fbpx
Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
219 107 366
61 online
46 121 VIPy

10 myków jak rozpoznać, czy gospodarstwo tak zwane ekologiczne jest naprawdę organik?

Okazało się, że drugie (co do jakości) gospodarstwo ekologiczne w Polsce mieści się w Maszkowie 112, rzut beretem od naszego domu, a więc dzisiaj z rana wybraliśmy się na zwiady.

I nadjechaliśmy do Raju

NA drzewach „Janówki” porozwieszane tabliczki: „nie rozmawiaj tutaj o polityce”, „nie pal” i oczywiście coś o organicznym jedzeniu. Gospodarz wyszedł do nas z uśmiechem na twarzy, ale nam zaraz nie było do śmiechu, gdyż okazało się, że nie załapiemy się na Eden. Po pierwsze przyjechaliśmy dwa tygodnie za wcześnie, więc wszystko jeszcze dojrzewa. Co do truskawek (miały być na nasze śniadanie), to zebrali tylko sztuk … 14, gdyż wszystkie zjadła yyy … sarna. Wprawdzie jest żywe i gęste ogrodzenie (mające przechwytywać ewentualne nawiewy pestycydów od idiotów), ale jakoś wtargnęła. Po drugie od lat do plonów ustawia się kolejka stałych klientów. I nawet oni nie mogą sobie ot tak przyjechać po jedzenie, tylko są umówieni, bowiem pokarm jest dla nich zrywany i przygotowywany na godzinę przed ich przybyciem. Jest pełen enzymów i smaków. Nie ma mowy, żeby w sklepie taki dostać.

WIDZĄC nasze zawiedzione miny gospodarz nawinął nam o swoim gospodarstwie, abyśmy wiedzieli na co zwracać uwagę przy kolejnych poszukiwaniach. A więc:

1 myk

ABY można było mówić o jakiejś ekologii gospodarstwo powinno zawierać się na obszarze maksimum od 1 do 5 hektarów. Nie może być większe, bo nie da się robić tego co potrzeba na większym terenie. WIEDZĄ o tym specjaliści z Europy Zachodniej i dlatego mamy wielką przewagę nad nimi, gdyż w Polsce (w Rumuni też) jest wiele małych gospodarstw, a ziemia nie jest skażona, a u nich są już tylko latyfundia wyprane z czegokolwiek. NAWIEDZENI prawdą z Europy zachodniej zjeżdżają do „Janówki” podziwiać harmonię.

Całkiem mali ludzie też przyjeżdżają na zwiady

2 myk

Czy w takim razie jesteśmy w świetnej sytuacji? Absolutnie nie, gdyż lobby wielkiego przemysłu spożywczego, w tym przede wszystkim mięsnego nie dopuści, aby Europejczycy rzucili się na naszych ekologicznych producentów. Szczególnie rzuca się pęta pod nogi, gdy tylko w gospodarstwach pojawia się krowa.

2 szczęśliwe krowy z Janówki

PAN Jan posiada dowód oskarżenia sądowego dla chłopa, który miał krowę, chował ją ekologicznie i zrobił z mleka ser i pojechał na targ go sprzedać. Został potraktowany jak oszust biznesmen, bo nie miał działalności i miliona pieczątek.

3 myk

Tymczasem nie ma ekologicznego gospodarstwa, gdy nie ma w nim yyy … krowy.

Idziesz do farmy eko? Pytaj gospodarza, czy ma krowę? Nie ma? To farma nie jest eko

OKAZUJE się, że krowa musi pojawić się, aby nawóz przeżuwacza (koniecznie) został ziemi dostarczony wraz z logiczną zmianą obsadzeń. Te bakterie są nieodzowne. Na gospodarstwie 5. hektarowym dwie krowy, to jest idealna opcja. Na gospodarstwie ekologicznym nigdy nie je się krów. Zresztą nikogo się nie zabija. Tutaj spotkaliśmy 2 krowy najstarszej polskiej mlecznej rasy czerwonej. Dają najlepsze mleko, z którego zsiadłe kroi się nożem. Mleko to oczywiście zawiera kazeinę i laktozę, ale jakoś nie widać, żeby gospodarzowi to szkodziło, chociaż od lat wypija 5 litrów tego mleka dziennie. NIE hoduje się tutaj drobiu, więc nie pozyskuje się jaj, bo wiązałoby się to z zabijaniem. Trudno też byłoby to nazwać ekologią.

Ekologiczne maliny, co widać , słychać i czuć

Natomiast na drzewach w sadzie wisi duża ilość budek dla ptaków, a ptaki odgrywają swoją (bardzo ważną) rolę w ekosystemie sadu. Tak samo jak biedronki, i po drodze mijamy hotel (pięciogwiazdkowy) dla biedronek, oraz domek trzmiela. Okazuje się, że pewne gatunki roślin, pszczoły niechętnie zapylają i musi pojawić się trzmiel.

4 myk

Idziemy dalej. Gospodarz opowiada o krowach. Komu by się chciało na kolanach (przez wiele godzin) przerywać buraki, którymi koniecznie musi żywić się krowa? Lepiej przecież kupić odżywkę z kukurydzy.

Śliczny i niewinny przeżuwacz

DO tego musi pojawić się łan lucerny i koniczyny, oczywiście oprócz zwykłego zielonego ekologicznego pastwiska. Kał takiego przeżuwacza staje się najlepszym źródłem odpowiedniej mikroflory i obiekt się zamyka.

5 myk

Tunel foliowy z pomidorami. Masa miejsca. Wydawałoby się, że gospodarz marnuje wręcz cenną przestrzeń tunelu. Okazuje się, że krzaczki pomidorów muszą rosnąć rzadko. Tylko wtedy pomidor będzie idealnie odżywiony z ziemi i ze słońca. Pomiędzy pomidorami zasadzona jest bazylia, dzięki czemu pomidory nabierają aromatu bazyliowego, oraz wiele pasożytów nie znosi aromatycznych zapachów ziół.

6 myk

Między ziemniakami dosadza się również różne zioła, a obok rosną margerytki. Pasożyty nie znoszą takich zapachów.

7 myk

W sadzie bez oprysków można uprawiać tylko stare odmiany jabłek, jak papierówki, szara reneta i złota. Nowe odmiany jabłek nie są do wyhodowania bez oprysków. Jabłka trzeba podobno opryskiwać 12 razy? – pytam. Na to pan gospodarz odpowiada: – Nie, jabłka muszą być opryskane yyy … 32 razy. Macie jakieś wolty?

Ekologiczne śniadanko frutarianki pepsi

A truskawka? – rezolutnie pytam – u nas w ogrodzie rośnie bez nawozów. Na to gospodarz: – Truskawki są hodowane za spore pieniądze i wymagają ogromnej harówki. Rolnik najmuje ekipę, której musi wypłacić kasę, a tu truskawka szybko się psuje. Więc nie ma mowy, żeby rolnik wybrał humanitaryzm, zaczyna siec herbicydem ile wlezie. Tuskawka jest tak bardzo zatruta, że jedzenie jej w postaci nieekologicznej zahacza o rosyjską ruletkę.

8 myk

A po co przy tych różach niedźwiedzi czosnek rośnie? Czy dla ozdoby? Okazuje się, że nie tylko, czosnek chroni przed grzybem.

Zapach z zaczarowanego ogrodu z dzieciństwa

A na grzyba ekologiczny rolnik ma całą baterię zajzajerów, w tym: groźny skrzyp polny, krwiożerczy wyciąg z grapefruita, no i oczywiście piołun i wrotycz. Przy okazji wącham starą odmianę róży wiejskiej i jakbym wskoczyła do wehikułu czasu. Przenosi mnie na wakacje we wczesnym dzieciństwie do Mszany Dolnej, gdzie w każdym ogródku rosły niesamowicie pachnące wiejskie róże.

9 myk

Gospodarz wraz ze swoją siostrą (wyznającą podobną ideologię) sami wszystko robią na roli. Mówi, że tutaj ma poczucie wolności. Że jest wolny. Że żyje w Raju i w idealnej symbiozie ze światem roślin, a przede wszystkim Ziemią.

Bo Oni uprawiają ziemię, a nie rośliny

To całkowicie wystarczy, aby uzyskać niesamowicie smaczny i obfity plon. Z pokorą znoszą lata suszy, żeby odrodzić się wraz z nadejściem lat obfitości.

10 myk

Harmonia, harmonia .. Chociaż odjeżdżamy bez prowiantu mamy poczucie, że dotknęliśmy czegoś bardzo. Bardzo, bardzo nawet.

Mam nadzieję, że wiesz już teraz jak rozpoznać naprawdę ekologiczne gospodarstwo, którego plony będą Cię żywić i napełniać energią Świata i Kosmosu. Niestety było ich ponad 2000 w Polsce (z certyfikatami), obecnie jest poniżej 1900. W didaskaliach:  Pan Jan polecił (w okolicy) gospodarstwo Lucyny Gaweł niedaleko Niepołomic, oraz Chorążcy w Goszycach. Ludzie ci sprzedają także swoje wyroby na targu pietruszkowym w soboty od 8 do 13 na ulicy Kalwaryjskiej (obok Korony) w Krakowie. Polecił też pstrąga z Ojcowa. 


reklamablogBlog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba. Dobre suplementy znajdziesz w naszym Wellness Sklep


Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, i niekoniecznie wyraża zdanie założycielki bloga, tym bardziej nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.


 

(Visited 8 226 times, 1 visits today)

Komentarze

  1. avatar Orzelek 19 czerwca 2016 o 07:47

    Dzieki za opis Idylli 🙂 male sprostowanie tylko – Ci z Goszyc nazywaja sie Chorazcy 🙂

    1. avatar pepsieliot 19 czerwca 2016 o 10:46

      To zaraz poprawię

  2. avatar Justyna 19 czerwca 2016 o 10:06

    Ehhh…. Piękne zdjęcia, chciałbym tam się znaleźć natychmiast…Ciężkie to życie… Obecnie mieszkam w Szwecji i tutaj rolników jest mało. W sklepach są dostępne albo produkty ekologiczne z Hiszpanii , Włoch, Grecji itp. albo szwedzkie nieekologiczne. Naprawdę już nie wiem co lepsze, bo przecież te przywożone niby ekologiczne z daleka to dojrzewają nie na słońcu tylko w dojrzewalniach, szwedzkie znów niewiadomo czy pryskane czy nie… Marzy mi się powrót do kochanej Polski, ale z trójką małych dzieci ciężko to zrobić, gdyż nasze państwo nie jest przychylne dla swoich obywateli, tym szczególnej dla rodzin z dziećmi… Powtórzę pytanie wielu czytelników tego bloga, ale Pepsi jak żyć , jak żyć zdrowo w tym okrutnym świecie ? 🙁

    1. avatar pepsieliot 19 czerwca 2016 o 10:44

      Justyno, zdobędziesz to osiągając wolność finansową pracując w Internecie. Wtedy nie tylko, że możesz pracować w domu, ale także w dowolnym miejscu na świecie. Kupujesz moją książkę o zarabianiu w necie i budujesz swoją obecność. W takim przypadku często super sprawdza się blog parentingowy.Ale może masz jakieś inne pasje na teraz.Owoce wczoraj zerwane w Hiszpani następnego dnia mogą być w Szwecji. Najlepszym sprawdzianem czy pomidor, albo inny owoc dojrzewał tak jak powinien jest jego smak. Biofotony mogą dostać się do owoców na różnym etapie ich wzrostu.

      1. avatar Justyna 19 czerwca 2016 o 21:37

        Już kupiłam Twoją książkę i to nie jedną 🙂 ale czeka ( ta o zarabianiu na blogu) w kolejce na przeczytanie, gdyż na chwilę obecną skupiam się na zdrowiu swoim i dzieci – dzieci zapasożytowane i zagrzybione. Mi z kolei po vega scanie wyszedł wirus polio w mózgu i wirus przewlekłego zmęczenia, który podobno mogę usunąć tylko urządzeniem generator plazmowy (jest u nich). Ogólnie może być coś na rzeczy, gdyż w dzieciństwie miałam padaczkę, którą podobno wyliczyli mi lekami. Kiedyś miałam problemy z zatokami, a teraz codziennie mam bóle głowy, tylko takie, że jak położę się na 15 min to mi przechodzą. Może u Ciebie znajdę jakieś wskazówki co z tym zrobić?

        1. avatar grzegorzadam 20 czerwca 2016 o 06:40

          Wirusy wszystkie (z polio włącznie) można zlikwidować kwasem askorbinowym (askorbinianem) do 72 godzin.
          Dodatkowy MSM wzmacnia kurację.
          Nie dajcie dsię naciągać na drogie zabiegi.
          Polecam Raport Klennera.
          WU jest w tych zakresach również nieoceniona, MMS podobnie.

          Przeprowadź komleksowe oczyszczanie przy m.inn. pomocy WU, jodu i boraksu (fluor), bóle miną ze zmęczeniem włącznie.
          Dużo soków swieżych, warzyw, owoców pomaga wydatnie.

          1. avatar Justyna 2 lipca 2016 o 12:15

            Nie zauważyłam maila z tą odpowiedzią na komentarz. Pod innym postem z Tobą już pisałam Grzegorzuadamie, chciałabym sie dopytać o kolejność. Raport Klennera czytałam jakiś czas temu i wychodzi na to, że słabo ze mną, bo wiele rzeczy wiem, a nie umiem połączyć faktów ( to już nie pierwszy raz). Dzięki za cierpliwe odpisywanie.
            Jestem zagrzybiona i mam te wirusy, najpierw zwalczyć wirusa polio witaminą C , a potem odgrzybianie wg Lasta czy w odwrotnej kolejności ?

          2. avatar grzegorzadam 2 lipca 2016 o 15:41

            Justyna
            Nie ma co się dziwić, potrzebowałem długich miesięcy żeby te tematy sobie poukładać
            i cały czas się uczę.
            Każdy to musi przejść w drodze do zdrowia 😉
            Nie ma tu lekarzy, a nawet gdyby zazwyczaj nie mają z tym zakresem za wiele wspólnego.
            Każdy coś dokłąda ze swojej praktyki i tak jest dobrze.

            wirusa polio można zwalczyć askorbinianem (wit.C) z MSM, ale iswietnie działa
            kuracja WU!
            TAk pozbyłem się półpaśca, też w 72 godziny.
            Przy odpowiednich dawkach.

            Pozbycie się wirusa jest stosunkowo proste, z grzybem jest więcej pracy jednak.
            Stosując WU lub inne utleniające elementy działasz na jedno i drugie.

          3. avatar Justyna 7 lipca 2016 o 13:02

            Wiem Grzegorzuadamie, że nie od razu Kraków zbudowano 🙂 ale jak się było młodym i głupim, nie szanowało się swojego ciała , to teraz po urodzeniu dzieci, muszę wszystko odpokutować :/ mając trójkę dzieci i to w niewielkim odstępie czasu ( 6 lat, 3 lata i 2 lata) to nie łatwo jest wrócić do zdrowia, gdyż zmiana nawyków u dzieci ( mówię o trójce ) jest jak syzyfowa praca…po prostu są dni, kiedy się jest bezsilnym i tylko takie blogi jak Pepsi i komentarze Twoje i jej dają jakieś światełko w tunelu… Naprawdę z całego serca jestem Wam ogromnie wdzięczna za Wasze rady i to mówione kilkakrotnie , zanim dotrze to do opornych jak ja 🙂

            Podpowiedź mi, aby Grzegorzuadamie jak z dawdowaniem albo gdzie o tym szukać ?
            Aha i synowi w biorezonansie wyszedł półpasiec i mononukleoza w trzustce, tylko żadnych objaw tych chorob nigdy nie miał, na badaniu otrzymałam tyle informacji, że nie o wszystko dopytałam. Kolejne pytanie pojawiły się w domu… Czy orientujesz się co to oznacza, że ma tego wirusa, a nie ma oznak choroby ? To znaczy, że może w przyszłości mu się uaktywnić ? No i tu też wchodzi w grę leczenie WU, wiec proszę o info odnośnie dawkowania 🙂

          4. avatar grzegorzadam 8 lipca 2016 o 05:48

            Ale co konkretnie dawkować?
            Wszystko jest w tematach opisane.

            na badaniu otrzymałam tyle informacji, że nie o wszystko dopytałam==

            Wróciłbym i dopytał, wraz z zaleceniem proponowanych terapii, potem opisz, nic na razie nie kupuj
            Może się uaktywnić w sprzyjających warunkach.

            O WU poczytaj tutaj:
            http://www.pepsieliot.com/skuteczna-terapia-leczenia-raka-woda-utleniona/
            .

          5. avatar Justyna 15 lipca 2016 o 21:08

            Znalazłam wreszcie chwilkę, żeby odpisać 🙂
            Wrócić do tego gabinetu nie mogłam, bo aktualnie jestem w Szwecji, ale zadzwoniłam i dopytalam się. Pani, która przeprowadzała badanie poinformowała mnie, że te wirusy tam są, mój syn miał z nim styczność, mógł je przechorować lub może dopiero się uaktywnić ( wg mnie ta druga opcja w przypadku wirusa półpaśca – nie zauważyłam objawów tej choroby, ospę przechodził w wieku 10 m-cy dość cieżko). Ta Pani powiedziała, że pierwsze co trzeba zrobić to odpasożytować i odgrzybić dziecko, zaleciła ten Kordyceps Królewski ( pod którymś z postów wklejałam skład Tobie, jeśli nie pamiętasz to go napisze jeszcze raz). Powiedziała, ze ten Kordyceps działa łagodnie, żeby za bardzo nie obciążać dziecko, że Leczenie będzie długie.
            O WU biorę się właśnie za czytanie, gdyż ja obecnie u mnie cieżko z czasem, bo jestem na kuracji odgrzybającej boraksem i dieta bezowocowa i mam przeczyszczenia, osłabienia mięśni itp, ale to chyba dobrze prawda ? Wiem, że jakoś muszę to z siebie wywalić, ale mam nadzieje, ze gdy już się tego dziadostwa pozbędę to zacznę przybierać na wadze, bo obecnie schudłam już 4 kg i ważę tylko 44,5 kg przy wzroście 156 cm :/

          6. avatar grzegorzadam 16 lipca 2016 o 05:48

            Jak dołaczysz do boraksu WU kuracja będzie o wiele skuteczniejsza.

            Kordyceps, cena po prostu powala.

            Półpaśca i inne wirusy Varicella, a nawet wąglika i AIDS, utlenia się WU.
            TEgo sie nie leczy ale likwiduje.

            NAwet askorbinian z MSM może sobie nietoksycznie z tym poradzić.

          7. avatar Justyna 19 lipca 2016 o 23:20

            Oki w takim razię włączam WU do kuracji, dziękuje za wszystkie rady i cierpliwe odpisywanie! Pozdrawiam serdecznie 😉

  3. avatar Hyper 19 czerwca 2016 o 10:44

    A koło Warszawy zna może ktoś takie ecco gospodarstwo lub miejsce zakupu mniej pryskanych najlepiej organic paszy dla ludzi?

    1. avatar lradosna 19 czerwca 2016 o 11:51

      Bio bazar na Żelaznej? 🙂

  4. avatar Carrie 19 czerwca 2016 o 13:09

    Troszkę pomyliliście
    + herbicyd to środek stosowany na chwasty, wiec pryskanie nim na pleśń nie ma najmniejszego sensu /pryska się więc nie herbicydami, a fungicydami/
    -ilość oprysków w sadzie to tak naprawdę zależy od ilosci deszczu /najgroźniejsza choroba atakująca w sadach to parch, środek na parcha działa 3 dni, więc łatwo policzyć.
    – z tym, że pomidor musi rosnąć w tunelu nie zgadzam się -wszystko zależy od odmiany-pomidory paprykowe /takie podłużne kształtem o większej zawartości suchej masy i najbogatsze w potas /sprawdzono udowodniono/ muszą byc uprawiane w słońcu, w ziemi etc. Z nich slyną Włochy i Hiszpania, ale już od 10 lat udalo się zaadoptować te odmiany w Polsce i są rolnicy uprawiajac te odmiany. Trzeba wiedzieć jaką /czyli kupić jednego i wrócic jak będzie dobry, bo już są podrobki podlużne ze szklarni, ktore primo nie pachna, secundo smakują papierem ściernym, tertio przęka więc staje się niehandlowy. W tunelu łatwiej kontrolować czas zbioru. Pomidor okrągly-mieszańcę tylko w szklarniach, Prawdziwe pomidory tylkoy przetworzeniu okazuje się , że suchej masy nie jest ponad 85 % a 60% . Pomidory okrągłe malinowe uprawia sie pod oslonami-to jest pomidor posiadający dużą ilość wody w sobie i jak dojrzewa -p w gruncie. Z przechodzeniem aromatu od bazylii to kiepsko, bazylie sadzi sie z innego powodu-stonki. Pomidor to rodzina psiankowatych, tak samo jak ziemniak, jak w danym roku jest nadmiar stonki, to nie przyjdzie tam gdzie jest bazylia. Nie lubi zapachu.
    A na koniec mały myk ode mnie jak odróżnic pomidora okrągłego z gruntu od pomidora ze szklarni czy tunelu?
    ten z pola pachnie 🙂 weżcie w rękę i powąchajcie. I druga rzecz- szypułka /czyli listki i kawalek ogonka/ -przy gruntowym listki są na pomidorze, szklarnia i tunel listki w gorze /świetnie pokazane sa pomidory szklarniowe reklamie ketchupu Kotlin :D/
    Współczesne szklarnie produkują pomidory w powietrzu -rosną na podkładzie, nie widzą ziemi, slońca i deszczu.

    Nie ma gospodarstwa ekologicznego owszem bez krowiego lajnaa, ale to konskie klocki sa tą bombą składnikową, dlatego konskie klocki daje się raz na 5 lat. Dawka azotu wymiata :)) Nie będę reklamować, ale tak jak ludki maja chlorellę czy spiruline, tak rolnicy też maja suplementy organic dla ziemi. Dostarcza sie mikroorganizmow i ziemia sie odradza. Coraz wolniej to fakt, teraz ponoc potrzeba 8 lat, żeby przywrócic.
    A teraz moje zdanie -kupujmy owoce i warzywa w sezonie, kupowanie nowalijek, przed sezonowo przyspieszanych owocow to wrzucanie w siebie metali ciezkich. Z uwagi na metale ciezkie nie jem salaty-nie uprawie jej tak, zeby byla czysta-w ogrodku jest za blisko od drogi, w polu nie mam miejsca, zeby salata nie wchlonela w siebie oprysku zrobionego przez sąsiada…

    1. avatar pepsieliot 19 czerwca 2016 o 18:32

      no i co z tego, czy herbicyd, czy pestycyd, czy glifosat z Monsanto, to nie ma znaczenia, chodzi o chemię w żarciu

    2. avatar Poszukujący 20 czerwca 2016 o 04:45

      Bardzo ciekawe uzupełnienie, dziękujemy!

    3. avatar grzegorzadam 20 czerwca 2016 o 11:06

      -ilość oprysków w sadzie to tak naprawdę zależy od ilosci deszczu /najgroźniejsza choroba atakująca w sadach to parch, środek na parcha działa 3 dni, więc łatwo policzyć.==

      Ale przecież na parcha i grzyby są nietoksyczne srodki jak węglan potasu i boraks!!
      Nawet można je bezpiecznie spożywać dopaszczowo w określonych dawkach.

      ==Węglan potasu K2CO3

      Ekologiczny środek do walki z mączniakiem prawdziwym, parchem i szarą pleśnią.
      Przy jego stosowaniu w niewielkim stopniu dodatkowo nawozimy glebę i rośliny potasem.
      Ekologiczny, bez pozostałości i bez ograniczeń ilościowych stosowania.
      Bez okresu karencji.

      Dawka: 7,5 kg/1ha – przy oprysku sadu wysokości 3 m
      W przypadku oprysku winorośli sugerowane stężenie to 0,8-1 % (0,8-1kg na 100L)

      Oprysk węglanem nie likwiduje nam choroby lecz powstrzymuje jej rozwój – dlatego np. po opadach deszczu zaleca się powtórzyć oprysk.
      Zawartość głównego składnika K2CO3 min 99%.

      Można mieszać z fungicydami zapobiegawczymi.

      Przechowywanie:
      Produkt odpowiednio przechowywany zachowuje trwałość przez co najmniej 3 lata. Produkt jest higroskopijny i może stwardnieć podczas dłuższego przechowywania, ale nie powoduje to zmniejszenia jego skuteczności.==

      Polecam artykuł dr Jaśkowskeigo o nawozach, wyborny:
      http://www.polishclub.org/2016/06/16/dr-jerzy-jaskowski-nas-truje/

  5. avatar Niki 19 czerwca 2016 o 13:19

    Mmmmmmmmm cudowny przerywnik relaksujący <3 🙂 chyba pokocham te krowy, choć mleka nie tknę. Super ten poradnik, Pepsi, mało kto wnika w szczegóły, w meandry powstawania eko gospodarstwa, wiele rzeczy mnie zaskoczyło jak ta niezbędna krowa z nawozem. Duuuużo dobra dla tego pana – bohater dnia 🙂 – oraz wszystkich, którzy przyczyniają się do super wypasionych plonów z tego gospodarstwa!
    Odkąd pojawiły się truskawki, czyli te najbardziej dostępne nie-eko, dzielnie znoszę pokusy… Za to nabrałam smaka na eko pachnące jabłuszko, przypominam sobie też aromat malin gdy dawno temu w innej rzeczywistości przechadzałam się wzdłuż krzewów oraz pudrową woń babcinych soczyście różowych róż ogrodowych o poranku, wiadomo w jakim celu, robiła z nich konfiturę…
    Ze starych odmian – a może to wcale nie stara pierwotna odmiana – pamiętam małe czerwone, dość zwarty miąższ jasny i zaróżowiony, twarda skórka jakby nawoskowana, aromat wyraźnie malinowy, babcia zwała je bukówkami, a każden jeden niemalże miał tłustego robaczka albo chociaż wydrążony tunel, to były czasy

  6. avatar grzegorzadam 19 czerwca 2016 o 14:10

    ==Nowe odmiany jabłek nie są do wyhodowania bez oprysków.==
    Nie wiedziałem o tym, będę obserwował jabłonki, które zakupiłem w jednej z sieci.

    ==Idziesz do farmy eko? Pytaj gospodarza, czy ma krowę? Nie ma? To farma nie jest eko==
    Tego też nie brałem pod uwagę.

    Fajny reportaż z terenu 🙂

  7. avatar Ijo 19 czerwca 2016 o 15:43

    Droga Pepsi, wydaje mi się że aby mieć mleko, to trzeba krowę zacielić. A co potem z tymi cielakami robią??

    1. avatar pepsieliot 19 czerwca 2016 o 18:29

      chowają, oni nie zabijają zwierząt żadnych

      1. avatar Ijo 19 czerwca 2016 o 19:13

        tyle cielaków? to szybko w chów krów się zmienią; ten wątek jest dla mnie jest nie do wygrania; sprzedasz cielaka, to wiesz że na rzeź pójdzie; nie sprzedasz będziesz miała stado; a mleka bez cielaków nie będzie : (

        1. avatar pepsieliot 20 czerwca 2016 o 05:52

          Ijo trudno, życie jest okrutne, a dlaczego tyle cielaków?, na 5 hektarach są 2 krowy i każda musi wcześniej tylko raz zaciążyć. Jesteśmy tylko zapisem wszystkiego, każdy w kolejnych wcieleniach doświadczy wszystkiego. Tak mniej więcej wygląda energia kosmosu i absolut. Ziemia, którą należy uprawiać na wysokość około 35-40 cm musi dostać nawóz przeżuwacza, wtedy tylko pokarm jest prawdziwie organiczny i wartościowy.Możesz być z tego powodu nieszczęśliwa, ale takie są prawa przyrody. Wszystko ma tu sens, nie zauważyłaś tego? A drapieżniki biedronki, które zjadają mszyce? Tak się dzieje na gospodarstwie ekologicznym, na tym polega biologiczna harmonia.

          1. avatar Ijo 20 czerwca 2016 o 06:21

            No właśnie zauważyłam… dlatego nie chwytam zapewnień o mleku bez zabijania cielaków; a ten pan pije sporo jak piszesz; wyszłaby mu już spora gromadka;

          2. avatar pepsieliot 20 czerwca 2016 o 10:52

            Nie rozumiesz w takim razie o czym mówię

          3. avatar Rose 20 czerwca 2016 o 13:47

            Krowa raz zacielona nie daje mleka do końca swojego życia.

          4. avatar pepsieliot 20 czerwca 2016 o 15:50

            Ale nawóz tak

          5. avatar Arni 20 czerwca 2016 o 20:07

            Mieszkam na wsi kupe lat ( w tym 30 obok krów) ale coś podobnego słyszę pierwszy raz 🙂

          6. avatar anonimka 21 czerwca 2016 o 16:49

            Peps nie wygłupiaj się. żeby krowa mogła dawać mleko musi ciągle rodzić cielaki, musi być cały czas sztucznie zapładniania i zmuszana do notorycznego rozrodu. gdzie tu prawa przyrody?

          7. avatar pepsieliot 21 czerwca 2016 o 19:11

            moim zdaniem wystarczy jeden poród i regularne dojenie, a jak masz wątpliwości porozmawiaj z panem Janem.

  8. avatar Izabella 19 czerwca 2016 o 15:47

    Pepsi, możesz opisać gospodarstwa biodynamiczne, np. w Juchowie? to wyższa półka gosp. ekologicznego, pozdrawiam

    1. avatar olga 18 sierpnia 2016 o 09:18

      Dzień dobry, krowa bez cielenia się nie będzie dawała mleka w nieskończoność…. Peps, chyba pan Rolnik zapomniał zabrać Ci różowych okularów po wyjściu z ogródka

      1. avatar pepsieliot 18 sierpnia 2016 o 14:28

        no a cielę należy zabić koniecznie? Krowa też sobie dożywa do końca na farmie, nawet jak już nie daje mleka.

        1. avatar olga 20 sierpnia 2016 o 08:19

          pefka że nie trzeba,tylko co robić z tą masą cielną?szczególnie płci męskiej, tego się nie da trzymać ot tak jak psa na łańcuchu…raz do roku albo i dwa żeby biała rzeka płynęła z cyca. Ja już Peps w nic nie wierzę, ani w eko banany ani w eko polskie jabłka, dopóki sama sobie ich nie wyhoduje, ludzie kłamią

      2. avatar Monika88 19 sierpnia 2019 o 08:56

        Polecam zapoznać się z mechanizmem laktacji u ssaków. Karmię piersią syna już 4 lata i nie rodziłam nikogo pomiędzy a mleko cały czas leci. Cud ??? Z produkcją mleka jest tak – jest popyt to i jest podaż. A w tym przypadku codzienne dojenie jest takim popytem, nawet jeśli to nie cielak doi. Może przez dziesięciolecia to nie trwa ale i taka krowa sto lat przecież nie żyje…
        Jeszcze jako ciekawostka, u mojej cioci na wsi była kotka, która przez 13 lat życia karmiła niemal non stop, co prawda po drodze kociła się wielokrotnie ale przez ostatnie 5 lat życia karmiła wyłącznie… Dzieci swoich córek ? Śmialiśmy się że to taka toksyczna babcia bo zgarniała córkom dzieci ?

        A wracając jeszcze do krowy, oczywiście jeśli chcemy wyciągnąć z niej chore przemysłowe ilości to pewnie nie da się tego zrobić bez częstego zacielania tylko że taki rodzaj hodowli to tak naprawdę wyzysk, takie zwierzę długo nie pożyje i jakość pokarmu pewnie też się z czasem pogorszy no bo jednak nie można więcej niż można. Tylko człowiek tak bardzo się upiera żeby ciągle poprawiać naturę… I najlepiej tym mlekiem prosto od krowy wykarmić i siebie i wszystkie ssaki wokół. A swoje cycki najlepiej zabandażować i co gorsza podać sztuczną mieszankę która nawet w połowie nie jest tym, czym jest mleko matki dla jej dziecka będącego w obrębie tego samego gatunku ???

        1. avatar Jarmush 19 sierpnia 2019 o 12:58

          w pewnym momencie dziecko przestanie dobrze trawić Twój pokarm, ssaki tak mają

          1. avatar Monika88 20 sierpnia 2019 o 06:00

            Oczywiście. Wtedy następuje samoodstawienie – naturalny mechanizm występujący w świecie ssaków. U ludzi zaburzony tym, że matka najpierw odstawia dziecko zbyt wcześnie na siłę i podaje sztuczną mieszankę a potem, żyjąc w przekonaniu że dziecko musi pić jakieś mleko podaje mleko krowie. W praktyce enzymy trawiące laktozę zaczynają wysiadać około czwartego roku życia i w tym mniej więcej czasie dzieci zaczynają się naturalnie i samoistnie odstawić od piersi. Ten proces trwa i następuje różnie – u ludzi czasami jest to w wieku 3, 4 albo 5 lat ale zawsze nadchodzi. I nie jest nagły, bo chyba nikt nie sądzi że czterolatka karmi się piersią z taką samą częstotliwością jak noworodka? ?

          2. avatar Jarmush 20 sierpnia 2019 o 06:31

            Oooo, wystarczy pojechać do Włoch, albo zapoznać kilku Włochów (koniecznie płeć męska), żeby stwierdzić z całą pewnością, że odstawienie piersi matki jest właściwie niemożliwe w żadnym wieku 😀

  9. avatar Waga 19 czerwca 2016 o 19:02

    Pepsi mam inne pytanie: Czy Chlorella & Spirulina to dobre zrodla bialka , można jest zastosować po treningu jako zrodlo bialka zamiast miesa / jajek / odzywek bialkowych ? Pozdrawiam

    1. avatar Waga 19 czerwca 2016 o 19:31

      P.S. Zapomnialam… Czy Chlorella/Spirulina sa kaloryczne ? Mogę je spozywac osoby a redukcji , z problemem insuliny + kortyzolem ?

      1. avatar pepsieliot 20 czerwca 2016 o 05:46

        bardzo niskokaloryczne

    2. avatar pepsieliot 20 czerwca 2016 o 05:55

      Waga mają pełną pulę aminokwasów, więc mogą uzupełniać białko, i z pewnością podkręcać to słabsze roślinne (które nie ma pełnej puli egzogennych), ale nie zastąpią Ci podaży białka, bo zjadasz tego objętościowo (kalorycznie) bardzo mało. Potrzeba około 10% kalorii z białka w diecie (1 gram na kilogram ciała dorosłej osoby, a atleci, starcy i dzieci znacznie więcej)

  10. avatar agga 20 czerwca 2016 o 06:46

    E no, Pepsi, jeszcze jeden, no, gora dwa rzuty beretem i bylabys u mnie;) Truskawek bez oprysku (prawdopodobnie) bys zjadla na pocieszenie. Z tymi jablkami to niestety prawda, w Grojcu pod stolica pryskaja 34 razy, wiedza zrodlowa od wlasciciela plantacji. Nie moge sie pogodzic z tak niska swiadomoscia ludzi odnosnie chemii w ogrodzie. Ja mam ogrod dosc osloniety, obsadzam krzaczorami, sa drzewa, mam nadzieje, ze te opryski nie docieraja, ale jednak…

  11. avatar Artur 20 czerwca 2016 o 09:16

    Czy istnieje jakiś spis rolników certyfikowanych EKO w Polsce?

    1. avatar nika 7 lipca 2016 o 23:56

      Pryskają wszystko i na wszystko, to co jest zarejestrowane w danej uprawie (zwłaszcza warzywa i owoce) to pryszcz. Firmom chemicznym nie opłaca się rejestrować środków na uprawy małoobszarowe (własnie większość warzyw i niektóre owoce), więc zalecenia opryskowe swoje, a praktyka rolnicza swoje (czytajcie wolna amerykanka, wypływa tylko jak przez przypadek PIORiN zbada na pozostałości ŚOR). Uprawy są pryskane środkami, które są zarejestrowane dla innych upraw, i tyle razy ile jest potrzeba, mimo że etykieta mówi np. o 2 zabiegach w sezonie. nie ma badań jak to działa fitotoksycznie na daną uprawę i na jakim poziomie są pozostałości. Nie mówię, że tak jest wszędzie, ale często się zdarza, zwłaszcza, że brakuje u nas ludzi do prac sezonowych.
      Spotkałam się z preparatami, którymi pryskano owoce (tu akurat jagodowe) kilka dni przed zbiorem na poprawę wyglądu, smaku i zapachu.
      Jabłka rzeczywiście mają najwięcej pozostałości, masa fungicydów i insektycydów, opryski na poprawę koloru, dobre przechowywanie,po zbiorze zabezpieczanie w przechowalni.
      A wszystkim rządzi chęć zysku za wszelką cenę.

      1. avatar grzegorzadam 8 lipca 2016 o 07:39

        Racja, to jest odnoga bigfarmy.
        Od II WŚ przekupują urzędników, całe ministerstwa na całym świecie.
        To jest potężny biznes.
        Badania wykonują ci sami ludzie (sic!)

        A na parcha i grzyba np. najlepsze są nietoksyczne roztwory węglanu potasu i boraksu (Azja).
        Ale kto by zarobił??

  12. avatar grzegorzadam 20 czerwca 2016 o 09:29

    Wszystkie przerażające fakty o przemyśle mlecznym w 5 minut. (!!)

    https://youtu.be/n6XNk3_fV5U

    Tak traktuje się przemysłowo biedne krowy, i takiej ”jakości” są ”produkty mleczarskie”.
    Z antybiotykami, hormonami wzrostu, powodującymi wiele współczesnych chorób.

    Mam dostęp do prawdziwego masła i mleka od krówki pasącej się naturalnie.
    Ludy Kaukazu, Bułgarzy spokojnie dożywali 120 lat codziennie spożywając takie ukwaszone naturalnie
    produkty, nawet laktoza nie była im straszna.

    To pozdrawiam 🙂

  13. avatar grzegorzadam 20 czerwca 2016 o 09:55

    ZAuważyłem, ”in vivo”, że duży wpływ na zdrowie (brak stanów zapalnych) ma praktyczna eliminacja sklepowych
    ”produktów mleczarskich” i olejów rafinowanych.

    3 dni temu dziecko złapało jakiegoś wiruska z katarem, kaszelek, gardło.
    Codziennie zwiększone dawki witamin (C, D3) i syrop z cebuli z miodem gryczanym, i dzisiaj jest już ok.

  14. avatar Witarianka 20 czerwca 2016 o 14:09

    Hejka Wszystkim! Z tą wielkością gospodarstwa eko to jest coś na rzeczy. Pepsi pisze, że powinno mieć max. 1 do 5 ha. Zgodzę się z tym. Większe niż 5 ha jest bardzo trudno ogarnąć myślą, i rękoma też. Ja mam 1 ha. Nie mam miliona pieczątek, ani krowy. Ale za to mam zawsze fresh dostawę jeszcze ciepłego krowiego łajna (chociaż końskie jest jeszcze lepsze, też stosuję). Jeśli chodzi o krowę to się nie skuszę. 1 ha to za mało, by mieć krowę. Zresztą uważam, że dorosły człowiek ( i dziecko również) nie powinien pić mleka innego gatunku (nigdzie w przyrodzie się to nie zdarza). Mleko krowie, jak wiemy, zawiera substancje dla cielaka, by mu rosły rogi i kopyta. Mleko krowie zaśluzowuje człowieka, zwalnia jego myśl, źle wpływa na intelekt, stawy, kości itd. W ogóle to powiem Wam szczerze, że mam ochotę uprawiać warzywa, sad bez żadnych nawozów pochodzenia zwierzęcego. Jeszcze nie zagospodarowałam całego hektara, pole do popisu wiec pozostaje…Co więcej widziałam ogłoszenia w necie, że ludzie szukają eko warzywek hodowanych bez g*wna 😉

  15. avatar Arni 20 czerwca 2016 o 20:32

    Kilka poprawek do powyższego tekstu:
    – nowe odmiany jabłoni niekoniecznie wymagają oprysków chemicznych, przynajmniej duża część,
    – hodowla kur w gospodarstwie ekologicznym jest ekologiczna (nie widzę różnicy pomiędzy ekologiczną krowa, kozą, owcą, kurą czy gęsią),
    – krowie kupy nie są wcale wyrocznią ekologicznego gospodarstwa, jeszcze lepsze są ptasie. Poza tym można stosować kompost, gnojowice na bazie pokrzywy, czy EMy
    – żaden ekolog nie powie o gospodarstwie ekologicznym – farma,
    – istnieją dobre gospodarstwa ekologiczne powyżej 5 ha
    A pisze to ja, ekolog z ponad 10cio letnim certyfikatem.

    Prawdą jest natomiast, że polskie państwo niszczy drobnych rolników wszelkiego rodzaju zakazami, które nie maja miejsca w całej Europie. Więcej na: http://bezposrednioodrolnika.pl/ Proponuję wszystkim zdrowo myslacym włączyć się do tej akcji.

    I na koniec zapraszam na Rzeszowszczyznę: http://ekochatka.manifo.com/

  16. avatar hajduczek 21 czerwca 2016 o 00:51

    Kochana, napisałaś „NIE hoduje się tutaj drobiu, więc nie pozyskuje się jaj, bo wiązałoby się to z zabijaniem. Trudno też byłoby to nazwać ekologią.”
    Pytam – dlaczego posiadanie drobiu i pozyskiwanie jaj wiązałoby się z zabijaniem? Nie wiem, czy to Twoje zdanie, czy też tak uważa eko-rolnik? Bo nie całkiem to rozumiem.

    1. avatar pepsieliot 21 czerwca 2016 o 05:30

      Pomyśl

      1. avatar hajduczek 21 czerwca 2016 o 15:14

        Pomyślałam, zanim zadałam pytanie, jednak nie wymyśliłam. Odpowiesz coś więcej?

        Bo mi się hodowla drobiu nie kojarzy z zabijaniem, ale może czegoś nie wiem?

        1. avatar pepsieliot 21 czerwca 2016 o 16:02

          a co się dzieje z chłopaczkami, jakby co? Na początku nie wiadomo jakie to pisklę, potrzebne są „sekserki” drobiu

          1. avatar hajduczek 21 czerwca 2016 o 22:28

            Cóż, powiedziałabym tylko, że dzieje się z nimi to samo, co z cielaczkami potrzebnymi do tego, aby było mleczko…
            To wciąż ta sama historia.
            I to się nazywa myślenie wybiórcze 😉

          2. avatar pepsieliot 22 czerwca 2016 o 05:28

            to się nazywa Natura

  17. avatar Niki 21 czerwca 2016 o 13:20

    podpisuję różne petycje i właśnie dostałam mejla od Avaaz o takiej treści:

    Trudno w to uwierzyć, ale za kilka miesięcy Europa może zakazać stosowania glifosatu – zabójczego herbicydu, na którym opiera się model biznesowy korporacji Monsanto.

    Glifosat zabija dosłownie wszystko, poza genetycznie modyfikowanymi produktami Monsanto. Nasza planeta powoli zamienia się w pustynię bez życia – bo jedynym istniejącym życiem są rośliny GMO. Czy to nie brzmi jak apokalipsa?

    Ale to nie wszystko. Sprzedaż tej substancji bije kolejne rekordy. Glifosat jest obecny w ponad 90% z nas, a nowe badania pokazują, że może powodować raka!

    W tym miesiącu wygraliśmy wielką bitwę – zablokowaliśmy przedłużenie licencji na stosowanie glifosatu w Unii Europejskiej. Wszyscy mówili nam, że to niemożliwe, ale my się tym nie przejęliśmy. I zmieniliśmy zasady gry. Jeden z ważnych europejskich polityków, Pavel Poc, powiedział: „Nie mam wątpliwości, że społeczność Avaaz jest siłą napędową w walce o wycofanie glifosatu z użycia”.

    🙂

    1. avatar pepsieliot 21 czerwca 2016 o 16:04

      🙂 prezydent Sri lanki zakazał od wejścia na stołek

  18. avatar grzegorzadam 21 czerwca 2016 o 17:43

    Rosja stolicą świata bez GMO

    Artykuł pierwotnie ukazał się w Munchies

    Prawdopodobnie wiecie jużo tym, że w odpowiedzi na sankcje gospodarcze nałożone na Rosję przez USA i UE za jej brutalny najazd na Ukrainę, Rosja nałożyła embargo na import zachodniej żywności –z wyjątkiem kawioru. Podczas gdy żadne znaki nie wskazują na to, aby embargo miało się ku końcowi, Rosja pyszni się faktem, że jej zapasy żywności są czysto rosyjskie.

    Ale to dopiero początek historii, w której Rosji udało się nie tylko znaleźć miejsce dla siebie, ale także sposób na duży zarobek. Premier Rosji, Władimir Putin, oznajmił niedawno, że Rosja stoi przed szansą stania się światowej rangi dostawcą naturalnej żywności organicznej wysokiej jakości. Ponadto, Rosjanie będąc pewnymi pozytywnego wpływu swojej żywności, wprowadzili zakaz produkcji wszelkich organizmów modyfikowanych genetycznie. I wszystko wskazuje na to, że podjęli kroki w słusznym kierunku.

    Niewykluczone, że w niedalekiej przyszłości, wchodząc do sklepów z żywnością organiczną, zostaniemy otoczeni przez produkty z etykietą „Made in Russia” – oczywiście zakładając, że dożyjemy dnia, w którym kontakty handlowe Unii Europejskiej z Rosją ulegną ociepleniu.

    W swojej niedawnej wypowiedzi skierowanej do Zgromadzenia Federalnego, Putin ochoczo poklepał się po plecach i pogratulował Rosji stawiania kolejnych kroków na drodze do samowystarczalności w kwestii produkcji żywności. W tej samej wypowiedzi wezwał Rosję do osiągnięcia kompletnej samowystarczalności przed 2020 rokiem.

    Jednakże to jeszcze nie koniec jego planów. Według Putina, Rosja obecnie pełni przede wszystkim rolę eksportera – a nie importera – żywności. Premier Rosji wyraził przekonanie, że jest w stanie dostarczyć Europejczykom dokładnie tego, co jest im potrzebne. Jak sam powiedział: „Biorąc pod uwagę obszar naszych gruntów rolnych oraz wód, jesteśmy w stanie wyżywić nie tylko siebie – Rosja stoi przed perspektywą zostania największym na świecie dostawcą zdrowej, ekologicznej oraz wysokiej jakościowo żywności, której zachodni producenci już od dawna nie są w stanie zapewnić – zwłaszcza, że popyt na ten rodzaj żywności na rynku światowym jest stale rosnący”. (…)

    Reszta w: https://www.vice.com/pl/read/rosja-stolica-swiata-bez-gmo

  19. avatar Kasia 24 czerwca 2016 o 07:10

    fajowe gospodarstwo 🙂

  20. avatar Jaga 17 lipca 2016 o 06:34

    Wspaniałe miejsce. Dobry prosty tekst! Do tej pory słyszałam o nim, ale pragnę pojechać i dotknąć. Wierzę we wszystko, co Pan Jan Niewieśniak mówi. Chociaż wydawało mi się, że hoduje, a może hodował drób. Staram się kupować od rolników, których znam. U których byłam albo ktoś ze znajomych był (Kiedyś głównie zaopatrywałam się przez kooperatywę spożywczą a tam się jeździ do wszystkich rolników zanim się ich „weźmie” ). I tak byłoby najlepiej. Ale ostatnio byłam na gospodarstwie certyfikowanym bez krowy i gospodarz zapewniał mnie, że owce (a ma ich sporo) także dają dobry obornik i dlatego nie ma krowy – owca łatwiejsza.. Nie znam się na tym jeszcze. (Wiem tylko, że alpaki dają świetny obornik, ale to sprowadzane z Am. Poł. u nas nie występują). Oczywiście znalezienie gospodarstwa bez drobiu na jaja i zwierząt także na ubój graniczy chyba z cudem. Albo zwierząt nie ma w ogóle na farmie – i tu nam się kłania sprawa obornika – albo są przynajmniej kury. Spotkałam się też z opinią rolników amatorów, którzy idą w permakulturę, że nawet pielenie nie jest eko. Ma być jak w naturze. Z tym taki zwykły ekorolnik nie zgodziłby się, bo mu ponoć za małe wyrośnie warzywo. O to takie moje dywagacje i trzy grosze wtrącę.

  21. avatar ramka 7 sierpnia 2016 o 21:24

    Rzeczywiście pomidory wcale nie trzeba uprawiać pod folią. Ja swoje w ogrodzie hoduję i zawsze hodowałam normalnie bez oslon i wiem że wiele osob tak robi i rosną, dojrzewają, są ok. (no chyba że akurat w danym roku skosi je zaraz bo zdarza się i tak ale to już siła wyższa. Jednak w wielu latach nie ma zarazy i dojrzewają przepyszne pomidory o takim aromacie że po prostu niebo w gębie 🙂 Tak naprawdę to takie pomidory ze słonca mają o wiele więcej dobroczynnych skladnikow dla zdrowia, mówiła o tym też kiedyś pani dr Kempisty w którymś z filmów, aby kupować tylko takie z pola, które wyrosły własnie na słoncu.

  22. avatar MisioPysio 18 kwietnia 2017 o 21:50

    Dużo tu prawd i półprawd. Dużo opinii i własnych doświadczeń. Opowiem o swoich. Od urodzenia mieszkam w stolicy. Zmęczony miejskim gwarem ciągnęło mnie na wieś od zawsze, więc jak tylko nadarzyła się okazja Kupilem ziemię na wsi. Postawiłem dom i zacząłem odpoczywać. Następnie dokupiłem gospodarstwo z hektarowym sadem w którym królują odmiany owoców jeszcze z przed wojny. Zacząłem się zastanawiać co dalej z tym zrobić, jak się do tego zabrać i od czego zacząć. Zacząłem czytać, pytać poznawać innych rolników, rozmawiać w sklepach i oglądać YouTube. Powiem tak ze 100% ekologii w naszym kraju marne szanse są na przeżycie. Jak nie zje zaraza to resztę załatwia przymrozki i susze. Wiec tu kilka moich przemyśleń.
    1 ekogospodarstow nie musi mieć krowy czy innego stworzenia. Obornik można zakupić od sąsiada.
    2 pełna ekologia taka gdzie nie użyje się grama chemii ma sens w przypadku maluch gospodarstw ( zgadzam się autorka tekstu) więcej się nie da ogarnąć bez pracowników. ( pracownicy=koszty nie do utrzymania w ekologii)
    3 zabijanie zwierząt nie ma nic wspólnego z ekologią lub jej brakiem. Wole zjeść kaczkę z małego gospodarstwa niż kurczaka ze sklepu itd itp.
    4 jeśli chcesz kupić produkty ekologiczne musisz znać osobiście producenta. Ludzie kombinują. Mój Sasiad ma ekogospodarstow od kilku lat. Wstawia produkty do sklepów ale połowa lub więcej jego produktów jest kupowana od sąsiadów lub na bazarkach i pod jego logo sprzedawana. A oni oczywscie eko nie są 🙁
    5 warto pojechać do człowieka któremu macie zaufać i zjeść jego produkty. Zobaczyć jak to wszystko wygląda. Co i jak rośnie, w jakiej okolicy. Co z tego ze ktoś ma hektar eko w sąsiedztwie 100ha sadow przemysłowych.
    5 unikać marketowego kupowania warzyw i owoców. Kupować i przetwarzać samemu( weki,soki, kompoty) kupa frajdy a po pierwszym razie okazuje się ze to nie jest trudne nawet w kuchni Ikea 2m2;)
    6 przemysłowcy wała ogromne ilości nawozów i oprysków. Nikt w Polsce tego nie kontroluje, nikt nie bada owoców i warzyw co one maja w sobie. Nikt nie sprawdza co rolnicy leja do opryskiwaczy ( często chemia niedozwolona w eu a przemycana z Rosji lub Ukrainy. Kusi cena wiec idzie )
    7 każdy owoc lub warzywo wychodować w sposób tradycyjny- ekologiczny niemiłosiernie pachnie. Pomidory zjada się z krzaka jak landrynki. Bez przypraw i soli. Pierwszy raz od wielu lat w moim domu pachnie jabłkami. Wszyscy o tym zapomnieliśmy szukając jabłek bez plamek i ogromnych rozmiarów. Moja córka 4 razy zapytała mnie czy poważnie może zjeść jabłko prosto z drzewa nie myjąc go wcześniej. Ugotowane ziemniaczki posypane koperkiem zza plotka smakują lepiej niż u Geslerów. I tak można w nieskończoność.
    8 polska wieś na ogół jest mało skanalizowana. Są szamba nie ma zlewni. Niestety bardzo często szambem podlewane są pola. Wiadomo rośnie na tym wszystko jak na drożdżach ale tasiemce i chemia wnika do gleby.
    9 z mięs przerzucać się na dziczyznę. Wiecie ze 80% naszej dziczyzny jest eksportowanej? Fakt tania nie jest ale to przez pośredników. Trochę trzeba się zainteresować i można ja pozyskać w taniej niż wołowinę.

    Pewnie mógłbym tak bez końca pisać. Ja miejski wiejski weekendowy rolnik. Ale zaciąłem się i jest to gospodarstwo w 100% ekologiczne. Papierówki, smalcówki, kosztele. Śliwa węgierką, borówki jagoda kamczacka i wszystkie warzywka. Podlewane woda ze starej tradycyjnej studni. Wkładam mnóstwo pracy, czasu i kasy. Ale wiem co jem, co jedzą przyjaciele i rodzina.
    Polecam

    1. avatar grzegorzadam 19 kwietnia 2017 o 09:59

      Bardzo ciekawy komentarz.

      1. avatar Jarmush 19 kwietnia 2017 o 12:07

        Ja mam tylko wątpliwości do tego nawozu od cudzych krów, czym były karmione?

        1. avatar grzegorzadam 19 kwietnia 2017 o 12:10

          Tak, ale zawsze to lepsze jak nic z tych rzeczy.
          Ja teraz nawożę końskim, koniki jeździeckie, dba gospodarz o nie.

  23. avatar Misio Pysio 19 kwietnia 2017 o 15:25

    Ja akurat mam to szczęście, ze obok mnie są małe gospodarstwa. Krowy karmione są w miarę naturalnymi paszami. Być może cześć chemi korę jedzą wydalają ale i tak jest to nic z tymi opryskami. Myśle ze więcej wprowadzam zanieczyszczeń mym traktorkiem. Ale jak na razie nie planuje wykonywać prac końmi. ;)))
    Nie popadajmy w paranoje. Chemia nie zniknie znacznego życia. Starajmy się ja na maksa ograniczać.

  24. avatar Janusz 17 czerwca 2020 o 06:08

    Ja do swojej przydomowej oczyszczalni dodaję bio i eko preparaty w postaci bakterii do szamba … Według mnie jest to bardzo dobry wybór.

    1. avatar Jarmush 17 czerwca 2020 o 09:05

      fajnie, ale bez spamu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum