Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Joł Ludzie,
Nie wiem czy jest taka potrzeba u Drogiej Socjety, abym raz w tygodniu, dajmy na to w soboty wstawiała wpis nie do końca zaangażowany w tematy felczerskie. Niejako miałoby wynikać to z pierwotnej koncepcji tego bloga i adekwatnych wpisów w tematyce różnej. Nie wiem czy w ogóle jest taka potrzeba, gdyż podsumowując, właśnie wczoraj minęło dwa lata odkąd prowadzę tego bloga i ilość osób zainteresowanych wpisami nie nawiązującymi do mojej szarlatanerii była nieporównywalnie mniejsza. Stąd pewnie, chętnych na moją beletrystykę też jest niewielu. Oczywiście blog miał też krótszy życiorys, ale jednak. Pisanie sztambucha w necie wiąże się z chęcią zapoznania ze swoimi wypocinami szerszego grona odbiorców. Może nawet jak najszerszego. Pomimo tego, że niektóre moje wpisy nie zjednują sobie aplauzu, a nawet więcej, doprowadzam do odbierania mi lajków i subskrypcji, szczególnie za postawę obdartą z duchowości, wyrazy niecenzuralne dla niektórych odbiorców, gdyż dla mnie jednak dozwolone. Coś jak rośliny, w tym marihuana, liście koki i inne grzybki, gdyż jestem przeciwniczką schematów. W każdym schemacie tkwi drański, ukryty podtekst. Komuś jest coś bardzo na łapę. Jednak nie optuję, aby otwierać coffee shopy z Marią. Ale nie karać, jak ktoś sobie hoduje Marię na parapecie, gdyż o ile jest dorosły, to jest to jego cyrk i jego clowni. Nie można zakazać korzystania z darów natury, oczywiście nie krzywdząc innych. Nie można zakazać używania dowolnego zlepka liter. Nie można zmuszać się do wiary w coś, chociaż się a priori nie wierzy. Nie można kochać na zawołanie. Nie można prowadzić szczerego bloga pisząc nie to co się w temacie myśli. Kiedy ktoś zaczyna do mnie mówić o imponderabiliach/rzeczach, których nie można zmierzyć, zważyć itp, a więc jak ktoś do mnie nawija o transcendencji głosem pięknym, cichym delikatnym, to w tym samym momencie przestaję go rozumieć. Słyszę słowa, które dla mnie nie niosą znaczenia. Nie wiem co znaczy zaglądnąć w głąb siebie, pogrzebać w sobie, mówić sobie, że jestem cudem. Niekiedy boskim cudem. Jednym słowem jestem oderwana od spirytualizmu jak odłamek po wybuchu szrapnela.
Rozumiem tylko sformułowania w kształcie, idź pobiegaj, zmierz czas, oddychaj głęboko, uśmiechnij się, napij się wody, zjedz banana,urodź kogoś, skoro chcesz, ale nie posyłaj go do szkoły, bo przerobią człowieka, czyli zindoktrynują go na swoją straszną modłę, rzuć korporację, wybacz. Nigdy nie ośmieliłabym się mówić drugiemu człowiekowi o transcendencji, czyli nie wierz w Świętego Mikołaja i Boga, gdyż ich nie ma.
Transcendencja jest z racji założenia nie do rozumienia. Nie wolno jej nawet sprowadzać do wytłumaczalnej przez fizyka kwantowego energii. Bo to ludzi nie zadowala. Ludzie muszą przywoływać baśń. I chociaż każda inna baśń, w końcu zostaje zmaterializowana w postaci przymrużenia oka i niewiary właśnie, to ta baśń o transcendencji nigdy. I dobrze. Dlatego być może będę kiedyś lewitować, ale z pewnością nie uwierzę w nadzmysłowość.
Chcę tylko uściślić. Jak patrzę na stół, to mam oczywiste wrażenie iluzji, gdyż wiem, że składa się stół mój z atomów. Nie dziwi mnie możliwość zmiany stanów skupienia, przenikania przez przegrody w formie zdematerializowanej i materializowanie się po przejściu przez przegrodę, gdyż nawet najgrubsza ściana składa się również z atomów. Nie ograniczam swojego umysłu niewiarą w grawitację, dzięki temu wiem, że ziemia może i raczej jest okrągła, a ludzie Ci na spodzie kuli od niej nie odpadną w siną dal. Nie ograniczam się, czyli nie tłumaczę zjawisk apriori transcendencją.
Okazuje się, że wiele osób na świecie podchodzi do życia jeszcze w inny sposób. Ani nie szczególnie antytranscendentnie, ani filo spirytualistycznie, ale zgoła materialistycznie. I to bez względu na to w co faktycznie wierzą.
Mianowicie ludzie na siłę chcą się wzbogacić i takiej postawie podporządkowują wszystkie swoje działania.
I to nie są drobne przekłamania na och i ach marketingowe, ale są to po prostu przestępstwa. Dlatego każdego dnia możemy być potwornie oszukani. Raz fałszywą obietnicą produktów, które kupujemy, a następnie wprowadzamy do naszych trzewi. A dwa sensu stricte fałszerstwami, czyli podrobionym żarciem.
Niestety informacja, która została podana ostatnio przez laboratorium kryminalistyki żywności w Europie może zmrozić niejednego transcendentystę, jak i agnostyka, gdyż świadczy o tym, że organizacje przestępcze zabrały się za nasz prowiant. Robią to bez ceregieli i bez najmniejszej dbałości o nasze zdrowie, faszerując jedzenie medykamentami na receptę, szkodliwymi substancjami chemicznymi i sztucznymi wypełniaczami.
Okazuje się do tego, że ten przestępczy proceder dotyczący fałszywego pożywienia może obejmować do 40 % produktów przeznaczonych do jedzenia i sprzedawanych w Europie. Nowe badania europejskie ujawniły niebezpiecznie sfałszowane soki, kawę, mięso, ryż, mąkę i produkty mleczne.
W produkcie, który nazywał się szynka, nie znaleziono mięsa. W herbatce na odchudzanie, leżącej w każdym hipermarkecie, nie znaleziono, ani trochę herbaty, czy jakiegoś ziółka, a jedynie proszek z glukozy wraz ze sproszkowanymi środkami odchudzającymi, które kupuje się w aptece na receptę, za to w trzynastokrotnej (sic!) dopuszczalnej dawce w owej herbatce się znalazły. W krewetkach znaleziono 50% wody, a w naturalnych sokach owocowych, listę zakazanych dodatków chemicznych.
Odkrycia, które ostatnio zostały opublikowane w gazecie Guardian ujawniają masowe oszustwa na żywności, produkowanej i dystrybuowanej w Europie. Rada laboratorium w West Yorkshire stwierdziła, że prawie 40% z dziewięciuset próbek żywności było rzeczywiście sfałszowanych, albo błędnie lub fałszywie reklamowanych. Mięso wołowe zawierało wieprzowinę i drób. Dodatkowo i tak produkt zawierał bardzo mało mięsa.
Badania doprowadziły do odkrycia dwudziestu dwóch ton ryżu długoziarnistego, który miał być sprzedany jako znacznie zdrowszy i droższy ryż basmati. Tanie masło orzechowe było używane jako wypełniacz w maśle migdałowym. Produkty oznaczone jako z „koziego mleka” w rzeczywistości zawierały mleko krowie. Takie nieprawidłowe oznakowanie produktów może doprowadzić do niebezpiecznej reakcji uczuleniowej ludzi, uczulonych, dajmy na to, na mleko krowie.
Kolejną kontrowersyjną było jedzenie specjalnie dedykowane dzieciom zawierające bardzo toksyczny przemysłowy czerwony barwnik rodaminowy B.
Wszelkie napoje były również rutynowo fałszowane. Fałszywa wódka nie posiadająca mocy, a w jednym przypadku zawierała izopropanol, który jest rozpuszczalnikiem przemysłowym stosowanym przeciwko zamarzaniu. Nagminnie mięso było mielone w niedoczyszczonych maszynach, a także tańsze mięso było dodawane do droższego, a w razie różnic kolorystycznych było podkolorowywane sztucznymi barwnikami na różowo. W mieszankach owocowych znajdował się bromowany olej roślinny.
Przy czym badane produkty pochodziły z różnych źródeł, w tym z fast foodów, od niezależnych sprzedawców detalicznych, z dużych domów towarowych i od producentów, co ukazuje jak głęboko zakorzenione są już operacje przestępcze.
Analityk jakości publicznej West Yorkshire, dr Duncan Campbell, powiedział w The Guardian, że podczas rutynowych kontroli znaleziono ponad jedną trzecią fałszywych próbek żywności, a okazuje się, że budżet będzie przycięty właśnie na stanowiska kontroli i analizy żywności.
Rob Wainwright, dyrektor Europolu, europejskiej organizacji policyjnej, wspomniał, że fałszywe jedzenie stało się „główną nową formą zarabiania przez szarą strefę”. No i zabijania – dodała peps. Kabaliści twierdzą, że wkrótce objawi się nowy Mesjasz, więc trzeba wyplenić dzieci, jak tuż po narodzeniu Chrystusa.
Agent Interpolu Mike Ellis powiedział, że gangi coraz częściej korzystają z wyrafinowanych maszyn do fałszowania żywności, w tym urządzeń, które podmieniają produkty i zmieniają daty wygaśnięcia ważności.
Moim zdaniem trzeba zebrać się w sobie i zacząć bojkotować podejrzane sklepy z żywnością. Rozglądnąć się za dostawcą, który jest przejrzysty. Generalnie chodzi o przywrócenie przejrzystości naszego jedzenia.
Bądźmy czujni i obserwujmy siebie. Nie koniecznie analizując transcendencję, ale obserwujmy swoje oczy, które mogą się zmieniać pod wpływem fałszywego jedzenia. Szczególnie niebezpieczne są dla nas dodatki jak bromowany olej roślinny, lub barwniki chemiczne, albo maltodekstroza i azotynu sodu.
Lista szkodliwych składników jest długa, a wiele z nich działa kancerogennie. Nie dość, że wbrew zaleceniom witarianizmu zdecydowałeś się na jedzenie przetworzonego prowiantu, to jeszcze połykasz nie prowiant, tylko lekarstwo z apteki. Które jak wiemy nie leczy. Miliardy ludzi na całym świecie wierzy w transcendencję i w etykietę. Ja radzę, chociaż nie mam do radzenia żadnych uprawnień, wierzyć tylko zaufanym.
Źródło 1
♣ serdeczności peps
Blog pepsieliot.com, nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba. Może rzuć też gałką tutaj: Dobre suplementy znajdziesz w naszym Wellness Sklep
Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.
Powiązane artykuły
Komentarze
Pepsi pokazałabyś czasem jakąś swoją fotę bez zakrywania twarzy (typu bryle na pół fizis przy reklamie zielonków) 😛
masz już tyle wyznawców – dobrze jakby przynajmniej wiedzieli do kogo się tak modlą
A co do duchowości itp to jest masa dowodów na życie po śmierci itp. wystarczy „rzucić gałką” w dobrym kierunku.
A tak poza tym, to wielkie dzięki za prowadzenie tego bloga, tyle co ja tu informacji zebrałem…bym musiał poświęcić kilka ładnych lat życia gdybym miał sam do tego wszystkiego dotrzeć…
temu big xoxo & lookin forward for moar
ur tru believer
Tak dokładni chce poznać twarz swojego bóstwa:D
Taaaak, prędzej świnia niebo zobaczy niż my twarz guru Pepsi.Prosiłem ją już o to i nic z tego.
Addicted2 🙂
… czyli że nie ma jednak szansy na jakąś szczerą, niepopularną paplaninę Twoją pepsi od serca bez użycia kalkulującego rozumu i maski milusińskiej proroczyni, którą załozyłaś kiedyś przez przypadek albo z premedytacją i teraz boisz się konsekwencji pokazania się bez tej swojej nowej maski [stąd okulary przeciwtwarzowe] … rozumiem to i wiem o co chodzi … strach przed brakiem akceptacji dla Twoich nieokiełznanych wybryków umysłowych [takich jak z początku prowadzenia bloga] jest usprawiedliwony bo pociągnąłby w skutkach spadek sprzedaży na T.I.Bio, a wiadomo, że o klienta-naszego pana i władcę, trzeba zabiegać rano, we dnie, we śnie, w nocy 😉 i nie drażnić go zbytnio swoją obrazoburczością dla konformistycznych światopoglądowo modeli funkcjonowania w społeczeństwie tradycjonalistów … szkoda … 🙁
Racja, szkoda.
Dopiero zaczynam zgłębiać się w tematy zdrowia itp., ale widzę, że chyba Twój blog będzie skarbnicą wiedzy na te tematy 🙂
A jak należy obserwować oczy? Jak się zmienią?
Oszustwa były, są i będą. Czasami będzie to poezja niedopowiedzenia, innym razem bezczelne oszustwo, trzeba sobie jakoś radzić…Jedynie własne z ogródka, parapetu może być w 100% organic (pod warunkiem, że ma się własne ujęcie wody)…
To Ty tu rządzisz, podejrzewam, że każdy Twój tekst, bez względu na tematykę, będzie czytany z równym zainteresowaniem! Twoje zdjęcia przez lupy oglądane z nadzieją, że da się coś więcej dostrzec 😉 Swoją drogą ciekawe dlaczego się tak tej duchowości boisz!)
Pozdrawiam słonecznie!
Nie wiem jak tam jest z socjetą ale u mnie potrzeba o którą pytasz występuje jak najbardziej 🙂
A tak pytanie z innej beczkji, jesli mozna tutaj.(musialam to gdzies przeoczyc) Czy te banany ktore pałaszujesz i inne tropikalne owoce to tak z supermarketu? czy jakies special bio? Neutralizujesz jakos chemie ktora w nie pakuja namaczajac w roznych roztworach?
jeżeli o mnie chodzi, to parszywą dwunastkę jem tylko organiczną, natomiast inne nie koniecznie, mam jeszcze inne swoje kody, o których też pisałam