiechu, przeklinaj w korku, wygrażaj kierowcom, żyj z zaciągniętym krawatem, w lekkim podduszeniu, jak ćpun szukaj adrenaliny przymusu.
Doduszony bądź, zawsze w związku z nieodpowiednim człowiekiem, zawsze w szale, zawsze zidiociały z braku czasu. Zero dla dzieci, siebie, bliskich, w pracy zawsze zarobiony w zaległości bądź.
Bezrefleksyjny, otępiały, bezużyteczny kłębek nerwów, robiący masę szumu, niezadowolony z nikogo i z niczego.
Któregoś dnia staniesz przed lustrem własnej rzeczywistości i nie tylko zobaczysz ścisk dupy na swojej twarzy, usta ze zjedzonymi od nieuśmiechania się i luzu wargami.
Ale tak będzie wyglądało życie, ścisk jak z 7 pasażera Nostromo. To może nie być fajne życie.
Moja anty rada. Zrób coś lewą nogą do lusterka, popatrz na falujące bieszczadzkie łany, zobacz rączkę dziecka, dostrzeż rękę starca, popatrz na piękne oczy osoby obok ciebie, zatrzymaj się.
Lekkość bytu nie jest nieznośna. Kundera po prostu bał się komunistów. Nic takiego.
Sądź, że do tego co chciałbyś zrobić i osiągnąć musisz być szczególnie predysponowany fizycznie, materialnie, pochodzeniowo.
Uważaj, że skoro nie urodziłeś się według ciebie lepiej, to możesz tylko mniej. Nigdy nie zostań arystokratą myślowym. Myśl, jak tłum. Wywarzaj z tłumem drzwi, które są otwarte.
Nie stawiaj na siebie jak na cud, na jednostkę, która jest odrębna, a jednocześnie elementem WSZYSTKIEGO.
Uznaj, że nie masz predyspozycji i rezygnuj ze swoich mistrzowskich możliwości. Narzekaj i stań się dla siebie przegraną.
Teraz cię pewnie rozczaruję. Inni rzeczywiście mogą być bardziej. Jednak ZAWSZE mistrzem zostanie TYLKO ta osoba, która postawi 10 000 godzin na doskonalenie czegoś.
Ale ty boisz się tego kim mógłbyś być, kim mógłbyś zostać, zamiast bać się tego, że tym kimś na pewno nie zostaniesz. Więc git.
No właśnie, zrób tak, żebyś u kresu życia miał poczucie, że mogłeś coś zrobić, ale tego nie zrobiłeś.
Głęboko schowaj, ukryj tę najlepszą część siebie, która jest nie do zatrzymania, która wstaje rano i robi. Która nie zwraca uwagi na to, co mówią ludzie, co należy zrobić.
Często myśl o niemożliwościach swojego ciała i umysłu. Tym się usprawiedliwiaj i ograniczaj się w związku z tym. Nie rób tego, co popchnęłoby cię do sukcesu.
Schowaj to parcie, tę obsesję do pokazywania sobie najlepszej wersji siebie, głęboko.
Na wierzchu zostaw poczucie niemożliwości. Cynizmem pokryj niezadowolenie z życia.
A przecież mogłoby być i wciąż może być tak pięknie.
I jeszcze taka zabawa „ludzie najlepiej życie piszą”, jeśli wymyślicie coś ekstra, dołożymy kolejne punkty:)
trójca od Berry
w didaskaliach
Punkt pierwszy ma potężną moc, bowiem podświadomość nie tylko reaguje na częste myśli, ale również na postawę ciała. Postawa wyprostowana, z podniesioną głową uczy podświadomość pewności. Dostaniesz wsparcie, gdy będzie potrzeba. Dlatego garb się, chowaj głowę w ramionach, jak ślepowrona.
od Anny P
Wchodź płynnie z jednego związku w drugi.
Najlepiej bez przystanku, najlepiej jak małpka z liany na lianę. Nigdy nie bądź sama, mogłabyś jeszcze odkryć w sobie… Boga;)
i dwójeczka od Dąsaka
1. Rób wciąż te same rzeczy oczekując innych wyników, szczególnie w kwestiach żywienia.
w didaskaliach
Słowa podobno Einsteina i rzecz działa we wszystkich dziedzinach, też bardzo w biznesie.
2. Staraj się jeść dużo krokietów z serem i pieczarkami podlanymi sosem śmietanowym, popijając tłustą zupą mięsną. Jedz to raz na dwa dni, a w międzyczasie pizza, wiadomo.
od Ani**
Po latach zaniedbań oczekuj natychmiastowych rezultatów nowej diety czy zdrowego stylu życia, jak nie ma efektu natychmiast albo max do 3 dni, zmień dietę, ale najpierw pociesz się jeszcze dobrym ciastem, pizzą i chipsami, najlepiej przed telewizorem.
Zawsze używaj windy, nigdy schodów, przecież jeszcze się zasapiesz. Do sklepu po drugiej stronie ulicy podjedź samochodem. Za to kup karnet do najbardziej wypasionej siłowni, bo przecież trzeba się ruszać.
55.
od Jonii
Patrz na palec, zamiast na to, co wskazuje.
I wszystko jasne.
hue hue:D
lofki
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Rzuć też może gałką na to: Dobre suplementy znajdziesz w naszym wellness sklepie This is BIO
Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, i niekoniecznie wyraża zdanie założycielki bloga, tym bardziej nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i się tego trzymajmy.
Powiązane artykuły
Komentarze
Zaje…ste rady??
Uwielbiam.
Wpis kosa ! 😀
Hihi Peps, bosko! Znalazłam trochę siebie pomiędzy wierszami, zwłaszcza przy lodówce i bieganiu. Fajnie tak dostać kułakiem między gałki dla mobilizacji. Zaczynam od teraz! Koniec zażerania stresu, koniec drzemania na kanapie jak bola plecy (wymówka), wracam do gimnastyki korekcyjnej i dość wreszcie tych słodyczy. Mąż i reszta spoko 😉 Kocham.
<3 cieszę się z takich komentów
<3
Kocham. tego mi było trzeba ?
ha ha zarąbiste, ja tam święta nie jestem, ale przynajmniej mam jakiś progress 😉 żyrafę adoptuję ha ha
Pepsi, czytając wpis odłożyłam śmieciowe czipsy. Motam się ze sobą od dłuższego czasu. Zgniotłaś mnie słowami: „Można spać snem głębokim jak niedźwiedź w styczniu, a wypominać wszystkim wokół ich ego.” może tak nie wypominam jak non stop ulepszałabym świat wokół wiedząc, że to moje ego jest jak wielki baaaaalon a ja wchodzę z nim te gierki. Nie umiem działać kiedy się spinam, za dużo gadam, a moje życie to głównie „działalność” nie „działanie”. Jednak w tym wszystkim uczę się kochać siebie i to jest dla mnie nowe… Wiem wszystko co potrzebuję wiedzieć, wiem co mam robić, czego nie robić. Ale ta ściana, że non stop chciałabym żeby wszyscy tańczyli jak moja Asiula-Fazula chce… SZOK! Ile można bawić się w bycie „świadomym”. Gdzie moje czyny, pytam się siebie? Pepsi zawsze Cię kocham, jesteś super kołczem 😉
Kocham2
A ja czytajac komentarz o chipsach zaczelam sie zastanawiac, dlaczego w sumie one sa niezdrowe, przeciez to tylko ziemniaki (mam na mysli bio chipsy bez aromatow etc 🙂 . Zaczelam drazyc, ze pod wplywem temperatury w skrobi, czyli ogolnie w pyrach tworzy sie akrylamid, toksyczna substancja rakotworcza, we frytkach to samo. Pewnie gdzies mi to sie juz na tym blogu obilo o uszy, ale dopiero teraz cos mnie tknelo, zeby jeszcze raz to sprawdzic. dzis wyrzucilam niedokonczona paczke chipsow. Do smieci, gdzie ich miejsce.
Czesto cos czytam na tym blogu i nie utrwala mi sie to od razu. Duzo nowych info. Kiedys Pepsi pisala o jakims alternatywnym srodku czystosci, cos zamiast octu albo sody oczyszczonej (ktora nie mozna myc drewna bo ofarbowuje),Pepsi czy ktos z jej Ekipy pisal, ze jest to srodek nawet skuteczniejszy i niesmierdzacy:-) co to bylo? Czy nie byl to kwas l-Askorbinowy? Moze ktos podsunac linka do tego wpisu na ten temat, bo nie moge znalezc, buziaczki dla pepsi community 🙂
kwas askorbinowy TiB 🙂
Noooooo Pepsi, pojechałaś po całości. I jak tu Ciebie nie KOCHAĆ, Ty to masz Jaja dziewczyno !
Jednej rzeczy Ci zazdroszczę, chociaż to niewłaściwe słowo. Tej zajebistej, kosmicznej energii. Za Tobą pójdę na koniec świata, będę Ci wierny jak pies. Wiem, że jeszcze nie raz jebnę na dupe, ale spoko, nie dam się. Jestem jak Feniks.Kurwa, jak ja się cieszę, że Ciebie mam. ??️????????????
Trafiłem w kaufie na sok z kiszonej kapusty. Teraz obalam codziennie kwaterkę.
😀
uwielbiam takie wpisy
poszukam tej kiszonej
Czytam właśnie tekst holenderskiego architekta Rema Koolhaausa z 1994 roku i pisał on tak:
„Turyści obracają je pieszczotliwie w dłoniach – nikt nigdy nie widział, żeby coś kupili – a potem zasiadają w egzotycznych lokalach stłoczonych wzdłuż nabrzeża. […] coś mielonego – wołowego albo syntetycznego; coś surowego – atawizm, który zyska wielką popularność w trzecim tysiącleciu.”
Od razu pomyślałem o tym blogu xd 1994 rok 😀
😀
Dobre, naprawdę dobre ? Najlepszy Twój wpis. Gratulacje
A ja Pepsi od natury nie stronie, i biegam po łące z psem, którego ktoś zostawił tydzień temu na mojej wycieraczce. No i stało sie, dopadł mnie kleszcz. Mój czworonogi przyjaciel miał ich sporo, cześć udało sie wyciągnąć a teraz wcieram w niego napar z czystka, no i kupiłam obroże na kleszcze. Dzis na udzie zauważyłam przyklejoną czarną kropkę, myślałam ze to paproch wiec podwadzilam paznokciem no i odpadł kleszcz, wyglada na to, ze w całości. Nie jestem pewna czy był wbity czy tylko zaczynał szukać miejsca. Został mi czerwony punkt. Czy jest cos co mogę zrobić aby zapobiec ewentualnemu zakażeniu? Trochę mnie to przeraża, a niestety mieszkając na wsi kleszcze są nieuniknione. Latem często chodzę po trawie na boso, nigdy wcześniej mi sie to nie przytrafiło.
Wszystko będzie dobrze, zlej wodą utlenioną, posmaruj jodyną/płynem Lugola, ludzie non stop są gryzieni przez kleszcze, a borelię mają ci, których nigdy kleszcz nie ugryzł. Oczywiście obserwuj miejsce przez 3 miesiące, czy nie pojawi się rumień.
Pepsi to bardzo ciekawe co mówisz. Moja znajoma chorowała na boreliozę, ale rzeczywiście nie kojarzy żeby ją ugryzł kleszcz. Mogłabyś pociągnąć ten wątek. Bo mnie to zastanawia.
https://www.pepsieliot.com/czy-zdrada-meza-albo-kredyt-moze-aktywowac-wirusa-boreliozy/
Chce mi się śmiać z samej siebie – za mną znowu weekend w stylu emancypantek – koszmaronek po prostu ? Ego małe i duże rozrabia na całego. Takze tego, jeśli przetrwam, to żyć będę. Buziaki Pepsi, ti amo ?
<3
Musze sie porzadnie kopnac w dupe I ruszyc ze skrzyzowania 🙂
Kocham#
kocham2
Strach się bać. Leżę na kanapie i czytam. Zapragnęłam zmiany prosto z serca. Komć i wstaję. Pepsi, dziękuję.
mała <3
Pisz Pepsi, chocbyś miała jak katarynka z pewnymi sprawami się powtarzać. Rozkapryszone ego dostaje po nosie za każdym razem, więc warto. Cenie sobie Twoje doświadczenie życiowe, mądrość, otwartość na wiedzę i rzetelność w jej przekazywaniu. Także ja młokos tym bardziej skorzystam. Swoje do przerobienia mam, a zwodzące ego prowadzi w ślepy zaułek i w tym wszystkim każdorazowo się sprawdza to co przekazujesz, więc nie szczędź swoich rad. Dziękuję <3
ja Tobie też dziękuję za te słowa <3
Może ja puszcze wreszcie te faje… Pozwolę im odejść, bo czemu nie
pewnie, na co je będziesz trzymać ? <3
Ja puściłam rok temu, ale było mi ciężko, napisałam ma messengera i wtedy Peps napisała mi, coś w deseń: „nie myśl że nie zapalisz w ogóle , tylko że po prostu teraz nie palisz” mi pomogło i pomaga nadal, więc przekazuje ?
Chciałabym, żeby jak najwięcej ludzi to przeczytało i uświadomiło sobie to i owo. Większość nawet nie wie, że może robić coś źle i przyjmuje to za „normę”, bo „wszyscy” tak robią, bo nie da się inaczej, bo tak wygodnie… Wiem, bo kiedyś taka byłam i trochę żałuję, że trafiłam na Twojego bloga tak późno.
Boli mnie też ten mur, który nie raz wyraźnie czuję w rozmowach z całkowicie śpiącymi (nie twierdzę, że ja nie śpię, ale jedno oko próbuje się nieśmiało otwierać :)). Brak najmniejszej chęci zrozumienia czy zakwestionowania stanu rzeczy, który sami nieświadomie tworzą i w nim cierpią. Łatwiej jest nie podejmować trudu w ogóle, jak sądzę…
łatwiej <3
Dobrze, że jest taka Pepsi i nam gałki z mętów czyści <3 Przepraszam za nieładną metaforę… 🙂
ładna 🙂
Super tekst ?
odnoszę wrażenie, że to jest nakładanie 9 programów pepsowych :/ takie dwa, których nie biorę ad 7: ktoś powiedział: idiota potrzebuje porządku, geniusz panuje nad chaosem 🙂 w mojej przestrzeni tworzę chaos specjalnie, do szału doprowadza mnie otoczenie jak przygotowane do sesji zdjęciowej, ad 3: nienawidzę opuszczać domu, kocham dom i wszystko czego mi potrzeba mam w domu, brzydzę się hoteli, publicznych miejsc gdzie się je, wypróżnia, przesiaduje etc. I biegam po szosie, mimo, że sto metrów za domem mam las: w lecie wróciłabym stamtąd w kleszczach od stóp do głowy 🙁
Pepsi, jesteś wspaniała! Super napisane! Kocham Cię!
<3
Cześć Pepsi,
jak zepsuć sobie życie…. jest trochę sposobów, to fakt. Jednym z nich jest robienie flaszek, o których pisałam w lutym.
Żeby się ratować i ruszyć ze skrzyżowania pijanych surferów, zaszyłam się 2 tygodnie temu. Dziś idę pobiegać, pierwszy raz od marca. Mam nadzieję, że bieganie znowu zaskoczy (mimo nadwagi) i jak kiedyś po przeczytaniu „Biegam bo muszę” będę biegała bo lubię. Buziaki i uściski- Sylwia
trzymaj się , biegajmyż <3
Cześć Pepsi, tekst super, jak zwykle, żyrafa też cudna. Ja trochę z innej beczki, tak mnie nurtuje, czy możliwe jest żeby zasnąć w wieku nastu lat, a potem obudzić się znów po 40-ce? Pamiętam dokładnie jak pękła jakby bańka, w której siedziałam (byłam w 8kl. SP) i wtedy jakbym wyszła z takiej ciszy, samotni do świata, i zaczęłam normalnie żyć. I po 40-ce zaczęłam odkrywać, jakby „budzić się znów” że jednak ten świat jest inny niż nam mówią, że wiedziałam to od dziecka, że to nie tak. A teraz tylko z ulgą odkrywam, że jako dziecko nie byłam psychicznie chora jednak. I teraz dopiero czuję grunt pod nogami że rozumiem trochę o co tu chodzi. Jakbym to wszystko wiedziała i tylko to sobie przypominam. I jest git bo wiem że tak jest bo tak czułam od zawsze. Takie tam moje dyrdymały, gdybyś miała chwilkę i temat by Cię zainteresował, napisz co ty na to. Ciekawa jestem Twojego zdania. Dziękuję za wszystko co robisz. PS. Uwielbiam jak mówisz: Pepsi a ty snjała masku? Love
Oczywiście, że możliwe, wszystkie dzieci wiedzą więcej a potem zapominamy. Ostatnio pewien chłopczyk 8 lat powiedział mi, że pamięta swoją poprzednią mamusię, że miała takie piękne niebieskie oczy i podał jej imię. I powiedział, że dlatego tak lubi niebieskie oczy u ludzi.
Genialny tekst !
Czasem sobie tak myślę, że o, ja to jestem już kwiatem lotosu, wielką górą, strumyczkiem bystrym rwącym, taką łanią, co to skacze nad głowami tych śpiących leniuchów… A potem czytam taki tekst oślicy, i odrazu jak obuchem w łeb.
<3 :)
To samo 😛 pozdrawiam
Czytam i rechoczę , rechoczę i wracam do czytania . Nie mogę się doczekać dalszego ciągu . Dziękuję za to , co robisz .?
🙂 <3
Nie wiem co się dzieje Peps , ale od dawna nie mogę dotrzeć do Ciebie. Czy rzeczywiście jestem Nic ?
Dudek, przecież pierwszy raz po latach Cię tu widzę <3
Tam 83, a tutaj odwrotnie, 38. Porównanie z matnią geniusz. Tylko ci ludzie, którzy lubią owce robią to w zawoalowany sposób. Chociaż raz widziałam jednego osobnika, który mówił wprost, że jest pasterzem, od razu lampka się zapala, a raczej smiech. I nie był to typ Jezusa
😀 typ Jezusa nie musi mówić, że jest pasterzem, a i tak wszyscy przy nim czują się owcami. Prawda gore
Aleś dała czadu! Kocham cię pepsi. 🙂
Genialny artykuł, ja bym do tego dołożył: garb się, bo prosty kręgosłup jest passe, jedz zupki w proszku oszczędzając czas i pieniądze, oszczędzaj wodę zmieniając bielizne raz w miesiącu
Dobre, może zabawmy się, że jak ktoś wymyśli coś nowego wpisujemy na listę 😀
wchodź z jednego związku w drugi, najlepiej bez przystanku, najlepiej jak małpka z liany na lianę. Nigdy nie bądź sama, mogłabyś jeszcze odkryć w sobie Boga 😉 …
1. Rób wciąż te same rzeczy oczekując innych wyników, szczególnie w kwestiach żywienia.
2. Staraj się jeść dużo krokietów z serem i pieczarkami podlanymi sosem śmietanowym
popijając tłusta zupą mięsną. Jedz to raz na dwa dni,a w międzyczasie pizza, wiadomo.
3. Oszczędzaj wodę, litr na dwa dni starczy, właściwie to przejdź na coca colę, co za dziwacy piją wodę…aha nie zapomnij o energetykach, te to dają kopa i mnóstwo energii.
4. Spędzaj dużo czasu przed kompem, a jak wychodzisz to tylko do marketu, i uwijaj się w podskokach spowrotem,.bo przecież komp czeka a tam tyle widoków do obejrzenia, po co zwiedzać, jest komp.
5. Sokowirówka? Kto tego jeszcze używa, wywal na śmietnik.
6.Banany. A czy ja jestem małpa żeby jeść to coś? Przecież są ciastka z olejem (palmowym) i cukrem
Pierwsze dwa wrzucam (dziękuję za przypomnienie nam złotej myśli Einsteina, a drugie za dowcip, którego nigdy dość na tym blogu:), a pozostałe też są fajna, ale można uznać, że zawierają się w ogólnych zaleceniach niszczenia sobie życia 😀 Dzięks Ci.
Jestem sławny. Pepsi eliot mnie publikuje 😀 Proszę. Ale to niestety nie był żart… Gotowane, szczególnie wszelkie pierogi, kopytka, pyzy i inna garmażeria podlana sosami to silnie emocjonalne posilki. Ciężko to wywalić, aż płakać się chce. Praca nad sobą w toku. Pozdrawiamy z gór
😀 pozdro <3, ja to marzę o plackach ziemniaczanych, kopytkach też, łazankach pyzy, Dżizas, jestem tak wyposzczona że bez sosów, sera żółtego nie jadłam 30 lat
Nie przychodzi mi do głowy żaden nowy punkt do listy, ale mam jeden do listy jak ulepszyć sobie życie ! Czytać Ciebie, słuchać Ciebie i się inspirować. Artykuł na LinkedIn o pieniądzach – świetny, krótko zwięźle i na temat
1. Nie myj zębów, bo we wszystkich pastach jest jakiś syf, więc lepiej ich w ogóle nie myć i nie ruszać.
2. Jak już znajdziesz dobrą pastę, umyj w końcu zęby, ale przed spaniem wypij jeszcze trochę słodzonego cukrem napoju, bo tak chce się pić…
3. Do herbaty obowiązkowo dodawaj 3 a lepiej i 4 łyżeczki cukru, w końcu stać cię na to.
4. Po latach zaniedbań oczekuj natychmiastowych rezultatów nowej diety czy zdrowego stylu życia, jak nie ma efektu natychmiast albo max do 3 dni, to zmień dietę, ale najpierw pociesz się jeszcze dobrym ciastem, pizzą i chipsami, najlepiej przed telewizorem.
5. Zawsze używaj windy, nigdy schodów, przecież jeszcze się zasapiesz. Do sklepu po drugiej stronie ulicy podjedź samochodem. Za to kup karnet do najbardziej wypasionej siłowni, bo przecież trzeba się ruszać.
6. Zjedz torebkę krówek ciągutek lub cukierków mordoklejków, zagryź makiem, a potem bez mycia zębów udaj się na rozmowę kwalifikacyjną (lub inne ważne wydarzenie), w końcu twój talent przyćmi wszystko, nawet małe niedociagnięcia wyglądu. Nie zapomnij szeroko się uśmiechać!
Patrz tylko tam gdzie palcem wskazują.
Czyli samodzielnie nie analizuj, nie dociekaj i nie pytaj do skutku dlaczego jest tak, a nie inaczej. Bezsensownie powtarzaj zasłyszane slogany nie zastanawiając się co mówisz. Mów co wiesz, zamiast wiedzieć co mówisz. Myśl co chcesz, ale rób tylko to, co inni ci mówią.
Jeszcze lepiej – patrz na palca, zamiast na to co wskazuje 🙂
Owszem ma to w sobie wartość uniwersalną, ale myślę, że zostało już ujęte na kilka sposobów, w tym, że zmiana powinna dotyczyć siebie, nie że oni mają się zmieniać. Ale umieszczę, bo fajnie lapidarne. <3
Skąd taka teoria, żeby nie wybaczać? Wszędzie słucham i czytam od autorów z rozwoju duchowego, żeby wybaczać. A jeżeli inne osoby istnieją tylko w moim umyśle, to w sumie co za różnica, czy poniosą czy nie poniosą kary? No bo na poziomie kwantowym to tak wygląda, jakby inne osoby istniały tylko wtedy, kiedy dokonuje się pomiar, czyli gdy o nich się myśli.
można robić co się chce, byle robić to świadomie, po prostu ludzie właśnie żyją w tym przymusie wybaczenia i oni się zamartwiają, bo za mało wybaczyli
a co do kary, masz rację, ale na tej zasadzie można nie reagować, jak ktoś krzywdzi kogoś. Zresztą moze rzeczywiście przegięłam w tym punkcie? 🙂 <3
a gdyby tak hipotetycznie dopuścić tezę, o tym, że żyjemy kilka razy w innych ciałach oczywiście, to wtedy kat może sam daje sobie kare w przyszłym życiu my lecimy ciut bliżej do aniołków? tak hipotetycznie
Antylogia, czyli nonsens.Jeśli żyjesz w ciele kata, to nie ma cię już w ciele ofiary. Twoja teza musiałaby brzmieć, że jednocześnie i w tym samym czasie żyjemy w kilku wcieleniach, co nie miałoby sensu.
Jednak to, że każemy siebie za życia jest jak najbardziej słuszne, ponieważ lustro rzeczywistości pokazuje zdrowie albo chorobę naszych myśli.
o matko, pierwsze 2 punkty to jakby wyjęte z mojego życia… aż boje się czytać dalej. po komentach widzę, że będzie coś o wybaczaniu. też stosowałem tę metodę i jakoś tam działała, ale po paru latach doszedłem do wniosku , że zamiast wybaczać lepiej jest jednak wybaczyć. w formie dokonanej. a kiedyś byłem taaki mądry… dopóki nie dorosłem, a raczej urosłem
Wybaczanie Cię wic zaskoczy 🙂 puzdro